90% Polaków (o ile nie więcej) nie przeczytało tych książek. Są to pozycje raczej nietypowe, narosło wokół nich trochę mitów. I chociaż nie jestem zwolenniczką tworzenia list czegoś, co ktoś MUSI (przeczytać, obejrzeć, zrobić), to pokusiłam się o wyjątek. A nie jestem zwolenniczką dlatego, że zdaję sobie sprawę z różnorodności ludzi i całkiem nie rozumiem teksów typu „KAŻDY człowiek powinien przeczytać Hamleta”. Serio? Bo ja przeczytałam i hmmm….czytałam lepsze książki.
Te, o których dzisiaj napiszę, określiłabym słowem DZIWNE. Jest to wspólny mianownik wszystkich trzech pozycji. Nietypowa jest forma, nietypowa jest treść, nietypowe są emocje jakie po sobie zostawiają.
Mechaniczna pomarańcza
Mam tłumaczenie z angielskiego (jest też z rosyjskiego, obie wersje są inne w odbiorze!). Jest to normalna fabuła która porusza bardzo ciekawy temat – dobro, jako konieczność, a nie wybór. Główny bohater, Alex, popełnia ze swoją paczką liczne przestępstwa (gwałty, włamania…) i robi to dla zabawy. W końcu trafia do więzienia i staje się częścią eksperymentu mającego odmienić jego psychikę tak, aby był zdolny jedynie do czynienia dobra. Jeśli myślicie, że pozbawienie człowieka wyboru między dobrem a złem jest dobre… przeczytajcie książkę. Albo obejrzycie film, bo książka ma swój specyficzny język i zdecydowanie nie jest to lektura do poduszki. A jeśli lubicie takie rozmyślania, polecam jeszcze drugą „bajkę” z pośród wymienionych w tekstach o „chińskich bajkach„.
Ta książka nie jest do przeczytania. Ta książka jest do odkrycia. Co jest w tej książce do odkrycia? To między innymi, ale przede wszystkim, że każda książka jest zawsze tylko książką. Że wszystkie słowa są zawsze tylko słowami, nigdy nie są tym, co z mniejszym lub większym popisem usiłują opisać. Ta książka jest opisem czegoś, co jest. To coś to nieśmiertelnie żywe życie. Możesz to odkryć, jeżeli nie utkniesz na słowach, jeżeli nie zachłyśniesz się słowami, nie zadusisz słowami i nie spoczniesz na słowie jak w trumnie. Jeżeli zawieruszysz się dalej, poza słowo, poza grób. Komu w drogę, temu teraz.
Tak zaczyna się „Fabula Rasa” Edwarda Stachury.
Jest to książka dziwna. Składa się z dialogu autora z… autorem. Nie pomyliłam się, to dialog, nie monolog. Czasami odnosi się wrażenie, że to bełkot, (bo niektóre fragmenty w istocie nim są), jednak jeśli ktoś przeżył kiedyś coś skrajnego , (no. otarł się o śmierć) ten czuje, że Stachura zrozumiał część rzeczy, na które było dla niego za wcześnie i sobie z tym wszystkim nie radzi. Szukał słów do opisania tego, czego nie da się opisać. W istocie – nie poradził sobie, bo popełnił samobójstwo. Jednak to, co po sobie zostawił zasługuje na uwagę. Jeśli poza oklepanym „Człowiek człowiekowi wilkiem” przerabianym w szkole nie miałeś kontaktu ze Stachurą, rzuć okiem na tekst Się (otworzy się w nowej karcie). Jeśli Cię nie zaintrygował, Fabula Rasa Cię nie zainteresuje.
“Become who you are!”
― Friedrich Nietzsche, Thus Spake Zarathustra: A Book for All and None
Tako rzecze Zaratustra/ Tak powiedział Zaratustra
Tam też i słowo „nadczłowiek” na drodze podjąłem oraz i to, że człowiek jest czymś, co przezwyciężonym być winno,— że człowiek jest mostem, a nie celem: sławiącym swe szczęście za to południe i wieczór, jako że to jest droga ku nowym jutrzniom
Jesteście tylko pomostami: niechże wyżsi po was kroczą! Oznaczacie stopnie: nie złorzeczcież temu, co się po was na swoją wyżynę wspina!
Ja tego nie odbieram wcale „po Hitlerowemu”. Wprost przeciwnie.
Polecam przeczytać samemu i samodzielnie wyciągnąć wnioski.
