Nie jestem za dobra w opowiadaniu historii, bo konstruuję za długie zdania i umyka gdzieś ich sens. Jednak tym razem – do historii odwołać się muszę.
Znam dwie fajne dziewczyny, które kumplowały się razem tak długo, że hoho. Wszyscy łącznie ze mną, myśleli o nich w kategorii przyjaciółki na całe życie. Wspólnie wynajmowały mieszkanie na studiach, miały wspólne pasje, wspólne tematy. Na studiach mieszkały razem w mikroskopijnej kawalerce, najtańszej z możliwych opcji. Wspólnie miały super patenty na najtańsze studenckie jedzenie – w menu było coś więcej, niż chleb posmarowany nożem.
Pochodziły z jednej pipidówy, znały się od dziecka. Połączyła je bieda i to samo marzenie – wyrwać się z wiochy. Coś osiągnąć. Coś więcej, niż ich rodzice.
Na początku obie w trakcie studiów pracowały na taśmie, przy produkcji plastikowych wiader, pojemników i koszy na pranie. Praca na akord, płatna słabo – ale praca. W dodatku czasami na nocki, jeszcze dojazd straszny, bo daleko i dużo podejrzanych typów w autobusach.
Finansowo stały więc tak samo – stypendium socjalne i praca na produkcji. Zazwyczaj na tej samej zmianie, bo plan zajęć identyczny, w końcu kierunek ten sam i grupa ta sama.
P. była szybsza niż M, więc na akord wyciągała trochę więcej. Zaciskała zęby i wkręciła się w tą pracę. M. coraz częściej uświadamiała sobie, że może robić coś więcej. Wywiesiła ogłoszenie o korepetycjach. Bez przekonania, bo konkurencja studentów jest ogromna. Przez chwilę myślała nad stawką 20 zł za godzinę, żeby dorównać do innych ale coś jej podszepnęło, żeby podała złotych czterdzieści.
I stał się cud, bo telefon zaczął dzwonić. Rodzice uczniów myśleli, że jak ma wysoką stawkę, to i umiejętności większe. Zrezygnowała z pracy „przy plastikach”. Chciała w korki wciągnąć P, ale tej coś nie pasowało. Ona nie jest przedsiębiorcza, ona się nie nadaje, tu ma pewną pracę i tu jej dobrze.
Ok, pomyślała M, chociaż podjęła jeszcze kilka prób wciągnięcia w to P. Szczególnie wtedy, kiedy nie miała miejsca w kalendarzu na kolejnych uczniów. Wiecie, korki to raczej robota popołudniowa.
____________
P. Zaczęła zawalać studia, bo wracała z pracy zmęczona i padnięta. M ciągle się interesowała, chciała odstąpić jej kilku uczniów, a nawet nagrała jej rozmowę kwalifikacyjną w sklepie odzieżowym w galerii. Jak masz pracować za takie stawki, to chociaż bliżej i w mniej męczącej pracy… Ale P. coś ugryzło i odrzucała każdą pomoc. Uparła się na te plastiki, chociaż to nawet nie był etat. A studia szły coraz gorzej.
Tymczasem M. podwyższyła stawkę o kolejne 5 zł. Zaczęła jadać trochę lepiej, chociaż wciąż tanio, bo przepłacać nie lubi. Nawyk taki. Z P. spędzały coraz mniej czasu, bo się mijały. W trakcie sesji P. nadal jeździła do pracy. Czasami nawet na więcej godzin. Niedosypiała, nie miała czasu na naukę. M naprawdę się o nią martwiła i mówi – zwolnij trochę, długo tak nie dasz rady.
– Niektórzy muszą ciężko pracować, żeby mieć na życie! warknęła P.
Pokłóciły się.
Potem P. oblała pierwszy egzamin.
Oddalały się od siebie coraz bardziej. Zazwyczaj dzieliły się kosztami takich rzeczy jak proszek do prania, ale pewnego dnia M. kupiła trochę droższy. – Na więcej prań będzie, możesz oddać tyle, co za ten zwykły, zaproponowała.
P. nawrzeszczała na nią – Zmieniłaś się! Nie jesteś taka jak kiedyś!
fot: wikipedia |
________________
Z czasem M. się wyprowadziła. Skończyła studia. Jest nauczycielką, chociaż pierwsze dwa lata wciąż żyła z korków, bo o pracę w zawodzie ciężko. Teraz też udziela korepetycji, bo pensja licha, ale żyje całkiem dobrze. Traktuje szkołę jako gwarancję emerytury.
