Ostatnio zdarza mi się napisać coś dłuższego na instagramie, więc jeśli nie śledzicie, to dobry moment (klik) – niestety pojawił się nowy algorytm i teraz nie widać wszystkich zdjęć w feedzie chronologicznie, tylko trochę jak na fejsie – według zaangażowania w śledzenie (komentarze, serduszka). Cóż 😀
Mam ostatnio taki czas, że zachowuję się jak ptak wijący gniazdo – między innymi z tego powodu mam ochotę na wyprzedaż swoich rzeczy. Chwilowo mam 3 wielkie sterty z ubraniami, które chcę oddać, zostawić lub sprzedać. I nieustannie żongluję ich zawartością, bo jestem potwornie niezdecydowana! Na domiar złego – wciąż podobają mi się nowe ubrania. Mój deadline z eksperymentu polegającego na szukaniu stylu powoli się zbliża, a ja mam w głowie jeszcze większy bałagan!
Dla przykładu – prosty „strój” a ja nie mogłam zdecydować się na górę :
Spodnie i bluzkę pokazywałam pewnie wiele razy (jedne z ulubionych) ale nie mogłam się zdecydować – trencz (klik) czy narzutka (klik)? Wiem że płaszcz jest niewyprasowany (w takim stanie dotarł w paczce :)), ale buty zadecydowały jednak o narzutce… Tak proste kwestie nie powinny zajmować mi czasu, a jednak zajmują. Nie rozumiem czasami sama siebie. gdyby kogoś ciekawiło – wybrałam buty z gatunku „tak brzydkie, że aż ładne” (klik).
Mam nadzieję, że w końcu ogarnę się z tematem i wyprzedam ubrania, które wciąż mi się podobają, ale nie czuję się w nich do końca sobą. Jest tylko mały problem – mam różne oblicza i tak samo sobą czuję się w dresie jak i w sukience i szpilkach 😀
A może to tylko tęsknota za latem? Ostatnio do zakładek wrzuciłam to… 1/2/3/4
Czuję się trochę…rozlazła. Taka sflaczała. Nie sztuka lubić swoje ciało w ubraniu – nie mogę ćwiczyć siłowo, ale walczę o fajniejsze pośladki by zaraz po zakończeniu roku akademickiego śmignąć w jakieś ciepełko. Teoretycznie teraz ma być deszczowo – może w końcu zajmę się ostro pracą naukową, by potem zrobić mocny reset i odciąć się grubą kreską? :). Taki jest roboczy plan.
„buty ze snapa” jak nazywaliście je w prywatnych wiadomościach (ona mają na snapie jakąś nazwę?) – tak, myślę, że znalazłam w końcu idealne, czarne szpilki 🙂
Ogólnie wyglądają tak (zdjęcie ma kiepską perspektywę, ale dobrze widać co buty robią z sylwetką):
Miłość od pierwszego wejrzenia. Jeszcze gdyby były takie czerwone… – buty kupiłam tutaj (klik) są dla mnie moją zasłużoną nagrodą za pierwszy sfinalizowany semestr na studiach doktoranckich. To jest właśnie mój problem z wyprzedażą butów – każde mają jakąś historię i symbolizują jakiś mój mały sukcesik.
Na zdjęciu są też moje ulubione perfumy. To znaczy – woda toaletowa. Nie lubię róż, wody różanej, zapachu róży i nawet różanej konfitury w pączkach. Dla mnie róża pachnie i smakuje jak tanie mydło. A zapach tych perfum mnie oczarował – co prawda w wersji EDP jest zbyt ciężki, natomiast jako EDT… uwielbiam. Są z perfumesco, widzę że wyskoczyło mi okienko z kodem -20%, więc może komuś też się pojawi 🙂 (klik).
W końcu doceniłam i zrozumiałam też sens istnienia snapa (aniamaluje) – opowiadam na nim krótkie historyjki, anegdoty, pokazuję co gotuję i wszystkie te rzeczy, które też składają się na moją rzeczywistość, ale nie są wystarczająco ważne by wrzucać je na inne kanały social-media. Jestem zaskoczona jak wiele osób mnie ogląda! 🙂 Dziękuję!
Przejdę zatem zgrabnie do linków i ciekawostek tygodnia –
- Trwa ShareWeek – to taka inicjatywa gdzie docenia się i poleca twórców, których się lubi. Ja robię takie rzeczy regularnie bo lubię dzielić się fajnymi treściami i polecać je na blogu – ostatnio google spuścił mnie trochę niżej w wyszukiwarkach, bo daję za dużo linków wychodzących. Mimo że spadnie mi „oglądalność” bloga, chcę robić to nadal – piszecie że po „tygodniku” macie pootwierane kilkanaście kart z ciekawymi linkami i to jest super!
