Powoli kończy się sezon na czereśnie, a to cudowne owoce o bardzo ciekawych właściwościach. Jeśli nie zaspokoiłeś jeszcze na nie apetytu, albo wcale Cię nie kuszą – przeczytaj mój tekst 🙂
Czereśnie są niedoceniane, ale nie będę wyskakiwała znowu z właściwościami kory (działanie antyproliferacyjne , leczenie raka, rozrzedzanie śluzu i te sprawy), zainteresowanych odsyłam do artykułu naukowego na ten temat (1).
Według badań, najwięcej dobroczynnych właściwości mają owoce ciemne. Są bogatsze w antyocyjany, czyli przeciwutleniacze. Czyli typowo : przeciwdziałamy starzeniu, nowotworom, nadciśnieniu.
To, co mnie interesuje, to duża zawartość jodu, która wzmaga działania hormonów tarczycy. Ci, którzy powinni unikać jodu, czereśni powinni niestety unikać. Czereśnie pomagają regulować przemianę materii. Dodam, że jodu jest więcej niż w dorszu 🙂
Jak wiecie, staram się dbać o równowagę sodowo-potasową (o kwasowo-zasadową też, ale to inna para kaloszy). Zdrowie oznacza równowagę, a współczesne pożywienie przechyla szalę na rzecz sodu. Zbawieniem są między innymi czereśnie, które są bardzo bogate w potas. Pomagają niwelować niekorzystnie działanie soli 😉
Zasadotwórcze też zresztą są.
Czereśnie mają także dużo witaminy C, pół kilograma pokrywa aż 3/4 zapotrzebowania dziennego. Latem nie ma co się bawić w suplementację tą witaminą, bo z owoców jest dużo łatwiej przyswajalna. Nie mogę pominąć także wysokiej zawartości witamin z grupy B – pomagają utrzymać piękną, elastyczną skórę, dbają o układ nerwowy. Zresztą, co ja będę opisywać witaminy, każdy do gimnazjum chodził ;-)). Jeszcze o witaminie A zapomniałam, więc szybciutko dopisuję.
Czereśnie polecane są także osobom cierpiącym na artretyzm.
Ponieważ jedna czereśnia ma tylko 5kcal, lubią je osoby odchudzające się. Popularne są krótkie diety (trzydniówki), które mają na celu odchudzenie, poprawę przemiany materii i detoks. Sama bym się nie zdecydowała, tym bardziej, że w tak krótki detoks nie wierzę, ale warto wiedzieć.
Czereśnie warto podsuwać niejadkom – wzmagają wydzielanie się enzymów trawiennych i… śliny. Pewnie dlatego zjadam od razu kilogram ;-)))
Oczywiście nie same owoce są źródłem dobroci – na trawienie można przyrządzić napar z ogonków (szypułek?) – jakieś 10-15 gram na kubek wrzątku. Moim zdaniem smaku to nie ma i nie odczułam działania, pozostaje mi wierzyć badaczom na słowo 😉 Zostaję przy rumianku.
Cenna jest żywica czereśni, którą dodaje się do wina, aby stało się lekiem wykrztuśnym.
Nie mogę nie wspomnieć o witaminie B17, zwanej amigdaliną (zawsze zapominam numerka tej witaminy ;-)). Zawarta jest w pestkach czereśni i innych owoców pestkowych. Istnieją jej gorący zwolennicy (znowu leczenie raka itp.) oraz zagorzali przeciwnicy, którzy twierdzą, że od tego można umrzeć. Swego czasu pojawił się nawet artykuł opisujący parę, która umarła po zjedzeniu pestek moreli. Po latach pewna dziennikarka postanowiła to sprawdzić i okazało się że… zdarzenie zostało wymyślone. Ja akurat skłaniam się ku badaniom i pracy dr Ernesto Corntrerasa i amigdalinie mówię głośne tak. Zdaję sobie sprawę, że takich rzeczy się nie bada, lub próbuje im się przypiąć łatkę „szarlatanerii”, dlatego pod rozwagę zostawiam słowa dwukrotnego noblisty: „Każdy powinien wiedzieć, że większość oficjalnych badań przeciw rakowi to wielkie oszustwa” – dr Linus Pauling
Ja uwielbiam natomiast ostry recykling:
Kto zmagał się z bólami menstruacyjnymi albo bólem karku czy stóp – ręka do góry! Pestki czereśni są genialne, ponieważ zaszyte w bawełnianym „woreczku” stają się idealnym termoforem. Dają troszkę inne ciepło,utrzymują je dłużej i przyjaźniej dopasują się do kształtu ciała. Moje poduszki z zeszłego roku oczywiście poznikały (a to koleżankę bolał brzuch, to pożyczyłam, a to babci się spodobało…;-)) W tym roku zbieram pestki 😀 Moim zdaniem najlepiej zrobić jedną „poduszkę” kwadratową, taką, aby nadawała się do położenia na brzuchu, kiedy dokuczają bóle menstruacyjne. Zanim mi zniknęła, lubiłam stawać na niej bosymi stopami i w ten sposób je masować. Drugi termofor warto zrobić wąski i długi, do położenia na karku, albo w odcinku lędźwiowym. Cudownie wygrzewa!
Ups, zapomniałam napisać skąd brać ciepło 😉 Wkładamy na kilka minut do mikrofalówki, albo na ok 20 minut do piekarnika. Pestki utrzymują ciepło bardzo długo, więc już teraz warto pomyśleć o zimowych wieczorach. Dla posiadaczy dzieci, a więc istot najbijących sobie często guzy, sprzedaję kolejny patent – wrzucamy poduszkę do ziplocka albo woreczka strunowego i do zamrażarki. W razie potrzeby wyjmujemy i przykładamy w stłuczone miejsce. Jeśli nie chcemy przykładać dziecku zamrożonego schabu, sugeruję uszyć taki termofor jeszcze w tym tygodniu :).
Kto lubi czereśnie? Nie bez powodu tak często przewijają się przez mój instagram
P.S -> polecam wykorzystać czereśnie w ten /pyszny sposób
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂
Uściski, Ania
Teraz wcinam ile mogę :)Podobno mają tez wapń 🙂
Uwielbiam czereśnie! Dzisiaj kupiliśmy pyszne i już prawie nie ma!
"Jeśli nie chcemy przykładać dziecku zamrożonego schabu, sugeruję uszyć taki termofor jeszcze w tym tygodniu" Dobra, przyznam, że ten fragment mnie rozbawił ;D A co do samej metody, chyba spróbuję 😉 Niestety w moim przypadku na bóle miesiączkowe taka metoda nie podziała ;x nie mogę rozgrzewać brzucha (nawet przez zwykłe masowanie), bo w momencie w którym przestaje to robić, boli dużo bardziej niż przed ;x
A co do samych czereśni, uwielbiam je 😉 Jak prawie każde inne owoce ;D
mnie też, jak byłam po wyrwaniu zęba, przyciskałam do policzka zamrożone mielone 😀
Ja robiłam okłady z mrożonego szpinaku 😀
A ja sobie robiłam wyrzuty sumienia z powodu, że wpieprzałam tyle czereśni (bo podobno zawierają dużo cukru) . Czuję się rozgrzeszona.
No proszę, ciekawy pomysł na taką poduchę!
Nie wiedziałam o tych wspaniałych działaniach, a czereśnie uwielbiam! Szkoda, że nie zbierałam pestek.
nadają się też pestki wiśni, więc nie wszystko stracone 🙂
Takie "poduchy" mozna kupić jako suchy termofor. Do wyboru jest gorczyca i wiśnia, ale czereśnia jest najlepsza na świecie 🙂 Plusem kupnych są piękne wzory, szczególnie dla malców, minusem wysokie ceny. Miałam taki w domu rodzinnym, muszę sobie uszyć zanim skończy się sezon. Uwielbiam tak wygrzewać plecki 🙂
Przemysł chemioterapeutyczny jest tak rozwinięty, że nikomu niestety nie opłaca się propagować badań nad amigdaliną… Swego czasu również się w to zagłębiałam. Bardzo ciekawe są te badania.
A czereśnie uwielbiam!! Oczywiście jeść, bo zdarza mi się je na morgi zbierać z podłogi (rozdeptane!) jak się dzieciaki rozsmakują 😉 Degustatorzy jedni 😉
o właściwościach anty rakowych wiedziałam, szkoda że nie mam ich w tym roku w swoim ogródku, i są takie drogie, ale zamknęłam kilka kilogramów w słoikach.
A ten termofor koniecznie muszę sobie uszyć, bo dzisiaj pestki wyrzuciłam.
PS. Ania jak nie pisała to nie, a teraz nas zasypuje :), czekam na wrażenia i zdjęcia z Paryża
z tym Paryżem, to jeszcze trochę dystansu muszę nabrać 🙂
Aniu a jak wykonac taki termofor? Zbieramy pestki myjemy I zszywamy podudzeczke? Bo ja nigdy o takim o dziwo nie slyszalam a pomysl mi sie bardzo podoba 🙂
Aniu, w jakim programie dodajesz napisy?
Jaki genialny pomysł! Niech no dorwę jeszcze czereśnie w tym roku a zacznę zbierać pestki 🙂
Dawniej koło mojego rodzinnego domu rosła czereśnia. Pamiętam, że mama robiła kompoty – cóż to był za cudowny smak!
O tak! Kompoty z czereśni to był rarytas.
Ja w sumie tak średnio lubię czereśnie, a jeśli już to te takie pomarańczowe 🙂
Przegladam twojego bloga zawsze na tablecie i odkąd jest nowa wersja bloga to nie wyświetlają mi się polskie znaki, zamiast nich sa puste miejsca. Czy moglabys to jakoś naprawić? I czy sa inne osoby z takim problemem?
Pozdrawiam ciepło 🙂
A mi lekarz zabronił jeść ze względu na problemy z woreczkiem żółciowym 🙁
Ja i moja rodzina po zjedzeniu trochę więcej czereśni niż mała miseczka mamy problemy żołądkowe a mama w tym roku tak się objadła że miała zatrucie – przepysznego smaku nie można im odmówić ale jak widać nie wszystko jest dla wszystkich. Dieta dla każdego powinna być inna.
Gdzieś czytałam, chyba u Górnickiej, że nie powinno się jeść czereśni przed posiłkiem mięsnym, bo utrudniają jego strawienie. Niestety nie wyjaśniono dlaczego.
Pomysł z poduszeczką bardzo mi się podoba! Tylko najpierw muszę w ogóle zabrać się za jedzenia czereśni, i to w dość dużej ilości ;p
Skąd ty bierzesz sile na te wszystkie równowagi? Jak tak czytam Twojego bloga to czasem zastanawiam się nad tym ile czasu dziennie spedzasz na myśleniu o żywieniu i gotowaniu, tylko po to żeby utrzymać zdrowie w rydzach.
Mnie takie coś by przeroslo 🙂
A ja niestety czereśni/wiśni nie lubię – od dziecka. Nie jestem w stanie się przełamać, nie smakują mi i niedobrze mi na widok tych pestek – taka idiotyczna schiza, ale to silniejsze ode mnie…
Możliwe, że kiedyś w dzieciństwie doświadczyłaś sensacji żołądkowych albo innych nieprzyjemności po ich zjedzeniu i się uwarunkowałaś. Ja tak mam z knedlami ze śliwkami. Nie ruszę za nic w świecie i jest mi niedobrze na samą myśl.
Na szczęście owoców da się unikać, gorzej jakby to była guzikofobia na ten przykład 😉
Świetny post, dowiedziałam się rzeczy, o których nie miałam pojęcia!
I w sumie dziwne bo ja uwielbiam czereśnie a nie jadłam ich już chyba z 5 lat. Może 6 lat temu zjadłam ze 30 kg i starczyło mi na pół dekady? 😀
:)) 30 kg? ja tak kiedyś objadłąm się mandarynkami , no trochę mniej ich było, ale zjadłam bardzo dużo i mam dość na całe życie 🙂
Jak mozna jest pestki czy to czereśni, czy innych owoców? Nie rozumiem tego. Zęby można sobie przecież połamać 🙂
jeść 🙂
Moja mama stosowała to w pierwszym stadium raka (guz się wchłonął) i jestem pewna,ze chodziło o rozbijane młotkiem jądra pestek moreli,wyglądają jak migdały 🙂 a czereśnie o wiśnie mielone są na proszek , można go dodawać do soku, sałatki, taką szczyptę solidną. Sama kupuje już gotowe jądra przez internet, nie chcę załatwić się jak mama…
Czereśnie uwielbiam od zawsze 🙂 Ich kolor, smak, zapach działa poprawia mi humor, a skoro jeszcze są zdrowe, to tym lepiej.
Nie zdążyłam skomentować tekstu o pudelku, a szkoda, bo był jednym z lepszych jakie ostatnio czytałam. Zwróciłaś uwagę na rzeczy, o których nawet nie pomyślałam jak np. stosunek do ciała. Od tego czasu nie otworzyłam tej strony i myślę, że nie ja jedna. Statystyki im mogły trochę spaść 😛
Nie każdy do gimnazjum chodził 😛 Co nie zmienia faktu, ze czereśnie uwielbiam, a od dzisiaj zacznę sumiennie kolekcjonować pestki 🙂
Ciekawostka: na herbatce z szypułek czereśni można zbić majątek, z tego co widzę po sklepach…
W Yves Rocher mają nawet gotowy preparat z tych szypułek.
Zaiste.
Właśnie wygooglałam,niezly schemat 🙂
Świetny pomysł z tą poduchą, za rok zrobię 🙂
Uwielbiam czereśnie, mogę je jeść kilogramami 🙂 Fantastyczny pomysł z tą podusią!
Zabieram się za swoje czereśnie :D.
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, aby stosować pestki jako termofor… to jest genialne! Szkoda, że jeszcze nie mogę ruszyć się z domu, ale może uda mi się kogoś namówić do kupienia mi czereśni – kocham ich smak 😉 A taki termofor z pewnością się przyda.
Superowy pomysł z termoforem i zimnym okładem . Właśnie za to Cię „kocham ” Aniu 😉
Kurde geinialny patent !! Pojecia nie mialam o termoforze ani o pestkach , o ogonkach kiedys czytalam ze wlasnie francuzki tak utrzymuja swoja wage robiac napar z ogonkow ,wielkie dzieki !
Proszę uprzejmie, taki termofor to mistrzostwo świata 🙂