13 źródeł ruchu na bloga


Alternatywne źródła ruchu na stronę

Ponieważ zarówno prywatnie (blog) jak i zawodowo zajmuję się tworzeniem contentu, w moim otoczeniu nie brak ludzi, dla których facebook to nie tylko kronika towarzyska i tablica ogłoszeń, ale też główne lub poboczne źródło utrzymania, zewsząd dociera do mnie narzekanie na zasięgi. Ale coś Wam powiem – gdy płyty CD odchodziły do lamusa – firmy które je produkowały też płakały. Podobnie jak telefonistki, gdy nie trzeba już było udawać się na najbliższą pocztę, aby móc wykonać połączenie międzymiastowe.
Płacz nie pomoże!
 W związku z ostatnimi zmianami na tej platformie, widoczność niesponsorowanych treści znacznie spadnie. W skrócie – będziesz widzieć więcej zdjęć pierwszej kupki i pierwszego zęba dzieciaka twojej koleżanki z podstawówki oraz reklam. 
No chyba, że ukrywasz posty takich osób i dbasz o otrzymywanie powiadomień od stron, które są dla Ciebie ważne.
Jeśli nie lubisz zbędnego gadania, zjedź od razu niżej po mięsko, ja lubię przydługie wstępy i opowieści, więc się trochę rozgadam.
TOTALNIE nie rozumiem całego żalu o mniejsze zasięgi. Facebook to biznes, ma zarabiać, właściciele mogą sobie nim zarządzać jak chcą. Mnóstwo osób dzięki facebookowi mogło realizować się w pracy zdalnej, za darmo docierać do swoich fanów (lub relatywnie niskim kosztem w stosunku do mediów tradycyjnych). Dzięki facebookowi powstało wielu celebrytów. To, że zasięgi spadną było do przewidzenia od pierwszych minut powstania facebooka. Nie ma nic za darmo.
To samo dotyczy zmian na instagramie.
Dywersyfikacja przychodów była jedną z pierwszych „dorosłych lekcji” w moim życiu. Jako nastolatka miałam strony, które na mnie zarabiały i szło to pięknie, aż iść przestało. Opisałam to w tekście o tym, jak porażki zmieniać w lekcje. Może i wiele osób radzi skupienie się na jednym kanale i kierowanie energii precyzyjnie w jeden punkt, ale ja jestem fanką modelu, w którym moje życie opiera się na kilku mocnych filarach i gdy jeden się zawali – reszta powstrzyma konstrukcję przed całkowitym zawaleniem. Ta zasada jest ważna dla mnie w życiu osobistym i biznesie. Nigdy więcej nie będę już Anią, której po jednym wydarzeniu zawalił się cały świat. W skrócie – uzależnianie ruchu na stronie od jednego źródła uważam za nierozsądne.

Alternatywne źródła ruchu na blogu

(z których korzystam dla siebie i firm)

1.Pinterest lub zamiennie nasza polska Zszywka.pl 
źródło dodatkowego ruchu przy niewielkim wysiłku. Wystarczy stworzyć grafikę przyjazną pinterestowi i dokleić ją gdzieś w swoim tekście a potem przepiąć na oba portale. Idealne do tekstów poradnikowych, DIY, wpisów podróżniczych (10 najlepszych knajp w Krakowie itp.). Sprawdzi się na blogach modowych, kulinarnych, pełnych sposobów na oszczędzanie, zabawy z dziećmi. Ogranicza Cię tylko wyobraźnia.
Przykład takiej poniżej, jeśli masz pinterest – możesz przepiąć ją na swoją tablicę najeżdżając na obrazek i klikając „pin it”
(Zrobiłam to w 30 sekund, można się przyłożyć bardziej)

