I nie tylko na blogu.
Dostaję od Was o to wiele pytań, myślę, że dobrym pomysłem będzie usystematyzować odpowiedzi i stworzyć osobny post.
Krytyka jest zjawiskiem powszechnym. Mam z nią kontakt zawodowo, bo jestem pedagogiem-terapeutą. Pracuję z dziećmi. Mój feedback jest bardzo ważny. Załóżmy, że jakaś dziewięcioletnia Kasia całkowicie źle policzyła zadanie z matematyki.
Do wyboru jest kilka opcji:
– mogę przekreślić Kasi całej zadanie
– mogę wyśmiać jej błąd przed całą klasą mówiąc „zobaczcie, niektórzy piszą, że 27-3=30!, albo co gorsza – podać zamiast słowa niektórzy imię Kasi
– mogę też spróbować zorientować się, w którym miejscu Kasia zeszła na zły tok myślowy
– albo zapytać Kasię, co sprawiło jej trudność
– mogę Kasi zaproponować pomoc w zrozumieniu tego zadania
– mogę jej napisać, że doceniam próbę rozwiązania zadania, wskazać nad czym powinna popracować i napisać, że jak trochę popracuje, to następnym razem będzie lepiej
I mam jeszcze dużo innych opcji. Z tym, że jeśli wybiorę nieprawidłową, to taka Kasia pomyśli „nie warto się starać” albo „jestem głupia” lub zacznie racjonalizować sobie swoje niepowodzenia słowami „jestem humanistką”. Mówię serio, zawsze myślałam, że jestem słaba z matmy. Wciskałam sobie kit o humanistce. W liceum pierwszy raz miałam dobrą nauczycielkę matematyki. Początkowo całkiem tego nie doceniałam, bo zaczęłam od słabych ocen. Nie podejmowałam wyzwania. Otrząsnęłam się późno, zaczęłam próbować i okazało się, że ta matematyka jest bardzo logiczna, uporządkowana i spójna, o ile włoży się w jej zrozumienie trochę pracy i chęci.
Wracając do istoty. Krytykę można podzielić na mądrą i głupią, oraz potrzebną i zbyteczną. O nieuzasadnionej krytyce pisałam już tutaj.
Gorąco polecam Ci ten tekst.
Ale co zrobić, kiedy nieuzasadniona, wredna krytyka już się pojawi? (Jeśli nie wiesz o czym piszę, zerknij jakie kategorie ona spełnia. Opisałam je w linku wyżej. Taka krytyka to zwykła przemoc psychiczna)
“Care about what other people think and you will always be their prisoner.”
― Lao Tzu
Po pierwsze – nieuzasadnioną krytyką nie ma się co przejmować. Jeśli ktoś nazwie Cię krzesłem, to się nie obrażasz, prawda? Więc dlaczego bierzesz sobie do serca, kiedy ktoś pisze Ci, że jesteś za gruby, za chudy, za głupi, że się puszczasz albo spłoniesz w piekle, skoro to są głupoty?
Poza tym, osoba która próbuje się nad Tobą w ten sposób znęcać, sama ma ze sobą problem. To, co myślimy o innych, myślimy tak naprawdę o sobie samych.
Bardzo zgrabnie ujął to w swojej piosence Grabaż (klik)
Jednak w świecie blogów to wcale nie jest takie proste. Jeśli zostawisz taki pełen piany komentarz, za chwilę pojawią się kolejne i kolejne, bo agresja rodzi agresję, przemoc rodzi przemoc. Polecam książkę „Efekt Lucyfera” P. Zimbardo. Szczegółowo opisuje to zjawisko.
W dodatku tacy pieniacze opluwają także samych siebie nawzajem. Robi się ogromny śmietnik.
