Opanowują jak plaga wsie, miasta i miasteczka. Zarażają swoim nastawieniem innych, a dla mnie są najgorszym typem attention whore. Czy jesteś jednym z nich?
Rok temu musiałam być na kogoś zła podczas pisania tekstu 3 typy ludzi, których nie lubię. Normalnie mam spokojniejszą retorykę 😉 Ale nieuleczalnie nieszczęśliwy człowiek to osobna kategoria i jeszcze gorszy typ.
Ktoś z Was oglądał Gwiezdne Wojny? Pamiętacie śmierć Padme? Umarła, bo straciła wolę życia. Podczas oglądania nie zwróciłam uwagi na ten fragment. Któregoś dnia odbił się rykoszetem i przypomniał mi się podczas picia herbaty. Uświadomiłam sobie, że straciłam wolę walki o swoje zdrowie. I to właśnie to mnie zabija.
To był jeden z przełomowych punktów w moim życiu. Nie zwrotny, ale znaczący. Coś mnie wtedy ukłuło. Taki mocny kuksaniec w żebro, wymierzony przez zakamarek głowy, który nie chciał się poddać. Nigdy przenigdy.
WOLA jest kluczowym czynnikiem w osiągnięciu czegokolwiek. Zresztą,czytaliście szósty cytat z listy 10 motywujących cytatów. wiecie o co chodzi.
Nieuleczalnie nieszczęśliwy człowiek to taki, dla którego bycie nieszczęśliwym to styl życia. Sposób przetrwania.
Serio. Są ludzie, którzy LUBIĄ być nieszczęśliwi.
Życie nauczyło mnie tego, że są ludzie, którzy lubią się martwić. Tak się nauczyli i tak robią. Oni nigdy nie szukają sposobu na poprawę sytuacji – oni przyzwyczaili się do tego stanu rzeczy i nie starają się nic zmienić.
Znam kilku takich.
Powie Ci, że jest nieszczęśliwy, bo COŚ. Znajdziesz rozwiązanie tego czegoś. Wtedy on znajdzie powód, dla którego to się nie sprawdzi. I tak w nieskończoność.
Pracując nad swoim szczęściem w beznadziejnej sytuacji (brak perspektyw na wyzdrowienie, zadłużenie związane z leczeniem, w które wciągnęłam się sama, nie mówiąc nic rodzicom i bliskim, depresyjne nastroje wywoływane przez leki, rezygnacja ze studiów…) poznałam ludzi w gorszych sytuacjach, którzy są szczęśliwi. To był strzał obuchem w głowę. Bo oto jest sobie samotny ojciec wychowujący córeczkę z Zespołem Downa, ledwo wiążący koniec z końcem i jest….szczęśliwy. Dziękuję za każdy dzień. Uważa że dziecko, to jego największy skarb. Ciągle się śmieje.
Poznałam wielu takich ludzi. Możesz mi podać beznadziejną sytuację w jakiej jesteś, a ja w ciągu 24 znajdę kogoś, kto obiektywnie ma gorzej i jest przy tym bardziej szczęśliwy niż Ty. Bo szczęście nie zależy od warunków.
Kim jest zatem nieuleczalnie nieszczęśliwy człowiek?
Kimś, kto nigdy nie przyjmie ręki, którą do niego wyciągasz. Bo lubi, jak jest mu źle. Nie zawsze o tym wie, ale to lubi.
Jest kimś, kto ZAWSZE znajdzie powód, dlaczego nie.
Jest kimś kto ma wymówki typu „nie wszyscy ludzie są tacy pozytywni”, „nie wszyscy mają takie podejście do życia”, „nie wszyscy są przedsiębiorczy”. Racja, nie wszyscy. Ale to jest ICH wybór, tak samo jak nieudacznictwo jest wyborem nieuleczalnie nieszczesliwej osoby. I to ona ponosi sama jego konsekwencje.
Ludzie, którzy uczynili z bycia nieszczęśliwymi sposób na życie.
Teraz uwaga. Jest coś takiego, jak
syndrom wyuczonej bezradności. A tym tekstem chcę dać prztyczka w nos kilku osobom, które
zawsze są na nie. Które mają zadatki na bycie nieuleczalnie nieszczęśliwymi. Bo jeśli masz te syndrom i szukasz pomocy, to nie mam pretensji. Wiesz o tym, więc już część sukcesu za Tobą. Masz chęć, masz wolę walki. To się da „wyleczyć”!
A osoba nieuleczalnie nieszczęśliwa to taka, która nie sprawdzi teraz, czy nie ma oznak tego syndromu u siebie, chociaż czuje że je ma.
I nie poszuka pomocy. Bo lubi być nieszczęśliwa.*.
____________________
Wiecie jakie mam podejście do nieuleczalności. Wszystko da się naprawić. W ramach recepty sugeruję przeczytać np. Historię Angeliki. I wytworzyć w sobie tę cholerną wolę.
A jeśli jesteś attention whore – nie udawaj, że chcesz pomocy, skoro zamierzasz ją odrzucić. Powiedz wprost, że bycie „nieszczęśliwym” Cię uszczęśliwia.
Nie powiązałam sobie wcześniej zjawiska nieszczęsliwości z wyboru z byciem atencyjną kur… ale to jest szczera prawda. Koleżanka mojej mamy jest nieszczęsliwa z wyboru. Zawsze ma jakieś nieszczęście. Nieustannie oczekuje pocieszania, zwracana nie siebie uwagi swoim nieszczęściem. I nie chce pomocy.
