Byłam dzisiaj w azjatyckiej knajpie. Kelner (Azjata) pomylił zamówienie Oli, zapomniał o przyniesieniu pałeczek – no był trochę zakręcony. Gdy przyszło do płatności, miał problem z rozdzieleniem rachunku. Powiedział „ale ja nie umiem”, co natychmiastowo zinterpretowałam tak, że nie wie jak to wbić w terminalu. A on dalej – nie umiem jak to obliczyć, ja nie chodziłem do szkoły, tylko od razu do pracy.
Czekałyśmy obie na śmiech rozładowujący napięcie, ale nie nastąpił. To nie był żart.
Dawno nie zrobiło mi się tak bardzo, bardzo przykro.
Kilka dni wcześniej zastanawiałam się, co jest dla mnie luksusem. O tym, że mam małe potrzeby i nie wydaję wiele wiem od momentu, gdy napisałam na wasze prośby tekst
skąd biorę pieniądze na podróże. Zastanowiłam się wtedy mocno nad strukturą swoich wydatków i doszłam do wniosku, że nie są duże.
Ogromnym luksusem jest dla mnie w tym momencie wynajem kawalerki w Warszawie. Sytuacja na rynku nieruchomości jest chora, ceny są wysokie i wiem, że w innym mieście miałabym w tej cenie dużo fajniejsze i większe mieszkanie. A że pracuję głównie zdalnie, to wcale nie muszę mieszkać w stolicy. Mieszkanie w stolicy to luksus i wielki przywilej.
Albo mogłabym nie wynajmować sama, ale to jest właśnie dla mnie teraz największy luksus. Jestem w takim momencie życia, że potrzebuję dużo przestrzeni tylko dla siebie. Bez zastanawiania się, czy nie utrudniam komuś życia, bo światło włączone a ja stukam w nocy w klawiaturę, a ktoś musi rano wstać do pracy. Z możliwością posiadania epickiego syfu w kuchni, bo wpadłam w szał gotowania nowych rzeczy, a potem w wir pracy i jakoś nie chciało mi się tego wstawić do zmywarki, bo właśnie przyszła wena. Wena to jedna z tych szczególnych istot, którym się nie odmawia – w przeciwnym razie wali bardzo długiego focha.
Chcę bez wyrzutów sumienia leżeć długo w wannie, mieć absolutną ciszę (ściany grubości metra, kocham moją kamienicę) i jednocześnie dobry dojazd wszędzie.
Nie jest to coś niezbędnego do życia, dlatego traktuję to właśnie jak luksus.
Bo w sumie tak go postrzegam. Potrzebne do życia jest pożywne jedzenie, ale kawior już nie. Potrzebne są ciepłe buty zimą, ale te z metką Chanel już nie. Potrzebny jest pakowny i wygodny plecak albo wytrzymała torebka, ale taka Louis Vuitton niekoniecznie.
Nie lubię metek, nigdy nie lubiłam. Ale pamiętam jak pracowałam z ludźmi, dla których takie rzeczy są ważne i
przez chwilę chodziłam z markowymi. Pozbyłam się tej torebki z radością i chodzę z taką
no name. Ale pamiętam też jak znajomy powiedział, że jedyną reakcją ludzi z grupy po tym jak wygłosił referat było „o Sławek, masz zegarek Wellingtona”. To bardzo inteligentny gość.
Zanim zaczął go nosić, był przezroczysty.
Luksusem jest dla mnie dostęp do wiedzy. W takim Jemenie jakieś 70% kobiet nie potrafi czytać. Ja mam na wyciągnięcie ręki tysiące książek za darmo*. Głupio byłoby mi czytać
dupelka i inne plotkarskie bzdury.
Luksusem jest dla mnie posiadanie szpilek w przeróżnych kolorach. Do życia nie są mi niezbędne różowe, czerwone i zielone buty, ale lubię je mieć. Chociaż pilnie poszukuję godnego następcy dla tych znoszonych już szpilek nude ze zdjęcia. I chociaż żadna z tych par nie kosztowała więcej niż 200 zł (nie lubię skóry).
Wiem, że posypią się pytania, sukienka niedostępna, ale znalazłam taką
z długim rękawem.
Luksusem jest dla mnie możliwość pójścia do stomatologa w trybie pilnym i nie zastanawianie się, czy stać mnie na bezbolesne znieczulenie komputerowe albo czy nie lepiej przez dwa tygodnie łykać ketonal i wytrzymać do wizyty na NFZ.
W ogóle badania i chodzenie do lekarza prywatnie.
Luksusem jest możliwość wyboru łososia zamiast pangi. Wciąż kupuję wiele rzeczy w dyskontach, bo śmietanie logo niepotrzebne, ale bardzo doceniam fakt, że mogę też często kierować się kryterium jakości i patrzeć bardziej na skład, niż na cenę.
Luksusem jest też to, że przynajmniej raz w tygodniu jadam na mieście. Zazwyczaj w menu lunchowym (czyli dwa dania plus deser/napój) za maksymalnie 25 zł, ale jadam.
Luksusem jest dla mnie możliwość zajęcia swojej głowy takimi rzeczami jak #zerowaste. Gdybym była zajęta gnaniem z jednego etatu na drugi i wiecznie chorą gromadką dzieci, nie miałabym czasu ani ochoty myśleć o środowisku.
Luksusem jest dla mnie posiadanie oszczędności. Nie wydaję wiele – bez podróży i sytuacji gdy muszę kupić nowy aparat, bo poprzedni się zepsuł, moje miesięczne koszta to ok. 3000 zł. Świadomość, że gdy coś zepsuję albo stracę głównego zleceniodawcę to sobie poradzę, jest bardzo komfortowa. Nie wyobrażam sobie w jakim stresie bym funkcjonowała żyjąc od dziesiątego do dziesiątego.
Luksusem jest dla mnie to, że gdy po latach poszukiwania idealnego trencza objawił mi się jako
wełniany płaszcz na zimę, to po prostu go kupiłam. No dobra, tutaj wcześniej rozgrywał się bardzo długi proces myślowy, bo
mam problem z drogimi rzeczami, ale nie musiałam na niego zacząć jakoś wybitnie oszczędzać, bo pieniądze na ten cel po prostu miałam.
Luksusem nie są dla mnie drogie rzeczy, tylko rzeczy świetnej jakości, gdy tej jakości oczekuję. Mam to niewypowiedziane szczęście, że wiele kosmetyków (tak, z powodu nazwy bloga byłam na kilku listach PR w kategorii uroda🙈) po prostu dostałam. I wiecie co? Tak z zupełnie czystym sumieniem, to z tych drogich mogę polecić tylko
fridge. O ile mogę nazwać je drogimi, bo w sumie miałam droższe kremy które nie robiły ekhem, nic.
Zaprawdę powiadam wam – nie zawsze za ceną idzie jakość.
Tak paskudnie zjadła mi się szminka za 89 zł (a dostałam trzy!!!). Takiej przygody nigdy nie zafundowała mi dużo tańsza
ulubiona szminka z paese.
O właśnie!
Luksusem jest to, że nie jestem uzależniona od współprac i zarobków z nich. To musi być straszne, gdy to twoje główne źródło dochodu i musisz czytać nowe książki akurat blisko ich premiery, bo wtedy wydawnictwo chce je promować. Okrutne, gdy masz ochotę poczytać kryminał, ale musisz romans i w sumie masz na to 3 dni.
Luksusem jest to, że nie jestem ograniczona do dwudziestu dni urlopu, tylko mogę pracować zdalnie. W zeszłym roku było śmiesznie, bo miałam sporo ofert pracy, chociaż jej nie szukałam. Jeny, one były spoko finansowo, ale zabrałyby mi cały flow, który lubię i którego nie chcę stracić. Cenię sobie czas wyżej niż pieniądze.
Luksusem jest dostęp do edukacji, w zasięgu kilku kliknięć mam podstawy wiedzy z absolutnie każdej dziedziny.
Nie logowane paski, torebki, biżuteria ze złota. Nie
lodówka SMEG i nie droga szminka. Nie drogi zegarek. Daj znać, czym luksus jest dla Ciebie.
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Dla mnie luksusem jest możliwość chodzenia do lekarza i robienia badań prywatnie. Na punkcie zdrowia jestem mocno przewrażliwiona i zawsze gdy coś jest nie tak lecę do lekarza i chce zrobić wszystkie badania żeby mieć pewność ze wszystko jest okej, bez tego nie będę spokojna. Gdybym miała czekać na terminy z NFZ to wykończyłabym się psychicznie. Pamietam sytuacje ze miałam zrobić tomografie komputerowa, zadzwoniłam do placówki współpracującej z NFZ i spytałam na kiedy terminy, pani spytała czy prywatnie czy NFZ, zapytałam na kiedy terminy z nfz, za 7 miesięcy, a prywatnie? Ten piątek. Teoretycznie mamy opiekę zdrowotna, w praktyce osoby,… Czytaj więcej »
Dla mnie na dzień dzisiejszy nieosiągalnym luksusem jest własne M, ale nie ma co narzekać. Jest zdrowie, a po pracy wolny czas dla siebie. W tych zabieganych czasach, to bardzo duży luksus.
Dla mnie luksusem jest to, że jestem: – samodzielna – kiedy moje marzenie z dzieciństwa się spełniło i mogłam decydować sama o sobie, już nigdy nie wróciłabym do czasów, w których rodzice/nauczyciele/inni dorośli decydowali za mnie – samowystarczalna – chociaż rodzice zawsze mi pomogą to od lat nie ma takiej potrzeby – wolna i bezpieczna – w ilu krajach panuje właśnie wojna albo są zagrożone jej wybuchem? – rozumna – pod tym względem, że nie idę za tłumem, nie słucham disco polo bo wszyscy słuchają, nie kupuję torebek LV bo wszyscy mają – mam swoje zdanie i jeśli jest ono… Czytaj więcej »
Lubię mieć zawsze odłożone pieniądze, więc też luksus, że mogę się wyprowadzić z innego pokoju do innego pokoju w razie czego(na razie tylko pokoju, ale w sumie to aż). No i tego jedzenia, że nie muszę sobie wszystkiego wyliczać(ale też bez przesady), bo oprócz swoich zarobków mam też stypendium. I raczej wolę robić coś, co lubię niż chodzić do pracy codziennie z „o boże znowu tyle tu spędzę”. A potem słuchasz tych sfrustrowanych pracowników, którzy zazdroszczą innym… a oni już siedzą w tej pracy 5-10 lat. PS: Co do dentysty, to miałam spory wręcz paniczny lęk przed nim i to… Czytaj więcej »
W punkt! Oczywiście, piszesz tu o swoich doświadczeniach, ale w stu procentach zgadzam się z tym,ze luksusem jest to, iż pewne sprawy postrzegamy jako … naturalne (przykłady z wynajmem i edukacją). Niedawno przytrafiła mi się następująca historia: zaraz po świętach się pochorowałam (pierwszy raz od maturalnej klasy) na tyle, żeby mieć gorączkę. No i nic, poszłam do lekarza, a ze musiałam to wyleżeć dostałam zwolnienie aż na 9 dni. Nawet i się ucieszyłam, chociaż sytuacja była dla mnie zupełnie nowa – pracuję od trochę ponad dwóch lat i pierwszy raz takie rzeczy… Nic dziwnego, że kiedy moja „działalność” przestała ograniczać… Czytaj więcej »
Może to zabrzmi glupio, ale… luksusem jest dla mnie brak potomstwa (zbliżam sie do 30). Gdy widze swoje uwiazane dziecmi koleżanki, ktorze narzekaja, że nie maja czasu na chwile samotnosci z ksiazka czy dluga kapiel w wannie, to mysle, ze układ ja+mąż+kot to świetna decyzja.
Super napisane<3 mam takie same myślenie i z kupowaniem drogich rzeczy tez. Teraz mam taka sytuację że trzeba naprawić auto za naprawę wyjdzie 1000 zl to naprawiam bo mam poduszkę finansową i nie muszę się stresować czy mi starczy do ostatniego -tak to jest luksus!
Torebki mam dwie. Jedna elegancka druga listonoszka. Ta druga droga bo skórzana. Wcześniejsza służyła mi 8 lat ciągłego noszenia wiec nie było mi tak bardzo szkoda wydać ok 300zl.(slontrombalski-polecam) luksus to jeść dobre jakościowo rzeczy. Wole zjeść rzadziej a lepiej bo z przerażeniem czytam o syfie jaki jest dodawany do żywności ;/ luksus to mieć czas dla siebie i moc zrobić sobie wolne kiedy chce. Ciuchy -nie patrzę na cenę i na metki. Jak widzę jakość ciuchów z sieciowek to mnie coś trafia dlatego już do galerii nie chodzę- przeciętny chińczyk czy ciuchy na targu maja lepsza jakość za ta… Czytaj więcej »
O właśnie! Takie coś rozumiem, bo kupiłaś porządną, trwałą torebkę. Nie umiem sobie jakoś wyobrazić, że ta za kilka tysięcy jest aż tyle razy bardziej trwała
Dla każdego luksus znaczy co innego. Dla mnie luksusem jest to w jakich żyjemy czasach. Mamy dostęp do nowych technologii, medycyny, szkolnictwa. I jak to mówi moja babcia, żyjemy w czasach luksusowych, tyle że to my nie widzimy tego luksusu, co nas otacza.
Staram się doceniać wszystko to co mam, znaczek nie jest ważny 🙂
Świetny wpis! Czasem nie dostrzegamy tego, ile luksusu nas otacza, bo mamy to na co dzień. Ale wystarczy sobie uświadomić, że nie wszyscy mają dostęp do edukacji, że niektórych nie stać na leki, chociaż bardzo ich potrzebują, wystarczy poczytać raport na temat tego, ilu ludzi żyje na skraju nędzy, by spojrzeć na swoje życia zupełnie inaczej. Tak sobie myślę, ze Twoje przemyślenia to może efekt podróży – kiedyś pisałaś o tym, że chyba pobyt na Filipinach pozwolił Ci dostrzec nowe rzeczy 😉
Na Filipinach nie byłam, ale masz rację, Azja miała na to spory wpływ 🙂
No tak, trzeba bardziej doceniać i być wdzięcznym, bo to, gdzie żyjemy to już prawdziwy luksus 🙂
Doceniam wiele rzeczy, które się w moim życiu wydarzyły (i ciągle dzieją), ale prawdziwie luksusowo czuję się, gdy siadam z mężem na tarasie mojego domu z kawą i patrzę na biegającego po trawniku pieska 🙂 Czuję wtedy, że mam absolutnie wszystko, o czym marzyłam.
mam podobnie 🙂 dla mnie luksus to możliwość pojechania za granice za swoje pieniadze gdzie tylko chce. jestem naprawde szczesliwa i wdzieczna i jest to dla mnie rowniez luksusem,ze w wieku 22 lat nie musze prosic rodzicow o pieniadze na moje ponadprogramowe wydatki, bo mam wlasne pieniadze. jak mialam ochote kupic sobie szczoteczke sonicza do zebow, to ją kupilam, a wiem ze rodzice nie daliby mi na nia 200zl. luksusem jest takze chodzenie na jedzenie na miescie, kupowanie lepszej jakosci ubran i przede wszystkich spokoj psychinczy ze mam swoje pieniadze i jak chce cos kupic to to kupie, a jak… Czytaj więcej »
Luksusem jest dla mnie zdrowie, to, że moi bliscy są zdrowi i wciąż żyją. Im jestem starsza, tym częściej ogarnia mnie wdzięczność, że mam jeszcze rodziców i teściową, że Święta są takie, jakie są. Jestem wdzięczna. Luksusem jest dla mnie to, że mogę rozwijać swoją pasję i na tym zarabiać. To wciąż II etat, więc kosztuje mnie to mega dużo wysiłku, ale daje również satysfakcję i pomaga zbudować poduszkę finansową. Luksusem jest dla mnie to, że mam oszczędności i – tak samo jak Ty – nie muszę się martwić wizytą u lekarza, czy koniecznością kupienia butów. Luksusem jest również to,… Czytaj więcej »
Był czas, że kebab z piwem raz na miesiąc to był dla mnie luksus. Teraz nie wiem. Chciałbym jakiś luksusowy zegarek albo posiadać dobrze skrojony garnitur – nie stać mnie na to, więc wydaje mi się, że to jest luksus. Czasami sobie myślę, że to, że mój syn może jeździć na wycieczki i mieć swój pokój to luksus. Ja tego nie miałem i dlatego takie mam drugie skojarzenie. Ale ogółem to nie zastanawiałem się nad tym. Jestem raczej z tych oszczędnych (choć żona woli mówić, że jestem wcieleniem Sknerusa McKwacza – co moim zdaniem jest pochlebstwem).
A żona też to traktuje pozytywnie? 🙂
Luksus poczułam wczoraj widząc, że wypłata która wpłynęła na konto pierwszy raz była niższa od tego co tam zostało po poprzednim miesiącu. Od roku unikam galerii handlowych, SH odwiedzam z przyjemnością i to też jest luksus, bo kiedyś nie miałam innego wyboru. Luksusu nie znajdę nigdy w najnowszym aucie czy drogiej torebce, tylko w swojej głowie 😄 Jak kupimy z mężem mieszkanie i zamontuję w łazience wymarzoną wanne do wygrzewania się w niej to to będzie dla mnie szczyt luksusu. I kota sobie wezmę od razu bo z teściowej pekińczykiem to nie mam szans chwilowo😂
Dla mnie luksusem jest na ten moment samochód, chociaż już wpisany w niezbędne potrzeby życiowe. Własne mieszkanie, które na szczęście spadło jak z nueba. Zakup to mały pryszcz, ale utrzymanie tego, opłacenie rachunków pożera budżet zwłaszcza przy niespodziewanej usterce. Luksusem dla mnie będzie stabilizacja finansowa.
Mam tak samo! Nie musZe posiadać drogiego i „na cZasie” auta a mam fajnego WW z 2002 i cieszę się jak głupia bo to moje pierwsze auto! Fajne kupuje torebki z Chińczyka które mi długo sluza. Jedynie perfumy mam „markowe” bo z Dior i YSL . 😀
Bardzo mądre podejście 🙂 Dla mnie luksus to również możliwość wyboru, zdrowy sen i możliwość mieszkania samej ze swoimi kotami. Możliwość zaadoptowania ich tyle, ile chcę 😉 Luksus to też wymarzona praca, zajęcie. Uczę się w tym kierunku 😉 Zapomniałabym o najważniejszym. Luksus to zdrowie i niezależność od innych 🙂