Ludzie jak groby , z wierzchu wypucowane marmury a w środku gnijący trup [rozwojownik]

Lub całkowita pustka.
Lubię te słowa i uważam je za wyjątkowo trafne, ale długo nie potrafiłam ustalić ich autorstwa. Za czasu „licealnego gniewu” usłyszałam je od pewnego bezdomnego. Powiedział, że to Żeromski. Czy miał rację – nie udało mi się wtedy ustalić, ale przynajmniej poczytałam sporo opowiadań Stefana Żet.
Słów tych jednak nie znalazłam.

Żyjemy w bardzo śmiesznych czasach, w których mamy złudzenie ogromnego postępu. Tymczasem prawa natury są odwieczne i niezmienne, my zmieniamy jedynie zabawki i narzędzia. Wciąż rodzimy się, starzejemy, umieramy. Czasami temu starzeniu się towarzyszy wypełniacz w policzkach i napompowane wargi, a umieraniu świeże kwiaty na grobie. Ale to tylko dekoracja, scenografia. Bez znaczenia.
Kochamy ludzi-wydmuszki. Podziwiamy ich, uznajemy przybieranie tych pięknych barw na skorupce za życiowy sukces. Nie, nie mówię o pięknie. Nie ma nic złego w byciu pięknym. Wydmuszką równie dobrze może być profesor, który może być  prywatnie beznadziejnym człowiekiem – nie ma tytułów profesora z życia.

Czasami błądzimy skupiając wszystkie swoje wysiłki na tych dekoracjach. Na pięknej scenografii. Człowiek chce być szczęśliwy i napełniony, więc szuka tego co go napełnia na różne sposoby. 

Nigdy nie mieliśmy tylu możliwości ile mamy teraz – mimo pięknych ubrań, zabawek – nie jesteśmy wcale szczęśliwsi. Rozwinięta turystyka, technologia, przemysł rozrywkowy – to jest fajne na chwilę. Ale podróże nie uszczęśliwią człowieka, który nie potrafi zachwycić się polnym kwiatkiem i śpiewem ptaka. Drogie kremy nie przykryją zblazowanej miny, a kolekcja fikuśnych wibratorów w szufladzie nie da tego, co próbuje się nimi skompensować. Bo to tak nie działa.

Pewnie jest jakiś próg „nasycenia” po którym zauważamy, że to nie jest to, czego szukamy. Ten kieliszek wina numer n+1, po którym puszczamy pawia, porcja szarlotki po której boli nas brzuch i liczba pieniędzy, po której pieniądze przestają cieszyć.

Ale prawdą jest, że syty nie zrozumie głodnego a bogaty biednego. Trzeba samemu puścić tego kolorowego pawia, by zrozumieć, że nie tędy droga ku nasyceniu.

Dobrze znam ten mechanizm i świadomie z niego korzystam. Przez długi czas moim absolutnym priorytetem było odzyskanie zdrowia w takim stopniu, bym mogła normalnie funkcjonować. Zaniedbywałam całkowicie inne sfery życia.

Przykładowo ubrania – nie były dla mnie istotne, kupowałam coś tylko wtedy, gdy poprzednie się zniszczyło. Potem obudziłam się z ręką w nocniku i z poczuciem, że moja szafa jest maksymalnie niespójna, a ja nawet nie wiem co lubię. Przespałam ten czas, kiedy naturalnie eksperymentujemy ze swoim wizerunkiem.

Wskaźnik saturacji maksymalnie niski. Więc by przeczołgać się przez cały ten proces, ustawiłam sobie zlecenie stałe na subkonto poświęcone „nasycaniu”. Każdego miesiąca MUSIAŁAM przeznaczyć określony budżet na ubrania.

Wytrwale eksperymentuję z różnymi stylami. Z lepszym lub gorszym (to częściej ;-)) skutkiem. Właśnie jestem bliska puszczenia pawia i dochodzę do momentu, kiedy nowa sukienka zamiast cieszyć, smuci.

