Nie znam ani jednej osoby, która byłaby w 100% zadowolona ze swojego dzieciństwa. Wiele osób określa je jako… trudne. Niestety część z nich wciąż nie może iść do przodu, traktując przeżycia z dzieciństwa jako coś, co uniemożliwia im dalsze, w pełni samodzielne życie. Jeśli oglądając suknie ślubne rezygnujesz z wymarzonej, bo w myślach widzisz reakcję mamy… prawdopodobnie jesteś wciąż DD – Dorosłym dzieckiem… Przykład z suknią ślubną niestety nie jest wymyślony. Tak postąpiła była współlokatorka mojej koleżanki. Od dzieciństwa uczyła się podejmować takie decyzje, które zadowolą mamę. Studia wybrała niby sama, ale jednak z „puli” kierunków akceptowanych przez rodzicielkę. Inne wybory również były kontrolowane przez mamusię…
I nie ma co osądzać, bo czasami człowiek nie potrafi inaczej. Bo tak został wychowany, bo tylko taki schemat zachowań zna. Zapewne docierając się ze swoimi partnerami też dziwicie się niektórym zachowaniom wyniesionym z domu.
Piszę o tym nie dlatego, że chcę się mądrować, ale dlatego, że wiele osób w mailach wspomina swoje dzieciństwo.
Toksyczni rodzice wciąż są szeroko kojarzeni raczej z przemocą fizyczną i alkoholem. Tymczasem spektrum ich zachowań jest dużo szersze. W dodatku jest to temat tabu, bo religia i społeczeństwo każe „czcić” matkę i ojca… Słowa „ale to jednak matka” są usprawiedliwieniem na wszystkie okropne zachowania, jakich czasami rodzice się dopuszczają.
Z tego co napiszę, na upartego każdy znalazłby fragment który mówi o jego dzieciństwie. Bo rodzic, który zachowuje się toksycznie, to np. taki, który powie głośno „żałuję, że się urodziłeś!”. To także nadopiekuńcza matka. To rodzic, który wyśmiewa się z dziecka, krytykuje je, drwi z niego. Czasami robi to w żartach, stosując „docinki”… ale dziecko nie zawsze wie, co jest żartem, a co prawdą. Pamiętasz może, jak w tekście „Dlaczego nienawidzisz swojego ciała?” opisałam jak małą dziewczynkę zabolała uwaga odstających uszach? Rodzic zachowuje się toksycznie także wtedy, kiedy nie okazuje dziecku wsparcia i ciepła, a także rodzic który… nie potrafi zaakceptować sukcesów dziecka, nie mówiąc o tym, aby się z nich cieszyć, bo tak naprawdę z dzieckiem rywalizuje. To może być np. ojciec rywalizujący o względy matki, bo teraz jej perełką i misiaczkiem jest mały synek…
Toksyczny jest także rodzic perfekcjonista, rodzic, który nie pozwala dziecku popełniać błędów, np. matka, która nie pozwala dziecku wsiadać na rower, bo się wywróci. A dziecko ma lat 10… Toksyczny jest rodzic, który problemy rozwiązuje przemocą, a potem jeszcze na dodatek tłumaczy się, że ma dużo na głowie. Toksyczny rodzic to taki, który „nie widzi” przemocy stosowanej przez drugiego rodzica czy rodzeństwo. To kontrolująca matka, która dzwoni co 3 godziny do dorosłej pociechy. Nie pozwala wracać nastolatce po 20-stej, chociaż ta niczym nie zasłużyła sobie na brak zaufania. Toksyczny rodzic sprawia, że dziecko jest zdezorientowane, bo dostaje przeplatankę w postaci koktajlu składającego się raz z miłości i ciepła, a potem z odtrącenia, przemocy i jeszcze słyszy „to dla twojego dobra”.
Toksyczny rodzic to taki, który nazywa swoje dziecko miernotą, gułą, nieukiem, leniem, niezdarą – i sprawia, że to dziecko się takie staje. To rodzic, który robi za dziecko wszystko, od prania skarpetek po robienie herbaty… nie widząc, że dziecko stało się już duże i musi uczyć się samodzielności.
To wszystko sprawia, że dziecko toksycznych rodziców wyrasta nie na dorosłego, a na… dziecko. Zdezorientowane, poranione. Mające problemy z samooceną, poczuciem własnej wartości. I tego nie naprawią żadne rozwojowe czwartki. To wymaga pogłębionej pracy i trochę czasu. W końcu – nie da się dorosnąć z dnia na dzień.
Zamieszczę teraz krótki wybór z listy cech DDD (Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych DDD). Część zachowań odnosi się też do DDA – Dorosłych Dzieci Alkoholików.:
- DDD /DDA nie wie co jest normalne, musi zgadywać. W jego domu nic nie działo się zwyczajnie, świat nieustannie chwiał się w posadach.
- Trudno mu przeprowadzić swe zamiary od początku do końca. Zapala się do pomysłu, ale nie wie jak dość do celu.
- Kłamie choć może mówić prawdę. W dzieciństwie nie wiedział, za co będzie ukarany lub nagrodzony, kłamie więc, „na wszelki wypadek”.
- Ocenia siebie bezlitośnie, ma poczucie małej wartości lub kompletnej bezwartościowości. Nie wierzy, że można go cenić za jego własne cechy, sam ich nie rozpoznaje i nie potrafi się na nich oprzeć.
- Trudno mu bawić się i przezywać radość, przeszkadza mu w tym stale napięcie. Równocześnie może ciągle się uśmiechać i powtarzać: „wszystko w porządku”.
- Traktuje siebie strasznie poważnie. Większość problemów uważa za tak wielkie, że przerastają miarę człowieka.
- Trudno mu nawiązać i intymne stosunki. Litość myli z miłością, przeważnie kocha tych którzy potrzebują pomocy. Ktoś, kto sobie dobrze radzi, a okazuje miłość DDD/DDA, jest posądzony o nieczysty interes.
- Boi się odrzucenia, ale sam odrzuca. Woli „uprzedzić” odrzucenie, wiedząc, że i tak to nastąpi, bo nie wierzy, że może być kochany.
- Przesadnie reaguje na zmiany, nad którymi nie ma kontroli. Wszystko co nowe jest niebezpieczne: ludzie, sytuacje, zachowania. Kolejny raz usuwa mu się grunt spod nóg.
- Czuje się inny. Ma poczucie, że nikt nie przeżywa takich problemów jak on.
- Stale potrzebuje uznania i afirmacji. Robi mnóstwo, żeby je otrzymać, ale i tak w nie nie wierzy. Stara się zapracować na następne, które znów podważa.
- Albo jest nadmiernie odpowiedzialny, albo nadmiernie nieodpowiedzialny. Bardzo mu trudno wymierzyć granice tego, co zależy od niego, a co już nie.
- Jest lojalny do ostateczności nawet w obliczu dowodów na nielojalność wobec innych osób. Nie wie, kiedy jest wykorzystywany, a kiedy nie.
- Domaga się natychmiastowego zaspokojenia zachcianek. Boi się, że jeżeli nie dostanie tego czegoś od razu, to może już nigdy nie dostać.
- Automatycznie poddaje się sytuacji, zamiast rozważyć inne możliwości.
- Szuka napięć i kryzysów, a potem skarży się na nie. Stan napięcia jest znany, znany jest też brak satysfakcji.
