To trochę dziwne, że jeszcze nie stworzyłam takiego wpisu, bo to bardzo istotne! Czasami widzę, że pewne wpisy na moim blogu są źle zrozumiane. Tak jak np. tekst ” Religia jak penis, czyli jak to jest z moją wiarą„
Mam naturę kogoś, kto lubi podważać oczywistości i dociekać prawdy. Być może dlatego nie znalazłam porozumienia z książkową, akademicką nauką. Jeśli lekarz nie jest mi w stanie odpowiedzieć po co mi coś zapisuje to…co to za lekarz? 🙂 Jednocześnie mam ogromną wiarę, chociaż nie zawsze taka była. To wiara najważniejsza z najważniejszych – w siebie.
Wierzę też, że nie jesteśmy istotami cielesnymi z duszą, a istotami duchowymi posiadającymi ciało. Z tego też powodu, bez żadnych oporów podpisałam zgodę na wykorzystanie moich organów po śmierci i jeśli to ma jakoś pomóc nauce – mogą mnie pociąć, przemielić, pokroić – mam to gdzieś.
Wierzę, że nasza planeta jest planetą samoregulującą się. Pewne rzeczy które się dzieją, katastrofy związane z pogodą – cóż, mogą nam się wydawać wielkimi tragediami, ale w większości my to wszystko prowokujemy. Z punktu widzenia całej planety, nasz gatunek nie jest powalająco istotny i sądzę, że jeśli zaczniemy jej poważnie zagrażać, to ona wyeliminuje nas. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jesteśmy tworem ewolucji, Boga czy eksperymentem genetycznym „starożytnych kosmitów”. Swoją drogą – wszechświat jest ogromny i trzeba mieć ogromne ego aby myśleć, że jesteśmy jego pępkiem, my, jako ludzkość. Otóż nie, nie jesteśmy.
Nie boję się śmierci. Dużo o niej myślałam, kiedy na pierwszym roku diagnozowano mnie w kierunku nieuleczalnej, genetycznej choroby i mówiono, że tacy ludzie nie dożywają do 40-tki. Wierzę, że jesteśmy jedynie odnawialnym zasobem i przyjmuję to z pokorą.
Jednocześnie nie wierzę w nieuleczalne choroby. Są tylko nieuleczalni ludzie. Możliwe, że nie znamy jeszcze mechanizmów leczenia niektórych z nich – ale to nie znaczy, że są nieuleczalne.
Wierzę, że zawsze mamy wybór. Że nie ma sytuacji beznadziejnych. Kiedyś tak postrzegałam swoją. Nie ma sytuacji bez wyjścia.
Nie lubię ludzi którzy użalają się nad sobą. Sama się użalałam. Nie lubię ludzi którzy próbują wzbudzać czyjąś litość, współczucie. Lubię ludzi, którzy o siebie walczą.
Nie lubię ludzi, którzy negują zanim się przekonają. Ostatnio czytałam wiele o terapii Gersona. Konkretnie o piciu ogromnej ilości soków i lewatywach z kawy. Pod artykułem masa komentarzy „to ja poproszę o potwierdzenie wraz z wynikami badań, że ktoś się wyleczył”, „to terapia dla bogaczy”, „i to ma mi niby pomóc?” „po co mam się tym męczyć”.
Mega fejspalm dla idiotów. Nie rozumiem ludzi, którzy szukają wymówek żeby czegoś nie robić, zamiast powodów aby to ZROBIĆ. Zaskakujące, że ludzie nie mają takich wątpliwości kiedy serwuje im się chemio i radioterapię, a kiedy ktoś proponuje im soki ze świeżych warzyw to już tak.
Świat stoi na głowie.
Kiedy jestem gdzieś gościem, to staram się szanować zwyczaje, tradycje i poglądy kogoś, kto mnie gości. Dlatego nie rozumiem oburzenia mniejszości religijnych na zakazanie uboju rytualnego. Kochani, nikt Wam tego nie zakazuje. Chcecie to robić, to róbcie. W SWOICH krajach.
