Od mojego krótkiego pobytu w Paryżu minął już miesiąc. A ja wciąż nie do końca wiem, co o tym mieście myślę 😉 Jest hm… ambiwalentnie. Postanowiłam wypisać kilka rzeczy, które mnie w Paryżu zaskoczyły.
1. Cudzoziemcy.
Jestem przyzwyczajona, że dużych miastach jest masa obcokrajowców, dochodzą jeszcze turyści ale…widziałam może z pięć osób, które wyglądałyby na Francuzów. Na każdym kroku są czarnoskórzy, muzułmanie, Portugalczycy. Może to specyfika miejsc w których byłam, ale bardzo mnie to zdziwiło 🙂
2. Brak sklepów spożywczych
No nie tak całkiem brak, bo są, ale w miejscach turystycznych nie uświadczysz. Trzeba przejść kilka bocznych uliczek, pokrążyć. U nas biedronki i żabki są dosłownie na Rynkach miast, w Paryżu jedynie gastronomia i ewentualnie sklepy z pamiątkami. Nie byłam na to przygotowana 🙂
3. Ruch drogowy
Jestem przyzwyczajona do tego, że u nas mandat można oberwać za przejście na mrugającym świetle, albo po skosie (true story). W Paryżu nikt nie patrzy na czerwone światła 😉 Szok przeżyłam będąc na placu Concorde. Kręciłam się tam kilka dobrych minut i byłam pewna (jak wielu turystów!) że to taki sobie deptak. Nagle ze wszystkich stron zaczęły jeździć samochody. W każdą stronę świata 😀 Taka trochę dżungla 😉
4. Przedsiębiorczość bezrobotnych
Nie wiem jak nazwać ten punkt i brzmi śmiesznie, ale… pod każdym ważnym turystycznie miejscem stoją czarnoskórzy. Sprzedają tanie pamiątki, co jest normą, ale… gdyby pada deszcz, nagle każdy sprzedaje parasole. Gdy robi się ciepło – zimną wodę mineralną. 10 leveli wyżej niż nadmorskie „woda mineralna, orze-szki so-lo-nee!” albo „piwo-zimne-pi-wooo” w pociągach u nas. Myślę, że to dobry sposób na dorobienie sobie w wakacje u nas – gdyby wczoraj zaczepił mnie na mieście ktoś z parasolem, bardzo chętnie bym przepłaciła!
5.Smród
Niestety każdy most i każde schody śmierdzą moczem. Pod wieżą, pod katedrą, wszędzie. Ludzie bez skrępowania wyciągają siurki i załatwiają potrzeby. Spojrzałam na to przychylniej, gdy zobaczyłam jak karkołomnym zadaniem jest znalezienie toalety… 😉
6. Brud.
Są miasta brudne, śmierdzące menelami i z walającymi się po ulicach śmieciami, ale Paryż jest zasyfiony w taki inny sposób. Niby jest czysto, ale miasto jest jakieś takie…niedomyte. Płyniesz Sekwaną i nagle widzisz wielką wyspę śmieci. Fujka!
7. Siódmego punktu nie ma – czekam na Twój w komentarzu! 🙂
Moje wrażenia spotęgował pewnie fakt, że akurat było deszczowo i dość szaro 😉 Oczy z zachwytu przecierałam pewnie tyle samo razy, co z obrzydzenia. Biorę też poprawkę na to, że widziałam Paryż w sezonie 😉 Być może poza nim, jest inaczej.
Mimo wad, miasto ma klimat, a smród moczu po chwili rekompensuje cudowny zapach z uroczej małej piekarenki 😉
dla równowagi, przeczytaj także : 7 plusów Paryża 🙂
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂
zazdroszczę Paryża!
Ze wszystkimi punktami sie zgadzam 😉 I co jeszcze mnie zdziwilo: nikt nie umie, bądź nie chce mówić po angielsku, i nie mówie tu o zwyklych przechodniach (bo niewiadomo bylo czy to miejscowy czy turysta), tylko o kelnerach, osobach, którzy pracowali w info w metrze, nawet osoby obsługujące w macdonaldzie itd (wyjątkiem byly panie na kasach w zabytkach)- być może miałam takiego pecha, ale mnie to mega zaskoczyło. I nie mówie tu o niewiadomo jakich umiejętnościach, a podstawy podstaw.
