Leaving Neverland – bardzo zły dokument, który każdy powinien obejrzeć

p.p1 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 20.0px 'Times New Roman’; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000}
p.p2 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 20.0px 'Times New Roman’; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 23.0px}
p.p3 {margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 16.0px 'Times New Roman’; color: #000000; -webkit-text-stroke: #000000; min-height: 18.0px}
span.s1 {font-kerning: none}

Obejrzałam „Leaving neverland” dwa razy, chociaż przyznam, że za pierwszym razem na wtyczce przyspieszającej i skacząc po fabule. To bardzo zły dokument, ale jednocześnie szalenie potrzebny. I właśnie dlatego uważam, że każdy powinien go obejrzeć. 
Krzywdzenie dzieci to coś, co mnie przeraża. Rozmawiam o tym często z koleżankami pracującymi w przedszkolach i szkołach. Debatujemy o tym, czy przesadzamy i jesteśmy przewrażliwione, czy rzeczywiście potrzebna jest interwencja. Np. gdy czteroletnia dziewczynka rysuje w przedszkolu penisa, z dość dużą dokładnością anatomiczną. Widziała rysunek u starszego brata w zeszycie? Obejrzała przypadkiem film pornograficzny? Dzieje się jej jakaś krzywda?
Gdy mówimy o pedofilach, ludzie często wyobrażają sobie brutalny gwałt na małym dziecku, które próbuje się bronić, ale z racji przewagi fizycznej napastnika – nie ma żadnych szans.
Albo dziecko więzione w piwnicy przez otyłego potwora po 60-tce, najlepiej w spranych rozciągniętych gatkach i koszulce-żonobijce spod której wystaje siwy dywan na klacie.
Ewentualnie jeszcze ten obleśny wujek z wąsem, który często rzuca nieśmiesznymi żartami podczas rodzinnych spotkań. Albo ojczym.
Raczej nie spodziewamy się usłyszeć relacji kogoś, kto czuł się przez pedofila kochany, wyczekiwał na każdy telefon, spojrzenie, kontakt. Także ten seksualny.
I mówiących – Michael lubił seks oralny? Też chciałem to dla niego polubić.
Nie wiem czy Jackson był pedofilem. Nie dołączę więc ani do chóru obrońców, ani do chóru krzyczącego: „pedofil!”. Ale w tym momencie nie to jest najważniejsze.
Piszę ten tekst w parku. Jest wesoły harmider. Dzieci jeżdżą na hulajnogach. Już trzecie zapytało mamę lub tatę o to, dlaczego w fontannie nie ma wody. Tylko jedna mama podjęła się próby odpowiedzi na to pytanie – powiedziała, że noce są zimne i woda by zamarzła.
Jako dorośli nie radzimy sobie z prostymi dziecięcymi pytaniami, a co z trudniejszymi?
Jaka byłam jak miałam 6 lat, czyli gdy byłam mniej więcej w wieku wypowiadających się w Leaving Neverland bohaterów?
Gdy miałam osiem, szalenie podobał mi się Enrique Iglesias. Zdjęcie wycięte z wywiadu w programie telewizyjnym było mokre od moich pocałunków w policzek piosenkarza. Dorosłego przecież. Ale to osiem. A sześć?
Jako sześciolatka byłam przeokrutnie zauroczona w Robin Hoodzie z serialu „Nowe przygody Robin Hooda”. Nawet nie chodziło o aktora, a o postać którą grał. Trochę zły, bo jednak łobuz, ale trochę też uroczy.

Był inny od bohaterów bajek dla dzieci, gdzie dobry jest zawsze po prostu dobry, a zły jest zły.

Opowiadałam o tym tak często, że rodzice nie mieli pojęcia, że to mój sekret i tajemnica. Pewnie w jakiejś rozmowie opowiedzieli o tym wujkowi, którego naprawdę nie znosiłam. A on zrobił sobie ze mnie jaja i do mnie zadzwonił podając się za Robin Hooda wyznającego mi miłość.
Bardzo zabolały mnie te żarty i rodzice od tej pory nigdy nie słyszeli już o moich zauroczeniach. Dzieci naprawdę śmiertelnie poważnie potrafią podchodzić do takich spraw jak „tajemnica”.
Jeszcze gdyby to był wujek, którego lubiłam i jest śmieszkiem – zupełnie nie byłoby problemu. Ale to był człowiek, który pochwalił się kiedyś na spotkaniu rodzinnym, że „umył kotem beczkę”, bo kot podrapał jego syna.
Do tej pory żałuję, że zapytałam jak się myje beczkę kotem, bo to był uroczy eufemizm na utopienie walczącego o życie futrzaka.
To było jakieś 22 lata temu. Pamiętam swoje emocje do dziś. Każdy detal tej rozmowy. Do tej pory reaguję wymiotowaniem na silny stres i emocje, z którymi nie jestem sobie w stanie poradzić. Mogłabym wam nawet opowiedzieć czym zwymiotowałam tamtego dnia.
Dobrze, ale co ma do tego Jackson?
To jest bardzo słaby „dokument”. Za długi (4 godziny podzielone na dwie części), pełen niepotrzebnych wątków jak śmierć ojca jednego z bohaterów, opowieści brata ofiary, który nawet tam nie był.
Jednocześnie zabrakło dania szansy wypowiedzenia się tej drugiej stronie. Okej, Jackson nie żyje, ale nie wypowiedział się:- żaden ekspert od pedofilii,
– od seksualności dzieci,
– psycholog dziecięcy itp.
– nikt z otoczenia Michaela
– żaden z pozostałych chłopców
– Macaulay Culkin, który nadal zaprzecza pedofilii Jacksona
itp.

Aby to był dokument, zabrakło też informacji o tym, że Jackson sam był bardzo pogubiony, miał naprawdę paskudnego ojca, który odebrał mu dzieciństwo i był źródłem wielu jego problemów, np. z nosem, z którego zawsze okrutnie drwił. I że te problemy mocno odcisnęły się na jego psychice, dlatego próbował przywrócić sobie dzieciństwo. Istnieje też szansa, że on te dzieci naprawdę w jakiś sposób kochał.

Mimo to, uważam, że dokument należy obejrzeć. Z bardzo wielu powodów.

Po pierwsze – by skończyć z wtórną wiktymizacją ofiar.

Zawsze w takich sprawach pojawiają się zarzuty wobec ofiar (lub rzekomych ofiar).
Że dlaczego tak długo milczały, że czemu się nie broniły albo nie uciekły. No i zawsze nieśmiertelny argument – że chcą sławy i pieniędzy.

Nie znam ani jednej osoby, która zrobiła karierę na byciu ofiarą przestępstwa na tle seksualnym. A Ty? Wymienisz jedno nazwisko?
Co więcej – to jest naprawdę słaby plan na życie, by po wpisaniu twojego nazwiska w google, najważniejszym wyskakującym faktem było to, że kiedyś ktoś cię zgwałcił.

Ja sama na tym blogu mam ten problem, że wiele firm nie chce się reklamować gdzieś obok wpisu na temat pedofilii. Z jednej strony rozumiem, z drugiej – troszkę przestaję takie firmy szanować. A to tylko blog i jakieś teksty! A bycie człowiekiem, który zostanie zapamiętany tylko jako ofiara?

Polecam też artykuł Zagrożenia wtórną wiktymizacją dziecka – ofiary wykorzystywania seksualnego związane z badaniami sądowymi z naukowego czasopisma „Dziecko krzywdzone”

Sporo mówi się też o skoku na pieniądze i tu przyznam, że mimo beznadziejnie zrealizowanego dokumentu, mając swoją wiedzę o pedofilii, totalnie kupiłabym wersję obu panów, bo ta historia ma ręce i nogi.  ALE:
oni teraz chcą wielomilionowych odszkodowań.

Ja bym to bez zastrzeżeń kupiła, gdyby np. zbierali pieniądze generalnie na ofiary pedofilii albo postanowili założyć fundację upowszechniającą wiedzę na temat zagrożeń. Gdyby szykowali jakąś wielką kampanię informacyjną albo organizowali wsparcie psychologiczne.

