Często piszecie do mnie, że niedziela jest dla Was stresującym dniem – myśl o tym, że jutro znowu zacznie się praca, albo szkoła/uczelnia skutecznie psuje weekendowy nastrój niektórym z Was. A co można robić, aby niedzielę celebrować, a nie „przetrwać”?
- Jedz to, co lubisz. Niedziela to okazja do celebrowania posiłków, ale też okazja do kulinarnych eksperymentów. Jeśli zawsze w weekend twoją dietę „trafia szlag” – uczyń to częścią planu i przyznaj niedzieli status „dnia rozpusty”. Więcej o tym, jak ja to robię, przeczytasz w tekście o „mojej diecie„
- Rusz tyłek z domu! Nie ma nic gorszego niż poczucie, że zmarnowało się weekend na leżeniu na kanapie. U mnie za oknem piękne słońce, byłam na spacerze nad rzeką i takie ładownie wewnętrznych baterii słonecznych polecam każdemu. Mój kot pół dnia wygrzewa się na balkonie 🙂 Jeśli nie masz ochoty na przebywanie na świeżym powietrzu, to szkoda (jest 16:15 i jest jasno!!), ale warto ruszyć tyłek np. do przyjaciółki/przyjaciela/koleżanki/ciotki/babki/kuzynki i wysiąść ten przystanek wcześniej, albo zostawić samochód kawałek dalej 🙂
- Zadbaj o siebie wydepiluj nogi, pomaluj paznokcie, wyreguluj brwi, weź aromatyczną kąpiel – miej poczucie, że coś w ten weekend zrobiłeś 🙂
- Zaplanuj jutrzejszy dzień. Z planem będzie on bardziej znośny. Uszykuj sobie ubrania na rano, a jeśli masz z tym problem, przygotuj sobie śniadanie i lunch do zabrania na wynos. Przejrzyj kalendarz i sprawdź co Cię jutro czeka, aby nic Cię nie zaskoczyło.
- Obejrzyj interesujący film (polecam w towarzystwie) lub przeczytaj książkę. U mnie niedziela jest dniem seansów filmowych i chociaż tydzień temu nic z tego nie wyszło, tym razem wieczór spędzę na całkowitym relaksie. A potem tradycyjnie – jakaś planszówka ;))
- Poświęć chwilę swojej pasji – jeśli ją nie masz – poświęć chwilę, aby ją znaleźć, np. dzięki temu kursowi szukania pasji. To jest Twój dzień!
- Wyluzuj. Po prostu, w ten jeden dzień możesz sobie wszystko odpuścić. Krzywo wisi firanka? Niech wisi! Daj sobie pełen luz.
Polecam też zerknąć na tekst 45 rzeczy które można robić za darmo
Tak, czeka mnie jutro powrót na uczelnię. Wszystkie 7 punktów już wcieliłam lub do wieczora wcielę w życie :))
Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz mnie na :
lub polubisz na fejsie 😉
Uściski, Ania
Kibelek wymiata! 😀
Post dla mnie, bo też często stresuję się zbliżającym się nieuchronnie poniedziałkiem…
Byłam na dworze wygłaskać kota, złapałam trochę słońca, pooglądałam przebiśniegi 🙂
Pomalowałam paznokcie, wyregulowałam brwi, zamówiłam szklany pilnik i parę innych drobiazgów z AnnCo 🙂
Mam jeszcze kilka drobnych spraw do zrobienia, a wieczorem film 🙂 Niedziele są fajne, mimo wszystko 😉
Pozdrawiam 🙂
Mój pomysł na niedzielę: idź do kościoła 🙂
zdecydowanie wolę NIE 🙂
Jak mówi starorumuńskie przyslowie: "Nieszczęśliwe starsze kobiety przesiadują w kościolach, ludzie szczęśliwi i spelnieni znajdują sobie pasję" 😉
Anonim podzielił się swoim pomysłem na niedzielę, chyba nie trzeba od razu oceniać w ten sposób przez pryzmat przysłów?