- Unika konfliktów lub je zaostrza. Rzadko rozwiązuje.
- Boi się niepowodzeń, ale sabotuje własne sukcesy. Stawia sobie tak wysokie wymagania, że nie może im sprostać. Swój sukces mierzy wartością cudzych pochwal, sam nie umie się cieszyć.
- Boi się krytyki, każdą odbiera jako osobisty atak i zagrożenie, ale sam krytykuje i osądza.
- Żyje w izolacji od ludzi, nawet gdy jest pozornie wśród nich. Czuje strach przed ludźmi, samotność, brak poczucia przynależności. Boi się zwłaszcza władzy i zwierzchników.
- Czuje się winny, ilekroć staje lub chciałby stanąć w obronie własnych praw. Łatwiej mu troszczyć się o innych niż o siebie. Pozwala mu nie dostrzegać własnych realnych wad i unikać odpowiedzialności wobec siebie.
- W chwilach, gdy wszystko układa się dobrze, ogarnia go dezorientacja i „nuda”, czeka aż coś się stanie. Porządni, spokojni, czuli partnerzy są nieciekawi i porzucani.
- Reaguje głównie na to, co robią inni, zatracając własne JA.
- Uzależnia się od alkoholu albo od uzależnionych partnerów, albo jedno i drugie. W ten sposób kontynuuje ten sam rodzaj wzajemnej zależności, jaki łączył go z rodzicami lub kimś innym w rodzinie.
Oboje moich rodziców oraz sporo starsza siostra są bardzo toksyczni. Jako że mam zdiagnozowaną nerwicę i DDD już od jakiegoś czasu, a podejrzewam też depresję, w końcu odważyłam się poprosić lekarza rodzinnego o skierowanie do psychologa i zapisać na wizytę. Ta się zbliża a ja coraz bardziej się boję. Fajnie że akurat teraz napisałaś tą notkę bo trochę mnie to uspokoiło…
Też zastanawiam się nad terapią, bo moja mama choruje na schizofrenię, więc trochę takich zgrzytów było. Chociaż staram się pracować sama nad sobą i wiele pomogło mi chociażby czytanie bloga Ani 🙂
Do Anonima z 8 września, ja bym na twoim miejscu poszła. Jak ci się nie spodoba, to po rpostu wyjdziesz, a taka wizyta może naprawdę wieeeeele zmienić. W sumie, co ci szkodzi?
To, że moja rodzina byla dysfunkcyjna przeczuwam od wykładu o DDA i DDD na elementach psychologii, które były na studiach. Ale dopiero fragment o religii i jak mantra powtarzane Czcij ojca swego i matkę swoją uświadomiły mi, jak bardzo próbuję to wyprzeć. A próbuję bardzo.
Zaraz po pracy idę do biblioteki. Dziękuję za ten wpis, lista cech bardzo przemawia za tym, abym sięgnęła po lekturę. Nie chcę popełnić tych samych błędów wobec własnych dzieci, a juz widzę, że próbuję kontrolować chłopaka…
mam nadzieję, że ksiazka była.. 🙂
Z większością rzeczy tu wypisanych się utożsamiam. Pamiętam jak przychodząc ze szkoły z np. 4, mama pytała "dlaczego nie 5?" i "a co koleżanki dostały?" Skutecznie mnie to zniechęcało do nauki. Moja mama ma tendencję do krytykowania wszystkiego co się rusza:) Ja stroję się przed wyjściem i wydaję mi się, że dobrze wyglądam, a ona pyta, czy nie mogłam założyć czegoś innego i mówi mi że wyglądam źle:) Takie krytykowanie i porównywanie z innymi dziećmi, czy rodzeństwem na prawdę może zdołować i obniżyć samoocenę. Teraz jestem już dorosłą kobietą i bardziej zdaję sobie sprawę z błędów wychowawczych moich rodziców ale… Czytaj więcej »
pamiętam to doskonale, wracałam do domu, szczęśliwa, z 4 i od razu było, a dlaczego nie 5? i co dostała Kasia? a co zrobiłaś żle?
Aleksandra, jeśli nie chcesz powtórzyć błędów, książka zdecydowanie jest dla Ciebie. Pomaga przerwać zaklęty krąg, łańcuch zachowań przekazywany od pokoleń… 🙂
W takim razie na pewno ją przeczytam, choć nie mam jeszcze swoich dzieciaczków ale im wcześniej zasięgnę wiedzy, tym lepiej;)
Tez tak mialam. Moi rodzice zazwyczaj byli ze mnie dumni jak przynosilam 6 i to w takiej sytuacji ze ta ocena byla jedyna a pozostali uczniowie dostali ocene gorszą. Ha ha
@ aleksandrazphotography: czuję się jakbym to sama napisała… miałam identycznie … u mnie się to wszytsko odbiło niskim poczuciem własnej wartości, brakiem wiary we własne możliwości … walczę z tym, staram się…
Biegnę dziś szukać książki, którą Ania poleca.
Ściskam i życzę sukcesów w budowaniu swojej wewnętrznej potęgi
PS Anulko kochana, dzięki za świetny tekst…
no, to ruszyłaś temat ciężkiego kalibru. swoją drogą zdjęcie to przepiękny rodzinny portret.
Aniu, dziękuję. Od dawna szukam czegoś, co pozwoli mi uporać się z matką, która miała nierealistyczne wymagania względem mojej osoby. Wymagała piątek z matematyki, i tytułu mistrza ortografii. Piątki z w-fu i pierwszego miejsca w konkursie recytatorskim… do tej pory staram się ją zadowolić, ale teraz już podświadomie.
Wpisałam "toksyczni rodzice pdf" i pierwszy link był książką. Przewijam po kawałku i chyba zgram na usb i pójdę do punktu ksero. Wygląda na to, że wieczór spędzę z ksiażką i zakreślaczami… dziękuję,
Aleksandra
z wieloma cechami mogłabym się utożsamić, na szczęście nie dlatego, że mam toksyczne otoczenie ale dlatego że urodziłam się jako perfekcjonistka. jeśli coś nie jest idealne to jest beznadziejne. ciągle się uczę wyluzować
Świetny post, dobrze że o tym napisałaś. Każdemu zdarza się robić błędy, ale najważniejsze to wyciągać z nich właściwe wnioski. Też byłam porównywana to ze starszą siostrą a to z kimś innym, dlaczego 4 nie 5… Nie czuję jednak żalu, też mi się zdarzało być toksyczną aż czasami się tym irytuję że córka weźmie ze mnie przykład. 🙂
Już znasz! Nie mam swojemu dzieciństwu nic do zarzucenia, wspominam je z przyjemnością. Zero traumy, nawet ze szkoły. Mam nadzieję, że jednak nie jest tak źle jak piszesz i mimo wszystko jest więcej takich osób jak ja 🙂
to cudownie! Oby jak najwięcej takich osób 🙂
Dziękuję Ci za ten tekst i za wczorajsze słowa. Książkę już mam i czytam prawie ze łzami w oczach tak jak i liste zachowań. Coraz bardziej myślę też o terapii.
