Wyobraź sobie, że masz poukładane życie. Stabilną pracę lub inne źródło dochodu i nagle, niemal w jednej chwili tracisz wszystko.
Jak rodzina Joadów - bohaterowie Gron Gniewu Steinbecka. Susza, nie do końca uczciwe postępowanie banków i bach - stracili wszystko. Zupełnie. Prawo i procedury bywają czasami przerażająco bezduszne. Wielki krach nie giełdzie doprowadził do utraty domów okrutnie wielu ludzi. Zmuszeni sytuacją musieli opuścić ukochane ziemie Oklahomy i ruszyć za chlebem do Kaliforni. A tam oczywiście nikt ich nie chciał.
Czytając książkę (której nie chcę spoilerować, bo jest wybitnym dziełem i warto przeżyć ją odkrywając dusze bohaterów kawałek po kawałku), myślałam o trzech rzeczach.
Pierwszą jest mój paniczny strach przed kredytami konsumpcyjnymi. Raczej wezmę sobie na głowę kilka dodatkowych zleceń i zarwę noce na pracy niż kupię telefon czy wakacje na które mnie nie stać. Nigdy nie daję się zwieść myśleniu, że skoro mam dochód na dość stałym poziomie, to będzie tak ciągle. Nie zaryzykuję swojego bezpieczeństwa dla przyjemności.
Drugą z towarzyszących mi przez całą lekturę myśli była ta o tym, jak cudowna postawa jest mamy Joad, mojej ulubionej postaci całej rodziny. Była jak ten czubek z gruzińskich pierożków chinkali, który spaja wszystko i w sumie tylko dzięki niemu całość się jakoś trzyma. Jedna z moich najukochańszych kobiecych postaci w literaturze. Jestem dość emocjonalna, więc mocno prkszeżywałam książkę. Czytając powieść miałam wrażenie, jakby sam Steinbeck nad nią płakał i nie zdziwię się, jeśli rzeczywiście tak było. Bo książka opowiada o tragedii, która rozegrała się naprawdę. Jedynie wystarczyło stworzyć bohaterów i z e stanowczo zbyt wielu tysięcy ludzkich cierpień wybrać kilka. Czasami miałam wrażenie, jakby praktyczny rozsądek mamy i mnie w jakimś sensie pocieszał. Steinbeck zasłużył i na Nobla i na Pulitzera bez dwóch zdań.
I wreszcie trzecia myśl - ASF. Afrykański pomór świń doprowadził do okropnej sytuacji finansowej całe rzesze polskich gospodarzy. Choroba rozprzestrzenia się szybko, procedury mówią o tym, by profilaktycznie wybić wszystkie świnie. Cierpią na tym ci, którzy przestrzegali wszystkich zasad bioasekuracji i bardzo dbali o swoją trzodę. Jako wielbicielka boczku bardzo doceniam ich pracę. Tymczasem mnóstwo rodzin musiało nagle zainwestować w szereg ulepszeń, aby szybko dostosować się do nowych przepisów a potem i tak - mimo najsilniejszych starań - potracili świnie, ich jedyne lub główne źródło utrzymania. Zupełnie jak farmerzy z Oklahomy, którzy stracili domy i ziemie.
Dotarłam do artykułu z 2014 roku, który ostrzegał, że należy zapobiegać rozprzestrzenianiu się ASF w Polsce, ale jakoś nie powstał na granicy płot, który miał powstrzymać dziki z Białorusi ani nie zrobiono wszystkiego, aby sanitarnie dziki odstrzelić. Za to na profilu ludzie przeciw myśliwym nie brak zdjęć dokumentujących polowania na wilki, zabicie psa, konia czy łani z dzieckiem. Co więcej - myśliwi się sami tymi "zdobyczami" chwalą. Gospodarze mają prawo być wściekli na kraj, który wypiął na nich zad.
Cały czas czytając Steinbecka przekładałam to na losy polskich rodzin, w których (pewnie czasami kosztem własnych marzeń) syn zajmował się świniakami, bo wcześniej robił to dziadek i ojciec. Żal zostawić dorobek pokoleń.
A teraz ci ludzie nie mają nic.
Olivia P.
Instagramowa matka, o której mówią wszyscy. Szukała bogatego partnera, znalazła. Nagle zdziwiona, że znalazła się w relacji, w której nie ma wolności, bo jest w 100% zależna od łaski męża. Te wszystkie bajki o księżniczkach, które były piękne i wiodły życie u boku bajecznie bogatych książąt zrobiły kobietom ogromną krzywdę. Olivia jest sławna, jak chciała. Pytanie, czy w sposób jakiego oczekiwała. Gdyby nie znęcała się nad dzieckiem, byłoby mi jej nawet trochę żal.
Zobacz też: Dlaczego nigdy nie chciałam być księżniczką?
Zobacz też: Dlaczego nigdy nie chciałam być księżniczką?
Wreszcie młody Youtuber, Ravgor
Chłopak miał dobrze hulający kanał na Youtube. Żył z kampanii reklamowych, ale miał pecha do problemów z psychiką oraz brak rozsądku. Gdy był na szczycie nie pomyślał o swoim finansowym bezpieczeństwie ani planie B. Kanał hulał, więc przestał go rozwijać. Zapomniał, że gdy ty stajesz w miejscu - świat biegnie dalej. Kanał stanął, ludzie zaczęli oglądać inne, a Ravgor obudził się bez pieniędzy, bo nikt nie chce się reklamować w miejscu, które nie jest aktualizowane. Nie wiem czy pominął to w filmie, ale nie zatroszczył się o swoje zdrowie psychiczne, gdy miał przywilej posiadania funduszy na fachową terapię.
No i ma - 150 tysięcy złotych długu, bo pieniądze wydał na konsumpcję. Przyzwyczaił się do życia na pewnym poziomie, myślał, że lada moment się odbije. Nie odbił się, ma kłopoty.
Z taką społecznością można wypuścić koszulki, przypinki, spróbować podziałać. Jeśli ten film nie jest wstępem do zrzutki na spłacenie długu - będę kibicować w ogarnięciu się.
Z taką społecznością można wypuścić koszulki, przypinki, spróbować podziałać. Jeśli ten film nie jest wstępem do zrzutki na spłacenie długu - będę kibicować w ogarnięciu się.
Ale takich historii będzie więcej. Youtuberzy których kiedyś oglądałam dzisiaj mi się znudzili. W ich miejsce przyszli nowi, tacy, którzy wciąż tworzą częściej niż raz na dwa miesiące.
Czasami ktoś ma focha, że odpisuję na komentarze za wolno, ale ja nie postawię wszystkiego na bloga. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Trzeba mieć kilka filarów, kilka źródeł dochodu.
Wielu influencerów jest nieroztropnych i nie otwiera własnych sklepów, nie wypuszcza własnych produktów ani nie rozwija się na innych polach. Przyzwyczajeni do relatywnie szybkich i łatwych pieniędzy obudzą się za jakiś czas z niczym.
Stracić wszystko można z bardzo wielu powodów. Jedne budzą moje współczucie i uruchamiają pokłady empatii, inne - niezrozumienie. W sumie to chciałabym, aby tych kilka nieposkładanych myśli z jednym wspólnym mianownikiem dało do myślenia kilku osobom.
"Myśli dały do myślenia" - wiem, że to brzmi strasznie, ale tak właśnie czuję.
Na przykład tym kobietom, które krytykowały mój tekst o tym, że kobieta musi mieć własne pieniądze. Przyjrzyjcie się historii Olivii. Niejedna myślała, że książę jest na zawsze, a on wykopał z zamku jak dupa się zestarzała albo znalazł inną księżniczkę. Wybaczcie szczerość, ale bycie na czyimś utrzymaniu jest wyborem tylko wtedy, gdy nie jest koniecznością i możesz w każdej chwili tupnąć nóżką i powiedzieć "pa!". Bo sobie poradzisz.
Albo tym, młodym ludziom, którzy dzisiaj żyją tylko z instagrama i nie patrzą przyszłościowo. Jeśli już ciśniecie z tego pieniądze - zainwestujcie je w rozwój. Macie wspaniałe możliwości, nie przehulajcie tego na drogie alkohole i markowe torebki, bo pieniądze można szybko roztrwonić i niejeden to przeżył.
I jeszcze tym wszystkim, którzy stawiają na tylko jedno źródło pieniędzy. To bardzo ryzykowne, los lubi się odwracać w najmniej spodziewanym momencie. Nie uzależniajcie wszystkiego od jednego źródła. Warto mieć kilka różnych filarów, na których oprze się stabilna konstrukcja. Nie uzależniać swojego szczęścia od jednej osoby, bezpieczeństwa finansowego od jednego źródła. Pisałam nawet o tym tekst.
