Moje włosy ostatnio bardzo dużo przeszły. Rozjaśniło je (z moją małą pomocą) karaibskie słońce, a teraz po latach dbania i chuchania, które nie przynosiło specjalnych efektów przestałam bać się lokówki i suszarki i zaczęłam się włosami bawić. I czuję się z tym super!
Słowem wstępu dla tych, którzy na blogu są nowi – moje włosy po lekach sterydowych są cienkie, słabe i wrażliwe, zupełnie jak bardzo podatna na podrażnienia skóra głowy. A teraz zapragnęłam, by zrobiło się na głowie trochę jaśniej.
Czym i jak rozjaśniłam włosy możecie zobaczyć na moim profilu na → instagramie aniamaluje. Widać tam też, jak cienkie mam warkoczyki 😞.
Do napisania tego tekstu mam aż trzy powody
1. Piszecie, że ładnie mi w takich włosach, pytacie o to czym kręciłam i co robię, że wyglądają ładniej
2. Biorę udział we włosowym wyzwaniu
3. Poprosił mnie o to sklep Epelo.pl z rzeczami do włosów, dzięki któremu mam taką fajną głowę treningową do czesania 😀
Moje wyzwanie nie umarło, uczę się czesać nadal, ale na Halince.
No to po kolei 🙂
Gosia z Porady Herbaty utworzyła wyzwanie Naked Hair Challenge – w skrócie – myjesz włosy szamponem „zdzierakiem”, czyli takim dobrze oczyszczającym, a potem nie nakładasz na nie nic. Ani odżywki, ani maski, ani olejku na końcówki, ani nawet sprayu ułatwiającego rozczesywanie.
Nie widziałam swoich włosów bez tego wszystkiego przynajmniej dwa lata. Wcieranie olejku w końcówki i nakładanie odżywki jest dla mnie czynnością tak automatyczną, jak mycie rąk po skorzystaniu z ubikacji.
Moje włosy bez niczego prezentują się tak:
Wiem, końcówki proszą się o ścięcie i wyrównanie, ale one nie są rozdwojone. Są cienkie, bo w czerwcu fryzjer pocieniował mi włosy, przekonując, że to super pomysł.
Well, nope.
W lutym sklep fryzjerki epelo wysłał mi paczkę prawie-niespodziankę. Prawie, bo dostałam pytanie o to, co chciałabym sobie wybrać, ale zdałam się na wybór obsługi i był to strzał w dziesiątkę.
Posiadanie bloga to super sprawa – mogę testować mnóstwo rzeczy, o których bym nie wiedziała, albo nie kupiła. Czasami poznaję w ten sposób tanie i fajne perełki, innym razem okazuje się, że drogi produkt jest strasznym bublem, albo nie jest wart swojej ceny jak te słynne pomadki w płynie Kat von D, które schodzą z ust po godzinie (Tak, Sephora nigdy więcej nie zaprosiła mnie na żaden event xD).
Jeśli chodzi o włosy – nie poddaję się i szukam nadal.
Byłam pewna tylko tego, że chcę głowę do czesania, resztę wybrała Pani Joanna ze sklepu.
I powiem tyle – wow.
Zresztą… zobacz sama
Nigdy nikomu nie chciało się sprawdzić jaki mam typ skóry, włosów, czegokolwiek. Nagminnie ludzie próbują reklamować na moim blogu kremy do cery tłustej i trądzikowej albo zwykłe lakiery do paznokci chociaż używam hybryd. W przypadku tej współpracy naprawdę mocno chylę czoła, bo moja skóra głowy jest bardzo problematyczna, od lata jest wrażliwa jeszcze bardziej niż zawsze. Epelo.pl jest pierwszą (!) firmą, której chciało się sprawdzić.
Ok, to pokazuję Wam co dostałam:
Wszystko było dobrze zabezpieczone i owinięte w bibułę, na wielki plus zaklejenie dziubka odżywki do włosów. Niby to bezpieczne opakowanie, ale przezorny zawsze ubezpieczony 🙂
Po kolei co i jak się u mnie sprawdziło
Indola i dwa produkty regenrujące
1. Odżywka Innova repair conditioner – intensywnie pielęgnująca. Ułatwia rozczesywanie, ładnie pachnie i jest bardzo wydajna. Oleje Marula jest w połowie składu, więc bardzo przyzwoicie. Nakłada się na dwie minuty a potem spłukuje. Ja trzymam trzy minuty, czyli akurat tyle, co trwa umycie zębów.
