Odpryskiwanie jakoś opanowałam – dzięki kilku sztuczkom doszłam do momentu w którym wiedziałam co zrobić, by lakier trzymał się na paznokciach 7 dni. Na to by lakier wysychał w kilka sekund też znalazłam sposób, niestety sprawiał on że paznokcie były suche przy dotknięciu – ciężka próba typu zakładanie pary butów równała się tragedii.
Warto jednak zaznaczyć, że ta z Semi jest szersza od małego mostka LED z Ali. Ja ze swojej lampy jestem zadowolona, chociaż warto dodatkowo jeszcze raz utwardzić boki (moim zdaniem ich dobrze nie utwardza).
Potraktowałam instrukcję bardzo dosłownie i nałożyłam tylko jedną warstwę koloru. Miałam przez to prześwity. Również nie doczytałam, że dopóki nie utwardzę paznokci w lampie, mogę do woli poprawiać każdą jedną pomyłkę – przez swoją niewiedzę utwardziłam sobie też kilka kropelek na skórkach :). Prześwity mnie denerwowały, więc postawiłam na naklejki.
I chociaż nie ogarnęłam tematu do końca i trochę się pomarszczyły, to zebrałam masę komplementów. Traktuję to jednak z przymrużeniem oka, bo mam świadomość posiadania dwóch lewych rąk.
No właśnie – naklejki wodne to świetna sprawa gdy coś się popsuje – na opakowaniu zawsze jest instrukcja.
Naklejki które posiadam, przywędrowały do mnie aż z Azji – 6-pak dużych naklejek kupiłam za 2$ tutaj, natomiast naklejki z kotami i te w kwiatki kupiłam w innym sklepie.
Naklejki były bardzo ok i pomogły mi przetrwać bez denerwowania się z powodu prześwitów :). Natomiast gdy przyszedł czas zdejmowania hybryd…
Dramat.
Przygotowana wcześniej kupiłam zmywacz z acetonem z rossmanna (bo podobno najlepszy). Te bez acetonu nie zmywają hybryd, co ma też pewien plusik, o którym później :)). Kupiłam też specjalne folie aluminiowe, które ułatwiają odmaczanie hybryd.
Widać je w prawym górnym rogu. Porównując odmaczanie z folią i bez – niebo a ziemia, aczkolwiek ja nie cierpię zapachu acetonu. Jest dla mnie koszmarny.
Całość trwała jakieś 30 min. Mimo porządnego researchu przed całą operacją, nie wiedziałam że można spiłować top i odmaczać tak wstępnie przygotowane paznokcie. Cóż 😀
Folie kupiłam tutaj za kilka groszy. i tutaj uratowały mnie za grubo pomalowane paznokcie przy skórkach – przy odrastaniu pod lakier dostało się trochę powietrza, tylko na tyle by haczyły się włosy przy przeczesywaniu palcami. Przypadkiem podważyłam lakier i całość zeszła mi z jak naklejka (przy lekkim wysiłku i uczuciu ciągnięcia). Przy kolejnych paznokciach delikatnie podważałam i wpuszczałam olejek pod spód, a potem powoli odrywałam lakier pęsetą. Niestety – działało tylko na paznokcie pomalowanie „grubiej”. Po 30 minutach seansu z acetonem byłam załamana. Z jednej strony wygoda noszenia hybryd była niesamowita – z drugiej aceton jest dla mnie nie do zniesienia.
Za drugim razem skusiłam się na hardi milk – to lakier który może jednocześnie służyć jako baza do przedłużania, – HM posiada ładny, różowy, trochę mleczny kolor. I chociaż wygląda to gorzej, pomalowałam nieco grubiej paznokcie by móc potem zdjąć hybrydy w ten zbrodniczy sposób 😀 Niestety podważanie działa tylko od skórek do góry 😛 To niby niszczy paznokcie, ale… jak mam wdychać aceton, to wybór jest dla mnie oczywisty.
Lubiłam ten kolor, nawet nie chciałam malować kilkoma warstwami by nie było prześwitów, bo podobał mi się taki niby naturalny efekt.
Lakier spodobał mi się do tego stopnia, że gdy przyszła pora pozbycia się hybryd, użyłam go drugi raz :
Odważyłam się też na przedłużenie paznokcia na palcu wskazującym, co wcale nie było takie trudne jak myślałam. Nie ma co się czarować – idealnie mi to nie wyszło, ale przynajmniej miałam taką samą długość wszystkich paznokci. Zaeksperymentowałam też ze złotymi naklejkami – kosztowały niewiele a są rewelacyjne. To nie są naklejki wodne – mają mocny klej i to złoto chociaż wygląda na wypukłe – jest idealnie zrobione i wypukłe za bardzo nie jest. Paznokcie są gładkie w dotyku i nie miałam potrzeby nakładania na naklejki topu.