A ja jestem młodą i szczęśliwą kobietą z pasją i byłam w kościele, jak co niedzielę zresztą:)
Jak ja to uwielbiam ;] ktoś rzuci haslo, żartobliwie i nawet prowokacyjnie i zaraz litania pouczeń ;D dziewczyny wraz z Anią jesteście niezastąpione i niezawodne 😉 czy nie można tak zupelnie bez ciśnienia pogadać? Nie jesteśmy w szkole. Ja np. nie lubię, gdy zaraz ktoś chce mnie ustawiać w szeregu pouczeniem, jak powinnam się zachować, a jak nie powinnam, przecież każdy z nas tu dorosly i sam za swoje czyny i slowa odpowiada.Jeszcze do Ani – przy każdym komentarzu jest przycisk odpowiedź, jest tu taka opcja i po prostu z niej korzystam. I tym samym wlaśnie podrzucilam pomysl ;D czasami… Czytaj więcej »
I jak to nie oceniali…? Pisząc komentarze i teksty na bloga automatycznie zgadzamy się, że ktoś będzie nas chcial oceniać po slowach (np. jestem skolowana, gdy od czasu do czasu w tekstach każesz "spadać" komu się coś nie podoba, czy czegoś nie rozumie… 🙁 niemilo mi się robi kiedy coś takiego czytam, bo nie dajesz ludziom szansy zrozumieć co chcesz wyrazić, tylko od razu spadać tak z wyższością, a po to jest opcja komentarzy by porozmawiać i a nuż zrozumieć, także ciebie) że ktoś zechce skomentować, zripostować, tak to dziala, w życiu poza siecią też. Nic w tym zlego, a… Czytaj więcej »
balagan? Wszystko jest w temacie. Odnośnie tekstów, które zamieszczasz i treści komentarzy. (ja również jestem wyczulona na treść komentarzy, będąc moderatorem to nieuniknione i wskazane)
'na tym polega wymiana poglądów, opinii' Tylko, ze Ty nie nie tylko przedstawiasz swowa opinie, tylko przy okazji wysmiewasz opinie innych ludzi. Wydaje mi sie, ze mozna bylo te opinie przedstawic w inny sposob. Ktos pisze, ze jego sposob na niedziele to uczestniczenie we mszy. I fajnie. Ty moglas przestawic swoja opinie na podobnej zasadze 'a ja niedziele spedzam zupelnie inaczej, bo nie chodze do kosciola…', a Ty napisalas, nie wprost, 'chodzisz do kosciola, to jestes jak stara i nieszczesliwa kobieta'. Nie uwazasz, ze to troche bez sensu? 🙂
"…ktoś rzuci haslo, żartobliwie i nawet prowokacyjnie…" No, mi było przykro jak mnie nazwałaś "nieszczęśliwą starą kobietą, bo to już jest oszczerstwo, szczerze mówiąc, i średnio mnie obchodzi, że to było "żartobliwe" (ciekawe, kogo to rozbawiło). A "prowokacyjnie" to sobie możesz rzucać wszystko, nawet hasła, ale pomyśl też o tej drugiej osobie.
Bardzo dziękuję Ani i Szarej Wiewiórce za obronę 🙂
A jak już mam okazję, to napiszę, że uwielbiam Twojego bloga, Aniu i jestem stałą (i uzależnioną) czytelniczką:) Pora się uajnić 😉
Anonim pierwszy
Powtórzę za Anonimem Pierwszym 😉 Mój pomysł na niedzielę – idź do kościoła. To jest ładowanie bateryjek na cały tydzień, ale wiecie, to pewnie zależy do jakiego kościoła się chodzi i z jakim nastawieniem. Jak odsiedzieć swoje – to faktycznie, po co.
A ja się właśnie szykuję do opery!
Po całym weekendzie nauki 😀
Haha, paznokcie właśnie mi schną! ;d
A ja przepieprzyłam za przeproszeniem cały dzień na zastanawianie się nad przeszłością. Mało produktywne i zdecydowanie mało pokrzepiające. Niech mnie ktoś mocno kopnie w tyłek, bardzo bym prosiła! Albo niech powie jak się pozbyć przeklętego bólu głowy bez pożerania paczki ibuprofenu.
PS. Zazdroszczę opery Anonimowi nade mną <3
mam ten sam problem, dzis meczy mnie przeszlosc…rozpamietuje niedawno zakonczony zwiazek i czuje sie sama jak palec.
Mały update: na zły humor i ból głowy: otworzyłam okno w pokoju na oścież, puściłam obecnie ulubioną piosenkę żeby grała w kółko i kręciłam hula hop z pachnącą maseczką na dziobie. A potem wtarłam w cellulit peeling z kawy. I pomogło 😉
W moim przypadku o błędach. Walczę z tym, ale czasem wychodzi dobrze, a czasem zamiast rozpamiętywać przeszłość tworzę alternatywną teraźniejszość i tracę kontakt z rzeczywistością. Chore 😀
Ja za to mam problem z ciągłym myśleniem o przyszłości! Jest to strasznie denerwujące bo jestem osobą która w maju pisze mature i powinnam przygotowywac się do niej i skupić na teraźniejszości. Ale ciągle poświęcam czas na rozmyslanie o tym co bede robić na studiach, jak będzie wtedy idealnie bo mam plany zacząć realizować swoje marzenie, ale w obecnej sytuacji w jakiej się znajduję jest to nie możliwe. Mam też tak wiele ambicji które totalnie nie pokrywają się z tym co robimy w szkole i przez to nie potrafię się uczyć czego kolwiek innego niż języki obce. Chciałbym utrzymać swoje… Czytaj więcej »
Ja w weekendy przygotowuję zawsze posty na bloga w między czasie malując paznokcie, czyli oddaję się przyjemnościom i pasji 🙂
właśnue przyłapałam się na odświeżaniu pudelka w oczekiwaniu na aktualizację i mnie trochę otrzeźwiaś, idę wybrać lakier 😀
Osobiście nie mam z tym problemów,bo niedziela jest moim jedynym dniem wolnym i muszę nadrobić zaległości z całego tygodnia. 🙂
Dla mnie niedziela jest dniem pełnego relaksu. Czytam książki, oglądam filmy i nie myślę w ogóle o nadchodzącym tygodniu.
