Pisanie o tym wydaje mi się trochę niezręczne, bo to tak jakby sprzedawać swój największy sekret i to jeszcze taki trochę…wstydliwy? Jestem pewna że mimo całej tej pozytywnej społeczności zgromadzonej wokół bloga i rewelacyjnego kontaktu z Wami pojawi się grono osób które postuka się w głowie i zapyta – matka wie że ćpiesz? Mimo to – zaryzykuję! Zapraszam na tekst zdradzający jak to się dzieje, że jeśli czegoś naprawdę pragnę, to potem zawsze to mam.
O jednym magicznym sposobie już kiedyś było w tekście Jak zaprosić magię do swojego życia – można tam też zobaczyć jak wyglądam gdy mam tłusty brzuch wylewający się ze spodni 😀 (Serio!)
O jednym magicznym sposobie już kiedyś było w tekście Jak zaprosić magię do swojego życia – można tam też zobaczyć jak wyglądam gdy mam tłusty brzuch wylewający się ze spodni 😀 (Serio!)
O czymś innym opowiadałam Was też odpalając pewnego wieczora snapchat (aniamaluje) – pokazywałam mój zeszyt w którym zapisuję różne rzeczy a one same się spełniają. Po tym opisie to brzmi trochę dziwnie i głupio, ale cóż – nie chce mi się bawić drugi raz w tak długi monolog na ten temat z pokazywaniem przykładów.
Wierzę w to, że jeśli czegoś chcę a nie mam na to pieniędzy albo z jakiegoś innego powodu jest niedostępne – trafi to w moje ręce.
Wiara od wiedzy różni się pewnością. Ale gdy powiem wiem że tak jest, to pojawi się masa negatywnych osób które powiedzą że jakoś chcą być bogaci a nie są.
Cóż, to bardziej skomplikowane.
Na mojej „roboczej” liście życzeń jest mnóstwo rzeczy. Chwilowo przechowuję ja za pomocą wizualnych zakładek w atavi , inne na pinterest a proste kolaże od dawna robię na polyvore (chociaż oglądanie tych które robiłam mając lat naście jest dla mnie samej dość…dziwne). Tyle z kwestii technicznych.
Obecnie na takiej roboczej liście gromadzę buty (miłość ❤) ubrania, książki, gadżety i meble oraz dodatki, bo moim pomysłem na lipiec miał być mały remont.
Przykładowe rzeczy w wersji dojrzewającej
To są luźne inspiracje, coś co nie ma ostatecznego kształtu. Na pewno wiem, że muszę wymienić lustro na większe. Chcę ładnej pościeli i czegoś dużego, pływającego.
Co dalej?
Stosuję technikę od bardzo dawna. Kiedyś znalazłam w encyklopedii PWN listę z rzeczami, które bardzo, bardzo chciałam mieć. Napisałam ją jako dzieciak, znalazłam po latach. W momencie pisania były to rzeczy całkowicie nierealistyczne jak discman (sam walkman to było wtedy COŚ) – w momencie znalezienia tej kartki już dawno miałam to wszystko albo nawet zapomniałam że kiedyś tak bardzo czegoś pragnęłam bo się zużyło albo leżało gdzieś w kącie.
Najpierw popłakałam się ze śmiechu nad swoimi marzeniami pisanymi dziecięcym pismem, potem się nad tym zadumałam.
Ilekroć czegoś naprawdę pragnę, to w jakiś sposób do mnie to przychodzi. Nawet jeśli to niemożliwe (buty, które sprzedały się na pniu, książka której nie wydano w żadnym europejskim języku).
Tak tak, to brzmi już dostatecznie dziwnie, ale tak się dzieje.
Te wszystkie swoje „chciejstwa” i „zachcianki” zapisuję sobie w zakładach, wycinam z gazet.
(Będę przeplatała tekst przykładowymi z ostatniego miesiąca)
Suszarko-lokówka obrotowa | sukienka z pomponami | buty w szalonym kolorze
One sobie spokojnie w tych zakładkach albo wycinkach czekają trochę. Po czasie przeglądam i sortuję – niektórych rzeczy już wcale nie chcę – były tylko zachcianką, chwilową zajawką. To jak z kimś na kim zawiesisz oko i pomyślisz że WOW, ale nic więcej, nawet nigdy więcej o nim nie pomyślisz poza tym małym ułamkiem sekundy.
To jest właśnie jeden z warunków zadziałania „zaklęcia” – odfiltrowanie czy coś jest tylko zachcianką czy tego bardzo chcesz. A to wcale nie jest proste! Wierzcie mi.
Inną kwestią jest to, czy dana rzecz służy dobru. Jeśli ktoś jeszcze ze mną został i nie uważa że jestem jakaś chora umysłowo, to tłumaczę o co mi chodzi – jeśli postępuję w życiu dobrze albo moje wybory służą czemuś dobremu to wszystko mi się spełnia.
Dla przykładu – nie tykam swoich oszczędności więc często muszę dokonywać wyborów albo-albo. Zrezygnowałam z butów, które bardzo chciałam mieć i wykorzystałam te pieniądze na materiały do pracy z dziećmi (czyli na terapię). Czasu też nie potrafię jeszcze rozciągać, więc zamiast przyjąć komercyjne zlecenie i sobie na te buty (i jeszcze więcej) tym zleceniem zarobić, pracowałam za darmo z tymi dziećmi. Nie mówię, że robię tak zawsze (też muszę za coś żyć!) ale akurat wtedy stwierdziłam że jeśli ja nie uwierzę w jedno z tych dzieci, to nie uwierzy już nikt i czułam że tak zrobić muszę.
Po jakimś czasie zobaczyłam te buty przecenione w outlecie – jedyne w moim rozmiarze, w duuuużo niższej cenie. Jakby czekały tam specjalnie na mnie.