Nie sądzę byś miała wtedy pecha 🙂 taka juz natura Francuzów, że języki obce to dla nich tortury straszne. Szukając drogi do portu w Dunkierce (miasto ubogie w znaki, a bogate w ronda i światła), nie mogliśmy nawet dogadać się z policją. Po prostu niet i już, i to nie tylko angielski bo ojciec próbował także po niemiecku i włosku, a mama po hiszpańsku, a panowie rozkładami tylko ręce… Pod ostatnim postem o Paryżu wspominałam, że podobno istnieje urząd sprawdzający czy w prasie, mediach i książkach nie zagnieździły się wyrazy w obcym języku, ale nadal nie zmusiłam do tego, żeby… Czytaj więcej »
jak gdzieś słyszałam, że Francuzi nawet jeżeli znają angielski i zrozumieją, co do nich mówisz, to i tak odpowiedzą ci po francusku 😛
Jest tak jak Ania Abakercja pisze – podchodzę do Francuza:
– Do you speak English?
– Oui.
–> facepalm 😉
McDonald w Paryżu w okolicach Luwru. Mieli tam jakieś kanapki, których wcześniej nie widziałam więc próbuję pokazać palcem kasjerowi. Facet nawet się nie obrócił na tablicę za nim. Tylko – jak później skminiłam – pytał patrząc na mnie kpiącym wzrokiem: ta po prawej czy po lewej? Nie wiem, jak to się skończyło, ale na szczęście nie tylko my Polacy twierdzimy że Francuzi są wredni – to powszechny stereotyp i ja się naprawdę z nim zgadzam.
A ja mam inne doświadczenia – nam nawet czarnoskóra pani sprzątająca w metrze próbowała pomóc, gdy szukałyśmy hotelu. Jej angielski bardzo kulał, ale liczą się chęci 🙂 a już w restauracji udało nam się bardzo dobrze dogadać, ba, nawet ich dostawca pizzy podwiózł nas do tego nieszczęsnego hotelu 😀 chyba tylko raz mi się zdarzyło, że sprzedawca nie mówił po angielsku.
Izabela – zgadzam się z Tobą. sami nie chcą się uczyć języków, a jak ktoś próbuje mówić po francusku, to są uśmieszki i taka wyczuwalna kpina … Włosi, Hiszpanie, nawet Szwajcarzy (miałam kontakt z tymi z części franc.) cieszą się, jak ktoś coś "łapie" w ich języku :)) Polacy z resztą chyba też?
Lady, Kiwi zawsze rzuci jakimś polskim słówkiem, a to "dziękuje", a to "smacznego" i znajomi nie mogą się nadziwić jak on po polsku mówi 🙂 czasem wydaje mi się nawet Polacy trochę przesądzają z tą dumą, ale cieszyć się to się cieszą 🙂
Ja odpowiedź na pytanie : dlaczego Francuzi mówią tylko po francu, uzyskałam od rodowitego Francuza . Brzmiała ona mniej więcej tak : Jesteśmy tak dumnym narodem, że nawet jeśli znamy jakiś język to używamy tylko ojczystego. Skoro przyjeżdżasz do Francji to mów po naszemu! – moja uwaga : jak oni jadą do innych państw to się dziwią, że nikt nie mówi po francusku i traktują to jak zniewagę. Dziwny naród 😀
To ja miałam inne doświadczenia z próbami mówienia po francusku. Jeśli rozmowę zaczęłam pytaniem czy rozmówca zna angielski, to było że nie i nagle trzeba znać perfekt francuski, żeby się dogadać, ale jeśli zaczęłam od tego że słabo po francusku mówię, ale potrzebuję … wtedy zawsze załatwiałam to, co powinnam. Rozmawiali ze mnąmiło i na 10 różnych sposobów tłumaczyli mi daną rzecz, póki nie zrozumiałam. I tak było i w banku, i w sklepie, i w komunikacji miejskiej, i w przychodniach.
