Bez dram

Lubię życie bez dram. Bez złej energii, obgadywania. Od dawna nie czytam portali plotkarskich (zobacz: dlaczego nie czytam dupelka) i staram się żyć bez zawiści. Gdy widzę, że ktoś młodszy ode mnie osiąga rewelacyjne sukcesy albo inkasuje niewyobrażalne kwoty, w duchu mu gratuluję. Nie ma we mnie myśli w stylu „to niesprawiedliwe, jest głupszy, mniej wykształcony i mniej pracowity niż ja”. Cieszę się z czyjegoś sukcesu. Nie zawsze tak było, kiedyś byłam zupełnie inną osobą. Ale odkryłam jak mocno stres szkodzi mi na zdrowie i staram się wyluzować. Moja zawiść nie wniesie nic dobrego do świata. Wolę przyjrzeć się tej osobie, zastanowić się, dlaczego poczułam jakieś małe ukłucie w serduszku i się czegoś od niej nauczyć.

Bez dram.

Przeczytałam kiedyś takie zdanie: Zdmuchiwanie drugiej osobie świeczki nie sprawi, że twoja zaświeci się jaśniej. Bardzo mi się spodobało i mocno się tego trzymam. To zresztą ma mocny sens! Czytałam badania naukowe o tym, że to jak mówimy o innych bardzo mocno świadczy o nas samych. Nie wiem czy zauważyliście – bardzo konsekwentnie pomijam w Q&A i na live’ach wszystkie pytania w stylu „co sądzisz o tej i o tej blogerce” „czy słyszałaś o dramie z”. Co to wniesie do mojego życia? Podejrzewam, że nic dobrego! Jeśli mam coś miłego do powiedzenia, to mówię przecież sama z siebie.

Bez dram.

Lubię gdy mam zły humor zrobić sobie porządny trening, a potem rozluźnić mięśnie na macie. Lubię zapalić sobie świeczki i wskoczyć do wanny z relaksującym olejkiem. Upiec pyszne ciasto albo poczytać książkę. Staram się nie odpisywać na wiadomości w gniewie. Niedawno do zbioru swoich życiowych zasad dopisałam „nie przeprowadzam przykrych rozmów gdy mam PMS”. A wiecie jak to jest w życiu, czasami pracujesz z kimś, kto zawala i trzeba się pożegnać. Staram się najpierw ochłonąć.

Bez dram.

Staram się traktować ludzi tak, jak sama chcę być traktowana. A to oznacza, że kupuję legalne oprogramowanie, wspieram dobre inicjatywy, a jak kasjerka się pomyli i wyda mi za dużo – mówię jej o tym. Wydaję lada moment (naprawdę lada moment) e-booka o tanim podróżowaniu. Wybrałam cel charytatywny, który będzie wspierała sprzedaż a wszystkich współpracujących przy tym projekcie wynagrodziłam uczciwie. Mam nadzieję, że to potwierdzą.

Bez dram.

Niektóre produkty są kontrowersyjne, a ja niepotrzebnie dałam się unieść kiedyś emocjom i chciałam za wszelką cenę zachować się „poprawnie”. Gdy pierwszy raz pisałam o macie i poduszce pranamat (2018 rok!) prosiliście o porównanie. Od tego czasu przetestowałam kilka innych mat, zawsze z tym samym rezultatem. Jednak moje porównanie nie przekonało nieprzekonanych. Dzisiaj rozumiem, że cokolwiek zrobię – nie przekonam kogoś, kto „swoje wie” i nie chce sprawdzić faktów. Ja dorosłam już do myśli, że jakość kosztuje i warto płacić za pomysł. (swoją drogą, w moim e-booku też będą zabezpieczenia przed kradzieżą i jeśli plik wycieknie do sieci na jakimś forum czy grupie – będę wiedziała od kogo i nie zawaham się wyciągnąć konsekwencji). Traktuję ludzi tak, jak sama chcę być traktowana. Uczciwie.

https://www.aniamaluje.com/2020/06/pranamat-vs-podrobka-kod-rabatowy-2020.html

Bez dram.

Nie zliczę w ilu momentach właśnie mata i poduszka pozwoliły mi całkowicie wychillować i się rozluźnić. Ba! Ja jestem taką psychofanką, że zabrałam poszewkę poduszki w miesięczną podróż po Azji, żeby doświadczać rozluźnienia karku wszędzie. Napięcie w moim ciele gromadzi się właśnie w karku i barkach. Wiecie sami, mata i poduszka nieustannie przewijają się w tle, gdy nagrywam stories. Po prostu używam tego cały czas.

Bez dram.

Na luzie. Nie wiem w zasadzie jak opisać innymi słowy moją sympatię do maty, bo pisałam już niej dużo. O tym, że poduszka usuwa napięcie z mojego karku, że mata pozwala moim plecom odetchnąć, gdy pracuję zbyt długo przed komputerem. Że uwielbiam położyć się na niej po treningu, bo wtedy pupa robi się jędrna. Że lubię postawić na niej rano bose stopy, by błyskawicznie się obudzić (nie chcielibyście słyszeć jak przy tym przeklinam!). Że zdarza mi się zapomnieć i na niej zasnąć podczas czytania książki. Gdy się przekręcę na boczek, to niestety robi się słabo, ale to rozluźnienie jest niesamowite. Moje mięśnie są odprężone bardziej niż po tajskim masażu. Zasnąć na macie z kolcami – to się dopiero nazywa odpłynąć!

