Ostatnio stuknęło mi 40 tysięcy followersów na instagramie, a za kilka dni będzie ósmy rok na „aniamaluje”. Wcześniej prowadziłam inne blogi. Pomyślałam, że nigdy nie dzieliłam się kulisami od tej bardziej przyziemnej strony. Na blogu można zarabiać, ale jego utrzymanie też kosztuje. No właśnie, ile kosztuje blog?
Ile kosztuje blog – sprzęt
To może się wydać niektórym niezrozumiałe, ale tworzenie treści to większa eksploatacja ich niż w przypadku samej ich konsumpcji. Gdybym nie prowadziła bloga, zadowoliłabym się czymś, co nie musi udźwignąć obróbki dużych plików wideo, nie potrzebowałabym tak pojemnego dysku i wielu innych rzeczy. Od kiedy prowadzę „aniamaluje”, to jest mój 4 laptop (!) plus początki na stacjonarce (kupionej przez rodziców, byłam w liceum, więc tego nie liczę). Miałam też małego chromebooka (800 zł) i 2 tablety. Jestem pewna, że nie potrzebowałabym tak często zmieniać sprzętu, gdyby nie blog. A jednak – to moje narzędzie pracy.
Laptopy
Pierwszy laptop kosztował mnie 1600 zł i był najtańszym chyba laptopem w mediamarkt, lata temu. Kupiłam go w dużej mierze dzięki stypendium na studiach i odmawianiu sobie wszystkiego. Drugi dostałam w ramach konkursu wspierającego zdolną młodzież, trzeci kosztował ok. 2000 zł i służył mi dzielnie, ale nie dawał rady z filmami i oto jest macbook air, który wtedy kosztował mnie chyba 3800 zł.
Aparat
Dodajmy aparat: zaczynałam z lumixem fz7, więc go nie liczę. Później był canon 600 D i dodatkowa stałka (razem ze 3000 zł), Olumpus pen7 – wtedy ze 2500 zł + obiektywy dodatkowe 3000 zł na przestrzeni lat. Okazało się, że olympus nie dźwiga filmów, więc kupiłam małego canona g7x, używanego za 2000 zł, ale on z kolei nie satysfakcjonował mnie przy zdjęciach z podróży, więc gdy zepsuł się mój olympus – kupiłam drugiego, używanego, nieco wyższy model za 2000 zł. To się wydaje dużo, ale przypomnę – to inwestycje w ciągu 8 lat 🙂
Dodajmy karty SD i statywy – myślę, że przekroczyłam mocno 1000 zł, ale nie mam pojęcia o ile, bo tu 100 zł, tam 100 zł i zbiera się szybko spora sumka.Sam statyw łamany to prawie 500 zł.
Telefon
Gdybym nie prowadziła bloga, na pewno nie byłby mi potrzebny iphone X. Mogłabym go chcieć czy do niego wzdychać, ale bym go nie kupiła. Jestem bardzo ostrożna jeśli chodzi o wydatki, w życiu prywatnym nie mam nawet telewizora. Ciężko wliczać mi to w koszt „działalności”, ale gdybym była zatrudniona u kogoś – telefon służbowy traktowałabym jako narzędzie pracy.
Od kiedy mam bloga to jest niestety mój szósty (!) telefon. Nie pamiętam już ile kiedyś kosztował mnie LG i Samsung (jedne z tańszych modeli na rynku), później kupiłam Xiaomi za 700 zł i po jakimś czasie zrobiłam upgrade na nowszy model xiaomi. No i wszedł snapchat i instastories… Xiaomi nie miał satysfakcjonującego dźwięku, kupiłam iphone 7 (wtedy za 3600 zł) i później iphone X – ale używany, też za 3600 zł. Na razie szczęśliwie służy dobrze i dźwiga wszystkie potrzebne aplikacje oraz obróbkę filmów na telefonie. Na potrzeby tego tekstu policzę więc tylko te dwa jabłuszka – razem 7200 zł.
Plus wszystkie kable, powerbanki, dodatkowe akcesoria – na przestrzeni 8 lat myślę, że również przekroczyłam sporo 1000 zł, ale nie wiem o ile, więc niech będzie – 1000 zł.
Razem sprzęt: 29 100 zł. W skali 8 lat wygląda strasznie, ale to jakby 3637,50 rocznie. Nie najgorzej. Chyba.
Ile kosztuje blog – aplikacje i abonamenty
Ponownie – wliczam tylko rzeczy, do których abonament mam tylko na potrzeby bloga (czyli odpuszczam liczenie clean my mac, chociaż też używam go do pracy).
Na ten moment korzystam z wersji płatnych: Story art (45 zł/rok), VSCO (80 zł/rok), Hype Type (83 zł/rok). Mam też chmurę iCloud (10 euro miesięcznie), płatny pakiet Adobe ( 12 euro miesięcznie), lada moment będę płacić za newsletter. Nie wspomnę o wielu wykupionych płatnych presetach (np. master collection Aggie z Travel in her shoes za jakieś 200$ w promocji). Uważam, że jeśli korzystam z czyjejś pracy i wykorzystuję ją poniekąd w celach zarobkowych (a mam też posty sponsorowane) to moim obowiązkiem jest uczciwie, legalnie płacić za te wszystkie małe elementy, które mi w tym pomagają. TAK, FONTY (czcionki :P) TEŻ MAM WYKUPIONE. Zanim ktoś powie, że nie trzeba, że przesadzam – no jak sklep czy knajpka ma muzykę, to też opłaca ZAiKS, nie jestem tu uprzywilejowana.
Rysunek w nagłówku też został przeze mnie kupiony (250 zł, najlepsza Szuflada mART). Nie liczę nawet poprzednich szablonów bloga (średnio po 100$).
Razem? Nie mam zielonego pojęcia, na pewno więcej niż 10 tysięcy złotych.
Ile kosztuje blog – kursy, książki, szkolenia
Tu na szczęście niewiele pozycji, ale znalazło się kilka książek, np. trzy Kominka, jedna jedyna, którą mogę naprawdę polecić z całego serca – Jak pisać, żeby chcieli czytać (i kupować) – Artura Jabłońskiego. Niby kupiłam z myślą o copywriterce, ale wiedzę wykorzystuję też tu. Z konferencji to większość jest jednak bezpłatnych, byłam na płatnej konfie Trablin (129 euro chyba). Raczej nie kupuję masterclassów i innych szkoleń z blogowania, jeśli chodzi o wydatki – zazwyczaj jestem rozsądna. W blogowaniu jestem niemal od początku blogów w Polsce, nie sądzę bym dowiedziała się z takich szkoleń czegoś nowego, jednak czasami lubię zobaczyć jak wygląda to z perspektywy innych osób. W koszta wliczam więc głównie dojazd na różne konferencje.
Razem? Szacuję te wydatki na jakieś 2000 zł
Ile kosztuje blog – źródła
Rozrywka – liczyć? Chyba nie. Może i czasem opisuję książki czy filmy, ale jako osoba prywatna też bym po nie sięgnęła. Ale artykuły naukowe policzę. Bo uważam, że jeśli korzystam z danych opracowanych przez naukowca lub zespół naukowców, to się należy. Jasne, prawie wszyscy (poza tymi, co kupują z grantów) korzystają z baz uczelnianych albo ruskich serwerów dających nielegalny dostęp do artykułów naukowych, ale jeśli powołuję się na jakieś badania – czytam całe, nie wyimek opracowany przez dziennikarza. Tak było np. w przypadku tekstu o hejcie (40$). Tych badań nie było dużo, ale mają swoją cenę.
Razem? Szacuję te wydatki na 2000 zł. Pewnie wyszło więcej, ale nie umiem stwierdzić o ile.
Ile kosztuje blog – menadżer
Tu nie mogę powiedzieć dokładnie ile, bo naruszyłabym tajemnicę handlową mojego menadżera. Czytacie tego bloga dla moich tekstów i przemyśleń. A był moment, gdy ja siedziałam przed komputerem kilka godzin odpisując na maile i nie miałam już sił i energii na napisanie tekstu. Oprócz pisania bloga jestem copywriterką, więc po całym dniu przed ekranem wolałam iść pobiegać, albo zrobić cokolwiek innego, co od ekranu mnie oderwie. Wy niezadowoleni, bo tekstów nie ma, ja sfrustrowana, bo na teksty brak sił.
Jestem kiepska w odpisywaniu na maile o współprace. Każdy brief jest inny, czasami nie wiem ile co jest warte, gubię się w tych wszystkich obostrzeniach, np. dotyczących alkoholi – potrzebowałam pomocy. Oddaję przyzwoity procent z każdej kampanii Maćkowi Trojanowiczowi, który przejął moją blogową skrzynkę mailową i odpowiada na wszystkie maile za mnie. I teraz chcę doprecyzować 😉 – wiele osób myśli, że menadżer to ktoś, kto pisze do firm, że hej, mam tu taką blogerkę, dajcie jej współpracę. Otóż nie – zaskoczę was, ale robota mojego menadżera polega głównie na… odmawianiu firmom. Wszystkim, które nie pasują do mojego stylu życia, poglądów, wizji prowadzenia bloga. Więcej o tym poczytacie w wywiadzie Jak zostałem menadżerem blogerek – wywiad z Maćkiem Trojanowiczem, który opublikowała na swoim blogu Marta Soja.
Razem? Nie mogę powiedzieć, ale wyjdzie kwota pięciocyfrowa rocznie
Dodam w tym miejscu jeszcze tylko, że 10% zarobku z każdej współpracy przekazuję zawsze na cele charytatywne, przy czym nie ma reguły jak to działa, czasem coś kupuję, czasem wspieram jedną zbiórkę, czasem 10 mniejszymi kwotami. Nie komunikuję tego za bardzo, bo więcej chętnych do brania niż pomagania. Udostępnienie jakiejś zbiórki to czasem większa lawina próśb o wsparcie innych zbiórek, niż lawina wpłacających.
Ile kosztuje blog – domena, hosting, inne
Długo korzystałam z rozwiązań bezpłatnych i wycisnęłam z nich wszystko co się dało, ale blog przez te kilka lat zrobił się duży i ciężki… i potrzebował nowego domku. A musicie wiedzieć, że ja mam nawyk z dawnych chudych czasów, że muszę mocno uzasadnić sobie każdy swój wydatek. Np. nie posiadam drukarki, bo taniej jest mi raz na jakiś czas wydrukować w punkcie ksero (kosztem czasu i wygody). Nie posiadam biurka, bo mam stół i całkiem szeroki parapet, a po skończonym roku szkolnym czy akademickim wykorzystywałam wszystkie wolne kartki z zeszytów.
Z przeniesieniem bloga na wordpress zwlekałam do momentu, kiedy po prostu musiałam. I trochę źle, bo przez ten czas wydałam sporo niepotrzebnych pieniędzy na różne rozwiązania techniczne w bloggerze. Np. płaciłam 10$ miesięcznie za disqussa bez reklam, który nawalał i wyświetlał i tak brzydkie reklamy domowych sposobów na grzybicę stóp. Trochę dobrze, bo gdybym od razu zaczęła od wordpressa, w ogóle nie wkręciłam się w blogowanie. Ja potrzebuję, żeby było prosto. Siadam, otwieram edytor i piszę. Nie miałabym czasu na nauczenie się samodzielnej konfiguracji bloga w 2011. Nie miałam też na to wszytko pieniędzy. A dzisiaj jest Opiekun Bloga, który to wszystko ogarnia. Dosłownie wszystko.
Przenosiny bloga z blogspot (bloggera) na wordpress
Musicie wiedzieć, że przez korzystanie z rozwiązań możliwie najtańszych narobiło trochę komplikacji. Miałam strasznie naciapane w kodzie, poprzednim szablon ogarniał mi człowiek z… Wietnamu. Gdy miałam problem techniczny, musiałam dostosować się do ogromnej różnicy czasu. Było to tańsze, ale upierdliwe. A teraz, gdy mój blog ma 1500 tekstów, kilkanaście tysięcy zdjęć… problemów robiło się coraz więcej. Wersja mobilna była nieczytelna, komunikat o plikach cookies zasłaniał dużą część ekranu.
Patryk (Opiekun Bloga) zajął się przeprowadzką na wordpress od A do Z. A może raczej – całkowicie się mną zaopiekował. Czego się obawiałam i dlaczego z tym zwlekałam? Np. tego że przeprowadzka bloga z bloggera na wordpress sprawi, że spadną mi statystyki. Nic takiego się nie stało:
Wzrosty wynikają z tego, że częściej publikowałam, ale nie odnotowałam żadnego spadku w google. Co więcej – będzie lepiej. Gdyby nie opieka Opiekuna Bloga, nie byłoby – przy przenosinach ważne jest, by teksty znalazły się pod tymi samymi adresami URL. Ja nie byłam konsekwentna na różnych etapach prowadzenia bloga, więc bez fachowej opieki skończyłoby się katastrofą.
