Ulubieńcy października, czyli dawna Ania wróciła! 😁

Mam zapłon, co? Taki tekst publikować pod koniec miesiąca, to potrafię tylko ja. Z ręką na sercu, zaniedbałam bloga, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Na początku października miałam zabieg chirurgiczny, po którym nie dość, że wyglądałam jak ktoś bardzo okropny (🦆), to jeszcze nie zagoiłam się właściwie a moja rana dwa razy postanowiła się otworzyć i byłam szyta na nowo. Nie miałam sił na ułożenie puzzli, co tu mówiąc o pisaniu bloga. Ale na tych puzzlach, to się poryczałam, bo poczułam się totalnie niezaradna, nieprzydatna i beznadziejna.

Gdy odzyskałam siły, skupiłam się na dokończeniu e-booka o budowaniu pewności siebie i poczucia własnej wartości. Pisanie jak zawsze w pewnym sensie mnie „uratowało”. Chowajcie się wszystkie wibratory świata, nic nie daje mi takiej satysfakcji i ulgi w życiu, jak napisanie czegoś! I to nie jest żart, jeśli jest ci smutno i źle, natychmiast szoruj poczytać wpis o pisaniu ekspresywnym – tu udowodniona badaniami metoda na to, aby poprawić swoje samopoczucie. A przy tym bezpłatna i niewymagająca żadnych specjalnych utensyliów w domu.

To może zanim ulubieńcy, to jeszcze dwa słowa. Stęskniłam się za pisaniem i chciałabym robić to częściej. Ale niekoniecznie na blogu. Pod koniec grudnia robię sobie urlop i znikam z Instagrama. W tym czasie będę urlopować, ale po urlopie planuję ogarnąć kilka spraw i… znowu wyjechać. Tym razem skupić się na odpoczynku i nauce, mam nadzieję, z przyjemnego dla moich płuc balijskiego klimatu. To będzie czas na relaks, ładowanie baterii i zdobywanie nowych umiejętności. Chciałabym nauczyć się dwóch rzeczy. Opowiadania historii w formie video oraz tworzenia dobrych newsletterów. Jestem wyposażona w kursy odnośnie jednego i drugiego. Bardzo poważnie rozważam przerwę od Instagrama, bo odciągnął mnie od tego, co sprawia mi największą przyjemność, czyli opowiadania historii. Być może będę się komunikować z wami przez bloga albo… pisać do was listy. Znaczy – maile. To takie milsze i bardziej osobiste 💕😊.

Jeśli masz ochotę dostawać ode mnie dłuższe wiadomości i nie przegapić tego, to skorzystaj z poniższego formularza👇🏻

Oki! Trąbię o tym na wszelki wypadek, bo gdy będąc w 2020 w podróży po Azji na 5 dni (!) zrobiłam sobie przerwę od Instagrama, to martwiliście się o moje zdrowie i życie. Chciałabym pozostać z wami w kontakcie… nie mając konieczności bycia online. Newsletter można napisać i wyśle się automatycznie. Na poważnie rozważam tymczasowe wyrzucenie apki Instagrama z telefonu na początku 2022. A jeśli mi się spodoba? Mój biznes znalazł się w niebezpiecznym momencie, gdy zbyt wiele rzeczy opartych jest na mojej osobistej twarzy, formie i zaangażowaniu czasowym. Jako copywriterka czułam się bardziej… wolna. To właśnie uświadomił mi czas rekonwalescencji, który spędziłam głównie leżąc i myśląc.

Przez ten cały czas obejrzałam dwa seriale, dwa filmy w kinie i przeczytałam tylko dwie książki. W mojej głowie to miał być czas na maratony filmowe i pochłanianie książek jedna za drugą. Jeśli kogoś ci ulubieńcy rozczarują, totalnie zrozumiem!