I poza sposobem realizacji materiału to jest główny punkt budzący moją podejrzliwość.

Na szczęście nie ja decyduję tutaj o winie.

Po drugie – film trzeba obejrzeć by zrozumieć, że sprawcą bywa także miły pan z telewizji, lokalny filantrop, ceniony artysta, ksiądz, pastor, nauczyciel, trener.

Pedofil nie musi mieć twarzy Josepha Fritzla.

Właśnie dlatego zamieściłam kiedyś na fejsie taki status:

Dużo ludzi zrozumiało, ale pojawiło się sporo głosów, że to przesada, że nic się dziecku nie stanie, jak posiedzi wujkowi na kolanach.

W tym momencie może nie. Ale uczysz dziecko, że nie ma prawa decydować o swoim ciele, bo potrzeby dorosłych są ważniejsze od tego, co ono czuje. A właśnie chodzi o to, żeby wiedziało najważniejszą rzecz – to może być sam papież albo królowa angielska, ale jeśli dziecko nie ma ochoty na buziaka czy usiąść na kolanach – nie musi. Może powiedzieć „nie”. I nie będzie wtedy niegrzeczne.

Po trzecie – po coś ustaliliśmy wiek przyzwolenia

Jako dorośli wiemy, że dziecko nie ma rozwiniętej tak samo, ja dorosły zdolności moralnego osądu sytuacji. Właśnie dlatego ustaliliśmy coś takiego, jak „wiek przyzwolenia”. By nie wyjeżdżać nigdy więcej z argumentami:
– ale dziecko chciało
– ale mu się podobało

Dziecko nie rozumie. Jako człowieczeństwo doszliśmy do wniosku, że zbyt wczesne kontakty seksualne rujnują psychikę, dlatego ustaliliśmy, że to złe i nie wolno.

Argument, że się nie broniło, nie skarżyło, nie próbowało uciec, to bardzo, bardzo zły argument.
Porwana w wieku 8 lat Natascha Kampusch była niewolnicą swojego porywacza, także seksualną. Nie uciekła, gdy pozwolił jej kupić tusz do rzęs w drogerii, a nawet była szczęśliwa jeżdżąc z nim na nartach. Gdy tuż po jej ucieczce popełnił samobójstwo – płakała. Tęskniła i było jej żal.
Skazałabym każdego komentującego, który wysuwa zarzut, że jest winna bo nie uciekła, na dwa lata czytania artykułów naukowych o współuzależnieniu, pedofilii i wtórnej wiktymizacji.

A właśnie taki obraz pedofilii widzimy w „Leaving Neverland”. Chłopcy kochali Michaela. Był ich idolem.
Nie mamy tu obrazu brutalnego gwałtu analnego. Mamy relację chłopca, który bardzo chciał to zrobić dla Michaela, ale nie był w stanie przyjąć jego penisa. I było mu z tego powodu bardzo przykro.

Mamy relację chłopców, którzy bardzo czekali na telefon, na miłe słowo, także na seks. Normalne dla zakochanej osoby. Ale siedmiolatka?

Nie mamy prawa moralnie oceniać ofiar.

Polecam: całe 200 stron o długoterminowych konsekwencjach krzywdzenia w dzieciństwie

Konsekwencje przemocy seksualnej wobec dzieci

Po czwarte: by zobaczyć, jak pieniądze potrafią uwikłać całe rodziny

Te rodziny awansowały społecznie dzięki Jacksonowi. Żyły w dużej mierze na jego koszt. Potrafił zafundować im faks, wakacje, a nawet sprezentować dom.
I to jest bardzo częste.
Lokalny filantrop sponsoruje wszystko dla klubu sportowego. Stroje, wyposażenie, obozy sportowe. Medale i inne pierdolety.
Ale też przy okazji wykorzystuje małego chłopca.
Co się stanie, gdy ten się poskarży?

Cała społeczność powie
– ale to dobry człowiek
– wpłaca na chore dzieci
– przywiózł dwie tony karmy dla schroniska
– zawsze mówi dzień dobry
– zakupy wnosi

Mnóstwo ludzi uzależnionych od pieniędzy sprawcy (lub takich, którym jest dzięki nim wygodnie) będzie świadomie lub nie, bagatelizować wszystkie sygnały ostrzegawcze i bronić swego dobroczyńcę.


Po piąte: by zrozumieć, że kłamać nie warto

Gdy ofiara wycofa zeznania albo broni sprawcę a potem zmieni zdanie – nikt nie będzie brał jej już na poważnie.
Wszyscy znamy bajkę o chłopcu, który krzyczał „Wilk!” bo się nudził. Wieś się zlatywała, wilka nie było. I tak kilka razy, aż w końcu wilk się zjawił, ale wtedy nikt nie wierzył.

Jeśli było jak mówią chłopcy to ja ich rozumiem.
Jesteś zakochany, wierzysz, że masz kogoś, z kim łączy cię specjalna więź. Jesteś dla tego kogoś totalnie wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju. Spędzacie piękne chwile. A potem ten ktoś wymienia cię na nowszy model. Co czujesz?
To są rzeczy, z którymi nie radzą sobie dorośli. W kim kumulują gniew zdradzone kobiety? W mężczyźnie, którego kochają, czy w kochance?

Jeśli chłopiec wciąż kochał Michaela, a pojawiła się okazja by go bronić, to była to dla niego szansa, by znowu poczuć się wyjątkowym i być bliżej niego. Być ważnym i potrzebnym. Ci chłopcy nie postrzegali seksu czy „innych czynności seksualnych” jako czegoś złego. Chcieli tego, bo to znaczyło, że między nimi a Michaelem jest dobrze. Że w związku się układa.
Bronienie oprawcy jest bardzo częste wśród ofiar, to są naprawdę głębokie i trwałe przemiany w psychice.

Dodam, że  wypowiedź eksperta od mowy ciała mówi, że chłopak kłamał broniąc Jacksona. Dla równowagi we wszechświecie dodam, że podobno drapanie się po nosie świadczy o kłamaniu, a ja mam tak często katar, że wiecznie się drapię po nosie, bo regenerująca się skóra zwyczajnie swędzi.

Aczkolwiek wiem, że zanim Jackson podpisał ugodę z innym chłopcem o imieniu Jordan – ten z pełną dokładnością potrafił narysować przebarwienia na jego przyrodzeniu i pośladkach.









Po szóste: by zrozumieć, że ślepy kult idola nie jest dobry

Czasami przeginamy w swoim uwielbieniu dla kogoś. I widzę, że wiele osób myśli w taki uproszczony sposób. Uwielbiam muzykę Freddiego, uwielbiam emocje, jakie potrafi we mnie wywołać. Ale nie lubię wielu rzeczy, które robił. Nie popieram zażywania narkotyków ani zdradzania swoich partnerów i partnerek. Nie jestem ślepa na te rzeczy i nie bronię ich słowami „bo to wspaniały muzyk”. Gdyby kogoś pobił czy zabił, chciałabym aby normalnie poniósł konsekwencje tego czynu.

I bardzo boli mnie, gdy kolega zgwałci koleżankę, ale nie spotyka go kara, bo to „zniszczyłoby jego obiecującą karierę sportowca”. Spoko, możesz być wspaniałym sportowcem, ale też gwałcicielem. Jedno nie ma nic wspólnego z drugim i te rzeczy nie powinny na siebie nawzajem wpływać, bo dojdziemy do wniosku, że wystarczy być utalentowanym aby bezkarnie gwałcić dzieci.

Mam znajomych, których cenię za różne rzeczy, ale wielu innych zupełnie nie rozumiem i nie popieram. Niektóre rzeczy warto czasami oddzielać.

🤔🤔🤔

Niezależnie od tego, czy wierzycie chłopcom czy też w niewinność Jacksona- chciałabym apelować o powstrzymanie się od głupich komentarzy, bo to właśnie one sprawiają, że ofiary nie zgłaszają takich rzeczy. Nie chcą przez to wszystko przechodzić.