Zgadzam się z tym co pisze Beata 🙂 francuzi lubią jak się przynajmniej próbuje mówić po francusku, większość zna angielski, tylko nie lubią go używać, a wiąże się to z ich brakiem sympatii do anglików. Wiele razy zdarzyło nam się, że kiedy zaczynaliśmy pytać się o coś w sklepie po angielsku to przysyłali nam do rozmowy kogoś (że tak ujmę mało poprawnie) "kolorowego" – hindusa, murzyna 🙂 nie wiem czemu, ale akurat te osoby nie miały problemu z dogadywaniem się po angielsku. Poza tym uwielbiam Paryż i magię tego miasta, która w większości przypadków mieści się gdzie indziej niż z… Czytaj więcej »
Czekałam na ten wpis. Za kilka tygodni wybieram się do Paryża i byłam ciekawa Twojego zdania na temat tego miasta. Słyszałam o tym całym syfie i syndromie paryskim, ale nie bardzo w to wierzyłam; )
to zerknij proszę na nowy tekst, jestem tam trochę przeciwwagi 🙂
Nigdy nie byłam w Paryżu więc ciężko jest mi odpowiedzieć czy się z Tobą zgadzam czy nie. Aczkolwiek ! Wycieczka do Paryża jest jednym z moich marzeń 🙂
W Paryżu byłam ładne parę lat temu, ale miałam podobne odczucia 🙂 No i jeszcze oczywiście wieża Eiffla za dnia – dla mnie to była po prostu kupa żelastwa i jakaś taka mała w ogóle 😉 Za to po Luwrze mogłabym chodzić chyba z tydzień 😀
To samo wrażenie, byłam głęboko zasmucona kiedy okazało się, że wieza Eiffla jest po prostu… brzydka. K.
Ale za to widok z tej kupy żelastwa! Wejście + wjazd na sam szczyt dla osoby z lękiem wysokości – to jest przeżycie, którego nigdy się nie zapomina:-)
Jest nietypowa, a to przyciąga 😉
a gdzie w Paryżu nocowałas? znasz jakiś tani hostel?
arabow tam faktycznie zatrzesienie. i jakos tak mi smutno z tego powodu, bo o ile jestem tolerancyjna to przeraza mnie fala muzulmanow zalewajaca europe… ja mialam "przyjemnosc" mieszkac zaraz przy moulin rouge wiec nie radze w krotkich spodenkach wychodzic po zmroku. 😉 nie mozna sie opedzic od adoratorow heheh
Mnie przydarzyła się w tych okolicach niemiła przygoda, mimo awersji do krótkich spodenek czy innych mini. Jakiś alfons stojący "na bramce" usiłował wciągnąć mnie do lokalu, na szczęście nie byłam sama, więc udało mi się wykaraskać. Najlepiej chyba w ogóle nie pałętać się tam po zachodzie słońca.
Na szczęście nie miałam takich przygód i współczuję 🙁 Była ze mną pewna platynowa blondynka o ciemnych oczach i co drugi Arab robił jej zdjęcie!
Chyba już kiedyś wspominałam o podobnych doświadczeniach, tylko z St. Denis – chodziliśmy tam ok. godziny 22-23, pod domami uciech stali nawoływacze, jeden złapał kolegę za rękę, żeby go pociągnąć do lokalu. Wszyscy byliśmy niepełnoletni, mieliśmy pewnie szczęście, że nie zaszliśmy w boczne uliczki. (swoją drogą opiekunowie chyba nie powinni pozwalać nam na samodzielny spacer w takiej dzielnicy 😉 ).
Jakże Twoje wrażenia odbiegają od innych relacji z Paryża, bo będąc krótko w nowym miejscu przeważnie zauważamy same pozytywy. Ciekawe jak wyglądałyby twoje spostrzeżenia po zamieszkaniu tam.
Generalnie przeszły mnie ciarki jak przeczytałam ten wpis i wyobraziłam sobie te walające i pływające sobie śmieci.
Mnie zszokowało, że obsługa pod wieżą Eiffla nie mówi po angielsku, niemiecku ani zadnemu innemu- wyłącznie po Francusku! Niechęć do nauki języków Francuzów jest mi dobrze znana, ale nawet ja nie przypuszczałam że w miejscu gdzia są sami obcokrajowcy nie ma osoby mówiącej w jakimkolwiek obcym języku. Na szczęście usłyszała nasze kłopoty Polska mówiąca po francusku i sprawa się wyjaśniła. K.
nas zaskoczyła przychylność dla osób niepełnosprawnych!
