Jak wygrać życie? WYZWANIE!

Kieruję się w życiu prostymi zasadami, więc jeśli ktoś mi pisze że „nigdy nie będzie miał takich możliwości” to uważam, że rzeczywiście ich nie będzie miał. A dlaczego? Bo z tym głupim filtrem w głowie nigdy ich nie zauważy. Już pochylił głowę a ze spuszczoną nie widzi się tego co z przodu.

Nigdy nie miałam za dużo pieniędzy, ale też nie traktowałam tego jako przeszkody. Wprost przeciwnie – wszędzie, dosłownie wszędzie widziałam możliwości. Jest ich multum, wystarczy się po nie schylić. I to dosłownie, najprostsza możliwość to iść teraz do lasu na grzyby i jagody.
No właśnie – mało komu chce się schylać. Więc należy się zastanowić czego chcesz bardziej – nie schylać się czy mieć kasę? Wybór należy do Ciebie.
Piszę to z perspektywy osoby, która na starcie dostała kopa w dupę w postaci bardzo złego zdrowia, nieuleczalnej (ponoć) choroby i niezbyt zamożnej rodziny.
Ostatnio pisałam wam o chłopaku z którym jechałyśmy ostatnio uberem (coś lepszego niż taxi) – trzaska nocne kursy w Trójmieście i na kursach z ludźmi wracającymi z imprez (innymi w ciągu tygodnia) wyciąga w wakacje osiem tysięcy miesięcznie. Nie ma własnego auta spełniającego wymogi, więc je wynajął. Ale CHCIAŁ, ktoś inny powie – nie mam auta, nie nadaje się. Ok, skoro tak myślisz to widocznie rzeczywiście się nie nadajesz.
Przepraszam że jestem brutalna, ale albo się nad sobą użalasz, albo działasz. Jeśli nie robisz WSZYSTKIEGO tylko skupiasz się na wymówkach, widocznie wcale nie CHCESZ poprawić swojej sytuacji. I błagam, nie smęć że masz męża dzieci, psa, kredyt coś tam coś tam – to były twoje WYBORY, twoje decyzje. Nigdy nie będzie łatwiej, bo nie będziesz już młodszy a najlepsza pora na działanie jest TERAZ.
Nie, nie chcę cię teraz zmuszać do przedefiniowania życia, nie chcę też brzmieć ostro, bo pisząc ten tekst szeroko się szczerzę – chcę byś uwierzył trochę w siebie i zaczął działać ;-).
W 2013 napisałam tekst o tym jak dorabiałam będąc w liceum – kilka osób skorzystało z tego sposobu, część nie zraziła się zamknięciem jednego portalu i pracuje dzisiaj pisząc teksty – o tym jak zarabiać na pisaniu też zresztą pisałam ;). Dałam też znać o świetnym sposobie na to jak sobie dorobić, bez żadnego ryzyka i żadnych umiejętności. Oczywiście pojawiło się pierdylion narzekaczy że deszcz, że drogo, że to, że tamto* ale ci którzy naprawdę chcieli zapisali co trzeba w kalendarzu i podzielili się ze mną snapami z efektami :).
Dzisiaj o moim innym sposobie na to, jak wygrać życie. Dosłownie!
Zaczęłam to robić gdzieś pod koniec podstawówki, gdy chciałam mieć rower. Lokalny market organizował konkurs w którym można było go wygrać. Mocno napaliłam się na ten konkurs i przeżyłam pierwszą porażkę gdy wygrała go…koleżanka z klasy. Jeszcze gdyby ktoś obcy… Jednak zamiast jej zazdrościć, stwierdziłam że teraz nie będę przepuszczać konkursom.  Chwilę potem poznałam smak zwycięstwa wygrywając turniej gier planszowych organizowany przez lokalną bibliotekę a gdy poszłam na Lato z Radiem nie bałam się kilka razy podskoczyć by ze sceny zauważył mnie Zygmunt Chajzer i też wygrałam jakieś duperele. Dla dziewczynki bez kasy to było super bo nieciekawą nagrodę można było sprzedać koleżance za pół wartości (i ja byłam zadowolona i ona).
Prawdziwy przełom nastąpił gdy rodzice podłączyli mi internet.
Codziennie zaglądałam na agregat konkursów e-konkursy.info i brałam udział we wszystkim co mi się spodobało. Startowałam w konkursach fajnych i niefajnych, a gdy chciałam coś mieć – wpisywałam w wyszukiwarkę konkursy w których można było wygrać np. mp3. Brałam udział w imieniu swoim, mamy oraz taty, co znacznie zwiększało szanse na wygraną.  Tamte czasy nie były tak obfite i płodne jak dzisiejsze, ale szybko opanowałam kilka trików i nie dość że wygrałam swoje wymarzone mp3, to jeszcze mnóstwo kosmetyków, bonów na ubrania, książek ❤ (które po przeczytaniu można było łatwo sprzedać za 70% wartości), gadżetów, sprzętów…
 
Ale najważniejsze jest to, że to konkursy nauczyły mnie więcej niż szkoła.
 