P. też skończyła studia, chociaż w bólach. Na szczęście – w terminie. Z „plastików” przestali do niej dzwonić, bo zmęczona puściła jakąś partię wiader z zaciekami. Kilka razy. Pracuje na kasie, w rodzinnej miejscowości, mieszka z rodzicami. Jest zaręczona, wiedzie normalne życie. Jej życie jest bardzo podobne do życia jej matki. Nie utrzymuje kontaktu z M.
A połączyła je bieda i to samo marzenie – wyrwać się z wiochy. Coś osiągnąć. Coś więcej, niż ich rodzice.
_______________________
Popularny blog o włosach. Zaczął się od porad, jak wiele blogów tego typu. Od kiedy jest w sieci, włosy autorki stały się takie, do jakich dążyła. Ładne, lśniące. Porady wciąż zamieszcza, ale koła przecież na nowo nie wymyśli. Blog nadal jest ciekawy, stare teksty wciąż na nim wiszą. Ale czytelnicy mówią:
– Zmieniłaś się! Nie jesteś taka jak kiedyś!
_________________
Inna blogerka, tym razem modowa. Miksowała ubrania z lumpeksów, z tymi z sieciówek. Robiła to z wyczuciem i ładnie. Wraz z rozwojem bloga kupiła lepszy sprzęt. Nadal szpera w SH. Ale jak czasem zamieści stylizację z droższym ciuchem, albo pokaże sprzęt do stylizacji włosów za więcej niż 200 zł, to czytelnicy krzyczą anonimowo:
– Zmieniłaś się! Nie jesteś taka jak kiedyś!
fot: wikipedia |
***
Nie można mieć pretensji do garbatego o to, że ma proste dzieci. Nie można mieć pretensji o to, że ktoś poszedł do przodu, że się zmienia. Wszyscy się zmieniamy, dzisiaj nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co 5 lat temu. Mamy inne problemy, inne zmartwienia. Życie jest wędrówką.
Czasami spotykamy kogoś, z kimś idziemy jakiś czas wspólnie. To jest fajne, bo mamy wspólne doświadczenia, bo razem iść lżej. Ale każdy idzie swoim życiem i nikt normalny nie będzie wymagał od towarzysza żeby zwolnił, bo on nie nadąża. Nikt normalny nie wymusi na drugiej osobie, aby skręciła w bok, bo ta pierwsza tak chce. Jeśli szanujesz drugą osobę, chcesz za wszelką cenę jej dobra. To okej, że chcesz się zatrzymać tu, gdzie stoisz. Albo sprawdzić inny szlak. Drogi ludzi czasami się rozchodzą. Także w związkach. Idzie się jakiś czas wspólnie, dzieli się troski, ale po siedmiu latach może okazać się, że każdy jest już całkiem innym człowiekiem. Bo dojrzewamy, bo rewidujemy swoje poglądy. Czasami warto podziękować sobie za wspólną drogę i iść w swoją stronę.
Bo życie jest też trochę jak drzewo. Każdy liść rośnie tak, aby zagarnąć dla siebie jak najwięcej światła, ale jednocześnie nie zasłonić go pozostałym. Szuka optymalnego rozwiązania. Chce się zielenić, ale nie kosztem innych. Bo jeśli zasłoni słońce innym liściom, to one uschną. A chory liść, to chore drzewo. Każdy liść chce być zdrowy, zielony i rosnąć na zdrowym drzewie.
Napisałaś to tak pięknie,że mam gęsią skórkę. Nie wiem co powiedzieć, świetny tekst!
Same here. Czuję ogromny wstyd,bo sama napisałam kiedyś podobny komentarz Anwen 🙁
Zawsze można przeprosić 🙂
To idę przeprosić 🙂
ahhh a Anwen właśnie zamieściła na insta zdjecie córki 🙂 a włosy czarne i długie że hoho 😉
Moim zdaniem można uważać, że ktoś się zmienił na gorsze i już nam się nie podoba jego twórczość. Tylko niekoniecznie trzeba to pisać z wyrzutem na blogu 😉 Tak jak blogerka ma prawo się zmienić, tak samo nam ma prawo nie podobać się ta zmiana. Nie jest to jednak powód, żeby kogoś obrzucać błotem, raczej lepiej usunąć blog z obserwowanych.
Aniu, przeprosiła i co więcej – wspomniała dlaczego, że to z powodu Twojego tekstu. Ja o Twoim blogu wcześniej nie słyszałam, ale jak zobaczyłam komentarz, to od razu zastanowiło mnie jak można napisać post, który skłoni czytelników do takiego kroku? I dlatego czym prędzej popędziłam tutaj, wpis przeczytałam i jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem! Dziękuję Ci 🙂
Czuję się taka….dumna? 🙂
noooo tak bywa, że coś gdzieś się przeczyta, coś o mocnym osobistym wydźwięku, coś celnego, coś co mocno człowiekiem poruszy, wzruszy, ale samemu trzeba nosić jakiś ciężar, kłopot, coś do załatwienia osobistego, aby taki tekst, nawet krótki paro zdaniowy, jakiś cytat mógł wywołać takie następstwa. Oczyszczenie. Postronni czytający takie wynurzenia też mogą się wzruszyć, mieć łzy w oczach, ścisk w gardle 😉 bo oto zadziało się coś ważnego i być może pociągnie następne ważne życiowe rzeczy. W takie sytuacji anwen wybaczy, i tak ma teraz słodko 🙂 choć może nawet to nie wybaczenie najbardziej się liczy, a właśnie ten krok… Czytaj więcej »
Mnie wzruszyło najbardziej to, że w czasach, kiedy tak mało ludzi potrafi przyznać się do błędu, ktoś to zrobił…przemyślał. WOW. czuję się wpływowa przez moment, w tym najważniejszym znaczeniu 🙂
Masz rację. Nie możemy decydować za innych. Jak już kiedyś pisałaś, czasem warto: zmienić znajomych.
" Czasami spotykamy kogoś, z kimś idziemy jakiś czas wspólnie. To jest fajne, bo mamy wspólne doświadczenia, bo razem iść lżej. Ale każdy idzie swoim życiem i nikt normalny nie będzie wymagał od towarzysza żeby zwolnił, bo on nie nadąża."
Trafiłaś w sedno Aniu, jak zwykle 🙂
Bardzo fajny post:)zmiany często są dobre,szkoda że się ich boimy;)
Aniu, dla mnie Twój blog pięknie się zmienia, jeśli powiem kiedys,ze się zmienilas,to będzie to pewnie komplement.
Klaudyna
Dokładnie… Tyle mogę rzec…
. Także w związkach. Idzie się jakiś czas wspólnie, dzieli się troski, ale po siedmiu latach może okazać się, że każdy jest już całkiem innym człowiekiem. Bo dojrzewamy, bo rewidujemy swoje poglądy. Czasami warto podziękować sobie za wspólną drogę i iść w swoją stronę." – tak rozstali się moi rodzice. Wszyscy się dziwią,że są przyjaciółmi,bez walki o alimenty,odwiedziny.
Pięknie napisane!
Aniu, mam ten problem i nie umiem sobie z tym poradzic! Na studiach poznalam dziewczyne z jednego roku – ot, trafilysmy razem do pokoju w akademiku. I wiesz, wspolni znajomi, imprezy… pomoglam jej. Zawsze bylam przebojowa, a gdy ona przyjechala, de facto, z malej miejscowosci, byla taka szara, skromna. Dzieki mnie zamienila sie w niesamowicie pieknego motyla. Zawsze przy niej bylam, gdy mnie potrzebowala, nigdy jej nie zostawialam… jakis czas temu poznalam ja z kolega ode mnie z miasta – przypasowali sobie do gustu i sa para.. i od tego czasu czuje sie odsunieta, z boku… sa ze soba od… Czytaj więcej »
Porozmawiaj,ja jestem taka przyjaciolka,która nie zauważyła,ze odsunelam sie od przyjaciółki. Odezwalam się po latach,przyjaznimy się znów,ale zal mi tych 3 lat….
no właśnie , tak bywa , smutne , ale nic nie zrobisz na siłę , co ma być to będzie , najgorsze jak taki ktoś nie widzi tego jak się czujesz , jak się to zmienia , i nie ma wdzięczności , że się pomogło , tylko człowiek się potem czuje jak już zużyta ścierka , nie potrzebny , ja po swoim życiu tez widzę ze tak to jest , puki jest się na takim samym poziomie jest okej , a jak jedna osoba zaczyna się wybijać czy to towarzysko czy materialnie czy inaczej to juz ta druga zostaje sama… Czytaj więcej »
Przyjaźń czy związek to relacja dwóch osób,wiec trzeba rozmawiać,a nie dusić w sobie żal. Masz zał do kogoś,ze się wybił? To słabo jak na przyjaciółkę,bo prawdziwy przyjaciel szczerze cieszy sie z sukcesów…
Droga Anonimowa, a moze wlasnie warto zmienic znajomych? Mialam podobna sytuacje, acz chyba jeszcze smieszniejsza, bo poznalam znajoma z… moim bylym facetem. I nagle nie tyle zostalam odsunieta, co znajoma absolutnie zakazala mojemu bylemu miec ze mna jakiekolwiek kontakty. A bylo to niezbyt fajne, gdyz z facetem tym, nawet po zakonczeniu zwiazku, sie przyjaznilam. Ale coz bylo zrobic… pantha rei. Tego kwiata jest pol swiata. A w zasadzie caly.
