Coś, co mnie przeraża i Łęcka nie była dziwką [TYGODNIK]

Napisać cały tygodnik w pociągu i niechcący go skasować. Tylko ja tak potrafię. I gdyby to była dla mnie mechaniczna czynność, problemu nie byłoby w tym żadnego. Ale nie jest, bo pisząc angażuję w to emocje i one sobie gdzieś zdążyły już ulecieć wraz z ostatnią wstukaną w klawiaturę kropką.
Przykro mi jakoś.
Miniony tydzień był dość intensywny, ale ja tak bardzo lubię jak coś się dzieje, że nie potrafię już funkcjonować bez zwrotów akcji
(…)
No i tyle napisałam w poniedziałek 30.04, po czym poszłam korzystać z uroków Krakowa. 
Więc dzisiaj pojawią się krótkie, luźne fragmenty ostatnich dni, a jak nietrudno policzyć – jest ich trochę więcej niż siedem. W weekend wybieram się na wesele, więc po prostu wiem, że stworzenie wpisu będzie fizycznie niemożliwe, a od poniedziałku będę ostro walczyć o zrobienie wszystkich zadań w terminie. A zaraz potem Kijów! I czeska Praga, jeśli się uda. Tym bardziej doceniam zieleń i uroki przyrody, dzięki którym nie zwariowałam w tym szalonym czasie. I chyba dojrzałam do pewnej rzeczy…
Ciężko mi uwierzyć w to, co się ostatnio dzieje, bo dzieje się naprawdę dużo. 
(…)
Właśnie w tym momencie skończyłam pisać znowu, bo chłopaka siedzącego obok mnie w pendolino, zaciekawiło czy jestem blogerką, a internet i tak zrywało co chwilę, więc skupiłam się na rozmowie.
Kiedyś ucięłabym ją po dwóch zdaniach i wyjęła książkę. Od dawna jednak wiem, że najwięcej dowiaduję się i uczę bezpośrednio od innych ludzi i zawsze w jakiś sposób mnie to inspiruje. Tak też było tym razem, bo o bieganiu na 400 metrów na profesjonalnym poziomie wiedziałam tyle, co nic. A teraz coś tam wiem.
Nawet nie wyobrażacie sobie, ile inspirujących rozmów odbyłam w ciągu ostatnich dni. Podzielę to na skrawki, losowo wybrane fragmenty, bo nie mogę pozwolić sobie na rozbudowaną narrację. 
Piwko z Patką i Martą. O Patce będzie dalej, a z Martunią widuję się zdecydowanie zbyt rzadko (tak samo, jak z wieloma innymi osobami…). To było śmieszne, bo następnego dnia dostałam komentarz od jednej z Was z pytaniem, czy byłam w Słoiku (knajpa ze zdjęcia) bo albo ładnie wyglądałam, albo mam sobowtórkę. Super miłe 😀 Martę możecie kojarzyć z obłędnych ciast i deserów, którymi czyni świat piękniejszym miejscem.
W środku nowość od Revlon – Colorstay Overtime.  Jeszcze ich oficjalnie nie sprzedają, ale mamma mia – to pierwsza szminka, która przetrwała na moich ustach tłusty posiłek. O ile dwa dania, drink i deser to jeden posiłek. Ba! Ja mimo demakijażu miałam wyraźny kontur ust jeszcze następnego dnia. Magia! Jestem lamą, bo dałam się namówić głównemu makijażyście Revlon (Tomasz Kozak) na czerwień i była (jest) cudowna, ale żałuję, że nie wzięłam czegoś bardziej „wearable” żeby śmigać z tym na codzień. Muszę czekać, aż oficjalnie trafią do sprzedaży. A co śmieszne – nowość poznałam przy okazji, bo wydarzenie dotyczyło szamponów do włosów.
Znacie wykształcone osoby z tytułami, które wypełniają publicznie na fejsie ankiety „jakim rodzajem chleba jesteś?”. Właśnie to przypomina mi obrazek obok. Also – wybrałam się też do domu i był to super czas. Moja mama zawsze staje na rzęsach, bym czuła się tam dobrze. Podstawia mi pod nos przepyszne rzeczy, tata jest gotowy uszykować psa na spacer w 15 sekund – magia. Udało mi się trochę wyciszyć, wymiziać dwie małe, kochane pierdoły i odpocząć. Po prawej śniadanie prasowe :).
No więc właśnie. Chodzę czasami na przeróżne eventy, bo lubię dowiadywać się nowych rzeczy. Zresztą wspominałam o tym kiedyś w filmie (potwornie jestem zła na siebie, że filmy z różnych przyczyn zaniedbałam)
Tak, moje rzęsy wyglądały tu koszmarnie, ale nie jestem perfekcjonistką 😀
Tym razem mam kolejną śmieszną anegdotę. Jedno z takich wydarzeń było w escape roomie. Cudowny sposób na odkrycie tajemnic marki. Serio, wnioskuję o premię dla osoby, która to wymyśliła, bo koncept był genialny. Na zaproszeniu jak wół – że wydarzenie w escape roomie. Mamy zacząć zabawę, a tu nagle jedna z kobiet (nie śledzę mediów, ale chyba to była jakaś celebrytka) stwierdziła, że nie będzie się bawić, bo nie lubi takich narzucanych zabaw.