Fajny bajer z ta interaktywną gwiazdką 😀
Też o tym bym nie pomyślała, ale rzeczywiście tak jest! Sama miałam takie "koleżanki", szybko się ich pozbywałam, bo takie narzekanie mnie doprowadza do szału!
To bardzo smutne mieć taki styl życia… Smutne też, że faktycznie mam kilku takich znajomych. Mam jednak nadzieję, że ta nieuleczalność jest uleczalna 🙂
Codziennie rano gdy wstajemy wybieramy kim będziemy 🙂
O, podoba mi się to! To jakiś cytat czy po prostu "luźna" myśl?
Może to troszkę koelizm 😉 ale skoro mnie motywuje to chyba jest warty zapisania i przypominania sobie od czasu do czasu?
Coś w tym jest! Mój stwierdził kiedyś, że ja to chyba od razu wstaję i postanawiam być codziennie "jakaś" 😉 . Od dzisiaj postawię na bycie szczęśliwą 😉
Nie wiem czy nie zaliczysz mnie do typów ludzi, których nie lubisz :), ale, oj, nie da się wszystkiego naprawić. Chyba,że to było uproszczenie i uogólnienie. A porównywanie się z tymi co mają gorzej z jednej strony może dać kopa w tyłek, a z drugiej jednak przygnębić (z wyjątkiem, gdy naszym problemem są błahostki). Odnoszę się do tego, bo zauważyłam (może nadinterpretuje lub tak jest tylko w moim otoczeniu i nielicznych forach), że ono czasem odbiera przyzwolenie na smucenie się, martwienie, żalenie. "Co marudzisz/smucisz się? On ma gorzej, bo … A dzieci w Afryce … A …"Mimo tego co napisałam,… Czytaj więcej »
Ania chyba w poprzednim poście pisała, że też miała obecnie gorsze dni. Chodzi o to, by nie robić z tego filozofii na życie. Ja uważam, że takie okresy (ale krótkie!), kiedy człowiekowi jest nieco smutniej i gorzej są jak najbardziej potrzebne, bo wtedy pozwalają one dostrzec to, co mamy. I od dzieci w Afryce właśnie powinniśmy się uczyć, bo one wiele nie mają ale mają to, czego nam często brakuje – radość z rzeczy pozornie małych.
Wydaje mi się, że nie trzeba wszystkiego naprawiać i faktycznie, nie wszystko da się naprawić. Ale wydaje mi się, że wystarczy zrozumieć, że te pozornie złe rzeczy wcale złe nie są. Np. wspomniany ojciec dziecka z zespołem Downa – może choroba jest straszna, nieuleczalna, ale tak przewartościował sobie świat, że zamiast choroby na pierwszym miejscu stawia miłość do dziecka. Piękna rzecz,Wydaje mi się,że w tym tekście nie chodziło o samo porównywanie 'kto ma gorzej', tylko, że ktoś z naprawdę ciężkim bagażem potrafi go nieść na plecach z uśmiechem i trzeba brać z niego przykład.No, co do 'dzieci w Afryce' to… Czytaj więcej »
Nie uważam, aby wszystkie dzieci w Afryce były szczęśliwe i dzielne, odniosłam się jedynie do tego, co akwarelaplus napisała wyżej.
Porównywanie "a on ma gorzej niż ja więc powinnam być szczęśliwa" też nie jest dobre bo sprawia, że nie chce nam się zmienić swojego położenia.
No bo po co, skoro inni mają gorzej? Ja mam lepiej więc nic nie muszę zmieniać. – na tej zasadzie.
Takie myślenie powoduje zastój w rozwoju ;). Ja wolę patrzeć na świat ogólnie – niektórzy mają lepiej, niektórzy gorzej ale ciągle powinnam się poruszać w stronę "lepszą" ;).
Jednak ludzi opisanych w twoim tekście znam także. Znaczy znałam. Bo przy każdym spotkaniu wysłuchiwanie jak to im źle i niedobrze źle na mnie wpływało więc urwałam te znajomości.
Nie chodzi a porównywanie się, a o docenianie to, czego się ma ,zamiast użalania się nad deficytami.
bardzo dobry tekst Aniu. ale wiesz co zauważyłam? że jak się ma w otoczeniu osobę nieszczęśliwą i użalającą się nad sobą to się jakoś tak dziwnie przyjmuje to jej nieszczęście i też sie zaczyna być nieszczęśliwym. gorzej jak to jest ktoś bliski i nie da sobie wytłumaczyć że tak nie wolno, ze nie należy żyć przeszłością itp. To cholernie boli, bo od bliskiej osoby ciężko się odciąć, ale ciężko tez zyć jak się tak nasłucha człowiek tych wiecznych żali.
Trzeba się cieszyc z rzeczy małych, bo to wiele daje 🙂
Mam dokładnie taki problem, moja mama przeszła ciężką chorobę ( zachorowała 20 lat temu…), jej życie też nie było lekkie… i teraz mnie zaraża swoim nieszczęściem, bo przecież nie może być szczęśliwa po takich przejściach. Wyrwałam się z domu, wyprowadziłam kilkaset kilometrów dalej, staram się leczyć z mojego wiecznego nieszczęścia, ale ciągle są w moim życiu ludzie z którymi kontaktu urwać nie mogę, a którzy ciągną mnie w dół. To trochę męczące.