Zdjęcie wyżej zrobiłam 9 marca, paznokcie zdjęłam dopiero wczoraj. Ale był to już ostatni gwizdek, ponieważ wyglądały paskudnie. Nie wiem czy to mój hard milk jest wadliwy, ale po czasie ciemnieje – a mówiąc wprost – żółknie. Być może to jakiś efekt mojego uwielbienia dla curry i innych barwiących przypraw, ale kurczę – nie tak się umawialiśmy :))
Odrost po tym czasie o obskubane „początki”.
Dlaczego tyle czekałam? Bo mieli mi przywieźć do sklepu zamówiony zwykły, przezroczysty hardi, ale niestety dali ciała. Skróciłam więc wszystkie paznokcie do naturalnej długości tego przedłużanego.
Pierwszy raz paznokieć mi nie pęka i się nie rozdwaja. Hybryda mocno go wzmocniła, co jest super i daje mi nadzieję, że może kiedyś wyprowadzę go na ludzi 😀
500 szablonów do przedłużania też zamówiłam z Azji za mniej niż 2$ (klik), ponieważ z Polski się nie opłacało. Teoretycznie nigdy nie zużyję ich aż tylu, ale chętnie rozdam nadprogramowe koleżankom :).
Co dalej?
Ponieważ mam problem z precyzyjnym malowaniem, zdecydowałam się na zakup pędzli – za kilka gorszy (klik):
Będę trenować na wzornikach, które w tym celu zakupiłam. Nie chcę mieć dwóch lewych rąk do końca życia :))). Póki co – paten z podważaniem hybryd działa, chociaż używam w tym celu olejku, by sobie całkiem paznokci nie zniszczyć. Powinno się to robić acetonem – ja przy otwartym oknie nie daję rady :).
Największym zaskoczeniem jest dla mnie ten pilnik : (klik). Zapomniałam zrobić mu zdjęcia, ale wygląda tak samo – pokazywałam go też na snapie. Mimo bardzo niskiej ceny (mniej niż 10 zł!) działa bez zarzutu i pomaga mi okiełznać brzegi czy skórki. Teraz kolejne uwagi i robienie wszystkiego na odwrót – w necie radzą, by malować na zakładkę i wolny brzeg malować także delikatnie od spodu – zdecydowanie się zgadzam, ale jestem w trakcie zmiany kształtu paznokci i zostawiłam brzegi lekko niedomalowane, bym mogła spokojnie je spiłować jak paznokcie podrosną :). Obniża to estetykę, ale jak spojrzę na swoje zdjęcia z 2011… czym ja się przejmuję 😀
Ustaliliśmy – nie boję się azjatyckich akcesoriów – nawet nie czułabym się ok. przepłacając za nie w Polsce, ale lakiery…wywoływały u mnie trochę obaw. Z drugiej strony – dziewczyny na grupach poświęconych paznokciom pokazywały swoje dzieła wymalowane lakierami z Chin – szczególnie spodobał mi się blog Kesinails (polecam, wszystko krok po kroku :)). Na Ali lakier z przesyłką kosztuje ok. 7 zł – w Polsce tyle kosztuje sama przesyłka… dodatkowo palety kolorów nieograniczone.
Niestety w tamtym czasie zbiegło się w czasie kilka „aferek” – np. niektórzy sprzedawcy wysyłali lakiery napełnione tylko do 1/4 buteleczki a jakiś cwaniak zwany „Lane” zamiast lakierów wysłał karteczki „z urzędu celnego” że towar nie spełniał norm i został na cle zniszczony 😀
Dla świętego spokoju kliknęłam lakiery z choies:
Cena jest dużo wyższa niż na Ali – są to odpowiedniki innych lakierów, w tym jedna… podróbka? 🙁 Uczciwie przyznaję – kupiłam je na choies a nie na Ali bo miałam kupon zniżkowy na 50$. W przeciwnym razie kliknęłabym je na Aliexpress. Czemu jestem zła? Ponieważ decydując się na odpowiednik nie chciałam otrzymać podróbki (którą baza jest). Odpowiednik to dla mnie coś takiego jak robi Zara w odniesieniu do drogich marek – podróbka jest wtedy, gdy widzę logo innej firmy niż tej, które rzeczywiście była producentem.
Lakiery są z tej „aukcji” .
Na wzorniku wyglądają bardzo ok ;). Od lewej jest hardi milk, potem mardi grass, lakier z neo nail i dalej „elishe” z Azji. Kto śledzi na snapie ten pewnie widział, że chociaż każdy był w osobnym woreczku strunowym – jeden był niedokręcony. Jest to jednak wyniki kontroli celnej :)). Chińczyk nie wysłał mi także topu, za który zwrócono mi kasę – niestety mnie to trochę zdenerwowało :)).
