Czasami bym chciała, aby istniały w życiu darmowe wersje trial. Spróbujesz, nie wyjdzie – odinstalowujesz i nic się nie stało. Albo wprost przeciwnie – po wersji próbnej stwierdzasz „to jest to!”. Chcę całość!
Ale mistrz Yoda mówi: Do, or do not. There is no try.
Cóż, w wielu kwestiach się z mistrzem Yodą zgadzam, ale ta jest sporna. Nie zliczę ile razy wydałam pieniądze na coś, co okazało się kompletnie nie dla mnie. Może Ty też? Chyba każdemu zdarzyło się coś w stylu mojego zakupu sokowirówki aka „codziennie będę robić soki”. Użyłam jej trzy razy (z czego za trzecim razem ją spaliłam). Moja koleżanka właśnie tak nabyła maszynę do szycia no i stoi sobie nietknięta i czeka nie wiadomo na co.
Może gdyby koleżanka pożyczyła od kogoś maszynę na tydzień, to nie dokonałaby nietrafionego zakupu?
Jeśli będę mieć kiedyś dziecko i zamarzy ono o piesku – obowiązkowo najpierw poopiekuje się psem znajomych/sąsiadów albo będzie chodzić na spacer z psiakami ze schroniska.
Próba czasami naprawdę ma sens. Dzięki próbie wiem, czy coś jest dla mnie.
Dzięki możliwości spróbowania, stałam się właścicielką maczka. Uwielbiam go, jest szybki, intuicyjny i bardzo dobrze mi się z nim dogaduje. Miałam możliwość pobawienia się tym sprzętem w Bangkoku, gdzie właściciel mieszkania z Airbnb zostawił go do dyspozycji gości. To było super.
Może gdybym miała taką samą możliwość pobawienia się ajfonem, nie zdecydowałabym się na niego? Nie wiem, bo możliwości nie miałam. Po pierwszym zachwycie przyszło jednak rozczarowanie.
Znaczy, wiecie – można się czymś pobawić w sklepie. Ale umówmy się – to nie to samo. Zresztą, która kobieta nie kupiła kiedyś sukienki, która w sklepie wyglądała ślicznie, a w domu jakoś tak… nie bardzo?
Bo ja na przykład tak.
Gdybym trwale pofarbowała włosy na rudy, byłabym teraz bardzo zła i nieszczęśliwa. To zmiana na chwilę, potrzebna mi w tym momencie. Czasami fajnie jest czegoś spróbować na jakiś czas.
Tylko nie tak, jak z przymierzeniem sukienki w sklepie. Sprzedawca mówi „wygląda pani ślicznie! pasuje do oczu!”. W lustrze wygląda też spoko, już je odpowiednio tam podrasowali a i oświetlenie robi robotę. A potem w domu „jest jakoś nie tak”. Wychodzisz na imprezę, a sukienka podwija ci się na biodrach i poprawiasz ją co 50 metrów.
O tym, czy coś się sprawdzi decydują często niuanse. To właśnie drobne szczegóły nierzadko finalnie okazują się najważniejsze.
Jestem fanką próbek – maźnięcie się w drogerii to nie to samo, co nałożenie podkładu na twarz i chodzenie z nim cały dzień. Tylko tak przekonasz się, czy podkreśla suche skórki, wchodzi w załamania, a może brzydko okysduje. Zresztą z perfumami ta sama sprawa – trzeba je ponosić na skórze, dać im się rozwinąć. Piękny zapach może podobać się przez chwilę, a na dłuższą metę irytować lub drażnić.
Dużo czasu spędzam przed ekranami. Telefon, laptop. A w wolnych chwilach lubię czytać, planować, czasami coś obejrzeć. Wzrok nieustannie wytężony. Na razie (odpukać ;-)) ze wzrokiem wszystko ok, chociaż powinnam nosić okulary do czytania, o czym notorycznie zapominam. Ale wiem, że to temat gorący też dla Was.
To poważny wydatek. Bardzo słabo byłoby kupić okulary a potem poczuć, że jednak są za ciężkie. Cisną w nos. Albo za uchem. Iść doginać oprawki, abo zmieniać noski i wkurzać się na nie. Dlatego zdecydowałam się przetestować dla Was domową przymierzalnię z
Kodano.pl
Jak dobrac okulary –
To bardzo fajna sprawa. Wybierasz sobie 4 pary okularów i zamawiasz bezpłatnie domową przymierzalnię. A potem odwiedza Cię kurier z pudełeczkiem i mierzysz.
Okulary są dobrze zabezpieczone i opisane. Na testowanie oprawek w różnych sytuacjach masz aż 10 dni. Wystarczająco by sprawdzić, czy wyglądają spoko z rozpuszczonymi włosami i z kucykiem. Czy włosy się w nie nie wplątują. Czy nic nie ciśnie po całym dniu noszenia.
No i najfajniejsze – robisz to we własnym domu.
Jeśli coś Ci się spodoba – zapisujesz numer oprawek i odsyłasz
wszystkie pary w tym samym pudełku. Po postu zaklejasz je taśmą a kurier wysłany przez
kodano odbierze je n
a koszt firmy ;-).
Przekazujesz jeszcze formularz z numerem oprawek oraz receptę od okulisty i gotowe. Twoje wybrane wcześniej okulary zostaną dostarczone w kolejnej przesyłce.
A jeśli żadne z wybranych okularów nie uwiodły cię po pierwszej randce? Nic się nie stało, możesz zamówić kolejne 4 pary albo odpuścić.
Usługa Domowa Przymierzalnia jest całkowicie darmowa a do tego obsługa sklepu jest bardzo pomocna – jeśli wciąż nie wiesz które okulary wybrać, możesz oznaczyć zdjęcie na instagramie hashtagiem #tryKODANO lub wysłać im mailem – pomogą 🙂
W Kodano znajdziesz także okulary przeciwsłoneczne, również od projektantów.
Najfajniejsze jest to, że wybór jest ogromy (!), okulary korekcyjne można kupić już od 49 zł a jeśli zdecydujesz się na droższe – bez problemu rozbijesz zakup na wygodne raty. Co jakiś czas pojawiają się także kody rabatowe, więc można upolować fajne egzemplarze w rozsądnych cenach.
Przetestowałam, usługa działa. Wybrałam sobie okulary przeciwsłoneczne, ale liczę na to, że ten post pomoże komuś z doborem okularów korekcyjnych i uchroni przed wydaniem niemałych przecież pieniędzy na coś, z czego nie będzie do końca zadowolony.
A jeśli nie planujesz zakupu – zachęcam Cię do zastanowienia się, co możesz „zrobić na próbę”, zanim zainwestujesz w to czas, pieniądze lub energię 😉
Bądź na bieżąco!