Chyba każdy z nas to zna. Trudna lekcja, skomplikowany temat i nagle nauczyciel pyta:
– Rozumiecie?
Odważny śmiałek ośmiela się powiedzieć, że nie.
– A co tu jest do rozumienia?! Głupi by zrozumiał!
I nauczyciel bez słowa kontynuuje lekcję.
Jak sobie poradzić sobie, gdy nauczyciel nie tłumaczy?
Postanowiłam raz w tygodniu wrzucać materiał o tematyce szkolnej, ale jeśli masz na tyle otwarty umysł by zapoznać się z nim nawet, gdy nie jesteś już uczniem, to wyciągniesz z niego coś dla siebie :). Słowo! Zbieram uniwersalne porady i opieram je na nauce. Daj temu szansę.
Wpis oraz film, bo tekst ma wersję wideo, zainspirowany jest tym tweetem:
Sytuacja w każdej szkole:
— Fight For Dreams 🐺 (@poziomka23) August 24, 2019
Nauczyciel matematyki: Rozumiecie?
Cała klasa: Taaak
70% klasy z ostatniego sprawdzianu dostało jedynki.
Czy ktoś kiedyś zgłosił na matematyce, że nie rozumie co nauczyciel tłumaczy?
W ogóle to na marginesie wydaje mi się ważne i uczciwe, by oznaczać swoje inspiracje, jeśli były. Nie umniejsza to wartości waszych wypowiedzi, a jest fair w stosunku do kogoś, bez kogo by nie powstały.
Co robić, gdy nauczyciel nie tłumaczy?
Rozpoznać wroga. Istnieje tutaj kilka możliwych opcji.
1.Nauczyciel nie tłumaczy, bo nie wie, że trzeba coś dodatkowo wytłumaczyć.
Tak, to się zdarza! Bycie specem od chemii nie oznacza, że jest się też dobrym dydaktykiem i potrafi się to przekazać. Zapytajcie babci o przepis na pierogi. Powie – no, mąka i woda. Nie wiem, ile będziesz wiedziała!
Jak przyprawić bigos? Do smaku! Zero konkretów.
Jak ktoś robi coś cały czas, to jest dla niego bardzo oczywiste. Nauczyciel czasami zapomina, że dla was być nie musi. Dlatego jeśli nie tłumaczy dodatkowo z niewiedzy, że nie wiecie – daj mu znać! O tym jak to zrobić – powiem dalej.
2. Nauczyciel nie tłumaczy, bo jest wredny
Niestety, tacy też się zdarzają. Kwestia charakteru. Domagajcie się tłumaczenia, a jak to nie pomoże – zgłoście to wychowawcy czy dyrektorowi.
3. Nauczyciel nie tłumaczy, bo chce zarobić na korepetycjach
Ugh, najgorszy przypadek mojej edukacji szkolnej. Nauczyciel fatalnie tłumaczył na lekcji, ale miał tłumy chętnych na korepetycje, na których podobno tłumaczył świetnie. To jest najgorszy z nauczycieli, nie cierpię tego typu człowieka.
4. Nauczyciel nie tłumaczy, bo nie umiecie zakomunikować czego nie rozumiecie
Tu sprawa wygląda zazwyczaj tak:
– Rozumiecie?
– Nieeee!
– Czego nie rozumiecie?
– Niczego/wszystkiego!
Właśnie rozegraliście to po całości źle. Ale można to naprawić 😉
Jak poprosić nauczyciela, by wytłumaczył?
Przede wszystkim warto uświadomić sobie, że nauczyciel od tego właśnie jest, a pytanie nie jest niczym zły. Właściwe zadane gra na waszą korzyść.
Prosząc bądź asertywny i pamiętaj, że masz pełne prawo do uzyskania odpowiedzi. A gdy poprosisz o wytłumaczenie, klasa nie spojrzy na ciebie z zażenowaniem, tylko ulgą. Prawdopodobnie jeszcze kilka osób umiera w środku bojąc się poprosić o wytłumaczenie. Będziesz ich bohaterem.
Nauczyciel nie tłumaczy? Sprawdzony sposób, by wytłumaczył
Uwaga, sprzedaję magiczny sekret zmieniający podejście nawet najbardziej srogiej matematyczki :).
Szanuj też nauczyciela. Nie odpowiadaj, że nie rozumiesz „niczego” albo „wszystkiego”, tylko spróbuj zastanowić się, w którym momencie się gubisz.