Niedługo Europa przestanie być kontynentem chrześcijańskim. Muzułmanie nie muszą walczyć z nami mieczami – wystarczającą broń mają w spodniach – oni mają po siedmioro, ośmioro dzieci. Szybko nas wyprą, mamy niski wskaźnik narodzin. Dlatego martwi mnie polityka kraju, która bardzo utrudnia powiększanie rodzin. Nie mam nic przeciwko Muzułmanom – szanuję wyznawców Islamu. Martwią mnie jedynie jego radykalne odmiany i wprowadzanie prawa szariatu tam, gdzie mają większość.
Denerwuje mnie polityka socjalna. Zabiera się komuś, komu powodzi się ciut lepiej niż człowiekowi o najniższych zarobkach, aby dać biednemu. Rezultat jest taki, że biednemu „nie opłaca się wstawać za 6 zł/h, bo ma zasiłek” a ciut zamożniejszy nie ma motywacji aby być bogatszy (bo zabiorą mu w podatkach). Jedynie bogaci sprytnie ukrywają dochody.
A ja chciałabym żyć w kraju, który zachęca to zakładania firm. Zachęca się ludzi do tego, aby się bogacili po to, aby żyło się lepiej zarówno im, jak i innym ludziom którym dadzą pracę. Chciałabym żyć w kraju, w którym nie muszę być ubezpieczona na zasadach kogośtam. Decydując się na życie w społeczeństwie decyduję się jednak na pewne kompromisy.
Wierzę, że nasze myśli mają ogromny wpływ na to, czym jesteśmy i w jakim miejscu się znajdujemy. Mogę nawet napisać, że to WIEM na 100%. Jeśli zepnę tyłek i skończę książkę, to wkrótce będzie można przeczytać o eksperymencie który każdy może zrobić w domowych warunkach, aby się o tym przekonać.
Wierzę też, że nie można pracować tylko nad ciałem, albo tylko nad duszą czy umysłem. Pracując nad jednym tworzymy reakcję łańcuchową i pracujemy nad innymi sferami.
Nie wierzę , że można być złym człowiekiem. Można być człowiekiem, który robi czasem złe rzeczy. Myślę, że wszyscy jesteśmy dobrzy a zło jest jedynie brakiem dobra, tak jak ciemność jest brakiem światła.
Lubię czytać ten blog, tutaj zaczęła się moja przygoda z rozwojem. To prawda, że nie da się na dłuższą metę rozwijać tylko w jednej sferze. jak zaczęłam świadomiej żyć swoim życiem, to zaczęłam lepiej się odżywiać i biegać. Wszystko jest elegancko powiązane. Nie mogę doczekać się książki!
Brawo!
duzo prawdy mówisz, ale z kilkoma sie nie zgadzam , np z tym ze nie ma syt bez wyjscia. moze i nie ma ale napewno nie takich zeby nikogo nie zranić.
wyjście zawsze jest, ale każdy wybór niesie za sobą jakieś konsekwencje. Nie da się żyć tak, aby nikogo nie ranić. Wiem, bo próbowałam – w efekcie najbardziej ranisz siebie 🙂
wracam własnie z tygodniowych wakacji w Holandii – na każdym krok Arab!
z wieloma punktami się zgadzam. Aniu, jesteś moją inspiracją w pewnych względach ! 😀
bardzo, bardzo podobnie myślimy:)
Aniu, uwielbiam Cię <3
Propsy, propsy Aniu 🙂
jeśli nie w całości, to w zdecydowanej większości zgadzam się z twoim patrzeniem na świat i po raz kolejny cieszę się, że jakimś cudem trafiłam na ten blog. jedyny w swoim rodzaju, bo piszesz rzeczy mądre i naprawdę przydatne. podajesz na tacy pewne proste rozwiązania (bo życie jest proste) i albo ktoś je przyjmie, albo odrzuci. Anno, jesteś świetna w tym co robisz. ja także mam naturę podważania utartych "prawd". staram się nie być bezrefleksyjna i nie przyjmować wszystkiego "bo tak". dlatego też między innymi nie jestem wierząca, w sensie religijnym. nie umiem bezwarunkowo przyjąć wszystkiego, co mi się w… Czytaj więcej »
w takim razie dzięki za "okejkę" 🙂 też mamy ze swoimi znajomymi pewne powiedzenia które ze wzgędu np. na konktektst w jakim powstały są zrozumiałe tylko dla nas 😉
Planeta samoregulująca, pisałam o tym cały rozdział magisterki – zdanie na ten temat mam bardzo podobne:)
Na sprawy polityczne patrzę trochę inaczej, może za bardzo optymistycznie, ale ja po prostu wierzę w dobro (nawet polityków 😉
ja nie uważam, że o ni są źli i nie mam nic przeciwko polityce socjalnej. Chciałabym tylko, aby była ona motywująca dla ludzi w trudnej sytuacji, a nie demotywująca lub motywująca do np. ukrywania dochodów, bo jak ktoś będzie za bogaty o 20 zł to straci np. rodzinne.