Wybaczcie brak polskich znakow, ale klawiatura zastrajkowala.
Stanie w miejscu to cofanie się. Ludzie zmieniają się w różnym tempie, ale zmiana oznacza życie. Gdzieś przeczytałam, że idelana harmonia to śmierć.
Aniu, dziękuję za ostatni komentarz u mnie na blogu! Strasznie mi miło 🙂
🙂
A co jeśli ktoś się zmienia ale na gorsze? Mamy takiej osobie nie mówić, że się zmieniła? Oczywiście każdy ma prawo do bycia sobą, do zmiany swojego wyglądu, osobowości czy poglądów, ale czasami ktoś zmienia się i idzie to w złym kierunku. Myślę, że po to są przyjaciele, żeby mówić sobie takie rzeczy.
Tekst dotyczy zmian na lepsze,metafora liścia chyba wyraźnie wskazuje,ze mówić..
No właśnie dlatego, że tekst jest o zmianie na lepszy, to Karolina pyta, co w takim razie ze zmianą na gorsze. Jakby Ania pisała o zmianie na gorsze, to by przecież nie było pytania…
Zazwyczaj osoby, którym mówi się, że zmieniają się na gorsze -faktycznie się zmieniają i po takiej uwadze często odpowiadają atakiem, bo w głębi zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak. Ale poza atakiem niczego więcej nie zyskamy z taką uwagą.
Tutaj w przykładzie właśnie osoba, która zmieniła się na lepsze po prostu po cichu "robiła swoje", a gdyby była tą negatywną wersją pewnie pokłóciłyby się na dobre i wszystko potoczyłoby się agresywniej..
Przynajmniej ja tak zaobserwowałam 😛
To jest względne,bo ta od plastikow pewnie sadzi,ze ta od korków zmieniła się na gorsze… Większość osób które mówią ,ze się zmienilam , uważa ze na gorsze,bo sami zostali tak,gdzie byli…
moim zdaniem również zmiana na gorsze czy na lepsze to dość subiektywna sprawa. dla każdego lepsze to jest to jego.
Super Aniu, bardzo mi się podoba ten tekst:) Pozdrawiam Magda B.
100% racja 🙂 Pozdrawiam 🙂
Świetnie napisane !
Racja w 101% procentach. 😉
Pozdrawiam ;*
Miśka
Tekst- rewelacja !
Mi ludzie przy wielu możliwych okazjach mówią, że "Warszawka mnie zmieniła". Po 1 nie lubię, gdy ktoś mówi Warszawka, po 2 nikt nie wierzył, że w końcu się tam wyprowadzę. Jak tylko okazało się, że moje życie nie idzie po myśli i według plotek innych, to twierdzą, że ja się zmieniłam i coś mnie zmieniło. A ja się tylko rozwijam… A że mam przy tym szczęście, to chyba nie powód do płaczu, prawda?
Tak, to prawda. Każdy w życiu szuka drugiej połowy siebie, może mieć tony przyjaciół, ale tak naprawdę tylko zaledwie kilka, kilkanaście wartościowych osób oraz jedna idealna są naszym przeznaczeniem
Świetny tekst. Zgadzam się ze wszystkim. Uważam, że zmiana jest naturalnym procesem rozwoju człowieka.
Chciało by się rzec: Nothing last forever. 🙂
Zmiany są piękne.
Zgadzam się z Twoim tekstem 🙂
Aniu trafiłaś w sedno sprawy. Byłam kiedyś w podobnej relacji – ja i "przyjaciółka od serca". Poznałyśmy się mając po 10 lat, mieszkałyśmy w ośrodku dla samotnych matek. Również postanowiłyśmy się po szkole wyrwać, wyjechać na studia i zacząć lepsze życie. Podstawówka i gimnazjum byłyśmy nie do rozdzielenia. Przyjaciółki niczym "friends forever", te same ciuchy, plecaki, nawet obiekty westchnień. Codziennie w szkole, jak i po niej spędzałyśmy czas razem. Pod koniec gimnazjum zaczęły się imprezy, na które też oczywiście chodziłyśmy zawsze razem. Szkoła średnia też była wspólnym wyborem. Jednak na jej początku coś zaczęło się dziać..Przyjaciółka trochę za bardzo polubiła… Czytaj więcej »
Idealny tekst, niektórym zazdrość, gniew przyćmiewają umysł – lepszym wyjściem byłoby poszukanie sposobu na pozytywne zmiany w swoim życiu! 🙂
Bardzo życiowy wpis i zapewne dotyczy nie jednej przyjaźni. Najgorsze jest usłyszeć "zmieniłaś się" i nie wiedzieć o co chodzi. Niestety często jest tak, że to właśnie osoba, która rzuca oskarżenie najbardziej się zmienia. Przykładem z życia wziętym jest moja przyjaciółka, która odkąd jest w związku ze swoim chłopakiem, przestała mi się zwierzać, nawet ostatnio proponować spotkania i przede wszystkim "zeszła na psy". Zachowuje się jak dzieciak, a kiedy ja wykazuje dorosłe podejście do życia, twierdzi, że się zmieniłam. Takie rzeczy po prostu bolą, bo kiedyś to była niesamowita dziewczyna.
Znam to bardzo dobrze, bo ja miałam również taką sytuację i nasza przyjaźń zupełnie się rozpadła, w rozmowach czuć było, że to nie jest, to co kiedyś. Zresztą, gdy dajemy z siebie wiele, oczekujemy tego samego w zamian i nie ma w tym nic dziwnego.
Aniu, mam dziś dzień z serii cięższych Jest mi trochę smutno, trochę źle Trochę brak kogoś bliskiego…. Wyszłam na samotny spacer żeby pomyśleć, poukładać wszystko w głowie Siadlam na plaży, nad brzegiem spokojnego dziś morza i odpalilam na tel Twojego bloga. I chce Ci podziękować!! Od jakiegoś czasu drogi moje i mojej współlokatorki – koleżanki z rodzinnego miasta, z którą chodziłam do klasy w gim i lo i z którą mieszkam w Gdansku od 5 lat – się rozchodzą. Na początku nie mogłam tego przeboleć, denerwowala mbie jednostronna relacja alew kkońcu zrozumiałam ze tak to już w życiu bywa. Dzięki… Czytaj więcej »
A ja dziękuję za piękny i osobisty komentarz. Dla takich komentarzy warto pisać bloga! 🙂
Mam ciarki,wspaniały teskt
Uhm,jakby o mnie. Z chwilą gdy dostalam lepsza prace,nie zmienilam sie wcale,ale przyjaciółka zaczęła tak uważać. Aby nie czuła dyskomfortu, wyskakiwalysmy na piwo wciąż do tego samego taniego pubu. Ale jej żyłka w końcu pękła i nie wytrzymała,potrzaskala drzwiami i zerwala znajomość:( rozmawialam,pytalam,prosilam – nic. Pewnie ma ten sam zal,co komentatorka Arielka.
Podoba mi sie zakończenie o liściu i drzewie,bo pokazuje o co chodzi – gramy w jednej drużynie,na jedno drzewo. Szkoda,ze ona tego nie zrozumiała…
🙁
Jest takie powiedzenie, gdy ktoś mówi, że się zmieniłaś, nie oznacza to nic innego niż, że przestałaś spełniać oczekiwania tej osoby. W 100% się pod tym podpisuję.
Właśnie…tylko co to za przyjaciel,co oczekuje,ze ktoś wciąż będzie na dole…
Dwa razy usłyszałam to tak, że zapamiętałam. Raz sama po tym zerwałam znajomość, drugi raz – ona sama się powoli rozchodzi w szwach. Co ciekawe – ja jestem coraz szczęśliwsza…
bardzo ciekawa sentencja!
Edytka, jeśli jesteś szczęśliwsza, to chyba dobrze, widocznie te znajomości nie są Ci pisane na ten etap życia…
Piękny i mądry tekst! Przypomniało mi się, że niedawno zdanie w tytule zmieniłaś się, usłyszałam od przyjaciela ale to w tym pozytywnym sensie 🙂 Fakt, zmieniamy się i dojrzewamy, często jest tak, że dziecięce przyjaźnie, które przecież obiecujemy sobie na całe życie odchodzą w niepamięć, a osoby do których odezwiemy się przypadkiem stają się osobami, o których po czasie powiemy, to mój przyjaciel.. Na różnych etapach spotykamy osoby odmienne od nas, które przychodzą i odchodzą, ale w tym czasie dają od siebie dużo i nas wspierają. I chyba tylko życzyć, aby "Zmieniłaś się, nie jesteś już taka jak kiedyś!" padało… Czytaj więcej »
Aniu umiesz opowiadać historie i to jak…. Zazdroszczę szczerze. A historia no cóż sama prawda. Nuta zazdrości i szara rzeczywistość zabiły tę przyjaźń. Zdarza się. Pewnie każdy z nas ma podobne historie w swoich doświadczeniach. Każdy tez się zmienia. Fajnie by było jakby każdy z nas zmieniał się na lepsze.
Pozdrawiam Ania
http://london-lavender.com
Będę wdzięczna jak kiedyś znajdziesz chwilkę i wpadniesz do mnie.
Jak zwykle dajesz do myślenia.
To chyba jeden z ważniejszych tekstów na blogu. Szczególnie spodobała mi się ostatnia część.
Każdy się zmienia. Moim zdaniem nawet brak zmian też jest w jakimś sensie zmianą, tyle że w większości zmianą na gorsze – zgodnie z powiedzeniem, że osoby, które stoją w miejscu tak naprawdę się cofają.
Popłakałam się bo byłam taką właśnie M,która chciała pociągnąć w gore przyjaciółkę,wyciagala ręce. W pewnym momencie to sie musiało rozpaść i sie obwinialam. Zrobilam wszystko,jak ta korepetytora,nie mogę mieć do siebie żalu. Czasami jest mi przykro gdy pomyśle o tym,jak Kamila zmarnowała sobie zycie,ale to jej wybory 🙁
Dobrze napisane Aniu, po prostu dobrze napisane 🙂
Przykro mi teraz, bo tak dzieje się z moją przyjaźnią 🙁 Jesteśmy razem, ale ja czuję, że jesteśmy inne, zmieniłyśmy się…ona chce czegoś innego i ja.
Bardzo ładnie piszesz. I mądrze. I motywująco. I nie chodzi mi tylko o ten tekst 🙂
Musisz chyba byc silną kobietą.
Niby to oczywiste i każda osoba, która kiedyś wypowiedziała 'Zmieniłaś się!' na pewno wie, że to normalny proces, ale… coś jednak skłania ludzi do wykrzykiwania w złości takich słów jakby to było coś złego. Czyżby to kolejna próba wybielenia siebie i swojego stania w miejscu? Chyba tak.
przytaknę temu wnioskowi 🙂
Kilka miesięcy temu skończyłam swój związek trwający 5,5 roku właśnie z takiego powodu. Ja ciągle się rozwijałam, strasznie się zmieniłam, dojrzałam, z dzieciaka stałam się kobietą, a mój facet… No cóż, stał w miejscu, przestał za mną nadążać. Pożegnaliśmy się, to była moja decyzja i nigdy jej nie żałowałam. Pozwoliło mi to rozwinąć skrzydła jeszcze bardziej, bo okazało się, że ten związek z osobą, która nie nadążała za mną, znacznie mnie ograniczał. Tak to już w życiu bywa. Dziwi mnie tylko, że niektórzy wolą pluć jadem na osoby, które się rozwijają i osiągają coraz więcej, zamiast inspirować się nimi, brać… Czytaj więcej »
też mnie to dziwi, ale takich osób jest bardzo dużo…
Przyznam szczerze na poczatku tej historii bałam się, że morał przepadnie bez echa, ale masz rację ludzie się zmieniają i niekoniecznie tylko na złe. Różne czynniki nasz zmieniają, doświadczenia wpływają na to kim jesteśmy. Moje życie po śmierci taty odmieniło się o 180 stopni, zmieniło się w dniu, kiedy dowiedziałam się o chorobie taty, długo nie potrafiłam się pogodzić, ale dziś jestem zupełnie inna niż te 5 lat temu, każdego roku coś się zmieniło i cieszę się z tego co osiągnęłam, co mam, co życie mi dało, wszystko co się dzieje nie dzieje się bez przyczyny. Zmiana to normalny proces,… Czytaj więcej »
Dobry tekst, zmusił mnie do kolejnych przemyśleń. Miałam swoją A,a ja byłam jej A,znałyśmy się od zerówki, uczyłyśmy się przez te wszystkie lata razem,zawsze we dwie zawsze najlepsze przyjaciółki po mimo upływu czas i czasem rzadkich spotkań.Aż pewnego pięknego dnia moja A. przeinaczyła moje słowa, bardzo zabolało,ale nie aż tak co zdarzyło się później. Ciąg przypadków i zdarzeń sprawił,że straciłam nie jedną przyjaciółkę,ale i kilka dobrych koleżanek o których też myślałam naprawdę ciepło. Jest mi cholernie przykro ,że się na mnie nie poznały,przecież znamy się tyle cholernych lat…Jednak nikt nie zapytał mnie, jak było, nikt nie przyszedł przytulić mnie,kiedy kolejną… Czytaj więcej »
W moim przypadku najlepszym lekarstwem był rzeczywiście czas, ale najpierw musiałam przejść przez "żałobę", która – o dziwo – trwała równy rok.