Dla przykładu. Macie w szkole w równania kwadratowe, ale wynik nie wychodzi ci taki, jak trzeba. Nie mów: nie rozumiem NIC. Powiedz lepiej:
Wiem jaka jest postać równania kwadratowego, umiem wskazać współczynniki, znam wzór na deltę, ale gdzieś po drodze robię błąd i nie wiem gdzie. Potrzebuję pomocy.
Dlaczego tak? Bo ludzie lubią widzieć nasze zaangażowanie i szacunek. Jeśli nie znasz wzoru, to się go naucz zanim zapytasz.
To się tyczy też życia. Jeśli ktoś sprzedaje buty o rozmiarze 39 i podaje wymiar wkładki w centymetrach, nie pytaj go w wiadomości czy będą pasować na 40, tylko zmierz i sam sprawdź. Dlatego instagramerki się wkurzają, gdy oznaczają na zdjęciu i w opisie sukienkę i dostają masę pytań „skąd sukienka?”.
Serio. Nie bądź tą osobą, która nie przeczytała regulaminu konkursu, a potem pyta do kiedy jest termin zgłoszeń.
A co jeśli odmówi?
Jeśli nauczyciel odmówi („był czas na tłumaczenie”, „trzeba było słuchać”, „czy ja mówię po chińsku?”) masz jeszcze dwie opcje:
- poproś o wytłumaczenie na konsultacjach
- zgłoś się do kolejnego przykładu, zrób co potrafisz i poproś o pomoc
Zazwyczaj jednak nauczyciel wytłumaczy
Zdarzyło mi się prosić o pomoc wiele razy. I skutki tego były zupełnie inne, niż się spodziewałam. Bo spodziewałam się, że nauczyciel uzna mnie za debila, a tymczasem (jestem tzw. „humanistką”, czyli kiepsko szły mi przedmioty ścisłe) stawało się zupełne odwrotnie. W gimnazjum mało brakowało, bym ostatecznie dostała na koniec szóstkę, chociaż zgłosiłam się z jakimś durnym problemem i prośbą o wyjaśnienie. Z kolei na fizyce absolutnie nie potrafiłam załapać czegoś podstawowego, a szybko okazało się, że nauczycielka podała nam po prostu zły wzór. Od tamtej pory zaczęła mnie traktować wyraźnie lepiej.
Miałam nauczycielkę matematyki, która mówiła: dobrze, zapraszam na konsultacje. Wtedy tego nie cierpiałam (były raz w tygodniu wcześnie rano), ale dzisiaj doceniam. Nie opóźniałam klasy a sama dowiadywałam się jak coś rozwiązać.
Plus nie musiałam wydawać kasy na korepetycje. Ogromnie polecam konsultacje, każdy nauczyciel powinien mieć specjalną godzinę raz w tygodniu i zachęcam do korzystania! Można na tym tylko zyskać.
Uwaga! Jest czas i miejsce na tłumaczenie. Jeśli wałkujecie temat trzecią lekcję, a ty prosisz o wytłumaczenie dopiero przy odpowiedzi ustnej – to trochę za późno.
Na twoją korzyść działa też efekt Franklina
Jest to tendencja do przybrania bardziej przyjaznej postawy wobec osoby, której wyświadczyliśmy przysługę. Tak, dobrze czytasz. Nie osoby, która wyświadczyła przysługę Tobie. To Ty bardziej lubisz kogoś, komu sam wyświadczasz przysługę.
Brzmi to bardzo dziwnie, ale jest w 100% prawdą. Zapraszam na mój tekst o tym, jak działa efekt Franklina:
Z moich obserwacji, jest to prawda :). Jeśli przyznasz, że czegoś nie potrafisz, ale zrobisz to w sposób pokazujący twój szacunek do czasu nauczyciela – nic na tym nie stracisz. I zazwyczaj będzie duży przychylniej na ciebie patrzył w przyszłości.
Pamiętaj – na tym polega praca nauczyciela, by ci wytłumaczył.
Jakie są twoje doświadczenia ze szkoły?