Także czekam na Twoją książkę i co do religii i Islamu w zupełności się z Tobą zgadzam.
Świetnie piszesz 🙂
Nachorowałaś się i nadal masz ciężko, więc powinnaś być przykładem, że każdy sobie może poradzić, jednak nie zgadzam się, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Czasem nie ma możliwości znaleźć drzwi, ale tylko/aż zrobić szparę lub wręcz małe okno i tak sobie pomóc. Promienie słoneczne dające ukojenie czyli ułatwianie, choć nie rozwiązanie problemu. Tak samo bywa w sytuacjach niezwiązanych ze zdrowiem.
Co do ostatniego akapitu: uważasz, że człowiek rodzi się dobry?
ja napiszę, tak jak mówiono mi na studiach – każdy człowiek z natury jest dobry, i taki oczywiście się rodzi:) Paulina
Ja na studiach spotkałam się z wersja, że rodzi się dobry, czystą kartką lub już lekko określony (zarówno ze złem i dobrem w sobie). Wierzę w ostatnią wersje.
zrobienie szpary też jest jakimś wyjściem, tak jak brak decyzji jest decyzją 🙂 Uważam, że każdy człowiek rodzi się zaprogramowany na dobro, jednak czasami pod wpływem rodziny, środowiska i innych czynników o tym zapomina.
Wiesz, jak wygląda zakładanie firmy w stanach? Idziesz do jednej pani w urzędzie, dajesz jej pieniądze, które są przewidziane, za wszystkie formalności związane z założeniem firmy i ją masz. Nie musisz biegać po X ilości urzędów i donosić papiery, których, jak wiadomo nigdy dość. Do tego, jak jesteś przedsiębiorcą to automatycznie płacisz mniej za rachunki, bo 'jesteś przedsiębiorcą- dajesz pracę innym- państwo musi cię wspierać'. Jak nie płacisz podatków to masz przerypane. I nie ważne, czy jesteś celebrytą, czy zwykłym szarym obywatelem. Piszę Ci to dlatego, że moja rodzina miała w Stanach przez pewien czas swoją firmę, wrócili do Polski… Czytaj więcej »
Fajnie, że napisałaś o znanymi Ci przykładzie, ja to znam bardziej z różnych książek o praktycznym zakładaniu własnego biznesu. Kontrasty Polska-USA są ogromne. Czymś, co mnie blokuje jest historia znajomych rodziców mojej koleżanki, którzy wskutek nieuzasadnionego donosu nieuczciwej konkurencji stracili część dobytku "do wyjaśnienia sprawy". Ta się przeciągała, syndyk wszystko zlicytował a potem okazało się, że zarzut był bezpodstawny. Zostali z długami w trakcie procesu o odszkodowanie ;(
Faktycznie w Stanach biurokracja bywa mniej uciazliwa, jednak uwazam, ze demokracja socjalna jest systemem znacznie dojrzalszym i przewyzszajacym demokracje kapitalistyczna. Mysle, ze jesli mieszka sie i pracuje w danym kraju, przyczyniajac sie tym samym do jego wzrostu i rozwoju, placi podatki,to panstwo powinno zabezpieczyc pewne strefy zycia. Dla mnie czterema podstawowymi sa edukacja, rowniez na poziomie wyzszym,opieka zdrowotna, ubezpieczenie emerytalne i pomoc finansowa dla tych, ktorzy moga miec mniej szczescia i okresowo znajdowac sie bez pracy. Oczywiscie zawsze znajda sie tacy, ktorzy beda starac sie wykorzystac system; bedzie tez grupa osob niezdolnych do pracy z powodu roznych ograniczen, ale jest… Czytaj więcej »
To wszystko jest piękne co piszesz i ja się z tym zgadzam, tylko uważam, że wsparcie socjalne powinno motywować do działania, a nie powodować, że działać się nie opłaca 🙂 Naoglądałam się tylu kombinacji alpejskich wykonywanych przez studentów żeby wyrwać stypendium socjalne, że nic mnie już nie zdziwi 🙂