Martyna
Łatwiej jest popełniać błędy niż ich nie popełniać. Trudno mi sobie wyobrazić że robiąc przez blisko 20 lat tak trudną rzecz, jaką jest kształtowanie innego człowieka, nie zrobi się przy tym nic ani razu źle. Jak widać błędów jest od groma, co komentarz to czyjaś historia nieszczęść i zmartwień. To wygląda jakby wiecej na świecie było rodzin złych niż dobrych… albo jakby trochę zbyt łatwo przychodziło założenie, że wina za każdą naszą wadę czy złe wspomnienie leży po stronie rodzica. To tak lekko się stwierdza i pisze, bo można wówczas zdjąc z siebie przynajmniej kawałek odpowiedzialności za swoje własne sprawy.… Czytaj więcej »
Dokładnie, Aniu! Ja i mój chłopak pochodzimy z toksycznych rodzin, więc mamy wspólne doświadczenia, z których wynikają setki wspólnych poglądów. Na dziecko zdecydujemy się po 30, kiedy już nauczymy się nie wybuchać gniewem, ugryźć się w język w odpowiednim momencie, a także spełnić nasze marzenia, żeby nie wylewać frustracji z własnego życia na potomstwo.
Pzdr 😉
Tesia: odchowywać czy wychowywać? Z obowiązku czy z miłości? Powinnam czy chcę/potrzebuję? Odnoszę wrażenie, że w tym co napisałaś brak uczuć… przeczytaj jeszcze raz. Człowiek ma być wdzięczny za odchowanie, czyli nakarmienie, kieszonkowe, kupienie ksiażek i ubrań – to tylko rzeczy materialne – i nie mieć żalu za łajanie, wpędzanie w poczucie winy, wyrzuty, lżenie, upokarzanie przy ludziach, uzależnianie od woli rodzica. Gdzie w tym odchowaniu uczucia, miłość, szczere przytulenie, wsparcie emocjonalne. To niedojrzałe jeszcze dziecko uczy się życia, uczy się radzenia sobie z własnymi emocjami… a od kogo ma się tego uczyć, jesli nie od rodziców? Oni są najbliżej… Czytaj więcej »
Nie chcę osądzać Tesi, ale jako studentka osttaniego roku psychologii mam wrażenie, że takie usprawiedliwianie odosi się do samego życia Tesi, która próbuje obronić się przed myślą, że jej rodzice byli toksyczni. Lub są.
"Nie znam ani jednej osoby, która byłaby w 100% zadowolona ze swojego dzieciństwa." Po przeczytaniu pierwszego zdania musiałam się głęboko zastanowić jak to jest ze mną. Próbowałam wymyślić niemiłe wspomnienia z dzieciństwa i jedynym, co wpadło mi do głowy, był fakt chorowania i miesiące spędzone w szpitalu czy na wycieczkach do lekarzy. Nie jest to jednak wina ani moich rodziców ani moja, więc chyba mogę stwierdzić, że jestem w 100% zadowolona ze swojego dzieciństwa 🙂 Mam jednak paru przyjaciół, którzy faktycznie mieli do czynienia właśnie najczęściej z jednym toksycznym rodzicem i niestety w życiu dorosłym nie jest im kolorowo. Nie… Czytaj więcej »
Marta, super, że miałaś szczęśliwe dzieciństwo. Błędy moich rodziców są związane właśnie z chorowaniem, etapy nadopiekuńczości przeplatane kontrolą, ale to były krótkie, jednorazowe "akcje" i nie mam żalu, bo nie wiem jakbym się zachowała z tak chorowitym dzieckiem w domu ;-)) Mam nadzieję, że przy sposobności polecisz tym znajomym książkę, powinna trochę pomóc 🙂
Niby mam normalną rodzinę, ale bardzo odizolowaną i sama taka się staję… Wszystkie punkty prócz ostatniego pasują do mnie. Ostatni nie jest trafny bo nie uzależniam się od niczego, właściwie się nie przywiązuję…
Myślę, że lektura mogłaby Ci wiele wyjaśnić…
Już czytałam o DDA. Właściwie to moja mama jest DDA, która kreuje u nas DDD.Hmm.. wolałabym się powstrzymać od tego osądu, bo kurcze! przecież niczego mi w życiu nie brakuje. A jednak moja siostra też kiedyś towarzyska popadła teraz w jakieś otępienie, apatię.. To samo przechodzi na mnie, tym bardziej, że mnie bardziej interesuje co dzieje się w naszej rodzinie i to, że moi rodzice ze sobą nie rozmawiają, więc muszę zapełniać tę pustkę. Także cieszę się, że już za chwilę wyjazd na studia, muszę wypaść z tej orbity bezsensu. Jednak wstyd mi, że tak to opisuję, bo przecież "inni… Czytaj więcej »
"Nie zacznę nowych studiów, bo czas goni." lepiej stracić kilka lat nielubianych studiów i zacząć nowe niż stracić całe życie na robieniu tego, czego się nie chce i nie lubi 🙂
Tak, tylko że nie mam matury adekwatnej do tego co bym chciala robić. Więc nici.
Przeczytałam i zaczęłam się zastanawiać.. To trudny temat, ale chcę go poznać głębiej i wiedzieć więcej(moja wiedza opiera się raczej na tym 'coś tam słyszałam i czytałam'), sięgnę po książkę, dziękuję za zwrócenie uwagi na ten problem!
Jeszcze nie tak dawno mogłabym podpisać się pod wszystkimi punktami, moje życie zdecydowanie nie było przyjemne dzięki mojej rodzinie (ale przecież oficjalnie mam wzorową rodzinę), te wszystkie DDA, DDD przerabiałam już dawno, już samo uświadomienie sobie tego dużo pomogło, pamiętam jak płakałam po przeczytaniu jednego z tych punktów, bo uświadomiłam sobie, że wcale nie jestem dziwna, po prostu takiego zachowania zostałam nauczona. Niedawno dotarła do mnie prosta, ale straszna rzecz: to jest przemoc psychiczna i to było jak oświecenie, bo to wszystko nie jest moją winą, to nie ja źle żyję, to nie ja mam problem. Długo to wszystko trwało,… Czytaj więcej »
Jednak nigdy na rodzinę nie narzekałam, nikt nigdy nie usłyszał o nich złego słowa, bo i po co, raz kiedy miałam wszystkiego naprawdę dosyć powiedziałam pewnej osobie, że na rodzinę nie mam co liczyć, usłyszałam, że na rodzinę nie można mówić nic złego, strasznie jemu zazdrościłam, że tak uważa, że nie ma potrzeby tak mówić o swoich bliskich. Niestety nie każdy to rozumie, a ja zostałam uznana za niewdzięczną córkę, która nie docenia tego co ma.
Myślę, że każdy z nas ma jakieś przykre wspomnienie czy skrywany żal do rodziców, czasem o poważne sprawy, czasem o błahe (dla nich) przewinienia. Po książkę sięgnę na pewno, chociażby z ciekawości.
warto, aby nie popełnić niepotrzebnych błędów… 🙂
Melduję, że książkę przeczytałam (czy raczej wciągnęłam) za jednym zamachem. Treść poradnika skłoniła mnie do wielu refleksji, pozwoliła po cichu uronić kilka łez i nauczyła najważniejszych – mamy prawo mieć żal i mamy prawo nauczyć się działać tach, żeby dany żal nas nie kontrolował. Dziękuję!
To ja dziękuję za to, że miałaś ochotę wysłuchać mojej rekomendacji i przeczytać. Cieszę się, że mogłam pokazać Ci jakąś wartościową treść. Myślę, że takie książkiwarto czytać, bo wiele osób nie daje sobie właśnie tego prawa do żalu, a i on na pewnym etapie jest potrzebny…
A ja będę trochę przewrotna. Nie mówię o rodzinach dysfunkcyjnych, rodzicach – alkoholikach, ale o "typowych" rodzinach, w których nikt nie jest idealny – ani rodzice, ani dzieci. A te, jak Aniu piszesz – prawie zawsze mają do nich żal. Bo za mało czasu, bo za mało pieniędzy, bo za mało zajęć dodatkowych, bo za dużo tych zajęć, bo ojciec nakrzyczał, bo mama zmuszała do jedzenia, bo nie zapewnili startu, bo nie dali na wesele, bo siostra, bo to, bo siamto. Przeraża mnie to, jak wielu moich rówieśników, po studiach, ma roszczeniową postawę wobec rodziny i nie potrafi docenić tego,… Czytaj więcej »
Nie zgadzam się po całości. Jeśli matka "nie umiała poradzić sobie z gniewem" i biła albo krzyczała na dziecko, to dziecko nie powinno sobie mówić, że w sumie to chciała dla niego dobrze. Dziecko powinno sobie powiedzieć: "Nie miała prawa się na mnie wyżywać. Jako matka NIE MIAŁA PRAWA wpędzać mnie w poczucie winy, czynić odpowiedzialnym za swój nastrój albo zaniżać mojej samooceny dlatego, że była zestresowana". Uświadomienie sobie tego to pierwszy krok do uzdrowienia swojej sytuacji. Jeśli rodzic wpędza dziecko w kompleksy to naprawdę dziecko na prawo olać moczem ciepłym jego intencje. Liczy się to, że teraz to dziecko… Czytaj więcej »
Podpisuję się pod anonimem obiema rękami i nogą.
Anonimowy z godz 20 – DZIĘKUJĘ BARDZO za tę odpowiedź.
Dorota.
Ja mam wrażenie, że Gosia po prostu pisała o rodzicach, którzy dokonują toksycznych wyborów i dzieciach, którzy lubią to traktować jako proste wytłumaczenie swoich niedoskonałości. Może z tym gniewem, to był taki niefortunny przykład, ale generalnie nie ma tu aż takiego mieszania spraw błahych z tymi ciężkiego kalibru. Na wstępie zaznaczyła, że nie porusza problemów rodzin dysfunkcyjnych. To raczej są takie sytuacje, gdzie właśnie tym dzieckiem, które przekroczyło już progi dorosłości, trzeba potrząsnąć i powiedzieć, że z ciągłego żalu o to, że mama nie pozwoliła mu trzymać łyżki nie nauczy się gotować.
Nie ma się co unosić dziewczyny 🙂 Nie tłumaczę toksycznych rodziców – wręcz przeciwnie. Chodzi mi o to, że tysiące młodych po studiach (albo i nie) uważa, że ich rodzice byli toksyczni właśnie z takich błahych powodów (mama nie pozwoliła trzymać łyżki… ;)). Bardzo wygodnie jest uważać, że wszyscy wkoło muszą się przyczyniać do naszego rozwoju, nie przyjmując do wiadomości, że jest się kowalem swojego losu. I jeszcze raz: nie mówię o przemocy psychicznej, nie piszę o rodzinach dysfunkcyjnych. Nie tłumaczę też tego, że ktoś krzywdził dziecko wypełniając rolę społeczne, ale jeśli trochę o tym poczytamy to łatwo dojdziemy do… Czytaj więcej »
I jeszcze sytuacja z artykułu, który niedawno był publikowany w chyba Wysokich Obcasach – w nocniku w salonie stoi kupa zrobiona przez dziecko. Kiedy koleżanka matki zwraca na to uwagę, ta stwierdza, że dziecko"traktuję tę kupę jako osiągnięcie" i wyrzucenie jej do sedesu przy dziecku byłoby pogwałceniem jego poczucia własnej wartości. Kobieta tak bardzo obawiała się bycia toksyczną matką, że doszła do granicy absurdu. A ja właśnie mam wrażenie, że pokolenie prawie 30-latków ma do rodziców żal i uważa ich za toksycznych, kiedy ci nie uznają ich kupki za osiągnięcie lub oskarża o psychiczną przemoc, kiedy każą spłukać sedes. Mam… Czytaj więcej »
No właśnie nieporadne dzieci chętnie szukają "toksyczności" w swojej rodzinie i na to chciałam zwrócić uwagę. Ale to fajnie, że kilka osób sprowokowało to do dyskusji, nawet jeśli mój komentarz zrozumiały opacznie 😉 W takim razie czekamy wpis, na którym będziemy mogły komentować też to, jak toksyczne mogą być dzieci (mogą!) i jak nie być takim toksycznym dzieckiem – nawet w dorosłym wieku można z tym walczyć. Pozdrawiam 🙂
Gosia, ale kto ocenia kilka pokoleń wstecz wg dziesiejszych standardów? Chyba że coś przeoczyłam… Tak jak Ania zachęcam cię do lektury tej książki bo jest świetna i warto ją przeczytać nawet jeśli nie miało się toksycznych rodziców, jeśli ktoś choć trochę interesuje się psychologią, a widzę, że Ty masz sporą wiedzę, m. in. o piramidzie Maslowa 🙂 Książka ta obala taki mit, że do toksycznej rodziny potrzeba narkotyków, alkoholu albo przemocy fizycznej. Bo nie potrzeba. Wystarczy że będzie taka matka która "nie pozwalała trzymać łyżki" i ogólnie chciała wszystko robić za dziecko. I to dziecko gdy dorośnie może mieć potem… Czytaj więcej »
Przy okazji, Aniu, czy mogłabyś się odnieść do opinii Gosi/Rodzynki Sułtańskie że dzieci mogą być toksyczne? Wg mnie to średnio możliwe, bo to rodzice kształtują swoje dzieci, ale jestem ciekawa co sądzi o tym ktoś kto się na dzieciach naprawdę zna 🙂
Gosia – a ja wiem, co masz na mysli piszac o roszczeniowej postawie i tlumaczeniu wszystkich niepowodzen w zyciu doroslym toksycznymi rodzicami. Nagle wszyscy sa dda, ddd bo cos im nie wyszlo w zyciu i ktos musi byc winny…Ja mialam szczesliwe dziecinstwo, ale bedac dorosłą zaczelam zauwazac pewne zavhowania rodzicow te obecne lub przypominac sobie te z przeszlosci, ktore wplynely na mnie w jakis sposob, czasem z negatywnym skutkiem. Ale wystarczy miec swiadomosc tych bledow, umiec radzic sobie z tym co w nas "zlego" zasiali rodzice – taki przyklad, moja mama lubi narzekac, kiedys traktowalam jej opinie jako informację –… Czytaj więcej »
Cd.. niejednokrotnie przez toksyczne zachowanie rodzica rozumie jakas pierdole – ja moglabym narzekac na roblemy z relacjami, bo czesto w myslach krytykowalam ludzi i zauwazalam tylko ich wady. Powalczylam z tym. Moja mama pewni tez gdzies, z jakiegos powodu zavzela to swojenarzekanie i krytykanctwo.. a ja nadal twierdze ze ridzicow mialam nieyoksycznych i swietne dziecinstwo. Ps ten przyklad z krytykowaniem jest jednym z wielu podobnych, ale z kazdym proboje sobie poradzic, tak zeby wyeliminowac esli jest takim przejetym po mamie zlym nawykiem.