To po co przyszła? 😀 Strasznie nie lubię ludzi, którzy mają muchy w nosie, to mocno psuje atmosferę. Escape room to była mega zabawa, był to mój pierwszy raz z tego typu doświadczeniem i baaaardzo mi się podobało. Byłam w pokoju rycerskim  sieci Room Escape w Warszawie. Tak mi się spodobało, że w Krakowie też się wybrałam! Nie mogę powiedzieć, do którego poszliśmy bo chociaż to podobno nie jest niespotykane rozwiązanie, to na mnie przykucie graczy do ściany zrobiło ogromne wrażenie i wprowadziło dodatkową adrenalinę do całej rozgrywki. Chyba znalazłam nowy, ulubiony sposób na relaks! Bardzo fajna, rozwijająca rozrywka. Niesamowicie się cieszę, że przypadek skierował mnie na pierwszy rzut to bardzo fajnego i pomysłowego pokoju zagadek. Ciekawe, czy miałabym podobne podejście, gdybym na pierwszy rzut trafiła do jakiegoś słabszego?
No i wracając do eventów. Z tego przyniosłam spoko rzezy do twarzy i włosów (element cosmetics) z tego gdzie poznałam super szminkę dowiedziałam się o marce mane’n tail, która produkowała szampony dla koni, ale używali ich też jeźdźcy, więc robią je też dla ludzi 😀 Wcześniej kilka dni temu byłam przecież na oficjalnym launchu Tresemme w Polsce a stanęło na tym, że finalnie na kolejne testy wybrałam jeszcze inną markę. Właśnie o tym pisałam w tekście „Bo te blogerki, to takie słupy reklamowe„. Ja po prostu wybieram z dostępnej palety. Czasami trafiam i potem piszę o tym post, czasami nie trafiam i dana kategoria na blogu jest smutna i pusta.
Nie jestem typem człowieka jarającego się zdjęciem z kimś ważnym/sławnym. Zresztą często znane są niefajne osoby, więc tym bardziej nie jest to mój styl życia, ale kiedy dowiedziałam się, że na konferencji TIS organizowanej przez Trablin pojawi się Aggie Lal z Travel in her shoes – od razu kupiłam bilet. Swoje wrażenia opisałam tutaj:
Wow, ile emocji! Moja #majówka była bardzo, bardzo owocna. Skończyła się dzisiaj konferencja #tiskrakow @trablinonline – niemal do końca wahałam się, czy 129 euro to aby nie za wysoka kwota za udział w konferencji. Zazwyczaj wracam z nich rozczarowana, bo nie dowiaduję się niczego nowego. Było warto! Wybrałam się z @patabloguje. Z trzech pierwszych prelekcji wyniosłam dużo inspiracji i motywacji. Zjadłam lunch i kolację z @elajza – rozmawiałyśmy o oszustwach u influencerów – Eliza, mam szczerą nadzieję, że uda Ci się trochę ewangelizować klientów by nastał prymat quality over quanity🙏🏻 trzymam kciuki! Dzisiaj przełamałam się i podeszłam do Aggie z @travel_inhershoes – to jest niesamowite, że mimo tak wielkiego sukcesu (a może właśnie sukces zawdzięcza po części temu) jest super serdeczną osobą i zjadła z nami lunch, normalnie rozmawiając i dzieląc się masą bardzo wartościowej wiedzy. Wyszłam z wiedzą, uśmiechem i czymś, czego potrzebowałam – utwierdzeniem się w tym, że nie ma sensu oglądać się na ludzi, którzy mają fajne zasięgi i „ssące” profile, bo proszą w komentarzach o wpisywanie miast albo raz reklamują durex a raz unimil (brawo👏🏻). Bycie w zgodzie z sobą jest najważniejsze. Ludzie nie cenią darmowej wiedzy, bardzo bym chciała, aby było więcej takich konferencji i jestem gotowa płacić za wiedzę, by szanować prelegentów🙏🏻. Mam zasadę, że w miesiącu zaliczam kurs/szkolenie i czytam branżowa książkę. Ten miesiąc dopiero się zaczął, a już jest „zrobiony”. Dzięki za inspirację!!! ♥️ Aa i jeszcze dzięki @morakorytowska za super spotkanie, sorry, że wyrwałam z budowy ale uwielbiam Cię słuchać! #kraków #cracow #majówka #małopolska #visitpoland #sukienka #100dnibezspodni #girlsforgirls #dziewczynyrządzą #konferencja #nauka #kwiatki #shein #moschino #radosc #radość #polskadziewczyna #blogerka
Post udostępniony przez Ania (@aniamaluje) Maj 3, 2018 o 12:39 PDT
W ogóle jak nie śledzisz mnie na instagramie, to jesteś trąba. Potem jest „Aniaaa, czemu nie mówiłaś, że będziesz w Krakowie?” i inne takie, a ja mówiłam. Na stories! Na moim insta są różne rzeczy, np. ja siedząca z dmuchanym psem na kolanach w tramwaju.