Byliśmy w podróży poślubnej przez 10 dni i jedyne miejsca, gdzie musieliśmy zapłacić za wstęp to wieża Eiffla (a itak nie mogliśmy wjechać na szczyt!!!:( ) i ogrody w Wersalu (sam pałac za darmo) Mężu porusza się o kulach, jak tylko obsługa nas wypatrzyła gdziekolwiek o zaraz jakieś boczne wejścia, bez kolejek, super 🙂 jak tak podliczyliśmy o ponad 100 euro zaoszczędziliśmy w ten sposób 😀 a co do angielskiego – nie mieliśmy problemu – mówię tylko po angielsku, ale nikt się nie migał że 'nie umie' ani nic – czasem nawet Polaków spotykaliśmy 😀
bardzo ciekawa wiadomość! Nie miałam o tym pojęcia 🙂
Nie byłam jeszcze w Paryżu, ale osoby, które odwiedziły to miasto miały podobne spostrzeżenia, jeśli chodzi o brud. Zaskoczyłaś mnie tym ruchem drogowym, też bym się pewnie mega zdziwiła, wszak podążasz za tłumem, a tu taki zonk w postaci np. autobusu. 🙂
Nie wygląda to zachęcająco, a wyspy śmieci wręcz okropnie. Ja słyszałam od paru osób, które tam były, że jak się spotka w Paryżu Islamistę, a jest się kobietą nieubraną w burkę, to można sporo niefajnych epitetów usłyszeć.
hahaha, ale wiocha z ciebie wyszła w tym poście, widac, ze w zyciu nigdzie nie byłaś, Francuza stać na to ,żeby na croissanta, czy szklanke wody pójść do knajpki, ale my polaczki musimy mieć zawsze w plecaku 1,5 litra wody i chleb z żółtym serem, a jak nie mamy to szukamy sklepu spożywczego, boszzszeee, w soku jestem po tym poście
Gdzieś napisała,że tak jest? Bo ja czytam,ze ja to po prostu zdziwilo a w ostatnim zdaniu jest o zapachu z piekarni. Jak byłam w Paryżu to miałam ten sam problem bo obiecalam przywieźć córce laysy o smaku octu, a nie było czasu na zjeżdżalnie do innych dzielnic….
Jeżdżenie, pisalam z telefonu i słownik zadziałał. Poczułam się tym komentarzem osobiście dotknięta, bo sama szukałam spożywczego. Buractwem są właśnie takie oceniające,pogardliwe komentarze.
Ja zawsze kupuje dla bliskich lokalne słodycze,sery i wina, wiec dla mnie brak sklepów tez byłby sporym minusem. O buractwie komentatora nawet nie wspomne,ale każdy sądzi swoją miarą 🙂
ale lokalne produkty mozna kupic w mnostwie specjalistycznych cukierni, itd- nie koniecznie w spozywczym, Ja szukalam spozywczego wlasnie ze wzgledu na konczone fundusze pod koniec pobytu- wiec cos w tym jest, zamiast isc na lunch do knajpy szukalam marketu gdzie kupie tani ser i tanie wino 🙂
Miałam na myśli cukierki,czekoladki,rzeczy pakowane,które przeżyją podróż 🙂 zawsze tez kupuje czasopismo typu cosmopolitan w języku kraju który zwiedzam,nastawilam się na Marię claire (cóż,vogue jednak za drogi) ale nie mogłam nigdzie kupić 🙁
A może nie każdy ma ochotę hulać po knajpach? 😉 Co to za problem z d*** wzięty,…poza tym nie wszystko kupisz w restauracji czy cukierni. Wege/bezglut/ czy po prostu jakiś tam niejadek na przykład nie będzie wpieprzał brioszek czy croissantów cały dzień, siłą rzeczy wyląduje prędzej czy później na bazarku czy w supermarkecie, Nie wiem co jest cebulastego w zakupach w spożywczaku.
Zapewniam was że Francuzi (i mityczne, modne Paryżanki) też chodzą do sklepów spożywczych, kupują jedzenie na zapas, noszą kanapki i butelkę wody w torbie albo plecaku i zdecydowanie nie chodzą cały czas do restauracji albo kawiarni tylko dlatego że mają ochotę na croissanta albo szklankę wody. Zarówno ci miejscowi jak i turyści w innych miejscach swojego czy innych krajów.Najzabawniejsze we Francuzach jest to, że oni tak samo jak my twierdzą, że to ich naród najwięcej na wszystko narzeka, najbardziej się wzajemnie nie lubi, ma najgorszych i przynoszących największy wstyd polityków i turystów, i że to u nich najciężej jest się… Czytaj więcej »
A niby co złego jest w noszeniu własnej wody i kanapek? Można nie mieć kasy chodzić po knajpach, można tego nie lubić, można nie ufać knajpie, której się nie zna itd. Chamski komentarz.
