Fenomenalny, prosty trik który sprawi, że zdystansujemy się od wrogich emocji. Jest tak prosty i banalny, że ciężko mi uwierzyć w to, że nie znałam go wcześniej. Metoda nazywa się „just like me” i nie wiadomo kto jest jej autorem, ale zasługuje na wielkie podziękowania.Całość sprowadza się do….trzech słów.
Kiedy zdenerwujesz się na teściową i pomyślisz „jak ta teściowa mnie denerwuje, ciagle się wcina!” dodaj po chwili „tak jak ja” bo….zapewne też Ci się czasem to zdarza.
Brzmi głupio i śmiesznie, a naprawdę działa 🙂 Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem :))
Ostatnio pomyślałam o koleżance, że jest wredną plotkarą po czym dodałam sobie w myślach „tak jak ja” , bo przecież też czasem zdarza mi się plotkować, mimo, że staram się pilnować. Napięcie rozładowane w mgnieniu oka!
Zdążyłam się kiedyś zaśmiać w duchu, gdy jedna z blogerek strasznie kaleczyła angielski po czym dodałam sobie szybko „zupełnie tak jak ja” i całe pokłady mojego wewnętrznego, wrednego głosu się wyczerpały. Come on, ja też czasem palnę taki błąd, że aż przykro 😀
Polecam stosować metodę nawet wtedy, kiedy nie podejrzewamy się o cechę którą właśnie krytykujemy – rozładowuje napięcie i pozwala na złapanie dystansu. A kto zna prace wybitnego psychologa Kazimierza Obuchowskiego (np. Galaktyka potrzeb) ten wie, jak dystans jest ważny :))
Oczywiście jest to metoda doraźna i raczej małego kalibru ale…warto znać i stosować.
PS. Subskrybenci (obserwatorzy, osoby będące ze mną na fejsie lub bloglovin) widziały dzisiaj inny rozwojowy tekst z fajną mantrą. Jeśli nie chcesz go przegapić, dołącz jak najszybciej. A jeśli lubisz tylko wybrane teksty, nie musisz się tym przejmować 🙂
A nagrodę-niespodziankę w minikonkursie z tego posta zgarnia Ania Kryjom. Podzieliła się w zabawny sposób wątpliwościami co do mojej metody przedstawiając Jej wady. Aniu, proszę o kontakt :))
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostan obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂
Lubisz – zalajkuj 😉
GE-NIA-LNE!
🙂 zastosuję 😀
Kurczę, to jest świetne! W dodatku odwołuje się do mojego ulubionego fragmentu w Biblii, czyli "kto jest bez winy…". Może to będzie jakiś sposób, bo straszny nerwus ze mnie i się na wszystkich wokół wkurzam 🙂
Prawda jest taka, ze najbardziej denerwują czy irytują nas ludzie PODOBNI DO NAS. 😉
Aniu, to jest niewyobrażalnie skuteczne! 🙂 własnie pomyślałam, że małż zostawia podniesioną klapę. Niby tego nie robię, ale notorycznie zostawiam klucze w dziwnych miejscach więc robię podobnie 🙂 Ale poprawił mi się humor 🙂
Jeśli ty masz prawo do zostawiania jej opuszczonej (jemu też może się co chwilę nie chce podnosić) to on ma takie samo prawo zostawiać podniesioną…
Tak sobie teraz pomyślałam. xd
nie jestem fanką twojego bloga, nawet powiedziałabym, że mnie denerwuje, ale to jedno ci się udało 🙂
Nie lubi ale jednak wchodzi heheh
Też mnie intryguje fakt śledzenia bloga ,która nas wkurza, ale fajnie , że jesteś szczera ;).
Szczerze mnie też to nie dziwi, bo ja także śledzę bloga i wiele wpisów mi się podoba, ale znajduję i takie które mnie irytują. Kwestia podejścia i dopasowania, przeczytanie nic nie szkodzi, a przecież jak coś się nie spodoba wystarczy wyjść ( w każdym razie ja tak robię).
Co do sposobu to w większości przypadków staram się tak myśleć i zgodnie z moją naturą i charakterem odpuszczam, więc raczej skutkuje.
Coś genialnego! Takie proste, a rzeczywiście działa!
ANka, to jest super! myślałam, że od czasu wydania książki niczym mnie nie zaskoczysz, a tu kolejna dobra rzecz. :*
Od kilku miesięcy to robię i rzeczywiście jestem zadowolona z postępów jakie zrobiłam w swoim życiu 😀
Będę ją stosować, bardzo fajna i praktyczna rada:) Aniu, znów pozytywnie zaskakujesz, pozdrawiam!
Stosuję tę metodę od jakiegoś czasu, chociaż nie wiedziałam, że taka istnieje 😀 po prostu zaczęłam podchodzić z dystansem do ludzi, pamiętając że nie jestem bezbłędna. Teraz zamiast się denerwować, machnę ręką, pomyślę że się zdarza i zapominam.
Mi od dawna się tak zdarza, że jak się na kogoś wkurzę o coś, co mi się zdarza to po chwili się śmieje i mówię lub myślę ''tak jak ja''. Niestety jestem idealistką, więc rzadko mogę powiedzieć coś takiego szczerze :P.
Taka prosta ale zobaczę jak wyjdzie w stosowaniu
pomyślałam "phi, też mi coś" i trochę takich tam, że się skończyłaś i nie motywujesz, ALE… tadaam, dostałam żenujący telefon od matki, chociaż wiek mam dośc słuszny i zaryzykowałam. Działa. Więc zwracam honor, którego publicznie ci nie odebrałam i cofam swoje myśli 🙂
na poważnie – matka dzwoniąca wieczorem z chęcią dissowania dorosłej córki bywa irytująca, ale nie ona jedna i to fuckin' weird ale metoda działa.
Nieźle 😀
faktycznie
!!!trzeba wprowadzic w zycie hehe
Ja też mam swoją metodę, chociaż nadaje się ona do poważniejszych przypadków, niż denerwująca osoba. Kiedy mam jakiś problem, sytuacja mnie przerasta a stres zjada, zdaję sobie pytanie: czy będę o tym pamiętać za 5 lat? Do tej pory tylko raz musiałam odpowiedzieć twierdząco. 5 lat to bardzo fajny dystans. Jeszcze wszystko w miarę dobrze pamiętasz, ale emocje już dawno wygasły i dobrze widać, czy warto było się tak przejmować.
pozdrawiam Malwa
Zadziałało 🙂
Bardzo ciekawy pomysł. zastosuję. 🙂
świetna metoda. szczególnie biorąc pod uwagę, że podobno najbardziej wkurzają nas w ludziach cechy, które sami posiadamy.
Ania, wymiotłaś z tymi dzisiejszymi wpisami 🙂
🙂
Fajna metoda 🙂 Każdemu kto ma problem z irytującymi ludźmi polecam przeczytanie tego tekstu "O radzeniu sobie z trudnymi ludźmi" http://sasana.wikidot.com/o-radzeniu-sobie-z-trudnymi-ludzmi Trafiłam na te teksty (są też filmiki na yt) szukając sposobów właśnie na to jak radzić sobie ze złością i irytacją wywołaną codziennymi przeszkodami. Nie jestem buddystką ale wykłady tego mnicha są bardzo życiowe, zabawne, pomocne i mądre. Polecam też tekst o podejmowaniu decyzji, popełnianiu błędów , o tym jak odpuścić itp. Naprawdę bardzo zabawne i pomocne. Mi pomaga ta myśl: „Jeśli spotkasz trudną osobę, pamiętaj, ty musisz znosić jej towarzystwo tylko przez kilka minut, co najwyżej przez kilka… Czytaj więcej »
Obiecuję wprowadzić w życie:D
Hahaha, bardzo pozytywne 😀
Denerwować się, to znaczny mścić na swoim zdrowiu za głupotę innych- ktoś tak ładnie kiedyś powiedział
Świetnie powiedziane! Czerpmy z mądrości innych ludzi.
