Wystarczy przejrzeć komentarze pod moim tekstem o kompleksach – podaję propozycję rozwiązania. Jestem uparta i uważam, że da się zastosować ją do każdego kompleksu. A mimo to większości komentarzy i maili dot. „kompleksów których nie da się pokonać”.
Zawsze jest mi przykro, kiedy czytam, że ktoś nie kocha siebie.
W naszym społeczeństwie panuje chore przekonanie, że jeśli lubisz siebie, to jesteś narcyzem. A przecież kochanie siebie to coś całkiem innego. To szanowanie swojego ciała i swojej duszy. Otaczanie się troską, inwestowanie w piękne myśli, karmienie się dobrym paliwem (pokarmem) dbanie o to, aby każda komórka Twojego ciała czuła się jak najlepiej.
Kocham siebie. Nie boję się tego mówić. Kocham siebie, także swoje ciało. A przecież mogłabym mieć kompleksy na wielu punktach. Nie jestem idealna. Ale czuję się świetnie z samą sobą.
Mogłabym mieć kompleksy na punkcie :
- rzadkich ale krzaczastych brwi. Ale nie mam, po prostu pracuję nad nimi
- garbatego nosa – ale nie mam , bo mój nos służy do oddychania i kocham go za to, że oddycha, że filtruje powietrze
- wąsika który po prostu mi rośnie , ale nie mam, bo po prostu go depiluję i tyle.
- małej górnej wargi, ale nie mam na tym punkcie kompleksów, bo kocham swoje usta za to, że są częścią układu pokarmowego
- szpotawych kolan – moje nogi są krzywe, ale nie mam na tym punkcie kompleksów. Kocham je za to, że niosą mnie tam gdzie chcę. Chodzę czasami w krótkich sukienkach i naprawdę mam gdzieś, co inni o tym myślą
Pewien tyran, Dionizjusz słynął z bardzo wystawnych uczt które wyprawiał. Stroszył nimi piórka – pokazywał swoją siłę i bogactwo. Jednak jeden z jego dworzan, Damokles, bardzo mu tego wszystkiego zazdrościł. Był niezadowolony ze swojego życia i idealizował życie Dionizjusza, zamiast zająć się budowania swojego. Damokles pewnego razu zwierzył się Dionizjuszowi z tego, że bardzo zazdrości mu potęgi i bogactwa. Władca wykazał się rozumem i zaproponował Damoklesowi wejście w jego buty na jeden dzień.
Więc Damoklesa pięknie ubrano, skąpano w cudownych zapachach, odziano w drogie szaty i posadzono na złotym, wysadzanym klejnotami tronie. Podczas uczty sączyła się piękna muzyka a danie które podano były bardzo wykwintne. Oczy Damoklesa świeciły się na ten widok…dopóki nie zobaczył, że nad jego głową, na jednym końskim włosie wisi ostry miecz skierowany wprost w czubek jego głowy.
Czego uczy ta historia? Wnioski pozostawiam Wam. Jednak często bezmyślnie zazdrościmy innym ich pozycji, widząc jedynie jej pozytywne aspekty. Przykładem jest np. Kasia Tusk , ale pisałam już kiedyś o tym dlaczego niektórzy chcą ją wysłać na kasę do Tesco i nie będę tego powtarzać. Czy ktoś zastanawia się, nad minusami sytuacji córki premiera? Życie ze świadomością, że jest się córką wpływowego człowieka ma też swoje cienie. Cokolwiek taka osoba zrobi, będzie się mówiło, że miała łatwiej.
A przecież nie zawsze tak jest. Aktorka która gra Bożenkę z Klanu też ma bloga. Którego prawie nikt nie czyta. A przecież też miała „łatwiejszy start”.
Moja koleżanka jest zauroczona książką Helmuta Schoecka – Zawiść. Źródło agresji, destrukcji i biedy. Czy ktoś z Was czytał? Chciałabym zgłębić temat 😉
Ok. Mamy dwie bariery przeszkadzające w pozbywaniu się kompleksów: niechęć i strach przed byciem nazwanym narcyzem oraz bezkrytyczna zazdrość.
Co z trzecią?
Ocenianie i krytykowanie wyglądu innych osób.
Body-shame w każdej postaci jest zły. Pamiętacie mój tekst o thigh gap? Krytykowanie cudzego ciała zawsze jest złe. Świadczy jedynie o tym, że problem ma komentujący. W głowie.
Piąta bariera :
Nie robienie NIC w kierunku zmiany swojego obrazu siebie, lub naprawy danego kompleksu. Pisałam o tym w tekście: Jesteś gruby (w domyśle – i uwiera Ci ta sytuacja) – to schudnij! Rola ofiary i biednej cierpiącej sierotki jest kusząca, ale zdradliwa. Nie wpływa na poprawę Twojej sytuacji. Ta bańka mydlana maskująca problem kiedyś pryśnie i trzeba ją opuścić.
Brak dystansu mają też kobiety promujące teksty typu „prawdziwe kobiety mają krągłości” oraz wszystkie inne „jedyne słuszne” kanony piękna. Czy to oznacza, że inne kobiety nie są prawdziwe?
