Czy Apple Watch SE zmienił moje życie?

autor Posted on

Robiłam ostatnio duży upgrade swoich sprzętów. Przeprosiłam się z ideą pracy w domu na dużym ekranie, zamiast na laptopie, znalazłam słuchawki, które nie są nauszne, ale wyciszają szumy otoczenia i uczę się obsługi siebie na nowo. Okazało się, że jest bardzo wiele sposobów na ułatwienie sobie życia i zamierzam z nich z ochotą korzystać. Jedną z tych rzeczy jest Apple Watch SE.

Uwaga, linki z gwiazdką są linkami afiliacyjnymi. Śmiało możesz kupić coś poza moim linkiem, ja z takiego zakupu dostaję drobną prowizję. Nie oznacza to jednak, że mam współpracę płatną (chciałabym! 😁), wszystkie produkty kupiłam za własne pieniądze.

Przyznam szczerze, z początku to była zwykła zachcianka. A ja umiem sobie wytłumaczyć zachcianki i tę myśl odepchnęłam, bo zegarek wydawał mi się zbędny. Bałam się, że będę przez niego jeszcze bardziej online, a ja mam odwrotny cel. Patrząc po pytaniach w Q&A, moją mniejszą obecność w sieci widać. To dobrze!

Pierwszy raz zapragnęłam na poważnie Apple Watcha siedząc w balii z gorącą wodą, w której koleżanka jak gdyby nigdy nic odebrała przez zegarek połączenie. Wow! Zdarza mi się czasami odczytać wiadomość na telefonie w wannie i potem przepaść na scrollowaniu newsów albo insta. Nie lubię tego. A tu pojawiło się coś, co zdawało się rozwiązaniem. Nie trzeba wychodzić z wody, wycierać rąk, sięgać po telefon. Ale dla takiej funkcji nie będę wydawać 1500 zł! To wciąż jest mnóstwo pieniędzy i ja nie zapomniałam, ile kiedyś musiałabym na taki zegarek zasuwać.

Apple Watch SE 40 mm

Bardzo nie chcę wyciągać przy każdym poście mojej diagnozy, ale powód dla którego zdecydowałam się na zegarek to ona. Podrzucam jedynie informacyjnie link do artykuł, który mnie przekonał. Było też kilka tiktoków osób w spektrum.

Zegarek nie zmienił mojego życia. Ale je bardzo ułatwił.

Jestem potwornie zapominalska, mam „zrywy”, a potem przerwy. Jestem wierna moodtrackerom, ale z notatnika w telefonie przenoszę swoje odczucia na papier „jak mi się przypomni”. Wdzięczność czasami ogarniam w notatkach, czasami w zeszycie, czasami w głowie. Klasyczne metody zarządzania sobą w czasie kompletnie na mnie nie działają. Teraz już wiem, że chodzi o poziom dopaminy i dlatego niektóre rzeczy odwlekam na ostatnią chwilę. Jestem na szczęście wyjątkowo podatna na czystą behawiorkę 😉. Co ma też dużo mrocznych stron, bo w 2010 byłam uzależniona od grania w Farmville. Dosłownie zwiałam z ostatnich lekcji aby zebrać truskawki. Nauczona tamtym doświadczeniem, niektórych rzeczy po prostu nie tykam i nawet nie zaczynam. Mam też szereg zasad, które pozwalają mi jakoś funkcjonować w SM. Przecież każdy lajk, serduszko i miły komentarz to natychmiastowa gratyfikacja. Dlatego często poruszam tematy polaryzujące, po których pojawi się sporo polemiki i niezadowolenia, wrzucam treści o których z góry wiem, że nie będą się klikać i mam swoje nieprzekraczalne granice odnośnie tematów, których w SM nie poruszam, choćby nie wiem jak kusiło. I to dotyczy mojego życia osobistego. Jeśli coś wiecie, to osobiste nie było.

Apple Watch idealnie wstrzelił się w moje preferencje i potrzeby. Co mu zawdzięczam?

Zrobił to, do czego próbował namówić mnie fizjoterapeuta – podniósł mnie z krzesła! Pracuję wiele godzin dziennie przed komputerem, a czasami klikam coś na telefonie z łóżka. Na zegarku mam ustawiony cel „na nogach” na 10 godzin dziennie. Oznacza to, że muszę się poruszać przynajmniej minutę dziesięć razy. I to nie za jednym zamachem! Gdy czuję delikatne wibracje na zegarku to wiem, że pora wstać i się porozciągać. Poprzeciągać. Zaparzyć sobie herbatę. Albo ustawić minutnik na 15 minut i trochę posprzątać. Sama z siebie nie mam takiej samodyscypliny.

Zmusza mnie do picia wody – od dawna korzystam z aplikacji „Moja Woda„, ale jej zegarkowa wersja to totalny game changer. Nie muszę za każdym razem biec do telefonu by wklepać wypity kubek herbaty, a zegarek (w odróżnieniu od telefonu) zawsze jest przy mnie. Klik i zaznaczone! Musicie wiedzieć, że podchodzę do tej apki śmiertelnie poważnie – jakiś czas temu przyjaciel specjalnie wyszukał w historii zamówień jaką pojemność ma dzbanek, w którym zrobił mi herbatę, bo nie wiedziałam ile wklepać i… nie dawało mi to spokoju. Mój dzienny cel to 2,1 litra płynów i jest dobrany do wzrostu i masy ciała. Najbardziej urzeka mnie to, że wypite piwo czy kieliszek wina automatycznie podbijają mi dzienny cel i wiem ile muszę „nadgonić”. To się może wydać śmieszne, ale gdy jestem skupiona albo mam hiperfocus, zdarza mi się zapomnieć całkowicie o jedzeniu i piciu.

Mniej czasu tracę na szukanie rzeczy – większość sprzętów mam w ekosystemie Apple. Nie robią jeszcze aparatów, ale dzięki zegarkowi nie szukam ciągle telefonu ani słuchawek. Kupiłam AirTaga* i żałuję, że tylko jednego. Planuję dokupić kilka i podoczepiać je do rzeczy, które ciągle gubię. A są to klucze, czytnik, dokumenty, portfel i jeszcze kilka by się znalazło. AirTag zaczyna głośno piszczeć i pozwala coś zlokalizować w mgnieniu oka. Z lekkim wstydem przyznam, że bardzo często korzystam na zegarku z opcji szukania telefonu (jest wiecznie wyciszony, więc „ej, możesz do mnie zadzownić?” się nie sprawdza) i słuchawek. Ale do słuchawek kupię sobie jakiś zgrabny rzucający się w oczy case. Mam wrażenie, że AirTagi wymyślono dla takich osób jak ja.

apple watch se 40 mm

Więcej spaceruję i ogólnie: ćwiczę. Zamykanie pierścieni „w ruchu” i „ćwiczenia” świetnie się u mnie sprawdza. Cele mam realistyczne, bo 25 minut aktywności fizycznej dziennie. Jak przestanie być to wyzwaniem, to zwiększę na godzinę. Kcal są ustawione tak, by nie spalić za dużo. Zegarek jest zawsze ze mną, więc mierzy mi stale tętno. Wiem, jakie mam podczas treningu i w spoczynku. I jak podskakuje na pobraniu krwi 🙈.

Uwaga: nie wiem jak działa to na głowy osób, które mierzą się z hipochondrią albo zaburzeniami odżywiania. Wiem, że to nie aplikacje (np. Fitatu) są problemem, ale jak każde narzędzie, mogą trafić w ręce, w które nie powinny. Mi statystyki, parametry i ten sposób motywacji bardzo służą. Zegarki bardziej zaawansowane technologicznie mają nie tylko pomiar tętna, ale też pulsoksymetr czy EKG. Ja nie potrzebuję tych opcji. Zdaję sobie jednak sprawę, że mogą być dla niektórych niebezpieczne

Łatwiej mi się skupić. Nie znalazłam jeszcze idealnej aplikacji na zegarek do metody pomodoro, ale i tak jestem bardzo zadowolona, bo mogę sobie ustawiać takie bloki czasowe także na zadania, przy których nie chcę być online w ani jednym procencie. Gdy nie jestem całą sobą zajarana jakimś zadaniem, to te 25 minut skupienia to mój szczyt. Za to jestem w stanie w 25 minut zrobić rzeczy, które inni robią 3 godziny.

Pilnuję się z banalnymi zadaniami – na mojej papierowej liście zadań lądują zawsze pierdoły. Dlaczego? Bo ciągle o nich zapominam. Nie mam problemu z pamiętaniem o ważnych zadaniach, ale rozładowanie zmywarki, pralki albo spacer do skrzynki na listy zawsze są gdzieś na końcu. Podobnie jak sprzątanie. W aplikacji Habit pilnuję się z jedzeniem codziennie przynajmniej jednego warzywa, owocu i zrobienia listy zadań. Zegarek mam zawsze przy sobie!

apple watch se 40 mm
apple watch se 40 mm

Steruję muzyką i podcastami bez wyciągania telefonu z kieszeni – proste i wygodne. Pauza, przewinięcie na kolejny odcinek, wreszcie nie potrzebuję do tego telefonu. Bardzo fajne rozwiązanie!

Odbieranie połączeń albo dyktowanie odpowiedzi na messengerze z poziomu zegarka – miodzio. Jestem w toalecie a właśnie dzwoni kurier? Spoko! Gotuję coś, mam utytłane ręce a przychodzi SMS? Mogę nie przerywając swoich zadań sprawdzić, czy to ten, na który czekam, czy tylko alert RCB.

Robienie zdjęć – zegarek pozwala też podejrzeć co się dzieje na aparacie w telefonie i wykonać zdjęcie. Są też aplikacje do wyzwalania spustu migawki niektórych aparatów cyfrowych, co też może być przydatne.

apple watch se 40 mm
Apple Watch SE 40 mm

Podsumowując, zegarek jestem w stanie ocenić jedynie pod kątem przydatności dla takich gap jak ja. Mam powiadomienia włączone tylko na kilka konwersacji na Messengerze, wiadomości SMS, aplikacje banku i te, które pomagają mi w ogarnięciu. Jeśli będziecie chcieli, zrobię tekst o ulubionych aplikacjach na zegarek.

Z pewnością dla wielu osób będzie to zbędny gadżet. Ja ku mojemu zaskoczeniu, bardzo się z nim polubiłam. Do tej pory dwa razy zdarzyło mi się zapomnieć go naładować. No właśnie, na pewno minusem jest dla mnie to, że zarówno słuchawki, zegarek jak i telefon wymagają innych ładowarek. Gdyby mój case do telefonu współpracował z MagSafe, rozwiązałabym to takim standem*. Niestety wbudowany w mój case ring nie pozwala na takie ładowanie.

Link afiliacyjny

Przeszkadza mi również to, że bateria starcza mi na jakieś 24h intensywnego użytkowania. Zegarek nie rozładowuje mocno telefonu, ale znając tendencje sprzętów Apple… pewnie któregoś dnia będę to przeklinać.

Na plus także wodoodporność. Można z nim na luzie pływać (sprawdzone!) i wciąż mieć zliczone statystki treningu. Gdy telefon jest daleko, to nie odbierzemy połączenia, ale czasami to plus. No i statystyki snu. Nie jest to najdokładniejsza rzecz na świecie, ale ponieważ telefon nie śpi ze mną, to zegarek jest źródłem interesujących danych.

Mój model to: Apple Watch SE GPS + Cellular • Koperta 40 mm* z aluminium w kolorze srebrnym

• Pasek sportowy w kolorze błękitnej toni – rozmiar standardowyzauważyłam, że jest dużo tańszych odpowiedników*

Z zegarka jestem bardzo zadowolona, z paska nie. Od ręki był dostępny tylko zegarek ze srebrną kopertą, to nie wybrzydzałam. Okazało się, że irytuje mnie to bardziej niż wrażenia dotykowe, których się spodziewałam. Miałam w życiu dwa epizody, gdy nosiłam zegarki, ale szybko skończyły się jeszcze większą awersją do takich sprzętów. Myślałam, że pasek sportowy będzie wygodny i bez żadnych irytujących krawędzi. Rzeczywiście tak było, ale brakowało mi regulacji typu „milimetr luźniej/milimetr ciaśniej”. Dlatego zmieniłam brasnoletę na model „Bransoleta mediolańska w kolorze złotym do koperty 41 mm„. Co z kolei wygenerowało potrzebę kupienia case’a w kolorze złotym, żeby się to nie gryzło. Słyszałam, że odpowiedniki tej bransolety są akurat kiepskie, odbarwiają się i magnes przestaje trzymać. Ja estetką nie jestem, ale ten magnes jednak jest dla mnie ważny. Pozwala na dowolną regulację.

Miałam jednak dwa albo trzy dni, gdy po prostu nie dałam rady nosić zegarka i ok, uczę się akceptować, że czasami tak bywa i nic na siłę.

Podsumowując: ja jestem bardzo zadowolona z zakupu. Dokonałam go bardzo impulsywnie, ale z miejsca sprzęt pokochałam. Mniej byłam zadowolona ze sportowej bransolety. Nie pozwala na precyzyjną regulację i jest niewygodna przy zakładaniu i ściąganiu.

A przy okazji nie wiem kiedy stałam się tym człowiekiem, którym nigdy nie chciałam być. Noszącym zegarki i układającym włosy na szczotkę. Czy to starość? 🥸

Dla mnie są to dobrze wydane pieniądze.

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Kinga
Kinga
2 lat temu

Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem zakupu, jednak do tej pory miałam sporo wątpliwości. Dzięki za tą recenzję, rozwiała sporo z nich. Ciekawi mnie jeszcze tylko ta bransoleta mediolańska. U mnie nie wchodzą w grę paski silikonowe/ skórzane/ materiałowe ze względu na wrażliwą skórę, jednak boję się, że mediolańska będzie zbyt szeroka, nie miałaś takiego problemu? (przymierzałam kopertę 44 mm i mogłabym tą bransoletą 1,5 razu otoczyć rękę ☹️)

Julia
2 lat temu

Przeczytałam recenzję i chyba też się zdecyduje.
PS. piękne zdjęcia, chyba musisz lubić rośliny i podróże 😀

Kamila
2 lat temu

od dłuższego czasu zastanawiam się nad jakimkolwiek tak naprawde smartwatchem i może to najwyższa pora hm… może nie apple, ale to faktycznie może być przydatne

Sylwia
2 lat temu

Chyba mnie przekonałaś do zakupu 😀

Previous
Ulubieńcy 2021 – kultura
Czy Apple Watch SE zmienił moje życie?

6
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x