Filary życia
Miałam kiedyś z koleżanką strony internetowe z różnymi fryzurami. Dziewczyny je drukowały i chodziły ze zdjęciami do fryzjera. A potem wyszukiwarka obrazów się zmieniła i nie trzeba było wchodzić na stronę oklejoną banerami by takie zdjęcie pobrać. Wystarczyło zrobić to z grafiki google. To były najłatwiejsze pieniądze w moim życiu. Szybko przestały napływać. Nie zostałam jednak na lodzie, bo gdy jedno źródło robiło się skromniejsze - wkładałam wysiłek i energię w coś innego ze zdwojoną mocą.
Nie wyobrażam sobie obciążania ludzi moją niezaradnością.
Z serducha polecam pewną piosenkę i mam nadzieję, że część osób przemyśli i rozważy dodatkowe kursy, szkolenia, albo naukę czegoś nowego na własną rękę. Może jakieś dodatkowe źródło przychodu. Albo przeczyta dzieło Steinbecka. Bardzo dobra lektura.
Czasami ktoś ma focha, że odpisuję na komentarze za wolno, ale ja nie postawię wszystkiego na bloga. Łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Trzeba mieć kilka filarów, kilka źródeł dochodu.
Wielu influencerów jest nieroztropnych i nie otwiera własnych sklepów, nie wypuszcza własnych produktów ani nie rozwija się na innych polach. Przyzwyczajeni do relatywnie szybkich i łatwych pieniędzy obudzą się za jakiś czas z niczym.
Stracić wszystko można z bardzo wielu powodów. Jedne budzą moje współczucie i uruchamiają pokłady empatii, inne - niezrozumienie. W sumie to chciałabym, aby tych kilka nieposkładanych myśli z jednym wspólnym mianownikiem dało do myślenia kilku osobom.
"Myśli dały do myślenia" - wiem, że to brzmi strasznie, ale tak właśnie czuję.
Na przykład tym kobietom, które krytykowały mój tekst o tym, że kobieta musi mieć własne pieniądze. Przyjrzyjcie się historii Olivii. Niejedna myślała, że książę jest na zawsze, a on wykopał z zamku jak dupa się zestarzała albo znalazł inną księżniczkę. Wybaczcie szczerość, ale bycie na czyimś utrzymaniu jest wyborem tylko wtedy, gdy nie jest koniecznością i możesz w każdej chwili tupnąć nóżką i powiedzieć "pa!". Bo sobie poradzisz.
Albo tym, młodym ludziom, którzy dzisiaj żyją tylko z instagrama i nie patrzą przyszłościowo. Jeśli już ciśniecie z tego pieniądze - zainwestujcie je w rozwój. Macie wspaniałe możliwości, nie przehulajcie tego na drogie alkohole i markowe torebki, bo pieniądze można szybko roztrwonić i niejeden to przeżył.
I jeszcze tym wszystkim, którzy stawiają na tylko jedno źródło pieniędzy. To bardzo ryzykowne, los lubi się odwracać w najmniej spodziewanym momencie. Nie uzależniajcie wszystkiego od jednego źródła. Warto mieć kilka różnych filarów, na których oprze się stabilna konstrukcja. Nie uzależniać swojego szczęścia od jednej osoby, bezpieczeństwa finansowego od jednego źródła. Pisałam nawet o tym tekst.
Filary życia
Miałam kiedyś z koleżanką strony internetowe z różnymi fryzurami. Dziewczyny je drukowały i chodziły ze zdjęciami do fryzjera. A potem wyszukiwarka obrazów się zmieniła i nie trzeba było wchodzić na stronę oklejoną banerami by takie zdjęcie pobrać. Wystarczyło zrobić to z grafiki google. To były najłatwiejsze pieniądze w moim życiu. Szybko przestały napływać. Nie zostałam jednak na lodzie, bo gdy jedno źródło robiło się skromniejsze - wkładałam wysiłek i energię w coś innego ze zdwojoną mocą.
Nie wyobrażam sobie obciążania ludzi moją niezaradnością.
Z serducha polecam pewną piosenkę i mam nadzieję, że część osób przemyśli i rozważy dodatkowe kursy, szkolenia, albo naukę czegoś nowego na własną rękę. Może jakieś dodatkowe źródło przychodu. Albo przeczyta dzieło Steinbecka. Bardzo dobra lektura.
Bądź na bieżąco!

COMMENTS