– Nauczyłam się czytania regulaminów, co jest mega ważne (mam teraz nawyk czytania wszystkich urzędowych dokumentów i się ich nie boję)
– Wytrwałości, uporu, determinacji – jeśli nie wygrałam dziesięć razy, startuję jedenasty
– Zrozumiałam, że nie zawsze muszę wygrywać i tak – to że wygra praca (w mojej ocenie) gorsza od mojej nie znaczy że mam hejtować jurorów i zwycięzcę. Tak to już jest, że jednym podobają się blondynki innym brunetki a znajdą się i tacy co będą woleć brunetów. Facetów. Deal with it
– Stałam się niesamowicie kreatywna i płodna jeśli chodzi o pomysły – startowanie w konkursach wymagało ode mnie nieustannego stymulowania mózgu. W poszukiwaniu rymów (tak, wierzyłam w sposoby Grażyn!) czy intrygujących haseł przewertowałam analogowe – bo takie były czasy – słowniki synonimów, antonimów, słów obcych, symboli, przysłów i aforyzmów. Mój słownik niesamowicie się poszerzył do tego stopnia, że nauczycielka nigdy nie sprawdzała mi moich wypracowań na miejscu 😂 
 

Pozdrawiałam ją wtedy sardonicznym uśmiechem wplatając w wypracowania coraz to dziwniejsze (jak na gimnazjalistkę) słowa jak sybarytyzm, kontrawencjonalizacja, kongestia (moje ulubione :D) czy koafiura oraz inifinitezymalny. Tutaj miałam łatwo, bo pałam wielką miłością do Tuwima i był on moją kopalnią inspiracji gdy pisał np. o degrengoladzie. Te umiejętności przydają mi się do dzisiaj w pracy – to prawdopodobnie dzięki konkursom potrafię pisać strony firmowe na których opisuję np. maszyny rolnicze ;-). Również dzięki konkursom z łatwością radziłam sobie w szkole, bo bardzo korzystnie działały na moją pamięć i gdy czegoś nie umiałam to nadrabiałam kreatywnością, ciekawostkami lub formą.
Konkursy nauczyły mnie pokory i cierpliwości, dostrzegania możliwości. Nauczyły mnie też zorganizowania, bo dzięki nim zaczęłam prowadzić kalendarz gdzie wpisywałam terminy konkursów i wyników, monitorowałam czy dostałam na czas nagrody i pisałam maile z upomnieniami czy reklamacje.
Swoją karierę zakończyłam gdy zamiast laptopa wygrałam drugą nagrodę czyli…dmuchany pokrowiec na banana. A tak na serio to siadło mi zdrowie i nie byłam w stanie poświęcać na to energii, do tego ucząc się w liceum chodziłam na warsztaty dziennikarskie, w trzeciej klasie zrobiłam studium reportażu (musiałam poczekać na dyplom aż skończę liceum) i zarabiałam już na pisaniu,  prowadziłam dość poczytnego i bardzo angażującego fotobloga i konkursy poszły w odstawkę.
Mam jednak duży sentyment do tamtych czasów i swojej dawnej kreatywności.
Podrzucam więc kilka wskazówek a na końcu czeka Was wyzwanie ;-).
1. Jeśli stworzenie pracy konkursowej zamyka się w dziesięciu minutach – bierz udział w konkursie dokładnie w momencie w którym go widzisz. W przeciwnym razie przypomnisz sobie o nim dzień po terminie. Sprawdzone info.
2. Zapisuj sobie wszystkie regulaminy. Ja uczę się teraz od najlepszych i robię na blogu akcje promocyjne , ale jeśli widzisz regulamin – od razu zrzucaj go w osobny folder.
3. Załóż drugi spamowy adres e-mail i to z niego startuj. Tylko go sprawdzaj!
4. Nie idź w rymowanki w stylu „produkt X najlepszy jest, dajcie mi go – będzie test. Bardzo lubię waszą markę, mam od was rower i latarkę. Jeśli wygram też smartfona, będzie to rzecz w punkt trafiona”. Błagam, po prostu NIE.
5. I na litość – w zgłoszeniu nie pisz „chcę wygrać bo nigdy nic nie wygrałam”. Wiesz co myśli w tym momencie juror? To Ci powiem – myśli „hyyyym, chyba wiem dla czego”.
