Chciałabym dzisiaj popracować z Wami nad czymś, co długo było także moim problemem. Mianowicie – nad krytykanctwem, czyli nadmierną nieuzasadnioną krytyką.W czasach kiedy jeszcze nie byłam szczęśliwym człowiekiem, z lubością obserwowałam cudze potknięcia i porażki, wytykałam (głównie w myślach) błędy innych osób i myślałam, że jest mi z tym dobrze. Gdybym się nie zmieniła, pewnie byłabym stałą odwiedzającą portali typu pudelek czy wiocha.
Uważam, że jeśli ludzie robią rzeczy które im samym nie przeszkadzają, a jednocześnie nikogo nie krzywdzą, to nie ma powodów aby ich z tego powodu krytykować.
Jeśli Twój sąsiad nosi różowe kabaretki, w czym rzecz? :)) Niech nosi, skoro lubi 😉
Czym dla mnie jest nieuzasadniona krytyka? Zwykłą przemocą psychiczną. Możesz ubierać ją w płaszczyk iluzji, że chcesz komuś pomóc albo coś uświadomić, ale hej, ogarnij się – gdybyś naprawdę chciał, zrobiłbyś to w inny sposób. Wierz mi :))
Taka krytyka po części wynika z naszego nieuzasadnionego bólu dupy, i przepraszam tutaj za sformułowanie, ale jest to zwykła frustracja.
Dlaczego tak NAPRAWDĘ krytykujemy? Kilka wybranych powodów
- Ze strachu. Ktoś prezentuje pogląd albo podejście której nie rozumiemy i która zaburza nasz ułożony piękny świat. Krytykujemy, aby ochronić własny świat i swoje podejście. Np. niektórzy mięsożercy krytykują wegetarian a wegetarianie mięsożerców.
- Z powodu niskiej samooceny. Mam niską samoocenę, więc spróbuję obniżyć ją też innym
- Bo inni krytykują, więc ja też muszę. Owczy pęd widziany często na różnych portalach.
- W rewanżu. Ktoś napisał mi, że mam zbyt ciemne zdjęcia na blogu, więc zerknę na jego blog i napiszę mu, że jest pasztetem. Ktoś obraziłł mnie w komentarzu , więc nazwę go cipulką (to zdarzyło się pod poprzednim postem…)
lub zassaj z dropboxa
O nieuzasadnionej krytyce i innych warunkach wolności emocjonalnej i szczęścia pisałam też w swojej książce która jest w weekendowej promocji, gdyby ktoś miał ochotę na refleksyjne dni wolne
Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz mnie na :
znowu dałaś mi wirtualnie po pupie, dobry temat do przemyśleń. Czy tylko ja tak mam, że zaczynając czytać mam jakieś argumenty na swoją obronę, ale gdzieś w środku wpisu mi je wytrącasz? 🙂
Jutro specjalnie pożyczam od siostry tablet, żeby przeczytać Twoją książkę ;]
będzie mi miło, jak dasz znać co o książce sądzisz 🙂
Ja też znowu po tyłku dostałam. 😀
Ajjj, lubię takie posty, od razu się nad sobą zaczynam zastanawiać.
