To ja decyduję, kto jest moją rodziną, czyli nie wisisz nikomu szklanki wody

Moja czytelniczka miała beznadziejnych rodziców. Ojciec ciężko pracował i zawsze trochę pił, ale tyle co wszyscy w bloku raczej. Matka „zajmowała się domem” i „zrezygnowała z pracy dla rodziny”, czyli w praktyce oglądała całymi dniami telewizję a obowiązki scedowała dzieciom.

Magda miała 12 lat gdy przy obieraniu ziemniaków dowiedziała się, że będzie mieć czwartą siostrę.
I jako najstarsza z rodzeństwa to ona musiała zająć się opieką. Nie, nie raz kiedyś, nie pomóc. Ledwo wracała ze szkoły, spadało na nią pranie śpioszków, usypianie, przygotowywanie mleka oraz karmienie. 
Siostra nie była nic winna, ale jej nienawidziłam. 
Opieka nad maluchem odcięła ją od spotkań z koleżankami, randek, budowania nastoletnich przyjaźni, zabawy.
Ojciec może i nie był agresywny ani bardzo pijący (chociaż się zdarzało), ale po prostu go nie było. Albo był w pracy, albo spał.
Każda próba protestu kończyła się pogadanką o tym, jak matka z ojcem wypruwają sobie flaki, żeby Magda miała „to wszystko”. Czyli co? Ustawowo zapewnione ubranie stosowne do pory roku i ciepły posiłek, który i tak musiała sama przygotować, zamiast skupić się na nauce?
No właśnie. Nauce. Oczywiste było to, że nie pójdzie do liceum (co tu mówić o studiach) bo trzeba rodzinie pomóc. Udało się jej przekonać ich do technikum, bo wtedy ten lichy hajsik za praktyki zasili domowy budżet.
O tym, że w jej rodzinie jest coś nie tak, dowiedziała się gdy miała 18 lat od mamy chłopaka, którego poznała niewiele wcześniej. Pewnego dnia  będąc u niego, rzuciła się jego matce na  pomóc przy obiedzie. Ta zapytała żartując, czy w domu też tak pomaga.
Słysząc odpowiedź zamarła.
Magda spędzała z rodziną chłopaka coraz więcej czasu. Mama chłopaka, a obecnie teściowa 😉 uświadomiła ją, jakie pranie mózgu zrobili jej w domu. I że dziecko ma być dzieckiem, a nie rodzicem.
Dziewczyna wyprowadziła się do  rodziny chłopaka(!). Kiedy to zrobiła, usłyszała, że jest niewdzięczną szmatą, wyrodną córką i paskudnie odpłaca się za lata prania pieluch. I że jak ona może teraz, kiedy mała Zosia idzie do szkoły! 
Ale dziewczyna była już w trakcie terapii i pierwsze co kazała jej zrobić terapeutka, to odciąć się.
Kryzys nastąpił, gdy u matki zdiagnozowano cukrzycę, a ojca zdegradowali w pracy, bo zdarzyło mu się przyjść nietrzeźwym.
Wcale nie miała takiej ochoty, ale czuła, że powinna ich ratować.
Terapeutka kazała się jej skupić na maturze i nie martwić się problemami dorosłych.
Dzisiaj Magda ma swoje życie, dobry kontakt z rodzeństwem, ale mamo łatwiej jej powiedzieć do teściowej. I często słyszy, że „powinna zainteresować się matką, bo to w końcu matka”.
No nie wiem.

Ja Magdę rozumiem.

Ostatnio niezamierzenie rozpętałam dość gruby temat na stories.
Na instagramie opisałam swoją wpadkę z wagarami. Nazwałam tam kogoś, kto teoretycznie powinien być moją babcią, po prostu „matką mojej matki”. A potem podkreśliłam, że celowo, bo sama wybieram kto jest moją rodziną.

#dzienwagarowicza jak było z tym u was? Dla mnie w ten dzień było bez sensu, bo lekcje były luźne, a całą klasą nigdy się nie dało, bo zawsze ktoś musiał się wyłamać (i zyskać jednocześnie dezaprobatę zarówno uczniów jak i nauczycieli 🤪). Mój wychowawca z LO jeździł tego dnia po mieście szukać wagarowiczów🤦🏻‍♀️. Uwielbiałam natomiast zrywać się z beznadziejnych lekcji. Geografia w gimnazjum, technika w podstawówce, ale to przez lekcje haftowania i szydełkowania😅. Nie moja bajka! Pamiętam jak raz zerwałam się z lekcji i poszłam do kawiarenki internetowej (nie mieliśmy jeszcze w domu internetu). Drzwi były otwarte, bo powiew wiosny, a ja usiadłam tuż przed nimi, w żółtym jak ta sukienka polarze. Kawiarenka była na samym środku trasy, którą moja mama odwiedzała swoją matkę*. Nie muszę mówić, że mnie zauważyła? Geniusz ucieczek, Ania Maluje, pozdrawiam. A teraz? Elektroniczne dzienniki nie pozwalają na adrenalinę zrywania się z lekcji. #wiosna #wagary #szkoła #aniamaluje #lazyday #relax #plants #urbanjungle *nie piszcie mi, że matka mojej matki to babcia, bo ja nie jestem z tych co uważają, że wystarczy spłodzić by być ojcem i tak dalej. Sama wybieram kto jest moją rodziną👌🏻
Post udostępniony przez Ania (@aniamaluje) Mar 21, 2019 o 9:10 PDT
Długo zajęło mi dojrzenie do tej myśli. Za pierwszym razem uderzyło mnie to, gdy umarł tata mojej mamy.
Napisałam wtedy nawet na blogu:
„Jednym z najbardziej traumatycznych doświadczeń mojego dzieciństwa był moment, kiedy naukowcy chcieli „zbadać” E.T w filmie Spielberga. Być może dlatego, że każde głupie pobieranie krwi kojarzyłam z bólem ściskanej ręki i igłą szukającą żyły. Cóż – jestem jedną z tych osób, którą bardziej w filmie poruszy śmierć psa niż człowieka. Dzisiaj umarł ktoś, kto teoretycznie powinien być mi bliski, a ja nie czuję w związku z tym absolutnie nic. Informacja z gatunku – osiem lat temu o tej porze było -10 stopni Celsjusza. W związku z tym mam pewien rodzaj wyrzutów sumienia. Że nie czuję nic. Że na telefon odpowiedziałam: aha. 
***
Plątałam się dzisiaj po sklepie jak smród po gaciach, czując się nie fair z tą swoją obojętnością. A że o zmarłych nie można mówić źle, a nic pozytywnego znaleźć mi się nie udało… nic jest chyba mocno uzasadnione. Czułam się nie fair, że pogrzeb pewnie wypadnie na mój dawno zaplanowany dzień w Londynie, z tej okazji wypadałoby odwołać. Ale nie odwołam. Wybaczam, puszczam w niepamięć, ale nie będę zmieniać swoich planów dla kogoś, kto nie znalazł przez 24 lata ani jednej chwili by zapytać jak u mnie. I który wywoływał we mnie ukłucie charakterystyczne dla dziecka, które źle czuje się ze swoim kłamstwem, za każdym razem gdy na laurce pisałam kochany dziadku. Czułam się wtedy jakbym w jakiś sposób zdradzała tego dziadka, który rzeczywiście pozwolił się kochać.”
Dzisiaj znam więcej takich osób, dla których babcia była bliższa niż mama, sąsiadka bliższa niż babcia, a trener bliższy niż ojciec.
Nie wystarczy spłodzić, by być ojcem. Nie wystarczy urodzić, by być matką.
Serio uważam, że nieważne jak wygląda drzewo genealogiczne, ale ja decyduję o ty, kto jest moją rodziną, a kto nie.
Gdy potem taki krewny z którym nie czuje się żadnej relacji popada w tarapaty, społeczeństwo oczekuje, że go z nich wyciągniesz.
Bo to brat. Ojciec. Siostra.
Jestem z pokolenia, które ma przekichane. Pokolenie moich rodziców nie zawsze dobrze odnalazło się w dobie przemian ustrojowych i gospodarczych.  Wielu moich znajomych czuje się rozdartych między budowaniem własnego życia i własnej rodziny, a pomaganiem rodzicom, którzy sobie nie poradzili i nagle odkryli, że czeka ich nędzna emerytura.
Nie jest fajne żyć w poczuciu winy, że wybierasz między angielskim własnego dziecka a rehabilitacją matki.
Ale pomyślcie co czują dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych.
3 lata temu napisałam:
„wciąż dostaję maile od osób, które odcięły się od swoich toksycznych rodziców – bijących, katujących, niekiedy robiących jeszcze gorsze rzeczy. Rodziców, przez których musieli zapisać się na terapię. A potem ci rodzice widząc, że synek lub córka jednak się w życiu ogarnęli, mają stałą pracę, nie piją – wyciągają łapy po alimenty, udając niedołężnych. I o to ktoś, kto po wielu latach terapii ułożył sobie życie, powiedzmy skromne – wynajmowane mieszkanie, ciepły obiad i raz w roku wakacje nad morzem – znowu ma cierpieć i znosić wyrzeczenia, by utrzymywać swoich oprawców. Jeść ciepły obiad może co dwa dni, nie jeździć nad morze, nie powołać na świat własnych dzieci i nigdy nie chodzić do kina, bo nie będzie go stać. Bo to jednak matka. No kurwa nie. Na niektóre słowa trzeba sobie zasłużyć.
Nawet nie wyobrażam sobie tego koktajlu sprzeczności, który dostaje taka osoba. Sprzeczności między tym co dla człowieka dobre, a tym czego oczekuje od niego społeczeństwo. To jakby zgwałcona kobieta miała iść przeprosić gwałciciela, że to nie był jego najlepszy seks w życiu.”
Potwornie wkurza mnie to gadanie „ale to rodzice”.
No właśnie nie zawsze!!!!
Jeśli takim coś się wisi, to  tylko rachunek za lata terapii.
Dzieci nie są nic winne swoim rodzicom. Nikt z nas nie pchał się na świat a dziecko to nie filar emerytury. Miłość rodzica powinna być bezwarunkowa a nie interesowna.
Poruszałam dzisiaj na stories kwestię rodziców, którzy zaniedbywali leczenie swoich dzieci. Nie zabrali do okulisty, mieli na papierosy, ale nie na ortodontę, albo bagatelizowali trądzik czy problemy z kręgosłupem, bo były „ważniejsze wydatki”. Ważniejsze niż zdrowie dziecka…
Właśnie przeczytałam wiadomość dziewczyny, której matka machała ręką na ortodontę, ale kupowała kolejne zestawy garnków i pościel z alpaki.
Strasznie przykro się takie rzeczy czyta.
Tym wpisem chciałabym po prostu głośno sprzeciwić się wobec tego gadania, że „ale to rodzice”. 
NIC nie jesteśmy winni naszym rodzicom. Nie pchaliśmy się na świat. Jeśli zdecydowali się powołać dziecko na świat – to był ich wybór a wychowanie i utrzymanie to żadna wielka łaska i nie dajcie sobie tego wmówić. Jeśli ktoś płodzi dzieci dla szklanki wody na starość, to jest to okrutnie przykre.
Jeśli jesteś taką osobą i czujesz rozdarcie między społecznym oczekiwaniem, że pomożesz komuś, kto np. całe dzieciństwo cię tłukł a poczuciem krzywdy – błagam, idź na terapię. A jeśli nie możesz, przeczytaj chociaż książkę Toksyczni Rodzice.
Masz prawo samodzielne decydować, kogo uważasz za swoją rodzinę, a kogo nie.
I jeśli niania albo wujek byli ci bliżsi niż mama czy ojciec – masz prawo czuć, że to im chcesz kupować prezenty na święta. Nie ma w tym zupełnie nic złego.
I bez wyrzutów sumienia skup się na budowaniu swojej rodziny.
Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
56 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wrócha
5 lat temu