6. Pomóż jurorom zauważyć twoją pracę. To ludzie pracujący i mający zylion innych obowiązków więc jeśli liczysz na to że powoli kontemplują każdą pracę – cóż, źle liczysz. Jeśli wszyscy dają prace białe, zrób czerwoną. Jeśli są w komentarzach, poproś ze dwie osoby by dały ci +1 albo lajka to komentarz pójdzie wyżej. Jeśli zgłoszenie wysyłasz listem, daj wyróżniającą się kopertę.
7. Po prostu bierz udział, jak wygrasz w 10 konkursach ze stu, to będzie świetny wynik.
Ach i jeszcze jedno – ludzie serio rzadko biorą udział w konkursach i firmy wręcz płacą za ich dodatkową promocję by ludzie zechcieli łaskawie spróbować wygrać ten laptop. Serio.
Jeśli uważasz że potrzebujesz specjalnych umiejętności… podam ci przykład gdy nie miałam grama kreatywności a konkurs polegał na kreatywnym wykorzystaniu kubełka z KFC. Jadłam frytki więc zostawiłam ten kubełek i pomyślałam że zawalczę o wyjazd do USA. Ale nie miałam żadnego pomysłu więc wrzuciłam pisaki do kubełka i….
Tak, to jest zaprzeczenie kreatywności. Tak, to zdjęcie było warte 200 PLN w bonie.
Serio, wygrałam w tym konkursie jedną z nagród. Tym beznadziejnym zdjęciem. A wiecie dlaczego? Bo ludzie nie czytają regulaminów i nie wiedzą o hashtagach.
Ja to ja, ale konkursowiczów jest więcej! Gdy porzuciłam swoją karierę, okazało się miałam konkursowiczkę na roku na studiach ;-). Wśród blogerek są przynajmniej dwie – Patrycja i Ada, które poprosiłam o krótkie wypowiedzi :).
Ada:
1. Najlepsza wygrana nagroda? 
Trudno mi wybrać najlepszą nagrodę, jaką udało mi się zdobyć. Nie chodzi nawet o to, która z nich była najdroższa, raczej najbardziej wartościowa dla mnie. Wspomnę o trzech wygranych. Na moim podium znajduje się rejs do Szwecji dla czterech osób, dwudniowa wycieczka do Londynu i udział w kampanii farby do włosów L’oreal Paris, który rozpoczął moją przygodę z modelingiem.
2. Dlaczego lubisz brać udział w konkursach? 
Konkursy, szczególnie te wymagające kreatywności, są świetnym sposobem na rozgrzanie szarych komórek. Często zaglądam na strony z konkursami tuż przed pisaniem tekstu – chwila główkowania nad niebanalnym zgłoszeniem konkursowym pozwala mi „odblokować” umysł i przestawić się na kreatywne myślenie, które przydaje mi się w pracy. W konkursach fajne jest to, że często znajduję w nich motywację do wyjścia z domu lub zrobienia czegoś fajnego, szalonego. Na przykład kilka miesięcy temu wygłupiałam się z rodzicami przed obiektywem – razem z mamą udawałyśmy kobiety Bonda, czyli… mojego taty! Nasze zdjęcie przeszło przez pierwszy etap, później mama zdobyła najlepszy wynik w teście z wiedzy filmowej i rodzice spędzili dzięki temu wspaniały weekend, zwiedzając Londyn śladami Jamesa Bonda. Nie jestem jedynym przypadkiem w rodzinie, dotkniętym spaczeniem konkursowym 😉 W konkursach lubię też moment sprawdzania wyników. Często jest tak, że gdy napracuję się i spędzę sporo czasu nad zgłoszeniem konkursowym, nie znajduję swojego nazwiska na liście zwycięzców. Kiedy natomiast wymyślę coś w ciągu 10 sekund i nie spodziewam się wygranej, zgarniam nagrodę. Tak było w przypadku wygranego pobytu w Łebie. Pytanie konkursowe brzmiało „Co chcesz zobaczyć w Łebie?”. Swoją odpowiedź wysłałam bardziej dla żartu niż „zaciętej rywalizacji”. Napisałam: „W Łebie chciałabym zobaczyć siebie”. I wygrałam. Konkursy pobudzają kreatywność i dają mi możliwość zdobywania przedmiotów i doświadczeń, na które (jak na studentkę przystało) nie mogłabym sobie pozwolić.
 