Jednocześnie uważam, że nie wiem jaka jest prawda i nie moją rolą jest jej szukanie. Cieszę się, że o pedofilii mówimy coraz głośniej.

W mojej osobistej ocenie – nawet jeśli wątek seksualny nie istniał, to samo rozkochanie w sobie dziecka (zamierzone czy nie) jest naprawdę bardzo, bardzo złe. Siedmiolatki nie powinny się zastanawiać, czemu nie są już numerem jeden i jak sprawić, by znowu były obsypywane prezentami i uwagą. Dorośli ludzie nie zawsze radzą sobie z rozstaniami, odrzuceniem, zdradą, a co dopiero dzieci.
Tutaj reagowanie było obowiązkiem patrzących na to dorosłych.

Złe jest też to, że dorastający bez dzieciństwa na oczach całego świata Michael Jackson, nie otrzymał wsparcia psychologicznego, tylko eksploatowaliśmy produkt (!) jakim się stał. Do ostatniej kropelki.
Chyba czas pomyśleć o regulacjach prawnych odnośnie wszystkich „dziecięcych gwiazd”.
Bo najpierw pomagamy pompować ten balonik, a potem dziwimy się, że w wieku kilkunastu lat mają problemy z prawem, alkoholem, narkotykami, depresją. To też są ofiary „przedsiębiorczych” rodziców.

Matki chłopców…
po pierwsze, chłopcy mieli też ojców. Nie zrzucajmy wszystkiego na matki.
Po drugie – uważam zachowanie rodziców za głupie, bezmyślne i w zasadzie brak mi słów jak je opisać. Jeśli nie widzieli w tym nic złego – byli bezmyślni. Jeśli jednak cień podejrzeń się pojawił, to była to inaczej nazwana forma sutenerstwa.

I dlatego uważam, że każdy powinien obejrzeć ten „dokument”. By nauczyć się na błędach tych wszystkich ludzi.

O pedofilii warto mówić jakkolwiek. W żartach, w kiepskich dokumentach, w telewizji śniadaniowej i w dobrych artykułach naukowych.
Im więcej wiemy, tym łatwiej nam reagować.
Właśnie dlatego jestem całym sercem za rzetelną edukacją seksualną.

To czy Michael był winny czy nie – zupełnie nic nie zmieni i dla mnie osobiście ma najmniejsze znaczenie. Najważniejsze jest to, co z całej tej historii możemy wynieść.

Nie zapominajmy też, że w tym wszystkim jest trójka dzieci Michaela, które powinny być objęte troskliwą opieką i wsparciem psychologicznym.

Ach i jeszcze jedno – bojkotowanie muzyki martwego artysty jest zupełnie bez sensu. Nikt nie przekreśla dzisiaj starożytnej greckiej filozofii, chociaż myśliciele tamtych czasów otaczali się młodymi chłopcami.

Jeśli „dokument” powstał dla pieniędzy i cała sprawa jest grubymi nićmi szyta, to bardzo przykro. Wyuczona na pamięć czy też prawdziwie opisana relacja sprawcy z ofiarą jest natomiast wręcz książkowa i chociażby dla tego opisu warto się z filmem zapoznać.

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wrócha
5 lat temu

Oglądałam ten dokument, jeden raz tylko, bo nic to przyjemnego. Ale potem poczytałam sobie komentarze pod nim i artykulami o nim. Nie wiem teraz co przeraziło mnie bardziej. Ślepi fani, którzy wierzą, ze jak ktoś jest sławny to z miejsca jest dobrym człowiekiem, a jak pięknie spiewa i tańczy to juz absolutnie nie ma sie do czego przyczepić…. i nie wolno tego robic, choćby mu koza z nosa zwisała do pasa, nie można nic powiedzieć. Nie lubię i nie uznaję gloryfikacji nikogo, mierzi mnie myśl, co pod kocykiem dobroci, bycia szczodrym, szczerym i miłym robia pedofile, a jeszcze bardziej nie… Czytaj więcej »

Previous
Rząd chce zabić moją czytelniczkę Kasię [TYGODNIK]
Leaving Neverland – bardzo zły dokument, który każdy powinien obejrzeć

1
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x