Mnie również ten tekst bardzo się podoba i momentalnie tysiące refleksji mi się nasuwa… Rzeczywiście to tak jest, ze często jak ktoś idzie do przodu, dojrzewa, to gdzieś z tyłu słyszy "zmieniłaś się". Ale przecież właśnie na tym życie polega! Aby zdobywać kolejne szczeble, wiedzę, dojrzewać i nie stać w miejscu… Pozdrawiam serdecznie:)
Tekst dający do myślenia! Bardzo mi się podoba, mimo że wiem nie od dziś, że każdy się zmienia i to dobrze, nie warto cały czas stać w miejscu to uświadomił mi, że to ze drogi 'najlepszych przyjaciół na całe życie' się rozchodzą wcale nie musi oznaczać, że któreś z nich zrobiło coś źle, po prostu ich drogi się rozeszły i tyle. Dorośli, zmienili się. Ale nie oznacza to ze te pare lat było latami straconymi 😉 Dzięki za ten tekst 🙂 A ten fragment : "Bo życie jest też trochę jak drzewo. Każdy liść rośnie tak, aby zagarnąć dla siebie… Czytaj więcej »
<3
Ten fragment jest wspaniały i o tym samym pomyślałam, co koleżanka wyżej – "chyba go wydrukuję" 🙂
Bardzo dobry tekst. Ja też nie raz myślę, że "ktoś się zmienił". Ale wtedy myślę sobie o tym, że ja też się zmieniłam a zmianę nie raz można traktować jako coś dobrego, i można zwrócić komuś uwagę, ale bardziej w pozytywnym sensie.
Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Wpis bardzo dobry, skłaniający do refleksji…
A mnie teraz przyszło do głowy, że to działa też jakby w drugą stronę – zmieniamy się, na lepsze albo na gorsze, a ludzie dookoła nas w ogóle tego nie widzą, a może nie chcą widzieć i ciągle wciskają nas w ramkę "a bo ty taki jesteś", " a bo ty zawsze", chociaż od dawna jest już inaczej. Wiele razy tak mi się zdarzyło w życiu, i zawsze mam wrażenie, ze obie strony tracą w takiej chwili coś ważnego, że nie widzą już siebie naprawdę, tylko takie jakby wyobrażenie o sobie…
słuszna uwaga!
Szczególnie jeśli chodzi o rodziców! Często zatrzymali się na etapie mój przedszkolak, nie zauważyli że córka ma dwadzieścia parę lat. To bardzo smutne.
tak to prawda, ale to już niestety osobne zagadnienie toksyczności rodziców. np. sa tacy, którzy traktują dzieci jako gratyfikację społeczną albo przytulankę i to jest mega smutne…
to jest też jeden z typowych tekstów przy zerwaniu. Zmieniłeś się. Kiedyś byłeś inny. W sumie sama go użyłam :p chyba właśnie dzięki Tobie wpadł mi pomysł na notkę! Rozumiem, że chcesz powiedzieć, że Tobie ludzie teraz też tak mówią. Hmm. Dziwne, ze ta koleżanka nie chciała przyjąć propozycji pracy. Uniosła się dumą? Czasem postępowanie ludzi mnie zaskakuje. Ale właściwie jak się zastanowię nad tymi słowami, to chyba nie słyszałam, żeby ktoś do kogoś tak mówil, oprócz dziewczyny, która mówi o swoim byłym. Muszę jeszcze nad tym pomyśleć, bo mi się rozkmina włączyła.
czekam na tekst :))
Tylko krowa się nie zmienia 🙂
A ja mam pytanie o M. – jakim cudem zrezygnowała z pracy na pełny etat zamieniając ją na korki i dała radę się utrzymać? Mnie jest szkoda P. – może się bała, że nie da rady, nie każdy nadaje się do udzielania korepetycji.
Niestety to "zmieniłaś się" usłyszałam parę razy od swojego chłopaka :/ Nie wiem jak można oczekiwać, że będę taka sama jak 10 lat temu :/ Ta zmiana pewnie polega na tym, że mam jakieś wymagania.
To nie był etat – to była praca na akord. Stypa z uczelni i ciężka praca na produkcji plastikowych elementów za jakieś 6zł na godzine.
Korki – 40 zł za godzine.
2-3 dzieciaków dziennie bez weekendów to jest 400 zł tygodniowo, lepiej niż w zakładzie pracy.
Co do P… nie, zabiła ją zawiść. Odrzuciła nie tylko korepetycje i nie tylko pomoc od M. Także pracę w galerii i na recepcji.