Dobra, muszę dopisać jeszcze jedną ważną rzecz!!! Można u mnie śmiało kupować różne lokowania na blogu, oczywiście tylko wtedy, gdy produkt mi się sprawdzi, ale nie da się kupić bycia „ulubieńcem”. To tak, jak można kupić sobie czas z kimś, ale nie da się kupić prawdziwej przyjaźni czy miłości. Zresztą, w 2018 roku napisałam trochę jak działa ten influencerski świat

Jeny! Ale ja przeciągam, miałam napisać po prostu jakie są moje ulubione produkty października. Naprawdę stęskniłam się za pisaniem!!!

  1. Deserki Bakoma Ave Vege

Nie cierpię jogurtów. Czuję się po nich zaflegmiona i poza serami oraz okazjonalnie masłem i śmietaną 30%, unikam produktów mlecznych. Smoothie i koktajle tylko na mleku roślinnym, tak samo jak wszelkie wypieki. Przy okazji – polecam przepis na mleko kokosowe z wiórków za 2,50 zł albo z pasty koksowej w 3 minuty (polecam pastę Krukam). Skoro ustaliliśmy już, że nie jestem fanką jogurtów i mlecznych deserków typu ryż na mleku, jogurcik, monte itp… przedstawiam wam mojego zbawcę. Produkt, dzięki któremu przetrwałam dietę płynną, a później miękką, gdy miałam 🦆 mordę i potworny obrzęk. Deserki Bakoma Ave Vege. Czekolada z wiśnią to mój ulubienic. Przetestowałam wszystkie wegańskie opcje dostępne w mojej okolicy, bo musiałam mieszać z czymś Vivomixx 450. Probiotyk w saszetkach, który z wodą jest glutowaty i obrzydliwy w smaku. Zmieszany z deserkiem w ogóle nie wpływa na jego smak i daje się go przełknąć. Gdybym mogła, napisałabym do Bakomy za ten deserek jakąś laurkę 🥺

Polecam, pyszka! I te kawałki wiśni, coś pięknego!

2. Elugel

Jakbyście się poczuli, gdybyście na początku dostali zakaz mycia zębów? Znaczy nie całych, ale byłam rozpruta pod nosem i pozaszywana tak, że miałam nie dotykać wszystkiego, co przykrywa górna warga, aby tego nie rozrazić. Było to dla mnie nie kryję, ciężkie. Płukanie buzi, szorowanie języka, to robiłam kilka razy dziennie aby czuć się w miarę czysta. W takich sytuacjach zbawieniem jest żel higienizujący, Elugel. Trzeba z nim uważać i stosować go tylko doraźnie, np. po ekstrakcji ósemki, ale bywa zbawieniem w trudnych momentach. Pomógł mi, gdy szwy puściły i moja rana zaczęła się paprać. Implantolog zalecił mi go też teraz, gdy dałam sobie wkręcić w kości dwie śruby z lewej strony, pod przyszłe implanty zębów. Bardzo mocno polecam!

3. Good Notes

Moja ulubiona aplikacja, dla której kupiłam na OLX używanego iPada. (etui z klawiaturą, o które często pytacie, kupiłam tutaj* – linki z gwiazdką są afiliacyjne). Dzięki Good Notes mogę zaznaczać i bazgrać sobie dowoli po artykułach naukowych i książki. Bez tej apki nie napisałabym nigdy e-booka o tym, jak budować pewność siebie i poczucie własnej wartości. Z każdego miejsca na świece mam dostęp do swoich bazgrołów i to jest piękne. Aplikacja jest płatna, ale warta każdej złotówki.

Tak wyglądają moje notatki na screenie:

Jak widać po otwartych zakładkach, mam tam inne e-booki z których korzystam (np. Microcopy, The Complete Guide czy Bez liczenia i ważenia) swoje luźne reakcje, a nawet grę, którą wymyśliłam kilka miesięcy temu i dopracowuję 😀 Ja mam pozornie chaotyczny sposób notowania, ale świetnie się w nim odnajduję. Jeśli jednak czytasz dużo publikacji naukowych albo studiujesz, ta aplikacja to złoto. Nie wyobrażam sobie bez niej życia, dlatego podrzucam filmik z jej ukrytymi funkcjami, które warto znać. Żałuję, że nie miałam iPada i Good Notes na studiach! Uczyłabym się 2x szybciej, chociaż i tak nie narzekam, bo efektywna nauka nie sprawiała mi nigdy problemów:

4. Solcoseryl, pasta

Jeśli masz afty (na afty lubię Aftin, a potem to), otarcia i odleżyny po aparacie ortodontycznym albo trudną w gojeniu ranę jak ja (chyba każdy już się domyślił, że chodziło o zatoki 😉) to ta obrzydliwa pasta jest zbawieniem. Tworzy gęsty opatrunek który sprawia, że do rany nie dostaje się pokarm, który może ją zanieczyścić albo podrażnić dane miejsce. Uwaga! Pasta do stosowania w jamie ustnej nie ucieszy wegan. To bezbiałkowy dializat z krwi cieląt. Jej stosowanie wcale nie było przyjemne, bo trochę się przemieszcza i tworzy zbitą, galaretowatą ślinę. Co rano budziła mnie silna potrzeba natychmiastowego umycia zębów i wyszorowania języka, bo uczucie lepkiego gluta jest obrzydliwe. Ale też pasta jest tania (ok. 11 zł) i diabelnie skuteczna. Tubka od otwarcia ma swoje właściwości tylko 28 dni, więc nie ma co oszczędzać produktu. Nie wiem jak dałabym bez tego radę!

5. Herbatka rumianek + gruszka

Bardzo długi czas nie mogłam nic gorącego. Ani ostrego, aby nie rozrazić rany. Picie ciepłej herbaty to nie to samo, co gorącej, przerzuciłam się na rumianek a ten… szybko mi się znudził. Wersja z gruszką jest spoko. Do kupienia w Lidlu, bardzo lubię!

6. Krem Tołpa nawilżona skóra

Z nim jest zabawna historia, bo dostałam go w ramach współpracy (ten post nie jest sponsorowany), ale miałam promować linię „promienna skóra”, która też jest super. Jednak po 👨🏻‍⚕️🔪 moja twarz spuchła, a potem zrobiła się sucha tak, że aż bolało. Mam od cholery kremów, bo różne marki wysyłają mi je w paczkach PR na potęgę, zaczęłam więc szukać czegoś, co ukoi to okropne uczucie i zrobiła to Tołpa. Krem jest tani (na promce w Rossmannie 22 zł, podobnie na stronie Tołpy), ma przyjemny skład, jest wegański, polski i nadaje się dla takich osób jak ja. Moja skóra jest wrażliwa i sucha, mam AZS. Nie sprawdzają mi się mocno pachnące kosmetyki, które tylko pogarszają sprawę.

Ten krem to złoto. Moja skóra dosłownie go piła! Polecam, bo jest tani, dobry i skuteczny, a do tego bardzo łatwo dostępny. To na długo będzie mój hit 💕

7. Film Diuna

Czy są wśród was fani Franka Herberta? Miałam kiedyś zabawną sytuację, gdy w liceum polonistka zapytała mnie o ulubionych autorów i gdy powiedziałam Herbert, to zapytała który wiersz a ja miałam takie WTF? Jaki wiersz, cała Diuna! Jestem fanką historii, ale musiałam ją sobie odświeżyć, w końcu czytałam ją ponad 10 lat temu! I to jest ekranizacja, na jaką czekałam całe życie. Uwielbiam Chalameta, na Leto Atrydę w tej wersji chętnie mówiłabym daddy 😅, ale cały film to majstersztyk.

Stąd właśnie na obrazku tytułowym jest pustynia, bo odwiedzając Saharę myślałam o tych książkach i tej historii. Kto nie zna Diuny, polecam. Kto zna, nie powinien się rozczarować. Ekranizacja z 1984 to przy tym kiepski żart 😉

8. Musy z Owolovo

Na diecie miękkie przetestowałam chyba wszystkie musy jakie istnieją i zaprawdę powiadam wam – Owolovo albo żadne. Nie podszedł mi tylko wiśniowy. Wiadomo, najlepiej zrobić samemu, to oczywiste. Łatwiej się mówi niż robi, gdy człowieka przerastają takie czynności, jak ułożenie puzzli. Jak myślę o swoim płaczu i meltdownie w tamtym momencie, to jestem wdzięczna za progres jaki nastąpił. Mocna polecajka!