2. Innova Repair Keratin Filler – kuracja keratynowa – siostra odżywki, ale widujemy się częściej więc mogę o niej powiedzieć kilka słów więcej. to spray, stosuje się codziennie na suche albo osuszone ręcznikiem włosy. Dla mnie wygodniej, bo ze względu na wrażliwą skórę głowy staram się myć je co dwa lub trzy dni. Dzięki olejowi w tak nieobciążającej formie, jestem w stanie lepiej odżywić i zregenerować swoje włosy. Kuracja jest gęsta, przypomina mleczko, jednak bez problemu daje się rozpylić. Pachnie przyjemnie i dość… fryzjersko 🙂
Numer trzy to mój ulubieniec.
Kapsułki Indola Repair dostałam dwie i bardzo się cieszę, że będzie można kupować je na sztuki. Nie wiązałam z nimi wielkich nadziei, wszak miałam kiedyś olej marula i po prostu się u mnie nie sprawdził. Kupiłam go kilka lat temu z myślą o pielęgnacji cery, jednak antybakteryjne właściwości były dużo słabsze niż w przypadku dodania do jakiegokolwiek innego oleju kropelki olejku z drzewa herbacianego, więc próbowałam zużyć go do kąpieli, na ciało i włosy. Trochę lżejszy od arganowego, droższy, ale z włosów nie mogłam go domyć nawet po zemulgowaniu, więc musiałam myć je dwa razy i więcej z tej zabawy było szkody niż pożytku.
A tutaj niespodzianka! Ukręć rybce ogonek, wyciśnij całość na dłoń i wmasuj we włosy. Nie trzeba tej kapsułki spłukiwać, u mnie włosy dosłownie „wypiły” jej zawartość. Ten krok kuracji można stosować raz na tydzień.
I nawet nie wiecie jak się cieszę, że można zadbać o włosy bez tej całej procedury z godzinnym trzymaniem oleju na głowie, bo prowadzę ostatnio dość intensywny tryb życia i nie zawsze dałabym radę ogarnąć.
Ostatni produkt to żel nadający objętość OSIS+ Big Blast
Bardzo fajna rzecz, która odbija moje włosy od nasady. Produkt jest o tyle fajny, że jednocześnie chroni przed wysoką temperaturą. Do tej pory niestety musiałam raczej wybierać – albo ochrona przed wysoką temperaturą i przylizane włosy, albo brak ochrony i odbite od nasady. Łączenie dwóch produktów na cienkich włosach oznaczało obciążenie i „strąki”.
A tutaj jest naprawdę super. Włosy są odbite od nasady i prezentują się wizualnie lepiej.
Na koniec kilka zdjęć z samowyzwalacza 😀
Chyba tylko dzięki tym produktom, moje cienkie i wrażliwe włosy żyją po kontakcie z karaibskim słońcem i słoną, morską wodą.
Ah, pytacie też o moją lokówkę. Mam od wakacji taką z wymiennym końcówkami, dokładnie ten model
Jestem zadowolona zarówno z produktów, jak z obsługi sklepu – przesyłka dotarła szybko i była dobrze zabezpieczona, a od załogi epelo można uzyskać fachową poradę 🙂 Widzę też, że mają sporo fryzjerskich ampułek dostępnych na sztuki, co wydaje mi się strzałem w dziesiątkę. Jako blogerka dostaję sporo przesyłek z nowościami, a jakoś na blogu pokazywać nie ma czego, bo rzadko są trafione. Ja sprawdzam nowinki praktycznie bezkosztowo, ale gdybym wydała większe pieniądze na coś, co nie posłuży moim włosom to byłabym rozczarowana. Kupno jednej ampułki zamiast całej kuracji wydaje mi się czymś bardzo wygodnym i sensownym.
A na koniec mam dla Ciebie niespodziankę – przy zamówieniu powyżej 49 zł na epelo.pl jest darmowa dostawa na hasło ANIA49
Promocja obowiązuje do 23.03.2018
Promocja obowiązuje do 23.03.2018
Buziaki!
Bądź na bieżąco!
❤ FACEBOOK MONIKI ❤
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) – jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania
Jeśli podjęłabym się tego wyzwania to moi włosy wyglądałyby jak u czarownicy. Nawet bym ich nie rozczesała.
Chętnie zajrzę do oferty sklepu 🙂
Słyszałam o tej serii z Indolii, ale nigdy nie używałam. Sama teraz będę potrzebowała czegoś takiego, bo przede mną kolejne rozjaśnianie. Mam nadzieję, że jednak włosy na tym nie ucierpią 😛
Z Indoli miałam kiedyś fluid zabezpieczający końcówki, ale chyba go wycofali bo nigdzie nie mogę go znaleźć.
Do wyzwania nie podeszłam, bo nie wiedziałam o nim, ale chyba zrobię taki eksperyment i zobaczę jak wyglądają moje włosy totalnie gołe 🙂
Takie ampułki na sztuki to faktycznie świetny pomysł 🙂 A swoją drogą – mam tak samo jak Ty – czy dbam i chucham na włosy czy też nie żałuję sobie suszarki i prostownicy wychodzi w sumie na to samo. 🙂
Świetne jest to 1. zdjęcie!!!!!!!!!! Normalnie…. 😛 Ładnie Ci w tych włosach i dzięki za inspirację bo może coś wreszcie zrobię z moimi 🙂
Chciałam tylko napisać, że jak będziesz mieć okazję albo będziesz miała ochotę wydać więcej kasy na szampon – spróbuj tych z Green People, ja używam nawilżającego, milionową butelkę, nic po nim nie swędzi, nie jest podrażnione, itp itd. Nie jestem maniaczką naturalnej pielęgnacji, gdybym znalazła tańszy zamiennik, po którym skóra głowy czułaby się tak dobrze i włosy wyglądałyby tak dobrze to bym kupowała 🙂
Jak zobaczyłam te ampułki to byłam pewna, że się je łyka, że to taki suplement diety haha. Dobrze, że czytałam dalej. ;D
Produkty do włosów to zdecydowanie moja słabość 🙂 Muszę zerknąć na te ampułki, bo ostatnio nie mam wcale czasu na nakładanie oleju wieczorem i mycie ich rano 🙂
A co z wyzwaniem? Gdzie mogę więcej poczytać o tym? Chciałam schodzić z koloru i nie wiem jak
Faktycznie bardzo Ci pasuje w tym kolorze 🙂
Co do uczenia się fryzur na tej dodatkowej głowie, to wg mnie średnia opcja :p w sensie, ja np. potrafię zrobić innym sporo rzeczy na głowie, warkocze, francuzy, kłosy, itd., w sumie nawet nie wiem skąd, bo ani takiej głowy do ćwiczeń nie miałam, ani siostry na której mogłabym ćwiczyć… Natomiast sobie nie umiem zrobić nawet francuza, który mógłby długo wytrzymać, zawsze spięcia wychodzą mi albo koślawo albo zaraz sie rozwala 🙁
Muszę przyznać, że zapominam o odpowiedniej pielęgnacji włosów. Zawsze brakuje mi czasu… na maski, odżywki, regenerację 😀
Pięknie ci w tym kolorze!
Oj Ania, Ania. Dużo mocnej treści, sporo konkretów, dużo pomocy dla „zakompleksionych” dziewczyn. To jest fajne i to jest warte docenienia. Jeśli im w ten dziwny, zawoalowany sposób pomagasz, niech będzie. O marzenia, o bycie sobą zawsze warto walczyć. Ale jesteś jeszcze(?) na tyle niekobieca, a naiwnie dziewczęca, że nie widzisz pewnych spraw. Nie widzisz kobiecych oczywistości. Nie masz w sobie szacunku do siebie jako kobiety. Epatujesz, sprzedajesz, obnosisz się, gryziesz i drapiesz. A to nie o to chodzi. Charakter z pazurem? Fajnie. Ale brak szacunku? To już nie przejdzie u kobiety. Szkoda pisać więcej, w ogóle tracić czas. Do… Czytaj więcej »