A Kraków mega super! Pytacie mnie o jeszcze jedną rzecz -która książka o odpoczywaniu w lesie jest lepsza.
Nie uważam, abym potrafiła spojrzeć na nie w ten sposób. Są inne. Zarówno Znak jak i wydawnictwo Insignis wydały książki, które przekonają pewien typ ludzi o korzystaniu z uroków przyrody. Po prostu warto sobie te książki o Shinrin-Yoku przejrzeć w księgarni. Wtedy będziesz wiedzieć, czy to coś dla Ciebie, a jeśli tak – którą z nich warto wybrać.

W końcu poznałam mamagerka i wikilstka, ucząc się o filtrach przeciwsłonecznych (ale wciąż mam ważny swój filtr z  dermedic 50 w postaci kremu BB, więc zużyję go do ostatniej kropelki) no i byłam na Restaurant Week, jak wspominałam :). Z Patką, z którą jak policzyłam – kompletnie tego nie planując, spędziłam pół miesiąca.

Patka napisała ostatnio tekst o hybrydach, są tam też drastyczne zdjęcia moich paznokci po 5 albo 6 tygodniach, więc czuję się w obowiązku by odesłać Was do tekstu Hybrydy zniszczyły mi paznokcie

Mówiłam, że kocham wiosnę?

I ludzi, i inspiracje i spotkania. To jest mega fajne. Obok link do sukienki

 'I’m not upset that you lied to me, I’m upset
that from now on I can’t believe you.’

Friedrich Nietzsche 


Gdy mówię, że Nietzsche to mój ulubiony filozof, wielu łapie się za głowę. A dla mnie jest kopalnią nieustannej inspiracji.

Miłośnicy swojskich smaków, boczku i makaronów – łączmy się 🙂

Co jeszcze mnie inspirowało?

Ktoś na wykopie wpadł na świetny pomysł i dobierał kadry z Miodowych Lat do tytułów znanych filmów. Niektóre są świetne, inne słabsze.
Nie miałam pojęcia, że „Miodowe lata” były jednocześnie spektaklem w teatrze i to wszystko było odgrywane przed publicznością! Nie zwróciłam też wcześniej uwagi na to, że cała akcja rozgrywała się na warszawskiej Woli. Przecież ja tu teraz mieszkam! 😀

Więcej pod hashtagiem miodowe filmy.

