Dzisiaj będzie o tym, jak dbam o cerę, jak sprawdza się szczoteczka do twarzy z biedronki i gdzie będzie promocja -40% na kosmetyki do pielęgnacji 🙂
Ostatnio pojawiło się sporo pytań o moją pielęgnację. Ponieważ jest prosta, postanowiłam w ramach przerwy w nauce, krótko opisać co i jak ;-).
Jestem świadoma, że moja pielęgnacja może być błędna, że nie jestem ekspertem i srata-tata, ale opisuję swoją pielęgnację i mam nadzieję, że to jest jasne 😀 Jeśli miałabym wystosować jeden ogólny wniosek dla całej ludzkości, to brzmi on „nie ma jednej drogi”, a cały ten blog jest o pokazywaniu tej, którą ja kroczę. Bez żadnego namawiania, że moja jest najlepsza czy coś w tym stylu ;-).
Kiedyś miałam kłopoty z cerą – zawsze pojawiały się jakieś niemiłe niespodzianki, wyskakiwały bolesne „gule” i inne cuda. Obecnie nic takiego od dawna się nie pojawia. Gdy czuję się świetnie, moja skóra wygląda całkiem ok :). Gdy czuję się gorzej – jest szara, ziemista. Mam wtedy ciemne podkówki pod oczami i bardzo przesuszone czoło. Najbardziej problematyczny jest jednak nos! Jako osoba z chorym układem oddechowym, bardzo często mam katar. (katar → tarcie → czerwona, sucha skóra). Moja pielęgnacja skupia się na eliminacji tych problemów :).
Obecnie moja „naga” twarz wygląda tak :
Jak widać – jestem piegusem (właśnie widzę, że nie wyostrzyło mi prawej części twarzy…), w dodatku dość bladym. Zaczerwienienia pojawiają się wtedy, gdy nadchodzi jakaś infekcja :
Matko, wyglądam na tym zdjęciu jak własny ojciec 😀 Widać podkówki i kilka małych krostek na poliku i nad ustami. Nauczyłam się traktować to jako sygnał, że pora wysłać posiłki i oddziały ratunkowe dla mojej odporności – piję więcej czystka, jem więcej imbiru i wzmacniam się od środka. Skóra bardzo fajnie pokazuje nam kondycję naszego ciała i staram się odczytywać wskazówki, jakie mi daje.
Moja pielęgnacja :
– rano myję twarz samą wodą. Nie polubiłam się z tonikami i innymi kosmetykami, które długofalowo robiły mi krzywdę.
– wklepuję mój ulubiony krem :
Mimo zmiany składu, wciąż jest moim ulubionym kremem. Zimą zamieniam go na jego bardziej treściwego brata bliźniaka, o którym pisałam przy okazji zimowej pielęgnacji w ubiegłym roku (moja zimowa pielęgnacja : klik). Krem kosztuje niewiele, nie pamiętam dokładnej ceny, ale to ok 5-7 zł. Czasami próbuję różnych innych kremów, ale i tak pokornie wracam do tego – nie ma barwników i sztucznych substancji, ładnie napina skórę i ma bezpieczny skład. Nigdy mnie nie zapchał no i jest pakowany w tubę. Kompletnie nie rozumiem idei kremów w słoiczkach – nienawidzę kremu pod paznokciem 😀
Bez względu na to, czy miałam tego dnia makijaż czy też nie, wieczorem myję twarz za pomocą olejków : używam naturalnego olejka Olive albo tego z kwiatem wiśni z Rossmana. Oba opisałam szczegółowo w tekście :
JAKIE SĄ MOJE ULUBIONE KOSMETYKI? – ZIMA 2015
więc po prostu tam odsyłam 🙂
Nie stosuję filtrów.
Tak, brzmię obrazoburczo, nie bierzcie ze mnie przykładu :). Znowu postanowiłam zaufać swojemu ciału. Filtry chemiczne są kancerogenne i to nie ulega wątpliwości. Same w sobie są jedną z przyczyn raka, do tego blokują produkcję witaminy D w skórze. Tymczasem witamina D bardzo dobrze….chroni przed rakiem. Tak samo, jak kwasy omega-3.