Nie mam problemu z krytyką, która jest wymierzona we mnie (piszę tu o tej nieuzasadnionej krytyce dla krytyki, bez informacji zwrotnej, wskazania konkretnego błędu, czyli o przemocy psychicznej). Nigdy nie kasowałam takich komentarzy ale… zobaczyłam bardzo fajny przykład regulaminu na blogu Małgosi z bloga Filozofia Jazdy
Cytat z punktu trzeciego:
zakładając FILOZOFIĘ… przestałam być anonimowa – uszanujcie to pisząc komentarze – nie jestem bezimiennym blogerem podającym się za bezimiennego Instruktora Nauki Jazdy, który wszystkie bezimienne rozumy pozjadał – jeżeli macie odwagę anonimowo krytykować mojego bloga, zdjęcia, wpisy czy mnie samą – to ja będę miała odwagę natychmiast taki komentarz usunąć,
cały regulamin dostępny tu
Myślę, że Małgosia ma rację. Nie wchodzę do kogoś do domu i nie robię mu kupy na dywanie, nawet jeśli gospodarz sobie na to pozwala, mając otwarte drzwi (brak moderacji). Nie można się dziwić temu, że gospodarz u którego na dywanie już pojawiła się taka kupa, po prostu ją usunie, zanim zlecą się do niej muchy i zalęgnie się w niej robactwo, albo pojawi się druga osoba która stwierdzi, że skoro leży tutaj jakaś kupa, to może to jest wychodek (znów odsyłam do książki Zimbardo)
Myślę, że dojrzałam do tego, aby pieniackie, obraźliwe (dla kogokolwiek) komentarze usuwać.
W końcu, to moja prywatna przestrzeń.
Rozmawiając na spotkaniach z różnymi blogerami, wymieniam się doświadczeniami dotyczącymi skrajnych (w którąkolwiek ze stron) komentarzy.
Ciekawym zjawiskiem, występującym chyba u każdego powyżej 10 tys. UU/m-ąc, są specjaliści od cudzych żyć. Ktoś lepiej wie, ile dany bloger waży, jaki ma kolor włosów i czy jest zdrowy czy chory. Ja dowiedziałam się kiedyś, że mam trądzik, chociaż należę do tych szczęściar , które absolutnie nigdy go nie miały. Wysuwanie daleko idących wniosków na podstawie skrawków i fragmentów życia, które pokazuje dana osoba jest co najmniej śmieszne.
U mnie typowi hejterzy pojawiają się naprawdę rzadko. Najczęściej jest to zwykły ból dupy, lub taki komentarz specjalisty od mojego życia 😉 Czasami zdarza się, że ktoś napisze coś w stylu „po co piszesz bloga” „giń frajerko” „jesteś pasztetem”, ale zawsze staram się pamiętać, że to tylko ludzie. Jest mi przykro, że wylewają jad, ponieważ zawsze jest on obusiecznym mieczem, wycelowanym także w nich. Wysyłam im dużo miłości i pozytywnej energii.
Natomiast bardzo cenię konstruktywny feedback. Uwielbiam czytać opinie o mojej książce, także te osobiste, które dostaję na maila. Dzięki temu wiem, nad czym powinnam popracować. Oczywiście nie stosuję się do każdej wskazówki i rady. Nie chodzi o to, aby próbować zadowolić każdego.
Dla mnie krytyką nie jest, kiedy ktoś mi pisze, że dany lakier do paznokci ma brzydki kolor albo, że lepiej było mi w ciemnych włosach. Każdy ma prawo do własnej opinii. Sama nie lubię mandarynek, i chociaż wiem, że wiele osób je uwielbia, nie uważam się za hejterkę mandarynek. Po prostu nie są w moim guście. Kiedy ktoś mnie o to zapyta, uczciwie odpowiem. Natomiast nie mam potrzeby wygłaszać zdania „mandarynki są okropne” lub „nie rozumiem jak możesz to jeść, to obleśne”, za każdym razem, kiedy ktoś je mandarynkę. Na marginesie – nie uważam, że są obleśne. Po prostu mi nie smakują.
Krytyka jest naprawdę potrzebnym zjawiskiem. Wspominałam o tym tutaj.
Nadal przejmujesz się krytyką?
Zastanów się, ile takich typowo hejterskich komentarzy dostajesz. Jeśli każdego dnia ten blog jest odwiedzany ok. 5 tysięcy razy, a typowy hejt zdarza się najwyżej raz na dwa dni….to w najgorszym wypadku stanowi to mniej niż jeden promil ogółu. Dokładnie 0.0002. Mam się z tego powodu popłakać? Poza tym… gdybym nie miała żadnych negatywnych komentarzy, miałabym wrażenie, że piszę mdle i bez emocji. Gdzie są emocje, zawsze będą także te mniej przyjemne.
Pomyśl – ile pozytywnych, konstruktywnych, wartościowych komentarzy dostajesz każdego dnia? Na pewno wiele! A przynajmniej – o wiele więcej niż tych pieniackich.
Ja lubię drukować sobie maile od czytelników. W chwilach, kiedy nie mam ochoty nic pisać, przypomina mi się po co to robię 😉 Poniżej jeden z ostatnich.
Kontrastowanie negatywnych treści z pozytywnymi, jest dobrym pomysłem na odwrócenie Twojego nastroju. Wiem, że wiele osób ma problem, bo takie dołujące komentarze niemal „wżerają” im się w psychikę. Polecam złapanie do nich dystansu i założenie słoika sukcesów/dobrych momentów.
Kiedy masz bardzo dużo wejść, możesz odnieść wrażenie, że takiej głupiej, nieuzasadnionej krytyki jest wiele. Przelicz sobie ile procent ona stanowi i zmienisz perspektywę.
Na krytykę można też zareagować z humorem, jak zrobił to Cezik:
W końcu, jak rzekł mistrz
Haters make me famous
Paulo Coelho
Żartuję – to cytat z Justina Biebera.
Jak to jest u Was?
Przypominam też o konkursie. Do wygrania są skarpetki złuszczające martwy naskórek. Szczegóły w linku https://www.aniamaluje.com/2013/12/kiedy-ostatnio-obieraes-stopy-konkurs.html
Uściski, Ania
Aniu, jesteś chyba jedną z dojrzalszych blogerek jakie czytam, mimo, że jesteś sporo młodsza ode mnie. Szkoda, że nie uczył mnie ktoś z takim podejściem jak Ty. Pozdrawiam "humanistka" ;P I dzięki za link do bloga o jeździe samochodem, właśnie wychodzę ze strefyy kofrotu i zapisałam się na prawko 😉
dziękuję za przemiły komentarz 😉
Świetny post! W stu procentach popieram wypowiedź, że jesteś jedną z dojrzalszych blogerek, których blogi czytam.
bardzo mi miło 🙂
I znowu sama prawda. Nic dodać, nic ująć. A może jednak coś dodam? Czytałam kiedyś w książce Kominka, jak duże znaczenie ma pierwszy komentarz pod danym postem, jak krytyka wyzwala krytykę. Agresja rodzi agresję. I trudno się z tym nie zgodzić. Więc po co publikować? Po co komuś coś sugerować? Każdy ma własny rozum i powinien ocenić to, co robimy na swój sposób. Co do "Kasi". Według mnie najcenniejsi nauczyciele to ci, którzy zadają takie pytania, na które znamy odpowiedź, a nie takie, które mają nam udowodnić, ile nie umiemy. O to w tym chodzi, że wszystko można odebrać i… Czytaj więcej »
* chodziło mi oczywiście o publikowanie negatywnych komentarzy ( w każdym razie niekonsruktywnych ), nie postów!
dzięki. co do pierwszego komentarza, to tak, zgadzam się. to jest to samo, co opisał p. Zimmbardo (chociaż na innych niż komentarze przykładach). Co do n-eli, to myślę, że gdyby zadawali tylko pytania na które uczniowie znają odpowiedzi,to uczniowie staliby w miejscu. Uczniów powinno się stawiać w sytuacji problemowej, trudniejszej niż ta, z którymi już sobie radzili, ale takiej, która wciąż będzie w zasięgu ich możliwości, czyli w strefie najbliższego rozwoju (SNR).
Bardzo ciekawy artykuł, z przyjemnością go przeczytałam 🙂
Bardzo fajny tekst. Przyznaje fajnie czyta się twojego bloga. Chyba masz jakiś specyficzny sposób pisania, gdyż jest mega wciągający. Ja jeszcze nie spotkałam się z krytyką, może dlatego, że bloguje jakieś 3 miesiące. Zapewne jeszcze wiele atrakcji przede mną
no to bardzo mi miło 😉
czytając Twój dzisiejszy wpis cały czas miałam wrażenie jakbyś pisała do/o mnie :)) dzięki!
dziękuję, już poprawiłam 😉
coś w tym jest, bo byłaś jedną z osób o których myślałam pisząc 😉 W kontekście komentarzy które gdzieś mi mignęły, że niby jesteś gruba. A widziałam Cię w rzeczywistości i wiem, że jesteś szczuplutka 🙂 Takie przykłady można mnożyć 🙂
Zawsze wydawało mi się, że usuwanie komentarzy świadczy o braku dystansu, ale całkiem odmieniłaś mój pogląd. Kupa jednak do człowieka przemawia dość dosadnie. Jak się zastanowię, to rzeczywiście tak jest, dobrym przykładem jest pudelek – od treści najbardziej wyeksponowanego komentarza zależy, jak potoczy się dyskusja. Jak brzmi on "dajcie spokój, ewka jest super", to dyskusja jest głównie pozytywna dla Ewy. Jak pierwszy komentarz ją krytykuje, to od góry do dołu można przeczytać, że Ewa się skończyła, że Chodakowi już nic nie pomoże, że za dużo jej. Blog to nie publiczny szalet, usuwanie lub moderowanie komentarzy jest dobrem. Pozdrawiam, dość wierna… Czytaj więcej »
ja akurat moderuję tylko do wpisów starszych niz 3 dni. Ze względu na spam i to, że inaczej pewnie przegapiłabym te komentarze 😉
Nawet publiczny szalet ktoś sprząta, więc nie ma powodu żeby z hejterskimi komentarzami było inaczej. Pozdrawiam.
Ja się matematyki i tak nigdy nie nauczę – po pierwsze, jedyne i najważniejsze nie widzę sensu w tangensach cotangensach, funkcjach kwadratowych itp, w życiu naprawdę się to nie przydaje – na szczęście ten etap mam już za sobą 😀
Bardzo ciekawy wpis – niby każdy powinien o tym wiedzieć, a jednak warto zobaczyć czarno na białym 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
ja uważam, że to ma sens, ale dla przeciętnego człowieka nie znajduje zastosowania w życiu. Niestety w szkole po prostu wprowadza się materiał dla samej idei, większość znanych mi osób które miały matematykę na studiach (w dużej ilości) twierdzi, że na studiach wszystko robi się inaczej, ba, nawet każą zapomnieć co było w liceum.
Rozsądniej byłoby wyposażyć uczniów w umiejętności wybrania korzystnego kredytu, lokaty, obliczanie skali ryzyka… tylko, ze to nie jest w niczyim interesie 😉
To prawda co pisze Ania – ja miałam matematykę na studiach po 9 latach przerwy (a w liceum miałam pewnie jakieś 3…) i to był jeden z moich ulubionych przedmiotów 😀 Do tego oczywiście sinusy i tangensy nadal przydają mi się na studiach, inna sprawa czy będą przydatne w pracy zawodowej, gdzie "wystarczy kliknąć" w odpowiednim programie 😉
W praktyce to przydają się na pewno procenty i podstawowe działania. No i matma ćwiczy umysł.
Ja nie pozwalam na anonimowe komentarze, faktycznie obawiam się hejtu 😉
fajnie, że masz odwagę się do tego przyznać 😉
Po prostu parę lat temu spotkało mnie trochę hejterstwa w sieci… Mam uraz. No i nie będę udawać, że jestem wrażliwa na krytykę 😉
Ja zablokowałam anonimów ze względu na liczne zagraniczne reklamy, miedzy innymi z linkami do stron porno- za dużo czasu zajmowało mi an usuwanie 🙁
p.s. Ja bardzo lubię twój blog 🙂 Mam wiele podobnych przeżyć i wiele wspólnych poglądów (za co w realu jedni uważają mnie za nienormalną a jeszcze innych to wkurza- ale nie przejmuję się tym wcale;)
sama zauważyłam punkty styczne 😉
co do tego spamu, to zauważyłam, że zazwyczaj pojawia się pod starszymi tekstami. Ustawiłam moderację dla wpisów starszych niż 3 dni i mam ten problem z głowy 😉
Ciekawy tekst, ale na Twoim miejscu rozważyłbym kontynuację w postaci artykułu nt. tego, jak przyjmować konstruktywną krytykę i wyciągać z niej wnioski, bo choć hejterzy to plaga, to blogerów traktujących każdy negatywny komentarz jako atak na swoją osobę jest co najmniej tyle samo. Bo 'konstruktywny feedback' czasem bywa nieprzyjemny, ale to właśnie on pokazuje nasze słabe strony. A jeśli nie potrafimy obronić naszej pracy przed kimś, kto wytyka błędy, to wniosek nasuwa się sam… 🙂
Tylko ten konstruktywny feedback czasem mógłby być wyrażony a) trochę delikatniej, oraz b) na privie. Większość blogerów ma podany adres mailowy i naprawdę nic by się nie stało, gdyby niektórzy z tego korzystali. Kiedy jesteś na przyjęciu i koleżance puści oczko, mówisz jej to na stronie, a nie chwytasz za mikrofon 🙂
Anonimie, sztuką jest przekazać ten feedback, aby nie był nieprzyjemny, a motywował do zmiany, pomagał znaleźć rozwiązanie… jeśli jest nieprzyjemny, to jest formą przemocy psychicznej. To, że ktoś komuś pisze "schudnij", nie jest konstruktywną krytyką. Już prędzej – ten fason spodni nie jest korzystny dla twojej figury, proponuję rurki czy coś takiego…rozumiesz? 🙂 Ja myślę, że nie trzeba wcale bronić naszej pracy przed tymi, którzy wytykają błędy, bo to są ludzie jak sanepid – zawsze coś znajdą 😉 Mam w rodzinie kogoś, kto dostał od sanepidu mandat, bo śmietnik miał średnicę o 2 cm za małą. Czy to oznacza, że… Czytaj więcej »
Bardzo dobry tekst. Co prawda, sama nie prowadzę bloga, ale jestem namiętną czytelniczką 🙂 Zawsze dziwiło mnie, czemu autorki blogów, na których pojawia się ogromna ilość hejtu nie moderują komentarzy. Przecież to ich podwórka, prowadzą bloga przede wszystkim dla siebie. Jak ktoś będzie chciał napisać konstruktywną krytykę, to znajdzie sposób. A zarzuty, że moderacja komentarzy to zamach na wolność słowa bawią mnie najbardziej. Bo pisanie złośliwych, hejterskich komentarzy to nie wolność słowa. To gówniarstwo.
Pozdrawiam!
