Prawie zostałam terrorystką
i wcale nie było mi do śmiechu
Marzec 2017, Malezja. Piękny, nowoczesny kraj z bardzo przystępnymi cenami. Ludzie mówią po angielsku, w Kuala Lumpur autobusy dla turystów są bezpłatne (podróżują też nimi zwykli mieszkańcy), jest nawet Uber, który ma szaloną promocję – przejazd do 4km za 99 groszy (waluta była wtedy 1:1 ze złotówką), z której to promocji bardzo mocno korzystaliśmy. Malezja ma też ropę naftową, dominującą religią jest tam Islam no i… nie uznała Izraela jako państwa.
Po kilku dniach w stolicy Malezji i tym jak zjadłam smakujące wymiocinami lody o smaku duriana przenieśliśmy się na wyspę Langkawi.
Tam plażowałam, sadziłam ryż, nurkowałam z rekinami (malutkimi i przez chwilę, ale dajcie mi podramatyzować :D) i grałam w karty. Jako strefa bezcłowa, wyspa jest dość mocno kontrolowana.
Dlatego gdy złapała nas tamtejsza policja, wiedzieliśmy że to nie żarty.
A za co nas złapali? Za bardzo nieodpowiedzialną jazdę na skuterze w trzy osoby, za które to przewinienie łapią wyłącznie turystów (lokalsi jeżdżą i po pięć osób). Chcieliśmy jeździć inaczej, ale drugi skuter się popsuł.
Zrobiłam tam też to śliczne zdjęcie 🙂
Prawo złamane, trudno, trzeba ponieść konsekwencje. I być spokojnym, bo czasami w Azji dzieją się różne rzeczy a i policja potrafi podrzucić narkotyki by chwilę potem ogłosić kolejny sukces w walce z przemytem. Nie miałabym ochoty zgnić w Bang Kwang – podobno najcięższym więzieniu świata.
Policja wypytywała nas o różne rzeczy. Gdzie śpimy, kiedy przylecieliśmy, co widzieliśmy i co zamierzamy zobaczyć.
A potem policjant poszedł do auta, wyjął plik kartek, odnalazł nasze nazwiska i powiedział „no, nie kłamiecie. Przylecieliście tego i tego, w piątek zamienialiście dolary na euro, w sklepie kupiliście kit katy i piwo”…
Nie pamiętam oczywiście czy to był piątek, ale wszystko się zgadzało.
Dobrze, że mówiliśmy prawdę. Lżejsi o „trochę” pieniędzy zapomnieliśmy o przygodzie.
Z tego zdarzenia wyniosłam namacalnie pewność, że nie warto kłamać, bo to tylko pogarsza sytuację. A nawet jak chwilowo poprawi, to pogorszy później.
Pod koniec listopada byliśmy w tym samym składzie (plus jedna osoba) w Izraelu. Na chwilę. Wjazd bezproblemowy, chociaż na lotnisku nikt nie potrzebował pinu by ściągnąć opłatę za samochód z karty :O.
Kilka pytań o to gdzie się zatrzymuję, co zamierzam zobaczyć, na ile dni jesteśmy i otrzymałam bez problemu wizę.
Aż do wyjazdu.
Podczas wyjazdu z Izraela na lotnisku rozmawiasz z agentem. Zadaje on rutynowe pytania.
Unlike in many other countries, airport security staff is quite intelligent.
Tym razem wyraźnie zaznaczam, że to cytat, bo gdy we wpisie o Kambodży zacytowałam Włocha mówiącego o ludności „not so smart” nie daliście mi żyć 😀
A pytania to:
Co widziałeś? Czy ci się podobało? Wertując mój paszport agentka zapytała oczywiście o Malezję. Pytają o każdy odwiedzony kraj, który nie uznał Izraela, a że przede mną kontrolę sprawnie przeszła Ola z Łukaszem, w ogóle się tym nie stresowałam. Po prostu mówiłam prawdę.
Po serii pytań – na ile dni byłaś w Malezji? Poznałaś tam kogoś? Czy ci się podobało? Czy ktoś z Izraela dawał ci coś do przewiezienia?
Otrzymałam jak wszyscy żółtą naklejkę i z uśmiechem na ustach zostałam skierowana do kontroli paszportowej. Byłam spokojna, bo nie zrobiłam nic złego i mówiłam prawdę i tylko prawdę.
Jakie było moje zdziwienie, gdy przy kontroli bagażu nas rozdzielili, a ja zostałam skierowana na bardzo szczegółową kontrolę.
Winą była ta naklejka.
Poproszono mnie o wyłożenie wszystkiego na taśmę. Specjalnym sprzętem sprawdzono mi każdą jedną rzecz z bagażu, łącznie z pytaniami „ten telefon wyjęłaś z bagażu czy z kieszeni?”. Trwało to dość długo, zresztą wyobraźcie sobie, że ktoś prześwietla wam osobno majtki, ubrania i elektronikę. Łącznie kontrolowały mnie 3 różne osoby coś ze sobą konsultując ale finalnie zostałam puszczona.