Powodzenia wszystkim 🙂
Anka
Ja znam parę osób, które mają szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Niestety ja takiego błogosławieństwa nie otrzymałam. Jak byłam małym 3-letnim dzieckiem to odszedł od nas (ode mnie, od mamy i młodszej o 3 lata siostry) nasz ojciec. Nie wiem jak wygląda. Mieszka ponoć 30 km ode mnie, ale nigdy go nie widziałam. Potem moja mama znalazła sobie innego i tym razem to ona mnie porzucała/oddała do dziadków, bo "ojczym" nie chciał dwójki dzieci, więc zabrała moją ukochaną 2letnią siostrę i wyprowadziła się do niego zostawiając mnie samą. Przez kilka lat je odwiedzałam, zawsze odjeżdżając płakałyśmy z siostrą ze strachu… Czytaj więcej »
Do 3/4 tekstu zrozumialam ze moi rodzice tez niby sa toksyczni dopoki nie napisałas "Moi rodzice nie byli toksyczni, chociaż zdarzało im się dokonywać toksycznych wyborów." o to tak bym okreslila rodzicow. Dalej tak robia, bo jak twierdza dopoki z nimi mieszkam beda mnie kontrolowac. ;x
Oj, mnie rodzice nie kontrolują, mają duże zaufanie…napisałam o toksycznych wyborach, bo kilka razy się zdarzyło, ale miało to związek ze strachem o moje życie – były to epizody skrajnej nadopiekuńczości, a i kontrola się zdarzyła… 😉
Aniu przeczytałam cały post, ale już po tytule wiedziałam, że dotyczy też niestety mojej osoby. Moi rodzice to dwie toksyczne osobowości. Z mamą udało mi się dojść po wielu moich staraniach do porozumienia. Wymagało to wiele pracy, ale dziś dzięki temu możemy spotkać się raz na jakiś czas i wypić kawę bez wylewania jadu. Nie mam do niej żalu, bo wiem w jakiej sytuacji była i skąd czasami jej zachowanie wynikało. Wspieramy się, dziś umiemy rozmawiać o wszystkim. Jeszcze 10 lat temu nie było rozmowy bez kłótni. Niestety mój ojciec nie chciał porozumienia i nadal chciał być dyktatorem. Od dwóch… Czytaj więcej »
zgadzam się, potrzeba chęci z dwóch stron. Ale jeśli nie ma, można próbować uporać się ze swoim żalem, zamknąć ten rozdział i zacząć kolejny… 😉
Winię moich rodziców za masę rzeczy.
Ale to nie jest tak, że siedzę i użalam się nad sobą, rozpaczając że nic nie mogę z tym zrobić bo moi rodzice byli tacy a nie inni. Dopiero po wyprowadzeniu się, usamodzielnieniu i urodzeniu własnego dziecka widzę jaką krzywdę mi pod pewnymi względami zrobili. Z pewnością nie było to świadome, nie chcieli źle, chcieli mojego dobra, ale zupełnie nie potrafili sobie z tym poradzić i odrzucali pomoc w postaci terapii – bo przecież oni mają rację i nikt im nie będzie mówił jak wychowywać własne dziecko.
Kochana świetny wpis 🙂 Dziękuję ci za ten tekst. Myślę ,że każdy rodzic popełnia większe lub mniejsze błędy. Ważne jest jednak to aby się do nich przyznał i zmienił zachowanie bo tak jak napisałaś skutki tego zachowania są bardzo złe dla dziecka. Pozdrawiam 🙂
Znam takich rodziców którzy całe życie krytykowali swe dzieci.Teraż chociaż dzieci te dorosły nie ma więzi miedzy nimi
Z moimi rodzicami jest tak, że wiem, że bardzo mnie kochają i starają się, aby było mi dobrze, ale jednocześnie niektóre zachowania mojej mamy są toksyczne. W dziecisńtwie mama wyśmiewała niektóre moje zachowania, nie chciała mi ubliżyć czy coś, po prostu czasem będąc dzieckiem robiłam różne głupie rzeczy, które mama potem opowiadała innym i wszyscy się śmiali. Ale ja się nie śmiałam, dla mnie było to bardzo upokarzające. Teraz , kiedy mam 20 lat, nadal boję się wyśmiania. Boję się czegokolwiek zrobić, bo czuję, że zrobie coś źle i wszyscy będą sie ze mnie śmiać i wytykać palcami. W dodatku… Czytaj więcej »
Aniu jesteś wspaniałą osobą 🙂 Potrafisz we mnie wlać mnóstwo nadziei w momentach gdy świat mi się wali a nawet przyjaciele rzucają kłody pod nogi.
🙂
Ah Aniu, fajnie, że poruszasz ten temat, na pewno sięgnę po tę książkę! Od dziecka mam wielki problem z moją mamą, która ma BARDZO władczą osobowość. Jestem jedynaczką i od dziecka mama chciała dla mnie jak najlepiej, narzucając swoje zdanie. Do dziś pamiętam moje pierwsze 'wypracowanie' w zerówce – chciałam, tak jak kolega, którego praca bardzo mi się spodobała, napisać je na białej kartce a4 i zilustrować śmiesznym obrazkiem. Kiedy mama to zobaczyła, usiadły nade mną razem z babcią i musiałam pisać i pisać aż było dobrze (wg mamy). I tak było całą podstawówkę – słowo 'wypracowanie' kojarzy mi się… Czytaj więcej »
Moi rodzice pisali wypracowania za mnie, bo "jestem za głupia, żeby złożyć do kupy dwa zdania samemu".
Dopóki polonistka nie zasygnalizowała, że jak to się dzieję, że przy okazji prac klasowych piszę genialne wypracowania, a te z domu są skrajnie nędzne ;P
wychodzi na to, że żeby pozbyć się żalu do rodziców trzeba isć na terapię…a szkoda bo myślałam, że może znajdę tu jakąś wskazówkę. Jako 26-letnie DDA, mogę powiedzieć, że dużo punktów z Twojej listy nie jest mi obce. Cholernie uciążliwa dla mnie jest przypadłość z pkt. 8. Chyba nigdy przez nią nie stworzę związku z prawdziwego zdażenia. Nie potrafię uwierzyć, że ktoś może mnie kochać, po pewnym czasie odchodzę bo wiem, że wszystko się skończy. W koncu jak mozna dlugo być z osobą, którą się przecież nie kocha…? kto by tle ze mną wytrzymał? ehh samo życie…
Ewela
Ja długo uciekałam od związku, bo właśnie wychodziłam z założenia, że nikt mnie nie pokocha. Każdą potencjalną szansę na zbliżenie się do kogoś odrzucałam, zrywałam znajomości z chłopakami. Na szczęście się otworzyłam. Teraz z perspektywy czasu widzę masę błędów które popełniałam. Ewela, nie zamykaj się w sobie, daj sobie szansę. Chłopak z którym jestem kocha mnie bardzo i wiem, że nie jest to miłość na chwile. Nie patrzy w ogóle na to, że jestem DDA. Uczy mnie normalności. Przy nim mogę 'odpocząć' od 'traumy', skupić się na pozytywnych rzeczach i emocjach. Zbudować zdrową relację.