Niki
🙂 Super.
A inny sposób, gdy ktoś denerwuje to znaleźć w danej osobie jedną rzecz, którą dla odmiany lubimy. No, wiesz: ktoś ciągle denerwuje Cię skrzekliwym śpiewaniem w samochodzie, ale za to tylko z nim tak dobrze się bawisz na każdej kolejnej wyprawie za miasto.
banalny i prosty sposób, rewelacja 🙂 warto o nim pamiętać w momentach podniesionego ciśnienia 🙂
Świetny sposób, na pewno spróbuję! 🙂
muszę wyprobowac 🙂
"If you hate a person, you hate something in him that is part of yourself. What isn't part of ourselves doesn't disturb us." – Hermann Hesse A tak się przyglądam temu "just like me" jeszcze zanim trafiłam do sedna tekstu i widzę, że zależnie od tego jak go zaakcentujemy, znajdziemy też inne znaczenie 🙂 ale tylko w angielskiej wersji. Któż nie chce być lubianym. Tak samo ja, jak i druga strona potrzebuje uśmiechu, sympatii, pozytywnych wibracji w kontaktach z ludźmi.W związku z tą irytacją, złością, która nieuświadamiana z czasem może się przerodzić w głębokie urazy, pożerającą nienawiść, warto zapoznać się… Czytaj więcej »
Z chęcią ją wypróbuje przy najbliższej okazji. Mam nadzieje, że uda mi się to obrócić w żart i nie wkurzę się jeszcze bardziej. 🙂
no nie 😀 sposób jest naprawdę rewelacyjny 🙂
doskonałe! nie filozofować, nie analizować, nie szukać na siłę głębi i sensu w naszych fochach, foszkach, złośliwostkach i uprzedzeniach. ot, są w nas. tak samo jak w innych ludziach są słabości i niedoskonałości. grunt to pamiętać o tym, że "tak jak ja", i mieć dystans… do siebie przede wszystkim 🙂
Dziękuję imienniczko i pozdrawiam 🙂
Rewelacyjnie proste ale skuteczne! Zastosowałam natychmiast po przeczytaniu posta na małżu, który mnie wkurzył tym, ze zrzędzi ciągle na coś (tak, jak ja!). Zaczęłam rechotać, a on stwierdził, że jestem dziwną kobietą. 😉
Dzieki Aniu!
Na pewno spróbuję! 🙂
Hahaha takie głupie a takie mądre 🙂
Niby nic, ale czasami przydaje się, żeby nie wybuchnąć w nieodpowiednim momencie 🙂
pozdrawiam, A
Stosuję tę metodę od dawna, nie wiedząc, że już ktoś zdążył jej nadać jakąś nazwę. Jest dość intuicyjna i chyba osoby posiadające rodzeństwo mają szansę nauczyć się jej będąc po prostu rodzeństwem. 😀
Ha, może coś jeszcze ze mnie będzie… Ostatnio sobie tak pomyślałam na złość małżowi (tak, ja też ja jestem na imprezie to wcale o Tobie nie myślę!) i… zdałam sobie sprawę, że to prawda! Notuję do częstszego stosowania! 🙂
🙂
Nie wiem co to za metoda. Ale zawsze mam coś takiego: Ktoś mówi swoje racje i że „na pewno”. Jak twierdzi tak,to ja już „swoje na pewno” zaczynam rozumieć, „że może nie koniecznie?” biorę pod uwagę kwestie innych ludzi. Jestem chłonna, empatyczna… Jednocześnie bardzo nastawiona na swoje racje,ale nie „po trupach”. Ludzie jednak często wypowiadają się nie mając argumentów do dalszej dyskusji jeśli takowa nastąpi. U Ciebie na bloku to jest relacja! I można pogadać! Szacun Ana