Gabrysia, dasz radę! 🙂 Czasem się wydaje, że od pewnych ludzi (czy ich zachowań) nie da się uwolnić, ale… zawsze można znaleźć jakieś wyjście, na przykład po kontakcie z takim człowiekiem zrobić coś pozytywnego, wzmocnić się… może intuicja Ci coś podpowie albo skądinąd przyjdzie jakiś sposób, czasem działa metoda małych kroczków na wyjście z takich relacji czy ich skutków. Tak jak pisała gdzieś wcześniej Ania – może i nie zawsze mamy wybór, żeby nie być z takimi ludźmi, ale mamy wybór jak na nich zareagujemy i czy potem oczyścimy siebie z ich negatywnego wpływu. Mam podobną sytuację z mamą jak… Czytaj więcej »
Dobrze znam ten problem, jeśli jest to ktoś bliski, to staram się do niego podchodzić z zainstalowanym antywirusem 😀 tzn. w dobrym humorze itp. I puszczam mimo uszu. Jeśli ktoś obcy – olewam całkowicie, nie karmę attention whore uwagą 🙂
Jednak rozumiem złożoność problemu i smutek, kiedy ktoś nie chce pomocy.
Aniu, a ja bardzo podziwiam Twoją siłę. Antywirus i uśmiech – mi pomagał do czasu. W pewnym momencie energia się wyczerpała. Pozytywna moc i przyklejony uśmiech ustąpiły miejsca złości. Bardzo lubię Twojego bloga, uwielbiam Twoje pozytywne, a zarazem racjonalne podejście do wielu spraw. Nie wiem natomiast czy zgadzam się z tym wpisem (a może to ze mną jest coś nie tak). Kiedy zobaczyłam tytuł notatki pomyślałam, że to o mnie. Jestem nieszczęśliwa i zdałam sobie z tego sprawę stosunkowo niedawno. Do tej pory dość łatwo podnosiłam się po porażkach (większych i mniejszych). Za mną niestety 2 bardzo ciężkie lata (zleciały… Czytaj więcej »
Mam to nieszczęście, że z taką osobą pracuję w jednym pokoju …
też znajduję w pracy takie osoby
znam to, unikam takich ludzi jak mogę, ponieważ jakimś dziwnym sposobem pozbawiają mnie energii do życia 😉
Gdybyś spytała mnie wczoraj albo przedwczoraj, to bym powiedziała – tak, jestem nieuleczalnie nieszczęśliwa, czułam się jak niewielka, nic nieznacząca kupka nieszczęścia (nawet pomalowanie paznokci nic nie zmieniło). Ale dziś przyszedł nowy dzień, nowa energia, lepszy nastrój. O czasu do czasu każdego dopada melancholia, mnie dość często, niestety, czasem z nią walczę, czasem się jej poddaję. Często motywuję się na smutno, a 1 z moich ulubionych cytatów "zawsze może być gorzej" powoduje u mnie uśmiech na twarzy 😉Nie przepadam za ludźmi, którzy narzekają i nic z tym nie robią, miałam tak, że znajmy narzekał przez kilka miesięcy na sytuację, w… Czytaj więcej »
😀
Celowo piszę jako anonimowa osoba. Mam partnera, jesteśmy razem całkiem długo. Jest cudowny, serdeczny, bardzo o mnie dba (i jest diabelnie przystojny ;)). Ale przy okazji odnosiłam coraz większe wrażenie, że jest pesymistą. Jeżeli coś ma szansę się udać lub nie udać – on zawsze uważa, że to coś się na pewno nie powiedzie. Bardzo mnie to demotywowało do wielu działań. Sporo było sytuacji, w których zachowywał się tak, jak zostało to opisane w tekście. Brak satysfakcji z pracy (którą niedawno dostał i jest bardzo fajna), brak odczuwania przyjemności z miłych wydarzeń itp. Ale jego zalety przewyższały wady, więc ciągle… Czytaj więcej »
Wszystkim, którzy piszą o depresji itp polecam przeczytać ten tekst: http://www.akademiawitalnosci.pl/depresja-nie-to-tylko-brak-witamin/Przyjrzyjcie się swoim nawykom jedzeniowym i "normalne" przetworzone jedzenie zastąpcie świeżymi warzywami i owocami, których teraz jest mnóstwo i są bardzo tanie. Nie trzeba kupować egzotycznych owoców i warzyw, tylko nasze polskie, regionalne 🙂 Gwarantuję, że wasze samopoczucie a i portfel odczują ulgę 🙂Ja, odkąd odżywiam się zdrowo mam zupełnie inne podejście do życia: z realistki stałam się optymistką, wstaję co rano z nową energią na każdy dzień, na nowo polubiłam swoją pracę, z której juz się chciałam zwolnić, bo tak mnie denerwowała i dołowała. To dużo tańsze niż psychoterapia… Czytaj więcej »
Dziękuję za radę. Faktycznie, czasami dobre odżywianie to rozwiązanie w kwestii poprawy samopoczucia.
W naszej sytuacji było jednak nieco inaczej, ponieważ jestem doradcą żywieniowym. Dbam o to, aby w naszej codziennej diecie było wszystko, co potrzebne, byśmy czuli się jak najlepiej. I pomimo tego przytrafiła nam się depresja i dystymia. 🙂
Suplementacja wit. D3 szczególnie w miesiącach bez słońca i nastrój się stabilizuje, psychika odzyskuje równowagę.