To jest straszne, wszyscy, wszyscy moi znajomi Polacy obgadują. Ostatnio koleżanka najeżdżała na dziewczynę, której co prawda nie lubię. Ale pytam: 'jak jest z tym [co robi] szczęśliwa, to przecież fajnie?'. Na to chwila ciszy i 'no weź, o co ci chodzi, ona się zachowuje bla bla bla…' Mieszkam za granicą i wydaje mi się, że rodowici tubylcy są bardziej tolerancyjni i mniej rzeczy im przeszkadza. Jak tak teraz myślę, to naprawdę nie przychodzi mi do głowy ŻADEN Polak (Polka), który nie krytykuje. Ja się ograniczam, ale ja jestem 'dziwna', wieczny samotnik, unikam ludzi, którzy krzywdzą innych i naprawdę jestem… Czytaj więcej »
Wiesz, na mnie ludzie też nie raz dziwnie patrzą, kiedy mówię, że nie chcę się wciągać w plotki albo coś takiego. Zapewne staję się w tym momencie kolejnym obiektem do plot 🙂 Pytanie, czy lepiej mieć takich znajomych, czy lepiej mieć ich mniej, za to bardziej wartościowych 🙂
to mi temat zadałaś na weekend, jak zawsze miażdzysz mi umysł, Kinga
Świetny temat, cały czas aktualny. 🙂
musze kupic Twoja ksiazke :O
swietny post rzeczywiscie tak jest
bardz prosze zrób tez kiedys post o tym jak nie przejmowac sie wszystkim dookoła
jak zawęzisz czym konkretnie się nie przejmować albo sprecyzujesz, to pomyślę 😉
np. tym ,że przykładowo, jeszcze nie wiem czy cos sie stanie , ale juz mysle co by było gdyby ,ze jak bedzie tak i tak (tzn zle) to co wtedy , i ze napewno tak bedzie.często tez ptrzejmuje sie szczesciem innych bardziej niz swoim ,
Zgadzam się! jeśli nawet ktoś się ubierze obciachowo to jakim prawem publicznie to wyśmiewamy?tylko dlatego że jesteśmy w większości?większośc nie zawsze ma rację.A poza tym ktoś wyśmiewany w ten sposób może naprawdę się załamac. Są ludzie którzy takie coś oleją ale inni mogą się załamac.Czemu to ma służyc?lepiej zając się sobą i własną garderobą.
Większość…nec Hercules contra plures, lub w fajnym tłumaczeniu – i Herkules dupa, kiedy ludzi kupa
Jezuuuu, znowu promocja tej durnej książeczki, really? Wpychasz ją ludziom do gardeł, że aż się kurzy. Za chwilę – Boże, broń! – wyskoczysz z tymi prawdami objawionymi w stylu Coehlo-Grochola z lodówki..
.
PS. I nie, wydanie e-booczka w wieku dwudziestu paru lat (jak to ciągle podkreślasz) nie jest żadnym osiągnięciem – uwierz. Twoja książeczka jest dokładnie taka sama jak gusta większości Polaków kupujących w empiku, po prostu PRZAŚNA – stąd i chwilowy sukces.
Pozdrawiam z niezwykłą życzliwością i zerową dozą "nieuzasadnionego krytykanctwa".
Oj maluczki maluczki
"kieby rękawicka…" ;P Jeszcze jakieś konstruktywne uwagi Aniu? Dajesz 😀
Przeczytaj posta od początku do końca i zastanów się czy przypadkiem Ciebie to nie dotyczy. 😉
PS A co Ty zrobiłeś/zrobiłaś w wieku dwudziestu paru lat z czego jesteś dumny/a?
Jakiś konkretny przykład na "przaśność" książki Ani?
@Anonimowy – dzięki że jesteś jednym z moim wierniejszych czytelników :))
@Agata, Emilka, Anonimowy – na tym to polega, że większość krytykujących Coelho nigdy go nie przeczytała, tak samo jak Anonim zapewne nie przeczytał mojej książki, normalka :)) Ślę duuuużo pozytywnej energii wszystkim ;*
Aniu, do usług, nie mam zamiaru cię opuszczać 🙂 Stanowisz zbyt ciekawy obiekt obserwacji. No i może za 10 lat wynajdziesz także lek na raka, zbudujesz miasto na Marsie i opanujesz głód w Afryce ;D Stwórz o tym nową książkę, KONIECZNIE! 🙂 W końcu zadufanie, tfu, marzenia nie mają granic, czyż nie? 🙂 🙂 🙂 Serdeczności.
zmartwię Cię, leku na raka nie wynajdę, bo rak nie jest chorobą 🙂
Uwielbiam twoją odwagę w głoszeniu swoich poglądów, potrzebę krzewienia wiedzy wszelakiej i kulturę dyskutowania z interlokutorami 🙂
Dziękuję za cenną uwagę i kłaniam 🙂
Oddany Wielbiciel/Oddana Wielbicielka
tak ja tez miałam takie nawyki- wynikajace z wlasnych kompleksów- jednak jęsli ludzie tacy jak Ty ,ja oraz wszyscy inny którzy naprawdę interesują sie rozwojem osobisty i samodoskonaleniem-wiedzą że jest to jedna z pierwszych rzeczy ktore musimy zmienić aby żyć lepiej i na bogato:)
moim zdaniem uwolnienie się od krytyki jest wręcz kluczowe. Dla mnie, obok wybaczania jest druga przełomowa zmiana w moim życiu.
Też kiedyś miałam sporo pretensji do świata 🙂 Dużo krytykowałam, wyśmiewałam, chciałam, żeby ludzie żyli "po mojemu". A potem utkwiło mi w głowie zdanie Gandhi'ego: "bądź zmianą, którą chcesz ujrzeć w świecie". Zrozumiałam to w ten sposób, że jeśli coś mi się nie podoba, to krytyka i narzekanie i tak niewiele zmienią. Za to mogę zmieniać świat swoją postawą i to od siebie muszę zacząć, a nie od innych. A jeśli chodzi o zwykłą krytykę dla wyżycia się, to zwyczajnie uważam, że szczęśliwy i pozbawiony kompleksów człowiek nie musi ranić innych swoimi słowami, nawet jeśli ma po części rację. Więc… Czytaj więcej »
zgadzam się! 🙂
Dziewczyno, to co napisałaś, to moje własne przemyślenia. Uwielbiam Cię i regularnie będę Cię odwiedzać. śledziłam Cię przed laty na photoblogu, ale potem zajęłam się maluszkiem. i szczerze mówiąc, zapomniałam o Tobie 🙁
zawsze jest mi miło, kiedy trafia tu ktoś, kto był moim dawnym "czytelnikiem" 🙂 Uściski dla Ciebie i dziecka
Już dawno to zauważyłam i cieszę się, że domknęłaś to (w moich oczach) na ostatni guzik 🙂 Ale nie można też mylić takiej krytyki z wyrażaniem zdania. Bo jaki sens mialyby powiedzmy blogi, gdyby nikt nie wyrażął sowjego zdania i nikt nie krytykował- byłoby same "Ojej ale ślicznie", "Super, wpadnij do mnie" ipt. ktoś może się niezgadzać z moją opinią, być na mnie zły i nawet nazwać mnie pasztetem, jeśli uważa że w jakiś sposób go denerwuję. Ale fakt- jeśli nie ma ku temu podstaw nie może tak robić. Zdarzyło się, że napisałam na czyimś blogu (już nie pamiętam) komentarz,… Czytaj więcej »
PS. Jak dobrze, że skopiowałam ten komentarz bo oczywiście pisałam za długo i sie nie wczytał. grrr 😉
zgadzam się z Twoim komentarzem, np. ostatni post o wczesnym wstawaniu – nie napisałam, że bycie sowa jest złe, przedstawiłam zalety bycia skowronkiem i otworzyłam dyskusję na ten temat. Szanuję sowy które probują się przeobrazić w skowronki, szanuję też sowy którym jest dobrze jak jest. Moim zdaniem w różnorodności i AKCEPTACJI jest siła, dlatego mam poważny problem, jak uciąć niepotrzebne obraźliwe komentarze ad persona bez blokowania anonimów…. chyba się nie da 🙁
Myślę, że osoba która uznała Cię za hejterkę miała do siebie mały dystans. Ja uznaję za "hejt" coś, co celuje personalnie w daną osobę.
Ja też tak uważam 🙂 Jeśli ktoś nie zgadza się z moim spojrzeniem na świat ma do tego prawo, dopóki nie obraża mojej osoby. Własnie czytam tez powyższy komentarz anonima… Powiem Ci, że z każdej nawet negatywnej opinii można wynieść coś dla siebie 🙂 Ale nie trzeba też wszystkiego brać do siebie. Widomo, lepiej się przyjmuje pozytywne opinie na swój temat, ale myślę, że póki nikt nie krzyczy prosto w twarz złe rzeczy, trzeba sobie dawac radę :*Pozdrawiam cieplutko :* PS. Hah ja własnie jestem ta sową, która usilnie chce się zamienić w skowronka ale coś jej nie wychodzi. Aha… Czytaj więcej »
nie trzeba kupować, można wypożyczyć za free, ale miło mi, będę wdzięczna za każdą (również mocno krytyczną ;)) uwagę.
Co do wydania książki, to jest to marzenie dużo łatwiejsze w realizacji niż się wydaje 🙂
To może jako doświadczona pisarka kiedyś mi pomożesz ? 😉 Za późno- kupiłam 😛
Pisarka? Raczej powiedzmy, że jestem sobie zwykłą Anią, a książka mi się przydarzyła :)). Jeśli masz ochotę dowiedzieć się o powstawaniu książki czegoś, czego nie opisałam na blogu https://www.aniamaluje.com/2013/09/moja-ksiazka-o-co-chodzi.html to napisz mi maila 🙂
test anonimowego komentarza
Najgorsze jest to że krytyka szkodzi obu stronom: osobie skrytykowanej psuje humor, a osobę krytykującą napełnia złymi emocjami. A szkoda. Pozdrawiam
chyba i ja wcisnę tu swoje trzy grosze 😉 znowu. Moja babcia zawsze powtarza: traktuj drugiego człowieka tak, jak sama chciałabyś być traktowana. I to naprawdę działa. Po przeczytaniu tego teksu przypomniały mi się czasy liceum. Miałam trzy kumpelki, trzymałyśmy się na ogól razem, ale nigdy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego dwie bardzo często nabijały się z M. Niby w żartach zawsze, ale jednak, szczególnie jeżeli chodzi o pewną część ciała, którą miała, powiedzmy, bardzo obfitą. I zawsze wyrzucałam sobie, że nigdy tego nie powstrzymałam tak definitywnie, jakoś tak wyszło. Czasy liceum, studiów się skończyły i tylko my dwie dalej mamy… Czytaj więcej »
Myślę że tutaj dużo daje właśnie to, że krytykuję bo inni krytykują. Bo czemu mam być inny?
Ja staram się mocno nie krytykować czegoś bez podstawie, ale nikt nie jest idealny.
Szkoda, że w ludziach jest tyle zazdrości i agresji. Jakoś w innych krajach nikt nie przejmuje się osobami, które ubierają się inaczej. każdy ma prawo ubierać się jak chce i robić co chce a nam nic do tego. Ci do linku mojego Facebooka to wysuwa się on po lewej stronie 🙂 Pozdrawiam
Często też krytykujemy i obgadujemy innych z nudów albo z powodu braku innych tematów do dyskusji, niestety. Albo też z chęci przypodobania się komuś? Bo, jeżeli nasza koleżanka obgaduje kogoś to czasami, żeby nie stracić w jej oczach, dajemy się wciągnąć w obgadywanie i tak razem się nakręcamy.
ja uwielbiam blistex
Uważam, że maść z witaminą A przy dłuższym stosowaniu wysusza usta. Carmexu po prostu nie mogę zużyć bo jak dla mnie ma okropną konsystencję bardzo kleistą. Mam problem bo moim tikiem nerwowym jest delikatnie podskubywanie ust i oblizywanie ich. Dlatego ciągle są naprawdę w bardzo złym stanie.
Próba komentarza 🙂
Mam Carmex, mam zwykłą wazelinę i pomadkę z witaminą E, ale nic mnie nie zachwyciło, dlatego jutro się pewnie wybiorę po Blistex. Pamiętam, że lubiłam kiedyś maść oliwkową Ziaja, 'opatrunek w kremie' czy coś takiego, ale zawsze zapominałam nałożyć ją prewencyjnie, więc zawsze ratowała skutki mojej sklerozy i z tego co pamiętam, nieźle się sprawdzała.
Ja polecam z Blistex "Lip Medex" – uratował mi zimą usta, jak przez mrozy i centralne ogrzewanie moje usta wyglądały jakby były wielką opryszczką (a nie mam żadnych problemów z opryszczką), całe popękane, napuchnięte i zaognione. Horror. Ten Lip Medex w dwa albo trzy dni doprowadził moje usta do stanu lepszego, niż przed zimą 😉
Maść ochronna z witaminą A wygrywa. Na usta. Na paznokcie. Na dłonie. Na suche łokcie. Ideał.
Och lubię też Neutrogenę do ust. Jest genialna ale cenowo pozostawia wiele do życzenia
Niedawno kupiłam Alterre i muszę przyznać, że daje radę. Co prawda największy test ma jeszcze przed sobą – wszak zima jeszcze nie przyszła;)
jak dotąd u mnie sprawdziła się właśnie alterra, blistex i maść z wit. A – bez żadnych zastrzeżeń 🙂 powracając do natury, chyba zacznę częściej stosować miód, a co do carmexu – pamiętam niesamowity boom na ten produkt jakiś rok temu (?), chyba za sprawą Kasi Tusk 😀 dosłownie wszystkie koleżanki go używały tylko dlatego, że Kasia poleca 😀 szybko jednak życie zweryfikowało reklamę i miały podobne odczucia jak Ty 🙂
Ja do tej pory kupowałam balsamy z nivea, ale będę musiała wypróbować tez innych w końcu:)
ja z niveą aż tak sie nie polubiłam, ale mam chrapkę na masełka, ze względu na zapachy:)
ja uległam wcześniejszemu blogowemu boomowi, ale fakt – carmex ma niezły PR 😉 nie wiedziałam, że Kasia Tusk ma w tym swój udział 🙂
oby się sprawdziła
Neutrogeny nie próbowałam, maść lubię, poza opakowaniem
ciekawe czym różni się od tego Intensiv, jak mi się skończy, pewnie wypróbuję 🙂
nie słyszałam o tej Ziaji 🙂
Oj, to polecam 🙂 Błyszczyki kosztują ok. 5 zł, a ślicznie pachną i bardzo dobrze pielęgnują usta 🙂 Pisałam o nich u mnie na blogu.
dobrze, że ostrzegasz, przyjrzę się jak to wygląda z wit. A przy regularnym stosowaniu 😉 Konsystencja Carmexu też nie jest moją ulubioną, ale mnie bardziej zniechęcał zapach 😉
który? 🙂
Stosuję Alterrę. Poza nią lubię miodki z Oriflame (w promocji oczywiście :P), teraz na przykład mam kokosowy i migdałowy. Ze względu na grę na instrumencie dętym używam go w sumie przez cały rok.
świetny pomysł z tymi komentarzami. bardzo lubię maść z witaminą A i pomadkę Alterra 🙂
słyszałam, ze te miodki to głownie wazelina, ale dobrze wiedzieć, że się sprawdzają 😉
ciesze się, że się sprawdzają, mam nadzieję, że pomogą utrzymać tu porządek i kulturę
Może i tak być, konsystencją za bardzo się nie różnią. Ale przynajmniej pomagają 😉
Komentarze są ok 🙂
Moim ulubionym mazidłem do ust jest Owocowy błyszczyk z Ziaji, nie polubiłam się z pomadką nagietkową z Alverde.
Ja na co dzień używam różnych pomadek ochronnych, alw codziennie wieczorem smaruje usta wazeliną z Ziaji
większość z tego widzę na oczy po raz pierwszy, chociaż na usta próbowałam wielu rzeczy, bo mam z nimi megaproblem od wielu lat i powiem Ci, że Carmex to chyba jedyne, co mi pomogło. muszę znowu w niego zainwestować. choć faktycznie zapach ma kiepski. 😉
Właśnie kończy mi się ta rumiankowa Alterry, bardzo dobra jest 🙂 Jak dla mnie ona pachnie tak trochę biała czekoladą, ale z nutą chemii ;p Carmexa w tubce używałam zeszłą zimą i od tamtej pory właśnie z zimą mi się kojarzy, że nie wyobrażam sobie go używać w inną porę roku 😀 A poza tym chyba trochę pomaga, jak wyskoczy mi na ustach "zimno".
Dzięki Aniu za ten post ! 🙂 Chyba się skuszę na Blistex jak skończy mi się Tisane (całkowicie naturalny skład), który u mnie jak na razie jest bezkonkurencyjny i chętnie go polecam 🙂
Pozdrawiam 😉
kolejna osoba poleca starą, poczciwą Ziaję 🙂 Alverde nie było w moim rossmanie, stąd alterra. widzę, że nic nie straciłam 🙂
to tak ja – o ile nie mam specjalnych potrzeb, używam tego co wpadnie w ręce 🙂
mi Carmex pomagał początkowo. Byłam z niego zadowolona (mimo smaku/zapachu) dopóki nie spróbowałam lepszych produktów i nie zaczął mnie przesuszać. Świetnie, że Tobie dobrze służy 🙂
aż powąchałam, może coś w tym jest 😉
Nie wiedziałam, że Carmex jest do doraźnego stosowania, to wiele tłumaczy 🙂
Tisane jeszcze nie miałam, na razie mam wiele mazideł, ale Blistex (ten intensive) naprawdę gorąco polecam 🙂