O najbrzydszych kaloszach świata, walącym się świecie dziwnym wynalazku [tygodnik]

A do tego wyniki konkursów, kilka słów o czytanej książce, obejrzanym filmie i żywieniowych oszołomach.

Zacznę może od końca – obejrzałam właśnie głośny film pod tytułem „Oszukane”. Pewnie wiecie o co chodzi – u progu dorosłości 2 dziewczyny dowiadują się, że nie są dziećmi osób, które uważały za rodziców. Smutna, poruszająca historia, która nie powinna się nigdy wydarzyć. Ale się wydarzyła. Może gdyby pacjent był podmiotem a nie przedmiotem, to nie miałoby miejsca…
Polecam!
Oprócz tego, to bez owijania w bawełnę – znowu mam życiowy efekt keczupu. Bardzo lubię to określenie, bo jest idealne – naciskasz opakowanie – keczup nie leci. W pewnym momencie coś tam się zassa i wielka plama keczupu ląduje na talerzu. Oraz bluzce, stole, włosach i innych miejscach, na których nie powinna się znaleźć. Witaj w moim świecie, jak coś się sypie, to wszystko na raz i to konkretnie 😉

Moim smakiem jesieni jest obecnie jajecznica z kiełbasą polską. Opcja z omletem też jest super. Oczywiście jak to u mnie – z ostrymi papryczkami.
scrambbled eggs

omlet

Tydzień obfitował w nowe wyzwania i kłody rzucane mi pod nogi 🙂 Cóż, bywa i tak. Po fazie wściekłości szybko pogodziłam się z nową rzeczywistością i zaczęłam wdrażać plan działania. Przynajmniej mam motywację do tego, by zrobić kilka odkładanych od dawna rzeczy. Pomyśleć, że ostatnio powera dodawała mi myśl, że mam niesamowite szczęście utrzymywać się z tego co kocham, bo mam czas i szansę na to, by działać w ramach wolontariatu i pomagać innym. No to uwaga – już nie mam 😀 To znaczy utrzymać się – ok spoko, ale jednocześnie utraciłam stałe zlecenia (firma padła, zero mojej winy) oraz przyschło mi jedno źródło prawie pasywnego przychodu. Nie powiem – zabolało. Najbardziej chyba dlatego, że właśnie z tych środków pomagałam innym -.-. Pomogło mi trochę moje własne ćwiczenie rozwojowe o filarach życia (klik). Jak to dobrze, że nie stawiam nigdy wszystkiego na jedną jedyną kartę i gdy odpadnie kilka filarów, to cały budynek się nie wali! Jednocześnie czuję się lekko rozczarowana i zmotywowana do działania ale… o ale za chwilę

Niedawno napisałam tekst :

10 rzeczy, które warto zrobić na studiach (by nie zostać frustratem)

Tam też podlinkowałam wszystkie ubrania ze zdjęć wyżej.  W tym tygodniu miałam okazję po raz pierwszy prowadzić zajęcia ze studentami na poważnie. To całkiem cenne doświadczenie, tym bardziej, że prowadzone przeze mnie zajęcia opierają się na dyskusji. Mam aktywną, fajną grupę, chociaż traktuję to jako spore wyzwanie.
Wróćmy do mojego „ale”. Gdybym wiedziała, że lada moment pokrzyżują mi się pewne plany i zawali się część stabilności finansowej, nie wiem czy zdecydowałabym się na studia doktoranckie. Pochłaniają więcej czasu niż obiecywano, a ten czas mogłabym wykorzystać z większym pożytkiem dla innych? Nie wiem sama. Daję sobie rok, jak obiecałam sobie na starcie.
Nie wiedziałam, że niesamowicie prosty przepis na własną tabliczkę czekolady wywoła tyle emocji i tak bardzo się spodoba ;-). Zachęcam, świetna zabawa!
Na zdjęciu widzicie jedną z moich ulubionych bluzek wiosny i wczesnego lata. Jesień od razu przywaliła z grubej rury i na takie bluzki nie pozwala. Pomijając fakt, że ustawiłam aparat chyba lekko od dołu (wyglądam na powyginaną :P), to mam z bluzką problem. Nosiłam ją do krótkiej koszulki / elastycznego biustonosza zakładanego na normalny i jakoś to działało, ale teraz nie wiem co z nią począć. Niżej dorzucę zdjęcie z instagrama, gdzie założyłam cielisty top. Powinnam chyba kupić sobie taki, jak ma na zdjęciu modelka (klik) i odpuścić sobie noszenie bluzki jesienią. Ale jak to zrobić, kiedy jest taka piękna?!

