Skąd te sukienki i koszmar kobiet [TYGODNIK]

Spędziłam naprawdę piękny tydzień. Jestem niesamowicie wdzięczna za to, jak wygląda moje życie. Za dobrodziejstwo pracy zdalnej, dzięki której czasami mogę zarwać nockę na pisaniu tekstów dla klienta, by potem skoczyć na weekend do Lublina albo pochillować ze znajomymi z piwkiem (albo pięcioma) nad Wisłą.
Patka – moje życie bez znajomości z Patką z Patabloguje byłoby zdecydowanie uboższe. Jedna z najbardziej 'spójnych’ światopoglądowo osób jakie znam. Jeśli robi „cheata”, a opowiada czytelnikom o diecie – informuje o tym. Wiele razy robiła mi hybrydy, i mimo przesyłek PR od wielu firm, które biją się o to, aby je promowała – wciąż jest wierna tej, którą reklamuje i która jest jej ulubioną. Bardzo ją za to szanuję. Patka wbiła do mnie na początku tygodnia, bo była na wyjeździe służbowym ze swoją firmą i mogła zostać.
W ten sposób mogłam się nagadać i ugościć Patkę na materacu, który jest ultra wygodny i wszystkim śnią się na nim jakieś odjechane sny 😀 Gościłam już wiele osób, ale prawie każdy ma jakieś prześmieszne akcje, super sprawa :D. O tym co to za materac (to produkt medyczny, ale jest super wygodny) pisałam w tekście -👉  jak lepiej się wysypiać.
Miałam okazję odwiedzić kino plenerowe i chociaż Lato 1993 nie przypadło mi jakoś wybitnie do gustu, to sposób prowadzenia narracji i niedosłownego informowania o tym, co się przydarzyło matce bohaterki bardzo mnie urzekł.
Środa – w Środę miałam swoje wystąpienie na cyklicznym wydarzeniu Środa Dzień Bloga. Z ręką na sercu – stresowałam się jak cholera. Najpierw ciśnienie podniósł mi fakt, że koło koleżanki kręcił się bardzo słusznie były chłopak, potem okazało się, że pilot się zacinał a moich slajdów nie było widać, bo 18:00 to dość wczesna pora na projektor w plenerze, ale i tak było super. Cieszę się, że mogłam podzielić się doświadczeniem i dziękuję za miły feedback.
Weekend spędziłam w doborowym towarzystwie. Jeszcze na Santorini dostałam zaproszenie do Lublina na Carnaval Sztukmistrzów no i się wybrałam.

W telegraficznym skrócie – podoba mi się Lublin, jest wiele uroczych zakątków i widać przeróżne inwestycje, co cieszy. Poezja na każdym kroku (na murach, chodnikach) całkowicie zdobyła moje serce. Nie mogłabym w Lublinie żyć, ale podoba mi się jego energia. Tylko plx, zmieńcie kogoś, kto gra jako DJ w klubie „radość”, bo ja po dwóch drinkach nie jestem wymagająca co do muzyki a naprawdę nie mieliśmy do czego tańczyć. 
CSK i ule na dachu/ paznokcie by Pata/ piweczko
Sukienka/Zamek,który wygląda jak sowa i coś, co kolekcjonuję jak niektórzy znaczki  – efekty moich poleceń.W roli głównej – jedna z moich ukochanych marek – 👉Miya.
Darek okazał się mistrzem nie tylko fryzjerstwa, ale też kuchni – żeberka, carbonara, zupa cebulowa – wszystko było mistrzostwem świata! Normalnie Darka znajdziecie w Salonie👉Fresh w Lublinie
Niezbędnik na weekend,spacer po Lublinie. Gdyby kogoś interesowała sukienka – link do niej 👉w poprzednim tygodniku
Carnaval to takie fajne wydarzenie, podczas którego ludzie chodzą po linach, żonglują ogniem i robią inne cuda na kiju i nie tylko. Bardzo przyjemnie 🙂 Byłam też na baszcie zamkowej (Tak, spłakałam się czytając opisy tego, co przeżyli więźniowie, ale jestem dość wrażliwą osobą i moje emocje widać dokładnie na mojej twarzy). Kiedyś wstydziłam się tego, że ryczę podczas wielu takich sytuacji i nie chciałam być taka emocjonalna. Dzisiaj lubię swoją wrażliwość i odbieram ją jako coś… ludzkiego. 
skrawki

chyba odkryłam swój ulubiony rodzaj piw 😉 chociaż… bardzo mi posmakowało kraftowe piwo „Murano” z browaru Palatum. Pychotka 🙂 A obok smalec z ogórkiem i jakieś ogłoszenie

Lublin – stan umysłu xD / Zaćmienie księżyca / Pizza – Rynek 5 – pychotka!
Paroburger z boczkiem w browarze Perła

placki zmieniaczane, cebularze, ładowanie się słonkiem
Radość, gdy robicie rzeczy z mojego polecenia. Czasami ktoś chce od razu link do sukienki, ale ja muszę dokładnie sprawdzić zanim polecę. Nie ma miejsca na lipę! Szukam ofert o najlepszym stosunku ceny do jakości. Po prostu to, co kupiłabym sama i nie ma miejsca na ściemę. Po lewej👉  inifnity dress u jednej z Was. W środku 👉moja zupa krem z pomidorów . Przepis na nią instagramie. Jutro wrzucę na stories pogadankę o  czymś, co zrewolucjonizowało moje podejście do blogowania i pomogło ruszyć z miejsca, w którym miałam 30 tys UU miesięcznie i to stało w miejscu. Postanowiłam, że niektóre rzeczy będą na insta i tyle. Kto nie obserwuje – szorować, bo będziesz żałować :)👉 https://www.instagram.com/aniamaluje
Kocham lato! Rok temu byłam o tej porze w Barcelonie. 
Tęsknię za ciemniejszymi włosami i żałuję, że psikałam je sprayem rozjaśniającym, ale z drugiej strony… dobrze, że to była stopniowa zmiana. Lubię swój naturalny kolor i będę mieć motywację do tego, by zapuszczać włosy 🙂 Pod wpływem Barcelony powstał tekst o tym, 👉dlaczego sukienki maxi potrafią zmienić życie. Bardzo lubię bycie kobietą. Ma to trochę wad, ale też wiele zalet. Kiedyś zazdrościłam chłopcom, że mogą robić więcej rzeczy niż ja, a dzisiaj po prostu te rzeczy bez zażenowania robię. 
Sukienka maxi , która zakrywa wszystko, a czuję się w niej jak królowa świata pochodzi z Shein, jej cena to ok. 55 zł. Ale uwaga – znalazłam ją też na ali. Niestety mogę ręczyć za zgodność z opisem i wymiarami tylko tej swojej. Mam 170 cm i bez obcasów ją przydeptuję, dlatego warto przemyśleć zakup 😉  mój rozmiar to S. Podaję dwa alternatywne linki: sukienka maxi – również w wersji zielonej
A teraz na prośbę druga :). Ta, która idealnie zbiera biust do środka, bo się ją na nim wiąże, co pokazywałam na stories:
Uwielbiam ją! Czuję się w niej bardzo lekko i dziewczęco. 
Moja pochodzi z Shein (zdjęcie po lewej i prawej, bardzo szanuję za pokazywanie różnych sylwetek!) i jest tam bardzo dużo kolorów i wzorów podobnych kiecek i bluzek. Ja na pewno postawię na taki top albo dwa, bo to wielka wygoda. Ta po środku to Mohito (są 3 kolory). To jest dokładnie taka sama sukienka. Sprawdziłam. Aktualnie jest na przecenie, ale jeden z powodów, dla których wolę zakupy online. Jeśli dobrze zmierzysz się centymetrem krawieckim, nie patrzysz na rozmiary tylko spokojnie na dokładny wymiar i życie staje się przyjemniejsze i… tańsze 🙂
No właśnie. Tu maxi, tam zwiewna sukienka, ja czuję się pięknie i kobieco – życie jest piękne. Dopiero co podzieliłam się swoimi sposobami na włoskość w Polsce  – bo kocham Włochy i nie lubię bylejakości w życiu, ale nie wszyscy mają szansę na radosne korzystanie z uroków bycia kobietą. Wczoraj lub dzisiaj napisała do mnie jedna z Was, że powinnam poruszyć ten temat, ale ja poruszałam, tylko może zbyt cicho. Krótko mówiąc – śledźcie moje stories, bo tracicie najważniejsze.
Więc… jakiś miesiąc temu przeczytałam książkę Cięcie -Hibo Wardere
Przeczytajcie fragment i same oceńcie:

– Moja śliczna córeczka… Najpiękniejsza na świecie…

Co jakiś czas przyciągała mnie do siebie, by ucałować moje skronie i powiedzieć mi, jak bardzo mnie kocha. Byłam jeszcze senna, więc nawet nie przyszło mi do głowy, by zapytać, czemu zbudziła mnie tak wcześnie albo dlaczego kąpię się o tej porze zamiast jak zawsze wieczorem – po prostu rozkoszowałam się jej czułością.

– Czeka cię wielki dzień, Hibo – powiedziała w pewnym momencie, całując moje namydlone ramię. – Będziesz dzielna, a ja nie opuszczę cię na krok. Nigdy tego nie zapomnisz. Będę przy tobie cały czas. – Uśmiechnęłam się lekko, kiedy uścisnęła mnie po raz kolejny, rozgrzaną i wciąż śpiącą. – Kocham cię – dodała, obsypując moją buzię całusami.

Czy gdybym przyjrzała się jej uważniej, dostrzegłabym na jej twarzy ślad niepokoju? Czy zauważyłabym, że jej brązowe oczy nie lśnią tego ranka jak zwykle?

W końcu przyszła pora, by wyjść z kąpieli. Matka ujęła mnie pod pachy, tak jak robiła to tysiące razy wcześniej(…)

– Bądź dzielna – powiedziała hoyo, znów mocno ściskając mi dłoń. – Jestem tutaj…

Nawet nie przyszło mi do głowy, by zapytać, co się wydarzy w tym namiocie albo dlaczego mam być dzielna. Czemu miałabym się martwić, skoro mama była przy mnie? Nigdy nie pomyślałabym, że w jej towarzystwie mogłoby przydarzyć mi się coś złego. Toteż kiedy zbliżałyśmy się do namiotu, odgarniając długie gałęzie niczym ulistnioną zasłonę, czułam jedynie podekscytowanie i słodycz, którą pozostawiły na moich wargach anjero.

Przed wejściem czekały na nas trzy kobiety. Nie były jednak ubrane w kolorowe sukienki, jak wszystkie panie, które zjawiły się na moim przyjęciu z prezentami w rękach. Na ich twarzach nie gościły radosne uśmiechy. Te kobiety były spowite od stóp do głów w ciemne abaje, a głowy miały dodatkowo okryte długimi szalami.(…)

– Ty – rzuciła, wskazując jedną ze swoich towarzyszek. – Usiądź za nią i przytrzymaj ją między nogami.

(…)Wpatrywałam się w twarze tak bliskich mi kobiet − matki i ciotki − w poszukiwaniu jakiegoś znaku, że wszystko będzie dobrze. Na próżno.

– Przytrzymasz jej nogę – poleciła mojej ciotce stara kobieta, „obrzezująca”, jak miałam się potem dowiedzieć.

Druga z jej towarzyszek chwyciła mnie za udo i szarpnęła w bok tak mocno, że przestraszyłam się, czy kość nie wyskoczy mi ze stawu; ciotka z całej siły zacisnęła palce na mojej prawej nodze. Nigdy dotąd nie zaznałam z jej strony takiej brutalności.

– Podciągnij jej sukienkę – poleciła znachorka kobiecie, która siedziała za mną.

Na ułamek sekundy ucisk wokół mojej piersi zelżał, tak że wreszcie mogłam nabrać powietrza, podczas gdy kobieta szarpnęła rąbek mojej sukienki i jednym szybkim ruchem odsłoniła mi pupę. Nawet gdybym miała czas na ucieczkę, nogi i tak odmówiłyby mi posłuszeństwa, leżałam więc bez ruchu, sparaliżowana strachem.

– Hoyo? – wyjąkałam, ale matka wciąż nie podnosiła wzroku. – Hoyo? – powtórzyłam, tym razem bardziej nagląco.

Nadal nic.

Serce podeszło mi do gardła, tak że nie zdołałabym chyba wydusić już nic więcej z zamkniętej w żelaznym uścisku piersi.

Popatrzyłam na siedzącą przede mną kobietę, szukając w jej twarzy najmniejszego śladu życzliwości. Ona jednak spokojnie rozsunęła zamek skórzanej torby, zwisającej jej z szyi na długim pasku i spoczywającej na brzuchu. Dopiero teraz zauważyłam, że palec wskazujący i kciuk jej prawej dłoni mają wyjątkowo długie paznokcie, dłuższe, niż kiedykolwiek wcześniej w życiu widziałam, tak że przypominały pęsetę. Obrzezująca włożyła sękatą rękę do torby, zawierającej, jak się okazało, kilkanaście żyletek. Nie przypominały one jednak żyletek, jakie widywałam w naszej łazience − tych srebrnych i lśniących. Te były brązowe od rdzy i zaschniętej krwi.

Wybrała jedną z nich i zanurzyła ją w czajniku z wodą. Potem wreszcie przelotnie na mnie zerknęła. I wtedy je zobaczyłam, te przerażające czarne oczy o tęczówkach otoczonych kręgiem zamglonej bieli. Wyglądała jak potwór.

Krzyknęłam.

Ale nikt nie zwracał uwagi na moje wołanie.


