Jeśli po usłyszeniu „kasza jaglana” nie masz żadnych wyobrażeń na temat tego co, po co, jak i dlaczego… zapraszam na krótki tekst 😉
Zdrowotne właściwości kaszy jaglanej są mi szczególnie bliskie. Kasza świetnie osusza śluz z oskrzeli, więc jest idealna przy katarze i wszystkich choróbskach charakterystycznych dla sezonu jesień-zima. W dodatku jest bardzo bogata w witaminy i minerały. Mówi się, że jest królową kasz,ale jeśli mam być szczera – z tego co czytałam, na wielu polach przegrywa z kaszą gryczaną. Ja jednak gryczanej szczerze nie znoszę ;-).
Dlaczego lubię kaszę jaglaną? Jest bardzo wartościowa, odżywcza, sycąca i tania. W dodatku idealnie przejmuje smak przypraw, więc jest neutralną bazą zarówno pasztetu jak i pysznego deseru :). Ah, jest też bezglutenowa :). Ostatnio to słowo interesuje wiele osób 🙂
Trochę się dziwię, że o kaszy jeszcze nic konkretnego nie napisałam. Z drugiej strony – napisano już chyba o niej wszystko!
To, co może was szczególnie zainteresować, to łagodzący wpływ na depresję – kasza jaglana jest wymieniana w każdej znaczącej diecie wspomagającej leczenie 🙂 Zawiera sporo krzemu, żelaza i miedzi, co z kolei pomaga na włosy, skórę i paznokcie.
Ja polecam jeszcze w jednej sytuacji – jeśli dopadnie nas klątwa faraona albo inna paskudna choroba która pozbawi nas zawartości jelit, warto przez kilka dni jeść kaszę, która pomoże odzyskać im kształt i formę. Z kaszą jednak nie można przesadzać, szczególnie jeśli nie dbamy o odpowiedni poziom błonnika ;-).
Zobacz też: 5 naturalnych sposobów na przeziębienie
Źle przyrządzona kasza jaglana jest gorzka i niesmaczna. Jeśli kiedyś się zraziliście się do niej, to pewnie nie była przygotowana prawidłowo. Ja niestety nie ogarniam tego całego prażenia i zawsze wszystko psuję. Po zniszczeniu dwóch garnków przerzuciłam się na taką w woreczkach (jak ryż). Nie da się jej zepsuć ;-).
Podzielę się przepisem na pasztet jaglany 🙂
Inspiracją i punktem wyjścia są przepisy Marty Dymek z bloga jadłonomia, jednak zawsze mi czegoś w tych pasztetach brakowało i w końcu wykombinowałam sobie własny, nieco bardziej trzymający formę 🙂
Składniki :
– 4 woreczki kaszy jaglanej (400 g)
– seler naciowy
– 3 duże marchewki
– seler korzeniowy
– por
– szklanka łuskanych orzechów włoskich
– 2 cebule
– 1/2 szklanki oleju
Kaszę gotujemy według przepisu na opakowaniu. Warzywa ścieramy na tarce, wyjątek stanowi cebula i seler, które łatwiej jest drobno posiekać. Orzechy blendujemy, a jeśli blender nie jest na tyle „silny”, to można zawinąć w ściereczkę i zmiażdzyć tłuczkiem do mięsa 🙂 W takiej sytuacji rozważamy zakup lepszego blendera, np. sugerując się moim subiektywnym poradnikiem (zobacz też: jak wybrać blender), bo pasztet uzależnia 😉 Starte i posiekane warzywa podsmażamy partiami na dwóch łyżkach oleju. Następnie blendujemy razem z ugotowaną kaszą i orzechami oraz olejem :).
Dodajemy pieprz, sól, trochę gałki muszkatołowej. Ja dodaję też majeranek, bo go uwielbiam :). W sumie to lepiej przyprawić przed blendowaniem, ale zawsze o tym zapominam ;-).
Blaszkę smarujemy olejem i sypiemy bułką tartą lub otrębami. Wykładamy zblendowaną masę i pieczemy ok. 50 minut w temperaturze 160 stopni Celsjusza.
Teoretycznie wszystkie przepisy mówią o keksówce, ale ten pasztet jest tak dobry, że od razu robię go w większej tortownicy :).
Najlepiej smakuje porządnie ostudzony ;-).
Uwielbiam na kanapki, smakuje wybornie!
Jeśli mogę coś zasugerować – kasza pochłania sporo przypraw, więc sugeruję przyprawić nieco mocniej niż zazwyczaj.
Taki pasztet jest świetny na jesień, bo kasza wzmacnia odporność. Na pewno warto upiec go też dla babci i dziadka, bo jest bardzo wartościowy i sycący. Serce mi się kroi, jak widzę emerytów kupujących „3 cienkie plajstry* najtańszej wędliny” 🙁 Nawyki żywieniowe ciężko zmienić, ale kasza jest tania i pożywna, więc gorąco zachęcam ;-).
Ja uwielbiam kaszę także w zupach, sporadycznie blenduję na pożywne smoothie.
Na facebooku : https://www.facebook.com/kaszomania jest baaaardzo dużo przepisów z kaszą jaglaną – a zapewniam – da się z niej zrobić nawet raffaello :)).
Z dobrych newsów – trwa właśnie promocja -20% na wszystkie kasze, także jaglankę w woreczkach (klik). Myślę, że taka cena zbija ostatnią wymówkę i grzech nie spróbować! 😉 A jak zasmakuje, można kupować jeszcze taniej wielkie worki kaszy i opanować gotowanie bez przypalania garnków.
*plajstry i „majranek” lub”marjanek” to moje hity ;-).
Smacznego!
Polecam też przepis na kotlety z kaszą jaglaną https://www.aniamaluje.com/2016/06/wegetarianskie-kotleciki-z-kaszy.html
Hej! Komentarze są troszkę niżej i obsługuje je Disquss 🙂
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania