Dlaczego zupa pomidorowa ma taką złą sławę? Ja ją uwielbiam! Jest pyszna, pożywna i szybka w przygotowaniu – zobaczcie mój banalny przepis :)A nawet ta z koncentratu jest bardzo zdrowa, bo przetworzone nie zawsze znaczy gorsze…
Okej, okej – przyznaję, jestem czasami leniuchem i idę na łatwiznę robiąc ją z koncentratu. Jem tyle, że zupy są dla mnie posiłkiem „między posiłkami” więc nie zawsze mam ochotę na zabawę z pomidorową… ale nigdy nie degraduję jej do roli zupy „z rosołu wczoraj, co się bEdzie marnować” 😀
Może dlatego, że znam przepis na taki genialny rosół, że raczej nie ma możliwości aby został „na jutro” 🙂
Koniecznie zerknij na mój przepis i go wypróbuj – nie pożałujesz 🙂 (klik)
A już najlepsza na świecie jest wersja z domowym makaronem z wieeeelu jaj – wtedy zupa niesamowicie syci 😀 Dobra wieść jest taka, że maszynka do robienia makaronu znowu jest w ofercie lidla (klik) – szczerze polecam :).
Ok, wybrałam „dodatek”, mam bazę… na tym etapie dodaję puszkę zblendowanych pomidorów – najczęściej wybieram te zalane sokiem pomidorowym z tesco (klik), a jeśli trzeba – zagęszczam zupę przecierem pomidorowym. Od dawna zawsze wybieram ten w kartoniku (klik). No właśnie, co z tym przecierem? Możecie odsądzać mnie od czci i wiary, ale hej – ja nie jestem blogerką kulinarną – jestem Anią, która lubi pomidorówkę po swojemu 😀 Zupa ze świeżych pomidorów nie jest w stanie sprostać mojemu podniebieniu – zawsze jest za blada i za mdła ;( A przecier czy tam koncentrat, zawiera dużo więcej likopenu niż pomidory. Zatem pomidorki owszem – na kanapce z cebulą, w sałatce albo z pesto, a w zupie – przecier :). Kiedyś kupowałam taki w kanciastym słoiczku ale potem zniknął osiedlowy sklepik w którym go kupowałam. Nie pamiętam firmy, bo zawsze mówiłam „poproszę przecier w kanciastym słoiczku” ;-). Jeśli kojarzycie jak się nazywa i gdzie dostać – byłabym wdzięczna za info :)! Lub jeśli znacie jakiś wyborny przecier – jestem skłonna pobawić się z innymi :).
Doprawiam pieprzem i dodaję marchewkę.
W zasadzie, to po 30 minutach zupa jest gotowa. Szybka i sycąca, do tego zdrowa.
Niektórzy lubią zabielać pomidorową śmietaną – je nieszczególnie, więc pomijam ten krok. Za to bardzo często dodaję do ciepłej tarty ser (np. parmezan lub inny) albo łyżeczkę ostrej pasty z papryczek.
Niektórzy lubią z bazylią – ja jestem fanką plebejskiej pietruszki, ale zdarza mi się dodać do pomidorowej łyżeczkę pesto :).
A teraz… dziwny fakt o mnie. Popijam pomidorówkę sokiem pomidorowym. Od podstawówki piję zazwyczaj ten sam – sok z dawtony, który obecnie jest na fajnej promocji (klik). Ma prosty skład i jest odpowiednio (ale nie przesadnie) słony. O dziwo nie smakuje mi wersja z imbirem 😀
Tym, co skarżyli się ostatnio na brak maszynek do makaronu w lidlu, polecam udać się po nie teraz. W moim dzisiaj było jeszcze pięć sztuk 😉 Promocja trwa chyba do niedzieli (klik). Na nadchodzącą jesień robienie makaronu jest świetną formą odprężenia! Mnie to odstresowuje.
Jestem bardzo ciekawa, czy jecie pomidorową na takiej zasadzie jak w parodii utworu Sarsy, czy może jesteście jej fanami? U mnie nie ma co prawda opcji aby pomidorówka zdeklasowała rosół, ale bardzo ją lubię ;-).
Hej! Komentarze są troszkę niżej i obsługuje je Disquss 🙂
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂
Komentując oświadczasz, że znasz regulamin