Ktoś mógłby powiedzieć, że Keira (pierwsze zdjęcie) i kobieta na ostatniej fotografii promują „złe” modele sylwetek. A figę! Jeśli im to nie przeszkadza, to w czym problem? Bo co, bo obawiasz się, że kogoś ten model sylwetki skusi? Jedna i druga wygląda na zadowoloną ze swojego ciała. Osobiście nie chciałabym mieć ani jednej, ani drugiej sylwetki, co nie oznacza, że przeszkadza mi ona u innych.
Poza tym – Keira jest zjawiskowa w filmach kostiumowych!
Kolejna sprawa. Narodziny kompleksów.
Często pracuję z dziećmi. Animuję jakąś imprezę, prowadzę zajęcia indywidualne da dzieci z problemami w nauce (które często mają źródło w niskim poczuciu własnej wartości) itp. Miałam też przygodę z praktykami i wolontariatami w różnych przedszkolach. Obserwując różne szkraby wiem, że dzieci nie mają kompleksów. Są szczęśliwymi istotkami, nawet jak mają cechy które nie pasują do „kanonu”. Widziałam raz szczęśliwą, towarzyską i chętnie bawiącą się dziewczynkę której koleżanka na moich oczach powiedziała „ale masz brzydkie, odstające uszy!”. Dziewczynka rozpuściła swój piękny warkocz i starała się ukrywać te uszka. Straciła zapał do zabawy. Miałam wrażenie, że cały swój wysiłek włożyła w… ukrywanie swojego nowego kompleksu. W efekcie, wszyscy zaczęli na niego zwracać uwagę.
W rezultacie musiałam interweniować i zrobić krótką pogadankę o tym, że wszystkie uszy są piękne i że uszy służą do łapania dźwięków. Myślę, że nie przyniosłaby efektu, gdyby nie znajomość ulubionych bohaterek dzieci z tego przedszkola, czyli dziewczyn z „Monster High”. Podałam więc szybko przykład Cawdeen Woolf, jednej z idolek pokolenia przedszkolaków:
Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz mnie na :
lub polubisz na fejsie 😉
wspaniały, piękny tekst. Poprawiłaś mi nim dzisiaj humor 🙂
Myślałam już że ze mną jest coś nie tak, bo moją fizyczność akceptuję w 100%, a (prawie)każdy wymieni coś bez zastanowienia. Kompleksy mam tylko wymyślone, jak ktoś pyta czego w sobie nie lubię to mówię że mam garbaty nos:)
ja mam wrażenie, że raczej takie osoby są łase na komplementy, to jak wtedy, gdy chude laski mówią "jezuu, jaka jestem gruba", żeby ktoś im powiedział "co Ty gadasz! jesteś chuda, tak Ci zazdroszczę!"
Nie mów, że nie jest miło jak mówisz że coś z tobą nie tak, a inni zaprzeczają 😀 Jak mi ktoś się żali że coś tam ma nie takie, to z reguły mówię że tak, ma racje.
a ja służę radą 😀 jak ktoś mi narzeka, że jest gruby, to mówię "to weź zacznij ćwiczyć" i to zazwyczaj ucina "dyskusję" 😀
Z tymi bardzo chudymi i bardzo grubymi to raczej problem jest taki, że to przede wszystkim niezdrowe, estetyka to w tej chwili kwestia drugorzędna, dlatego też nigdy osoba za chuda lub z nadwagą, a będąca świadoma siebie, świata etc. nie powie, że jej jest dobrze z taką masą. No, chyba że ktoś tak ma przez chorobę i nie może tego zmienić, wtedy faktycznie trzeba zaakceptować.
nie jest to prawdą, co piszesz… nadmierna chudość nie musi być skutkiem choroby, żeby nie była źródłem kompleksów. ja np. jestem chuda, mam niedowagę (to akurat mi przeszkadza, bo chciałabym zostać dawcą krwi, a nie mogę), ale nie jest to spowodowane ani chorobą ani odchudzaniem się, tylko taką szybką przemianą materii. nie za wiele da się z tym zrobić, ale pogodziłam się z tym, podobam się sobie, a tym, którzy mają z tym jakiś problem (niestety, w naszym społeczeństwie osoby chude piętnuje się podobnie jak grube, ale niewiele osób uważa to za problem i chamstwo, jak w przypadku zwracania uwagi… Czytaj więcej »
Dokładnie,mój mąż też jest bardzooo chudy i nie z powodu choroby czy nie jedzenia. Je za pięciu i nie jest w stanie przytyć. Taki jego urok. 😉
ja nawet robiłam sobie szereg badań, bo też jem dużo, a nic nie tyję, ale nic mi nie wyszło – ani cukrzyca, problemy z tarczycą też nie itp., pasożytów też nie mam… wyniki są w porządku, po prostu taki urok mojego organizmu, że mam w żołądku czarną dziurę 😉
Aniu, dziękuję.
Jestem gruba (uprzedzam: stwierdzam tylko fakt, nie narzekam, nie robię z tego problemu, kocham siebie i planuję w szerszej perspektywie czasowej zejście do bezpieczniejszej dla mojego organizmu wagi, ale mam istotniejsze sprawy w tej chwili) i z "za chudymi" kolektywnie mędzimy, że na kogo oni te ciuchy w sklepach szyją;)
("Dla normalnych" jak powiedziała kiedyś ekspedientka niemalże rzucając się na mnie z pięściami, gdy weszłam do jej "porządnego sklepu";P Lajf is brutal…)
Też jestem chuda! 🙂 Ale akurat ja mam z tym problem, chce przytyć, nie potrafię (również zrobiłam szereg badań – taka natura i tyle) i mam nieodparte wrażenie, że im bardziej mnie to dobija tym bardziej robię się chuda, takie błędne koło.
Mam ogrom koleżanek "które się odchudzają" bo chcą być chude, ale wiele razy na pytanie "chcesz wyglądać jak ja?" słyszałam odpowiedź "no bez przesady!".
KK
Niewiele znam dziewczyn, które mogą kupić ciuch który dobrze leży i można nosić bez poprawek czy kombinacji.
Noo, zaczyna się dyskusja na temat ubrań dla "normalnych" czyli dla nikogo. I niech nam to coś uświadomi. Faktycznie – ile znasz osób na których wszystko naprawdę dobrze leży, czyli o "standardowej" (niby że jedynej słusznej?) figurze..?Jedną? Nikogo..? Tak! Bo jesteśmy różne i to jest normalne! Na mnie nic nie leży bo jestem niska i "mam czym oddychać". Nie ma szans znaleźć coś w sklepie, dlatego nauczyłam się szyć, nie było rady 😉
Pozdrawiam wszystkie normalne na których nic nie leży 😉 i polecam udanie się do krawcowej. To może wyjść taniej niż dołowanie się godzinami w przymierzalniach.
Ja mam bardzo szczupłą przyjaciółkę i jeśli tylko znajdzie coś w swoim rozmiarze (a teraz przy zawyżonych rozmiarówkach to bywa trudne), to większość ciuchów leży na niej dobrze. Tak, zazdroszczę 😉
Zakochałam się w tych zdjęciach, naprawdę. Są czymś co idealnie obrazuje słowa zawarte w twoim poście. Chociaż z fotograficznego punktu widzenia jest to tylko umiejętny i nie umiejętny sposób ustawienia modela. Przyznam z własnego doświadczenia, że jak czuje się piękna, czuje się dobrze, to jestem wyprostowana, uśmiechnięta i naprawdę wyglądam pięknie! A jak z całych sił próbuje się ukryć, to wcale dobrze nie wyglądam. Bo tak naprawdę to czy jesteśmy piękni czy nie, zależy od tego czy czujemy się piękni 😉
myślę że nie ważne jaką się ma figurę zawsze można wyglądać zniewalająco ciuchy i makijaż zrobi wiele 😉
Wspaniały tekst Aniu! W końcu najważniejsza jest walka z naszymi kompleksami, które często rodzą się w głowie. Raz jest lepiej, raz gorzej z ciałem, które mamy i tak musi być, nie ma ideałów, ideały są nudne. Pozdrawiam!
Dokładnie wczoraj miałam identyczna rozmowę z kolegą na temat kompleksów. On sam zwrócił mi uwagę na moje … uszy. Są odstające od koniszka co upodobnia je do ucha u nietoperzy. Moja reakcja? Śmiech. Ponieważ do 18 roku życia owe uszy były moim dramatem i powodem, dla którego nosiłam opaski przytrzymujące uszy do głowy. Potem odkryłam, iż jak komuś jest smutno, to odgarniam włosy i "naciągam" uszka i mówię " smutno Ci? poznaj nietoperka" . To zawsze pomaga i moja " wada" stała się zaletą z której jestem naprawdę dumna 🙂 A kolega dostał radę na życie, aby nie mówił dziewczynom… Czytaj więcej »
popłakałam się ze śmiechu od tego nietoperka! 10 punktów dla Ciebie za dystans, uśmiech i tego, że nie robisz z igły wideł ;;)
świetnie napisany tekst 🙂 sama niedawno pisałam co nieco o akceptacji siebie i samoocenie. niestety, wysoka samoocena właśnie często jest piętnowana. tak jak napisałaś, takie osoby ludzie uważają na narcyzów. miałam taką koleżankę, która, gdy przyznawałam coś, jaka jestem fajna (oczywiście, nie rzucałam tego od tak z kosmosu, tylko było to powiedziane w jakimś kontekście), mówiła, że muszę mieć bardzo dużo kompleksów… 😀 mnie to akurat bawi i sama mówię innym, że jestem narcyzem. tak na przekór.
Wczoraj napisałam post o kochaniu samych siebie i od razu pojawił się krytyczny komentarz ze słowami "narcyzm" i "samouwielbienie" 😉 Ludzie uważają, że jak nie lubisz wlasnego ciała jesteś ok, ale jak je kochasz – jesteś beznadziejnym narcyzem. Współczuję tym, którzy mają taką mentalność. 🙂 Ja siebie kocham i dobrze mi z tym.
