Jak wiecie – nie znam się na włosach. Od kiedy zniszczyłam je genialną akcją brąz-czerń-blond-brąz, pogodziłam się z faktem, że włosy są nieodwracalnie zniszczone. Tymczasem okazało się, że nie tak całkiem 😉Pod koniec września wspomniałam, że zaczynam stosować nową kurację marki seboradin FitoCell. Składa się ona z z produktów: szamponu, maski do włosów i serum do wcierania w skórę głowy, bez spłukiwania. Gdy dostałam propozycję jej przetestowania, miałam mieszane uczucia. Cudownych, innowacyjnych i jednych w swoim rodzaju produktów z „rewolucyjną formułą” jest na rynku cała masa. Założę się, że gdybym włączyła teraz telewizję, te hasła padłyby w 90% reklam dotyczących kremów, szamponów i innych produktów związanych z pielęgnacją. Hasła na mnie nie działają 🙂
To, co mnie skusiło, to możliwość przebadania profesjonalną mikrokamerą włosów i skóry głowy, która pokazuje obraz z 200 krotnym powiększeniem. Mam duży problem z doborem odpowiedniej pielęgnacji. Z dwóch powodów :
– jestem pod tym względem bardzo leniwa. Wiem, że jest masa wartościowych blogów włosomaniaczek i wiedza jest na wyciągnięcie ręki, ale trzeba się do niej dokopać i przefiltrować ją pod siebie. Szczerze? Nie mam na to tyle czasu, ani specjalnej chęci. Czasami lubię gotowe rozwiązania 🙂
– mam problem z samodzielną oceną stanu skóry głowy. Włosy są zniszczone, ale moja skóra jest dość problematyczna. Podrażnia mnie prawie każdy szampon, skóra często mnie swędzi, a produkty dogłębnie oczyszczające tylko wzmagają efekt, bo skóra robi się ekstremalnie sucha. Z kolei włosy wymagają specjalnej troski, bo zostały wielokrotnie ostro rozjaśnione. Inne są te u nasady (naturalne) a jeszcze inne te na końcach.
Jak widać – całkiem się w tym pogubiłam. Pięknie widać to na dramatycznej diagnozie z mikrokamery.
___________
Pod koniec września rozpoczęłam kurację.
Przez pierwsze dni nie byłam systematyczna – przyzwyczaiłam się, że myję głowę wieczorem, z mokrymi włosami odpowiadam na maile/komentarze i kładę się spać. A tutaj musiałam wszystko zmienić, bo serum nakłada się wieczorem, a zmywa rano :).
Serum zamknięte jest w tubkach po 6g. Ma żelową konsystencję i całkiem przyjemnie pachnie. Wciera się je w skórę głowy, zostawia na noc i rano zmywa. Najlepiej szamponem z serii, aby wzmocnić efekt działania. 2-3 razy w tygodniu na umyte włosy nakłada się maskę Fitocell, a po 5 min spłukuje się ją wodą.
Kiedy po jakimś tygodniu w końcu przestawiłam się na poranne mycie włosów, poszło już z górki 😉
Miałam spore obawy, że serum obciąży włosy, tymczasem jego wcieranie stało się bardzo przyjemnym rytuałem. Wcierałam je opuszkami palców, delikatnie masując skalp. Bardzo relaksujące uczucie, pozwala pozbyć się stresu i odprężyć się przed zaśnięciem.
Rano myłam głowę i po sprawie :).Kurację stosowałam krótko, zostało mi jeszcze 1,5 tubki serum, bardzo dużo szamponu i ponad połowa maski.
Moje wrażenia?
Włosy (te nowe, niefarbowanie) stały się mocniejsze. Przestały się plątać, stały się śliskie i wyraźnie gładsze. Skóra głowy bardzo się uspokoiła, miałam wrażenie, że serum przynosi jej ukojenie. Odniosłam wrażenie, że jest nawilżona. Włosy spalone rozjaśnianiem nadal są spalone, ale stały się bardziej sprężyste i przestały się plątać oraz zbijać w strąki. Mogłam też podciąć mocniej końce, bo włosy zaczęły dużo szybciej rosnąć :-). Problem wypadania przestał istnieć.
Dodatkowo zaobserwowałam niesamowite wzmocnienie się paznokci. Stały się twarde, a skórki mocno nawilżone. To ciekawe, bo opuszki palców miały kontakt z serum tylko jakieś 2-3 minuty dziennie. Zachęcona efektami wtarłam pozostałe na palcach serum w przesuszoną skórę na nosie, która po katarze stała się twardą, czerwoną skorupką. Rano była prawie jak nowa!
Ponieważ subiektywne odczucia mogą mylić, a ja nie jestem w stanie pokazać Wam efektu na zdjęciach, pojechałam specjalnie do Poznania na drugie badanie mikrokamerą,żeby zobaczyć efekty działania kuracji Seboradin FitoCell 😉
Oto efekty:
Nic Wam to nie mówi, prawda? Pokazuję zdjęcia przed i po :
przed:
po:
I jeszcze włosy :
Samo badanie było ciekawym doświadczeniem. Jeśli jesteście z Poznania (lub dojazd nie stanowi problemu) będziecie mieć okazję w nim uczestniczyć 😉
Co takiego rewolucyjnego jest w produkcie? Opracowała go specjalistka Seboradinu o pięknych włosach, Małgorzata Bajerska. Tak na marginesie dodam, że w Seboradinie pracują sami niesamowicie kompetentni, uśmiechnięci ludzie o zdrowych, lśniących włosach. Ma się wrażenie, że warto im zaufać 😉
Korzystając z okazji, pozadawałam kilka pytań.
Produkty zostały skomponowane tak, aby zapobiegały wypadaniu włosów spowodowanym różnymi czynnikami. Nie ważne, czy chodzi o wypadanie po ciąży, na tle hormonalnym czy związanym z jesienią. Recepturę opracowano tak, aby była to kuracja o szerokim spektrum działania.
Nazwa FitoCell, bo sekretem jest ekstrakt z komórek macierzystych jabłoni szwajcarskiej. I znowu – wszystko jest dokładnie przemyślane. Jabłoń szwajcarska to gatunek na wyginięciu, bo rodzi bardzo kwaśne, niesmaczne jabłka. Ale okazało się, że jest to drzewo, które wyjątkowo wolno się starzeje, owoce późno się marszczą i jakoś cudownie nie reaguje na upływ czasu tak samo, jak inne rośliny.
Komórki macierzyste pozyskuje się z samego jabłka, więc nie ma szans, że drzewo na tym ucierpi (całkiem odwrotnie, niż w przypadku tego sławnego produktu z „mink oil”, czyli olejem pozyskiwanym z małych, puchatych norek…).
I znowu – to, że są to komórki macierzyste z tej konkretnej jabłoni nie jest przypadkowe, bo badania wykazały ich wyjątkowy wpływ na cebulki włosów. Inne komórki macierzyste działają na skórę, inne na włosy, więc decyzja jest w 100% przemyślana.
Ekstrakt z komórek został zamknięty w liposomach, które umożliwiają im penetrację wgłąb skóry głowy i uaktywnienie się w odpowiednim momencie.
Opakowania także zostały dokładnie przemyślane – maska znajduje się w tubie, dzięki czemu nie muszę się denerwować, że nie mogę otworzyć jej mokrą ręką. Wiem, że wiele osób lubi, jak produkty mają przejrzyste opakowania i widać ubytek – tym razem są zamknięte w białych, nieprzezroczystych opakowaniach, aby chronić substancje, przed światłem. Na światło wrażliwe są komórki macierzyste.
Ja jestem z kuracji bardzo zadowolona.
Jedynym potencjalnym minusem może być cena.
Maska kosztuje 39.90 zł (150 ml), szampon 39.90 zł za 150 ml a serum 94.90 zł.
Wynika ona z tego, że ekstrakty są dość drogie (proces pozyskiwania komórek macierzystych z jabłka jest bardzo czasochłonny) . Moim zdaniem zdecydowanie warto.
Jeśli macie ochotę się przekonać, czy kuracja rzeczywiście jest skuteczna, zapraszam do udziału w konkursie.
Regulamin:
1. Odwiedź stronę sklepu internetowego marki : http://www.seboradin.pl/produkty2
2. Napisz w komentarzu, jaki produkt najbardziej chciałbyś wypróbować. Forma i długość komentarza dowolna.
3. Polub mój blog na facebooku : Aniamaluje lub zostań jego obserwatorem. Koniecznie polub też fanpage Moc Włosów – jeśli nie uda się wygrać tym razem, może wygrasz w jednym z konkursów, które często są na nim organizowane.
Konkurs trwa do piątku, 7.11.2014 do godziny 23:59.
Nagrody to :
1 miejsce – kuracja FitoCell
2 i 3 miejsce – dowolna 3 etapowa kuracja (szampon, balsam bądź maska i lotion bądź ampułki) o wartości nie przekraczającej 100 zł.
Dodatkowo, każdy ze zwycięzców będzie mógł skorzystać z profesjonalnego badania mikrokamerą w siedzibie firmy z Poznaniu.Takie spotkanie połączone jest z fachową konsultacją na temat stanu skóry głowy i włosów, oraz doborem odpowiedniej pielęgnacji.
Z całego serca polecam!
UWAGA! Przesyłka z nagrodą nadawana jest TYLKO RAZ. Jeśli wygrasz, zaglądaj do skrzynki, czy nie ma tam awizo! 🙂
Jeszcze dla ciekawskich, składy produktów (pod linkami): SZAMPON , MASKA, SERUM, BADANIE-WZROST WŁOSA
WYNIKI:
pierwsze miejsce i kuracja Fitocell :
Chętnie bym wypróbowała Seboradin FitoCell jeśli nie to, to chociaż szampon do wypadających włosów, bo ostatnio codziennie zbieram garście włosów z całego domu ;___;
Można skorzystać z tego badania, jeśli nie prowadzi się bloga?
Pozdrawiam,
Anita Włosek
drugie i trzecie miejsce:
trójka : A ja chciałabym wypróbować Seboradin Forte Ampułki . Dlaczego?
Bo http://oi58.tinypic.com/2mmzup0.jpg i wszystko staje się jasne 😉
Kasia
Na bloglovin obserwuje jako Katarzyna Cz
Na fb z całym nazwiskiem 😉