Mamy połowę wakacji, a ja na tiktoku jestem zasypywana pytaniami spanikowanych uczniów o to, co zrobić.
Bo mama pozwoliła pofarbować włosy na wakacje i nic nie zapowiada, aby ten kolor się wypłukał (komu nie zdarzyła się w młodości szamponetka trwała jak rządy Putina, niech pierwszy rzuci kamieniem).
Bo kolor miał trzymać tydzień.
Bo nauczyciele krzyczą i gnoją i mogą się czepiać.
Spieszę z pomocą!
Po pierwsze, ja mam już cały dłuuuugi film o tym co z farbowaniem włosów i makijażem w szkole. Także jeśli ktoś się ideologicznie nie zgadza i uważa, że szkoła to nie miejsce – odsyłam, są tam badania naukowe i takie tam 🙂
Odsyłam też do wersji tekstowej:
A teraz skupię się na konkretnych krokach w tej sytuacji
Sprawdź statut szkoły
Są tam regulacje odnośnie wyglądu uczniów i warto dokładnie się w to wczytać.
Jeśli nie ma tam nic o włosach, nie można obniżyć ci zachowania z tego tytułu. Koniec tematu. Sprawdzisz to wchodząc na stronę szkoły, wpisując statut i ctrl+f by wyszukać hasła takie jak „fryzura” i „włosy”.
Jeśli natomiast w statucie są zapisy odnośnie fryzur, to musimy się bardziej natrudzić.
Przykładowe fragmenty statutów z trzech różnych szkół
Tutaj można farbować włosy na kolory naturalne
Byłabym bardzo stanowcza ale uprzejma, strugając idiotkę. Najjaśniej widać to na ostatnim przykładzie. „Nie ma makijażu” i „nie farbuje włosów”. Zakazane posiadanie makijażu, ale nie pofarbowanych włosów. Podkreślę dobitniej:
zabroniona jest czynność ich farbowania. Bardzo literalnie bym się tego trzymała!
Gdyby nauczyciel chciał mi obniżyć zachowanie z tego tytułu, że po wakacjach przyszłam z kolorowymi włosami, powiedziałabym, że przeczytałam statut szkoły i dlatego wybrałam na czas farbowania włosów wakacje. Gdyby zażądał zmiany na naturalny, bezczelnie, grzecznie ale stanowczo powiedziałabym, że nie można według statutu farbować włosów i czuję się niekomfortowo z tym, że namawia mnie do jego łamania. Żadnych pyskówek, spokojnie, asertywnie, grzecznie, z uśmiechem.
Uwaga: wakacje są częścią roku szkolnego! Statut jednak reguluje wygląd ucznia w szkole, nie poza nią.
Opcja 2:
Idź w zaparte i powiedz, że kuzynka zrobiła ci żart na wakacjach mówiąc, że to maseczka do włosów, nie farba. Wciągnij w grę rodziców (przecież im też zależy na tym, żeby oceny były fajne!). Powiedz, że farby cię uczulają i nie możesz zmienić koloru, chociaż bardzo chcesz. Zrób smutną, skruszoną minkę.
Fakty:
– nie możesz dostać jedynki za wygląd. Jedyne konsekwencje dotyczą oceny z zachowania
– kolorowe włosy nie mają żadnego wpływu na wiedzę, odsyłam do poprzedniego materiału na ten temat
Czy buntuję młodzież? Nie. Chciałabym aby dorośli nie oceniali nikogo po wyglądzie. Najważniejsze jest przecież niewidoczne dla oczu, patrzy się sercem i takie tam… 🙂
Aha! Jeśli statut szkoły ingeruje w wygląd uczniów, łap opinię prawną, która mówi, że wygląd uczniów to ich sprawa:
https://drive.google.com/file/d/1YZ1tT_Gc98JcH2Vjonw20mbdDweWXcaD/view
A potem pismo p. Aliny Czyżewskiej o zmianę statutu, które pokażesz dyrekcji:
https://drive.google.com/file/d/1-D45Tt5tjuL-nGydFxwn8ZBKmsuaGWeV/view?fbclid=IwAR1bx5qAElf447VS2SMaHZUsu-896oxcwfdtyh7XVMI31lp_6R89CFrYy7s
Jeśli szkoła się nie ustosunkuje, zgłoś statut do kuratorium oświaty.
A potem poczytaj o jednej rzeczy, którą trzeba wiedzieć idąc na wojnę z nauczycielem:
powodzenia!!!
Rozbudowana wersja wideo:
Tak też się z tym zgadzam że po wyglądzie człowieka nie można oceniać.Ciekawie opisane ale u nas raczej rządzi stereotyp.
Super za to, że podjęłaś się tego tematu. Musimy otwierać nasz kraj, szkoły itd. na nowocześniejsze podejście.
Chyba już dawno minęły czasy że oceniamy człowieka po wyglądzie.Można naprawdę się nieżle pomylić.
Jak kogo widzą tak o nim piszą,a gdzie wnętrze człowieka.
Powierzchowność to jedno a co w głowie to drugie.Tak więc nie oceniajmy ludzi po wyglądzie bo nie jeden by zaskoczył.
A czego tu się bać ,być sobą i tyle.