Można mieć kompleksy, zadręczać nimi innych i jednocześnie być narcyzem. Znam takich. To ludzie, którzy żyją w przekonaniu, że należy im się od życia więcej od innych. Jakże trudno więc zaakceptować fakt, że w loterii genowej główna wygrana nie padła na ich nazwisko. Bezinteresowna zawiść alias hejt również miewa podłoże w takich przekonaniach.
a co do tego narcyzmu, jak to jest, że jak osoba przy kości, taka ubita, porządna kobietka powie że akceptuje swoje ciało, podoba jej się to jakie jest i nie chce niczego zmieniać to cała publika przyklaskuje i ogłasza tę osobę odważną, wartościową, mądrą i pełną tak potrzebnej samoakceptacji, a jak ja mówię komuś że nie zamierzam przytyć i nie zrezygnuję z treningów bo lubię siebie taką to wystawiają mi ocenę zadufanej w sobie wariatki i w ogóle to poprzewracało mi się w głowie… dlaczego ja nie mam prawa akceptować siebie? lubić umięśnionego brzucha i twardych ud?? przy wzroście 179… Czytaj więcej »
Ja kiedyś byłam jednym wielkim kompleksem, miałam ich miliony. Tak naprawdę to moje otoczenie je miało, a ja się zbytecznie tym przejmowałam i głupio w to wierzyłam. Dziś mogę śmiało i może w według niektórych narcystycznie, powiedzieć, że nie mam żadnych kompleksów, ani jednego! Uwielbiam w sobie wszystko! Każdy cm mojego ciała. I nie próbuję się nawet przejmować,kiedy ktoś powie mi,że mam np. za duże łydki, widocznie jemu się własne nie podobają i musi sam sobie udowodnić,że wszyscy na około mają jeszcze gorsze.
Hurija, niezmiernie cieszę się, że porzuciłaś takie myslenie, super! 🙂
Śmiać mi się chce, kiedy przypomnę sobie, że 10 lat temu ważyłam prawie 20 kg mniej i myślałam, że jestem gruba…a w tej chwili najwyżej powściekam się trochę że noszę zbyt popularny rozmiar ubrań 🙂
Jak znajdujesz czas na studia, pracę i bloga jednocześnie? Podziwiam 🙂
Anka jest jak wielofunkcyjny robot, robi wszystko 😉 to ten typ osoby do której możesz zadzownić o drugiej w nocy jeśli się przyjaźnicie 🙂 Ja też radzę sobie całkiem nieźle, pracowałam przy dwóch kierunkach studiów 😉
Moim kompleksem "od zawsze", czyli od stania się nastolatką chyba był nos, nie cierpiałam go po prostu, duży i garbaty. Gdy ktoś puścił czasem jakiś komentarz na temat dużych nosów od razu zawsze uważałam, że dotyczy on dokładnie mnie, bardzo brałam to do siebie. Ale z czasem go polubiłam, bo… uwielbiam na nim swoje piegi 🙂 może nie jest najzgrabniejszy ale piegi prezentują się po prostu na nim ślicznie, więc w końcu kompleksy mi jakoś przeszły 😉
Zdjęcia z załączonego linku – fantastyczne. Ale jak już ktoś napisał… kwestia ustawienia i nastawienia jest baaaardzo ważna 🙂
Z każdym Twoim tekstem widzę, jak dużo chcę w sobie, w swoim otoczeniu zmienić. To chyba czas na ściągnięcie książki.
Ciepłe pozdrowienia.
Wspaniały tekst 🙂 Gdyby wszscy tak mysleli swiat byłby pekny 😀
Test jak zwykle mi się podoba, ale czy tylko ja dostrzegłam jakąś dziwną datę na głównej? xD
SS: http://scr.hu/0obm/6o7q4
Tak jakoś z dniowym wyprzedzeniem czy jak. 😀
Ja przez długi czas byłam jednym wielkim kompleksem. Na szczęście to już jest za mną.
Kto może mówić co jest piękne a co nie? To wspaniałe, że tak się różnimy a nie wyglądamy wszyscy tak samo. Oj wtedy to dopiero by było nudno.
Mnie Twoje teksty o kompleksach też bardzo pomogły, wracam do nich, jak tracę pewność siebie. Te zdjęcia Gracie Hagen też mi poprawiły humor. Wielkie dzięki!
Jeszcze chcę dodać, że bardzo podziwiam Twoje zaangażowanie i talent do pracy z dziećmi. Gdybym kiedykolwiek jakimś cudem dorobiła się potomka do chyba byłabyś jedyną osobą, której chciałabym go powierzyć w początkowych latach nauki.
Pozdrawiam!
Dziękuję. Za ten post, za to co piszesz. Ja nie akceptuję swojego ciała – swojej twarzy dokładniej. Nos nie taki, zęby nie takie i usta, których prawie nie mam. Staram się nie uśmiechać i uchodzę za smutną. I ten wąsik! Tragedia! Dzięki Tobie może uda mi się z tego wyjść. Bo już raz wyszłam, ale i tak po dwóch latach skończyłam w tym samym miejscu.
Ten wąsik to zmora wielu kobiet. Też go mam i oczywiście usuwam! Każdy ma jakieś kompleksy, jeśli o nich nie wspomnimy nikt o nich nie będzie wiedział i nie będzie zwracał uwagi:)
Przyjemnie się czytało Aniu
tekst jak zawsze ! w samo sedno! Uwielbiam Cię Kobieto!<3
"Więc Damoklesa pięknie ubrano," zdania nie zaczyna się od więc moja panno.
hahaha, Ania, jesteś mistrzem 🙂
Poza tym, to że niby nie wolno zaczynać od "więc" to akurat nieprawda 🙂
Kto nie ma kompleksów, ale to nie my jesteśmy im winni, a często nasi bliscy, znajomi czy zupełnie obce osoby. Kiedyś przypadkowo usłyszałam, że mam za duży nos, a wcale nie mam, no i się zaczęło, że zaczęłam na niego krytycznie patrzeć. Tera mam to gdzieś, moja niska samoocena była spowodowana też tym, że miałam trądzik, ale to się leczy i już od ponad roku nie wiem co to trądzik. Mój brzuch zawsze wystawał, ale już się biorę za niego, trenując nie tylko go wyszczuplę ale też poprawiam sobie samopoczucie i dotleniam organizm, po treningu jestem nie tylko zmęczona, ale… Czytaj więcej »
Ja kiedy zaczęłam regularnie ćwiczyć nie mogłam spać, miałam wiecznego agresora i umierałam przy okresie – który wcześniej przechodził niezauważalnie. Musiałam przestać, bo nie dałam rady dłużej tak się czuć. Ki pieron? Wie ktoś o co kaman?
O, tu się zgodzę, jak byłam mała i siedziałam smutna rodzice za każdym razem pocieszali mnie "nie przejmuj się już, że jesteś taka brzydka";P czego mi oni nie wmawiali…
To, że mam krzywe nogi odkryłam jakoś w połowie gimnazjum, jak zaczęłam się zastanawiać dlaczego beznadziejnie wyglądam w spodenkach do kolan;) serio, wcześniej nigdy tego nie widziałam! Ale moi rodzice byli mądrzy, nigdy mnie niczym nie straszyli i zawsze powtarzali, że jestem ładna:). Jasne, że się przejmowałam moim odkryciem, ale po roku czy dwóch mi przeszło i teraz nie mam oporów przed noszeniem krótkich sukienek i butów na obcasie:) na szczęście, bo w takim ubiorze czuję się bardziej kobieco.
Naprawdę ważne jest to, żeby nie wpędzać dzieci w kompleksy- jak będą starsze, to łatwiej sobie poradzą z myślą o swoich niedoskonałościach.
Ojej, wzruszyła mnie historia z uszami dziewczynki 🙂 To świetnie, że tak dobrze zareagowałaś! Miałam w podstawówce katechetkę, która potrafiła powiedzieć do mojej koleżanki stojącej pod tablicą 'ojej, ale ty jesteś chuda, weź coś zjedz'. A koleżanka zawsze miała kompleksy z tego powodu. I problemy z tarczycą. A katechetka zawsze miała sporą nadwagę. Pani w szkole to duży autorytet, słowa tej nauczycielki o której piszę wywołały sporo przykrych komentarzy pod adresem tej szczupłej dziewczynki. A miałyśmy wtedy po 11 lat. Bardzo się cieszę, że są jeszcze profesjonalni nauczyciele 😉
Jak najbardziej popieram inicjatywę. Należy zaakceptować siebie takim, jakim sie jest. I pracować nad sobą, żeby być jeszcze lepszym. Bo kompleksy tylko zabierają nam radość z krótkiego przecież życia.
jesteś kochana, że tak załatwiłaś sprawę z tą dziewczynką.
Miałam identyczną historię w szkole podstawowej i do dzisiaj wstydzę się swoich uszu i je zasłaniam. Nie umiała bym wyjść z odsłoniętymi, ciągle wydawało by mi się, że każdy na nie patrzy.
Najgorsze jest to że moja córeczka też ma odstające uszka. Jak ktoś coś zaczyna mówić na ten temat to od razu odpowiadam, że ma najpiękniejsze uszka na świecie i dobrze że troszkę odstają, bo chociaż je widać 🙂
Życzyła bym sobie takiego pedagoga jak Ty w każdej szkole.
Dzieki troche mi uswiadomilas tym komentarzem, moze sprobujesie przelamac… 🙂
Jestem absolutnie za takim myśleniem, choć sama jeszcze nad tym pracuję 😉
nie zrozumiałam tej historii Damoklesa..:( wytłumaczy ktoś?