Tegoroczna akcja polega na tym, by wyróżnić trzy osoby ze względu na jakość i obecność tych blogów w twoim życiu. Miałam trudny orzech do zgryzienia – zasięgi, popularność – to wszystko nie ma znaczenia. Zdecydowałam więc, że polecam:
1) http://www.blondhaircare.com/ – gdy robię coś z włosami, pojawia mi się w głowie takie „ciekawe co powiedziałaby na to Natalia”. Natalię poznałam osobiście i jest tak autentyczną i przemiłą osobą, że nie ma słów by to opisać. Mam też wrażenie, że to jedna z tych nielicznych osób, które nie chcą wypromować siebie, tylko jakieś idee i treści za pomocą bloga.
2) http://sieczkarnia.blogspot.com/ – Sieczkarnia pisze o depresji. O ChAD. O lękach, fobiach, szpitalu psychiatrycznym. Nie umiem powiedzieć dlaczego zdecydowałam się na ten konkretny blog w ShareWeeku, ale jeśli chodzo o obecność Sieczkarni w moim życiu – jest duża. Jeśli mam wybrać blogi, które mają na mnie wpływ poza internetem i myślę czasami o ich autorach – muszę szczerze przyznać, że mocno za autorkę trzymam kciuki.
3) Anianotuje.pl – przez chwilę biłam się z myślami czy napisać o Ani, czy o Kinośwince albo Kwestii Smaku (też mocno polecam!). Dość powiedzieć, że gdy upatrzę sobie jakąś książkę – sprawdzam czy Ania czasem nie pokusiła się o jej recenzję :). Jest wiele blogów książkowych, które są prowadzone z pomysłem (np. Kreatywa!), ale jednak w tym konkretnym jest coś, co mi w jakiś sposób pasuje. Recnezjom Ani po prostu szczerze ufam.
Być może moje wybory są dla was niezrozumiałe – gdyby kryteria były inne, lista wyglądałaby pewnie inaczej – również dokonanie wyboru trzech blogerów to trudna sprawa, ale jeśli mam wskazać tych, z których zdaniem personalnie się liczę – to jest mój wybór. Dla innych „tygodnik” wciąż stoi otworem i zamierzam nieustannie wartościowych twórców polecać (bez względu na „popularność” ;] – Jeśli chcecie dokonać swojego wyboru – zerknijcie na zasady tutaj (klik). Jeśli pod wpływem jakiegoś bloga/vloga dokonałeś fajnej zmiany w swoim życiu, np. włosowej, udało Ci się przejść na weganizm albo posprzątać szafę – to dobra okazja by powiedzieć dziękuję :). - Jak Nanna swą córeczkę Pippę na kurtyzanę kształciła – to tytuł książki z szesnastego wieku. Jest to dialog matki – prostytutki, z córką, która o takiej karierze marzy. Nim pruderyjni czytelnicy odsądzą mnie od czci i wiary – sięgnęłam po książkę pod wpływem pewnej historii (o której zaraz opowiem na snapie!). Przyznam, że słownictwo i porównania są dość…ciężkie, jednakże ta malutka książeczka była bardzo interesująca – sposoby dawnych kobiet na oskubanie facetów do ostatniego grosza były na swój sposób zabawne :)). Zawsze zastanawiało mnie, co kieruje kobietami, które świadomie decydują się na taką „karierę”. W tej książce mam odpowiedź. Co ciekawe – kiedyś bezskutecznie jej szukałam, dzisiaj okazało się, że jest na domenie publicznej i śląska biblioteka cyfrowa dokonała jej cyfryzacji – bezpłatnie .pdf można pobrać tutaj (klik).
- Sztućce z kaszy jaglanej. Jedno wielkie…wow
- Odtrutki na toksycznych ludzi – blog polecony przez czytelniczkę Dobrawę 🙂
- 21-letnia Polka i jej start-up warty 3 miliony
- Musimy przeprosić Jessicę Mercedes
- Pasta na odporność – polecona przez czytelniczkę. Wstyd przyznać – zjadłam zanim pomyślałam o zrobieniu zdjęcia, a teraz nie mam kozieradki 😀 Nie miałam tyle chilli i zrobiłam małą porcję na próbę – pycha!!!!
- o pomyśle na blogowanie – na blogu Blue Kangaroo 🙂
- Zwierzęta, które popsuły selfie – to trzeba zobaczyć 😀
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin