Planowałam ten tekst przy okazji suszy, bo chociaż kocham kąpiele w wannie i długie prysznice, to zaczęłam odczuwać w związku z tym jakieś takie lekkie ukłucie i je ograniczyłam. A potem stwierdziłam, że nie wypada o tym pisać i porzuciłam pomysł. To co czułam, to eko wstyd.
Jestem tą osobą, która serio ma listę. Gdy odpisuję komuś „wciągam na swoją listę” to ona istnieje w moim google keep (dzięki tej apce napisałam pracę magisterską) z podziałem na filmy, seriale, książki i inne super rzeczy, które mi polecacie. Raz na jakiś czas losuję sobie coś, aby poszerzać swoją bańkę. W ten sposób zaczęłam oglądać „The good place”. Bez spoilerów – główna bohaterka trafia po śmierci do „dobrego miejsca”, ale to pomyłka, bo była okropną osobą. Prosi więc o pomoc przyjaciela, który nauczy ją jak być dobrą i etyczną.
No właśnie. Czyli jaką?
@aniamaluje.com Próbuję być lepszym człowiekim, ale to trudne!##aniamaluje ##środowisko ##awokado ##natura ##dzieńziemi
♬ original sound – kayl_juice
Często wrzucam jakieś eko wskazówki, namawiam do picia kranówki, polecam ulubione sklepy, gdzie można kupić większe torebki przypraw, by nie mnożyć śmieci, ale też przyznaję się do swoich „grzeszków”. Że kupiłam borówki w plastiku a moje ulubione przedokresowe danie (makaron z pesto i łososiem) zostało wzbogacone o śmietanę 30%, więc mamy tutaj plastikowego jackpota.
Pokazuję takie rzeczy, bo jestem tylko człowiekiem i nie chcę stwarzać iluzji idealnej eko osoby, bo nią nie jestem.
Ale robię to chyba zbyt rzadko. Nie dlatego, że to niemodne, poza trendami, że teraz warto bawić się w aktywizm i podpinać się pod każdy modny temat, ale miałam poczucie, że pokazując te bardziej „grzeszne wybory” w jakiś sposób będę je promować. Jak zamówione na dowóz jedzonko, które zostało opakowane w mnóstwo plastiku. Ile osób może zamówić przeze mnie? No aż wstyd to pokazać! Ale taki przed samą sobą, komentarze w internecie już od dawna nie robią na mnie wrażenia, bo to zawsze (serio zawsze!) wygląda tak:
Zamieszczam zdjęcie obiadu – makaronu z łososiem i pesto w śmietanowym sosie. W odpowiedzi na moje stories dostaję wiadomości:
- O jak dobrze, że ktoś pokazuje niedietetyczne rzeczy, mam już dość tych wszystkich przepisów z wyliczonymi kaloriami, czuję się wtedy winna
- Czy ty wiesz jakie to jest niezdrowe? Jak możesz coś takiego promować?
- Ale fajnie że mówisz o jedzeniu ryb! Zawsze czekam na te twoje przedokresowe napady na makrelę albo śledzie, bo mam tak samo! Instagram potrzebuje normalności
- Biały makaron? Powinno się jeść ciemny…
Zwariowałabym, gdybym miała do serca brać sobie każdą opinię. One więcej mówią o systemie i hierarchii wartości osoby komentującej, niż o mnie.
No właśnie – co to znaczy „wybierać właściwie”?
@misswhitebio I WILL do a tik tok for every sound involving the good place ##fyp ##thegoodplace
♬ original sound – kayl_juice
Szczerze? Interesuje się filozofią od liceum, a wciąż nie wiem. Podziwiam internetowych komentatorów, którzy mają na trudne i skomplikowane problemy tak proste odpowiedzi!
Eko wstyd
Zmieniłam zdanie co do swojego podejścia. Od kiedy nagrywam też materiały o prawach ucznia, odzywają się do mnie nastolatkowie. I jestem tym przerażona, bo wielu z nich czuje OGROMNY, PRZYTŁACZAJĄCY I PARALIŻUJĄCY WRĘCZ wstyd za sam fakt istnienia.
Bo ziemia jest przeludniona, bo rodzice używali pampersów, bo oni nie są idealni, bo pani w szkole kazała przynieść pracę w foliowej koszulce na dokumenty.
Ja nie żartuję.
Młodzi ludzie są obciążeni poczuciem winy za emisję CO2 i wyrzucają sobie, że rodzice podwożą ich autem do szkoły, bo mieszkają pod miastem a na rower jest za daleko. Odczuwają bardzo silny eko wstyd za rzeczy, na które nie mają wpływu.
Żadne dziecko nie powinno czuć na sobie takiego ciężaru! Kondycja naszej planety to odpowiedzialność wielu pokoleń, w tym w dużej mierze boomerów, którzy zachwycili się artykułami jednorazowymi i korzystali z nich bez refleksji. Ale wiecie co? Nawet dla nich jestem wyrozumiała. Skąd oni u licha mieli wiedzieć i nabyć świadomość ekologiczną? Przekaz medialny był wtedy zupełnie inny. Mleko się rozlało.
Gdy czytałam w sobotę książkę w parku, towarzyszył mi sok w butelce – bo kocham czerwone pomarańcze i kinder country. Z olejem palmowym, syfiastym składem, pakowany w folię i produkowany przez korporację. So what? Miałam wielką ochotę!
Eko wstyd? Już nieobecny!
To jest już poważny problem
Na temat „environmental guilt”, czyli eko wstydu, powstają artykuły naukowe. Powoli zaczyna się też mówić o EGS (to samo, tylko dopisek „syndrome” na końcu). Guilt-free consumption ma nawet cały artykuł na wikipedii! A co powoduje u Was poczucie winy?
Głównie to jedzenie mięsa, nabiału, wege produkty w plastiku.
W ogóle produkty w plastiku.
Słodycze – bo pakowane w folię, bo oreo są z olejem palmowym…
I odzież. Że jesteście wege, ale buty ze skóry, bo trwalsze.
Albo że w ogóle buty, bo rozkładają się milion lat.
Och i wanna!
Nie jestem sama. Gorące prysznice i kąpiele w wannie (nawet jak raz w tygodniu!) generują w nas wielkie poczucie winy. To jedynie kilka wypowiedzi:
Eko wstyd? Pora na reality check
Ups, wiecie że w Tajlandii cały street food smażony jest na palmowym? Moim zdaniem zamiast starać się myśleć o całkowitej eliminacji, powinniśmy szukać certyfikowanych produktów. Olej palmowy RSPO, ryby z certyfikatem MSC, inne spożywcze produkty ze znaczkiem UTZ.
Czy wiesz, że w takiej Japonii każde warzywo jest w foliowej torbie, a Ty biczujesz się o jedno opakowanie, gdy kupujesz borówki do ukochanego deseru?
Susza to poważny problem, ale obwinianie nas za długi, relaksujący prysznic po ciężkim dniu jest okrutne – gospodarstwa domowe zużywają tylko 12% wody, 74% to przemysł! (źródło). Nasze elektrownie to jest jakiś dramat, jesteśmy w tyle za Europą. Ograniczanie niepotrzebnego zużycia wody (lejąca się z kranu przy myciu zębów, spłukiwanie siku dużym przyciskiem zamiast małym) jest ważne, ale to nie my ponosimy największą odpowiedzialność w tej kwestii.
Wytykasz błędy innym?
Surowi rodzice wychowują najlepszych kłamców. Shaming nic dobrego nie wnosi! Powinniśmy doceniać wysiłki ludzi, bo to motywuje do kolejnych. Oskarżanie, zawstydzanie i wytykanie powoduje wrogość i niechęć. Wie o tym każdy dobry nauczyciel!
Z przerażeniem patrzę na nagłówki, gdy jakiś portal wytyka celebrycie czy innemu aktywiście, że poleciał gdzieś samolotem.
Jedynie zniechęcacie w ten sposób ludzi do bardziej eko rozwiązań! Ciotka nie pochwali się przed swoimi sąsiadkami, że pakuje teraz w owoce w wielorazowe woreczki, jeśli zaraz Grażyna jej wytknie, że na zakupy jeździ autem. Celebrytka za którą pójdą tysiące nie powie, że rezygnuje z wieczka do kawy na wynos, bo ktoś jej wytknie podróże samolotem. Wybiorą milczenie, aby uniknąć niemiłych ocen, nawet jeśli mówienie o tym głośno zachęciłoby do działań wiele osób. Ja uważam, że małe akcje są ważniejsze od wielkich, ale niespełnionych deklaracji. Shaming to nie jest droga.
Jeśli wymagamy od każdego, że będzie kryształowo czysty, to może zacznijmy od siebie. Nie mów innym jak żyć – pokaż jak żyjesz. Bądź najjaśniejszą z gwiazd i upewnij się, że świecisz nieskazitelnym przykładem zanim coś komuś złośliwie wytkniesz, nie znając tła jego decyzji.
A już najbardziej mi przykro, że czujemy ukłucie wstydu gdy zrobimy coś dobrego dla naszego zdrowia lub bezpieczeństwa, albo wykonamy najlepszy krok, na jaki nas finansowo lub psychicznie stać.
Nie musisz czuć się winny
Nie chcę być częścią świata atakującą ludzi pijących butelkowaną wodę, gdy źle się czują po kranówce. Nie chcę wytykać innym, że korzystają z jednorazowych artykułów higienicznych zamiast z kubeczków menstruacyjnych, bo nie lubią, bo się boją, bo kubeczek się nie sprawdził.
Nie dorzucę kamienia przeciwko jedzącym mięso dla zdrowia, bo sama czuję się KOSZMARNIE, gdy nie mam dostępu do żelaza hemowego. Nie ja jedna:
Mam w sobie wystarczająco dużo empatii by zrozumieć, że mając ograniczoną przestrzeń w głowie (mental bandwidth) nie każdy może mieć możliwość myślenia o byciu eko. Dlatego osobiście rozpoczynam dzisiaj swój rok bez wstydu. Nie będę biczować się za swoje decyzje, bo wiem, że podejmuję najlepsze, jakie tylko potrafię. Odrzucam eko wstyd. Nie chcę czuć się winna, że polecę na wakacje samolotem, jeśli to opcja najbardziej bezpieczna i ważna dla mojego dobra. Że zjadłam śledziki na raz, bo przed okresem wstąpił we mnie demon pragnący wszystkich ryb świata. Że używam chemicznych środków do prania, bo te domowe i eko mi się nie sprawdziły. Że zjadłam słodki batonik z olejem palmowym.
Jeśli nic nie zmienimy w swoim osądzającym innych postępowaniu, to niebawem nie będziemy mówić o environmental guilt syndrome, tylko o samobójstwach nastolatków powodowanych poczuciem winy za to, że żyją. Nie chcielibyście czytać tych wiadomości, które ja czytam, a które młodzi ludzie mi wysyłają.
Powtarzaj proszę za mną:
Jestem wolna od poczucia winy, bo dokonałam najlepszego wyboru, jakiego potrafiłam i na jaki było mnie stać.
(psychicznie, finansowo, czasowo, z powodów bezpieczeństwa).
Tylko Ty wiesz, jakie motywy Tobą kierowały.
Jestem ciekawa, czy też odczuwasz eko wstyd!
Ściskam!
Tak! To znaczy, już nie… Kilka miesięcy temu miałam kumulację: czułam się codziennie oskarżana o niszczenie planety – przeze mnie topnieją lodowce, zwiększa się emisja CO2, ociepla się klimat, świat tonie w śmieciach, wody ubywa, lasy znikają, Australia płonie, wymierają zwierzęta… Aż w końcu powiedziałam sobie, że nie zgadzam się na te oskarżenia. Między innymi dzięki mojemu Mężowi, który na ogół „ma to w dupie”. Jakiś czas temu miałabym go za złoczyńcę i ignoranta, ale jednak muszę przyznać mu zdrowy rozsądek… Nie jest tym, co wywozi śmieci do lasu (:/), ale też nie zadręcza się tym, że leje sobie pełna… Czytaj więcej »
Świetnie ujęte- dziękuję 🙂
Kiedyś wrzuciłam na stories że przerzuciłam się na szampon w kostce, że twarz myje mydłem oliwkowym i oba te produkty pakowane są w kartonik, a na koniec wrzuciłam zdjęcie wody różanej która kupiłam w szkle po czym koleżanka napisała mi że to wcale nie eko, bo produkcja szklanych butelek zużywa więcej wody niż plastiku. W momencie kupowania byłam z siebie dumna że może jakieś rozwiązanie jest lepsze niż to co kupowałam wcześniej, niestety po tym było mi wstyd że faktycznie za mało wiem i moje wybory są niczym co może dobrze wpłynąć na świat.
Może spróbuj spojrzeć na to z drugiej strony. Plastik, mimo że do produkcji zużywa się mniej wody, zewsząd zalewa naszą planetę i warto go eliminować. Natomiast szkło można przetapiać i szklane opakowania są po prostu lepsze. Wiem, że plastik też można przetapiać i tak się dzieje, jednak nie jest to aż tak częste. Niestety. Pozdrawiam Cię serdecznie! Trzymaj się! 🙂
Ja nie mogę, ale to jest prawdziwy tekst dla mnie ostatnimi czasy. Też staram się dokonywać dobrych wyborów, ale niektórych rzeczy po prostu nie umiem wprowadzić i przez to wewnętrznie się biczuję. Dzięki Aniu, za Twoim przykładem postaram się tego nie robić!
Zdarza mi się odczuwać eko wstyd, ale znając powody, które mną kierują przy dokonywaniu takich, a nie innych wyborów jest mi łatwiej i nie popadam w skrajności:) A Twój tekst, Aniu, jeszcze bardziej mi pomógł. Tego potrzebowałam, dziękuję ❤️
Mam od wielu miesięcy… Ale zainteresował mnie ostatnio artykuł z jakiegoś newslettera którejś z organizacji eko (nie pamiętam źródła, więc nie podlinkuję) o tym, że zamiana oleju palmowego na inny, np. kokosowy nie sprawi, że będzie lepiej. Pod palmy kokosowe również trzeba sporo terenów na plantacje, więc wymiana taniego składnika do produkcji żywności na inny również tani wcale nie jest prostym rozwiązaniem. Jedyne co można zrobić to kupować olej palmowy z certyfikowanych źródeł. Z drugiej strony, ja mam wyrzuty sumienia jak jem mięso, mimo, że bez mięsa nie potrafię dobrze funcjonować. Chyba wystarczy nie dać się zwariować i wprowadzać zmiany… Czytaj więcej »
Ja też jestem za taką opcją!
Jaki trafiony tekst! Sama prowadzę konto na instagramie- @le_frenchfry. Bardzo często bije się w głowie czy coś wstawiać czy nie. Często podejmuje współpracę barterowe i… i nie każda przesyłka, nie każdy produkt jest w nurcie eko. I nie ukrywajmy, nie wszystkie moje działania są eko. Pomimo ze bardzo cenie sobie eko tryb życia pewnie rzeczy robię bo lubię. Cieszę się ze to przeczytałam bo już się zastanawiałam czy tylko ja mam takie rozterki. 😂
Aniu, dzięki za ten i wiele innych postów. U Ciebie każdy poruszony temat ma głębię. Niby mowa o eko wyborach, a tak naprawdę o życiowych wyborach i poczuciu winy, przeżywanym przez wszystkich, nawet jeśli tematyką eko w ogóle ich nie rusza. Pozdrawiam serdecznie, wierna czytelniczka.
Mam takie przemyślenie, że jesteśmy obecnie eko, bo nieco zmanipulowały nas wielkie kocenrny, które pięknie na tym zarabiają. Produkty eko, bio i fit często z kiepskim składem lepiej się obecnie sprzedają. W Japonii pakują wszystko w plastik – zastanawialam się, czy o tym napiszesz xD, bo uznali, że tak jest bezpiecznie dla zdrowia. Biorąc pod uwagę ich wysokie standardy higieniczne, które stosują od lat i nie potrzebują do tego covid, ja im zaczęłam wierzyć. Eko wstyd – tak bardzo… Teraz najgorzej, bo jednak dania na wynos to często plastik, restauracje zaczną dawać plastikowe sztućce, jest bardzo dużo śmieci plastikowych. Z… Czytaj więcej »
Czytam właśnie książkę SF J. Brunnera „Ślepe stado”, jestem coraz bliżej końca, i coraz bardziej przerażona tym, jak realna za kilkadziesiąt lat może być wizja autora sprzed lat kilkudziesięciu. Zgadzam się, że ludzie świadomi i wprowadzający zmiany na miarę swoich możliwości nie powinni się katować poczuciem winy czy wręcz wstydu… Z drugiej strony błąka mi się po głowie pytanie, czy do osób starszych, zatwardziałych w przekonaniu, że np. globalne ocieplenie to wymysł, można trafić inaczej niż wywołując w nich społeczne poczucie wstydu? Do całej masy osób nie przemawiają argumenty racjonalne, za to te oparte na emocjach jak najbardziej. Obawiam się,… Czytaj więcej »
zapisałam sobie tytuł!
Ostatnio pojawiają się też dość mocne głosy (naukowców chyba głównie rosyjskich) odnośnie zmian klimatycznych, ale w drugą stronę. Ma niby nadejść fala zimna i za jakieś 30 lat w średnia temperatura obniży się o kilkanaście-kilkadziesiąt stopni. Środowisko naukowe wcale nie jest tak bardzo zgodne co do globalnego ocieplenia, jak się powszechnie mówi… Także może być różnie. Problem polega na tym, że zmiany klimatyczne są dla nas, przeciętnych ludzi, niemożliwe do sprawdzenia, możemy tylko wierzyć w to, co nam mówią.
Świetnie, że o tym piszesz. Staram się być ok w stosunku do planety, tym bardziej, ze widzę, w jaki sposób się zmienia. Ale kurczę, czasami mam ochotę na czipsy w foliowym opakowaniu, nie mogę się przekonać do szamponu w kostce. Ale za to rezygnuję z kupowania wody w plastiku (stawiam na dzbanek z filtrem), porzuciłam plastikowe reklamówki na rzecz tych materiałowych, uszytych przez mamę. Czy to się równoważy? Nie wiem, czasami mam wyrzuty sumienia, że nie staram się odpowiednio, ale z drugiej strony – coś robię w tym kierunku. Myślę, że liczy się przede wszystkim zdrowe podejście.
Chciałabym, żeby każdy z nas dokonywał swoich wyborów, a nie z poczucia winy. Możemy zachęcać, pokazywac zalety, ale nie mamy prawa wywierac na nikim presji i zmuszać do zmian.
A co do listy, ja też serio mam listę, na którą wpisuję równe rzeczy z polecenia 🙂
super napisane, grunt to rozsądek i zdrowe podejście do wszystkiego