Nie chcę broń boże podważać Twojej wiedzy z zakresu żywienia, ale nie wszystko wszystkim służy. Wiele substancji jest teraz zalecanych, a nie zostały one przebadane, bo zwyczajnie za krótko są dostępne na rynku. Dietetycy zalecają mięso drobiowe i nabiał, a ja po odstawieniu jednego i drugiego czuję się o niebo lepiej 🙂 Nie mam żadnych niedoborów, wyniki badań mam o wiele lepsze. To samo ze zbożami, dietetycy zalecają pełne ziarna zbóż, ale ja tam swoje wiem 😉 i glutenu nie jem już kilka m-cy i czuję się wspaniale 🙂Nie mam pojęcia co Ty doradzasz ludziom w zakresie dietetyki, ale może… Czytaj więcej »
Byłabym ostrożna z takimi rewelacjami. Po pierwsze niedobory różnych witamin/aminokwasów/minerałów mogą objawiać się podobnie. Po drugie nie wiesz, czy rzeczywiście brakuje Ci określonego składnika jak np. jod, a to niekoniecznie da się sprawdzić przez np. badanie krwi. Po trzecie- suplementowanie się wyżej wymienionym jodem na ślepo jest czystą głupotą i narażaniem swojego zdrowia, ponieważ prowadzi do nadczynności tarczycy czy innych chorób. Prawie wszyscy- określenie jak dla mnie naciągane.
Właśnie o tym mówię – w Polsce nie ma rzetelnych badań w temacie jodu, tymczasem jego niekorzystne działanie na tarczycę eliminuje selen, np. z orzechów brazylijskich. Ale jeśli w temacie jodu – odsyłam do dr Abrahama i Japończyków, którzy mają dietę bogatą w jod.
Ja swoją przygodę z jodem dopiero zaczynam, to ostatnia forma terapii braku miesiączki jaka mi została. 🙂
Kiedyś sama należałam do tej grupy. Przez to straciłam dwójkę najlepszych przyjaciół. Ja właśnie wtedy dostałam tego kuksańca od życia. Teraz jest u mnie podobnie jak u Ciebie – jeśli jest mi smutno to nie tłumię tych emocji, ale ogólnie na co dzień jestem naprawdę szczęśliwa. Takie życie jest o wiele piękniejsze! 🙂 Nie ma czasu na marudzenie )
Może nie jestem szczęśliwa, ale od bycia nieuleczalnie nieszczęśliwą to mi daleko. A miałabym powody do ciągłego narzekania szczególnie przez problemy ze zdrowiem, ale nie tylko. Byłoby o czym "pobiadolić" jak to mówi moja babcia 😀 Ale po co. Nie jestem w stanie się wyleczyć z nieuleczalnych chorób, nie mam na to żadnego wpływu, więc zaakceptowałam to i cieszę się tym, że mogę w miare normalnie funkcjonować. Akurat tutaj pomaga mi argument "inni mają gorzej". Bo rzeczywiście mają. Ja czuję tylko ból, a co czuje osoba, która już nigdy w życiu nie wstanie z łóżka? A nad rzeczami, na które… Czytaj więcej »
Takk, też zaczęłam postrzegać te gorsze dni jako powód do cieszenia się tymi lepszymi. Akceptuję je, pozwalam im płynąć. Jest ok.
Dzięki za szczery i osobity komentarz!
"Ale to jest ICH wybór, tak samo jak nieudacznictwo jest wyborem nieuleczalnie nieszczęśliwej osoby."Oj to moje ulubione zdanie. 100% prawda o wielu osobach z mojego otoczenia.Ludzie lubią być nieszczęśliwi. Bo to po prostu jest fajne, można współczuć, można się poczuć dowartościowanym, że się ma gorzej. Najbardziej uwielbiam te wszystkie licytacje, kto ma gorzej. "Ja mało zarabiam" "Ale ja nie umowy o pracę tylko zlecenie"! W tym momencie wzrok wszystkich mówi abym wzięła udział w tym chorym wyścigu do bycia bardziej nieszczęśliwym od innych. Nie tak dawno spotkałam dawno nie widzianą koleżankę z liceum. Pyta co słychać, mówię, że wszystko w… Czytaj więcej »
hahahahaha 😀
Dla niektórych nie mieć chłopaka to gorsze niż nie mieć nogi 😛
Mój ojciec jest nieuleczalnie nieszczęśliwy, unikam takich ludzi jak ognia. Życie jest zbyt którkie, żeby się nad sobą użalać. 🙂
Pozdrawiam,
Kirei
I właśnie dzisiaj nauczyłam się czegoś nowego 🙂
Zawsze sądziłam, że tacy ludzie po prostu narzekają na swoje życie i szukają współczucia, bo tal jest łatwiej niż ruszenie tyłka i wyjście do ludzi.
Nigdy bym nie pomyślała, że to nie z czystego lenistwa.