Wersja filmowa:
Cześć,
O ile pod większością wpisów się podpisuje, o tyle tutaj nie mogę. W dorosłym życiu nikt nie będzie tłumaczył i powtarzał. Jeśli w szkole nie uda się młodemu człowiekowi nauczyć samodzielności, to potem będzie jeszcze gorzej. Żyjemy w czasach gotowych odpowiedzi podanych na tacy. Może lepiej pierwsze samemu pomyśleć, a potem dopiero pytać?
Pozdrawiam
Kasia
Dorosłe życie to co innego. Właśnie w szkole jest czas na pytanie i tłumaczenie. Kto pyta, nie błądzi:)
To prawda. Bardziej w moim komentarzu chodziło mi o to, że zanim zapytamy warto pomyśleć samemu. Wtedy coś nam zostanie w głowie, a nie dostaniemy wszystko na tacy.
Pozdrawiam
Kasia
Yyyy… Ale po co jest szkoła, jak nie po to, żeby uczyć? W tym tłumaczyć i objaśniać. Na dorosłość i samodzielność przyjdzie czas.
Moim zdaniem samodzielne myślenie jest zawsze ważne. Jeśli tego nie nauczymy się w szkole, to potem, po skończeniu szkoły będzie nas czekać nieprzyjemne rozczarowanie.
Jeśli jednak nie jesteśmy samemu w stanie zrozumieć lekcji, to oczywiście należy zapytać.
Pozdrawiam
Kasia
W szkole ciężko się tego nauczyć, czasem wręcz się nie da bo ma być tak jak wymaga nauczyciel . . .
Nauczyciel właśnie od tego jest aby tłumaczyć i powtarzać. Za to mu płacą. W dorosłym życiu jak komuś zapłacisz i np. zapiszesz się na jakiś kurs, to prowadzący też ci powinien wszystko wytłumaczyć. A jak nie, to do rzyci taki kurs.
Czasem się zastanawiam co tak naprawdę mną kieruje w momencie, kiedy czegoś nie rozumiem a machnę ręką – tylko strach? A może duma? Sama-sobie-dam-radę? Edukację co prawda mam za sobą, w każdym razie tę obowiązkową część, ale co oczywiste, uczę się każdego dnia. Aktualnie urządzam mieszkanie, miałam dać sobie radę sama – po co pytać? Tego, czego uczę się najpilniej, to… prosić o pomoc właśnie. I pytania, gdy czegoś nie wiem. Nie nauczyłam się tej umiejętności w szkole, to nauczę po. I nie zgadzam się z przekonaniem, w dorosłym życiu nikt nie będzie tłumaczył… zbyt wielu ludzi spotkałam, którzy z… Czytaj więcej »
Muszę napisać. Jestem nauczycielką, młodą, to mój dopiero 3 rok pracy. Staram się jak cholera, by tłumaczyć jak najprościej, by lekcje były ciekawe (wymyślam gry, filmiki itp.), a gdy pytam, czy ktoś czegoś nie rozumie… cisza. Wszyscy wszystko rozumieją. I zazwyczaj tak jest. A jak ktoś (zwykle jedna, dwie osoby, co jest wręcz statystycznie normalne) „uwali” sprawdzian, słyszę, że to moja wina, bo źle wytłumaczyłam… Przykro się robi. Teraz się tak jedzie po nauczycielach, że lekcje na odwal się, że im się nie chce, że chamscy… Może kiedyś tak, może dalej są takie osobniki, ale każdy młody, który zaczyna w… Czytaj więcej »
Serio każdy nauczyciel musi mieć godzinę konsultacji w tygodniu? Mogłabyś podać źródło tej informacji, bo nie mogę znaleźć? Z góry dziękuję!
Powinien, ale nie musi. Już podrzucam http://oswiataiprawo.pl/porady/konsultacje-nauczycieli/
Dzięki za linka. Chociaż wydaje mi się, że nie wynika z niego, że nauczyciel „powinien” mieć godzinę konsultacji tygodniowo, raczej „może”. Jeżeli inne obowiązki zajmują mu w sumie 40h tygodniowo, to dodatkowa godzina konsultacji będzie wolontariatem, którego oczekujemy od nauczyciela.
Bardzo szanuje Cię za przekazywanie tak cennych treści zupełnie bezinteresownie – nie tylko cennych dla uczniów jak filmy na Youtube, ale również na blogu i Instagramie. I podziwiam za częstotliwość w pisaniu – zwłaszcza przy tekstach jednak wymagających znajomości problemu, researchu i wiedzy. Jesteś w tym dla mnie wzorem!