Plusem robienia zdjęć na bloga jest fakt, że widzę rzeczy, na które nie zwracam uwagi bez dystansu, patrząc na siebie w lustrze. Tym razem takim detalem są spodnie z wysokim stanem – chociaż je uwielbiam, to do długiej bluzki tego typu nie pasują.
Bluzka (klik) – polujcie na rabaty, po obniżce cen jest tania jak barszcz :))

W tym tygodniu zainspirowały mnie następujące linki i inne rzeczy :

  • Gimnazjaliści zabrali kluczyki pijanemu kierowcy (klik)
  • Domowy piasek kinetyczny (klik) – kiedyś lubowałam się w przeróżnych masach plastycznych o nieoczywistej konsystencji, bardzo rozwijają dzieci, uwielbiam!
  • 60 najpiękniejszych fontów (czcionek :P), które można pobrać za darmo (klik)
  • Mężczyzna tłumaczy na youtube odmianę przez przypadki (klik) – gdyby podobnie tłumaczyli nauczyciele, dzieci nie musiałby chodzić na korki. Da się? Da się!
  • Interesujący artykuł – dlaczego dorosłe dzieci zrywają kontakt  z rodzicami? (klik)
  • Sklep, który czyta mi w myślach i sprzedaje… podgrzewane wkładki do butów *.* Czad! (klik) Koniecznie sprawdźcie, wyglądają trochę dziwnie, ale w sumie…mają działać, nie wyglądać ;-).
  • Boski tekst „Nie znoszę żywieniowych oszołomów” (klik). Podpisałabym się każdą kończyną. 
Uwierzycie, że to komoda z plastiku? Znajdziecie ją tutaj (kampania Tontarelli) Jestem oczarowana pomysłem, tym bardziej, że firma robi także szafy i inne meble. Zastanawiam się, czy skorzystać z bonu rabatowego teraz, czy zdecydować się raczej na biały regał z szufladami z biedronki (klik). Czy znacie jakieś polskie firmy, które robią meble z plastiku? Przecież to świetny pomysł na recykling!
I ostatnia z inspiracji – tekst, który wygrał dla mnie Internet:

(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = „//connect.facebook.net/pl_PL/sdk.js#xfbml=1&version=v2.3”; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs);}(document, 'script’, 'facebook-jssdk’));

Zauważyłem wczoraj, że wielu ludzi traktuje Halloween jedynie jako zabawę w przebieranki i pijaństwo, a zapomina o co naprawdę chodzi w tym ważnym dniu: o otworzenie serca przed Szatanem.
Posted by Karol Mroziński on 1 listopada 2015

W samo sedno 😀
Niedawno pisałam na blogu właśnie o Halloween :

Halloween czy Wszystkich Świętych – co lepsze?

Ze smutkiem już po 19-stej musiałam wywiesić karteczkę, że cukierki się niestety skończyły. Jestem człowiekiem pokojowym i nie przeszkadzają mi pochody na cmentarz. Nie neguję tradycji wybieranej przez innych i mam nadzieję, że to zacznie działać w drugą stronę.
Inne teksty na blogu to… nie teksty, tylko informacje o promocjach i jeden tekst Moniki. Zacznę od tekstu :

Często oczekujecie takich informacji, więc staram się o nich pamiętać. Ale nie mam jeszcze żadnych planów zakupowych na promocję, poza jednym cieniem w drugim tygodniu.

Ach, ważna informacja!
Edytowałam dwa teksty o wyniki konkursów, znajdziecie je tutaj i tutaj:

Jeden poważny błąd, który czyni cię bardziej złym i agresywnym – czy też go popełniasz?

UWAGA! Osoby, które ostatnio wygrały podkłady, proszone są o kontakt mailowy, szczegóły na dole tego tekstu (klik)
Czy coś jeszcze się u mnie działo? Stworzyłam błyskawiczny plakat dotyczący nowego koła naukowego, spędziłam dzień na targach kół, dwa razy uczestniczyłam jako współprowadząca w badaniach fokusowych, gdzie grupą badaną byli uczniowie gimnazjum. Ciekawe doświadczenie!
Jedzenie tygodnia :
Jak zawsze – dużo imbiru, dużo kurczaka, sałatek, kaszy jaglanej i ostrych papryczek. Oskrzela odwdzięczają się w miarę poprawnym działaniem – przynajmniej to jakoś się kręci. A z innych rzeczy to: 

Dorwałam kubek w sweterku! (klik). Szkoda, że nie szary, ale prawie półlitrowy kubek na gorącą czekoladę to fajna opcja.

Przykładowe kanapki. Rzodkiewka, ser pleśniowy, szynka szwarcwaldzka. I pieprz. Pieprz zawsze świeżo mielony, kiedyś napiszę dlaczego 😀

Tutaj podobnie, ser pleśniowy, szybka szwarcwaldzka i suszone pomidory. Mam takie „fazy”, gdzie non-stop wałkuję te same produkty spożywcze. (Poza niezmienną bazą). Teraz jest to właśnie szynka szwarcwaldzka, kiełbasa polska, jajka, suszone pomidory w oleju i imbir kandyzowany.

Przypominam przy okazji mój przepis na rosół:

Jak zrobić rosół? Przepis na zupę zmieniającą życie

– stały element mojego codziennego menu!
Kończąc na dziś – życiowe komplikacje wywołały u mnie dość ponurą minę 😀

Głupio tak mieć ponuraka na twarzy, gdy ma się na sobie ulubione ubrania 😀
Płaszcz (klik)- prosty, klasyczny, bardzo wygodny i dość uniwersalny. Teraz, kiedy znalazłam ideał, muszę zabrać się za wyprzedaż swoich ubrań. Nie ma bata!
Sukienka (klik) – zdjęcie kompletnie nie oddaje jej uroku (trudno się dziwić, jest zakryta :P), ale sukienka pozwoliła mi uwierzyć na nowo, że ideały istnieją. Szara, ciepła, przytulna i z golfem. Jednocześnie tak nonszalancka i elegancka w jednym, że lepiej być nie może. I ma materiał przyjazny chorym osobom, które muszą prać niemal we wrzątku 😀 Na modelce (klik) wgląda jeszcze lepiej, ale ja świadomie wybrałam XS, by nie była aż tak luźna. Tym samym znalazłam ciepłą sukienkę z golfem, która jest idealna na zimę, bo pasuje i do kozaków i do botków!
Rajstopy są z lidla, a botki już na pewno kiedyś pokazywałam (klik).
A mój konkurs na najbrzydsze buty świata, obecnie wygrywają te „urocze” kalosze na obcasie, na które zwymiotowała chyba jakaś tęcza – nie polecam oglądać! (klik)….. hej! ostrzegałam!

Bonus – dokarmiany przeze mnie kot. Ma ksywę „uchodźca”. Ale wcale nie dlatego, że jest wypasionym uciekinierem, który jak się najadł i posiedział na moim socjalu, to zaczyna atakować moją kotkę i kota babci. To nie ma nic do rzeczy 😛

Lubię tego spaślaka, chociaż jest wrednym kocurem.
Oczywiście gdybyście mieli zgadnąć który z tych dwóch kotów jest bezdomny, to pewnie 90% głosów padłoby na „Szarego” ze zdjęcia niżej.

Otóż nie, Szary jest chudy i ma lichą sierść, ale posiada dom. Po prostu jest zestresowany, bo to kot mojej babci.

Ostatnia rzecz w tym tygodniu, to obecnie czytana książka :

Kiedyś lubiłam poezję Plath. Szklany Klosz w momencie, gdy przeczytałam go w oryginale, stał się jedną z moich ulubionych książek. Dzisiaj coraz bardziej nie umiem znaleźć sympatii dla osób, które świadomie karmią swoje demony. Ta książka raczej nie ma na to wpływu, ale Plath z niezrozumiałej i cierpiącej poetki staje się dla mnie coraz bardziej…irytująca. Mimo to, zamierzam skończyć co zaczęłam czytać, Elizabeth Winder ma sprawne pióro i ujmuje znaną mi historię w sposób obrazowy, zgrabny i interesujący. Książkę czytam sobie w ramach abonamentu z czytnikiem za złotówkę, o którym pisałam już tutaj:

Czytnik za złotówkę – czy to się opłaca? 

Na dziś to by było tyle, miłych snów!
Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 


Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Jaka fryzura na ślub, jaka na wesele?
O najbrzydszych kaloszach świata, walącym się świecie dziwnym wynalazku [tygodnik]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x