Anonimowa komentatorko,nie przejmuj się 🙂 Zabraliśmy z mężem do Paryża córkę i syna, odpowiednio 14 i 6 lat. Sklepów też szukaliśmy na gwałt, bo cora dostała okres,a podpaski owszem byl6,ale w bagażu głównym, a jedna awaryjna z mojej torebki to jednak mało. Syn za to koniecznie chciał zobaczyć jak wyglądają sklepy we Francji, bo miał etap ciekawości 🙂 Takie ocenianie jest bardzo słabe i użyte słowo : boszzzzzeeee idealnie pasuje ale w innym kontekście 🙂
Jesli chodzi o brak sklepów w miejscach turystycznych, to mi się to szalenie podoba, bo faktem jest, że u nas te 'biedronki i żabki są dosłownie na Rynkach miast', co może i jest wygodne ale wizualnie działa to na mnie tak jak wielkie, pstrokate banery i reklamy, szpeca po prostu… Boczna uliczka niedaleko, mały znak informacyjny i byłoby spoko ;] A jechałaś może metrem? Podobno jest nieco przerażające ;D
Po siódme – Paryż jest potwornie zakorkowany – dostanie się do centrum graniczy z cudem, Periferique to jakaś dżungla, do tego "jeźdźcy" na skuterach przyprawiają o zawał gdy na pełnej prędkości mijają Cię w korku przejeżdżając na centymetry od stojącego obok tira itp…
to też prawda 🙁
jesteś niesamowita, wszyscy zachwalają, cud, miód i orzeszki, blogerki modowe robią stylówy, a ty nam pokazujesz prawdziwe oblicze Paryża, podsumuje to jednym, a niby taka Francja elegancja 😉
hm, no sporo zalezy od tego jakie masz warunki zeby ten Paryz ogladac- jak nocujesz w Ritz i jadasz w restauracji, to nie widzisz tego syfu, jak i w kazdym innym duzym miescie.
Chyba zartujesz, te śmieci są w scislym centrum turystycznym, tuz pod wersalem. U nas nad Wisłą w stolicy jest milion razy czyściej. Byłam w Paryżu w podróży poślubnej i nie polecam wybierać się tam w niedziele- wszystko pozamykane a w progach sklepów śpią bezdomni,których jest mnóstwo. Smród potworny! Z tą elegancją Francuzów też bym nie przesadzała. Miałam spory budżet,a oprócz wieży nocą, przepięknej katedry Notre Dame i Luwru, Paryż mocno mnie rozczarował brudem. Czyste to są Niemcy. Tutaj i Ritz nie pomoże!
Tuskówna zakrzywia rzeczywistość,musiała wstać bardzo wcześnie,żeby zrobić sesję :)jak ktoś prowadzi Słodków pierdzącego bloga,to musi wciąż dozować te pastele i jednorożce 🙂
http://www.google.fr/imgres?imgurl=http%3A%2F%2Fmedia.jastrzabpost.pl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2015%2F03%2F5E1A04231-300×300.jpg&imgrefurl=http%3A%2F%2Fjastrzabpost.pl%2Fnewsy%2Fkasia-tusk-wyleciala-do-paryza-zrobila-sobie-sesje-na-srodku-zakorkowanej-ulicy_100615.html%2Fattachment%2F5e1a04231&h=300&w=300&tbnid=gEzbBsauDXSRkM%3A&zoom=1&docid=2g2gxC2LvGPqIM&ei=rcOZVZGLGYHiUdKHj8AH&tbm=isch&iact=rc&uact=3&dur=1981&page=1&start=0&ndsp=25&ved=0CEUQrQMwDA no poszla dziewczyna na Roraty czy inna Rezurekcje, to i na wschod slonca trafila 😉
hm, w sumie zgadzam sie- z tym ze czarnoskorzy sprzedawcy byli tak natretni ze mnie skutecznie odstraszyli zamiast zachecic do kupna. Co mnie zaskoczylo najmocniej- wolalam isc na kawe do McDonald lub Starbucks niz do ichniej kawiarni bo kawe jako serwowano mi w ichnijeszych rodzimych kawiarniach byla ohydna- a zwykle Paryz kojarzyl mi sie z przesiadywaniem w milych lokalnych kawiarenkach i piciem kawy/wina? ha, no coz- kawa w papierowym kubku z sieciowki i te ich pyszne bagietki/croissanty to bylo moje sniadanie 🙂
Mój facet jest Francuzem i gdy jeszcze nie mieszkaliśmy razem, jeździłam do niego wielokrotnie przez Paryż (np. 3 dni w Paryżu, a potem na południe Fr). Uważam, że to miasto jest przereklamowane, podobnie jak Praga. Są wspaniałe i spokojne miejsca w okolicy Bazyliki Sacre-Coeur, ale większość to tłumy turystów i czarnych, zaczepiających cię na każdym kroku. Dlatego moja noga już tam nie postanie – we Francji jest o wiele więcej piękniejszych i wartych zwiedzenia miast.
Praga też jest przereklamowana? uuu wielka szkoda, zamierzałam niebawem odwiedzić 🙁
Aniu, to oczywiście moje zdanie, a komuś może się spodobać. Bardzo mi przeszkadzało żerowanie na turystach, WSZĘDZIE trzeba było płacić niemałe pieniądze za zwiedzanie, nawet w drobnych muzeach daleko od centrum – normalnie mi to nie przeszkadza, za coś takie instytucje muszą się utrzymywać. Jednak tam nawet za zwiedzenie małego cmentarza 3x3m kwadratowe się płaci. Sami turyści, ciężko uświadczyć tubylca. Niestety nie wspominam zbyt pozytywnie, miasto ładne, ale dechu w piersiach nie zapiera 😉 A malkontentem ani sknerą nie jestem.
Aniu, warto! O ile przychylam się do opinii mojej przedmówczyni (przedpiśczyni? ;)) na temat Paryża, to Pragę umiejscawiam w zupełnie innej kategorii. Byc może nie jestem obiektywna, przez wiele lat mieszkałam w Krakowie i wielbię środkowoeuropejskie klimaty, a Czechy to moja druga ojczyzna.
Mi chodziło w wypowiedzi powyżej o Pragę 😉 Paryż to wiadomo, że wszystko za free 😀
Ja mam jedno spostrzeżenie. Gdy byłam w Paryżu byłam maniakalną włosomaniaczką, a więc przyglądałam się włosom każdej dziewczyny z kręconymi włosami – nie spotkałam, w metrze, na ulicy, nigdzie dziewczyny ze spuszonymi włosami – loki ślicznie zdefiniowane, błyszczące, jak z reklamy GlissKura.
Moja radykalna włosomania już minęła, wychwytuje wzrokiem tylko nieprzeciętnie ładne i brzydkie włosy. Czy te lśniące to czasem nie były arabskie?:)
Nie – chodziło mi tylko o kręcone włosy. W takim mieście jest łatwa dostępność produktów do bardzo kręconych włosów i Francuzki po prostu o siebie dbają – to widać. Widziałam piękne loki – czarne, blond rude, zarówno u kobiet z ciemnym jak i jasnym pigmentem skóry.
Duża ilość "kolorowych" to norma we Francji – nie tylko w Paryżu. To samo jest np. w Lyonie, a w mniejszych miejscowościach wcale nie jest inaczej. Pamiętam, jak pojechałam nad małe górskie jezioro i zdziwiłam się, że nad wodą 90% ludzi było czarnoskórych 😉
Ja im zazdroszczę takich tarasów na kamienicach:) w środku miasta można rozkoszować się herbatką we własnym ogrodzie! i strasznie dużo smartów- nic dziwnego kiepściutko z miejscami do parkowania :P.
nie zauważyłam ani wielkich tarasów, ani wielu smartów 😀 ale nie zadzierałam też głowy do góry 😉
Podeszłaś do Paryża z dystansem, dobrze, po co ciągle ćwierkać.
Miasto piękne, miasto artystów, mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam pojechać.