Teraz rozumiem! Tez mnie strasznie wkurza kombinatorstwo, nieuczciwosc, roszczeniowosc, naciaganie i wykorzystywanie systemu :(. Niestety tacy ludzie zawsze beda… Wierze(!)jednak, ze sa w mniejszosci. Moim mottem jest, ze zly przyklad nie jest dla mnie przykladem :), ale mozna z niego czerpac nauke przez rewersje 😀
A ja jestem za tym, żeby takie furtki kombinatorom po prostu zamknąć i nie traktować kryterium socjalnego jako jedynego kryterium, wystarczy do tego dodać (w przypadku studiów) choćby przyzwoitą średnią
Mysle, ze to domykanie furtek ma miejsce (mam na mysli szersza skale niz Twoj przyklad), niestety odbywa sie powoli, i jest raczej, jak wywazanie drzwi. Caly czas tez otwieraja sie nowe furtki, gdzieindziej :). Robi sie z tego taki przeciag biurokratyczny 😉
Co do stypendiow, to zdecydowanie jednym z kryteriow powinny byc osiagniecia. Mysle, ze frekwencja tez.
świetny tekst Aniu, mimo że nie w pełni się ze wszystkim zgadzam. lubię czytam Twoje przemyślenia na różne tematy, a masz taki dar jak widać, że potrafisz to wszystko ładnie, zgrabnie zebrać "do kupy":)
a ten eksperyment o którym mówisz, to ten z ryżem?
I tak i nie 🙂 Bazą jest ryż, ale w ciągu ostatnich 6 czy 7 lat robiłam ten eksperyment tyle razy, że dokonałam w nim wielu modyfikacji i przerobiłam bardzo dużo wariantów 🙂
oj to zapowiada się ciekawie:)
zgadzam się z Tobą praktycznie w każdej kwestii, szczególnie tych o zarobkach, tworzeniu miejsc pracy oraz muzułmaninach zamieszkujących europę
Wiesz, poza tym, że w kilku kwestiach się z Tobą naprawdę zgadzam, to muszę przyznać, że skłoniłaś mnie do przemyślenia sobie kilku innych 🙂 lubię to, że masz własne zdanie niemal na każdy temat i, co najważniejsze, potrafisz je uzasadnić i poprzeć racjonalnymi argumentami 🙂
"Wierzę, że nasze myśli mają ogromny wpływ na to, czym jesteśmy i w jakim miejscu się znajdujemy. Mogę nawet napisać, że to WIEM na 100%"- ja bym była za jakimś wpisem na blogu, bo mnie ciekawość zżera na ten temat 😀
Ania
hmm, troszkę cierpliwości 😉
Ciężko być cierpliwym ;), jak chce się człowiek dowiedzieć czy ma podobne poglądy w tej kwestii, czy może druga osoba ma jakieś, na które my jeszcze nie wpadliśmy 😉 nie ma jak to "badania porównawcze" i "wielkie odkrycia" 😉
Ania
Ja wierzę, że jesteśmy jak jeden ocean rozlany w miliardy szklanek.
jeśli myślimy o tym samym – ja wierzę, że wszystkie organizmy żywe są ze sobą połączone i wszyscy jesteśmy jednością.
To coś nas łączy 🙂
świetny wpis, powiedziałabym nawet, że najlepszy, oczywiście opinia bardzo subiektywna;)czytając miałam wrażenie, że wyssałaś mi te myśli z głowy;)
zgadzam się w 100% procentach
Mamy dość podobną filozofię życia. Ja dodam jeszcze jedno: wierzę, że człowiek ma nieograniczony potencjał brak mu czasem chęci, aby go wykorzystać. To jest chyba najbardziej frustrujące. Mamy jedno życie i musimy je jak najlepiej wykorzystać. A ja zaczynam blogowanie :):) Muszę jakoś uporządkować myśli a to wydaje się dobrym pomysłem. Dodaję do linków 🙂
uznałam to za truizm, ale też w to wierzę 😉
Czy ja wiem czy taki truizm. Ludzie widzą w okół siebie mnóstwo ograniczeń. Bez przerwy słyszę: to nie dla mnie, ja tego nie umiem . Jednak jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się odmienia, gdy odkrywają, że można. Trzeba przeskoczyć tylko wewnętrzne bariery.
miałam na myśli to, że to truizm dla mnie 😉
Uwielbiam!!!