Piękny wpis DZIĘKI 🙂
Ostatnio pozbyłam się kompleksów co do mojego ciała, a jeszcze kilka lat temu zdarzyło mi się stosować głodówkę (głupota, wiem…), ale teraz jem co lubię, o dziwo waga stoi w miejscu, ale moja sylwetka zaczela lepiej wygladac, bo po prostu zaczelam cwiczyc. Akceptuję i kocham siebie, między innymi dlatego też, że chłopak pomogl mi się pozbyc tych kompleksów. Nienawidziłam swoich ud, swojego nosa, brwi, kolan, twarzy… Na szczęście teraz sie już tym nie przejmuję. Jedyne co mnie trochę dobija to fakt, że mam figurę całkiem spoko, jestem po prostu szczupła (brzuszek idealnie prosty nie jest, ale nie przeszkadza mi to),… Czytaj więcej »
Hahaha, ja bez "klajstru" na twarzy to wręcz fosforyzuję w ciemnościach 😛 A pan trafił mi się dosyć zajebisty, jak na dziada… ;P
zgadzam się z Tobą Aniu! zdecydowanie trzeba patrzeć holistycznie na swoje ciało. Bo wszystko ze wszystkim współdziała, co jeśli coś nagle zasłabnie, przestanie działać? Ma to wpływ na nasz cały organizm. No i sprawa arcyważna – pozytywne myślenie. Działa cuda. Zdecydowanie. I nawet jeżeli ktoś zarzeka się, że jest pesymistą i nic tego nie zmieni. A i owszem, zmieni. Ciągła praca nad tym, aby myśleć pozytywnie o sobie i o innych. Bo prawda jest taka, że jeżeli ktoś nazbyt dużo krytykuje innych, wyśmiewa, to tylko dlatego, że sam ma problemy ze sobą i z akceptacją siebie. Ciągła praca nad sobą… Czytaj więcej »
kolejny wspaniały tekst! dziękuje zmotywowałaś mnie jeszcze bardziej do pracy nad sobą !
Świetny tekst, jest w 1/4 drogi do pokochania siebie, wiem co robić ale nie mogę się zmobilizować do największego kroku (zrzuceniu tłuszczyku z ud i pośladków). Ale tą żabę zjem prędzej czy później 😉 Ta sytuacja z dziećmi, którą opisałaś… Nie dość, że stworzyła retrospekcje w mojej głowie (miałam kompleks wobec koleżanki, że mam… Za grube włosy i jestem zbyt rumiana, pełna itp) Chapeau bas! Co do rozwiązania sytuacji z dziećmi, wiele pedagogów pewnie podejmowało próby wyjaśnienia i im się nie udawało, bo nie miały argumentu w postaci idoli dzieci. Gdyby wiele pedagogów z którymi miałam styczność miało podobny argumenty… Czytaj więcej »
Im dłużej Cię czytam, tym bardziej nabieram przekonania, że zakolegowałybyśmy się w "realu" 😀 Co do kompleksów- jako nastolatka też miałam ich trochę. A to duże stopy, a to wystające kolana, a to coś jeszcze. Oczywiście, sama tego nie zauważyłam, tylko pomogły mi w tym "koleżanki". Na szczęście dojrzałam i zauważyłam, że wszystko ze mną w porządku, fizycznie jestem całkiem przeciętna 🙂 Nie mam kompleksów, lubię swój wygląd, choć oczywiście niektóre rzeczy zrobiłabym sobie trochę inne 🙂 Za to bardziej męczą mnie kompleksy, które nie są związane z wyglądem, a z zachowaniem, psychiką, czy intelektem. Tak, chciałabym być bardziej kumata… Czytaj więcej »
Chodziłam przez jakiś czas na terapię indywidualną, jeszcze jako nastolatka. Dało mi to pewną świadomość i wiedzę, ale efekty przyszły dopiero dużo później, trochę polepszyło się mniej więcej po zakończeniu liceum. Potem był okres- z rok, może 2, że nie jąkałam się wcale. Ale problem powrócił, choć nie aż w tak dużym natężeniu. Ogólnie mówiąc, wielkiej tragedii nie ma, choć czasem utrudnia to życie.
Pamiętam, jak nagle pojawił się u mnie kompleks "wielkiej pupy" (serio!). Gdy chodziłam do pierwszej klasy liceum, dwóch chłopaków mijających mnie na ulicy powiedziało na głos: " ale dupa"!!! Byłam przekonana, że chodziło im o to, że mam za dużą pupę;),
😀
Hm, miałam kompleksy na samym początku okresu dojrzewania. Potem przestałam je mieć, bo dotarło do mnie, że nikogo nie obchodzi jak wyglądam, za to wszystkich interesuje to, co prezentuję moją mową ciała i to, jak się zachowuję i jakim jestem człowiekiem. Ja nie zwracam uwagi na to, czy ktoś ma krótkie nogi, czy wystający brzuch albo krzywe zęby, więc nie ma żadnego powodu, dla którego ktoś miałby to czy cokolwiek innego zauważyć u mnie. A jak ktoś z powodu mojego wyglądu nie zechce mnie poznać, to tylko i wyłącznie jego strata :).
