Może niektórzy z was pamiętają, napisałam kiedyś tekst o tym, że przeciążony człowiek nie ma mocy przerobowych na dobre decyzje. Bo to wcale nie działa tak, że chcieć to móc. Jest ograniczona liczba tematów, spraw i problemów, którymi możemy się zająć. Ja gdy mam intensywny czas, rezygnuję całkowicie ze sprzątania. No, zmywarka zmywa naczynia a ja myję sanitariaty i robię pranie, ale nic poza tym. Gdy na studiach wracałam zmęczona do domu, to nie miałam sił na zdrowe gotowanie. Korzystałam z jakiegoś prostego przepisu, który już znam. Cała logistyka i kombinatoryka związana z poszukiwaniem nowych przepisów na dobrze zbilansowane posiłki, zakupy, nauczenie się przyrządzania tych dań i ryzyko, że mi nie posmakują, po prostu mnie przerastała i sięgałam makaron z sosem ze słoika. Czy się tego wstydzę? Ani trochę.
Post powstał we współpracy z marką Sandisk
Doskonale wiem, że mamy ograniczony RAM w głowie. Jak masz sto problemów i dwadzieścia trosk, to być może ciężko będzie ci się skupić na przeczytaniu dzieła Tołstoja czy podniesieniu kwalifikacji zawodowych. Dlatego ze wszystkich sił staram się ten RAM w swojej głowie zwalniać. Kilka moich propozycji:
- Notes, który potraktujesz jak swoją myślodsiewnię. Za każdym razem, gdy muszę się na czymś skupić, wypisuję na kartce wszystkie rzeczy, które plączą mi się po głowie i ją zaśmiecają. W ten sposób pozbywam się ich na przynajmniej 2-3 godziny i jestem w stanie dokończyć zadanie
- Delegowanie. Ogrom rzeczy robi za mnie asystentka oraz menadżer. Kiedyś myślałam, że to oznaka lenistwa. Chełpiłam się tym, że jestem Zosia Samosia i sobie ze wszystkim sama świetnie radzę. Jestem ogromnie wdzięczna, że mam wsparcie i pomoc w zadaniach, które są żmudne, nudne i mechaniczne albo czasochłonne. Te przejęła asystentka. Oraz w zadaniach, w których nie jestem taka dobra. To np. negocjowanie umów i zarządzaniem kalendarzem, które wziął na siebie menadżer. Dzięki temu mam zwolniony RAM np. na pisanie e-booków. Może ty też możesz coś komuś delegować? Ostatnio doszłam do wniosku, że bez sensu jest sprzątać godzinę dziennie, jak mogę raz w tygodniu skorzystać z usług firmy sprzątającej na 2-3h i z głowy. Jak się przeprowadzę, to spróbuję!
- Ograniczenie wyborów. Dla kogoś to będzie catering dietetyczny albo gotowy jadłospis. Ja mam repertuar 5-10 przepisów, które wałkuję na okrągło, gdy jestem przeciążona. Dla kogoś innego to będzie minimalizm ubraniowy. Ogranicza niepotrzebne stanie przed szafą i zastanawianie się co do czego pasuje. Zauważyłam, że w okresach przeciążenia na okrągło chodzę w 2-3 zestawach ubrań i… w pełni to akceptuję😊.
- Zdanie się na czyjś wybór. Lubię być decyzyjna, ale nie bawię się już w wielogodzinne poszukiwania idealnej drukarki czy szczotki do włosów. Szukam twórców, którym ufam i zdaję się na nich. Komu ufam, to wiecie z instagrama, regularnie polecam takie konta i osoby! Sama też wiem, że nie wcisnę nikomu lipy. Są ku temu dwa powody: traktuję was jak młodszą siebie. Czyli piszę do takiej Ani. A że bardzo ją szanuję, kibicuję jej i dobrze jej życzę, to nie mogłabym jej oszukać. Powód numer dwa, mówiąc prosto z mostu to hajs. Żyję głównie ze sprzedaży własnych produktów. Jeśli wcisnę wam chłam, to stracę wasze zaufanie, a w chwili obecnej jest najcenniejszą walutą jaką posiadam. Chociaż mam 9 różnych dawno temu kupionych krytpowalut w portfelu😉.
- Korzystanie z gotowych list. Wciąż czekam na jakieś instagramowe konto, które będzie robić podsumowania „5 seriali na wieczór”, „5 lekkich książek”, „5 filmów na złamane serce”, i „5 filmów, które możesz obejrzeć z rodziną bo nie będzie niezręcznej sceny seksu”. A na poważnie, to ja tworzę sobie checklisty. Mam swoją checklistę odnośnie pakowania walizki, kupując mieszkanie korzystałam z checklisty z książki Pieing, prowadząc szkolenia miałam checklistę rzeczy, które muszę w nich zawsze zawrzeć. Ba! nawet gdy moja praca polegała na tym, aby każdy kurs mojego klienta miał piękny i skuteczny landing page, to miałam checklitę co musi się w zawsze pojawić. To bardzo usprawniało moją pracę!
