W tym miejscu miał pojawić się normalny tygodnik. Planowo, na czas, zgodnie z rozkładem. Los podwójnie ze mnie zakpił.
Po pierwsze, zepsuła mi się karta ze zdjęciami, a co za tym idzie – całym materiałem. One na niej są, ale nijak nie da się ich wydobyć.
Po drugie – w poniedziałek miałam wieczorem usiąść i przed spakowaniem walizki na spokojnie napisać przygotowany wcześniej tygodnik. Ledwo wyszłam z uczelni a przyozdobiłam swoimi wymiocinami chodnik. Zostałam też obdarzona pogardliwym i pełnym politowania spojrzeniem kobiety w średnim wieku.
Droga powrotna minęła mi na tym samym, podobnie jak cały wieczór i noc. Szczegółów Wam oszczędzę, czułam się po prostu strasznie, ale cieszę się, że zapomniałam ekotorby i miałam foliówkę z rossmanna. Szczęście w nieszczęściu.
Jedyna rzecz, która mnie niemożebnie wkurza przy mojej chorobie to jej nieprzewidywalność. Że czułam się od dawna słabiej, to wiedziałam. Piździernik nie dał cienia szansy dostrojenie się do zbliżającej się zimy. Gdyby nie kilka wrześniowych dni na Malcie, byłoby strasznie.
Nie chcę tu się w żadnym razie żalić, 80% rzeczy związanych z moją chorobą mam pod kontrolą. Nie mam kontroli nad pogodą i urodziłam się chyba po niewłaściwej stronie planety. Wciąż mam cichą nadzieję na wielkie zmiany klimatu i ciepełko w Polsce. Kupię w tym celu każdą teorię, nawet przebiegunowanie ziemii, spisek illuminati, cokolwiek, tylko dajcie mi słońce.
W tym tygodoniu nie robiłam niczego nadzwyczajnego. Ot praca, uczelnia, praca. Zdjęcie z wtorku, cebula na głowie i przytulna bluza z pandą.
Dodam, że znowu akurat mój bagaż wylosowano do szczegółowej kontroli, ale do samego końca bałam się, że nie uda mi się polecieć.
Jeśli miałam dać porównanie jak się czuję, to brzmiałoby ono tak – jakby ktoś włożył mi rękę przez gardło do jelit, i zaciskał oraz otwierał pięść, a płuca wyżymał jak robione ręcznie pranie.
Wybaczcie zatem randomowe zdjęcia z zeszłorocznej Grecji, tym razem tygodnik przelatuje a ja na wszystkie zaległe komentarze odpowiem po naładowaniu baterii.
Loty po 89 zł do Larnaki to moja najlepsza inwestycja ever – mam teraz 26 stopni i słońce.
Przykro mi, że skazuję Was na chwilkę przerwy, ale
podsyłam 3 ostatnie teksty, oraz trzy z zeszłego roku :).
Trzymajcie kciuki za wskrzeszenie karty SD!
Czy warto kupić szczotki do makijażu? Subiektywna opinia
Do zobaczenia wkrótce, oraz na snapie (aniamaluje) i instagram stories , gdzie wrzucam jakieś urywki z Cypru :).
Bądź na bieżąco!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania
Zdrowia!!! I wyślij odrobinę słoneczka do Polski 😉