Był czas, że miałam 200 (a nawet przez moment 250!) tysięcy unikatowych użytkowników na blogu w bodaj 2015 czy 16 roku, ale to byli ludzie potwornie, potwornie męczący. Mam na myśli zachowania w stylu:
Pod postem napisanym 2 lata temu, w którym linkuję sukienkę, którą miałam na sobie, pytanie „gdzie kupię podobną i czy będzie pasować na osobę w rozmiarze 46”. Albo – pod postem z przepisem na pomidorówkę „a co jeśli nie lubię pomidorów?”.
Mój blog jest otwarty dla wszystkich i całym serduszkiem uwielbiam swoją społeczność, ale nie byłam gotowa na baby boomersów. W tamtym momencie blog strasznie mnie męczył. Zdepozycjonowałam wiele tekstów. A teraz dojrzałam do tego, że nie muszę odpowiadać na każdy komentarz i zupełnie olewam te, na które odpowiedź została udzielona w komentowanym artykule. Dlatego dojrzałam do tego, by wykupić płatną wersję YOAST SEO (100 euro rocznie).
Druga moja obawa – przy przenosinach bloga na wordpress, coś się posypie…
A posypać mogło się wiele rzeczy. Miałam jednocześnie dwa (!) systemy komentarzy (to trochę jak jednocześnie mieć dwóch chłopaków). Masę zdjęć, brak konsekwencji w tytułowaniu wpisów, naciapane w kodzie, przeróżne fonty na różnych etapach prowadzenia bloga…
Gdybym ogarniała przeprowadzkę sama, albo z pomocą kogoś mniej doświadczonego, to z pewnością tak by się stało. Problemów przy przenosinach było sporo, ale żadnego nie odczułam. Patryk z Opiekuna Bloga rozwiązał absolutnie wszystkie i to w taki sposób, by mnie nimi nie martwić i nie denerwować. Na czas przenosin blog nie miał ani jednego dnia przerwy w działaniu (!).
Opieka trwa zresztą nadal, prowadzenie bloga na wordpressie nie wymaga ode mnie żadnej wiedzy technicznej – siadam i piszę. Nawet teraz, gdy co chwilę coś się zmienia, trzeba mieć politykę prywatności, komunikaty o cookies, certyfikat SSL – wszystkim zajmuje się Patryk z Opiekuna Bloga. Ile to kosztuje?
Przenosiny kosztowały mnie 500 zł (chyba trochę za uśmiech influencerki, bo roboty było przy tym DUŻO). Roczny hosting przy 100 tysiącach osób na blogu miesięcznie to 1000 zł.
Razem: 1500 (z yoast seo prawie 2000 zł) w tym roku. Ale generalnie 1000 zł rocznie + 50 zł za domenę w OVH
Gdybym zaczynała blogować dzisiaj i chciałabym robić to na poważnie* bez wahania wybrałabym jeden z pakietów właśnie u Opiekuna Bloga, bo nie trzeba o niczym myśleć, tylko można po prostu pisać.
Trochę słodzę, ale nie chciałam chwalić wcześniej.Potrzebowałam miesiąca by zobaczyć, czy mam się do czego przyczepić i… nie mam. Jeśli zdecydujesz się założyć bloga i masz ochotę zaufać w tej kwestii Opiekunowi Bloga, to robiąc to przez mój link pozwolisz mi zarobić prowizję w programie afiliacyjnym. Wykorzystam ją na obniżenie kosztów prowadzenia bloga.
*Napisałam, że gdybym dzisiaj zaczęła 😉 Nadal podtrzymuję swoje podejście „zacznij z tym co masz” i początkującym polecam napisać przynajmniej 5 porządnych tekstów. Jeśli ze świadomością, że nikt ich nie czyta i na to będzie trzeba poczekać, a propozycje współprac wcale się nie sypią uda się wytrwać i czujesz, że to coś dla ciebie – wtedy zdecydowałabym się założyć bloga od razu na poważnie. Przenosiny to więcej zabawy niż zrobienie tego raz a porządnie. Łatwiej urządzić mieszkanie od A do Z wybierając takie, jakiego układ nam pasuje, niż remontować mieszkanie po babci. Z bardzo przypadkowo rozmieszczonymi gniazdkami i nieustawnym pokojem.
Ile kosztuje blog – podatki, ZUSy srusy i inne
Oprócz tego, że blog generuje koszty, oddaję prowizję z każdej kampanii menadżerowi a 10% na cele charytatywne, są jeszcze podatki. Tak, blogerki też je płacą. Mój blog to jednak nie firma, nie traktuję bloga jako głównego zajęcia. Duży ZUS to 1500 zł miesięcznie (auć!), ja nie mam współpracy za współpracą (nie jest to działalność ciągła i zorganizowana), rozliczam się w oparciu o umowy o dzieło. Czasami korzystam z możliwości wystawiania faktur przez useme.eu (co oczywiście wiąże się z prowizją).