Z tym służeniem dobru to nie w tym rzecz by być Matką Teresą (której swoją drogą nie lubię) ale o to by te przedmioty nie były dla nas tylko przedmiotami, tylko nie wiem – uczyniły nas lepszymi ludźmi.
Zanim ktoś mi powie że buty są zaprzeczeniem tej tezy – cóż, na mój nastrój wpływają przeogromnie, tak samo jak sukienki, które zmieniły moje życie 😀
Jeśli już odfiltrowałeś to czego chcesz a nie jest pustą zachcianką – zrób sobie kolaż i pomyśl o tych rzeczach.
A potem o nich zapomnij i zdziw się za jakiś czas gdy zobaczysz konkurs w którym do wygrania będzie ta rzecz, albo wyprzedaną sukienkę w lumpeksie (z metką!), super okazję na OLX albo niespodziewany prezent.
Dostaniesz tylko to, co było bardziej pragnę niż chcę.
Dostaniesz tylko to, co było bardziej pragnę niż chcę.
Ja w to wierzę i tak mi się dzieje od dawna. Pokazywałam Wam mój zeszyt z 2013 i rzeczy, które mi się zmaterializowały czasami kilka lat później, czasami bardzo szybko, ale tak się działo.
Żebym nie była gołosłowna – gdy robisz listę życzeń to dlatego, że w danym momencie nie możesz mieć tych rzeczy. Lista życzeń z 2014 – spełniło się wszystko – buty mam lepsze (ale 2 pary!) a kalendarz zrobiłam sobie sama. Lista z 2012 – ta sama sytuacja – jedna rzecz zastąpiona tańszym odpowiednikiem.
Po zrobieniu szczerej wishlisty po prostu wierzę że mi się to spełni i tak się dzieje.
Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: Według wiary waszej niech wam się stanie! I otworzyły się ich oczy…
Tak, to jest takie proste. I tak, fakt że sobie wrzucę na listę piękne nowiutkie Audi Q2 nie oznacza, że mi się pojawi, bo moja wiara nie jest tak duża i samo mówienie że wierzę nie oznacza że wierzę. Znaczy się – czuję, że to życzenie to przegięcie pały więc w istocie tak jest 😉
Obecnie robię sobie wizualizację przed swoim remontem i gromadzę gotowe pomieszczenia na pinterest, pojedyncze przedmioty z Ikea czy Westwing i jak ten pomysł (jajko) się wysiedzi, to wiem że coś ładnego się z niego wykluje.
Chciałabym zachęcić Was do takiego samego podejścia i tworzenia własnych list życzeń. Chciałam też sprawić, by to jakoś ułatwić, więc pozyskałam dla tego tekstu fajnego partnera, który ma niespodzianki – trzy bony, jeden na 300, drugi na 200 i trzeci na 100 PLN 😉
Co trzeba zrobić? Och, zadanie jest bardzo proste. Ja uważam że wiedza które nie wchodzi w nogi zostaje zapomniana, dlatego wykorzystuję wiedzę ze studiów pracując z dziećmi. Działam zarobkowo w całkiem innej branży więc bardzo zależy mi na tym, by wytworzyć sobie z konkretnymi technikami i metodami terapii rzeczywiste wspomnienia, które zakotwiczą wiedzę w moim umyśle już na stałe. Tylko przez działanie utrwalę ją porządnie.
Analogicznie – będę przeszczęśliwa jeśli wykonacie swoje listy życzeń! na ten moment mogą (a nawet pewnie będą) w wersji roboczej – taka lista życzeń powinna powstać w formie graficznej – obrazek wstawiacie w komentarz jako obraz lub łączycie wrzuciacie na tinypic i zamieszczacie do niego link.
Jednak aby być fair wobec partnera jakim Jest Westwing, na liście życzeń powinien znaleźć się przynajmniej jeden produkt z… Westwing. To chyba oczywiste.
W ramach inspiracji podrzucam super organizer do torebki:
Albo gadżeciarski materac bez pompowania, który był jakiś czas temu w ofercie:
Takie cuda tylko na Westwing 😉
Możecie też zrobić listę w wersji tekstowej w komentarzu, ale wtedy jedyny link niech będzie to produktu z Westwing ;)). Macie czas do 31 lipca do 23:59 naszego czasu ;).
Mam nadzieję, że w ten sposób zachęcę do tworzenia takich list i działania – ta technika rewelacyjnie sprawdza się w moim życiu, więc niech sprawdza się też u Was!
Drobna uwaga techniczna jest taka, że na Westwing trzeba się zarejestrować z linka w moim tekście – o tego (klik). Zakładam że każdy dysponuje jakimś adresem e-mail ;)). W razie wygranej to będzie weryfikowane więc szkoda strzelić sobie w stopę.
Oczywiście jeśli w to nie wierzysz, to stanie ci się wedle twojej wiary
Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymaliście (Mk 11, 24)
Mam nadzieję, że to jasne 😀
I – tak – mówię teraz do Ciebie – sprawisz mi wielką, ale to wielką frajdę biorąc udział w akcji wrzucając tutaj swoją listę życzeń. To jak?
🙂
WYNIKI:
Postanowiłam wyróżnić (w tej kolejności)
300 PLN :
trzynastykot:
200 PLN
Monika:
100 PLN
nu
Jeśli podałyście swoje prawdziwe adresy e-mail w koncie na dissqus, lada dzień znajdziecie doładowania na swoich kontach na Westwing 😉
Bądź na bieżąco!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania
Ania, Podaj proszę dokładny link (chyba, że już jej nie ma w ofercie?) do światowej pościeli.. To mnie wkurza na stronie Westwing, że nie ma wyszukiwarki…