Wielki szacun Ania za reakcję wśród przedszkolaków – mega fajnie z Twojej strony 🙂 Tekst dał mi do myślenia, nie będę się rozwodzić, ale – dzięki 🙂
Przypomniała mi się Polyanna i jej gra w zadowolenie … 😉
Trochę nie ogarniam 3 przeszkód, ale to może być wina późnej pory. Przyznam Ci się do czegoś. Sądzę ludzi po wyglądzie. Tak mnie wychowano, poza tym doszło do tego zainteresowanie operacjami plastycznymi, aktorstwem itd itp. Czuję też, że pewien głos ma mój wrodzony estetyzm. Ale dałabym głowę, że nigdy nikogo nie skreśliłam przez wygląd. Jeżeli ktoś jest spoko gość i się lubimy, to czy jego garbaty nos ma mi w czymś przeszkadzać? Często zdarza się tak, że przekonuję tego kogoś, że jego nos idealnie komponuje się z jego kośćmi twarzy, czy tam oczami. Niestety znacznie bardziej krytycznie podchodzę do siebie.… Czytaj więcej »
Hej, w pewnym sensie to WSZYSCY sądzimy po wyglądzie, to jest udowodnione naukowo – tak działają nasze mózgi i koniec 🙂 Pierwsze wrażenie to zawsze wygląd zewnętrzny. Ofc wiem, że w poście Ani chodzi o coś całkiem innego i nie kwestionuję, bo jest bardzo budujący ale też nie ma co ściemniać, że wygląd jest taki całkiem bez znaczenia i że to bardzo brzydko oceniać, bo wszyscy to robimy (choćby na poziomie podświadomości). Brzydko to jest wygłaszać te swoje oceny, zwłaszcza jak niczemu nie służą.
Bardzo trafny post! Kompleksy tworzone są zazwyczaj w naszej głowie, bo przecież wszystko moze być piękne. Wszystko zależy od nas, od naszego sposobu patrzenia na różne sprawy i uznawania czegoś za zaletę bądź wadę 🙂 Obecnie też studiuję pedagogikę, ale specjalną. Jestem teraz na wolontariacie w przedszkolu i wiem o czym mówisz – dzieci faktycznie nie mają kompleksów! Są jak tabula rasa, jak to mawiał Locke (wybacz, jestem świeżo po historii wychowania :D) i można 'na nich' zapisać wszystko, rzeczy złe i dobre. Dlatego tak ważne jest wychowanie przedszkolne i wczesnoszkolne, nie mówiąc już o domowym! W ogóle – dzisiaj… Czytaj więcej »
Dziękuje za ten tekst. Jest świetny.Ty jesteś świetna ;))))
Jak tak spojrzę wstecz, to potwierdzam, że najbardziej wrażliwe na wszelkie "komentarze" czy nawet "krzywe spojrzenia" są bardzo młode osoby. Ale i też najczęściej młode osoby są skore do tego typu dość, hmm, żenującej "krytyki"… Jednak zaletą posuwania się w latach (Dżizas, jak to brzmi…) jest nieuchronne nabieranie dystansu 🙂 Sama dałam sobie, jako małolata, wmówić kilka kompleksów dot. części ciała, z których obecnie jestem wręcz wybitnie dumna… Jak to możliwe? Przez tyle lat patrzeć na siebie przez pryzmat czyjejś głupoty/złośliwości/zawiści, a potem nagle odkryć Amerykę, że te rzekomo "krzywe" nogi są… no po prostu, cholera, długie i zgrabne. "Przeogromniasty… Czytaj więcej »
Ano, to fakt… 🙂
Piękny tekst.
Ja mam kompleks "jestem za gruba". Nie jestem. Jestem szczupła, w oczach innych. Ja po prostu nie czuję się dobrze w swoim ciele i postanowilam zacząć ćwiczyć. Ćwiczę już dziś 3 dzień, dopiero zaczynam. Cieszę się, że postanowiłam walczyć z moim "kompleksem". Inni pytają "po co Ci to? I tak jesteś za szczupła", odpowiadam " ćwiczę dla siebie". Chcę się po prostu lepiej poczuć. Mnieć większe poczucie własnej wartości. Wiem, że teraz wszyscy zwracają uwagę na wygląd. Tak, wszyscy.. a jeśli ktoś mówi, że nie, to kłamie.
Pozdrawiam wszystkich sedrecznie!
Nie bójcie się swoich "kompleksów". Tak naprawdę one rodzą się tylko w Waszych myślach. Wszyscy są piękni. Nikt nie jest idealny.
Ja zaczęłam niszczyć mój "kompleks". Inni go nie zauważają 🙂 A ja przez ćwiczenia czuję się lepiej.
Będę lepszą wersją siebie, bez oponki, z przerwą między nogami. Bo tak mi się podoba 😀
Ja mam trzy kompleksy. Jeden – okropne zęby (krzywe, niektóre muszę wyleczyć, strasznie boję się dentysty), ale jednak postanowiłam to zmienić 🙂 Teraz zapisałam się do dentysty i ortodonty 🙂 Drugi okropne łydki, ramiona – ale to także postanowiłam zmienić zaczęłam ćwiczyć, staram się odstawić słodycze + kręcę dwoma hula-hop (jedno z wypustkami, ale dla mnie jest za lekkie + drugie normalne obciążone ryżem) może i moja talia się troszkę wyszczupli 🙂 Trzeci jak dla mnie najgorszy prawa stopa leci mi od środka. Byłam u ortopedy to powiedział mi, że jestem już za stara, takie rzeczy trzeba było załatwiać jeszcze… Czytaj więcej »
Z tymi ciotkami to prawda – nie chciałam się przyznać, że to przez jedną taką ciotunię przestałam jeść na jakiś czas bo "mam ogromne uda i oponkę i w ogóle mogłabym schudnąć". Z tym, że uda nadal mam ogromne i dzięki temu nie marudzę na długich, wielokilometrowych spacerach, bo zmęczyć moje nogi to prawdziwy wyczyn. Ale wiadomo – dopiero po latach się ogarnęłam, bo takie słowa w wieku początkowych nastu lat zryły mi mózg na bardzo długo. Dzieci trzeba wspierać już od najmłodszych lat i powtarzać, że są piękne i mądre, bo inaczej będą sobie każdy sukces umniejszać i nie… Czytaj więcej »
Mój ojczym raz powiedział swojej córce (która ma nadwagę i akurat w przymierzalni marudziła, że w coś nie umie wejść), że kocha ja z całego serca i nawet gdyby wyglądała jak wieloryb to kochałby ja tak samo mocno. I wiecie co? Ona nie ma kompleksu na punkcie swojej figury. Wie jak wygląda i ma wesoły charakter i ludzie do niej lgną 🙂
Podpisuje się pod tym postem, cały czas mówię podobne rzeczy ludziom dookoła. Nawet w liceum napisałam tekst do gazetki pod tytułem Jestem piękna. Bo jestem! Nie wstydzę się tego mówić, ale tez nikomu nie każe podzielać mojego zdania. Odkad zaczęłam myśleć o sobie w ten sposób -bo nie zawsze tak było – mam dużo większe powodzenie, ludzie dookoła tez uważają mnie za atrakcyjną, choc teoretycznie nie jestem prawdziwa bo bliżej mi do keiry niż kobiety z kraglosciami. Ale kocham swoje ciało! 🙂
Zwykle pisze zalogowana ale to wiadomość z telefonu i to nie mojego 🙂 Szusza
Rzeczywiście akceptacja siebie jest bardzo ważna. Powinniśmy czuć się dobrze sami ze sobą. Jeżeli chodzi o narcyzm a akceptacja siebie to zupełnie dwa inne pojęcia (moim skromnym zdaniem:-)). Może spróbuję to zobrazować. Jest sobie dziewczyna bardzo sympatyczna, troszkę przy kości, z krzywymi zębami, która akceptuje własne ciało, nie ukrywa swoim wad. Mimo, że ma krzywe zęby to szeroko się uśmiecha. Mimo, że jest przy kości to nie chowa się w dresach, tylko eksponuje swoje atuty i kobiece krągłości – akceptacja siebie. Mamy też drugą dziewczynę o podobnych "parametrach" natomiast ciągle mówi, że jest piękna, że nikt jej nie dorówna, krytykuje… Czytaj więcej »
Ja jako dziecko w ogóle siebie nie lubiłam ,a to było zawsze spowodowane szykanami ze strony jednej z najbliższych mi osób, bo starszego brata. Nienawidziłam siebie, uważałam za ostatniego "paszteta", miałam niskie poczucie własnej wartości. Trochę z tego zostało mi do dzisiaj, nie zmieniły tego nawet liczne zachwyty nad tymi i owymi częściami mojego ciała ze strony czasami nawet obcych osób 😉Często też kompleksy są wywoływane nieświadomie, pamiętam jak miałam może 14 lat i moja mama powiedziała mi coś w stylu:"O, ale masz krzywe nogi, zupełnie jak ja!". Miało być to oczywiście w formie żartu, ale od tego czasu przestałam… Czytaj więcej »
W pierwszym przypadku nie miałam okazji zaobserwować czy rodzice w ogóle reagują, natomiast w drugim tak i wrażenie było tym bardziej przykre, że ojciec tejże dwójki był nauczycielem wuefu. Jego reakcja ograniczała się do wybuchów śmiechu i milczącej aprobaty. Tak jakby chciał dać synowi do zrozumienia, że jest "fajny" skoro umie słownie dokopać siostrze.
Piękny tekst. Potrzebowałam takiego motywatora.
Przestanę ględzić na swój temat.
Every body is beautiful <3
Ja raczej nie mam szczególnie kompleksów na punkcie swojego wyglądu. Chyba nawet się sobie podobam i potrafię powiedzieć co podoba mi sie we mnie najbardziej więc chyba nie jest źle. Wiadomo gdy mam gorszy dzień niewiele uważam za fajne, jednak to z reguły mija. Nie jest łatwo się nauczyć akceptowac siebie, bo tak naprawdę to ciągła praca nad sobą, ale warto.
Nic nowego Ci nie powiem: swietny tekst. Dał mi do myślenia.