________
Czytamy takie rzeczy, jakby to były egzotyczne opowieści, coś szalenie odległego, nie mającego prawa wydarzyć się u nas, w naszym bezpiecznym świecie. Tymczasem w Europie jest coraz więcej obrzezanych dziewczynek. Możemy się wkurzać, wściekać i płakać, ale ja czytałam książkę by spróbować… zrozumieć? Dlaczego kobiety robią to kobietom? Matki, które przeżyły koszmar obrzezania a potem życia bez żadnej satysfakcji seksualnej robią to swoim córkom. Obrzezane koleżanki szydzą z nieobrzezanych, że są nieczyste. Ale takie rzeczy dzieją się też w Europie. Anglia, Wielka Brytania, Francja – tych przypadków jest coraz więcej.
 To kwestia bardziej kulturowa niż religijna, ale kultury nam się mieszają. Jeśli pracujesz z dziećmi i masz podejrzenie, że jakaś uczennica zaczęła się zachowywać dziwnie? Trzeba to zgłosić, zamknąć rodziców, ochronić jej rodzeństwo. Surowo karać znęcanie się nad kobietami, bo tym jest FGM, female genital mutilation. Zacytuję z wywiadu, który na dole:
Wyróżnia się cztery rodzaje okaleczenia kobiecych narządów płciowych. Typ pierwszy, zwany klitoridektomią, to wycięcie łechtaczki. Typ drugi polega na wycięciu całej łechtaczki wraz z częściową lub całkowitą resekcją warg sromowych mniejszych. W tym podtypie wejście do pochwy nie zostaje zasłonięte. Typ trzeci, tzw. infibulacja, to wycięcie zewnętrznych narządów płciowych oraz zwężenie wejścia do pochwy. Pozostawiony otwór wielkością przypomina główkę zapałki. To najcięższa postać okaleczenia, ponieważ związana jest z całkowitą resekcją łechtaczki i warg sromowych. Jest jeszcze typ czwarty, który obejmuje wszelkie inne okaleczenia kobiecych narządów płciowych.

To nie ma uzasadnienia medycznego. To okrutne dla kobiet – potężny ból podczas menstruacji, bo krew nie ma jak odpływać. Brak satysfakcji z seksu, powikłania


Opowiedziała mi o wszystkim dopiero po długim czasie, kiedy była już wystarczająco silna, by wyjść ze szpitala. Bo właśnie tak kończy się najczęściej noc poślubna obrzezanej panny młodej. Co gorsza, następnego dnia, wcześnie rano, do sypialni nowożeńców schodzi się cała rodzina pana młodego, by sprawdzić, czy ożenił się z „czystą” dziewczyną. Jeżeli prześcieradło jest zakrwawione, a panna młoda umiera z bólu, to rodzina ma powód do świętowania.
Rozumiecie coś takiego? W książce autorka pisała, że to się coraz częściej nie podoba nawet mężczyznom. Że co to za przyjemność zadwać żonie ból i cierpienie? Czy to nie jest tak, że w seksie kręci nas też to, że drugiej stronie też jest dobrze i mamy w tym swój udział? No szczerze?
To nie jest kwestia czegoś, co możemy akceptować jako element innej kultury.

Nawet czytając książkę, dopóki nie zobaczyłam rysunków jak to wygląda (a potem zdjęć w internecie, ale wam oszczędzę) nie zdawałam sobie sprawy, że aż-kurwa-tak.
Dlatego właśnie walczę o małe-wielkie sprawy. Dlaczego spacerując sobie nad Wisłą mijam wielu mężczyzn bez koszulek, bo są wielkie upały, a kobieta w bluzce czy sukience ale bez stanika pod spodem zbiera pełne pogardy spojrzenia innych kobiet? I dlaczego dziwnym trafem zazwyczaj są to te kobiety, które odłożyły swoją kobiecość na zakurzoną półkę w podobnym momencie, w którym zdecydowały się nosić fryzurę na kalafiora?
Trzeba robić swoje i o swoje walczyć zaczynając od takich małych spraw, by nigdy nikomu nie pozwolić przesunąć granicy. 
Dlatego prośba o jedną rzecz – przeczytaj ten wywiad z Hibo Wardere  autorką książki (z niego pochodzą cytaty) a potem NIGDY, ale to PRZENIGDY nie usprawiedliwiaj ignorancji, przemocy, zła, okrucieństwa słowami „taka jest tradycja”.
SRYCJA.
W żadnej sprawie. Żadnej.
Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Koncert Alvaro i ładne uczennice, co podniecają kolegów [TYGODNIK]
Skąd te sukienki i koszmar kobiet [TYGODNIK]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x