Czy wpuszczasz do swojego serca truciznę, która czyni cię mniej szczęśliwym i bardziej sfrustrowanym człowiekiem? Cóż,niestety bardzo wiele osób to robi, jednocześnie powodując u siebie rozwój najpaskudniejszych cech jakie może mieć rodzaj ludzki. Tych samych, które charakteryzują sadystycznych gwałcicieli, morderców i innych psychopatów, oraz takich zbrodniarzy jak Stalin, Chomeini czy wojownicy ISIS.
Ten tekst zaplanowany był od kiedy przeczytałam fascynujące badania na temat tzw. czarnej tetrady (ciemnej triady, mrocznej trójcy) czy po prostu – the dark triad, by nie brnąć w różne tłumaczenia z polskich tekstów. To specjalny zestaw cech, na który składają się :
– narcyzm
– makiawelizm
– psychopatia
Rozmieniając się na drobne, te cechy to sadyzm, brak empatii, nieuzasadnione poczucie wyższości nad innymi (pff, czy ono może być w ogóle uzasadnione?!), impulsywność, skłonność do manipulowania innymi i tak dalej. Czasami „codzienny sadyzm” traktowany jest jako samodzielna cecha, stąd zamiast triady – tetrada.
Bezpłatnie można o tym przeczytać artykuł naukowy najeżony przypisami (
klik). Gorąco zachęcam do zapoznania się przynajmniej z podstawowymi informacjami.
Jest jedno działanie, które według badań (linkowałam je w ostatnim tygodniku), podejmuje ponad połowa z nas. I dzięki temu… wytwarza u siebie te paskudne cechy.
Nie dziwię się, że jesteśmy nacją sfrustrowaną. Po drugiej stronie Odry zasiłki są wyższe, niż pensje niejednego z nas. Nie wybraliśmy sobie rodzin w których się urodziliśmy i predyspozycji. Ja też byłam kiedyś sfrustrowana. Zła to, że jestem chora (w dodatku ponoć nieuleczalnie), słaba fizycznie. Mieszkam w małym miasteczku, nie urodziłam się w bogatej rodzinie – liczba życiowych szans jest „trochę” mniejsza niż dajmy na to – syna bogatych prawników z dziada pradziada, który ma dostęp do najlepszej edukacji, pożywienia najwyższej jakości i gdy za „szczyla” zostanie złapany z maleńką ilością marihuany, raczej nie trafi do więzienia, marnując sobie całe życie.
Ale frustracja w niczym nie pomaga, więc przestałam się frustrować, a zaczęłam działać. (Nie, frustracja nie jest zachowaniem, o którym jest ten tekst).
Może zacznijmy przewrotnie. Poszłam na wesele w kremowej (beżowej?) sukience. Pomyśl o mnie to, co przyszło Ci do głowy 😉
Ok, a teraz powiem drugą część prawdy. Moja koleżanka nie chciała typowego wesela – po pierwsze – urządziła je na wsi, w stodole ;-). Po drugie, zamiast kwiatów chciała pieniądze na pewną fundację. Z „dziwactw” były jeszcze dwa – do zaproszenia załączyła także informację o tym, że na weselu prosi o to, by nie robić zdjęć oraz… by kobiety zjawiły się w sukienkach w kolorach beżowym, szarym lub kremowym – miała taką fantazję, by lśnić jak diament, płatek śniegu czy co tam sobie myślała. No i nie było tych żenujących weselnych zabaw ;-).
Nie muszę chyba mówić, że jeszcze przed weselem spotkał ją hejt? 😉 A przecież to jej dzień i miała prawo oczekiwać tego, czego chciała. Wiem, że niektórzy uważają, że wesele jest dla gości, ale każdy widział na zaproszeniu jakie są zasady i mógł wybrać – akceptuje je i zjawia się na imprezie, albo mu nie pasują i rezygnuje.
