Wierzysz w przypadki?

przypadki aniamaluje

Wierzysz w przypadki?

Pierwszego bloga założyłam „przypadkiem”. Nie miałam własnego komputera, ale w szóstej klasie podstawówki mieliśmy na zaliczenie na informatyce założyć konto mailowe.
Założyłam na Onecie – zmieszane z cyframi imię mojego psa @buziaczek.pl

Bardziej jednak zaciekawiła mnie ikonka „blog” umieszczona gdzieś obok koperty symbolizującej maila. Ciekawość była tak silna, że przez kolejne miesiące zbierałam sumiennie otrzymywane do szkoły złotówki by zebrać złotych cztery, co pozwalało na godzinę w kawiarence internetowej. Spędzałam ją na pisaniu swoich głupotek fontem comic sans (sic!) dla czystej frajdy.
 Na moje nieszczęście, kawiarenka miała otwarte szeroko drzwi wychodzące na ulicę, którą podczas jednych z moich wagarów przypadkiem przemierzała moja mama. Nietrudno było mnie zauważyć – miałam na sobie żółtą bluzę z polaru.

 Dostałam ochrzan, ale w wakacje miałam już komputer, co było dla moich rodziców sporym wydatkiem, bo jakoś się nam nie przelewało.
Bardzo szybko się zwrócił, bo jeszcze tego samego lata podczas anginy ropnej zostałam nałogową konkursomaniaczką i nawygrywałam dużo rzeczy, które szybko sprzedałam. Tak samo jak później stare niepotrzebne rzeczy na allegro.
Mamy rok 2018 – 
W ubiegłym tygodniu byłam na Gwadelupie z Olą, którą poznałam dzięki blogowi. Żadna z nas nie pamięta jak. Po prostu. Na Gwadelupę wybrałyśmy się też „przypadkiem” – były tanie bilety, a ja oglądałam zdjęcia z Gwady jakie wrzucała na swój instagram Basia, która z rodziną przeniosła się tam na pięć miesięcy i pomyślałam, że całkiem tam ładnie. Ta sama Basia pokazała nam później najładniejsze miejsca na wyspie i pomogła skomunikować się z mówiącą wyłącznie po francusku właścicielką mieszkania, która nie mogła nam dać kluczy, bo musiała odebrać syna ze szkoły. 
 Jak poznałam Basię i jej bloga? Pojęcia nie mam. Pewnie „przypadkiem”. Mam wrażenie, że czytam jej bloga od zawsze.
 W samolocie powrotnym zastanawiam się, jak zmodyfikować pielęgnację włosów, skoro przypalone słońcem zmieniły swoją porowatość. Notuję sobie w głowie, by odświeżyć kilka rozdziałów z książki Natalii z Blondhaircare i myślę o tym, że rozmawiałyśmy o tej książce w 2013 roku, jeszcze zanim powstała i też nie pamiętam jak na siebie wpadłyśmy. Pewnie przez bloga, ale jak? Zapewne przypadkiem. 
 W piątek uciekam na weekend do Katowic. Niby na spotkanie blogerów, ale bardziej nagadać się z Anią, której obiecuję że wpadnę na Śląsk od przynajmniej dwóch lat. Jak poznałam Anię akurat pamiętam – miałam odebrać w Kato nagrodę za ebooka roku w 2014 i napisałam na fejsie, że chętnie spotkam się z kimś z Was i odezwało się kilka osób, ale jakoś tak „przypadkiem” padło na Anię. Dzisiaj znamy imiona swoich zwierząt.
  Jadąc pociągiem myślałam o tym, że jest piątek i w ramach followfriday chciałabym polecić Sandrę Madame Polyglot, bo wrzuca fajne treści. Tak, Sandrę też poznałam przypadkiem – podeszła do mnie na jakiejś konferencji blogowej i powiedziała, że czytała moją książkę, że fajna. Ja podziękowałam miło za komplement, chwilę pogawędziłyśmy a potem jakoś tak zaczęłam śledzić, bo super kobieta.
Nagle w środku konwersacji o tym czy pizza czy bajgle, Ania rzuca „a jeszcze, Sandra pytała czy może do nas dołączyć, bo jest w Kato”. „Która Sandra?” pytam i chyba przestaję się dziwić, że właśnie ta. Spędzamy wieczór na pogaduchach przy pysznym deserze.
 W sobotę rano zakładam zieloną sukienkę projektu Gosi, którą przypadkiem poznałam w 2013 roku. Była wtedy instruktorką jazdy i prowadziła bloga o przepisach drogowych. W życiu bym nie pomyślała, że będę kiedyś nosić jej sukienkę. Ani o tym, że następnego dnia zafascynowana szyciem blogerka Joulenka, poprosi mnie bym ją zdjęła, bo chce się przyjrzeć niebanalnej konstrukcji i będzie oglądać z namaszczeniem wszystkie szwy. Julię też poznałam przypadkiem i takim samym przypadkiem w pewien sobotni wieczór robimy sobie śliwki w boczku w Katowicach. Bo czemu nie.