Bez dram. Napisałam ten tekst na chillu, słuchając pana jadącego na deskorolce z sokiem żurawinowym w ręku. Nie mam potrzeby bronić tego produktu, bo jest zajebisty. Mam potrzebę podzielić się z Wami kodem rabatowym, który Pranamat jak co roku w okolicy black friday mi daje. Jestem dumna, że mogę współpracować z firmą, która robi produkty wysokiej jakości, słucha klientów (zwroty są już do magazynu w Polsce, jeśli ktoś nie pokocha po 30 dniach!), jest eko, ma patenty i poczucie, że nikogo nie kopiuje oraz na nikim nie żeruje. Kto na macie kiedykolwiek leżał, ten wie. Kocham. Polecam.

Spędzam pochylona nad ekranem telefonu bardzo dużo czasu. Przed komputerem też. Jestem przekonana, że bez maty nie powstałoby wiele tekstów ani stories, bo plecy czasami wysiadają. Najzwyczajniej w świecie jestem wdzięczna i szczęśliwa, że pan Błażej z Pranamat nie dał mi się kiedyś zbyć i powiedział – najwyżej jak ci się nie spodoba to odeślesz, ale jestem przekonany, że tak się nie stanie.

Ja od niedawna mam też mniejszą wersję podróżną. Nie wyobrażam sobie już bez maty życia.

Przypomnę raz jeszcze jakie efekt odczuwam:

  • 15 minut leżenia przynosi mi odczuwalną ulgę i rozluźnienie pleców.
  • Rzadziej mam ból głowy.
  • Dużo jędrniejszy tyłek i uda, chociaż z różnych powodów ćwiczę mniej niż kiedyś.
  • Jestem mniej zestresowana, ten rodzaj ulgi to też frajda!
  • Dużo lepiej mi się śpi. Podobny efekt zaobserwowało 95% uczestników badań klinicznych.
  • Potrafię w kilka minut rozluźnić na niej stopy po całym dniu chodzenia na szpilkach.
  • Budzi lepiej niż kawa. Nie piję kawy, więc potrzebuję maty Pranamat.
  • Idealne rozluźnienie spiętego karku po dniu, gdzie pochylałam się nad telefonem.

Nie jest to produkt tani, ale warto pamiętać, że na cenę składają się też godne wynagrodzenia dla pracowników w UE, ekologiczne materiały (Pranamat zamiast taniej gąbki ma przyjazne alergikom włókno kokosowe, poduszka wypełniona jest gryką), atesty, badania kliniczne, bezpieczny plastik medyczny, z którego wykonane są kolce. Nie mam obaw, że coś przebije mi skórę. Tu macie link do strony http://pranamat.pl/aniamaluje

Z ciekawostek dowiedziałam się ostatnio, że Pranamat używa lnu w takich rozmiarach (w rolkach), że nie pozostawiają spadów, czyli nie mają odpadów przy cięciu i szyciu co jest jak najbardziej myśleniem eko!

Każdemu, kto ma spięte plecy i kark, bóle pleców czy migreny abo problemy ze snem – polecam po prostu przetestować. Jest 30 dni na zwro,t a Pranamat oddaje pieniądze. Od niedawna Pranamat ma możliwość zakupu na raty z pomocą DotPay i usługi PayPo, ale tu lepiej się z nimi kontaktować o szczegóły. Ja bez tego zestawu nie potrafię już żyć!  

Ja kocham i polecam, kto chce być sceptyczny, może takim pozostać. Ja wierzę w badania, sceptyków w różnych kwestiach narobiło nam się zdecydowanie za dużo. 🙂

Ściskam!

Inne teksty o Pranamat:

Post we współpracy z Pranamat Polska

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Iwona
Iwona
3 lat temu

Kupiłam matę i poduszkę z Twojego polecenia i jestem nimi zachwycona! Mnie bardzo pomagają. Dzięki .

ADR
ADR
3 lat temu

Pani Aniu podzielam Pani podejście to trzymania się z dala od dram, nie widzę w nich sensu, raczej szanuje inne poglądy. Chociaż przez długi czas miałam z tym problem.

Właśnie idzie do mnie mata zakupiona dzięki Pani rabatowi, mam na dzieje się mi pomoże. Przez home office strasznie się zasiedziałam.

Z niecierpliwością czekam na następny wpis

ADR

Olka
3 lat temu

U mnie na ból pleców sprawdzają się ćwiczenia na plecy i pilates (którego nie lubiłam do czasów odkrycia tego, jak na mnie działa). Ale sama nakładka na fotel, która akurat kosztuje 5-10zł sprawia, że czuję różnicę. W dodatku w mojej pracy mam ergonomiczny fotel – i to też robi niemałą robotę – bólu brak. Preferowanej przez Ciebie maty nie próbowałam, ale zdecydowanie zgadzam się z docenieniem czyjejś pracy. Kiedy już od paru lat zarabiam na siebie, dużo łatwiej mi zapłacić komuś za to, docenić pracę niż „cebularzyć”. Swoją drogą, aby plastik nie wbijał się w ciało… no to myślę, że… Czytaj więcej »

trackback

[…] ECO widziałam w internecie już wcześniej u moich ulubionych blogerek: Ani Kęski i Asi Pachli. Chociaż ufam poleceniom Dziewczyn i mata wydała mi się fajnym gadżetem, […]

Previous
Ulubieńcy października – tania konturówka, dobre książki i piękne buty
Bez dram

4
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x