Ewela może słowa wsparcia ode mnie pomogą Ci cokolwiek. Jestem z drugiej strony muru, z prawie doskonałej rodziny. Zakochałam się w chłopaku z DDA. Jesteśmy 8 lat w związku, miesiąc po ślubie, a ja kocham go najbardziej na świecie. On mi to uczucie odwzajemnia. To, że masz problemy nie znaczy, że nie można Cię kochać. Ja wiem, że można. A we dwójkę (zwłaszcza mając pozytywny przykład obok) łatwiej jest zmienić to co złe. Uwierz w siebie 🙂
Marta
21 z 24 pasuje do mnie…
a książka przeczytana? 🙂
Przerażają mnie głosy zakładające, że rodzic jest święto krową i może być niedorozwiniętym emocjonalnie kretynem i zrujnować życie dziecku, bo przecież jest rodzicem i to jego święte prawo "każdy popełnia błędy", a jeżeli dziecko wyjdzie z tego poharatane życiowo – to przecież jego, tylko i wyłącznie jego, wina. Doprowadza mnie do szału przekonanie, że jeśli dasz życie dziecku (które się o nie bynajmniej nie prosiło, żadna atrakcja…), karmisz je i ubierasz, masz po prostu taki ciekawy item, którym możesz dowolnie manipulować, bawi się i niszczyć. Pierdolić dobre intencje. Nie sądzę, żeby usprawiedliwiały bycie dupkiem. Głupotę ciut bardziej, ale dobrymi chęciami… Czytaj więcej »
Ja takich głosów się nie dopatrzyłam.
Właśnie te dwa komentarze miałam na myśli.
W moim odczuciu te wypowiedzi odnosiły się raczej do nadmiernego szafowania etykietką "toksyczny" i traktowaniu jej jako łatwej wymówki dla wszelkich niepowodzeń w dorosłym życiu.
Czuję się wywołana do tablicy 🙂
Nie, nie napisałam tak po części. Anonimowy z 20:05 – właśnie o to mi chodziło, zwracam uwagę na inny, choć powiązany problem. 🙂
Pisanie pod postem, pod którym ludzie zwierzają się z prawdziwych dramatów o tym, że jakiś xyz wymaga od rodziców sfinansowania wesela i marudzi, że rodzice nie byli wystarczająco bogaci…Moim zdaniem to nie tylko błąd, ale przejaw skrajnego braku empatii.
Jak Gosię interesuje temat, który przedstawiła, to niech sobie o nim pisze na własnym blogu zamiast wklejać tu swoje przemyślenia niemające nic wspólnego z tematem poruszonym przez autorkę bloga.
Już miałam nie pisać dalej 🙂 Więc ostatni komentarz. Właśnie widzisz, Anonimie, że według Ciebie problem nie jest powiązany, a ja zdecydowałam się go wywołać właśnie przez to, że w moim bardzo bliskim otoczeniu jest osoba z DDA. Chodzi do bezpłatnej grupy wsparcia i co dwa tygodnie opowiada mi później, jak 70% czasu w grupie jakiś koleś nazywa rodziców toksycznych, bo nie pozwolili mu się realizować malarsko, a jak już zaczął "tworzyć", to ma do nich żal, że nie pomagają mu finansowo. I to jest właśnie maksymalny egoizm i brak empatii.A na zakończenie dyskusji, żebym nie pisała tego komentarza tylko… Czytaj więcej »
No i widzisz, nie można tak było od razu? Napisać o tym, że masz na myśli konkretny przykład DDA z twojego otoczenia? Zamiast tworzyć jakieś uogólnienia, bredzić o weselach i o tym, że ktoś źródła swoich porażek upatruje tylko i wyłącznie w tym, że rodzice nie byli wystarczająco bogaci (co z toksycznością ma tyle wspólnego co nic)? Nie czuję się kompetentna do tego, żeby oceniać postawę tego chłopaka, o którym wspominasz. Nie znam jego życiorysu, nie wiem, co przeżył. Jeżeli jest w tej grupie wsparcia, to zapewne oznacza, że ma o wiele więcej problemów niż brak wsparcia finansowego od rodzica… Czytaj więcej »
Gosia.. nie wiem, ale odrazu wiedzialam o co ci chodzi.. a musialas sie tlumaczyc zeby kazdy zrozumial o czym pisalas.. wystarczy czytac ze zrozu ieniem i dobrym nastawieniem, a nie – dopatrywac sie czegos negatywnego. Twoj 1 post jest jasny, wystarczy chcec przeczytac go bez zlego nastawienia. Rozumiem, ze kudzie zyja z naprawde duzymi problemami w rodzinach, le tez znam wiele przykladow uzalania sie nad soba i tlumaczenirm wszystkiego trudnym dziecinstwem..
Anka.
Zdecydowanie jestem DDA, ale została mi właśnie tylko mama, która pije i nie mam serca zostawić jej samej…
To niszczy, ale również nie wyobrażam sobie jak można całkowicie odciąć się od takiej osoby i patrzeć z boku jak spada na samo dno i umiera. Choć nie chce przyjąć pomocy.
Ciekawy wpis. Trudny temat, ale z wyczuciem do tego podeszłaś, gratulacje 🙂 Mam mały problem z Twoim blogiem – już od kilku dni praktycznie wszystko to, co jest po prawej stronie, te okienka od archiwum do dołu mi skaczą? drżą? nie wiem jak to nazwać 😉 zarówno jak wchodzę przez Bloglovin jak i normalnie. Może to wina przeglądarki czy jakiś ustawień, ale niestety sama tego nie mogę sprawdzić bo mam zainstalowane tylko Google Chrome. Nie jest to jakoś wyjątkowo przeszkadzające, więc jeśli tylko ja mam taki problem to postaram się sama coś pozmieniać w ustawieniach czy coś, ale może komuś… Czytaj więcej »
Sprawdź MeSzko czy nie masz powiększonej strony. Jeśli tak, przywróć ją do normalnego rozmiaru. Na 100 procent pozbędziesz się kłopotu 🙂
Dziękuję bardzo, zmiana rozmiaru pomogła 😉
Możesz napisać maturę:) mój mąż tak zrobił. Da się:)
Absolutnie wszystko się zgadza, niestety 🙁
Aniu przeraziła mnie liczba punktów pasująca do mnie….