Pamiętam, że w szkole nie cierpiałam niedziel. Bo to był taki nudnawy dzień no i zaczynał się też ten stresik… jutro do szkoły, o nie! Pracę domową trzeba było odrobić, nauczyć się… ech… Na szczęście na studiach mi przeszło! Jeśli w poniedziałek masz zaplanowane coś, co lubisz, stresu nie będzie 🙂
Aniu wspomniałaś o planszówkach, czy wszystkie w które grasz są kupne? Chciałabym pograć w coś z chłopakiem..jedyne gry jakie mam to rumikub i scrable ale to już nam się przejadło 🙁 Masz jakieś pomysły na gry planszowe bądź niekoniecznie robione własnoręcznie? 🙂
Możecie zagrać w statki, państwa miasta albo online w postaw na milion i sprawdzić ile byście razem wygrali 😉 Jeżeli chodzi o kupne to polecam Jengę, w supermarkecie znalazłam podróbę tej gry za 20zł.
Najlepszą planszówką w jaką w życiu grałam są Osadnicy z Catanu- niestety, jak wszystkie gry, jest to dosyć droga inwestycja, ale sama gra daje możliwość rozegrania niezliczonej ilości różnych partii, można dokupić dodatki (mi najbardziej podobają się żeglarze). Świetna rozrywka na cały wieczór:)
Niedziela to dla mnie dzień pełnego relaksu. Korzystam z pięknej pogody, biegam, czytam książki, oglądam filmy-jest sporo możliwości:) Pozdrawiam!
Mnie też czeka jutro powrót na uczelnie ale mam nadzieję, że będzie dobrze. 🙂 Bardzo dobre pomysły na niedzielę. W tą nie dam rady zrealizować wszystkich punktów ale w następną postaram się bardziej.
Ja wczorajszy dzień miałam taki dość nostalgiczny, i mi się trochę za bardzo "podjadło". Dzisiaj wszystko naprawiam: zdrowe, lekkie posiłki, relaks z serialem, notka na blogu, no i zaraz zabieram się za Twoją książkę 🙂
No niestety nie którzy w ten dzień cały dzień spędzają nad książkami …:/
Planszówki! to jest to, a z ciekawości w co grasz? my z moim mężczyznom od pół roku dopiero odkrywamy świat planszówek i pochłania nas to co raz bardziej i jak sekta jakaś wciągamy znajomych:) pozdrawiam Szopcia
Jak się zabrałam za pedicure na konto tej niedzieli tak rozharatałam piętę (wiem, jestem genialna), że teraz wszystkie podłogi mam uciaprane krwią:( Ciekawe jak jutro będę chodzić:/
Za to nababrałam trzy rysunki.
Ja w niedzielach nienawidzę, że musimy jechać do babci, chociaż nikomu się nie chce, do kościoła musimy na najwcześniejszą, bo tak, musimy siedzieć i się na siebie patrzeć, bo "co będziesz siedzieć sama w pokoju". Jest jeden dzień, kiedy jest czas zrobić coś fajnego, ale trzeba to zmarnować.
Ja właśnie w niedzielę miałam takie rytuały pielęgnacyjne: maseczki, peelingi, depilacja, wcześniej ćwiczenia. Czytanie książek, oglądanie filmów, czas z rodziną i spacery. Uwielbiam niedziele 🙂 Zastanawiam się też nad wprowadzeniem niedzieli offline 🙂
Ja muszę zaplanować niedzielę, wtedy wstaje i wszystko idzie fajnie. Gorzej jak nic nie zaplanuje, wtedy często zmarnuje do południe snuciem się po domu w piżamie. Dobry plan to podstawa.
Praktycznie wszystkie punkty zaliczyłam 🙂
Spacer był, calzone było, warsztaty taneczne były, film był. Ale była też drzemka i leniuchowanie na kanapie.
Miałam naprawdę miłą niedzielę i życzę sobie i Wam rownie miłego poniedziałku.
wzajemnie 🙂
W moim przypadku niedziela to dzień całkowicie poświęcony dla mnie.
W zależności od tego na co mam ochotę: chodzenie w piżamie i oglądanie filmów, spotkanie z przyjaciółmi, czy jak dziś wycieczka do Kazimierza 🙂 Zazwyczaj też nadrabiam zabiegi pielęgnacyjne.
Grunt, żeby nie mieć poczucia zmarnowanego dnia i zregenerować siły! 🙂
pytanie trochę niezwiązane z tematem: ostatnio pisałaś, że jesz bardzo dużo chilli i imbiru. imbir można jeść bezpośrednio albo potrzeć do herbaty/zupy, ale mam problem z chilli 🙁 kompletnie nie wiem, gdzie je dodawać, na kanapki? robić pasty np. z avocado i dodawać pokrojone w drobną kostkę? w jaki sposób ty jesz papryczki?
Niestety jest to dzień stresujący. Po całym tygodniu człowiek pada i odpoczywa ale kompletnie bezmyślnie bo potem budzi się w niedzielę o 13 i uświadamia sobie, że pranie nie jest poprasowane, dywan nie jest odkurzony, projekt na uczelnię nadal nietknięty a jeszcze następnego dnia trzeba będzie rano wstać i przesiedzieć swoje w pracy/ na uczelni..
super pomysł! 🙂
Nieźle mnie podsumowałaś…
a ja cały weekend siedziałam na uczelni 😛 ja nigdy nie traktuję niedzieli jako dzień przetrwania, dopiero wieczorem, raczej późnym nachodzi mnie widmo poniedziałku, ale dzień spędzam normalnie na chillowaniu weekendowym… nie wiem, czy się ludzie przejmują 😀 akurat teraz nie mam pracy co prawda, ale nawet kiedy pracuję, to niedziela też tak dla mnie wygląda. ludzie mają, wydaje mi się, tendencje do szukania dziury w całym 😛
Spokojnie mam rodzeństwo więc nie jedno słyszałam i się tak szybko nie obrażam 😉 Trafiłaś w samo sedno i tyle.. U mnie oprócz częstego zmarnowania piątkowego wieczoru i soboty dochodzi zbliżająca się obrona i nieskończona praca licencjacka.. Moi rodzice zawsze lubili wszystko mieć przyszykowane wcześniej, nie ważne czy to był obiad, sprzątnięcie mieszkania przed przyjściem gości czy wyprasowanie ubrania i ogarnięcie się przed zaplanowanym wyjściem więc nie wiem skąd u mnie to zostawianie wszystkiego na ostatnią chwilę..
Dla mnie niedziela była stresująca, jak musiałam chodzić do kościoła (bo mnie babcia tam targała, gdy byłam w podstawówce). Stresująca teraz jest wtedy, kiedy w poniedziałek czeka mnie egzamin/zaliczenie/oddanie czegoś. Wiem, że mam mało czasu na zrobienie czegoś i mnie to przytłacza. Aktualnie w większość niedziel pracuję i średnio kojarzą mi się z odpoczynkiem, dlatego staram się gospodarować sobie np godzinę na granie, albo rysowanie tylko i wyłącznie dla przyjemności – tematyka narzucona przez siebie i własną inwencję twórczą, nie przez nauczyciela czy zleceniodawcę ; )
Szczerze współczuję i Tobie i powyższym osobom, które przyznały, że były/są zmuszane do chodzenia do kościoła. Nie o to chodzi i nie dziwię się, że to potrafi zepsuć dzień, czy tam jego część. Bez sensu. Jak się kiedyś przyłapałam na tym, że chodzę do kościoła bardziej ze względu na innych ludzi, a nie ze względu na Boga, to się zaparłam rękami i nogami i powiedziałam, że nie będę chodzić…. a po jakimś czasie po prostu stwierdziłam, że chcę, że dla siebie i z własnej woli. Aaa, i współczuję ludziom, którzy muszą o to toczyć boje, bo wytłumaczyć normalnie się nie… Czytaj więcej »
Aniu – podsumowałaś też moje tragiczne soboty których nie cierpię. Do niedzieli nic nie mam, niedziela to jakoś tak dla mnie pierwszy dzień tygodnia, początek, a sobota – to już koniec, trzeba posprzątać pozaczynane i nieskończone prace, upchnąć jakoś wszystko, ogarnąć się, ale na to za późno i za mało czasu…
Nieudana sobota jest konsekwencją źle zaplanowanego tygodnia. Ot co. Wydrukuję to sobie i powieszę na tablicy nad biurkiem.
Ja mam zjazdy w weekend i najgorsze jest, kiedy jest ładna pogoda, a my musimy siedzieć na wykładzie lub ćwiczeniach 😉 Więc nie mam z tym jakiś problemów. Z drugiej strony najchętniej w niedzielę bym robiła pranie i niestety nie mogę, "bo sąsiedzi usłyszą pralkę" 😛