Żadne drzewo nie wzrośnie do nieba,jeśli jego korzenie nie sięgają do piekła.

 Carl Gustav Jung  

Niebawem skończy się mój okres nasycania. Puszczę wtedy pawia z poliestrowych szmat i pójdę na płukanie żołądka – sprzedam nadmiar, resztę spakuję w worek i wrzucę do kontenera PCK.
Ze świadomością, że to nie daje żadnego ukojenia, zbuduję prostą szafę z podstawowymi elementami. Bo będę już wiedziała, co lubię.
Niestety cały problem polega na tym, że nikt tego pawia za nas nie puści, a bez tego łatwo o myślenie w kategoriach jak będę mieć X, to będę szczęśliwszy.
Nie będziesz.
Jeśli nie znajdziesz sobie czegoś głębszego, nigdy nie zaznasz ukojenia. To jak picie wody ze świadomością, że mimo kolejnych łyków, wciąż będziesz spragniony. Nieznośne uczucie jak seks bez finału, gdzie wszystko kończy się chwilę przed orgazmem, który nigdy nie nadejdzie. Nigdy.
Często piszecie z poczuciem winy – Ania, ja chciałabym się rozwijać, ale nie mam kiedy! 
Poczucie winy niepotrzebne – wszystko ma swoje priorytety. Aby rozwijać się dalej, najpierw trzeba nasycić się na takim poziomie, jaki jest niezbędny do zachowania spokoju i poczucia bezpieczeństwa. Sokrates nie był robotnikiem z pensją głodową i nie martwił się o to, czy będzie miał co włożyć do garnka.
Dlatego jeśli padasz po pracy zmęczony, z poczuciem winy że stoisz w miejscu – nie miej poczucia winy. First things first! Najpierw trzeba zapewnić sobie godny byt. Wiem, że stać cię na więcej i jeśli odczuwasz marazm i sytuacja wprawia Cię w niezadowolenie – pomyśl o tym, że młodszy już nie będziesz, a przesadzanie starych drzew jest trochę karkołomne. Warto zadbać o życie na satysfakcjonującym poziomie teraz. Zmienić pracę na podobną, ale taką, do której dojeżdżasz szybciej, albo pracujesz trochę mniej. Zrobić jakiś minimalny krok ku lepszym warunkom i lepszej jakości, bez zrywów. Zainwestować w nowe umiejętności i zapewnić sobie stabilizację. Wtedy można spokojnie się „rozwijać” na wyższym poziomie. Piszę na wyższym, bo ćwiczenia takie jak wdzięczność, przynoszą rewelacyjne efekty bez nakładów czasowych i finansowych. To warto robić zawsze.
Nie chcę być jak Ci, do których pasuje cytat :
Ludzie jak groby , z wierzchu wypucowane marmury a w środku gnijący trup.
Myślę, że bezdomny, który mi to powiedział, zrobił sobie ze mnie jaja i Żeromski nie ma z tym nic wspólnego. Ale mogę się mylić i może rzeczywiście gdzieś to sparafrazował. Bo te słowa pochodzą od…Jezusa

Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości.  Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta.  Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. 

Mt 23:25-28

Nie wiem jak Ty – ja nie chcę być piękną wydmuszką ani pięknym grobem – nawet tym z marmurową płytą i złotymi literami.
 I refleksja na ten temat jest przedmiotem dzisiejszego rozwojownika. Jeśli potrzebujesz korzystać z arkuszy z zadaniami – w tym celu dobrze sprawdzi się ten do ekspresywnego pisania (klik). Jeśli masz potrzebę – skorzystaj z tej techniki.


Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

Follow on Bloglovin

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Zachowanie godne konfidenta, konkurs, wielkie zniżki i tragiczna sukienka
Ludzie jak groby , z wierzchu wypucowane marmury a w środku gnijący trup [rozwojownik]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x