Moje podejście ma plusy i minusy, minusem jest to, że tych wszystkich kosztów nie mogę sobie wrzucić w koszta.
Ah, jeszcze jest reklama… wydałam na reklamę postów przez całe 8 lat jakieś 300 zł. Nie liczę tego jako koszt, bo nie dopalam swoich tekstów ;-).
Fajny wpis… szkoda, że sponsorowany🙄
Blog generuje koszta i muszą się chociaż zwrócić. Gdybym miała dołożyć do jego istnienia tyle pieniędzy, ile pochłania jego prowadzenie i zrobić to pro bono, to sorry, ale
Za te pieniądze mogłabym zwiedzić pół świata. Albo mieć wkład własny na mieszkanie. Wpisy sponsorowane są potrzebne, by blog istniał. Pozwalają mi na jego utrzymanie. Poza tym jestem naprawdę wybiórcza i selektywna przy podejmowaniu współprac. Gdy ktoś pisze mi coś takiego, to może nie robi mi się przykro, bo już z tego wyrosłam, ale zastanawiam się, czy kupuje z własnej kieszeni sprzęt i wyposaża miejsce swojej pracy, a gdy szef chce mu dać wypłatę mówi – dzięki, ale robię to dla idei, nie potrzebuję wypłaty :).
Zresztą, ja też jestem fanką przejrzystości – na tyle, na ile pozwalają mi umowy. Wiecie zatem:
A teraz także wiecie, ile kosztuje blog :).
Pieniądze zarobione na prowadzeniu bloga pozwalają mi poświęcić kilka godzin na lekturę np. raportów NIK czy badań na temat edukacji seksualnej. Ta jak w przypadku tekstu o tym, co naprawdę jest w standardach WHO , którego napisanie zajęło mi tydzień. Teksty sponsorowane sprawiają, że mam czas i możliwość pisać te niesponsorowane. Jest to forma, która pozwala czytać ci bloga zupełnie za darmo, bez banerów, że masz wyłączyć adblocka by czytać dalej. Jeśli więc komuś przeszkadza fakt, że nie jem gruzu i nie haruję 18 godzin dziennie by pisać kosztem swojego życia i zdrowia zupełnie za darmo – nie chcę takiego czytelnika. Idź sobie w pokoju 🙂
Na szczęście moi odbiorcy to przekochana, pluszowa, cudowna i miła społeczność, którą uwielbiam. Podrzucam przykładowe zgłoszenia do konkursu, które rozpuściły mi serduszko:
Dlatego z przyjemnością ogłaszam, że mojego tralala dotknęła swoim zgłoszeniem dziewczyna o nicku tak.lubie i to ona zgarnia bon lub kartę podarunkową na 200 zł do dowolnie wybranego przez siebie sklepu. Drugą edycję zrobię na 50 tysięcy followersów na moim instagramie, czyli mam sporo czasu by uzbierać na większą nagrodę 😀
Wiecie już ile kosztuje blog… a jak wspierać ulubionych blogerów? Och bardzo prosto, zupełnie bezkosztowo:
czytając ich wpisy, zostawiając lajki, łapki, serduszka, udostępnienia (to pozwala zwiększać organiczny ruch i ograniczyć wydatki na płatną reklamę). Polubić na facebooku; np.. tu 😀 https://www.facebook.com/Aniamaluje/
i na instagramie: https://www.instagram.com/aniamaluje/ 🙂
Dziękuję bardzo za wyróżnienie w konkursie 😆. Niestety blog kosztuje, sama nieco płacę. Myślę że najgorszy jest czas, bo blogowanie to tak naprawdę praca 24h. Ja teraz znacznie mniej czasu poświęcam niż kiedyś, moje córeczki doskonale zajmują mi czas. Jednak po 10 latach nie umiem vz tego zrezygnować
Doskonale Cię rozumiem, bo jestem na podobnym etapie, że z jednej strony chciałabym z tego zrezygnować, bo nie chcę dzielić się wiedzą za darmo (blog specjalistyczny), ale z drugiej szkoda mi bardzo tych moich stałych czytelników, których mam i którzy naprawdę są dla mnie inspiracją.