Byłam, widziałam i mam swoje zdanie na ten temat 😉1. Zgadzam się cudzoziemców mnóstwo. Jak się kogoś o co chciałam zapytać, to nikt nic nie wie bo nie stąd 😉 A ja to mam jeszcze jakieś dziwne szczęście, że przyciągam ludzi i wszyscy o coś mnie pytają i zaczepiają. Na całą naszą dość liczną grupę zaczepiać mnie musieli. Dobrze, że z moim angielskim nastąpił jakiś przełom i już swobodniej go używam.2. Kompletnie na to nie zwracałam uwagi, raczej moją uwagę przykuł ogrom sex shopów przy placu Pigalle.3. Z czerwonymi światłami to prawda. Byłam też trochę w szoku kiedy wysiedliśmy na… Czytaj więcej »
o tych strajkach chyba właśnie u Ciebie na blogu czytałam :))
Bród? Brodziłaś w Sekwanie po brudach?
Wybacz, natura grammar nazi się odzywa xD
Mam bardzo podobne odczucia jak ty, właściwie to po wizycie w Paryżu trochę bardziej doceniłam nasz kraj, na pewno nie chciałabym tam mieszkać 🙂
Przedsiębiorczość bezrobotnych jest świetna i bardzo przydatna:) To samo widziałam w Pradze. Przez cały dzień padał okropny deszcz. Martwiłam się, że nie mamy parasola i nici ze zwiedzania. A tu okazało się, że można go kupić dosłownie na każdym rogu 🙂
😉
Paryż znam tylko z filmów, więc punkty dotyczące: brudu, smrodu i braku sklepów spożywczych(takie skrajne porównania tu wyszły..) zdziwiły mnie i chyba nie tylko mnie. I kiedyś na pewno tam pojadę! 🙂 Aniu, przede wszystkim zdrowia, uśmiechu na twarzy, mnóstwa inspiracji, w końcu dziś Anny! 🙂
dziękuję serdecznie!
Słyszałam, że Azjaci często doznają szoku, gdy w internecie przegladają piekne zdjęcia z paryża a potem jadąć do tego miasta z wizytą, zderzają się z widokiem brudu… Szkoda 🙁
Nazywa się to syndrom paryski 😛
Paryżanie jeżdzą jak szaleni:) każdy jak chce. Jak ktoś chce wyskoczyć do sklepu a nie ma gdzie zaparkować, to włącza awaryjne i nie przyjmuje się, że ulica wąska i ciężko przyjechać innym. Miałam niewątpliwą przyjemność kilka dni jeżdzić po Paryżu autem i parę razy miałam ochotę wysiąść z auta na środku ronda i się rozpłakać :p Co mnie jeszcze zaskoczyło to, że przechodnie na ulicy patrzą na Ciebie jak gdybyś kogoś zabił tylko dlatego, że spożywasz coś spacerując.
Co prawda w samym Paryżu nie byłam – ah jak bardzo żałuje- ale zwiedziłam kawałek Francji i francuzi to bardzo mili ludzie, czytam tutaj,ze nie chętnie mówią po angielsku, ja w informacji turystycznej czy podczas "odprawy" na prom przy kanale La manche nie miałam problemow.
Ty o Paryży, Natalia z blondhaircare o Paryżu- może byłyście razem hahha.
Jaki jest twój blogowy mail,bo nigdzie nie moge znaleźć,a zakładka kontakt mi nie działa.
Ja jeszcze nie byłam w Paryżu ale bardzo chciałabym odwiedzić to miasto. Może kiedyś się uda.
A ja jestem ciekawa jak przedstawiłabyć Paryż w porównaniu z Warszawą? 🙂
Wystarczy spojrzeć na reprezentację Francji w piłce nożnej, ci czarnoskórzy to przecież rodowici Francuzi są 😉
W Paryżu byłam raz i to tylko na jeden dzień (a raczej kilka godzin) jakieś 7 lat temu Była to moja pierwsza zagraniczna podróż tak wiec wspomnienia mam mile 🙂 Brudu większego nie pamietam ale nigdy nie wyjezdzam w sezonie wiec największy "syf" mnie omija 😛 Ogólnie w tamtym okresie Paryż mnie zauroczyl jakimś takim swoim klimatem Za to bardzo się zawiodlam wieża Eiffla Jak to ktoś ładnie nazwał "kupa zelastwa" 😛
Nie byłam w Paryżu nigdy, ale jakoś takie duże miasta mnie nie pociągają. Byłam kiedyś w czaskiej Pradze i oprócz ładnych budyneczków widziałam tylko pijaków, ćpunków i pełno brudu… Myślę, że to "urok" tego typu miast. Z wierzchu niby wszytsko ładnie, pięknie, a jak się człowiek zagłebi to smród i brud ;/ osobiście wole dzikie miejsca, lasy, góry, klimat o wiele fajniejszy 🙂
Paryż mnie do siebie nie przekonał. Jedyne, czym mnie pozytywnie zaskoczył, to bezproblemowa komunikacja metrem, można dojechać praktycznie wszędzie, a wysiada się bezpośrednio pod zabytkami (o ile uda się połapać w tej plątaninie linii).