Każda z tych książek mocno zapadła mi w pamięć. Jeśli czytałeś którąś z nich, podziel się wrażeniami w komentarzu!
Post zaplanowany do wcześniejszej publikacji. Jeśli nie usunęłam tekstu napisanego kursywą, to znaczy, że nie byłam przed komputerem i nie widziałam jeszcze Waszych komentarzy 🙂
Będzie mi miło, jeśli zaobserwujesz mnie na :
lub polubisz na fejsie 😉
Tako rzecze Zaratustra to kultowa pozycja! W ogóle, bardzo lubię twórczość tego autora. Nie widzę w niej negatywów i chorej psychiki, jak niektórzy uważają…
Mechaniczną czytałam z rosyjskiego i była świetna, po skończeniu przez długi czas myślałam jeszcze językiem książki, tak we mnie wsiąknął, pomimo początkowych problemów.
Pierwsza mocno mnie zainteresowała. Ukończyłam resocjalizację i choć w zawodzie nie pracuję jest to temat, który mnie niezwykle fascynuje. Lubię książki (nie tylko naukowe), które poniekąd nawiązują do tej tematyki.
Hitlerowcy strasznie wypaczyli twórczość Nietzschego, szkoda, że zapisał się w świadomości ludzi jako twórca podwalin chorej ideologii, bo w końcu to, co pisał, było świetne.
Burgessa i Stachurę już czytałam, Zaratustrę znam, ale niczeanizm był dla mnie katorgą na studiach i nieprędko przeczytam tą pozycję.
Mechaniczna pomarańcza jest bardzo popularną książką (przynajmniej w moim studenckim środowisku). Oczywiście czytałam, oglądałam film, byłam zachwycona fabułą. Daje do myślenia, ale uważam że brak możliwości wyboru jest krzywdą dla człowieka. Mimo wszystko.
O 'Mechanicznej pomarańczy' słyszałam, ale nigdy nie zagłębiałam się w temat. Czas nadrobić zaległości. Za to Nietzsche od zawsze wydawał mi się interesującą postacią. Na lekcjach języka polskiego polonistka przestrzegała nas, żeby nie wiązać pojęcia 'nadczłowieka' z Hitlerem i jeśli chodzi o to – zawsze się z nią zgadzałam.
nie rozumiem, skąd przekonanie, że większość nie zna tych książek. wydaje mi się, że wiele osób przynajmniej o nich słyszało 😉
słyszało a przeczytało – wielka różnica 🙂
patrząc na to, że 60% polaków w osttanim roku nie sięgnęło po ksiązkę a najlepeij schodzi coelho i inne to mysle ze nawet 95% 🙂
"Mechaniczną pomarańczę" oglądałam mnóstwo razy i kocham ten film, byłam też w teatrze na "Nakręcanej pomarańczy" i również bardzo polecam… Za to książki jeszcze nie przeczytałam, leży u mnie na półce i czeka… Miałam do niej jedno podejście, ale jakoś potem przerwałam i nie wróciłam. Język jest trochę ciężki, ale mimo to mam zamiar w końcu wrócić i ją przeczytać 🙂
Dzięki za wpis. Zaciekawiłaś mnie. Słyszałam o tych książkach, ale nie sięgnęłam nigdy po nie. Nadszedł czas? Pozdrawiam!
uwielbiam Stachure:))
"Mechaniczną Pomarańczę " czytałam dawno temu, ale w jakim tłumaczeniu to nie pamiętam…hm muszę pojechac do rodzinnego domu i sobie sprawdzic.Książka bardzo mnie zszokowała, przeraziła i długo o niej myślałam. Pozostałe 2 książki są juz od dawna na mojej liście książek do przeczytania;-) Nietzschego czytałam kiedyś Antychrześcijanina – ciekawa pozycja.
Tako rzecze Zaratustra czytałam, zainspirowała mnie filozofia na studiach 🙂 I wpada w pamięć, na długo.
"Mechaniczna pomarańcza" to świetny film, muszę sięgnąć po książkę. Jestem wielką zwolenniczką Stachury. Mam wszystkie jego teksty, od prozy po poezję i zachęcam Cię to zagłębienia się w twórczość tego autora 🙂
Sięgnę po Fabula Rasę, wpiszę nawet na listę rzeczy do przeczytania na wakacjach 🙂
Jeżeli jeszcze nie czytałaś polecam Siekierezdę tegoś samego autora. Cudowna książka, jedna z ulubionych 🙂
Oglądałam Mechaniczną Pomarańczę, ale być może byłam wówczas za młoda by ją zrozumieć i spodobała mi się dopiero po ponownym obejrzeniu. Następnie sięgnęłam po książkę i byłam zachwycona.
Dwóch pozostałych nie czytałam. Nietzschego znam tylko z lekcji języka plskiego w liceum.
Mam Mechaniczną pomarańczę, bo po obejrzeniu filmu postanowiłam kupić i zaczęłam ją czytać, ale "utknęłam na słowach". Ten slang mnie zniechęcił, aczkolwiek nie wykluczam, że w przyszłości do niej wrócę. Niemniej jednak uważam, że film jest wystarczająco dobry i mocny (jakby co, to nie wiem, czy wystarczy sam film, bo nie przebrnęłam przez książkę, mówię tylko że on silnie oddziałuje na widza i ma świetny klimat). Po resztę pewnie nie sięgnę ale to pewnie dlatego, że lubię książki napisane bardziej przystępnym językiem i chyba po skończeniu szkoły i przez studia czysto związane z biznesem zanikła we mnie fascynacja słowem i… Czytaj więcej »
Mechaniczna pomarańcza bardzo mi się podobała – tzn. książka, film niestety nieco mniej. To wciąż kawał dobrego kina, ale nieco się zestarzał jak na mój gust, oceniając go w obecnych standardach po prostu "trąci myszką". Warto zwrócić uwagę na język – Anthony Burgess był świetnym lingwistą, mi jego książkowe eksperymenty z językiem bardzo się spodobały i planuję przeczytać książkę w oryginale. Co do pozostałych pozycji, nie jestem pewna czy by mi się spodobały – wolę formę fabularną z której sama mogę wyciągnąć coś ciekawego, a nie czyjeś rozważania , nieraz podane w formie takiej, że można resztę życia zastanawiać się… Czytaj więcej »
Ze Stachury to jednak polecam zacząć od Siekierezady, albo Się. A najlepiej od odpowiadania "Pokocham ją siłą woli".
Ja lubię czytać książki, ale tych nie czytałam. "Mechaniczna pomarańcza"…. ten tytuł gdzieś dzwoni mi w szarych komórkach:-) Pozostałe niestety nie. Nie czytam książek po angielsku, gdyż nie znam na tyle dobrze tego języka. Kiedyś próbowałam, ale wyszło na to, że co któreś słowo musiałabym szukać słowniku – strasznie frustrujące. Ja osobiście polubiłam Dana Browna i to jest jedyny autor, który zakorzenił się w mojej pamięci.
Pamiętam też, że był szał na książki Graya (o ile już minął). No w końcu gorąca powieść o bzykaniu dobrze się sprzedaje co nie? Żałosne.Nie czytałam.
Nietschego łączy się głównie ze "Zbrodnią i karą", choć może tylko w mojej szkole, i przytacza się tylko jego fragmenty, faktycznie. "Tako rzecze Zaratustra" ląduje dość daleko na liście książek, które chcę przeczytać w najbliższym czasie, ale utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że będzie warto.
Czekałam na taki post w Twoim wydaniu 🙂 Na pewno sięgnę po te książki, choćby z ciekawości.
Nietschego próbowałam czytać. Bardzo usilnie ale nie mogę przebrnąć. Za to Stachurę kocham bardzo! 🙂
Pozdrawiam i dziękuje, że byłaś u mnie na blogu 🙂
To z tym ''Się'' to nie jest przypadkiem gonitwa myśli?
ja za każdym razem jak wspominałas o tych książkach (a wiele takich napomknień już było, począwszy od fotobloga kagamu) się cieszyłam, bo zawsze było to w dobrym momencie i odkrywałam je sobie w liceum mając nastrój, czas, skupienie, odpowiednią pogodę i sytuację w umyśle. "Tako rzecze…" jest po prostu niesamowita, podkreślałam ołówkiem cytaty, łowiłam zdania, komentowałam sobie na marginesach. bardzo dużo daje. niesamowicie. "Fabula rasa" wciąż ma kilkadziesiąt stron do odkrycia dla mnie, idzie mi powoli i pochłania, wprowadza w jakiś taki nastrój… wiesz. Po trzecią jeszcze nie sięgnęłam, co jednak zrobię – zaraz po tym, jak przeczytam cały Stary… Czytaj więcej »
A kogo przekład "Tako rzecze…" polecasz? Mam na kindlu w kolejce do czytania, ale prawdę mówiąc – nie zwróciłam uwagę na przekład. A na nie zwrócił mi uwagę mój nauczyciel polskiego, kiedy to miałam nauczanie indywidualne i lekcje były totalnie inne niż zazwyczaj 😉 Wręcz wyjaśnił mi sens i fabułę Szekspirowskich dzieł, które dotychczas zdawały się niezrozumiałym bełkotem, a sens tkwił właśnie w tłumaczeniu. Jako, że dostępu jako uczeń do dobrych tłumaczeń nie miałam, tylko do prawie, że starocerkiewnosłowiańskich 😉 Byłam "zwolniona" z czytania lektur, nauczyciel mi je opowiadał – okazały się na tyle ciekawe, że kiedyś faktycznie muszę się… Czytaj więcej »
czytałam dwie. Stachury nie, choć z jego twórczością styczność miałam, ale wokół mnie panuje owczy pęd na tego pana, każdy pseudointelektualista, pseudohumanista i pseudoartysta wielbi Stachurę, dziękuję, postoję.