Popieram. W domu ciągle słyszałam, ze na starośc musze się opiekować ojcem. Nie wazne było, co mogłabym planować, po to sa dzieci, żeby podawać szklankę wody. Podczas gdy mój rodziciel 30 lat chlał i to, co głównie mu zawdzieczam to terapia psychologiczna, nerwica, nerwica żoładka i DDA. Brak wiary w siebie i innych. Zjada mnie do dziś to, ze nie umiem przepracowac emocji, nei umiem ich przeżywać, zżera mnie od środka frustracja, stres i nieumiejętność zaplanowania życia, bo mam poczucie, że nic mnie w nim nie czeka. Zwłaszcza własna rodzina, dziecko i spokój. W 100% zgadzam się, ze spłodzenie dziecka,… Czytaj więcej »

Unknown
4 lat temu

Byłam na psychoterapii, poznałam swoje problemy powstałe przez nieporadność wychowawczą. Miłe wspomnienia z domu to że zawsze pachniało obiadem i że tak pracowali żeby nie brakowało na kształcenie i wakacje. Tylko zdawkowe pytania, brak głębokich więzi. Znajomi rodziców potrafią w 5 minut tyle ważnych, ciekawych rzeczy, rad powiedzieć co rodzice w 5 lat. Uczę się życia od innych, wzorów szukam gdzie indziej niż w domu.

Edyta
Edyta
4 lat temu

Jak się cieszę ze napisałaś ten tekst. Czytając go widziałam sama siebie i wiele osób napewno tez zmagało się z tymi samymi „urokami dzieciństwa” i którym wydawało się to jak najbardziej normalne. Dziękuje Aniu!

archigame.pl
4 lat temu

Mam mieszane uczucia po tym tekście. Jak wiele osób w tym kraju, moja rodzina pozostawia wiele do życzenia. Rozwody, alkoholizm, lata zaniedbań. Moja mama nawet nie przybyła na mój ślub (bo poprosiłem ją by na nim nie piła alkoholu). Z ojcem miałem bardzo ograniczony kontakt, bo szybko się rozwiódł z moją mamą a nasze kochane sądy dają oczywiście pierwszeństwo kobietom (nie. Nie rozumiem tego. I proszę o nie gadanie mi głupot, że kobiety lepiej wychowują bo płeć rodzica nie ma nic do rzeczy). W ten oto sposób mieszkałem w domu gdzie na fajki i piwo hajs był, ale żeby obiad… Czytaj więcej »

Enimila
Enimila
5 lat temu

Może nie powinnam tego pisać, ale napisze, moze mi to troche rozjasni w glowie. Od poczatku, po krotce: jestem dziewczyna ze wsi, z normalnej rodziny, poszlam do dobrej szkoly, ukonczylam bardzo dobrze, wyjechalam do pracy, potem szkolenia juz w Polsce. Odezwal sie do mnie chłopak ze szkoly. Dlugo nie przekonywal mnie, bo byl calkiem inny niz ja. Łobuz, cwaniak, osilek. Tak go kojarzylam. Okazalo sie, ze jest calkiem inny, zyciowy, kochany, empatyczny. Wrocil zza granicy i zaczelismy randkowanie. To bylo cos nieziemskiego. (Nadal jest!) I do sedna. Zwykli ludzie, rodzice z wyksztalcenia rolnicy u obu, moi juz nie trudza sie… Czytaj więcej »

Paulina
8 miesięcy temu
Reply to  Enimila

Spieprzyjnie jak najdalej, oni sie zmienia. Najlepiej na inna pólkule ziemi 😉

Aga
Aga
5 lat temu

Lubię ten tekst bardzo. Ostatnio z powodu pewnych nieprzyjemnych sytuacji względem mojej babci (mama taty), półbrat mojego taty wraz ze swoją żoną i ich dziećmi zostali wykluczeni z mojej definicji rodziny. Moi bliscy są raczej zdziwieni tak drastycznym podejściem z mojej strony, ale ja nie potrafiła bym inaczej – jeśli ktoś jest w stanie okradać własną matkę i kłamać wszystkim dookoła, próbując obwiniać moich rodziców o coś czego nie zrobili – serdecznie pokazuję środkowy palec i nasze drogi się rozchodzą, nie ważne jak bliska ta osoba mogła być. I jak czytam niektóre komentarze to jestem jeszcze bardziej szalenie wdzięczna za… Czytaj więcej »

Iza
Iza
5 lat temu

Jestem cała na TAK. Zawsze jest dobrze przeczytac i utwierdzic sie ( a dla dzieci z patoli to mega wazne) , ze to nie nasza wina, ze dom rodzinny i relacje w jakim nim panowaly determinuja nasze dorosle zycie i sa zrodlem cierpien. 😊

Kosmetolog Marta
5 lat temu

Wiesz co Aniu, jest to jeden z najwartościowszych i jeden z ważniejszych postów na tym blogu. Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach- stare, dobre powiedzenie sprawdza się w każdej epoce. Ja ze strony rodziny mogę liczyć tylko na nieliczne osoby, cała reszta to dzidzia piernik- pouśmiechamy się, poudajemy jak się cieszymy, że się widzimy, opowiemy o pogodzie i tyle. Czasem bardziej miła i realistyczna jestem dla urzędniczki niż dla rodziny. Oczywiście standardowo, jak wiele osób z mojego rocznika, alkohol w rodzinie, szantaż emocjonalny taka wypisz wymaluj „Moralność Pani Dulskiej”, przed wszystkimi na około udajemy, że jest cacy. Najbardziej… Czytaj więcej »

Ula
Ula
5 lat temu

Aniu, czy planujesz spotkanie z czytelniczkami gdzieś na Śląsku w sensie okolice Katowic? 😀

Kosmetolog Marta
5 lat temu

Dodam jeszcze tylko, że rodzina Twojego męża (partnera) czy żony (partnerki) to nie musi być Twoja rodzina. Nie musisz zgadzać się na ich zwyczaje, nie musisz się do nich dostosowywać jeśli cokolwiek przeczy z Twoim podejściem do życia. Nie daj sobie zamydlić oczu że wchodzisz do ich rodziny to musisz się dostosować. Nie ma czegoś takiego. Od teraz to Ty i Twój wybranek czy wybranka stanowi dla Ciebie filar rodziny, nie cała reszta. Pamiętaj, że ślub bierzesz z konkretną osobą, nie z osobą+ogonek w postaci rodziny. Wiele młodych osób biorąc ślub zwyczajnie o tym zapomina i nie stawia od razu… Czytaj więcej »

Natalia Sz.
Natalia Sz.
5 lat temu

Aa, i jeszcze napiszę – mam taką sytuację z teściową. Odcięłam się od niej (mój mąż zresztą też) i czasem mam wyrzuty sumienia, bo to jednak babcia dla mojego synka, ale wiesz co? Po co mi toksyczna babcia, dwulicowa, która coś powie, a potem się tego wypiera, która zawsze wie lepiej, czego nam trzeba, co powinniśmy (!), która ma zawsze rację, bo „doświadczenie”… Mogę tak jeszcze długo. Mnie się lepiej żyje bez niej, a to już jest jakaś przesłanka do zerwania kontaktu. Toksyna! Niedawno zmarła moja babcia. Przy zamawianiu wieńca prosiłam o napis „Babci Zosi – wnuczka Natalia z rodziną”,… Czytaj więcej »

Natalia Sz.
Natalia Sz.
5 lat temu

Cieszę się, że napisałaś ten tekst! Sprowadzanie na świat dzieci dla własnych korzyści jest jakimś wypaczeniem. W dodatku wypaczeniem bardzo powszechnym – „kto mi poda szklankę wody na starość?”, „kto będzie mi pomagał na starość?” itd. Rozumiem te obawy, ale zabezpieczanie tych potrzeb nie może być powodem do zdecydowania się na dziecko! Będzie świetnie jeśli to dziecko będzie chciało, z własnej woli, opiekować się rodzicami.

piecyyk
piecyyk
5 lat temu

Kurde, jak to czytam to stwierdzam że chyba za mało doceniam mojego tatę. Mimo iż nie dogadujemy się jakoś super (zbyt podobne charaktery, zbyt różne poglądy :D), to strasznie dużo mi zapewnił jeśli chodzi o materialne rzeczy. Przez pewien czas wychowywał mnie sam, a mimo wszystko moją rentę odkładał na moją przyszłość, chodziłam zawsze do każdego możliwego lekarza. Nawet jak ostatnio wspomniałam tylko (mam prawie 25 lat), że chyba zacznę odkładać na aparat na zęby, bo zaczęły mi przeszkadzać, to już wypytywał ile to kosztuje. A znowu gdy ja kiedyś zażartowałam, że muszę mieszkać blisko niego, żeby mu pomóc na… Czytaj więcej »

Aurelia
Aurelia
5 lat temu

Całkowicie rozumiem twoje stanowisko, ja jednak uważam, że rodziny się nie wybiera. Tzn. takie jest po prostu moje podejście do życia. Rozumiem, jeśli ktoś woli odcinać się od toksycznych ludzi, ja jednak wolę nauczyć się żyć z tym, co mam. Żeby nie było – absolutnie nie oznacza to, że zamierzam się poświęcać czy tolerować patologiczne zachowania. Po prostu mam takich rodziców, jakich mam, i innych mieć nie będę. To oni mnie powołali na świat, to oni mnie wychowali i już zawsze będą częścią mnie. To są moje korzenie, na których mogę budować cokolwiek tylko chcę, ale korzeni wyrywać… nie chcę.… Czytaj więcej »

Jakly
Jakly
5 lat temu

comment image

Joanna M
Joanna M
5 lat temu

Kurcze, aż muszę coś napisać, bo też nie cierpię tych obłudnych, napędzanych dziejową martyrologią oczekiwań społecznych. Gdybym dostawała grosz za każde „w końcu to twój ojciec”, byłabym milionerką. Nie znałam rodziny ojca, bo sam się od nich odciął, chociaż po latach okazało się, że okłamywał nas i jednak się z nimi kontaktował. Jego matka nazywała nas bękartami i zabroniła nazywać babcią, tylko dlatego, że nie akceptowała wyboru syna naszej matki na żonę. Niestety nie daleko pada jabłko od jabłoni, „ojciec” okazał się rasowym psychopatą i zamienił nasze życie w piekło. Nie będę wchodziła w szczegóły – było źle, jak w… Czytaj więcej »

Patrycja Nasiadka
Patrycja Nasiadka
5 lat temu

Aniu, bardzo dziękuję za ten wpis! Widziałam tamten post na insta, ale nie odważyłam się wtedy wziąć udziału w dyskusji, teraz postanowiłam się zrehabilitować☺ U mnie w domu rządziła matka taty, mieszkająca na tym samym podwórku. Nie było dnia bez awantur. W dniu ślubu nazwała moją mamę „dziwka” bo była w ciąży. Ciąży zagrażającej życiu. Czy babkę obchodziło, czy jej wnuczka urodzi się żywa? Oczywiście, że nie. Pamiętam te wieczne afery, wyzwiska, przeszukiwanie rzeczy.. Usiłowała nastawiac mnie przeciwko mamie, a potem mojego brata przeciwko mnie. Jak już sama nie dawała rady mieszać, to napuszczała na nas trzech pozostałych synów. No,… Czytaj więcej »

Lena
Lena
5 lat temu

Cieszę się, że o tym piszesz. Pochodzę z patologicznej rodziny gdzie ojciec był alkoholikiem a dla matki byłam przeszkadzajką. Byłam takim odpadem na którym można się wyżyć. Przez wiele lat czułam się jak śmieć. Od dziecka byłam znerwicowana, miałam przez to problemy z nauką. W gimnazjum stwierdzono u mnie głęboką depresję, natomiast w liceum dostałam paradontozy z niedożywienia, niedoczynności tarczycy z powodu stresu, guza prolaktynowego z tego samego powodu i zapalenia błony śluzowej żołądka. Moja matka powiedziała, że sobie to wszystko wymyśliłam. Gdyby nie mój chłopak dzisiaj leżałabym na cmentarzu. Na szczęście po kilku latach bardzo ciężkiej walki jestem dzisiaj… Czytaj więcej »

aniamaluje
5 lat temu
Reply to  Lena

Ja również tak uważam! Cieszę się, że spotkałaś takiego chłopka na swojej drodze 💪🏻

Agnieszka
Agnieszka
4 lat temu
Reply to  Lena

Miałam podobnie. Dopiero dziś widzę, że wszyscy przyzwyczaili się do tego żeby mnie opier**lać – sorry za słowo, ale niemal żadne inne nie oddaję stopnia tego jak wszystko rzekomo było źle z mojej strony. Żeby nie inne osoby z rodziny, to pewnie bym nie wytrzymała i targnęła się na życie. Najgorsze, że jak nie ma przemocy fizycznej, to nie idzie nikomu wytłumaczyć, jak bardzo mnie to zrujnowało swego czasu, bo przecież inni widzieli, że moi rodzice są „tacy fajni”. Z tym, co teraz wyciągam na wierzch mierzę się w sumie zupełnie sama. Dziś już wiem, że ojciec to narcyz, a… Czytaj więcej »

Malwinka4
Malwinka4
5 lat temu

Czytam ten tekst i po prostu rycze. Tak bardzo Cię kocham za każdy tekst. Ten dał mi wiele do zrozumienia. Byłam na terapii, czytałam wiele książek o relacjach (W tym Toksyczni Rodzice). Wiem, że nic nie muszę. Sama nie chce dzieci, a teściowie właśnie pytają coraz częściej „Kto ci na starość pomoże?”. Serio? Dziecko jest tylko od tego? Wkurzam się jak teściowie traktują mojego męża. Właśnie na zasadzie tej szklanki wody. To jest straszne. Nie chciałabym, żeby moje dziecko dowiedziało się, że żyje tylko dlatego, żebym nie była samotna na starość.
🙁

aniamaluje
5 lat temu

To ja dziękuje za przeczytanie!