 W tej historii zdążyłam już pominąć uroczą i niespodziewaną rozmowę z Mari, którą poznałam w 2013, gdy jeszcze robiła doktorat i między innymi dzięki niej myślałam, że to może być rodzaj wyzwania intelektualnego i coś ciekawego. W sobotę dostaję od Mari komentarz, że akurat też jest w Kato i fajnie byłoby się spotkać, ale mam już plany. Wpadamy na siebie na korytarzu, bo okazało się, że nasze plany były takie same. Egzaminy zdała śpiewająco, doktoratu nie napisała. Mówi, że gdy zobaczyła, że sama dostałam się na studia doktoranckie stukała się po głowie, bo strata czasu. Dziś mogę się z tego śmiać, bo też tak uważam, ale są w życiu takie błędy, które trzeba popełnić samemu.
 Obiad zjadłam ze wspomnianymi wcześniej Julią, Anią i Paulą, którą dawno temu podziwiałam, bo miała na blogu śliczne zdjęcia. Dzisiaj porusza zupełnie inne tematy, ale wciąż jest fajnym człowiekiem. 
 A w niedzielę wybrałam się do Krakowa, spotkać z Patą i pogadać. Patki bloga wyhaczyłam sobie kilka lat temu i uśmiechnęłam się widząc, że jest konkursomaniaczką. Widząc w niej kawałek „dawnej siebie” zaprganęłam podpowiedzieć jej kilka rzeczy i tak się wciąż kumplujemy. Powitała mnie informacją, że kilka dni temu wygrała iphone’a 8 (tutaj znajdziesz porady Patki, jak wygrywać w konkursach).
Pogadałyśmy od serca, a ja przed pociągiem ruszyłam jeszcze szybkim krokiem spotkać się z Konstancją, która po prostu miała taką ochotę, a wydała mi się ciekawym człowiekiem i przeczucie mnie nie zawiodło. Wiedziałam to zresztą już dwa dni wcześniej, widząc snapa u mojej ulubionej Cammy z oznaczeniem Konstancji, że siedzą na plotkach. 
Popijanie gorącego imbiru podczas rozmowy z kimś mądrym i ciekawym to zawsze świetna opcja.
Muszę dodawać, że Cammy spotkałam przypadkiem, wybierając się na wydarzenie, które początkowo wydawało mi się głupie, ale miałam potrzebę na chwilę wybrać się gdzieś indziej? Dzięki tamtej spontanicznej decyzji poznałam kilka superfajnych osób, a pod koniec marca wezmę udział w debacie na jednym z ważniejszych wydarzeń branży hotelarskiej. 
Siedząc w powrotnym pociągu zaczynałam pisać opinię, która wyląduje w workbooku innej supergirl, którą poznałam też – uwaga – przypadkiem.
3 głodne dziewczyny i śliwki w boczku 
A to tylko osoby, z którymi porozmawiałam w tym jednym krótkim tygodniu. Żadnej z nich nie poznałabym, gdyby uparcie nie ciągnęło mnie do tworzenia treści i umieszczania ich w internecie.
Nie chcę przez to powiedzieć, że ludzie nie funkcjonujący w internecie w ten sposób co ja, są mniej ciekawi. Ale tych tworzących łączy jakaś magiczna chęć dzielenia się pięknym, inspirującym lub przydatnym. Sharing is caring.
Zupełnie nie wierzę w przypadki. Każda osoba, którą spotykamy na swojej drodze po coś się na niej pojawia. Wiadomo, niektórych wolałabym nie spotkać😉, ale staram się wyciągnąć wnioski z każdej znajomości.
I właśnie ludzie naładowali mnie, by zacząć blogować znowu. Zawsze uczciwie Wam mówię, gdy mam jakieś kryzysy blogowe. Skupiam wtedy energię na innych projektach i działaniach (nigdy się nie nudzę :D), ale nie jestem robotem piszącym na zawołanie, ani klaunem rozbawiającym ludzi, gdy mają doła.
Zbitek drobnych rozmów na przeróżne tematy z przeróżnymi ludźmi, uświadomił mi w ten weekend kilka ważnych rzeczy.
Początkowo blog był dla mnie myślodsiewnią, miejscem w którym mogłam podzielić się wszystkim, co było dla mnie ważne. Z czasem w dobie tej całej profesjonalizacji i gadania o węższej niszy, stał się miejscem, które trochę mnie uwierało. Z jednej strony nie chciałam być jak jedna z tych knajp gdzie sprzedają i pizzę i swojski obiad z dwóch dań i kebab, z drugiej – brakowało mi życia bez tego wrednego cenzora w głowie, który mówił, że coś na bloga jest za miałkie. Mam w szkicach dziesiątki tekstów, które mi jakoś tutaj „nie pasowały”/
I wtedy mnie olśniło. W najpiękniejszych mailach w których piszecie, że mój blog Wam w czymś kiedyś pomógł, piszecie też, że trafiliście na niego… przypadkiem. Nie szukaliście tego, co znaleźliście. Szukaliście przepisu na miodek z mlecza, naturalnego sposobu na anemię, opinii o telefonie z Aliexpress, motywacji do napisania pracy magisterskiej albo recenzji czegoś na porost włosów
I odetchnęłam. Mój blog jest jak opakowanie fasolek Bertiego Botta – nigdy nie wiesz, na co tu trafisz, ale jak mówił mój dziadek – spróbuj, najwyżej nie zjesz.
I znowu mi się chce! 🙂 
Dziękuję każdemu, kto mnie trochę zainspirował przez ten tydzień 💕
Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
28 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kocimiętka
Kocimiętka
6 lat temu

Przestałam totalnie wierzyć w przypadki, odkąd za sprawą Twojego bloga trafiłam w tok rozgrywek Brain Wars, a potem po dwóch latach przerwy przez jeden, losowy mecz na mojego obecnego partnera. Osobę, która nigdy w życiu nikogo nie zaczepiła przez internet, a już na pewno nie w aplikacji gdzie widzisz tylko avatar i staty użytkownika… ale „akurat” w tym przypadku odważył się i to zrobił. Rozmawialiśmy przez parę tygodni na whatsappie, oczarowani żartobliwymi dyskusjami jak nigdy, potem kontakt się urwał, kiedy w pewnym momencie straciłam i kartę z numerem i dostęp do pamięci telefonu (ten dzień z kolei udowodnił mi, że… Czytaj więcej »

Natalia z udamisie.com

Ale super wpis! Ja też nie wierzę w przypadki! Uważam, że wszystko dzieje się po coś 🙂 Podsumowanie wpisu idealne – ja też nie wiem jak tu trafiam, zupełnie przypadkiem.

Fajnie, że wracasz!
Pozdrawiam

lashandbrowacademy
lashandbrowacademy
6 lat temu

Bardzo ciekawy wpis 🙂

Emilia |Psychologia Fotografii

A ja lubię przypadki <3 Czasami mam wrażenie, że moje życie to jeden wielki przypadek 😀

aniamaluje
6 lat temu

W sumie to moje też jest jendym wielkim „zaplanowanym” przypadkiem

Katarzyna Mierzwa
6 lat temu

Ja właśnie najczęściej po to jeżdżę na konferencje czy eventy 🙂 żeby się spotkać i pogadać z ludźmi 🙂 . Miło było bardzo Cię Aniu znowu zobaczyć, pięknie wyglądałaś w tej zielonej sukience. Szukam takiego koloru bo to podobno najlepszy dla mnie 🙂

aniamaluje
6 lat temu

A Tobie wyjątkowo ładnie w ciemniejszych włosach 🙂

daria-porcelain.pl
6 lat temu

odkąd jestem z moim już obecnym mężem wierze wszelkiego rodzaju przypadki 🙂 tak jak nasz związek, który wziął się dosłownie z przypadku

aniamaluje
6 lat temu

Wiesz mogą ci gadać i gadać, ale dopiero jak stłuczesz sobie kolanko to zrozumiesz by nie biegać w samych skarpetkach po domu

Kosmetolog Marta
6 lat temu

Ja też trafiłam na Ciebie przypadkiem, nie pamiętam nawet czego szukałam.

Dodatkowo na Środa Dzień Bloga też przypadkiem Cię poznałam bo byłaś z Agą 😉
Męża też poznałam przypadkiem więc coś w tym jest 😀

aniamaluje
6 lat temu

😀 pamiętam! Mam nadzieję, że załapię się na kolejną środę 😀

Czytaj na walizkach
6 lat temu

Takie przypadki mogą się zdarzać jak najczęściej 😉 Rozmowy z ciekawymi ludźmi mnie również inspirują i wiele razy takie niespodziewane znajomości owocują w bardzo ciekawy sposób 🙂
Ja lubię Twojego bloga za to, że jest właśnie taki przystępny, ciepły i szczery.

Jola
6 lat temu

Niektóre przypadki są niekoniecznie miłe, ale i z nich coś miłego wyjść może. Szkoda, że nam się nie udało spotkać, tylko ten jeden raz, ale… Sporo w tym wszystkim mojej winy. Ciesze się, że zostałam na Twoim blogu. Chyba jedyny, który nadal czytam z tamtego spotkania. Wiele już zniknęło. Ja w zasadzie też jestem już inną osobą. Nawet te smutne przypadki potrafią dać dużo dobrego.

Małgorzata
6 lat temu

Ja trafiłam na artykuł o tym, jak pozbyć się bólu ucha 😛 Wtedy jeszcze nie zwróciłam za bardzo uwagi na bloga, interesował mnie Twój artykuł, który do mnie wracał kilka razy potem. A później gdzieś z innego bloga trafiłam na Twój na wpis z cyklu: Co robić w (nazwa miesiąca). I wtedy mnie olśniło, że ja przecież doskonale znam tego bloga! 😀

Hairventure
Hairventure
6 lat temu

Ja też trafiłam tutaj przypadkiem. Nie mam pojęcia czego wtedy szukałam, jednak znalazłam o wiele więcej. <3

Beata Redzimska
6 lat temu

Aniu – bo te zasadnicze przypadki spotykają nas tak przypadkiem a zasadniczo zmieniają nasze życie. Blogosfera – wszyscy trafiliśmy do niej przypadkiem – ale jeżeli zostaliśmy w niej dłużej – to znaczy ze to nie był przypadek – tylko przeznaczenie. Pozdrawiam serdecznie Beata

Martyna
Martyna
6 lat temu

A ja tam trafilam tutaj dzieki esencji do wlosow, ale szybko odkrylam ciekawe tresci. Pozdro 🙂

Katarzyna Pisiałek
Katarzyna Pisiałek
6 lat temu

A ja nawet wiem, jak trafiłam na Twojego bloga. I tak- był to przypadek. Trafiłam na jakieś Twoje zdjęcie na instagramie, zaciekawił mnie Twój profil tam, potem zaczęłam słuchać Twoich instastories i bardzo podobało mi się, co mówisz. Ale nawet nie pomyślałam na początku, żeby wejść na bloga. Potem trafiłam na Twój profil na fb, a dopiero potem na bloga 🙂 Ale bardzo się cieszę, że tak się stało. Pozdrawiam, buziaki

Kamila
Kamila
6 lat temu

Pamiętam że jakieś 5 (?) lat temu szukałam takiego filmu który mnie kiedyś strasznie zainspirował. Była tam dziewczyna która pięknie malowała, więc wpisałam coś „dziewczyna maluje film” no i wyskoczył twój wpis w stylu „10 filmów które musisz obejrzeć”. No i zostałam. (i ciągle nie znalazłam tego filmu XDD)

Wszystkie moje bziki

Super wpis, inspirujący 🙂 mi wiele ważnych rzeczy „przytrafiło się” przypadkiem. do tego stopnia wiele, i obfitujących w konsekwencje, że skłaniam się ku niewierze w „przypadki” 🙂

Karolina Zaklika
Karolina Zaklika
6 lat temu

Oto ja! Szukałam info o gronkowcu, trafiłam na Twojego bloga, od dwóch lat biorę tabletki z liścia oliwnego które działają 🙂

Alicja Kłos
6 lat temu

Ja wychodzę z założenia, że ten „przypadek” rządzi naszym życiem, jakkolwiek oklepanie to nie brzmi 😉 Bo tak naprawdę o tym, gdzie jesteśmy, decyduje przypadek – że się weszło do przypadkowego baru i akurat tam się poznało jakąś ważną osobę, że się pomyliło i to akurat okazało się punktem zapalnym do jakiegoś ważnego wydarzenia itd. Pracę można byłoby napisać na ten temat – w sumie nawet ją napisałam na studiach 😀 Efekt motyla 😉 Tekst jak zwykle w punkt, pozdrawiam Aniu <3

Romana Słupikowska-Glugla
Romana Słupikowska-Glugla
6 lat temu

Nie mam pojęcia jak trafiłam na Twojego bloga. Pewnie przypadkiem 😀 Wiem, że zaczytywałam się nim kilka lat temu jak nudziłam się w pracy 😀 I zostałam. Nie wiem, czy „wierzę w przypadki”, moim zdaniem one są po to, by urozmaicać nasze życie 🙂

aniamaluje
6 lat temu

Pewnego dnia na zajęciach Gosia mi mówi, że gadała z Tobą o blogu takiej laski i nagle się zorientowała, że wie co to za laska bo z nią studiuje 😀

Kasia Mazur
Kasia Mazur
6 lat temu

Cześć Aniu! Ja z kolei trafiłam na Ciebie poprzez vinted:) przeczytałam Twój komentarz na temat traktowania dzieci przez delikatnie mówiąc nieodpowiedzialnych opiekunów, polecałas tam któryś że swoich tekstów. Z ciekawości kliknęłam, zaineresowana Twoja wypowiedzią w komentarzu i… wpadłam po uszy! Od tej pory wracam na bloga, czasem nałogowo, czasem sporadycznie;) ale zawsze pamiętam że jest gdzieś tam w sieci (moja) Ania – ktora zna sposoby na rozne sprawki i przy okazji wyciągnęła mnie z emocjonalnego dołka( zacezlam poprostu nad soba pracowac korzystajac z Twoich narzędzi!) Chciałam Ci też bardzo podziękować za grupę Kreatywnych. Dzięki niej miałam dzisiaj pacjentkę na fotelu… Czytaj więcej »

Adrianna Anna K
Adrianna Anna K
6 lat temu

Aniu, lata temu, „przypadkiem” trafiając na Twój photoblog, rozpoczęłam lawinę kolejnych „przypadków” 😉 Z Twojego niejako polecenia przepadłam na Aliexpress – zarażając tym moją siostrę i przyjaciółkę, robię też zakupy dla mamy. Zdecydowałam się na telefon obcej wtedy marki Xiaomi – również polecając ją kilku zadowolonym z tego wyboru osobom. To trochę „przez Ciebie” trafiłam na wiele ciekawych i rozwijających blogów, dzięki którym (również czytając Twoje wpisy) zmieniłam nieco moje nastawienie do samej siebie i świata na lepsze. Nawet jeśli takie przypadki nie są przypadkowe, to bardzo się z nich cieszę 😊

Ewa TK
6 lat temu

W sumie Ciebie też poznałam przypadkiem, pamiętam ten wypad do Hotelu. Twojego bloga też. 🙂 Super jest poznawać ludzi dzięki swojej pasji, pracy 🙂 Jest to mega fajne, pomagać innym swoimi dobrymi tekstami 🙂

Ala
Ala
6 lat temu

Ja trafiłam na Twojego bloga, kiedy straciłam pracę, byłam w dołku i potrzebowałam dawki jakichś pozytywnych, motywacyjnych treści. To był okropny moment w moim życiu: najchętniej tylko leżałabym pod kocem i użalała się nad sobą, a Twój blog był jednym ze sposobów na poprawienie sobie humoru i odzyskanie wiary w to, że jeszcze będzie dobrze. Dzisiaj jestem w zupełnie innym miejscu: mam własną działalność copywriterską i stawiam pierwsze kroki na swoim blogu (jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie, ale mam sporo pomysłów i zapału. Na razie prawie nic tam nie ma, ale zapraszam: alicjawswoimswiecie.pl). I wciąż (z wielką przyjemnością)… Czytaj więcej »

Previous
4 triki na dłuższe nogi
Wierzysz w przypadki?

28
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x