Nie wiem jak Ty, ale ja pamiętam ze szkoły wiele osób, które nawet nie próbowały. Pamiętam ludzi chowających ze wstydem pokreślone na czerwono wypracowania i takich, którzy wstydzili się wystąpień publicznych. Pamiętam też wiele osób, które bardzo bały się, że zostaną wyśmiane.
Może warto byłoby zatem posłuchać ekspertów i zamiast ogniskować naszą uwagę na błędach, zacząć skupiać ją na tym co dobre?
Krótko mówiąc – zamiast kreślić na czerwono błędy (co nie działa, bo utrwala zły wzorzec!) zacząć utrwalać to, co wyszło.
Gdy dziecko uczy się pisania liter, zamiast kreślić na czerwono te krzywe – zaznaczyć w kółeczko to idealne i dopisać „wspaniale!”.
Zapewne sam wielokrotnie odczuwasz frustrację, gdy wykonujesz w pracy wszystko dobrze przez cały miesiąc i nikt tego nie zauważa, a jeden błąd staje się natychmiast eksponowany i podkreślany na wszystkie sposoby. To nie jest miłe.
Brak doceniania starań sprawia też, że przestajemy próbować robić coś ponad.
I tak przecież nikt tego nie doceni, a jeśli zdarzy się, że coś nie wypali – będzie to wyśmiane albo skrytykowane.
O tej zmianie sposobu więcej opowiadam w filmie na Youtube.
Przygotowałam też prosty PDF ze ściągą jak działa metoda i mini wyzwaniem, by spróbować zmienić na tydzień sposób komunikowania się z innymi.
Plik znajdziesz tutaj:
Polecam też książkę „Wypalone dzieci” – tak jak realnym problemem jest wypalenie zawodowe, tak presja którą nakładamy na dzieciaki prowadzi do wypalenia…dzieci. Zmieńmy coś, póki możemy 🙂
Uściski, Ania
Ale fajne. Musze co prawda przylożyć się na spokonie do tego co znalazłam u Ciebie na blogu, ale już wiem że będzie to coś co wykorzystam,
Bardzo fajny pdf. Zastanawiam się tylko co powinnam powiedzieć osobie, która pomogła mi raz w czymś, ale właśnie pominęła te fugi? W sumie mogę je umyć sama jak ta osoba nie będzie widzieć. Ale co jak muszę poprawić coś i ta osoba i tak się dowie, że coś mi nie pasowało? Czy jak powiem dziękuję ci, że umyłeś mi naczynia, ale kilka sobie poprawię, bo widzę niedociągnięcia to jest ok? Bo to może brzmieć jak uszczypliwość opakowana w kokardę.
Coś w tym jest. Moje wypracowania były zawsze czerwone i ocena była adekwatna do ilości błędów, choć znajdował się na końcu dopisek że treść jest świetna. A pisałam najdłuższe prace klasowe z uczniów więc miałam kiedy te błędy narobić. Moja mama po którejś jedynce z rzędu przyszła pogadać z polonistka i wywalczyła dwie oceny z wypracowań za treść i za poprawność językową. I tak przynosiłam do domu zawsze 5 i 1… A ortografia do dziś jest moją pięta ahilllesową.