Znam kilka takich osób, wiecznie nieszczęśliwe, wiecznie mają problemy i oczekują współczucia od innych. Nawet jeśli podasz milion racjonalnych argumentów to oni znajdą nowe wytłumaczenie dlaczego jest źle. Zauważyłam, że wiele osób w ten sposób walczy o uwagę innych, bo na początku ludzie współczują, zainteresują się, ale to tylko krótkotrwałe, bo ile można słuchać o wymyślonych problemach?Kiedyś nawet usłyszałam, że to ja jestem dziwna, to ze mną jest coś nie tak, bo się cieszę, a przecież dookoła jest tak źle, że czas mnie zmienił. Nie zmienił, bo ja już swoją normę nieszczęścia wykorzystałam i wiem, że nigdy nie jest tak… Czytaj więcej »
Wiesz Aniu? Tekst o ludziach, którzy sądzą, że nie są w stanie nic w swoim życiu zmienić i ciągle mówią niedasię, przypomniał mi coś, o czym rozmawiałam ostatnio z paroma osobami. Wiem, że jesteś ateistką, ale z mojego punktu widzenia Bóg okazał ludziom wiele szacunku, dając im wolną wolę. Ponieważ nie jesteśmy bezmyślnymi robotami, którzy robią tylko to, co On nam każe. Życie każdego jest wędrówką, pełną wzlotów i upadków, każdy sam odkrywa latami, co jest dobre, a co złe. Nasze zdanie też się dla Niego liczy, co potwierdza Biblia. Tak więc zostaliśmy zaprojektowani jako indywidualiści, jako ludzie, którzy mają… Czytaj więcej »
Ludzie robią coś okropnego, wypowiadają się czyje życie ma większą wartość, a czyje mniejszą czy nawet zerową. Szanse w tym świecie są rozdane niesprawiedliwie, nikt nie ma wpływu na to, w jakiej urodził się rodzinie, ale gdy rodzina wpaja dziecku, że tak już musi być, że nie da się nic zmienić, że ono na nic nie ma wpływu, to z czasem ten człowiek zacznie świrować. Wiele problemów w jego życiu wyniknie z tego, że wmówiono mu, że na nic nie ma wpływu. Ostatnio czytałam książkę, w której pewien profesor twierdził, że kradzieże, walki gangów, morderstwa, strzelaniny, przemoc w Stanach wśród… Czytaj więcej »
Myślisz, że psychoterapia pomaga wyzwolić się z wyuczonych postaw życiowych? Co do tego postu, to wydaje mi się, że u mnie nie chodzi o to, że lubię się dołować (choć muszę przyznać, to przyzwyczaja), ale o to, że się wstydzę wyrażać pozytywne uczucia. Jestem nieśmiała i czasem się spinam za bardzo, jak w tej kolejce z 3 rzędu w którymś z twoich postów (mogę wyglądać na wredną, niemiłą sztywniarę:)) , ale przy bliższym kontakcie z osobą, którą już poznałam bardzo miła i koleżenska. 😉
* którą już poznałam …. jestem…
tak, wyuczonych postaw życiowych mozna się oduczyć, ale nie jest to niestety łatwe… sama byłam takim człowiekiem jak z artykułu 🙂
Dobrze napisane. Twój tekst otworzyl mi oczy. Miałam przyjaciółkę, którą wywalili ze studiów, bo właśnie była ciągle nieszczęśliwa i z niczym sobie (nie chciała) nie radziła. Nie potrafiłam jej pomóc, a starałam się nawet z nią zamieszkać, żeby się pozbierała. Do mnie w końcu dotarło, że ona nie chce być szczęśliwa i lubi użalać się nad sobą.
Niestety.
Interesujące, zaczęłam się nad tym zastanawiać.. Tak, potrafię narzekać, ale jednocześnie szybko dodaję i zauważam, że są ludzie, którzy mają o wiele gorzej ode mnie, a mam z czego się cieszyć i za co dziękować. Nadal uczę się szczęścia, uczę się optymizmu, uczę się wdzięczności-jest coraz lepiej. Wiem, że ciężką pracą, także nad sobą, mogę osiągnąć i jestem w stanie osiągnąć, to, co chce. Miło Aniu, że nieustannie o tak ważnych rzeczach przypominasz!
Łukasz Jakóbiak (20m2) stworzył dla mnie pięknego kuksańca kiedyś: http://dagonfly.pl/index.php/kuksance1/26-bdk-20m2-lukasza Idealnie pasuje do Twojego tekstu, Aniu.
A ja uwazam, ze ten tekst pietnuje ludzi, ktorzy sa w sytuacji, z ktora sobie nie radza. A kazdy ma do tego prawo, ba, kazdemu sie to predze czy pozniej zdazy, wiec mniej oceniania a wiecej pokory
Zreszta tekst narzekajacy na to ze ludzie narzekaja sie smieszny
Chyba przeczytaliśmy całkiem inne teksty!
Ja na nikogo nie narzekam, jeśli ktoś wybiera bycie nieszczęśliwym, to ja mu tego nie zabraniam 😉
Oczywiście że Ty nie narzekasz tylko stosujesz konstruktywną krytykę 🙂
Bardzo ciekawy post.. Muszę przyznać ze niektórzy ludzie nie lubią bardzo nic zmieniać i nie lubi.ą poprawiać jakości swojego życia, bo myślą że to i tak nic nie da. Jednak nie można wszystkich zamykać do jednej szufladki, ponieważ ludzie mają różne ciężkie sytuacje w życiu, z którymi sobie nie mogą poradzić a dodatkowo mogą nie mieć wsparcia.
Moja przyszywana siostra lubi być "rozechwiana psychicznie" ponieważ uważa, że to jest o wiele bardziej ciekawe niż spokój. Pukam się w głowę. Ale jej już nie zmienię, jakie bym jej podawała rozwiązania jje problemów, ona jest "na nie".
Znam parę takich osób, które, jak to ktoś ładnie powiedział, znajdą problem do każdego rozwiązania. Sama staram się nie wyolbrzymiać moich problemów, a gdy mam doła, bo jest źle, smutno i w ogóle beznadziejnie, to myślę sobie, może trochę egoistycznie, że jest cała masa ludzi, którzy mają gorzej niż ja i od razu mi się humor poprawia. Ale niektórzy nie potrafią funkcjonować bez wyolbrzymionych problemów i zmartwień. Cóż, o ile nie zatruwają mojej przestrzeni to niech sobie żyją.
A ja mam jeszcze jedno spostrzeżenie: Dostrzegając gorszą sytuację innych możemy poprawić sobie humor (o tak!), puknąć się w głowę, powiedzieć sobie "on ma gorzej niż ja, nie ma co narzekać…", jednak ostatnio usłyszałam zarzut, że porównywanie się do gorszych jest złe, niehumanitarne, grzeszne, niegodne…. (chodzi mi o porównania typu. eee tam,nie ma się co przejmować, ilu ludzi jest kalekich, albo ile dzieci jest w hospicjum, ilu ludzi ma raka, a dzieci w Afryce umierają z głodu… itp….). Nie ukrywam, ze wiele razy takie drastyczne porównania do mojej "ciężkiej" sytuacji sprawiały, że od razu zaczynałam trzeźwo myśleć…. Nasze codzienne zwykłe… Czytaj więcej »
Moim zdaniem nie jest w porządku. Pomyśl jakbyś TY się poczuła, gdyby ktoś się porównywał na takiej zasadzie do ciebie. Oczywiście te porównania są czysto teoretyczne, wirtualne i nie wierzę, żeby ktoś miał odwagę powiedzieć taką rzecz przy kimś naprawdę cierpiącym – np. dziewczynie narzekającej że ma grube nogi, powiedzieć przy dziewczynie na wózku, że "patrz, masz lepiej niż ona". Nie wiem czy to powinien być powód do RADOŚCI, że ktoś ma gorzej, raczej do refleksji, bo oczywiście zgadzam się z tym, że powinniśmy być wdzięczni losowi za to, że urodziliśmy się w takim miejscu i czasie, a nie np.… Czytaj więcej »
To jest w porządku 😉
"Poznałam wielu takich ludzi. Możesz mi podać beznadziejną sytuację w jakiej jesteś, a ja w ciągu 24 znajdę kogoś, kto obiektywnie ma gorzej i jest przy tym bardziej szczęśliwy niż Ty. Bo szczęście nie zależy od warunków."A co mi to da, że podasz mi przykład takiej osoby? Życie każdego jest inne i nie ma co porównywać, a mnie nie cieszą nieszczęścia innych.Widzę kompletny brak zrozumienia dla osób z depresją: nie mają one czegoś takiego jak woli życia. Ne wyrwą się siłą woli z takiego stanu. Dla mnie to jest niezrozumiałe, dlaczego ludzie chcą żyć, skoro jest im tak źle. W… Czytaj więcej »
Ale Ania nie pisała tu o chorych, ale o marudach z wyboru…
Zgadzam się, całkowity brak zrozumienia tekstu, który nie jest o ludziach chorych. Jest o attention whore, osobach, które bardzo lubią być nieszczęśliwe. Za pierwszym razem przyciągną uwagę, za drugim zirytują, za trzecim – stracą znajomego. Ja przestaję reagować. To tak jak napisała Frelka u Ani na facebooku : "hoćbym zdobyła dla tego osobnika złote góry to będzie narzekać, że nikt od niego nie kupi tyle złota. Starałam się uszczęśliwiać tę osobę jak tylko umiem ale z czasem dotarło do mnie, że powinnam pozwolić jej pozostać nieszczęśliwą, bo- paradoksalnie- właśnie to daje jej szczęście"Bardzo spodobał mi się cytat, bo dotyczy mojej… Czytaj więcej »
Pisała że drażnią ją nieszczęśliwi ludzie. A ja jestem nieszczęśliwym człowiekiem- ta z 16.55.
W którym miejscu? Możesz zacytować? Ania sama kiedyś miała depresję i pisała, że wkurza ją bagatelizowanie tej choroby." Bo jeśli masz te syndrom i szukasz pomocy, to nie mam pretensji. " Zakładam, że dotyczy to też depresji chAd i innych chorób.
Może niekoniecznie w tym tekście i może nawet nie na tym blogu, ale ja też widzę w internecie brak zrozumienia dla osób, które nie radzą sobie z życiem – czasem chorych na depresję, czasem po prostu nadwrażliwych, czasem słabszych. Mam wrażenie, że nastały nam w internetach czasy "heja i do przodu", weź się w garść, zmotywuj się, wyjdź ze strefy komfortu – to nie jest złe, dużo się uczę z takich blogów, a jeśli czasem biorę jakiś tekst do siebie i czuję się trochę skrzywdzona,bywa to przez moją własną nadwrażliwość ;), tym niemniej mam wrażenie, że czasem tracimy w tym… Czytaj więcej »
Ups, od paradoksu z narzekaniem był komentarz z 11:56. Przepraszam. 😉
A jak odróżniacie osoby "wiecznie narzekające" od osób, które mają depresję? Mają nosić tabliczkę z diagnozą czy też każdego informować o tym, że chodzą na terapię i biorą leki? A może nawet nie wiedzą, że są chore?
Laura —-> dobrze rozumiem co masz na myśli z tym przykładem o rozpoczęciu roku… Dlatego przestałam "wywalać flaki" w internecie (ok, jeszcze trochę mi się czasem zdarza, ale nie tak jak parę lat temu), bo ludzie oczekiwali, że będę postępować od razu wg ich wskazówek i jeszcze być za nie wdzięczna, dziękując prawie na klęczkach. W sieci trafiłam na osobę o wykształceniu psychologicznym, która chyba sobie wzięła za cel niszczenie osób podobnych do mnie, przez nią na pewno kilka osób uciekło z jednego forum i nikt mi nie wmówi, że taka postawa jest bardziej pozytywna (dowalanie tym, którzy są nieszczęśliwi… Czytaj więcej »
No zaraz, ale odróżniasz osoby nieszczęśliwe bo chcą od chorych po tym, że chorzy się starają? Ale na pewno nie każdy się stara, tzn. moim zdaniem już samo staranie jest dobrym objawem, a ktoś inny może akurat być w czarnej dziurze i żadne pozytywne słowo do niego nie trafi i to nie dlatego, że ta osoba ma złą wolę, tylko realnie nie widzi wyjścia z sytuacji.Myślę, że ktoś kto miał/ma depresję też niekoniecznie się ośmieli pisać w 100% pewnie w tym temacie, bo w każdym przypadku ona przebiega inaczej. Są osoby, które uważają, że depresja jest dopiero wtedy, kiedy nie… Czytaj więcej »
Nie zawsze widać na pierwszy rzut oka czy ktoś się stara i takie ocenianie jest bardzo krzywdzące.
