Wakacyjne plany, sukcesy tego tygodnia i zwyczajna nuda :)

Hej! Mam bardzo mało zdjęć z minionego tygodnia, więc ten „tygodnik” będzie nieco inny :). Traktuję go jako taką myślodsiewnię, no i mam kilka próśb do Was, bo pewnie na wielu kwestiach znacie się lepiej niż ja ;-).

Nie wiem czy można wyobrazić sobie bardziej nudny tydzień niż mój. Po prostu siedziałam z nosem w książkach i zgłębiałam zagadnienie, by dobrze przygotować się do egzaminu ;-). Dowoziłam brakujące dokumenty, dyskutowałam z profesor, która będzie moim opiekunem naukowym i – tak zgadza się – prawie nic innego nie robiłam.
Efekty postępowania rekrutacyjnego znacie z instagrama (klik). Postanowiłam, że nie będę traktowała tej decyzji nieodwołalnie i po prostu przekonam się, czy to w ogóle coś dla mnie. W moim odczuciu ta droga ma sens tylko wtedy, gdy działalność naukowa wiąże się z wypracowywaniem rozwiązań i wiedzy przydatnej dla praktyki. Postanowiłam nie narzucać sobie żadnej presji i podejść do tego na zasadzie spróbuję, żeby nie wypominać sobie straconej szansy. Nauczyłam się nie mieć wielkich oczekiwań po totalnym nieporozumieniu jakim było studiowanie dziennikarstwa ;-).
Bardzo podoba mi się ta ilustracja – czasami piszecie, że coś łatwo mi przyszło, że zazdrościcie braku poprawek na studiach i tak dalej. Tymczasem za każdym sukcesem stoją też te mniej przyjemne kwestie – warto o tym pamiętać!
Starałam się też trochę ruszać, a jednego dnia ruszyłam się za bardzo, bo lekkie omdlenie spotkało mnie akurat na schodach, z których spadłam. Już był w ogródku, już witał się z gąską… – cóż, mimo natychmiastowego przyłożenia lodu, mam wielkiego sińca na pół uda. Szczęście w nieszczęściu, bo cały upadek w pewnym sensie skumulował się w tym udzie, a ja nie uderzyłam głową o kant schoda ;-). Wyglądam jak ofiara przemocy domowej, na szczęście maść z arniką rzeczywiście daje radę! Dziękuję za wszystkie rady, które tak ochoczo  dawaliście mi na facebooku (klik).
Ponieważ dopiero teraz odczuwam skutki maratonu pracy w czerwcu, zdecydowałam się odbić to sobie wakacjami :).
W końcu udało się na 100% potwierdzić termin urlopu mojego towarzystwa, więc pojawiło się zielone światło do rezerwowania hotelu ;-).  Ostatnio pracowałam bardzo dużo  i myślę, że zasłużyłam na wakacje podczas których mogę leżeć plackiem, a największe problemy sprowadzić do wyboru pomiędzy basenem a plażą.
Padło na Kretę.
W sumie to mam mocno mieszane emocje związane z wypadem – nigdy nie byłam na wakacjach typu All Inclusive i trochę przeraża mnie myśl, że nie umiem odpoczywać i skończy się na zwiedzaniu ;-). Jestem też trochę przerażona, bo czeka mnie kilka nowych doświadczeń, jak pierwszy lot samolotem. Ten problem może wydawać się śmieszny, ale długo nie mogłam podróżować ze względu na stan zdrowia. Bardzo się cieszę, że kilka lat temu podjęłam trudną, ale bardzo ważną decyzję o odstawieniu leków i czuję się bardzo dobrze.
Zaraz zaraz, dopiero pisałam o omdleniu, a teraz nagle, że czuję się świetnie? Ponieważ i tak jesteście bardzo domyślni, zwracacie uwagę na pewne fakty, np. na to, że muszę depilować wąsik albo często mam lekko przygarbione plecy, chciałabym wyjaśnić o co chodzi z tym moim zdrowiem.
Jeśli chodzi o chorobę układu oddechowego, to jasne, nadal jest nieuleczalna, nadal oskrzela produkują dużo za dużo śluzu i muszę uważać, bo jest idealnym środowiskiem dla bakterii ;-). Mogę powiedzieć, że w 95% sytuacji kompletnie mi to nie przeszkadza, bo odpowiednia dieta, kasza jaglana i przejście na leki z naturalnej apteki (imbir, kapsaicyna, cebula, rosół) + odpowiednio pod schorzenie dobrany ruch fizyczny zapewniają mi odpowiedni drenaż i świetnie radzę sobie z moim głównym problemem ;-).
Jasne, wciąż muszę zjadać bardzo dużo kalorii, dbać o odpowiedni ruch, ale bardzo rzadko odczuwam dyskomfort z powodu choroby. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś byłam tak głupia, by zgodzić się na leczenie zaproponowane przez lekarzy.
Wszystko z czym się zmagam i walczę to niestety powikłania po lekach sterydowych, które popsuły mi nadnercza. Stąd omdlenia, charakterystyczne „puchnięcie” w okolicy brzucha, postawa ciała…
Wiele osób usprawiedliwia się, że przez chorobę taką czy taką tyją „od powietrza”, nie mogą uprawiać sportów, więc nie pilnują diety i nie ćwiczą wcale… Nie rozumiem takiego podejścia, staram się walczyć ze wszystkimi objawami nawet, jeśli to syzyfowa praca i mam porozciąganą skórę na brzuchu :-). Jak zapowiadałam kilka tygodniu temu – kupiłam crop top, by widzieć swój brzuch częściej i mocniej nad nim pracować. W tym tygodniu postawiłam także na nowe hula-hoop, tym razem z masażerem :). 
Mam nadzieję, że wyjaśniłam zagadkę mojej zmieniającej się twarzy, która raz jest pełna, a raz wygląda jak balonik ze spuszczonym w połowie powietrzem, co szczególnie widać w okolicy oczu ;). Trochę tylko niefajnie, że nie biorę leków od kilku lat, a wciąż zmagam się z konsekwencjami ich wcześniejszego stosowania. Nie namawiam nikogo do rzucania leków sterydowych, jeśli takie bierzecie, ale obserwujcie swoje ciała a jeśli czujecie, że macie objawy zespołu Cushinga, to koniecznie powiedzcie o swoich obawach lekarzowi i sprawdźcie, czy nie dorobiliście się gruczolaka w mózgu. Lepiej wyjść na paranoika niż to przegapić i obudzić się za późno.
Tak przy okazji tematu, to bardzo spodobał mi się tekst 7 sposobów na opuchliznę wodną (klik), bo zwięźle podsumowuje coś, co często mnie dotyka ;-).
Czasem lubię zjeść swojski obiad 😀 Kto uwielbia fasolkę tak jak ja? 😀 
W kulinarnym temacie, to mocno zaintrygowała mnie jogurtownica.
Na początku myślałam, że to zbędny wydatek, ale lektura bloga Marysi , a szczególnie wyliczenia, nadały ewentualnemu zakupowi solidny sens 😀 Jogurtownicę można kupić tutaj (klik), od poniedziałku 20 lipca. Potem pewnie już nie będzie. 
Spodobała mi się też kampania reklamowa :
Chociaż słowo today lepiej traktować mniej dosłownie, bo to ogromna odpowiedzialność i taką adopcję trzeba mocno przemyśleć!
Kolejny raz mam wrażenie, że nie rozumiem sztuki współczesnej. Ani trochę:
źródło i inne zdjęcia (klik).
Na koniec, dwa ciekawe filmiki. Jeden śmieszny, drugi wzruszający :

a teraz wzruszający :

Ponieważ świetnie doradziliście mi w kwestii siniaka, mam jeszcze dwa pytania :
W ramach robienia nowych rzeczy, zastanawiałam się nad rzęsami 1:1…czy to ma sens przy kąpielach w morzu i na basenie? Jeśli ktoś ma doświadczenia w tej kwestii, byłam wdzięczna za wskazówkę 😉 
Dwa : co jest najlepszym środkiem na komary? 😉
Uściski!
PS. w tym tygodniu ukazały się tylko dwa teksty :

ZRÓB COŚ NOWEGO

🙂

Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Zrób coś nowego
Wakacyjne plany, sukcesy tego tygodnia i zwyczajna nuda :)

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x