Maura, ja u siebie nie moderuję bo…to rzeczywiście zabija dyskusję. Zanim znajdę czas na publikację komentarzy, trochę minie. W tym czasie toczyłaby się już pewnie jakaś dyskusja. Natomiast chyba zacznę usuwać takie komentarze po fakcie 😉
O, jako czytelnik blogów tez nie lubie moderacji, bo nigdy nie wiem, odpowiadając na czyjś komentarz, czy przypadkiem przede mną 5 osób nie napisało tego samego… Bardzo mi sie natomiast podoba pomysł usuwania po fakcie. 🙂
Też miałam na myśli usuwanie po fakcie, nie doprecyzowałam 😉
no i wszystko jasne 😉
Ten obrazek z osiołkiem jest TAKI prawdziwy…
Jest taka blogerka, która się bardzo przejmowała negatywnymi komentarzami na swój temat. Zazwyczaj dotyczyły jej nosa. Anonimy nie przebierały w słowach – ktoś napisał jej nawet, że ma nos jak kran. Zawzięła się i zoperowała. I dokładnie tak jak na obrazku z osłem, to wcale nie ucięło negatywnych komentarzy na temat jej nosa. Wtedy narzekali, że ma za duży nos, a teraz twierdzą, że za mały.
Krótko mówiąc: psy szczekają, karawana idzie dalej. Nie ma co się zatrzymywać przy każdym kundlu, bo w ten sposób nigdy nie dotrzemy do celu.
eh, bo problemów psychiki (np. kompleksów) nie wyleczy operacja ciała. Zgadzam się z Tobą w 100% 😉
Bardzo dobry wpis a Cezik jak zawsze bezbłędny.
Niesamowite podejście, uwielbiam czytać Twoje wpisy bo są bardzo mądre i wiele wnoszą również do mojego życia. Masz zdrowe podejście do wielu spraw 🙂
(coraz-mniej)
świetnie napisane- umiejętnie zebrałaś to o czym wielu blogerów myśli i się zastanawia.
Sama czasami przesadzam bo zapominam ze jeden negatywny komentarz nie przekreśla kilku ciepłych i pozytywnych.
Tak samo w życiu 🙂 bywa z tym u mnie opornie ale ucze sie kazdego dnia miec wiecej rozumu i postawy ,,mniejsza o to" i cieszyć się z każdej opinii.
Zimbardo przez jedno 'm' (to nie jest krytyka! 😉 ).
Tekst bardzo dobry, jak zwykle zresztą.
spoko, przesadziłam ;-))) poprawię jak będę na kompie, z telefonu ciężko 🙂
Ja to się czasem zastanawiam skąd w ludziach tyle jadu. Ostatnio też coś takiego mnie spotkało, ale w realu. Pewna osoba zjechała mnie, nawet nie wiem do końca o co chodziło:) Tylko, że ja jestem bardzo wrażliwa na krytykę i zrobiło mi się strasznie przykro, a chciałabym mieć to po prostu gdzieś i się nie przejmować.
Skłamałabym, gdybym nie powiedziała, że niektóre komentarze zostawiane na moim blogu przez hejterów mnie w żaden sposób nie dotykają i spływa to po mnie jak po kaczce. Ale jest to raczej związane z tym, że po prostu jestem bardzo wrażliwą osobą i po porostu nadal uczę się mieć twardy tyłek, ale miękkie serce 😉 po dwóch latach blogowania zauważyłam jednak, że bardziej uodporniłam się na krytykę. Czy w necie czy w realu. W realu może nie jest to spowodowane prowadzeniem bloga, ale po prostu sytuacjami z życia wziętymi. Uczymy się całe życie. Ale nie sądzę, żebym kiedykolwiek była osobą, po… Czytaj więcej »
tak, ja piszę tylko "spływaniu" tej negatywnej, nieuzasadnionej ;))
Wiem 🙂 Ja chciałam tylko napisać, że kiedyś i ta nieuzasadniona czasem mnie dobijała 😉
Ten ludzik z pierwszego zdjęcia, pamiętam jak kiedyś były modne te ludziki:)
zsikalam sie z tej kupy hahhaha no leze tu !jestes debesciara :D:D:D
szukałam metafory z którą ciężko dyskutować 🙂
Bardzo dobrze to ujełaś! Wiele osób, uważa się lepszymi niż inni. Poza tym – internet. Wchodzą na bloga i są anonimowi, czują się jakby obejmował ich immunitet, sądzą że mogą robić co chcą. Krytyka krytyką, ale chamskie komentarze, aby tylko podnieść sobie samoocenę, a kogoś zjechać są bez sensu. Dla niektórych to tylko literki na stronie, a dla innych bolące słowa.
w realnym zyciu (nie wiem jak na blogu) najlepszym sposobem jest olewanie takich osób. swoimi zgryźliwościami mają nadzieję wywołać w człowieku negatywne emocje, a nic ich do szału nie doprowadza tak, jak olewanie ich szczekania. wprawdzie często mam ochotę porozmawiać z takim człowiekiem żeby dowiedzieć się, co ma pod kopułą, ale chyba bym tego nie zrozumiała
Anka, Ty to jesteś super dupa! i to jest najszczerszy i naprawdę bardzo pozytywny komentarz i absolutnie nie nawiązuję do wyglądu. Ciebie się gładko czyta, gładko rozumie i po każdym wpisie, tak jakoś lżej.
dzięki kochana!
dzięęęęęęki 😉
Cześć Wszystkim. Ja wiem o co chodzi w tej nieuzasadnionej krytyce, która wypływa od niektórych osoób na forach, blogach itp. Ci co krytykują to są osoby pokrzywdone, poranione, spragnione miłości, które same coś kiedyś pokazywały ale byłe niszczone za to i krytykowane i teraz same się mszczą na innych za to. Próbują wrócić do swojej normy poprzez odwdzięczenie się tym samym co ich spotkało lecz nie osiągną w ten sposób równowag i nadal będą się czuły gorsze. A nie chcą się czuć gorsze więc krytykują innych za, to że inni są sobą i się pokazują sobą-są prawdziwy w życiu i… Czytaj więcej »
z tym usuwaniem obraźliwych komentarzy od razu skojarzyła mi się taka sytuacja, że jak mam ogródek i ktoś mi wrzuca przez płot śmieci to też je sprzątam. bo to moja przestrzeń i nie chcę mieć śmieci. i takimi śmieciami są obraźliwe, chamskie komentarze. dlaczego masz je trzymać ma SWOIM blogu? dlaczego utrzymywanie porządku i kultury na swojej przestrzeni traktowane jest przez niektórych jak tchórzostwo (usunęła komentarz bo się boi!).
Bardzo zgrabnie zaczęłaś od tej biednej Kasi. Ciężko napisać inny komentarz niż: zgadzam się w 100%.
zgadzam się również w 100%, nie będę krytykować, bo nie ma co, zresztą jak zajrzałam tutaj to utonęłam – oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu, jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości – gratuluję mądrego i obiektywnego spojrzenia na życie i otaczający nas świat
z serdecznymi pozdrowieniami, ella
Uzasadniona, merytoryczna krytyka jest jak najbardziej ok. Ale nie chamska, prowokacyjna. Chociaż nazywanie takiej znęcaniem się to przesada jak dla mnie, ale na pewno jest to głupie i nie ma sensu.
Z Coelho dałam się wrobić 🙁 Tekst niesamowicie trafny 🙂
Zdjęcie z 'love' jest Twojego autorstwa ;> Chciałabym je podkraść, bo bardzo dosadnie określa to co czuję 🙂
Natknelas mnie, żeby sobie stworzyć regulamin. Mój blog nie jest popularny, ale pewnie prędzej czy później pojawi się jakis zakompleksiony, zgorzknialy człowiek, którego celem będzie jeszcze bardziej obniżyć moją samoocenę… prewencja zawsze jest lepsza od leczenia…