O co tyle krzyku?
Na podstawie rozmowy (i zebranych wcześniej danych, Izrael ma bardzo dobry wywiad) agent ocenia jak bardzo niebezpieczną osobą jesteś.
Bardzo trudno znaleźć wiarygodne źródło dotyczące skali i kryteriów (ktoś pomoże?), generalnie jeden dostają bardzo porządne Grażynki a 6 brodaci Palestyńczycy i inni „to na pewno terrorysta”. Ja dostałam piątkę.
Znaczy eee Al-Dżazira ma na swojej stronie artykuł o tym, że to zwykły rasizm i coś pewnie w tym jest, ale to względy bezpieczeństwa, których trudno nie zrozumieć znając historię Izraela.
W Malezji byłam z Olą i Łukaszem (ocenieni na bezpieczne dwa, nie musieli nawet otwierać walizek).
Czym zawiniłam?
Może uczestnictwem w konferencji dotyczącej łamania praw człowieka i w Iranie w 2013 (znaczy, konferencja była w Paryżu, w Iranie torturują)?
Może kilkoma godzinami w Katarze, gdzie miałam przesiadkę? (nie miałam tego w paszporcie, ale przecież wszystko wiedzą).
A może chodzi o to, że „lubię” na fejsie Michaela Laitmana , który nie jest zbyt lubiany w Izraelu?
A może poszło o to, że po prostu byłam ruda?
Nigdy się nie dowiem.
Szary golf kupiony tutaj . Mamo, czy ten jest lepszy? 😉
Psst!!! Kto był w Izraelu? Sprawdźcie swoje karteczki, umieram z ciekawości :)) Moi znajomi wszyscy ocenieni na 2 lub maks 3 😀
Bądź na bieżąco!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania
Miesiąc temu byłam. Też dostałam piąteczkę 😀 Pani na lotnisku chyba nie spodobała się moja bluza z Yale, bo wypytywała dlaczego są na niej hebrajskie litery i czy wiem co znaczą i później PACH! naklejka z 5 z przodu.
Z ciekawości poleciałam sprawdzić paszporty moich rodziców – oboje mają trójki! Byli w Izraelu już kilka lat temu, oboje koło 50, żadne z nich nie było w krajach muzułmańskich, mój tata był najdalej w Rosji, no i była to jego druga wizyta w Izraelu. Odpowiedziałam im tę historię i przypomnieli sobie, że z ich grupy (byli ze znajomymi na czymś na kształt pielgrzymki) rzeczywiście zabrali szefa na dokładną kontrolę. Szef na co dzień jest szanowanym lekarzem. Paszportu mojej siostry, która była w Izraelu w gimnazjum też na mniej-więcej pielgrzymce niestety nie udało mi się znaleźć. Aczkolwiek wydaje mi się, że… Czytaj więcej »
Byłam tydzień temu z chłopakiem z Meksyku, podczas kontroli zamiast pytać mnie o pobyt, pytali o „connection” między nami, jak długo się znamy i czy mieszkamy razem. Też dostałam „5” i trafiłam do tej kontrolii, gdzie macają wszystko, ale płyny ich w ogóle nie interesują (a głupia wyrzuciłam kilogram hummusu do kosza przez lotniskiem). W kolejce byli sami Polacy 😀 Nie mam w paszporcie pieczątek z arabskich krajów, ani innych podstaw do bycia podejrzaną, więc myślę, że do TEJ kontroli wybierają też losowo.
Nie martw się, miałam podobą sytuację 😉 Z tym, że byłam sama i otoczona przez cwaniaczków z kaburą przypiętą do pasa 😉 Ja zawiniłam pobytami w krajach arabskich: Egipt, Jordania, Maroko. Zostałam szczegółowo wypytana o historie rodziny, zawód rodziców i dziadków, miejsca ich urodzeń, o to czy ja mam chłopaka i milion innych pytań ;D Moj paszport się nie podobał, ale wodę przenieść mogłam 😛
Niezła historia 🙂
Ja tez trafilam do bardziej szczegolowej kontroli, ale, o ile pamietam, ktos po prostu do mnie podszedl, gdy juz stalam w kolejce i zabral do innej (choc moze, jak ta ciapa stalam z taka zolta naklejka wlasnie… nie pamietam). Ale nie skanowali mi zadnej chalwy 😀 Szczegolowo sprawdzali elektronike. Wczesniej pytali o moja wizyte w Maroku, ale to chyba bylo przy wjezdzie i poszlo standardowo.