Aniu, co za piękne słowa i mądre przemyślenia. Możesz być przykładem dla wielu! Tekst bardzo refleksyjny, lubię do Ciebie zaglądać, ściskam!:)
Rzeczywiście, brakowało takiego wpisu u Ciebie:) nie zawsze się ze wszystkim z Tobą zgadzam, ale świat chyba byłby nudny, gdyby wszyscy myśleli to samo, w każdym bądź razie wydaje mi się, że masz naprawdę piękne wnętrze i cieszę się, że jakiś czas temu trafiłam na Twojego bloga 🙂
dziękuję wszystkim za ciepłe słowa! 🙂
prócz punktu "nie boje się śmierci" (choć tu nie chodzi o to że sie boję o siebie, tylko o moich bliskich) wszystko sie pokrywa z moimi poglądami 🙂
Dawno tu nie zaglądałam- mój błąd. Z większością Twoich przekonań się zgadzam, jednak niestety- są źli ludzie według mnie… nawet dużo przeraźliwie złych ludzi.
nie spodziewałabym się, że jeszcze w ogóle tam zaglądasz 😛
Bardzo mądry post, właściwie w każdym punkcie się zgadzamy. Jedynie w kwestii śmierci nie, ja się boję, ale jestem w innej sytuacji- macierzyństwo zmienia patrzenie na świat, szczególnie jeśli wychowuje się dziecko samemu.
WOW, intrygujesz mnie i inspirujesz jednocześnie.
mądra z Ciebie dziewczyna 🙂
Ogolnie sie zgadzam, oprocz tego zakladania firm — w Niemczech kilka lat temu rzad zachecal ludzi do zakladania firm, i nawet dawal zapomoge. Niestety byl to wielki niewypal poniewaz duza czesc tych firm nie utrzymala sie na nogach i popadla w bankructwo. Teraz rzad zmienil taktyke i przestal wychwalac zakladanie wlasnych firm jako rozwiazanie wszelkich problemow.
nie traktuję firmy jako
"leku na całe zło', jestem nawet przeciwna dotacjom do firm! Chodzi mi tylko o zaporowe składki 🙁
"Nie wierzę , że można być złym człowiekiem. Można być człowiekiem, który robi czasem złe rzeczy. Myślę, że wszyscy jesteśmy dobrzy a zło jest jedynie brakiem dobra, tak jak ciemność jest brakiem światła."
Doskonale napisane 🙂 Przeczytałam z przyjemnością!
A ja wszystkim czytelnikom życzę jak najwięcej ludzi wokół siebie takich jak TY. Ile ja bym dała, żeby obok mnie była choć jedna przyjaciółka podobna do Ciebie, z Twoim podejściem do życia i świata, bo puki co otaczają mnie w większości ludzie, którzy ściągają mnie tylko w dół. Twoje notki nie raz dały mi w twarz bądź kopniaka w tyłek i dziękuje Ci za to, dzięki nim wracam do mojej wiary w dobro, pozytywy i siebie, która zaczęła się zatracać w liceum a kompletnie znikła na studiach. I choć nie zawsze się z Tobą zgadzam, nie zawsze mam chęci i… Czytaj więcej »
Zamiast spać to ja Cie czytam 😛A ja uznaje nie które choroby za nie uleczalne. Bo tak jest, że na obecny stan medycyny pewne choroby nie sa uleczalne, choć pewnie w dalekiej przyszłości te nie uleczalne bedą uleczalne, za to pojawią się nowe choroby 😛 Słyszałam czy czytałam, w co wierze, że niektóre choroby mogłyby by być uleczalne już teraz, ale koncerny farmaceutyczne robią wszystko by zdusić wszystkie odkrycia, bo dzięki chorobom zarabiają miliony a jak ludzie bedą zdrowi to im się nie to nie opłaca. Gdzieś czytałam fajny artykuł jak to jeden lek zmieniał jedynie swoją nazwę na przestrzeni… Czytaj więcej »