Jeśli wszędzie widzi się nieszczęśliwych ludzi którzy nie chcą się zmienić to… należałoby zajrzeć do własnego wnętrza i zrobić z nim porządek.
A ja myślałam, ze empatia budzi wdzięczność u osoby która jej doświadczy. I dodaje jej nadziei, że nie wszyscy są z kamienia i biegną po trupach do celu.
Jesteś za zimnym chowem bydła? Twoja odpowiedź uświadomiła mi, jaki jest Twój stosunek do ludzi słabszych. Gardzisz nimi. To coś jak eugenika.
Z tym dzieckiem nie rozumiem przykładu, dla mnie jego płacz to po prostu wynik żalu i niskiej samooceny, a nie próba wzbudzenia litości.
Śledzę dyskusję z zapartym tchem – przykład z dzieckiem i oceną jest bardzo trafiony,bo dziecko potrzebuje pomocy,nie oceny. A wydaje mu się ze jest na odwrót. Tak samo jak z alkoholikiem,wydaje mu sie,ze potrzebuje wódki,a to właśnie wódka go zabija. Historia z wróblem też na medal. Jeśli ktoś odrzuca pomoc, a chce współczucia, nie wolno mu go okazać! Magdalena (chyba pierwszy raz zdecydowałam się zostawić po sobie wirtualny ślad. I właśnie dlatego,że bezradność wyniosła z domu,od nadopiekunczej matki. Tak rozpaczliwie potrzebowalam kontroli,ze zaczęłam kontrolować kalorie i wpadlam w anoreksję. Gdyby terapeuta mi współczul,zamiast mną wstrząsnąć, w życiu bym z tego… Czytaj więcej »
Weszłam po przerwie z ciekawości zobaczyć, czy padło coś nowego we w sumie interesującej mnie dyskusji – i muszę przyznać, że jestem lekko przerażona tym, co widzę. 😉Przykład z dzieckiem moim zdaniem jest nietrafiony, bo dotyczy dziecka właśnie. Dzieci się wychowuje, a doroslych, moim zdaniem, się nie powinno… Nie do końca też rozumiem, dlaczego współczucie miałoby wykluczać konkretną pomoc czy "potrząśnięcie" kimś, przecież chyba można jednocześnie współczuć komuś i próbowac mu pomóc. Współczucie osobie z wyuczoną bezradnością jeszcze bardziej ją w tą bezradność wpycha tylko wtedy, kiedy ogranicza się do przyznania, że sytuacja jest bardzo trudna, że chyba nic się… Czytaj więcej »
Depresja to depresja, a nadwrazliwosc, niesmialosc, niska samoocena i te wszystkie rzeczy, ktore utrudniaja cieszenie sie zyciem i modne ostatnio w internetach 😀 pozytywne nastawienie, to jeszcze inna sprawa. A atencyjne kurwy to jeszcze inna, tak mysle. 🙂Dzieki za odpowiedz, jakos sobie wykminilam w koncu, o co Ci moglo chodzic w tekscie i w komentarzach, i pewnie nawet sie zgadzamy… Choc nadal mam wrazenie, ze czesc czytelnikow mogla sie poczuc dotknieta, niepotrzebnie. Mam wrazenie, ze czasami zdarza Ci sie troszke niedokladnie albo niezrecznie cos ujac, juz kiedys tak bylo w bardzo fajnym tekscie o dziennikarce z Glamour na Majdanie, jedno… Czytaj więcej »
Mój tata ma coś podobnego.. I jest to cholernie męczące. Cholernie. Zawsze znajdzie jakieś "ale".. Zawsze coś jest nie tak. Zawsze coś. Nawet jeśli zrobię wszystko to zawsze jest jeszcze to "coś". Jest powód by narzekać.. Kocham go jak cholera, najbardziej na świecie i straszliwie rani mnie takie coś. Nie mówie że żyjemy jak w bajce, bo to bardziej dramat psychologiczny.. są pewne pewna osoba która bardzo utrudnia życia, rodzina która się rozpadła.. ale jeśli ktoś chcialby coś z tym zrobić to by zrobił… I boli mnie to. Bo to jest straszne patrzeć jak kochana osoba cierpi a samemu nic… Czytaj więcej »
Stan umyslu-jesli nie mamy doczynienia ze schorzeniami-to nic innego jak oddzwiek sciezek neuronowych pielegnowany przez nas dniami,tygodniami I miesiacami."jestem nieszczesliwy" poniewaz w tym tonie plynely moje mysli w ostatnim czasie."jestem szczesliwy" poniewaz pozytywnie sie doladowywalem od wewnatrz.Pozytywna afirmacja jest dobrym sposobem na wydeptanie nowych sciezek neuronowych.Troche to trwa,ale w koncu podswiadomosc przyjmuje nowy kanon myslenia jako wzorzec ,matryce mysli I zachowan.I-zmieniamy sie:)Jako test mozna wziasc na tapete powiedzmy-"Jestem zajebisty:)".Powtarzanie tego zdania codziennie-nawet jesli stan ducha jest chlipiaco zalosny-po jakims czasie pozytywnie wplynie na sposob myslenia,zaowocuje w pewnosc siebie,dobre samopoczucie,blyskotliwosc.Sama chemia,how simple is that.
Bingo! 🙂 natura ludzka działa wedle wzorca, trzeba nauczyć się go odczytywać i podstawić odpowiednie dane, jak w matematyce. Zresztą ktoś już kiedyś podał wzór na poczucie szczęścia…
od 3 tygodni wyglądam właśnie jak ten pies ze zdięcia…
Aniu tak się zastanawiam czy idziesz na to szkolenie Twórczego Pedagoga z Projektora? 🙂
Jak byłam nastolatką uwielbiałam się umartwiać. Wyrosłam z tego 🙂
Świetny tekst, skłania do zastanowienia się nad sobą. Ja też kiedyś za często narzekałam, ale teraz staram się znaleźć pozytywne strony każdej sytuacji.
Na Twojego bloga trafiłam dopiero kilka dni temu, jest świetny 🙂
Każdy chyba zna kogoś takiego 😉 Choć w sumie jest to dość przerażające, że ludzi wiecznie "nieszczęśliwych" jest aż taka ilość o.O
Zakochalam sie w tym poscie z wielu powodow. Glownie dlatego ze sama bylam kiedys takim nieuleczalnym przypadkiem. Uleczyl mnie "cud", jesli "cudem" moge nazwac chore dziecko. Ale to dluuga historia. Pierwszy raz przeczytalam Twoj post w pracy w przerwie na kawe. Pozniej w przerwie na lunch. Po raz kolejny w drodze z pracy do domu. I znowu czytam, na dobranoc. Jestes Bosssska x
Mam jedno pytanie: kiedyś podawałaś link do strony związanej ze studiami, z różnymi notatkami, informacjami o danych studiach itp. itd., wtedy nie było mi to potrzebne i tylko rzuciłam na to okiem, a teraz za nic nie mogę znaleźć tej strony, mogłabyś pomóc i podrzucić pierwszorocznej studentce tę stronę w odpowiedzi do komentarza? 🙂 Z góry dziękuję 🙂
http://www.pepsieliot.com/100-sposobow-na-lepsze-zycie/
Aniu, ciekawa jestem co sądzisz o tej liście i czy mogłabyś coś do niej dopisać :))
Tak, chyba jestem nieuleczalnie nieszczęśliwa i wychodzi na to, że prawdopodobnie mam i syndrom wyuczonej bezradności. Kiedy przeczytałam tego posta, popłakałam się. Nie, nie chcę być nieszczęśliwa, ale mam wrażenie, że nie potrafię być i szczęśliwa. Wydaje mi się, że jestem trochę uzależniona od nieszczęścia i… sama do niego destrukcyjnie dążę, podejmując irracjonalne decyzje, czasem jakby bez świadomości. I jeśli później o nich pomyślę… nic tylko się złapać za głowę.Parę miesięcy temu pewne zdarzenia sprawiły, że moja sytuacja się poprawiła i w końcu mogłam poczuć się szczęśliwa. Wreszcie nie odczuwałam ciężaru na sercu, miałam uczucie ulgi i wolności. Czułam się… Czytaj więcej »
a ja za to mogę powiedzieć, że jestem nieuleczalnie… szczęśliwa!
Aniu, napisz szczerze czy mnie zaliczasz o tych toksycznych osób?:)
Dorota
Dziękuję za odpowiedź, cieszę się że tak źle mnie nie oceniasz:) –
Co do depresji – nie odróżnisz jej moim zdaniem od użalania się nad sobą po woli wyjścia, bo depresja to z definicji brak woli do czegokolwiek…
Dorota
Nieszczęśliwi z wyboru? Oj tak, szczególnie aktywni na swoich profilach FB. najczęściej dodają posty typu: "Znowu porażka", "Nieszczęśliwa", "Ja to mam pod górkę" – pomysłów mają wiele na "zaczepny" post, ale na poprawę kondycji swojej głowy już nie… i czekają, czy zapuszczone sieci "złapią" nas, fejsbukowiczów. Przeważnie daje takim osobom dwie szansy – za trzecim postem wylatują ze znajomych. Wiem, że to może nieładnie. Ale po co mam się denerwować? Zdrowy egoizm, to zasada, jaką się kieruję.
Uaaaa!Kolejny raz pięknie trafiłaś w punkt! Gratulacje! Jesteśmy narodem, w którym celebruje się klęski, nadużycia, afery, przegrane, cała mitologia ofiary, wyniesiona na ołtarze bo cierpieć chciała (tradycja chrześcijańska, czyż nie?)Napiszę o sobie: duża część mojego życia to przemoc w rodzinie. Odbiłam się od rodziny "pierwotnej", rozwiodłam się.Jestem odrzucona przez część kobiet z mojej rodziny, bo nie zgodziłam się na to, by mnie ktoś obrażał. One nadal tkwią w niszczących związkach, same piją, ale to ja zła jestem 😛Dziesiątki (!) kobiet skarżą się i użalają nad sobą, że jest im ciężko, że są biedne .Moje doświadczenie życiowe pokazało, że potrafią żerować… Czytaj więcej »
Aniu nie wiem czy przeczytasz komentarz przed postem sprzed roku, ale trafiłam na ten post wpisując w google "jak nie być attention whore"…:D I jakos tak sie stało że siedzę na Twoim blogu juz kolejna godzine, wspaniale piszesz, pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za miłe słowa! 🙂
Chyba pasował by tu krótki wykład na temat mentalności ofiary.Podlinkuje, moze ktos bedzie miał ochotę przesłuchać