no nieźle (:
btw. wiele razy spotkałam się z sytuacją, że ktoś ściągał mi pieniądze z karty i nie musiałam nawet wpisać PINU (głównie w Stanach, w hotelach, knajpach ! i w wypożyczalni auta). Wydaje mi się, że to kwestia tego, że za granicą system czyta nasze karty z wypukłymi numerkami jak kredytowe i podobnie jak w sytuacji, gdy płacimy kartą przez Internet, sam sczytuje wszystkie dane i nie potrzeba mu pinu, żeby dobrał się do naszej kasy (:
Chyba eskortują do samolotu a dalej nie wiem 😀
Ja za każdym razem miałam taką kontrolę, bo podróżowałam sama 🙂 a jak leciałam za pierwszym razem, to nie mialam na koncie żadnych wyjazdów zagranicznych do krajów arabskich 🙂 nie zawsze intensywność kontroli wiąże się z rzeczywistymi podejrzeniami, czasem jest to zupełny przypadek/statystyki do nabicia:)
Mam nadzieje ze tak właśnie było tym razem 🙂
Ja miałam dokładniejszą (ale nie aż taką) kontrolę przy wylocie z Kanady do USA, a mąż normalnie. 😀 Dodam, że mąż jest wysoki, postawny, ma delikatnie bliskowschodnią urodę i gęstą brodę. 😀
Aż sprawdziłam z ciekawości, bo granicę Izraela przekraczałam w sumie 4 razy, ale nie mam już tych kartek. Skądinąd, pierwszy wjazd do Izraela wspominam najbardziej traumatycznie. Był środek nocy, granicę przechodzi się pieszo, jest kilka stanowisk, na których Cię odpytują z wszystkiego po angielsku i po polsku. Przechodziliśmy w kilkanaście osób, wiele narodowości. Dwie dziewczyny cofnęli bez podania powodu. Potem siedzieliśmy 3h w knajpie, czekając na transport. Zagapiłam się na młodziutkiego chłopaka przy barze, bez munduru, za to z OGROMNYM karabinem niedbale przerzuconym przez ramię. Gdy na mnie spojrzał, wyglądał jakby go Mosad szkolił na zmianę z KGB. Nie odważyłam… Czytaj więcej »
widzielismy takich w knajpie z hummusem, bardzo pilnowałam się by nie zerkać.
Właśnie byłam pewna, że jeśli juz jestem problematyczna to na wejściu mogę mieć problemy, ale nie na wyjściu 😀
A i jeśli tu chodzi o pierwszą cyfrę na początku kodu na tej naklejce, to zawsze mam 5 😉 A niby mam wizę studencką, nie podróżowałam do żadnych „nieodpowiednich krajów” itd.
Ja się tam nawet nie wybieram. Podpisywałam mnóstwo petycji, nie wspominając innych „sprawek” 😉
Akurat przez ostatni rok podróżuję do Izraela i spowrotem bardzo często. I może masz racje, może prześwietlają, może wiedzą co jesz na śniadanie. Ale prawda jest taka, że podejrzana jest każda młoda podróżująca samotnie kobieta (mężczyzna pewnie też). Twoi znajomi pewnie podeszli jako para i poszli dalej, Ty, poszłaś do specjalnej kolejki 😉 Oczywiście wizyta w Malezji, na pewno Ci „pomogła”. Ja w tej cudownej kontroli biorę udział za kazdym razem jak lecę. Uwielbiam jak prześwietlają mi każdą chałwę w mojej walizce 🙂 Gorzej, jak później trzeba o wszystko znowu spakować 😛
A może po prostu wyrywkowo trzepią co dziesiątą osobę. I trzeba mieć pecha, żeby ta osoba być. Skuteczny system musi mieć pewien element losowości. Niejeden przestępca wpadł podczas kontroli drogowej, bo nie zapiął pasów.
Ja przekraczałam granicę w Egipcie i nie mam takiej karteczki, ale pamiętam, że mimo, że miałam jakieś 15 lat musiałam sama odpowiadać na wszystkie pytania i tak samo maglowane były też mniejsze dzieciaki, a na kontroli bezpieczeństwa, gdy zapikałam, bardzo dokładnie zmacał mnie mężczyzna, bo kobiet pracujących na granicy nie było. Cóż… Izrael i tak jest tego wart 😀 Choć na Beauvais w ten weekend ja i wszystkie moje rzeczy (te w walizce też) były sprawdzane na obecność substancji wybuchowych i narkotyków i też nie mam pojęcia dlaczego.
Mam ochotę pojechać żeby tylko sprawdzić jaki nr dostane 😂
Początkiem października leciałam liniami El-Al do Izraela. Wylatywałam sama, chociaż na miejscu miałam spotkać się z moją rodziną która przylatywala tego samego dnia z zagranicy gdzie mieszkają na stałe, miałam mały bagaż (musiałam dostać się do Warszawy i wolałam nie targać ze sobą walizek tylko pojemny walizko-plecak), dodatkowo zbliżało się święto Jom Kippur a ja dwa lata wcześniej byłam w Turcji 😂 oczywiście od razu po długim wywiadzie wzięto mnie na kontrolę osobistą i też oceniono mnie na piątkę. Internet pełen jest takich historii. Osobiście czułam się trochę poniżona (?), chociaż podczas kontroli osoby za nią odpowiedzialne były uprzejme i… Czytaj więcej »
Zdecydowanie. To na pewno ta rudość!