Aniu, bardzo dobry wpis 🙂
nawet nie wiem co oprócz tego napisać, pójdę sobie przemyśleć temat
książkę na pewno przeczytam
Już nie wiem ile czasu czekam, aż ktoś poruszy dosadniej temat rodzin dysfunkcyjnych. Liczyłam na Ciebie – nie przeliczyłam się. Liczę, że przeczytasz ten komentarz, mimo że zap[ewne będzie bardzo długiMomentami nie wierzę w to, że jest to do tego stopnia temat tabu. Fakt faktem, ja po kilku latach nauczyłam się o tym mówić i "zaraziłam" tym znajomych. Wydaje mi się, że to dobrze, bo moim zdaniem lepiej wprost podczas rozmowy na temat rodzin powiedzieć "ja do swojego ojca/swojej matki się nie przyznaję" niż udawać, że wszystko jest w porządku i nigdy nic Cię nie ruszyło. Przynajmniej w moim przypadku… Czytaj więcej »
Na pewno sprawdzę gdzie w moim mieście jest taka terapia. Jak nie, to najwyżej odwlokę to – i tak zarówno ze mną jak i moimi siostrami jest coraz lepiej. I mimo wszystko uważam, że jestem szczęśliwa 😉 Tylko są momenty kryzysu, jak we wszystkim. Dzięki wielkie za tak szybką odpowiedź! 🙂
😉 w takim razie zacznij proszę od ksiażki 😉 może terapia będzie w ogóle zbędna? 😉
Właśnie kombinuję w jakiej formie chcę ją przeczytać, chyba zrobię tak jak ktoś napisał wyżej i sobie ją wydrukuję, ale przeczytam na pewno :). Terapia pewnie odpada, bo raczej wolałabym indywidualną, a znalazłam tylko jakieś comiesięczne spotkania grupowe. Dam radę :))
M —> jeśli chodzi o spadek, to twojemu ojcu należy się zachowek i pewnie o to chodzi.
Tak baj de łej, to w tej książce jest, jeśli dobrze pamiętam ciekawy przykład dziewczyny, która przyszła na terapię Susan Forward i mówiła, że przebaczyła swojemu ojcu, który ją molestował (był zaangażowana w jakieś wspólnoty chrześcijańskie, a tam bardzo podkreślane jest znaczenie przebaczenia etc). I Susan pisała że przez to przedwczesne i pozorne przebaczenie dziewczyna pozbawiła siebie szansy na prawdziwe – i na poczucie gniewu do ojca. W terapii uświadomiła jej w jak beznadziejnej sytuacji sama się postawiła :). Tak więc nic na siłę, zrób dopiero gdy będziesz gotowa i zawsze daj sobie prawo do niewybaczenia
Chciałam napisać "coś" na temat nadopiekuńczości obecnej w mojej rodzinie od pokoleń, a wyszła mi historia na ponad 6k znaków, więc zrezygnowałam z publikacji, żeby nie zanudzać. 🙂 Diabeł ma niewinną twarz- zwykłe "przecież my tylko chcemy dla ciebie dobrze", powtarzane wielokrotnie, potrafi zrujnować życie… Zabieram się za czytanie książki. Dziękuję Ci Aniu za ten wpis.
Świetny wpis. Ja właśnie postanowiłam zmienić coś w swoim życiu i wyprowadzam się z domu 🙂 Toksyczny ojciec i jego matka to mieszanka wybuchowa. Oczywiście namawia mnie, żebym została, a jego główny argument to: To nie wypada, bo co ludzie powiedzą!
soooo toxic, szkoda życia na życie w ciagłym stresie 🙂 Pozdrawiam Aniu, Paula
Hej, moim zdaniem trochę za ostro krytykujecie Rodzynki Sułtańskie i Tesię. Mam wrażenie, że chodzi im o te dzieciaki, które zamiast pracować nad swoimi problemami, szukają winnych. I bezwzględnie rozliczają swoich rodziców. Naprawdę jest takich osób dużo. I nie mam tutaj na myśli ludzi z rodzin, gdzie była patologia widoczna ani ta ukryta (w sensie idealna rodzinka na pokaz, a znęcanie się psychiczne kiedy nikt nie widzi, choćby poprzez poprawianie swojego ego kosztem poniżania dziecka). Zgadzam się, że z problemami rodzinnymi powinny się uporać osoby, które miały toksycznych rodziców i wiele osób w życiu dorosłym ma problem, aby się uporać… Czytaj więcej »
ale jest różnica, bo Ty napisałaś to zgrabnie, a Tesia pisze to tak, jakby sama miała ZAMIAR zostać toksyczną matką…Właśnie skończyłam maraton czytania i książka zdecydowanie nie sprawia, że chce się obwiniać kogokolwiek, raczej własnie zrozumieć, ale nie pozbawić odpowiedzialnosci. U Tesi zdenerwowało mnie to zdanie " Zwłaszcza jeśli summa summarum jestem osobą zadbaną, sytą, po szkole, może nawet wspieraną finansowo podczas studiów, słowem – normalnie odchowaną. Jak chyba niemal wszystkie komentatorki…" – to jest właśnie to stereotypowe podejście do patologii w rodzinie, dopóki brzuch napełniony i boso nie chodzi, to rodzina prawidłowa? A figę! Do Rodzynek nic nie mam,… Czytaj więcej »
Mam na myśli to tylko to, że chronienie oprawcy jest wtórną wiktymizacją i wspomaga stereotypy. Nie godzę się na to, uważam, że to bagatelizowanie, oskarżanie ofiary i usprawiedliwanie rodziców jest przemocą psychiczną w bardzo łagodnej, ale zawsze odmianie.
OK, zgadzam się z Tobą, Tesia napisała zdanie wybitnie niefortunne. W sumie dobrze by było, żeby komentatorzy bardzo uważnie przeczytali swój komentarz przed dodaniem, bo nieumiejętne wypowiadanie się w pewnych kwestiach faktycznie najbardziej uderza w ludzi, którzy są ofiarami i może przyczynić się do tego, że poczują się winnymi. Celna uwaga! Dlatego jeszcze raz, tym razem w formie apelu: Ludzie, w takich tematach przemyślcie dwa albo i więcej razy, co chcecie napisać, a zwłaszcza to, jak zostanie Wasz komentarz odebrany przez osoby, których problem dotyczy.
Podbijam apel i cieszę się, że podzielasz mój punkt widzenia… warto trochę pomyśleć, bo to są smutne tematy i łatwo kogoś zranić. Życzę miłych snów anonimowy nocny marku 😉
Cieszę się, że mój komentarz wywołał dyskusję, fajnie byłoby, gdyby wypowiedziały się też mamy 🙂 Moim zdaniem akurat puszczenie nerwów (bez agresji) nie jest jeszcze byciem toksycznym rodzicem – szczególnie, jeśli matka/ojciec potrafią po nim przeprosić. A jako "niepanowanie nad gniewem" uznaję też podniesienie głosu – nie znam osoby, która panowałaby nad emocjami w 100%, a to nie oznacza, że każdy jest złą matką. A osoby znęcające się psychicznie i toksyczni rodzice często właśnie potrafią doskonale panować nad emocjami, nie podnosząc głosu bardzo skrzywdzić dziecko albo zranić wiele godzin po tym, jak "znalazły" powód. I to jest właśnie przykład tych… Czytaj więcej »
Twój komentarz wywołał dyskusję dlatego, że wypowiadasz się na inny temat niż większość tu komentujących, a na domiar złego pisząc o tak poważnych sprawach pozwalasz sobie na bardzo nieprecyzyjne formułowanie myśli. Pod postem o toksycznych rodzicach piszesz : "nie potrafi docenić tego, że rzeczywiście – np. mama nie potrafiła sobie poradzić z gniewem" i zupełnie nie tłumaczysz, czym dla ciebie to "nieradzenie sobie z gniewem" jest. Dla wielu osób udzielających się tu w komentarzach pierwszym skojarzeniem po przeczytaniu takiego sformułowania będzie pewnie zachowanie naprawdę agresywne, a nie podniesienie głosu i przeprosiny po fakcie. Zastanów się czasami nad tym, co piszesz,… Czytaj więcej »
Ja tak z całkiem innej beczki, ale jestem ciekawa co sądzisz o diecie Paleo i ogólnie o eliminacji z diety glutenu? 🙂
jejku, to w jakim towarzystwie Ty się obracasz? dla mnie pierwszy z brzegu przykład osoby zadowolonej ze swojego dzieciństwa to ja sama 🙂
Kolejna,co powiela stereotypy…. Takie osoby są w każdym towarzystwie!
Może nawet nie wiesz, że Twoi znajomi mają takie problemy. To nie są rzeczy o których mówi się wszystkim wokół.
Dla mnie dzieciństwo to najpiękniejsze lata. Moja mama zawsze była dumna z moich ocen i nigdy nie pytała "czemu nie pięć" gdy było 5-. Gdy zaczęłam za bardzo stresować się szkołą to mama chciała żebym wyluzowała, wszyscy się dziwili gdy im to opowiadałam, bo jak to, mama nie ma nic do twoich ocen? 😀
Aczkolwiek moje szkolne środowisko było toksyczne. Rówieśnicy, którzy wiecznie mieli się za kogoś lepszego, rywalizujący ze mną w każdej dziedzinie, obgadujący mnie za plecami a udający dobrych znajomych. Dopiero teraz mam prawdziwych przyjaciół.
Aniu, bardzo ważny temat poruszyłaś, a pod nim wywiązała się ciekawa dyskusja. Postanowiłam wtrącić swoje trzy grosze. Stereotypy bardzo mnie wkurzają zarówno te dotyczące konieczności "czczenia" rodziców, jak i uznawania, że rodzina patologiczna musi pochodzić z marginesu społecznego. Dorastałam w domu, w którym niczego nie brakowało, ojciec był "wysoko postawiony", rodzice oboje z resztą pracowali w tzw. prestiżowym zawodzie (przynajmniej tak bym to nazwała kiedyś, teraz juz tego tak nie dzielę). Jezdziliśmy na wycieczki zagraniczne, chodziłam do płatnych szkół, miałam "lepiej" niż wiele moich rówieśników. Ale kiedyś dobrze podsumowała to moja wieloletnia przyjaciółka mówiąc, że jak pierwszy raz do mnie… Czytaj więcej »
Kurcze, a ja mogłabym się podpisać właściwie prawie pod wszystkimi punktami, i z jednej strony wydawało mi się już bardzo długo, że w domu cos jest "nie tak", bo koleżanki tak nie miały, bo same były trochę inne, ale z drugiej strony dalej nie mogę sobie tego ułożyć w głowie, że jak mnie nikt nie bije i nie głodzi, to rodzina może być dysfunkcyjna. Zawsze myślałam, że to wszystko, co jest nie w porządku, bierze się gdzieś ze mnie, że przyciągam kłopoty… I nawet teraz nie mogę sobie tego poukładać, chociaż już jestem dorosła, no bo przecież mama chciała dobrze,… Czytaj więcej »
W powyższej książce jest wzmianka – żeby uwolnić się od toksycznych rodziców psychicznie, najpierw trzeba usamodzielnić się finansowo, co w przypadku młodego wieku jest bardzo ciężkie i gdy nie możemy już cofnąć niektórych decyzji, zostaje nam dorabianie na magazynach. Mam nadzieję, że za parę lat wyjadę z kraju, telefony będą raz w roku plus przelew na konto w ramach prezentu pod choinkę. Poza wsparciem finansowym nie dostałam nic od rodziców, więc w zamian nie mam zamiaru dawać więcej, szarpać swoje nerwy, płakać po nocach, depresja, myśli samobójcze. Trwa to wiele lat i myślę, że należy to zakończyć i stać się… Czytaj więcej »
Ostatnio w jakimś wywiadzie usłyszałam stwierdzenie "Pamiętam przeszłość, ale jej nie rozpamiętuję". Moim zdaniem idealnie pasuje do tego tematu. Bo o ile doświadczenia z dzieciństwa mają ogromny wpływ na na nasze życie i działania właśnie w tym czasie, to później tłumaczenie nimi życiowych niepowodzeń jest dla mnie kompletną pomyłką. Oczywiście takie myślenie o dzieciństwie i przeszłości może nam pomóc zrozumieć siebie, nasze cechy, zwyczaje i zachowania. Ale moim zdaniem nie warto jest rozpaczać nad traumami z przeszłości, skoro w tym czasie możemy zastanawiać się nad tym, jak możemy zmienić nasze złe cechy powodowane właśnie przez te nieprzyjemne wydarzenia. Bo wierzę,… Czytaj więcej »
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/14912/zyc-w-rodzinie-i-przetrwac
Jak będziesz miała wolną chwilę, to zajrzyj do tej książki.
Wiesz Aniu? To temat aż za osobisty dzisiaj. Nic nie napiszę tu na ten temat,ale…
Dziekuje,że jesteś! Czuję,że jestem Ci winna duże wino/ciacho/pizzę – zarówno za ten wpis jak i wiele wiele innych. DZIĘKUJE. Po prostu. =)
Podejmujesz bardzo ważny temat Aniu. W pierwszej chwili chciałam skomentować "czcij ojca swego i matkę swoją". W mojej opinii nie znaczy to wcale usprawiedliwiania i zapominania/wypierania wszystkich złych doświadczeń. Fakty to jedno a nasze myśli i interpretacja to drugie. Rodzice są, jacy są – różni – tak jak ludzie dookoła. Nie podobają mi się niektóre cechy mojej mamy, negatywnie oceniam niektóre jej decyzje, nie we wszystkich kwestiach zgadzam się z nią, ale to nie znaczy, że nie jest moją mamą, że jej nie kocham. Po wielu latach do tego doszłam. Robiła co umiała, jak ją wychowano. Ja też nie chodziłam… Czytaj więcej »
Wiesz co, ten facet jest faktycznie uwikłany w toksyczny związek ze swoją matką. Spróbuj wyobrazić sobie, że przez ok 20 lat mieszkasz z ludźmi, którzy odmawiają ci prawa do samodzielności. To na pewno bardzo destrukcyjne 🙁 Ale w sytuacji, którą opisujesz, facet prezentuje klasyczną postawę niechcemisię i ma dobrą wymówkę. Owszem, dostał w spadku po rodzicach złe wzorce zachowań, ale teraz już tylko on niego zależy czy chce to zmienić. A wydaje mi się że nie chce. Nie wiem kim dla ciebie jest ten facet i jeśli to jakiś dalszy znajomy to radziłabym sobie odpuścić. Ale odnoszę wrażenie że to… Czytaj więcej »
Hmm, sytuacja nr 1 i nr 2 to dwie różne osoby 😉 Nr 2 jest dla mnie ważniejszy 😉 Nr 1 – tu bardziej zależy mi na matce, bo mam wrażenie że dla syna to jest po prostu wygoda, a nie ubezwłasnowolnienie. Inna sytuacja by była, gdyby próbował zrobić coś sam, a matka cały czas powtarzała, że ona zrobi to lepiej. Wiem to na swoim przykładzie, że jeśli mama za każdym razem, jak coś zrobię, ma jakieś uwagi, to ostatecznie nie chce mi się tego robić = niech robi sama, jeśli umie lepiej :/ Właściwie to sama jestem pewnie DDD… Czytaj więcej »