Tomsonowa
Tomsonowa
5 lat temu

Ja Cię. Aniu, Ty zawsze tak idealnie potrafisz ubrać w słowa to, co mnie zawsze chodziło po głowie. Odkąd pamiętam borykam się z wyrzutami sumienia „bo to ktoś tam” w milionie różnych sytuacji… Walczę z tym jak mogę. Moi rodzice borykali się z masą swoich problemów. Koniec końców się rozwiedli, ale to, co przeszłam ja i moje rodzeństwo zanim się to stało… Dobrze, że mam „talent” do wymazywania niepotrzebnych rzeczy z głowy. Chociaż i tak nie wszystko udało się wymazać. Przez dobrych kilka lat siedziałam w domu opiekując się domem i rodzeństwem zamiast korzystać z wakacji. I do tej pory… Czytaj więcej »

Trii (@kuunelakk_by_trii)
Trii (@kuunelakk_by_trii)
5 lat temu

Ja na szczęście mam całkiem ogarnięte relacje, ale moja przyjaciółka kilka lat temu dowiedziała się, że: jej ojciec, który zawinął się kiedy była malutka (i nigdy w życiu nie płacił alimentów, nie interesował się, nie przysłał nawet kartki) jest aktualnie w domu opieki, bez dochodów i ona ma płacić dobrowolnie 600 zł albo sąd przysądzi jej tyle, ile będzie uważał. A że zarabiała całkiem dobrze, wolała płacić to 600 zł. Potem jej mama biadoliła czemu nie odebrała jej ojcu praw rodzicielskich, kiedy ich zostawił… Niesamowicie mnie to wkurzyło i mierzi do dzisiaj. Jaki trzeba mieć tupet, żeby olewać dziecko przez… Czytaj więcej »

Agnieszka Jabłońska
Agnieszka Jabłońska
5 lat temu

Często możemy również wynieść głębokie rany i problemy z rodzin teoretycznie ok. Ojciec nie musi być alkoholikiem, wystarczy, że będzie faworyzował syna, a olewał córkę, czy zamiast rodziny i dorastającego dziecka wybierze życie zawodowe. Może też okazać się i moim zdaniem tak jest, że nasi rodzice mieli nas, gdy sami byli niedojrzali i mieli wiele nieprzepracowanych problemów z własnej przeszłości. Automatycznie powtórzyli na nas wzorce zachowania, pokazywania uczuć, czy komunikacji. Później mamy teoretycznie dobre rodziny, które wewnątrz są po prostu dysfunkcyjne. Do mnie dopiero teraz dociera, jak bardzo na nasze dorosłe życie rzutują sytuacje, które miały miejsce, gdy mieliśmy 3-6… Czytaj więcej »

Gabriela Żuk
Gabriela Żuk
5 lat temu

Jak bardzo potrzebny to jest tekst! Dzięki Aniu! 🙂 U mnie akurat to nie kwestia rodziców, tylko dalszej rodziny. Dziadków, którzy katowali moją mamę i drugich dziadków, którzy znęcali się psychicznie nad moim tatą. Od lat powtarzam, że moi przyjaciele są dla mnie rodziną, że mogę na nich liczyć zawsze. A dziadkowie? No cóż, ludzie z którymi łączy mnie więź krwi. Ludzie, których najlepszym dokonaniem było to, że dzięki nim powstali moi rodzice. Łatwo podjąć taką decyzję o odcięciu się od „rodziny”, kiedy ma się wsparcie. Jakiekolwiek. A żeby mieć wsparcie, trzeba komuś powiedzieć o tym jak się czujemy. Myślę,… Czytaj więcej »

Ulotna Chwila
Ulotna Chwila
5 lat temu

Ja przez pierwsze kilkanaście lat życia mieszkałam z ojcem alkoholikiem (kiedy w końcu się wyprowadził, jeszcze przez długi czas śniły mi się koszmary z jego udziałem- chyba to mówi samo za siebie, jakim był ojcem). Matka, może bez nałogów, ale również toksyczna. Zero wsparcia, podcinanie skrzydeł, wyzwiska, udowadnianie mi, że jestem jakaś dziwna i nienormalna, bo patrzę na świat inaczej, niż ona. Na aparat ortodontyczny pieniędzy też nigdy nie było, a poza tym to tylko moja fanaberia. W klasie maturalnej zaczęły mi się problemy ze zdrowiem, na tle nerwowym. Nie wiedziałam, jak mam dalej żyć. Od matki usłyszałam tylko, że… Czytaj więcej »

Clouse
Clouse
5 lat temu

Aniu, ZAWSZE Cię czytam chociaż bardzo rzadko komentuję. Teraz MUSZĘ – PIĘKNY TEKST i napewno przeczytam jeszcze raz. Jesteś tak mądrą dziewczyną, uwielbiam Cię Aniu – tak szczerze UWIELBIAM CIĘ :*

BUZIAKI 🙂

SomeoneElse
SomeoneElse
5 lat temu

Będąc w podstawówce, „przyjaźniłem się” z takim chłopcem, który miał pijącego ojca i matkę, Ojciec bywał kilkukrotnie w więzieniu, w domu wieczne awantury. Bywałem u niego kilka razy, ale zdarzały się sytuacje, w których wymykałem się do siebie, bo nie mogłem tam wytrzymać od wrzasków i ciągłego napięcia. Z obecnej perspektywy podziwiam, że ten ówczesny kolega wyrósł na całkiem rozsądnego człowieka, choć o bardzo konserwatywnych, wręcz skrajnych poglądach. Dla mnie wtedy to było nie do ogarnięcia, jak można tak w ogóle żyć. Ja co prawda nie miałem super ekstra wychowania, wielu rzeczy mi nie uświadomiono, ale jednak miałem w domu… Czytaj więcej »