Bardzo, bardzo fajny tekst! Super przejrzysty i na prawdę szczery! Odkryłam cię dopiero pare miesięcy temu i żałuje ze straciłam te lata na nieznanie cię 🙂
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Po pierwsze – bardzo rzetelny i przejrzysty wpis. Po drugie – te koszta! Szanuję twórców, wiem, że blogowanie to nie tylko chodzenie po knajpach i picie kawy za zdjęcie (jak sądzą niektórzy), ale nie spodziewałam się aż takich kosztów! Podejrzewałam, że sama kwestia postawienia strony i wszystkiego wokoło to spory koszt ale jakoś nie zwróciłam wcześniej uwagi na to, że sprzęty to też ogromna suma. Przykład – mam jednego z tańszych laptopów, kupiłam go jakieś 4-5 lat temu. Zawsze się dziwiłam, że ludzie kupują takie drogie sprzęty jak Ty i stosunkowo szybko je zmieniają, ale teraz… Czytaj więcej »
O, jak ja to znam, też muszę sobie uzasadniać niemal każdą wydaną złotówkę! Bardzo to męczące, a potem zamiast się cieszyć z zakupu to się zastanawiam, czy NA PEWNO był uzasadniony i czy może się za bardzo nie rozpieszczam. Czasem dzieje się to nawet przy wydawaniu na coś 6 zł, bo przecież można taniej lub w ogóle.
Świetnie to opisałaś Aniu. Nie robiłam takich rozliczeń, nie mam drogiego sprzętu, kiepsko mi idzie zarabianie, ale cieszę się że mam blog, że ciągle jeszcze się nie wypaliłam. Być może kiedyś będzie mnie stać na takie usługi, w tej chwili zadowolona jestem z bezinteresownej bezcennej pomocy Karoliny G. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Posiadanie wokół siebie takiej fajnej społeczności to chyba największa wartość tego bloga! Cieszę się tym razem z Tobą!
ja też, najfajniejsi ludzie ever <3
Az korci mnie podliczenie swoich wydatków, ale obawiam się, że nie chcę znać tej sumy. Dopiero czytając Twój wpis, uświadomiłam sobie, że sama nie mało wydałam, a doliczając do tego popełnione błędy, suma jest kosmiczna i często nie miała racjonalnego wyjaśnienia. Jedno co dobre, technicznie potrafię sama zrobić sporo rzeczy, a jak nie, szybko się tego uczę. Lubię te techniczne niuanse, choć czasami wywieszam białą flagę. Teraz ze sklepem postanowiła odpuścić walkę i skorzystać z gotowego rozwiązania. W dużej mierze sama jestem sobie winna, błąd z zakupem szablonu bloga.
Aniu, bardzo fajnie przeprowadzone podsumowanie kosztów, mi zabrakło na końcu jakiejś tabeli z podsumowaniem kosztów rocznych/miesięcznych. Będę pokazywał i polecał wpis na swoich szkoleniach!
Myślałam, ale jest mało wykonalna, ponieważ lata i miesiące są sobie nierówne.
O rany.. trochę zakręciło się w głowie czytając wydatki. Zupełnie nie zdawałam sobie sprawy i teraz bardziej rozumiem wpisy sponsorowane..Czytam kilka lat i bardzo Cię Aniu szanuję, a po tym wpisie jeszcze, jeszcze bardziej 🙂 Pozdrawiam!
Dzięki za komentarz 🙂
Mega tekst, dający prawdziwy obraz blogowania. Powinni go przeczytać wszyscy, którzy uważają że blog to tylko super sposób na darmoche i nas blogerów nie kosztuje to nic
Jak ja się cieszę, że to tak to przejrzyście zrobiłaś. 🙂 Choć ja powiesz szczerze, że nie czasem zastanawia mnie jak z tym współpracami jest. Teraz jest dość modne budowanie domów przez blogerów i jedna z dość znanych blogerek, też teoretycznie dość przejrzyście napisała o kosztach budowy. Wypowiedziałam się w tym temacie podając swoje koszty o wiele niższe niż jej i jakie było moje zaskoczenie, kiedy mnie zjechała że to niemożliwe. Mam na to wszystko potwierdzenie w formie dokumentowej więc możliwe, czego do siebie nie potrafiła przyjąć. Później jednak doszłam do wniosku, że budowa również była związana ze współpracami, stąd… Czytaj więcej »
Heja, Jakbyś potrzebowała pomocy, wsparcia, ciepłego słowa to dawaj znać. Pomożemy. 🙂