Czy nie bałam się skusić na niesprawdzony lakier z Azji? Trochę tak, ale śledzę grupy o paznokciach na fejsie od grudnia i wrażenia odważnych ochotników były jak najbardziej pozytywne. Semilac też niektórych uczula, więc co za różnica… :))
Lakier na moich paznokciach to numerek 1592. Mam też ; 1467,1441,1345, 1325 :).
Pierwsze wrażenia? Bardzo ok, kolor mi się niesamowicie podoba. Zmieszałam też dwa zestawy pierścionków (jeden, dwa). Sprawdzam na szybko – nie podlinkowałam jeszcze wzorników : (klik).
Teraz kilka słów podsumowania – robię kilka rzeczy inaczej niż powinnam, ale nie wyobrażam sobie nawet lekkiego matowienia mojej naturalnie słabej płytki. Również mój sposób zdejmowania hybryd pozostawia wiele do życzenia – ryzykuję tak uszkodzeniem paznokci, ale nie lubię zapachu zmywacza.
Natknęłam się też na film vlogerki Juszes, która przetestowała łączenie bazy i topu ze zwykłymi lakierami :
To dobry sposób na wykorzystanie lakierów zgromadzonych przed erą hybryd.
Dla mnie plusem jest komfort – pomaluję paznokcie i mam 2 tygodnie z głowy (trzeci to już życie na krawędzi :D) – mogę spokojnie szorować patelnię czy trenować i o nic się nie boję. Długość dobrałam tak, by swobodnie obsługiwać ekrany dotykowe 🙂
Pomógł mi ten film:
Czy to wychodzi taniej niż wizyta w salonie? Wiem, że cena jest często głównym argumentem, ale czy tak jest rzeczywiście? Trzeba kupić naprawdę dużo rzeczy a mało kto kończy na jednym lakierze – w salonie masz całą paletę do wyboru :)). Myślę, że akcesoria można śmiało zamawiać na Aliexpress. Kilka linków w moim tekście to linki afiliacyjne, ale radzę uważać w przypadku sklepów na „d” i „s” – reklamacje są w porównaniu do Ali mocno utrudnione i nie mogę polecić tych sklepów z czystym sumieniem. Zdecydowanie bardziej prokonsumenckie jest Aliexpress.
Myślę, że to kwestia preferencji – wizyta w salonie (czy nawet u koleżanki, która robi paznokcie) to pewnie wygoda i duży wybór. Z drugiej strony – posiadanie własnego zestawu to oszczędność czasu i elastyczność – możesz zrobić sobie hybrydy nawet o 23:00, jeśli pracujesz w godzinach uniemożliwiających takie przyjemności.
Nie sądzę aby istniała jednoznaczna odpowiedź co jest lepsze – każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, a wszystko zależy od preferencji.
Czytam na szybko swoje wypociny i widzę że zapomniałam o acetonie – moja koleżanka maluje czasami zwykłym lakierem po hybrydzie, gdy kolor jej się znudzi – potem zmywa kolor zwykłym bezacetnonowym zmywaczem i nakłada kolejny ;).
Jeśli jak ja – masz dwie lewe ręce, słabe paznokcie albo brak czasu – myślę że warto rozważyć przejście na hybrydy :)).
Ah, i jeśli ktoś boi się kupować z Azji – tutaj krok po kroku 🙂
Bądź na bieżąco!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
świetnie Ci wyszły! 🙂
Jak przeliczyłam koszty lakierów i tych wszystkich pierdół do
manicure(waciki,cążki itd.) to postanowiłam zamówić wyprawkę na
aliexpress. Tylko lampę zamówię stacjonarnie i teraz pytanie do was. Czy
kupowałyście i znacie jakiś sprawdzony aceton i cleaner do hybryd?
Widzę, że ceny są dużo niższe niż w hurtowniach kosmetycznych, ale
wolałabym coś sprawdzonego jak lakier. Na tej stronie jest wiele ciekawych wzorów, może ci się przydadzą http://medicot.pl/tipsy-zelowe-wzory/
🙂
Cudownie wyszły <3 a próbowałaś może hybryd flexy silcare?
cudowne a zrobisz jakieś zdobienia z spider gelem silcare?
nie mam go 🙂
polecam zakupić 🙂 https://nails.silcare.com/hybrid-gel-the-garden-of-colour-geometric.html
świetnie dołączam się do prośby Ewy 🙂
wyszły super! ja też mam dwie lewe ręce do tego… ale z każdym kolejnym razem jest lepiej