Gosia
Gosia
5 lat temu

Bardzo ważny tekst. Cieszę się że go napisałaś. W Polsce rodzina traktowana jest jako świętość. Ponad wszystkim. Dla rodziny należy zrezygnować z siebie często dla chorych zasad. Moja sąsiadka nie weźmie rozwodu z mężem alkoholikiem, bo u niej w rodzinie nigdy rozwodu nie było i nie będzie ! Ja i mój mąż pochodzimy z rodzin dysfunkcyjnych, mimo tego że nie mieszkamy w rodzicami ponad 10 lat, nie ma dnia żeby nasza przeszłości nam nie ciążyła. Ja zostałam podana przez ojca bezdomnego alkoholika o alimenty, alimenty nie zostały mu przyznane, mimo tego miałam i nadal mam ogromne wyrzuty sumienia. Bo może… Czytaj więcej »

Ola Ł
Ola Ł
5 lat temu

U mnie z rodzicami też nie było, nie jest w porządku. I strasznie denerwuje mnie to, kiedy ktoś, kto zwie się moją matką, mówi mi „czcij ojca swego i matkę swoją”… a ja pytam za co…

Agata
Agata
5 lat temu

Ja też się durna poryczalam ale znam to z własnego domu. I nie będę powtarzać swojej historii bo jest bardzo podobna, było nas troje i więź między nami jest bardzo silna ale do spazmów doprowadza mnie to gadanie ludzi którzy nie mieli pieniędzy na dzieci ze jakoś to będzie i klepali kolejne. Jakoś było tylko co to za życie… Pozdrawiam ie serdecznie Aniu, dzięki Tobie zmieniłam wiele w swoim życiu, poglądy na niektóre sprawy i jesteś jedynym blogiem który czytam regularnie.

Wrzosowa
Wrzosowa
5 lat temu

Aniu, osobiście odnoszę wrażenie, że postawy parentyfikacji są w naszym społeczeństwie wzmacniane a czasem wręcz gloryfikowane. Chwali się te dzieci, że są takie dobre, zaradne i dojrzałe. I to raczej nie pomaga im poradzić sobie z sytuacją. Niektóre – jak mój były mąż – opierają na tym swoje poczucie wartości. Uczą się bezwarunkowego szacunku do rodziców – często alkoholików i nierobów. To ma zły wpływ na relacje społeczne i postrzeganie świata. Na przykład ja od eksmęża usłyszałam, że „nie znam życia”, bo moi rodzice zawsze mieli pracę i nigdy nie byłam głodna. Tak jakbym była „wewnętrznie uboższa”, bo miałam normalny… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
4 lat temu
Reply to  Wrzosowa

Eks mąż to alkoholik? Klasyczna gadka alkoholików to „ja przeszedłem ważniejszą szkołe niz ta twoja – szkołę życia”. Znane i oklepane, dziwnym trafem niemal każdy z nich to mówi… XD
Ps. Chyba raczej przeszli szkołę picia…

aniamaluje
5 lat temu

Nie dziwię się, też bym nie chciała! Moim zdaniem słuszna decyzja

Kasia
Kasia
5 lat temu

Niestety prawo przewiduje obowiązek alimentacyjny wobec rodziców, więc poglądy poglądami, terapia terapią, a potem i tak możesz płacić rodzicom z własnych pieniędzy…

aniamaluje
5 lat temu
Reply to  Kasia

Można uzasadnić różne krzywdy i się z tego wyplątać, aczkolwiek jestem świadoma. Na szczęście dla sądu wciąż ważniejsze są dzieci i „Nowa” rodzina, ale to są skomplikowane sprawy.

CzekoAda
5 lat temu

Baaardzo ważny tekst! <3 Akurat ja rodziców mam naprawdę cudownych, ale znam wiele historii, przez które zaczęłam doceniać ich jeszcze bardziej! Strasznie to przykre, jaki ten problem jest złożony i powszechny! :<

JJustyna Woźniak
JJustyna Woźniak
4 lat temu

Muszę przyznać, że w zalewie miałkich wpisów tworzonych przez internetowych pseudofilozofów i innych wanna-be-myślicieli, nie pamiętałam kiedy ostatnio czytałam coś dobrego, wartościowego, coś co rzuciłoby nowe światło na kwestie, które staram sie pomijać, nawet będąc sama z własnymi myślami. Aż do dnia dzisiejszego.

Paulina
4 lat temu

Piękny, mocny tekst, posyłam dalej. Dziękuję <3

Magdalena
4 lat temu

Aniu ja trochę nie na temat ale bardzo ciekawi mnie Twoje zdanie 😀 Otóż odwiedzam Twojego bloga już długi czas, ileś lat i pamiętam te czasy kiedy jeszcze nie podróżowałaś za granicą lub bardzo rzadko i przypomniał mi się taki komentarz gdzie jedna z czytelniczek zarzucała Ci, że piszesz o tym że trzeba korzystać z życia, że trzeba zapracować na fajne rzeczy i że co Ty masz takiego, że nawet nie podróżujesz…i tak sobie pomyślałam ale się musiała zdziwić jak zobaczyła ile podróży odbyłaś od tamtej pory 😀 Jak bardzo się zmieniłaś, pamiętasz to może?