Przyznam, że po wielu zachwytach nad Paryżem, spodziewałam się ślicznego, magicznego miasta, a dostałam takie… nijakie, brudne i zatłoczone. Zdecydowanie Paryż pobija Wenecja (tylko trzeba zejść ze szlaków turystycznych w labirynt wąskich uliczek), czy Praga.
Ps. Ale brudem Paryż umywa się do Brukseli. Tam to dopiero jest syf.
Byłam w Paryżu raptem 2 tygodnie temu wracając z Bretanii. I Paryż zrobił na mnie tak przygnębiające wrażenie, że powrót do Krakowa (który zwykle wydaje się taki brudny, zanieczyszczony, mało zielony i pełen angielskich turystów) okazał się miły i oczekiwany. Ze wszystkimi punktami się zgadzam – szczególnie z brudem i wszechogarniającym paryskim smrodem. Znalazłam jednak w Paryżu jeden niezwykle pozytywny punkt na mapie, a to hinduską dzielnice (cześć dzielnicy 10). Z pysznym, tanim jedzeniem, miłymi ludźmi, egzotycznymi zapachami, egzotycznymi skalpami i przedziwnymi owocami. To jedyne miejsce w Paryżu do którego aż chce się wracać. Swoja droga miałam w planach podobny… Czytaj więcej »
Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu Paryż nie był tak zaśmiecony. Owszem, pamiętam jakieś latające gazety na Champs Elysees, ale nie było mowy o plastikowych butelkach tworzących wyspy na Sekwanie. Smrodu też nie uświadczyłam. Szkoda, że to idzie w takim kierunku.
1 – byłam w Paryżu 13 lat temu i to samo rzuciło mi się w oczy 😉 Podobno Paryżanie wyjeżdżają na wakacje, dlatego w mieście jest cała masa cudzoziemców. Inna sprawa to całe dzielnice z czarno/ciemnoskórymi mieszkańcami.
3 – normalne chyba w większości dużych miast Europy zachodniej, gdzie miałam przyjemność być, a gdzie nie byłam, to znam ze słyszenia 😉 Normalnie przechodzisz na czerwonym świetle i jeszcze samochody grzecznie się zatrzymują 😉
5 – nie musisz daleko szukać :/ W Krakowie w centrum śmierdzi moczem prawie każdy przystanek autobusowy :/
W Paryżu nie byłam, ale czytając Twoje spostrzeżenia wróciły moje wspomnienia z Rzymu bo tam było dokładnie tak samo: brak sklepów, bród, zero przestrzegania przepisów, sami obcokrajowcy, czarnoskórzy mężczyźnie sprzedający parasole i to w bardzo niskich cenach chyba to było 1,5 euro – taniej niż u nas, lub też kiedy świeciło słońce sprzedawali kapelusze, brak sklepów spożywczych także mnie zdziwił, same cukiernie nawet o piekarnie z zwykłymi bułkami czy jakimkolwiek chlebem było ciężko. Jeszcze w Rzymie i Włoszech zauważyłam, że nie mówią po angielsku, tylko Włoski i nie chodzi tu o starsze osoby ale także o te młode pracujące w… Czytaj więcej »
Aniu, żeby nie było że obgaduję Cię za plecami, to przyznam się bez bicia: wykorzystałam Twego posta, by jako mieszkająca od kilkunastu lat w Paryżu – emigrantka napisac o tym, co może zdziwic w tym miescie. Odkąd przeczytałam ten wpis – chodziło to za mną i musiałam to z siebie wyrzucic. Pozdrawiam serdecznie Beata
Witaj Aniu
w Paryżu byłam w sierpniu i bardzo się rozczarowałam.brud,smród,masa turystów brak publicznych toalet a te które znaleźliśmy fatalne no i przeolbrzymie kolejki na wieżę czy do Luwru………..a mysśałam,że to super stolica mody,mydlarni, perfumerii i kultury…..bleeeeeee