Co za powód, so hipsta. Rozumiem, ze nie korzystasz z garnkow jak kazdy pseudokucharz, bo to mainstream? 🙂
Mechaniczną pomarańczę przeczytałam w liceum. Zachęcił mnie polonista wspominając o tej książce przy okazji jakiegoś tematu i zaznaczając, że w szkolnej bibliotece jej nie znajdziemy 😉
Oglądałam "Mechaniczną". Film mną wstrząsnął, porządnie.
uwielbiam mechaniczną – film obejrzałam zdecydowanie za wcześnie 😉 ale książka zrobiła jeszcze większe wrażenie. polecam też spektakl we wrocławiu, jeśli jeszcze kiedyś będą grać…
Hej Aniu, zwracam się do ciebie z prośbą. W związku z tym, że zawsze masz takie ciekawe pomysły, to pomyślałam, że mogłabyś napisać post o tym jak napisać prezentacje maturalną. Jakieś triki itp. Kiepski ze mnie humanista, w internecie co prawda roi się od porad jak to zrobić, ale nic konkretnego ani ciekawego nie znalazłam. Liczę na twoją pomoc 🙂
Przeczytałam wszystkie trzy, ale dość dawno, wiec nie będę się wymądrzać (planuję do nich wrócić, a przynajmniej do Zaratustry..)
Najlepiej pamiętam 'Pomarańczę', którą czytałam w 3 wersjach dla porównania – tłumaczenie na polski jest fantastyczne! Film z kolei zupełnie mnie nie zachwycił, chociaż ścieżka dźwiękowa owszem.
Może nie o książkach, ale odwołujesz się tu do wpisu o "chińskich bajkach", a jakoś tak głupio state notki komentować. Jeśli "Death note" Ci przypadł do gustu i lubisz różne ponure dylematy etyczne, obejrzyj "Btooom!" i przeczytaj "Ikigami".
Przeglądam Twojego bloga już od prawie dwa miesiące, a dopiero teraz odnalazłam ten wpis. Nie sądziłam, że znajdę tutaj u Ciebie te pozycje, zwłaszcza "Mechaniczną pomarańczę". O Nietzschem już gdzieś mi przemknęło, że go czytałaś. Stachurą mnie zaskoczyłaś, bo choć mogłam się tego po części spodziewać, to jednak jest to postać nieco zapomniana i zdecydowanie niedoceniona. Stachura pisze jakby wypowiadał te słowa wszystkie naraz, a porusza w ten sposób tematy bardzo życiowe, egzystencjalne. Głebia jego twórczości jest niewyrażalna, przynajmniej ja nie potrafię o tym napisać. A wracając do "Mechanicznej pomarańczy", która jest książką faktycznie d z i w n ą… Czytaj więcej »
I zapomniałam jeszcze dodać – "Siekierezada" Stachury – książka piękna, o dorastaniu, dojrzewaniu, poszukiwaniu siebie, naprawdę warta przeczytania, polecam 🙂
Tak, samobójstwo to nie najlepsze rozwiązanie. Dowód jego słabości, ale słabości osoby borykającej się z niezrozumieniem świata i niedopasowaniem się do niego. Czasem gdybam, jak wyglądałaby jego twórczość, gdyby jednak nie skończył ze swoim życiem. Zawsze jednak dochodzę do wniosku, że skoro na to się zdecydował, to jego twórczość – w aspekcie czysto literackim – później utraciłaby swój sens i cel.
(Studiuję polonistykę i chyba to stąd takie moje gdybanie:))