Abyss
4 lat temu

Jestem pod wielkim wrażeniem. Teksty, które piszesz, są tak trafne, że aż się zastanawiam jak Ty to robisz. Powstrzymywałam się od łez tylko dlatego, że już i tak mam problem z powodu kataru, a nie chce znowu się nie wiadomo ile ogarniać. Powiem tak. Masz rację, ale to i tak ciężkie, aby odciąć się od rodziny. Jeszcze do niedawna myślałam, że jestem w stanie utrzymać dobre relacje i robiłam, co mogłam, żeby tak było. Jednak z każdym kolejnym dniem, każda kolejna kłótnią i każdym kolejnymi wyrzutami rozumiałam, że to niemożliwe. Zabijała mnie ta bezsilność. Dziś odliczam dni to ślubu, który… Czytaj więcej »

Iza
Iza
4 lat temu

Ciekawy wpis. Sama absolutnie nie uważam, żeby komuś należał się szacunek i uwielbienie tylko dlatego że spłodził dziecko, nie dając z siebie prawie nic więcej później. Albo żeby okazywać komuś szacunek z tego tylko powodu, że jest stary. Sama mam nikły kontakt ze swoim ojcem i jest to wyłącznie jego wina. Ale jeżeli relacje są dobre i zdrowe to owszem, uważam że dziecko powinno się odwdzięczyć opieką nad rodzicem na starość, i uważam że jest to kwestia bezdyskusyjna. Mam 2.5 letniego synka, absolutnie nie po to poczętego żeby dostać szklankę wody za 50 lat. Staram się i mam ogromną nadzieję… Czytaj więcej »

Bub
Bub
4 lat temu

Chciałabym napisać coś choć trochę błyskotliwego. No ale cóż, po prostu dzięki za te słowa. Niby się coś wie, ale czasem trzeba to usłyszeć od kogoś niepowiązanego.

Anka
Anka
4 lat temu

Że co?

Justyna
Justyna
4 lat temu

Jak ja sie ciesze ze historia z Magda ma happy end! I zycze sobie zeby wiekszosc takich historii miala taki koniec!

Ola
Ola
4 lat temu

Moi rodzice rozwiedli się jak miałam 4 lata (teraz mam 20) i przez cały ten czas ojciec (choć i to słowo ciężko mi przychodzi, jak o nim opowiadam mówię po imieniu) się naprawdę niewiele mną interesował. Miewał lepsze chwile, że się umówił na pizzę, ale głównie odzywał się raz na rok,dwa. Na początku nie płacił nawet alimentów, „bo nie miał” (pracował na czarno), potem zmienił prace i zaczął płacić (300zl miesięcznie…). Ja złośliwa nie jestem i nigdy go nie odrzucałam gdy już inicjował kontakt, ale sama go nigdy nie szukałam – bo dla mnie ten człowiek był praktycznie obcy. Jego… Czytaj więcej »

Ola
Ola
4 lat temu

Zgadzam się z 98% Twoich tekstów, ale z tym od długiego czasu mam problem. Oczywiście zupełnie podpisuje się pod opinią co do rodzin dysfunkcyjnych, inaczej natomiast jest z rodzinami, które ledwo sobie radziły. Było nas w domu pięcioro (w tym dwójką rodzeństwa przyrodniego). Wszyscy od dziecka ciężko pracowaliśmy na wsi. Wszyscy łącznie z rodzicami. Do dziś pamiętam jak moja mama latała pomiędzy jedną pracą A drugą i jeszcze starała się, żeby w domu zawsze było tak jak trzeba. Tata działał bez przerwy, po nocach w pracy nie odsypial bo było milion rzeczy do zrobienia. A my wszyscy zaraz po szkole… Czytaj więcej »

Karcia
3 lat temu

Obiecałam sobie ostatnio, że pójdę na terapię jak już wszystko się uspokoi. Po prostu czasami mam takie dni w których noszę w sobie taki gniew, a stresujące sytuację sprawiają, że staje się najgorsza wersja samej siebie i mixem moich rodziców. Czyli użalanie się nad sobą i w sumie robię to przy bliskich, żeby oni mogli zaprzeczać? Nie wiem moja mama zawsze to robiła. Albo staje się chodzącym strachem lepiej nie podchodzić czyli mój ojciec 🤦‍♀️😅 z ojcem nie mam kontaktu w ogóle, bo jest alkoholikiem od kiedy pamiętam i przy okazji potworem, a z mamą mam, ale między nami jest… Czytaj więcej »

Patrycja
1 rok temu

Aniu, post w punkt, bardzo potrzebny, dziękuję Ci za niego!

trackback
x
4 miesięcy temu

viagra brand name online

To ja decyduję, kto jest moją rodziną, czyli nie wisisz nikomu szklanki wody – Aniamaluje – blog lifestylowy

Previous
W co ubrane są ofiary gwałtów i wyznania eks nauczycielki [TYGODNIK]
To ja decyduję, kto jest moją rodziną, czyli nie wisisz nikomu szklanki wody

56
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x