- Lista zakupów! Ogranicza czas spędzony w sklepie i oszczędza ram na niepotrzebne decyzje. Ja w apce blix zawsze sprawdzam co i gdzie jest aktualnie najtańsze. Mocne polecanko!
Zwalniając RAM w naszych głowach, odzyskujemy moce przerobowe i pozwalamy sobie zająć się ważniejszymi tematami. Albo tymi, które będą bardziej kluczowe dla naszej przyszłości. Ale nie tylko naszym głowom brakuje czasami miejsca na dysku albo pamięci. Mi się to niedawno stało z macbookiem 😀 Tu film na kanał w dwóch wersjach (przed montażem i po montażu), tam zdjęcia w RAW-ach i bach, dysk się zapełnił. Szybkie odpalenie Clean my mac (bardzo polecam) i awaryjnie odzyskałam miejsce, ale gdybym była w podróży trochę dłużej, to musiałabym coś usunąć. A wiecie jak jest, kto w popłochu nie wyrzucał maili z dużymi załącznikami aby zachować bezpłatny plan gmaila, niech się cieszy 😀 Ja jako blogerka mam duży i drogi plan w iCloud, w chmurze Adobe i drogą skrzynkę e-mail 50 GB :(. I to wszystko jest zbawieniem, o ile mam internet. Bo kiedyś w podróży po Bali nie miałam wifi, tylko pakiet danych. Chmura się nie zsynchronizowała, komputer miał awarię od wilgoci i cyk , mnóstwo zdjęć przepadło :(. W podróży bardzo przydaje się malutki (jest mniejszy niż telefon i można go doczepić do kluczy!) dysk SanDisk Extreme Portable SSD
- jest bardzo, ale to bardzo szybki
- można traktować go jak magazyn zdjęć i filmów, ale także na tych plikach pracować, bo idzie to bardzo szybciutko. Fun fact: kiedyś musiałam coś zlecić do montażu i nie chciało mi się czekać aż załaduję 30 GB materiału na serwer, więc wysłałam pliki na tym dysku kurierem glovo 😀
- Idealny dla gap! ogumowana obudowa pozwala mu przeżyć upadek z 2 metrów. Także odporny na zapiaszczenie i zachlapanie (sprawdzone na deszczu) – klasa odporności IP55. To czyni go dobrym sprzętem do zabrania w teren.
- Współpracuje z Mac i Windows, są różne złącza USB
O, albo lepsza metafora 😀 Nie umiecie sobie pewnie wyobrazić przeciążonej głowy, ale Iphone który zwolnił zawalony plikami już nieco łatwiej. No więc właśnie, ja mam na nim mnóstwo plików wideo i on się lubi w pewnym momencie trochę zbuntować i wolniej działać. Zupełnie jak głowa przeciążonej osoby. Tańszą alternatywą dla telefonu z dużą pamięcią będzie bardzo szybki SanDisk iXpand .
To taki malutki pendrive podłączany z jednej strony do telefonu, a z drugiej wszędzie tam, gdzie USB. Ja używam notorycznie do przenoszenia plików na punkt ksero. 80% rzeczy związanych ze swoją pracą wykonuję na telefonie albo iPadzie i nawet nie chce mi się odpalać kompa, by zrzucić jakiś pdf. Szczególnie w terenie! A tu pyk i z głowy. Gdy nie ma internetu, łatwo jest stracić zdjęcia, które nie zapiszą się w chmurze :(. iXpand bez dostępu do sieci może zrobić kopię zapasową nie tylko zdjęć, ale też kontaktów. Pliki można też zapisywać bezpośrednio w urządzeniu! Jest ono mniejsze niż mój mały paluszek. Dla mnie przydaje się też opcja zahasłowania go. Co prawda z powodu różnych dokumentów, które tak mam, ale pomyślałam sobie, że jeśli ktoś ma swoje (lub partnera nudesy) to lepiej zahasłowane niż w chmurze. Była bowiem taka sytuacja, że ktoś ukradł typowi telefon i na chmurę zaczęły się ładować nowe wykonane nim zdjęcia… zobaczycie je na tym blogu: https://thisguyhasmyhtc.tumblr.com/. Od tej pory ostrożnie podchodzę do chmur 😉
Anyway, polecam 3 rzeczy:
Zwalnianie pamięci roboczej
iXpand
i Szybki dysk SSD 500 GB. Nad pierwszym trzeba trochę popracować, ale dwie kolejne rzeczy są relatywnie tanie i skuteczne. Ściskam!
Post powstał we współpracy z marką Sandisk
Ok
Codziennie robię listę „to do”. Bez notesu ani rusz! 🙂