Potwornie wkurza mnie kilka motywów w polskiej literaturze, tej z kanonu lektur szkolnych. I oto znowu, na maturze pojawiła się Lalka i mamy motyw mężczyzny, który zachowuje się, jakby to była gra komputerowa i uczucie kobiety można było sobie kupić gestami i uczynkami, zdobywając tym samym punkty w programie lojalnościowym „Izabela” i po nastukaniu odpowiedniej ich ilości dostać jej rękę.
No dla mnie to podpada raczej pod stalking.
Podobny problem mam zresztą z drugim tomem „Dziadów”, gdzie wielce grzeszna jest dziewczyna, której nie spodobał się żaden Amant z wioski, więc nie pójdzie do nieba, bo umarła jako 19-letnia panna. Dramat, moi państwo, dramat! Powinna była wybrać lokalnego Zenka i cieszyć się, że ma komplet zębów oraz dwa świniaki, bo przecież na tym polega życie.
Dlatego podrzucam inne spojrzenie na Lalkę . Nie uważam, że Izabela Łęcka była postacią w porządku, ale dla mnie Wokulski był stalkerem! Miejże panie godność, nie to nie, poprawiasz jaja i żyjesz dalej.

Zobaczyłam to dopiero teraz, bo teraz zapadł wyrok (6 miesięcy  pobytu w ośrodku) i 15 tys euro odszkodowania. Za gwałt na dwunastoletniej dziewczynce.
Bo pan imigrant nie wiedział, że nie wolno. Dlatego zgwałcił dwa razy.
Wkurwia mnie (sorry, nie wkurza, wkurwia), że w pewnym sensie po prostu wyceniono seks z dwunastolatką (bez jej zgody!!!!) na 15 tys. euro. Nie wiem, czuję jakby Szwecja była po prostu sutenerem.

A oburzyła mnie reakcja policji. Posłuchajcie:

Mi osobiście odebrało mowę. I dlatego, że pojawia się tu temat trzyletnich dzieci (!) i dlatego, że wszystko jest z takim spokojem. Czy ci ludzie mieli na studiach psychologię? Czy słyszeli o możliwie szybkiej i nieuchronnej karze? Przecież tak opieszała reakcja tylko pogłębi problem. Ponosimy porażkę jako ludzkość.

Zmieniając temat, bo ten był ciężki…

Gotowałam trochę pysznych rzeczy.

Wspólne dogryzanie sobie na linii pracownik-szef w 20 pięknych obrazkach – śmiech to zdrowie i pewnie oczyszcza to fajnie atmosferę. Cudo 🙂

Lubię wszystko, ze słowem Bacon. Istnieje coś takiego, jak teoria sześciu uścisków dłoni – podobno tyle dzieli cię od dowolnej osoby na tej planecie. w Internecie można znaleźć stronę Oracle of Bacon i sprawdzić dowolnego aktora i jaka „odległość” w uściskach dłoni dzieli go od Kevina Bacona. Sprawdziłam Cezarego Żaka (skoro już miodowe lata) i są to tylko 3 uściski! Fajna zabawa 🙂

Piątka młodych przyjaciół chce ruszyć starym busem przez świat. Sami go remontują, będę trzymać kciuki!

Douglas ma -20% na polskie marki do 7.05! Podobno warto kupić np. duraline z inglota albo inne rzeczy. No i można potem zamówienie odebrać w sklepie, więc koszt przesyłki odpada.


Ja dziękuję Wam dzisiaj za uwagę i robię sobie wielki kubek naparu z imbiru, bo bardzo chciałabym odwołać jutrzejszą wizytę u lekarza i uznać to za osłabienie, ale pewnie skończy się weekendem pod kocem. Nie będę prosić o uzdrawiające lajki, starczy mi, że dotarłeś do tego momentu tekstu. Dziękuję za to!

Uściski!


Bądź na bieżąco! 
  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
XDFJSAJF
XDFJSAJF
10 dni temu

czy tomasz łęcki był dziwką?

Previous
Dlaczego wpłacasz na bezdomne pieski, skoro jest tyle głodu na świecie?
Coś, co mnie przeraża i Łęcka nie była dziwką [TYGODNIK]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x