9. Książka Lisa Taddeo, Zwierzę

To mały spoiler, bo jutro na mój Instagram wskakuje konkurs z książką do wygrania. Po lewej mój zmaltretowany egzemplarz recenzencki, po prawej już taki prawilny. Może dla nakreślenia sytuacji… dostaję w chuj książek od wydawnictw. Większość nie nadaje się do pokazania na blogu, bo są zwyczajnie słabe albo jadące na modnym w danej sytuacji trendzie. Czy trend w ogóle może być modny? To chyba już ten moment, gdy powinnam zamknąć laptopa. Ale mam na myśli mody na slow life i dziesiątki publikacji o tym, potem modę na hygge, ikigai, lagom… Sama kiedyś podjęłam się współpracy przy tytule o kąpielach leśnych i z perspektywy czasu jest mi wstyd. Kocham las, przytoczono tam ciekawe badania, ale… no po prostu nie.

Jedną z książek jakie trafiły do mnie w październiku było właśnie Zwierzę, Lisy Taddeo. Średnio co tydzień Maciek mnie pytał, czy już przeczytałam i co sądzę, bo wydawnictwo dopytuje. W pewnym momencie byłam bliska myśli, że są namolni. Oddalił mnie od niej tylko fakt, że zanim mnie pocięto i nafaszerowałam się lekami, zdążyłam przeczytać 150 stron i historia była bardziej niż obiecująca. Dokończyłam tuż po zakończeniu prac nad własnym e-bookiem i… nie mogłam się oderwać.

Nie znam imienia dziewczyny, która pracuje w wydawnictwie Agora i to ogarnia (wszystkie maile przechodzą przez Maćka), ale chciałam jej podziękować za zaangażowanie. Nie dość, że bardzo cisnęła na to, bym zapoznała się z pozycją (a to oznacza świetny research, bo książka trafia 10/10 w mój gust!!!) to jeszcze osobiście pojechała zawieźć mi ostateczny egzemplarz do biura, żebym zdążyła w niedzielę wrzucić post. Co więcej! Ja powiedziałam, że chciałabym 3 egzemplarze rozdać moim obserwatorom i co się stało? Zgodziła się 💕. Przemiła osobo z wydawnictwa Agora, mam nadzieję, że dostajesz godziwe wynagrodzenie za swoją pracę!

A co do książki… gdy ją skończyłam, to musiałam iść pod prysznic. Gdyby to nie był środek nocy, musiałabym iść na spacer. Jest mocna. Opowiada o kobiecie, która urządza się w patriarchalnym świecie i nauczyła się myśleć, że albo mężczyźni wykorzystują ciebie, albo ty ich. Książka jest napisana w bardzo konkretny sposób, bez kwiecistych opisów przyrody. Może wrzucę fragment (przepisuję z wersji przed ostateczną korektą)

TW: przemoc seksualna '(ten trigger warning dotyczy całej książki)

„Nie pamiętam, czy on we mnie wszedł, ale zapamiętałam ból. Czasami widzę bardzo wyraźnie, jak wylizuje każdy fragment mojej skóry od kolan do pępka, niczym samica myjąca swoje młode szerokim jęzorem. (…) Byłam zupełnie nieruchoma. Nie grała żadna muzyka, nie rozlegał się żaden dźwięk- z wyjątkiem mlaskania jego języka.”.

Książki nie ma w abonamencie na legimi (zobacz też: jak czytać książki za darmo), ale jeśli masz abonament, to w klubie mola książkowego moża połowę ceny zapłacić punktami😁

Jeśli nie znasz tej metody, to mówię o niej teraz. A jutro (w niedzielę) 3 egzemplarze będą do wygrania na moim Instagramie 🙂 Oczywiście w żaden sposób nie jestem zobowiązana do wrzucania tutaj czegoś o książce na blogu, ale jest świetna. Polecam bardzo mocno!!!

I last but not least…

10. POMOTODO. Bez tej apki nie zrobiłabym nic 🥺

Więcej o moich metodach na skupienie tutaj:

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
18 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ola
Ola
2 lat temu

Wlasnie zem dzis kupila ta ksiazke, przeczytalam tylko pierwszy rozdzial bo jestem w trakcie czytania czego innego ale mie moge sie doczekac az do tego wroce.

Ona
Ona
2 lat temu

Mi zaflegmienie po nabiale przeszło odkąd się przerzuciłam na produkty bezlaktozowe 🤷

Marta
2 lat temu
Reply to  Aniamaluje

Aniu, co masz na myśli myśląc okrutny ? Chętnie poznam Twoje zdanie bo ja trochę liznęłam tematu jak to wyglada od kuchni jeśli chodzi o firmy produkujące nabiał, ale także doskonale znam sytuacje jeśli chodzi o pozyskiwanie bezpośrednio mleka (mówię tu tylko o polskich realiach, nie światowych)

Kinga
Kinga
2 lat temu

Aniu, nie wyłamałaś się ze swojej zasady! 😂 Przy numerowaniu zgubiła Ci się 7. 😘😘😘 świetny wpis, będę się czaić na konkurs bo totalnie zachęciłaś do książki 😍

Koci Punkt Widzenia
2 lat temu

Dużo zdrowia Aniu! Ja ostatnio zaniedbałam różne rzeczy, ale skupiam się na dziecku, studiach no i w końcu kończę pisać książkę o endometriozie. Reszta świata może poczekać 😉

Marta
2 lat temu

Jak książka będzie gotowa to bardzo chętnie się zapoznam, ja akurat nie choruje, ale moja przyjaciółka już tak, więc nie raz starałam się ją wesprzeć w tej trudnej przeprawie.

Koci Punkt Widzenia
2 lat temu
Reply to  Marta

Zapraszam cię więc do mnie na bloga – taka sama nazwa, oraz instagrama (jest trochę treści na temat endo, a i pojawi się info kiedy będzie ebook) 🙂

Marta
2 lat temu

Cześć ! Aniu czytając Twoją historię operacji czy mogłabyś odezwać się do mnie na priv na insta @kosmetolog.technolog lub na mail co do specjalistów którzy podjęli się Twojej diagnozy i skierowania na operacje ? Od lat szukam jakiegoś specjalisty od zatok, który powie mi co dalej w mojej sytuacji bo utknęłam w martwym punkcie… Książka mam nadzieje że będzie na Legimi, bo odkąd odkryłam dzięki Tobie kody w bibliotekach to czuje że wskoczyłam normalnie w inny komfort życia. Na razie korzystam tylko na telefonie, ale mam nadzieje że niedługo dorobię się kasy na czytnik ze względu na wzrok 😉 Jejku… Czytaj więcej »

Kamila
Kamila
2 lat temu

Hej! Gdzie kupujesz solcoseryl w takiej super cenie? Ta pasta faktycznie jest zbawieniem przy moich częstych aftach i otarciach od aparatu, ale w okolicznych aptekach ceny zaczynają się od 50 zł 😩 nie mówiąc o tym, że jest wycofywana ze sprzedaży więc w ogóle ciężko ją dostać… I

Marceapanka
Marceapanka
2 lat temu
Reply to  Aniamaluje

A co ma pasta Solceseryl do zatok🙂nie jestem w temacie, a mam problem z zatokami

DobraFanfikcja
DobraFanfikcja
2 lat temu

Cholercia, właśnie patrzyłam na te musy Owolovo w swoim sklepie i stwierdziłam „meh, pewnie bedo takie se” i nie kupiłam. Teraz już będę mądrzejsza i dam szansę czemuś nowemu :). A te jogurciki wegańskie to w których sieciówkach do dostania? Kiedyś wzięłam jakiś z Lidla i dla mnie był niestety obrzydliwy, ale temu dam szansę, gdy spotkam.

Previous
Jak to robię, że skupiam się i kończę zadania?
Ulubieńcy października, czyli dawna Ania wróciła! 😁

18
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x