Niedawno ktoś napisał w komentarzu, że wybiera się (albo organizuje) na wesele bez wódki – napisałam, że to odważny pomysł w naszej kulturze. Widziałam też burzliwą dyskusję na temat – jesteśmy weganami, czy musimy podać mięso na weselu? Nie rozumiem, czemu poddajemy się presji i rezygnujemy ze swoich poglądów w imię zadowolenia wujka Tadka i braku krzywych spojrzeń od ciotki Krystyny. Jeśli jesteś gdzieś gościem, dostosujesz się do zasad gospodarza, albo go nie odwiedzasz. Na świecie jest kilka miliardów ludzi. Bardzo różnych ludzi. Nie ma szans na to, że wszyscy się będą ze sobą zgadzać czy mieć takie same preferencje – ale jeśli ktoś cię nie krzywdzi, nie ma powodu, by obdarzać go nienawiścią.
Czy gdybym nie napisała tego wstępu, pomyślałbyś o mnie, że jestem suką i osobą bez manier, skoro wybrałam się na wesele w beżowej sukni?
68% badanych Polaków przyznało się do hejtowania w internecie. To pozornie niewinne zachowanie, pomagające dać upust frustracji. Napiszę komuś, że jest szmatą i będzie mi lepiej. Zwyzywam „pedała w rurkach”, bo przecież to nie facet, tylko pizda – dziewczyny nie obroni, gwoździa nie wbije…
Hmm, podobno jesteśmy Chrześcijańskim narodem. Kochamy bliźniego swego jak siebie samego (o ile nie zarabia więcej niż my), nie pożądamy żony ani żadnej rzeczy, która jego jest (chyba, że to dom bez kredytu albo nowy samochód) i nie mówimy fałszywego świadectwa przeciwko niemu. W końcu fałszywy donos do skarbówki albo nasłanie kontroli to żaden grzech, prawda? 😉 Czasami naprawdę zastanawiam się, gdzie są ci Chrześcijanie, których podobno w tym kraju mamy większość :)).
Wiem, że normalne argumenty nie działają – hejtera i trolla nie obchodzi to, że wyrządza komuś przykrość, sprawia ból, powoduje stres czy depresję. Nie czuje się winny nawet wtedy, gdy ktoś o słabszej psychice (ciężko wymagać ukształtowanej od dziecka!) popełnia samobójstwo, jak w głośnej sprawie Dominika. „Dajcie spokój, przecież SAM się zabił, to tylko jego wina, nie hejterów!”…
…
Pewien indiański chłopiec zapytał kiedyś dziadka:
– Co sądzisz o sytuacji na świecie?
Dziadek odpowiedział:
– Czuję się tak, jakby w moim sercu toczyły walkę dwa wilki. Jeden jest pełen złości i nienawiści. Drugiego przepełnia miłość, przebaczenie i pokój.
– Który zwycięży? – chciał wiedzieć chłopiec.
– Ten, którego karmię – odrzekł na to dziadek.
Tak, brzmię jak Coelho. Nie taka jest moja intencja. Według statystyk istnieje spora szansa na to, że realnie lub wirtualnie kogoś kiedyś hejtowałeś. Cóż, nie jestem bez winy – myślę, że i ja pewnie kiedyś zostawiłam gdzieś w sieci takie komentarze. Nie zawsze byłam pozytywną, pogodzoną ze sobą i światem osobą. Kiedyś lubiłam dawać upust frustracjom. Na szczęście od wielu lat nie robię takich rzeczy.
Dlaczego „na szczęście”? Bo hmm, nie czułam się szczęśliwsza. Mogę nawet powiedzieć, że hejt uzależnia. Zostawiasz jeden komentarz z małą szpileczką – sprawdzasz, czy adresat odpisał, czy zareagował. Następnym razem wbijasz mocniejszą szpilę, potem gwóźdź… a na końcu wszystko co czytasz i oglądasz skanujesz pod kątem potencjalnego punktu zaczepienia, czegoś, do czego można się przyczepić… Mam nadzieję, że nigdy tego nie doświadczyłeś!
Ale miało być o „dark triad”… Cóż, rok temu przeprowadzono bardzo interesujące badania osobowościowe. Osoby, które są aktywne w internecie zostały poddane szeregowi pytań. Wyniki są bardzo niepokojące – osoby uprawiające hejting i trolling znacznie częściej przejawiały cechy osobowościowe związane z mroczną tetradą. Znacznie.