2. Newsletter –
Tworzę dwa, ale mój blog nie ma żadnego, ponieważ osobiście nie lubię tej formy i jedyny jaki otwieram, to newsletter Doroty znanej w sieci jako Olfaktoria. Czegokolwiek o Dorocie by nie mówili, jej treści są bardzo profesjonalne a to jedyny blogerski newsletter, którego nie odsubskrybowałam. W newsletterze można zamieszczać linki do swoich tekstów, dawać bonusy, dzielić się niepublikowanymi nigdzie ciekawostkami i zbudować bardziej osobistą relację z odbiorcami. Sama nie mam newslettera, ponieważ u mnie taką funkcję pełni cykl tygodnik , a z newsletterami innych twórców mam niemiłe doświadczenia. Zazwyczaj scenariusz jest prosty – zapisujesz się wabiony obietnicą bonusu (ebook, darmowy plik, kurs). Kolejne wysyłki to linki do tekstów z bloga, wartości dodanej jest coraz mniej, albo bardzo nachalnie chce mi się coś sprzedać → unsubscribe. W sprzedaży nie ma oczywiście nic złego, ale nie trafiłam na newsletter, w którym ktoś robiłby to dobrze.
3. Powiadomienia push
Na Twoim monitorze wyświetla się informacja o nowym wpisie na czyimś blogu, jeśli wcześniej wyraziłeś na to zgodę. Sama nie mam tego rozwiązania (kojarzy mi się negatywnie, ale być może kiedyś zrobię test) i nieodwracalnie wyrzucam ze swojej głowy strony, na których zanim przeczytam treść muszę zamknąć okienko o tym, że strona żyje dzięki reklamom, zaproszenie do polubienia strony na facebooku i ekranik o powiadomieniach push. Jest jednak blog, który subskrybuję w ten sposób – nazywa się Krytyka Kulinarna.
Większość usług dostarczających możliwość tworzenia powiadomień push oferuje początkowy pakiet bezpłatny do kilkuset/tysiąca subskrypcji. Przykładem takiej usługi jest Push Crew.
4. Własna aplikacja
 Pamięć smartfonów staje się coraz większa i wielu twórców inwestuje we własne aplikacje za pomocą których można czytać ich blogi. Stworzenie takiej aplikacji oferuje np. http://www.apptento.pl/
5. Zbiorcza aplikacja z newsami, np. SQUID
Kiedyś w ankiecie wyszło mi, że część osób dowiedziało się o moim blogu przez apkę google news oraz apkę samsunga. Nie wiem jak działają ich algorytmy i jak się tam znalazłam, ale jest jedna, w której możemy czytać newsy na przeróżne tematy. Jest to apka SQUID, która agreguje różne treści i wyświetla je na bazie zainteresowań. Coś jak prasówka. 
Sama jestem w SQUID – po prostu do nich napisałam z pytaniem, czy rozważą mojego bloga. Rozważyli.
6. Agregaty treści
Kojarzą się głównie ze stronami zasysającymi całą zawartość bloga (prawo cytatu nie jest zbyt chętnie przestrzegane…), ale istnieje kilka dobrych wyjątków. Nie jest to może ruch wielki, ale obserwuję czasami u siebie ruch ze zblogowanych , okazjonalnie wrzucam coś na DDOB (bardziej dla nastolatek, ale spoko do dziewczyńskich treści).
7. Instagram
Nie tylko link w bio, ale konta powyżej 10 tysięcy follow mogą dawać aktywne linki swipe-up na swoich stories i to rzeczywiście bardzo dobrze działa, o ile korzysta się z tego umiejętnie. Analogicznie – warto dodawać linki do snapów – rzadko o tym pamiętam, na snapie nie zostało wiele osób, ale te przekierowania są skuteczne.
8. Strony z listami innych stron
Nie wiem jak nazwać te spisy. Kilka lat temu, za czasów boomu na blogi szafiarskie, bardzo popularna była lista polskich szaf. Nie trzeba było obserwować setek blogów, wystarczył ten jeden, który zasysał nagłówki. Istnieje wiele takich wpisów, sensowny ruch notuję jedynie ze spisu blogów włosomaniaczek – niepozorna strona, ale społeczność tam  zgromadzona jest zaangażowana. Warto rozejrzeć się za takimi spisami w swojej niszy.
9. Twitter 
Nie działam tam zbyt aktywnie, jeśli zasysam linki do bloga, to przez stronę z punktu dziesiątego, ale istnieją blogi i strony w które klikam przez twittera. Wyciszyłam posty od wszystkich osób, którym twitter służy tylko jako miejsce do wrzucania linków, ale jeśli ktoś dostarcza rozrywki, edukuje, dzieli się tam czymś ciekawym – ma sporą szansę zainteresować mnie swoim tytułem.
10. Bloglovin
Bardzo niedoceniana strona i aplikacja! Agreguje blogi, ale tylko te, które sam chcesz czytać. To taki trochę czytnik RSS, ale można tam lajkować i zapisywać ulubione treści. Na BL obserwuje mnie ponad 3 tysiące osób,ale za to bardzo zaangażowanych. Od wielu lat nie istnieje tam coś takiego jak edge rank, aktualizacje pojawiają się chronologicznie.
Niżej możecie zobaczyć jak wygląda to na przykładzie mojego bloga. Bloglovin ma także aplikację i jest ona częścią mojej codziennej prasówki.

11. SEO
Sama muszę odświeżyć swoją wiedzę i w marcu wybieram się na szkolenie, ale pisanie w sposób widoczny dla wyszukiwarek jest ważne i nie można go ignorować. Mistrzynią jest dla mnie Szczesliva (blog parentingowy). Pisze ładnie pod SEO i podwójnie tytułuje posty. Na stronie głównej i przez fejsbuka zobaczysz click bait w który klikną madki bardzo ciekawe, czym jest ta jedna rzecz o której prawie każda kobieta zapomina po porodzie, a pod google jest już piękny tytuł o rehabilitacji krocza po tymże porodzie właśnie. Nie w każdej grupie docelowej ta strategia się sprawdzi, ale znajomość zasad pisania pod SEO jest ważna.
12. Polecenia
Ja polecam innych blogerów w cyklu „Tygodnik” i w zasadzie to nie znam wielu twórców, którzy bezinteresownie polecają inne treści. W sumie to znam Martę, która robi to w cyklu „Piątek z Martą„. Zanim pomyślisz, że ten punkt tu nie pasuje, użyj mózgu – wystarczy być tam, gdzie są twórcy polecający innych twórców. Baaaaaaardzo niewiele osób wpadło na pomysł, by mnie o link poprosić. Od niedawna co tydzień w każdą niedzielę wrzucam info o tym, że zbieram propozycje linków na swój fanpage, więc warto włączyć sobie powiadomienia o postach, jeśli taka promocja Cię interesuje.

13. Grupy na fejsie
Moja nie służy do gromadzenia przeklików, ale jest to skuteczne narzędzie i jeśli masz pomysł na grupę – warto taką stworzyć. Gdybym miała np. Hashimoto i bloga kulinarnego, prawdopodobnie założyłabym grupę z przepisami i wsparciem dla osób o tym problemie. Inni użytkownicy dzieliliby się tam wiedzą, a ja wrzucałabym swoje przepisy i posty związane z tematem. Blog modowy – pogotowie stylizacyjne itp. Pomysłów jest wiele, kluczem do sukcesu jest to, by nie tylko nastawiać się na branie, sprzedawanie i pozyskiwanie, ale też coś ludziom DAWAĆ.

🙂

Warto też podglądać innych twórców i obserwować skąd pozyskują ruch – można to zrobić np. przez similarweb

Nie polecam bez wiedzy na temat specyfiki danej społeczności wrzucać tam linków (wykop, joemonster) bo łatwo wojując tym mieczem niechcący popełnić samobójstwo 😉
Warto natomiast dawać link do pełnej wersji swojej recenzji na filmweb czy lubimyczytać, mieć adres bloga w stopce maila, for na których się udzielasz i tak dalej.

Oosbiście w 2016 roku napisałam krok po kroku z liczbami w jaki sposób zbudowałam swoją społeczność i do tego tekstu Was odsyłam:

Jak wypromować bloga [od 0 do 200 tys UU]





Bądź na bieżąco! 

  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 


Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Zanim zrobisz sobie boba – wady fryzury typu bob
13 źródeł ruchu na bloga

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x