Niedobory tych dwóch znacznie zaostrzają objawy mojej choroby. Dlatego zjadam bardzo dużo śledzi i jaj. Jeśli jest ostre słońce, smaruję się olejem sezamowym albo kokosowym (odrobinkę). To naturalne filtry przeciwsłoneczne, chociaż niektórzy mówią, że to sposób na smażenie skóry.
Kocham słońce i nawet jeśli moja skóra ma się szybciej zestarzeć, wybieram starą skórę i stan uśpienia mojej choroby, niż zakaszlenie się na śmierć i ładną cerę w trumnie.
Bez względu na to, czy stosujecie filtry czy nie – zachęcam do dostarczania sobie masy witaminy D oraz kwasów omega-3.
Ach, zapomniałam – regularnie kontroluję wszystkie pieprzyki.
(Zachęcam do poczytania artykułów naukowych o wpływie witaminy D i kwasów omega-3 na ochronę przed rakiem).
2-3 razy w tygodniu stosuję inhalacje
Robię to dla zdrowia swojego układu oddechowego, starą metodą : miska+woda+olejek i ręcznik na głowę. Nalewam do miski wrzątku i kilka kropelek olejku (najczęściej z drzewa herbacianego). Zakładam ręcznik na głowę i wdycham.
To niesamowicie wpłynęło na mój układ oddechowy, a przy okazji, rykoszetem zyskała cera. Pory się otwierają, skóra pięknie się oczyszcza, a olejek działa przeciwzapalnie. Od kiedy stosuję „parówki”, nie mam problemów z zaskórnikami. Po całej akcji domykam pory przemywając twarz zimną wodą. Kiedyś musiałam potraktować nos kostkami lodu, ale dzisiaj wszystko samo się ładnie zamyka.
Czasami robię inhalacje z użyciem rumianku, ale wtedy woda ma ok 90 stopni, bo ziół nie zalewamy wrzątkiem.
Więcej o olejku z drzewa herbacianego pisałam tutaj :
Olejek stosuję tez punktowo na niespodzianki, zamiennie z żyworódką , którą też opisałam przy okazji zimowej pielęgnacji (klik).
Peeling :
2 razy w tygodniu staram się też dbać o złuszczanie naskórka. Dawniej stosowałam w tym celu zwykłą szczoteczkę do twarzy z rossmana, ale od roku jestem posiadaczką biedronkowej za dwie dyszki.
Dwie końcówki wyglądają na bardzo brudne, ale chyba odbarwiły się od dezynfekcji wrzątkiem 😀
Szczoteczka ma 4 końcówki : do masażu, do szorowania, gąbeczką i gąbkę lateksową. Niestety nie mam od niej już pudełka. Staram się o nią dbać, bo chyba w ofercie nie ma wymiennych końcówek.
Szczotka jest bardzo fajna i dogłębnie oczyszcza skórę. Czasami stosuję z jakimś peelingiem, ale nie przywiązuję dużej wagi do tego, jaki aktualnie mam w łazience. Lubię też wklepywać za pomocą urządzenia krem – służy mi do tego gąbeczka, która wygląda na potwornie brudną, a wcale taka nie jest :). Z tego co zauważyłam, szczoteczka wróciła do oferty biedronki i można ją kupić tutaj : klik
Raz na jakiś czas stosuję też genialny krem na odparzenia :
Ja wciąż mam pierwszą wersję, ale druga podobno wcale nie jest gorsza. Krem przeznaczony jest do smarowania niemowlęcych pup, ale jest naprawdę genialny. Zawiera cynk i wysusza wszystkie krostki, jednocześnie bardzo dobrze nawilżając cerę. Jest baaaardzo gęsty i biały, raczej polecam nakładać go na noc, albo tylko punktowo na wypryski. Bez niego miałabym świecący na czerwono nos, a tak idealnie sprawdza się przy katarze. Tuba jest nie do zużycia, a kosztuje też w granicach 5-7 zł.
Jeśli chodzi o moją pielęgnację…to by było na tyle :).
Ach,w rossmanie będzie teraz promocja :
Ach,w rossmanie będzie teraz promocja :
Nie wiem, czy obejmuje też kremy dla dzieci, ale polecam je z całego serca.
Rossmann potwierdził promocję w nowym numerze „Skarbu” – do poczytania tutaj
Rossmann potwierdził promocję w nowym numerze „Skarbu” – do poczytania tutaj
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin
Uściski, Ania