3. Czego oprócz wygranych Cię to nauczyło? 
Jak już wspomniałam, udział w konkursach nauczył mnie przede wszystkim kreatywnego myślenia, ale zdobyłam też umiejętność… przewidywania przyszłości! Zanim wyślę swoje zgłoszenie, zastanawiam się, w jaki sposób temat ugryzie większość uczestników konkursu i staram się stworzyć coś, co się wyróżni na tle podobnych do siebie zgłoszeń.
4. Jak wygrywać w konkursach? Czy jest jakiś trik którym możesz podzielić się ze „świeżakami”?
Początkującym konkursowiczom radzę uzbroić się w cierpliwość. Często spotykam się z tekstami w stylu „wziąłem udział w 50 konkursach i nic nie wygrałem. To nie ma sensu, poddaję się”. Nie ma żadnej reguły na to, w ilu konkursach trzeba wziąć udział, żeby coś wygrać. Ja też tracę motywację, gdy zgłaszam się do wielu konkursów i nic nie wygrywam, jednak kiedy uda mi się coś zgarnąć, chęć do udziału w konkursach wraca ze zdwojoną siłą.
Ada prowadzi blog CzekoAda – wbijcie do niej 😉
Pata
 
 
1. Najlepsza wygrana nagroda? 
Zdecydowanie tydzień w Egipcie All Inclusive – takie moje marzenie z dzieciństwa, które zweryfikowało pewne wyobrażenia o tym kraju
2. Dlaczego lubisz brać udział w konkursach? 
Uwielbiam te emocje podczas oczekiwania na wyniki. Ten dreszcz emocji i wielka radość kiedy uda mi się coś wygrać. Dodatkowo często to spora oszczędność – i czasu i pieniędzy. Chcę kupić ekspres – szukam konkursu gdzie mogę go wygrać. Potrzebuję kosmetyków – biorę udział w konkursie z kosmetykami.
3. Czego oprócz wygranych Cię to nauczyło? 
Wytrwałości, pokory i ciągłego podwyższenia swojej poprzeczki. Konkursy to świetna forma rozrywki, ale też możliwość sprawdzenia swojej kreatywności. Kiedyś cieszyłam się z wygranego długopisu, teraz mam ochotę na więcej – apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale dobrze jeśli ten apetyt napędza nasze zdolności – w tym właśnie kreatywność. To forma rozwoju. Konkursy moim zdaniem uczą także pokory – tego, że nie zawsze musimy wygrywać i dobrze z placu boju zejść z podniesioną głową bez uczucia zazdrości. Wielokrotnie zdarzało się, że praca której poświęcalam się bez końca nawet nie zainteresowała jury. No cóż, wtedy po prostu trzeba było zagryzc zeby i grzecznie pogratulować zwycięstwa innym.
4. Jak wygrywać w konkursach? Czy jest jakiś trik którym możesz podzielić się ze „świeżakami”?
Nie ma chyba jednej konkretnej reguły. Ja osobiście szukam konkursów ambitnych – takich gdzie trzeba nakręcić film z konkretnym produktem czy zrobić coś kreatywnego. To szansa na lepsze nagrody, bo z założenia bedzie mniej osób, które poświęcą swój czas i zgłoszą swój udział. Ja osobiście nie marnuje czasu na konkursy z 1 czy 2 nagrodami, gdzie lista warunków do spełnienia nie ma końca, a ludzie zabijają się w walce o podium. To nie znaczy, że mówię „nie” konkursom na głosy. Na Facebooku istnieje wiele grup wsparcia w głosowaniach, co przecietnego użytkownika internetu pozbawia szans na wygraną, ale nie uważam tego za oszustwo. Pamiętam, że na początku mojej przygody z konkursami spędziłam wiele godzin i długich nocy zbierając głosy – to mój czas, mój wolny czas, a głosujących to prawdziwi realnie ludzie, a nie żadne boty. Dobrą praktyką podczas brania udziału w konkursach jest czytanie regulaminów konkursowych. Dzięki znajomości zasad można wiele wywalczyć. Na koniec dodam tylko, że… po prostu warto próbować. Ostatnio zgarnęłam Multicookera od Philipsa… tak jak 146 innych osób. Po prostu warto
Patrycja prowadzi blog Pata Bloguje

Koniecznie wbijcie do dziewczyn!

No i obiecane wyzwanie. Jest z rozmachem i polega na tym by wystartować w stu konkursach. Jakichkolwiek, kiedykolwiek, jakkolwiek, ale im szybciej tym lepiej. Akcja-rekacja, ciach-ciach. Widzisz konkurs – startujesz. Ja sama biorę udział – drukuję sobie kwadrat składający się ze stu małych kwadratów z wyzwania 100 dni bez spodni  i zaznaczam na zielono każdy konkurs. Kwadrat już wisi na lodówce, a że szpeci wnętrze…cóż, będę chciała szybko się go pozbyć i zamalować w całości.

Po stu konkursach dam znać jak mi poszło, ile wygrałam i co wygrałam. Jestem podekscytowana jak kiedyś, gdy byłam 10 lat młodsza i wypatrywałam listonosza z nagrodą niemal codziennie.
Żeby było uczciwie – nie wykorzystuję w tym celu bloga(ale instagram już tak, bo tam 13K odbiorców może mieć każdy), nie biorę udziału w konkursach organizowanych przez znajomych, tym bardziej znajomych blogerów (i w drugą stronę – nie daję im nigdy wygrywać bo to wątpliwa sprawa).

Jestem ciekawa jak mi pójdzie i zachęcam wszystkich do udziału w zabawie. A jeśli uważasz że się nie nadajesz… spójrz na moją „arcykreatywną” pracę na konkurs z kubełkiem KFC i pomyśl jeszcze raz. Jeśli to zdjęcie było warte dwie stówy…
No właśnie.

To jak, kto jest na pokładzie?
A mój „strój dnia” to – zgodnie z waszymi sugestiami – worek po ziemniakach 😀 Zdecydowałam się na sukienkę totalnie oversize by zobaczyć jak się w niej czuję. Tym razem część rzeczy ze sklepów stacjonarnych :). Wszystko podlinkowane pod zdjęciem.

To jak, kto jest ze mną? 🙂 Z taką garścią rad i wskazówek czuję, że będziemy wymiatać!

*Kto rozpozna cytat? Dajcie znać w komentarzach ❤
Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Monia
Monia
5 lat temu

Dzięki temu wpisowi zaczęłam brać udział w konkursach. Prawie codziennie śledzę e-konkursy.info.
Dziękuję, Aniu 🙂

PS. Jak szlifować własne umiejętności, by te nasze wykonania zadań konkursowych były jak najbardziej kreatywne i oryginalne, by mieć szansę na wygraną?

Ulla
Ulla
6 lat temu

Wchodzę w to!

Stokrotka
Stokrotka
6 lat temu

Brawo!!!! Uwielbiam dziewczyny ambitne. Blog wspaniały, tak jakbym czytała o sobie. Też brałam udział w konkursach, własnie w tych kreatywnych. Czym więcej wygrywałam, tym bardziej mnie ciągnęło do wymyślania wierszyków, tworzenia filmów, rysowania i różności kreatywnych. W tej chwili większość konkursów jest na głosowanie…i przez to przestały mnie interesować. Bo wygrywają osoby, które nazbierają najwięcej głosów a nie najbardziej kreatywne. Ale za to założyłam firmę i mam kreatywną pracę, taką jaką lubię. I da się zarobić i odłożyć co miesiąc coś na wycieczki, które tez uwielbiam. Tez staram się, żeby lot kupić jak najtaniej,i plan robię sama, wyszukuję ciekawych miejsc.… Czytaj więcej »

Agata Świlak
Agata Świlak
6 lat temu

Brawo!!!! Uwielbiam dziewczyny ambitne. Blog wspaniały, tak jakbym czytała o sobie. Też brałam udział w konkursach, własnie w tych kreatywnych. Czym więcej wygrywałam, tym bardziej mnie ciągnęło do wymyślania wierszyków, tworzenia filmów, rysowania i różności kreatywnych. W tej chwili większość konkursów jest na głosowanie…i przez to przestały mnie interesować. Bo wygrywają osoby, które nazbierają najwięcej głosów a nie najbardziej kreatywne. Ale za to założyłam firmę i mam kreatywną pracę, taką jaką lubię. I da się zarobić i odłożyć co miesiąc coś na wycieczki, które tez uwielbiam. Tez staram się, żeby lot kupić jak najtaniej,i plan robię sama, wyszukuję ciekawych miejsc.… Czytaj więcej »

Alicja
4 lat temu

Wpadłam tutaj poczytać, jak wygrać suszarkę – a dostałąm Tuwima i „Strasznych mieszczan” – uwielbiam i czuję się troszkę zwycięzcą <3

Previous
Gdynia, Pokemony i nie mam pomysłu na chwytliwy tytuł [TYGODNIK]
Jak wygrać życie? WYZWANIE!

5
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x