Spójrz proszę na wykres :
Niepokojące, prawda? Na szczęście osób, które zadeklarowały, że czerpią przyjemność z trollingu było niecałe 6%. Z drugiej strony – to całkiem sporo osób, które mogą wyrządzić bardzo dużo krzywdy innym.
I sobie, bo rozwijając te potworne cechy, mają coraz większe problemy z utrzymaniem prawidłowych relacji (a co za tym idzie stabilizacją w pracy, znalezieniem stałego partnera, utrzymaniem przyjaźni), są mniej szczęśliwe…
czy ja muszę tłumaczyć jak okropny jest sadyzm?
Jeśli napisanie na pudelku Doda-smroda sprawia Ci dzisiaj „niewinną” przyjemność, zastanów się, czy ten hejcik nie zaczyna cię wciągać. Bo badacze wyprowadzili jeszcze jeden bardzo ważny wniosek – im częściej dana osoba hejtuje, tym mocniej rozwijają się u niej opisywane cechy.
Mówiąc dobitnie – zamieniasz się w potwora.
Cały artykuł o wpływie trollingu na osobowość znajdziesz tutaj (
klik). Jest on dość drogi, ale jeśli interesuje Cię zagadnienie – polecam przeczytać.
Ok, ale wbijanie szpileczki już mnie wciągnęło…
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem… Badania są bezlitosne – większość z nas stała się kiedyś na chwilę hejterem. To w sumie smutne, ale nie chodzi teraz o to, by nazwać ich potworami, „społecznymi spierdolinami”, robiąc w ten sposób dokładnie to samo, tylko „w słusznym celu”. Nie, hejt nigdy nie jest słuszny!
Co robić w zamian?
→Weź kilka głębokich oddechów
→ Idź pobiegaj albo poćwicz
→Zastanów się, jak poczułbyś się na miejscu osoby, którą chcesz oczernić, zasmucić albo zdenerwować?
→ Albo zaparz sobie ziółek
Ponadto:
Spróbuj uświadomić sobie, że ludzie są różni. Ciężko jest lubić wszystkich i wcale nie trzeba tego robić. Wystarczy powstrzymać się od nienawiści. Odwołaj się do swojej wiary – jeśli wierzysz w karmę lub jesteś chrześcijaninem, zastanów się, czy świadczą o tym słowa, czy twoje czyny.
Popracuj nad swoją samooceną. Gdy ktoś napisze, że dostał piątkę z klasówki, tylko osoba mająca problemy z nauką lub taka, której przychodzi ona ciężej, wyskoczy z tekstem „chwali się głupio ocenami, kujon!”. Analogicznie gdy ktoś stwierdza fakt, że pracuje w prestiżowej kancelarii prawnej – hejtują Ci, którzy źle rozegrali swoje życie. Hejt bierze się z frustracji, osoba która dobrze rozegrała swoje życie nie będzie hejtować. Jeśli rozegrałeś je źle – pamiętaj, że jeszcze możesz to zmienić!
Bla bla bla, to już nie można wyrazić swojego zdania?
Oczywiście, że można! Nie musisz się zgadzać z każdą osobą i to jest zrozumiałe. Ja sama bardzo się cieszę, gdy ktoś napisze mi komentarz o literówce czy błędzie ortograficznym – każdemu się zdarza! Różnica polega na tym, jak tę uwagę zwracamy :).
Fajnie : napisać na priv, zwrócić przyjaźnie uwagę
Niefajnie : przy okazji kogoś zwyzywać, wyśmiać, wydrwić
Nie warto też krytykować cudzego wyglądu, szczególnie tego, na co dana osoba nie ma wpływu – nie wiesz, czy nadprogramowe kilogramy to efekt zaniedbania, czy może choroby tarczycy. Nigdy nie wiesz na co dana osoba ma wpływ – jeśli przeszkadza Ci czyjś wygląd, zaproponuj przyjaźnie pomoc – świetną odżywkę do włosów, lepszy krój sukienki. Zaakceptuj jednak fakt, że dana osoba może się sobie podobać i podziękuje za twoją radę, zostając przy swoim.
Polecam tekst o tym, jak zamienić krytykę na feedback (klik).
Ah, no i jeszcze jedno. Wiem, że hejt jest szybszy i prostszy niż zadanie pytania – czasami lepiej jest jednak je zadać. Uprzedzajac potencjalne pytanio-hejty – tak, halka tej sukienki zasłania mi pośladki. Bez flesza kompletnie jej nie widać, bo sukienka nie prześwituje :). Nie, nie byłam w tak niedbałej fryzurze na weselu – zrobiłam zdjęcia po fakcie, w celu sprzedania sukienki ;-)). Świetnie mi służyła, ale pewnie nie będę miała więcej dla niej dobrej okazji. Może przyda się komuś na studniówkę czy coś takiego? Postaram się niebawem zrobić dawno obiecaną wyprzedaż ;-)).
Uprzedzając pytania :
Beżowa suknia maxi : klik, Złote sandałki :klik, torebka : prezent, nie znam marki 🙁
I cielisty biustonosz plunge 😉 Długo szukałam takiego w sklepach stacjonarnych, ale nie mogłam trafić swojego rozmiaru. Mając kilka wolnych punktów do wykorzystania kliknęłam ten na Shein…i okazał się idealny ;-). Ma też przedłużkę do obniżenia stanu (przydatny, gdy mamy głębokie wcięcie na plecach). Biustonosz można kupić tutaj (klik).
Ach, nie byłabym sobą, gdybym w ramach rozwojownika nie miała dla Ciebie zadania.
Podsumowując – hejt i trolling krzywdzą inne osoby – nie tylko Dominika, który popełnił samobójstwo, ale także gwiazdy. Gadanie, że to element ich pracy i powinny się z tym pogodzić jest tak samo idiotyczne jak to, że kobieta w sukience sama prosi się o gwałt.
Bycie złośliwcem nie jest niestety nielegalne – może uda mi się poruszyć w tobie troskę przynajmniej o samego siebie – trolling jest niebezpieczny dla samego trolla – sprawia, że rozwijają się paskudne cechy osobowości. W dodatku uzależnia i powoduje spiralę frustracji. Jeśli często czujesz się przygnębiony, zły, sfrustrowany i zazdrosny o osiągnięcia innych, może przestań wbijać te szpileczki? One sprawiają komuś przykrość, a tobie nie pomagają. W dodatku sprawiają, że być może staniesz się psychopatą….
Wyzwanie : Przez miesiąc od przeczytania tego tekstu :
– Spróbuj wypróbować inną technikę rozładowania emocji zawsze wtedy, gdy masz ochotę komuś napisać lub powiedzieć coś, co podchodzi pod definicję hejtu
Możesz przyjąć np. taką:
” hejt to wyrażanie negatywnych poglądów, których nie możemy uznać za konstruktywną krytykę. Innymi słowy są to emocjonalne wypowiedzi, bez osadzenia w logice czy rzeczywistości, krytykowanie na zlecenie, uleganie złym emocjom.” i przy okazji przeczytać bardzo interesujący raport na : http://receptanahejt.pl/
– Stawaj w obronie tych, którzy są hejtowani – w szkole, w internecie – możesz minusować obraźliwe komentarze, nawoływać do tego, by dać komuś spokój, cieszyć się jego sukcesem, nie wyśmiewać się z twarzy Ewy Chodakowskiej i tak dalej. To proste przykłady
– Spróbuj patrzeć na wszystkie osoby życzliwie, bez negatywnych filtrów
– Nie atakuj hejtera – to człowiek, który trochę pobłądził – może ma jakiś problem, potrzebuje pomocy? Mi jest zawsze przykro, że ktoś ma w sobie takie pokłady złości i tak bardzo zatruwa siebie…
Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą. (Łk; 6:27-28)
Jedyną odpowiedzią na zło jest miłość.
Jestem ciekawa, czy zadowolasz się pustymi frazesami, czy przekształcisz je w czyny ;-)). To jak, dasz radę przez miesiąc świecić dobrym przykładem i zacząć zmieniać świat od siebie?
Czyny mówią głośniej niż słowa! Jeśli bierzesz udział w akcji
rozwojownik, puść ten tekst dalej i zapisuj w zeszycie wnioski z wyzwania.
Pees- poświęciłam trochę czasu na czytanie raportów, wydałam 40 dolców na dostęp do artykułu… wciśnij chociaż lajka, niech więcej osób zobaczy ten tekst 😉 ♡♡♡
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin