Uff, wreszcie mam moment na napisanie motywacyjnego poniedziałku 🙂 Wieczorem powinna pojawić się niespodzianka, ale nie wiem, czy wszystkie ogniwa wspólnie zadziałają na czas 😉
Zastanawiam się, czym jest dla Ciebie porażka. Ja rozpatruję ją tylko w dwóch kategoriach – poddania się, oraz niewyciągnięcia konsekwencji z popełnionych błędów. Cała reszta z klęską czy porażką wiele wspólnego dla mnie nie ma. Jeśli coś mi się nie powiedzie, staram się wyciągać z tego lekcje. Nie miewam dotkliwych porażek – zdarzają się lekcję, za które płacę bardzo słono 😉
Pierwsze firmy Forda splajtowały, Michaela Jordana nie chcieli w drużynie, a Churchill trafił do niewoli jako jeniec. Książkę Kinga wszyscy odrzucali, a Walt Disney usłyszał, że nie ma wyobraźni. Co łączy te wszystkie osoby? To, że nie potraktowali porażki, jako porażki, a wyciągnęli z niej wnioski i poszli dalej, do przodu.
Kiedy słyszę, że ktoś boi się podjąć jakiegoś ryzyka, najczęściej paraliżuje go strach przed porażką. Ale czy nie jest, że największą porażką jest brak podjęcia akcji? Wszystko inne, to cenne lekcje. Idąc za tym tokiem rozumowania, porażka nie istnieje, a zatem nie masz czego się bać. 🙂
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostan obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂
Lubisz – zalajkuj 😉
Uściski, Ania
No, ale też nie uciekajmy od przeżycia tej porażki, kiedy ona nastąpi. Bo udając przed sobą, że nasze życie jest wolne od bólu i porażek, wszystko zawsze nam się udaje i "nic się nie stało", wpadamy w ślepą uliczkę. Kiedy się stało, to się stało i trzeba z tym stanąć twarzą w twarz, nawet, jeśli jest to spektakularny fail, który prędzej czy później każdemu z nas się przytrafia. A później można z tego wszystkiego wyciągnąć nauczkę i podziękować losowi że mieliśmy szansę czegoś się dowiedzieć. Bo wszystko, co się nie udało, jest lekcją, to prawda:)
o tak, uciekanie od problemu jest słabą opcją 🙂
Musze sobie to wbić do głowy.. Bo ja ciągle boję się, że coś schrzanie, że coś mi nie wyjdzie, że się nie uda.. Ciągle mnie to zatrzymuje.. Ania, mam takie dziwne pytanie, sory że Ci głowę zawracam.Widziałam twój post odnośnie gronkowca i tego wyleczonego psa. I tu chodzi o mojego psa, jest to pies alergik. Jak tylko zaczyna się wiosna/lato to ona zaczyna sie drapać, gryżć. Nie ma pcheł ani robaków. Zaczyna się drapać i ostatnio wygląda jak jakiś biedny pies, w niektórych miejscach wydrapała sobie placki gdzie nie ma sierści. Nie można jej dać zastrzyku na to na razie,… Czytaj więcej »
Zacznij szukac rozwiązania od sposoby żywienia psa. Nie wiem, czy to roziwąże problem, ale alergie może być spowodowana m.in tym co pies je. Jeśli Ania nie ma nic przeciwko – polecę forum Barfny Świat:
http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=994
Małgosia
No nic, dzięki za odpowiedz:)
Dzięki Małgosia za odpowiedz. Właśnie zaczęłam patrzeć na to ostatnio co ona je. Dzięki za polecenie poczytam to forum.
Hej! To może być coś grzybicznego – koniecznie jedź do weta. Leki pomogą.
Zawsze mnie dziwi jak opinia innych może podciąć skrzydła, dlatego podziwiam wszystkich tych ludzi, którzy dążyli wciąż do postawionego sobie celu. Disney usłyszał, że nie ma wyobraźni, Rowling, że jej książka się nie sprzeda, a po Einsteinie nikt nie spodziewał się dwóch nagród Nobla – żadne z nich się nie poddało i pokazało, że można przekroczyć samego siebie i uprzedzenia innych.
Aniu, zawsze sprawiasz, że się uśmiecham – dziękuję!
Miłego dnia!
🙂 i wzajemnie 😉
Święta słowa Aniu! Niestety często zdarza mi się nie podejmować jakiś działań ze strachu, że się nie uda. Kiedy przydarzy mi to znowu przypomnę sobie ten tekst 🙂
Okey, dobra motywacja na dziś 🙂
Piszę pod najnowszym tekstem. Bardzo mi się podobało Twoje podejście do luksusu. Bardzo podobało mi się, że mogłam Cię poznać, a przynajmniej zobaczyć na żywo. Żałuję, że nie dało się bardziej pogadać, ale i tak bardzo było miło. Na żywo zyskujesz +100 do sympatyczności 🙂
Się zaczerwieniłam 🙂 A czas, jak najbardziej miło i szalenie pozytywnie 🙂
Też staram się wyciągać lekcję niż umartwiać się porażką;).
Dokładnie, trzeba czerpać nauki ze swoich błędów, wtedy nawet jak nam coś nie wyjdzie, to przynajmniej próbowaliśmy.
A co z tymi błędami? Czy sztuka jest uczyć się na własnych, czy na błędach innych ludzi? 🙂
"Nie trafiłem ponad 9000 rzutów w mojej karierze.
Przegrałem prawie 300 gier.
26 razy nie trafiłem decydujących piłek w meczu.
Ponosiłem porażki raz po raz przez całe moje życie.
I to właśnie dlatego osiągnąłem sukces.."
Michael Jordan
Miałam ten cytat na wygaszaczu w telefonie. Patrzyłam na niego za każdym razem, gdy popełniałam błąd. Dzięki niemu wciąż je popełniam, ale z każdym jestem bliżej sukcesu.
genialne!
Aniu, byłaś ostatnio u mnie na wykładzie z emocji i motywacji? Bo były dokładnie te same przykłady osób, które przezwyciężyły początkowe słabości 😀
Sama ostatnio podjęłam praktycznie z góry skazaną na niepowodzenie walkę, ale przynajmniej mam świadomość, że zrobiłam wszystko co mogłam. Gdybym tego nie zrobiła to pewnie miałabym teraz wyrzuty sumienia,a już z pewnością zastanawiałabym się, co by było gdyby… A tak to mogę spojrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć, że nie mam sobie w tej kwestii nic do zarzucenia.
Nie mogę się doczekać co będzie wieczorem 🙂
Dla tych mało zmotywowanych – dobry, krótki film. Na temat motywacji do studiowania, ale oczywiście każdy w potrzebie zrozumie go inaczej, tak jak potrzebuje. Może Ania uzna go za warty dołączenia do posta, w końcu dzisiaj jest motywacyjny poniedziałek 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=edOIw5PTN1A
Dla mnie porażka jest często czymś złym 😐 Wtedy kiedy bardzo się staram ale i tak to niewystarcza i właśnie to nazywam porażką .A tak już nie nawiązując do tematu to co powiesz na napisanie postu na temat szczerości ? 🙂 Czytam twojego bloga już od dłuższego czasu i muszę przyznać że lepiej dzięki tobie patrze na świat 🙂 Więc bardzo interesuje mnie twoje zdanie na ten temat, bo od dłuższego czasu widzę jak bliskie mi osoby ( przyjaciółki ) zatajają pewne rzeczy i to nie błahostki, a czasami wolą powiedzieć między sobą. W takich sytuacjach zastanawiam się czy to… Czytaj więcej »
"And suddenly you just know…it’s time to start something new and trust the magic of beginnings.” (Meister Eckhart) Przed chwilką go znalazłam, błyskawicznie zapalił we mnie iskierkę motywacji, ale to wciąż za mało, nadal jestem zablokowana, bujam się, dryfuję, czekam na pomyślne wiatry i oddaję się marzeniom. One nie zawodzą, jeśli ludzie z otoczenia nas nie wspierają, to przynajmniej w marzeniach możemy sami się wspierać emocjonalnie. Są cały czas w głowie, pojawią się w sprzyjającym momencie już uzewnętrznione. Uwielbiam takie projektowanie rzeczywistości marzeniami. Ale żeby zacząć działać na poważnie, trzeba wystartować z wysokim poczuciem własnej wartości, inaczej załamanie przy najmniejszym… Czytaj więcej »
ciekawe spostrzeżenia 🙂
Ania- świetny post:) Nie można bać się porażki, bo lepiej żałować że się coś zrobiło niż żałować że się tego nie zrobiło i nie patrzeć na innych.Zawsze chciałam wziąć udział w teleturnieju muzycznym, ale wszyscy myśleli że żartowałam, no bo ak, tak d telewizji to wstyd, a ja chciałam to potraktować ako zabawę i sprawdzenie siebie.Wiec kiedy nadarzyły się eliminacje-poszłam, żeby zobaczyć chociaż jak wyglądają. Po miesiącu okazało się że się dostłam. Pojechałam, doszłam do 3 rundy, nie wygrałam dużo, ale udowodniłam sobie że potrafię spełniać marzenia nie patrząc na innych i nie bojąc się porażki(mogłam dostać takie piosenki których… Czytaj więcej »
Dobrym przykładem będzie chyba moja historia ze śpiewaniem. Kiedy miałam ogromne pokłady dobrych myśli, pozytywnego nastawienia, motywacji i chęci działania. Parę razy usłyszałam od rodziny, że ładnie śpiewam, dlatego kiedy w podstawówce organizowali występy od raz się zgłosiłam do śpiewania. Pierwszy występ- porażka, śpiewałam zdecydowanie z szybko do melodii. No trudno, może trema mnie ogarnęła i nie wyszło jak trzeba. Drugie podejście- też nie wyszło. No trudno. Trzy lata później, nadal wierząc, że ładnie śpiewam (tym bardziej, że sama słyszałam poprawę w technice śpiewania) postanowiłam wziąć udział w konkursie. Nic wielkiego (gminny konkurs piosenki). I zajęłam ostatnie miejsce. Rok później… Czytaj więcej »
taka redefinicja przeszłych doświadczeń może mi dać prawdziwego kopa do działania. ja mysle zresztą że nie chodzi nawet o to, żeby się porażki nie bać, ale żeby ten strach przezwyciężać, żeby działać i próbować nowych rzeczy pomimo wszystko
sometimes you win sometimes you learn…
Czyli mam iść na ten mega ciężki egzamin (ustny) ,do którego nie jestem dobrze przygotowana i którego piekielnie się boję? Zostały 4 dni, tryliard stron do przeczytania i sryliard do powtórzenia, a mnie paraliżuje strach i już zaczynam kombinować czy nie pójść od razu we wrześniu… Jeszcze nie zdarzyło mi się nie zdać ustnego egzaminu i jak sobie wyobrażę egzaminatora, który mówi mi "no niestety, 2!" to umieram! Pomocy, dajcie kopa :).
a co Ci szkodzi 😉 ?
nic nie stracisz, a możesz zyskać! a na ustnym łatwiej zakręcić egzaminatora piękną gadką o niczym, niż na testowym 😉
a w ogóle 4 dni to kupa czasu 😀 mam w tej sesji 7 egzaminów w 9 dni i uczę się na bieżąco 😉 dasz radę!
Mogę stracić tyle , że będę miała w indeksie 2, a jak bym poszła na drugi termin to w indeksie będzie tylko ocena z drugiego terminu :P. Ale macie rację, dam radę, a w 4 dni mogę sporo zdziałać. Poza tym wiem, że byłabym na siebie strasznie zła gdybym się poddała i to bym mogła już postrzegać jako porażkę. Nie ma opcji, musi być dobrze 😉
Nie ma porażek, są tylko informacje zwrotne 🙂
Moje zdanie jest takie samo – nie ma czegoś takiego jak porażka póki podjęte są jakieś działania. Siedzenie na dupie i zamartwianie się, myślenie co by było gdyby – to jest dla mnie porażka.
King to chyba słaby przykład wyciągania wniosków. Żona namówiła go na rozbudowanie starego opowiadania. Napisał więc trilerek, nie chcieli go długo wydać, aż w końcu się ktoś zgodził i 'Carrie' stała się hitem. Potem już bili się o jego historie, a on został alkoholikiem i przygodnie wciągał kreski przed maszyną:P Godne uwagi w jego życiorysie jest chyba tylko wyjście z nałogu – znów za sprawą żony i dzieci. 'Carrie' to składowa talentu i ślepego trafu.
a ja jak zwykle bardziej pesymistycznie podchodzę do tematu, ale z podobną konkluzją, bo na pulpicie mam cytat Orwella:
"Bo lepsze jest działanie od bierności. W grze, jaką prowadzimy, nie możemy odnieść zwycięstwa. Ale niektóre przegrane są mimo wszystko lepsze od innych."
(de)motywator w stylu Wrony (;
Ostatnio czytałam książkę pt. "Polywood" czyli biografię kilku osób, które pochodzą z Polski i byli inicjatorami przemysłu filmowego w USA. I byłaś zdziwiona, że na początku drogi każdej z tych osób było wiele porażek, a oni się nadal nie poddawali 🙂 I chyba to właśnie cecha wspólna osób wybitnych – nigdy się nie poddają, a porażka to tylko sposób, żeby móc wypróbować nowej drogi 🙂 Kupuję ten sposób myślenia 😉
i ja też kupuję! 🙂
Świetny post. 🙂 W zupełności się zgadzam z Twoją wypowiedzią jak i ze. znanymi słowami wyżej wspomnianego M. Jordana – ''Mogę zaakceptować porażkę, ale nie zaakceptuję braku próby.'' myślałam nawet o takim tatuażu – motywuje mnie 🙂 to jest prawda, bo jednak nic nie stracimy jeśli spróbujemy a możemy wiele zyskać. Poza tym wyżej wymienione osoby to świetny przykład. Na szczyt wchodzi sie po szczeblach, z których nie raz sie spada. 🙂 ale jeśli naprawdę czegoś chcesz to będziesz to mieć – nie poddasz sie i będziesz o to walczyć mimo upadków 😉 także apel do wszystkich – nie traćcie… Czytaj więcej »
pozdrawiam również 😉
Ja niestety należe do tej grupy, ktora za bardzo boi sie porazki i ciezko mi ruszyc do przodu…
zacznij od małych kroczków, np. regularnych ćwiczeń (może wieczorny jogging?), nauki jakiegoś nowego języka, wstawania wcześnie rano lub innych rzeczy, które np. pomogą ci osiągnąć cel (jeśli oczywiście taki posiadasz) i wyjść poza swoją strefę komfortu. im więcej takich (pozornie) małych kroczków tym większa satysfakcja i większa ochota na wyznaczenie sobie nowych celów w życiu, nie będziesz miec też wrażenia, że stoisz w miejscu. najważniejsze to się nie zniechęcać i być upartym.
uwielbiam twoje motywujące posty! 🙂 za tydzień będę mieć egzamin na studia z architektury i niestety, chodziłam na rysunek tylko rok i no nie jestem najlepsza (myśle po prostu obiektywnie), ale w sumie gdybym się na rysunek nie zapisała, to nie znalazła bym swojego celu w życiu i tego co na prawdę chce robić w przyszłości. Chociaż wiem, że są bardzo słabe szanse, że się dostanę (niektórzy po 3 latach rysunku się nie dostają), to i tak jestem szczęśliwa, że chociaż spróbuje, a jak się nie uda to za rok i tyle 🙂 w sumie najgorsze w porażce jest patrzenie… Czytaj więcej »
Dobrze przeczytać taki tekst. Ja powoli się uczę tego,ze porażka jest jedynie przystankiem w drodze do sukcesu.