A to już zmienia postać rzeczy 😉 Swoją drogą, nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby ktoś wyciągał z korków jak za pełny etat, więc szacun i podziw. Brałam pod uwagę ewentualną sytuację w stylu, że rodzina ci radzi "nie zmieniaj pewnej pracy na jakieś niepewne korki", bo nie każdy ma taką siłę psychiczną, żeby się postawić i samemu podjąć decyzję. Jednak praca w galerii czy na recepcji (jeśli pewna) byłaby lepszym rozwiązaniem i tu już trudno się domyślać o co naprawdę chodziło (tzn. jakoś trudno mi uwierzyć w sytuację, że ktoś umyślnie nie zmienia pracy na lepszą, jeśli oczywiście… Czytaj więcej »
Fizyczna praca w sklepie, a fizyczna praca przy taśmie czasami niczym takim wielkim się nie różni. I przy jednym i przy drugim trzeba mocno się napracować. Ja tam 100% rozumiem P, przecież nie każdy nadaje się do nauki innych, prawda? Nie każdy ma takie predyspozycje i lepiej jest realnie oceniać swoje możliwości. Później dziewczyna po prostu uniosła się honorem, ona tyle nie zarabia żeby mogła sobie pozwolić na np. lepszy proszek. Całkowicie to rozumiem. Ale jeżeli jest aktualnie szczęśliwa w tej swojej małej miejscowości to prawdopodobnie podjęła dobrą decyzję :). Pozdrawiam.
Jakim honorem? Głupota!
Skoro studiowała pedagogikę to raczej myślała o nauczaniu innych i kształciła się w tym kierunku…
lori05 —> no właśnie tak to ujęłam z tą pracą fizyczną, żeby było wiadomo, że w sklepie też pracujesz fizycznie, a nie że to super zarąbista alternatywa (swoją drogą, praca przy biurku TEŻ męczy fizycznie :/). Są sklepy, w których musisz cały czas stać, do tego przenosisz np. ciężkie pudełka. Z tym proszkiem, to wg mnie poczuła się upokorzona i jej reakcja była reakcją obronną. Mogła źle zrozumieć intencję koleżanki, raczej jako wytykanie jej biedy. A teraz właśnie sobie przypomniałam sytuację, kiedy na stancji kupowaliśmy na zmianę płyn do mycia naczyń i papier toaletowy i współlokatorka potrafiła mi to wypomnieć,… Czytaj więcej »
to nie była pedagogika, koleżanka nie była z roku 😉 kierunek językowy 🙂
Mieszkam w Warszawie, po pracy udzielam korepetycji z ang. Tyle samo za godz co bohaterka opowieści, codziennie i sobota. Wyciągam z nich 1600 zł miesięcznie (4 dzieci, po 1,5 lub 2 godz parę razy w tyg). Plus pensja z pracy.
Da się? da. wszystko jest kwestią priorytetów i zrobienia tego co chcesz a nie udowadniania że na pewno się nie uda. Sabotowanie siebie i innych, smutne że tak ludzie miewają. Ja zresztą też, walczę z tym.
Jeden z lepszych Twoich tekstów 🙂 Super !
Po prostu brawo! Bardzo mądry wpis:)
za****ty tekst!!! Otaczają nas ludzie, którzy nie wierzą że można coś zmienić. Zasiedzieli się w tej mgle zwanej rzeczywistością. Narzekają i marudzą. Na tych, którzy chcą osiągnąć patrzą spode łba i złorzeczą. boją się zmian. O swoje trzeba walczyć i znać swoją wartość. Dążyć do celu.
Ale to fajnie opisałaś! 🙂 Masz rację, zmieniamy się i fajnie jeśli ta zmiana idzie w lepszym kierunku. 🙂 Nie można nikomu niczego zabraniać i zatrzymywać.:)
🙂
Świetny tekst. Ja usłyszałam kiedyś, że się zmieniłam od osoby, od której bardzo chciałam to usłyszeć, chciałam spełnić jej oczekiwania 😉 Ale okazało się, że przez moją przemianę nie byłam już w stanie wrócić do dawnej (burzliwej) relacji, że musiałam odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie: czy ja naprawdę widzę się w tym związku? Po prawie pięciu latach byłam sama i jak nigdy wiedziałam, kim jestem i czego pragnę. Chciałam się zmienić, by móc być z kimś kogo kochałam, a zamiast tego- pokochałam siebie i zrezygnowałam ze związku, który nikogo nie uszczęśliwiał. Do dzisiaj, jak o tym myślę, czuję lekki smutek,… Czytaj więcej »