Czekają mnie jeszcze dwa egzaminy… z dwóch lat. Zważywszy na fakt, że zagadnienia do pierwszego z nich (piątkowego), dopiero wydrukowałam, level oceniam na ultra hard 😀
Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo. Po wyzwaniu ze zjadaniem żab zrobiłam sobie urlop i mam za swoje :))
Aby jakoś przetrwać ten okres stwierdziłam, że : będę nagradzać się za każdą dobrze zrobioną rzecz. Tzn : wydrukowałam notatki? super, należy mi się jakaś mała nagroda. Przeczytałam jedno zagadnienie? Cudownie, idę zjeść banana/pomalować paznokcie itp.
Jutro jadę ogarnąć nieogarnięty wpis, więc w ramach zachęty/nagrody, kupię sobie jakieś kolorowe zakreślacze czy inne artykuły papiernicze, bo nie mogę patrzeć na notatki. A to niestety nie ten typ egzaminów, że przeczytam 2-3 razy i mogę pisać 😛
Dodatkowo poszukam różnych metod, aby uczyć się sprytniej i szybciej. Baaaaaaardzo nie lubię SIEDZENIA nad notatkami, więc tak naprawdę nigdy tego nie robię. Zawsze jakieś skojarzenie, rysunek czy zwyczajne zrozumienie tematu i dawało się radę.
Najtrudniejsze w tym wszystkim to zacząć.
Wyzwanie zdecydowanie wynika z potrzeby. Chcę sobie maksymalnie uprzyjemnić skrajnie nieprzyjemną rzecz 🙂 Tylko trzeba wykombinować sensowne, nie rujnujące portfela i adekwatne do osiągnięć nagrody 🙂
A jak minęło mi łamanie zasad? Okazało się, że jest tego wszystkiego więcej niż sądziłam, ale nie bardzo można pisać o tym publicznie 😀 Wyciągnęłam kilka lekcji na przyszłość i wiem, że niestety pewne rzeczy nie są społecznie akceptowalne w tym kraju i muszę dołożyć wszelkich starań, żeby było living on my own.
Uściski, Ania
Hej, byłoby super jakbyś napisała, w jaki sposób zmotywować się do pracy. Wziąć, i zrobić. Jak ze zjadaniem żab 🙂
ok, się robi 🙂
nagradzanie się za drobne osiągnięcia bardzo do mnie przemawia:)
Planowałam zrobić podobny wpis – tylko że rozdzielić oba tematy, i nagradzanie, i różne, przyjemne sposoby uczenia się, o Ty… 🙂 ale to miło, że myślimy podobnie, tzn. że idę w dobrym kierunku.
Daj znać, jak znajdziesz coś ciekawego, jeśli chodzi o naukę:)
U mnie zawsze najlepiej sprawdzało się robienie map pamięci, tak jak i Ty proponowałaś kiedyś, ale i nauka poprzez ruch (jestem kinestetykiem), więc najlepiej jest połączyć przyjemne z pożytecznym i wsiąść z notatkami na rowerek stacjonarny, o ile się takowy posiada. Ja niestety nie mam i trudno mi znaleźć jakieś odpowiednie zastępstwo na czas zimy…
Pozdrawiam Cię ciepło!:)
ja kręcę hula hoop, jak się trzyma ręce wysoko, jest to całkiem łatwe 🙂 pozdrawiam, również kinestetyk 😛
Oj jak się cieszę że sesje już za mną, strasznie wycieńczało to mój organizm:) a wystarczyło być systematycznym…. jednak przez pięć lat nie udało mi się wyrobić takiego nawyku i zawsze nauka była na ostatnią chwilę po nocach:) powodzenia życzę!
wiesz co, niektórych rzeczy aż żal uczyć się systematycznie 😛
Oj, chyba skorzystam, właśnie kończę tłumaczenie na hiszpański, termin jest za dwie godziny, na horyzoncie terminy dwóch esejów po 1500 słów, plus mnóstwo nieco mniejszych prac… ojejku, albo urządzę sobie miesiąc zjadania żab i zablokuję śmieciowe strony internetowe… Głowa mi pękaaa!
fajnie jest urozmaicać sobie życie takimi wyzwaniami
http://www.youtube.com/watch?v=qJKrpbjGUAw&list=UUyiAABk3RD-njRwITkNFMlA
filmik o książce o motywowaniu się 🙂 polecam
już się ładuje, skrobnę nowy wpis i obejrzę 🙂
Ciekawe wyzwanie 😉 Ale na mnie lepiej działa nagradzanie się dopiero po wykonaniu jakiegoś projektu czy zadania niż po każdej małej czynności 😉
u mnie zazwyczaj też, no chyba, że chodzi o bardzo niefajne zadania 😛
oh jak ja się lubię nagradzać:)
dasz radę:) a nagradzanie się jest bardzo przyjemną rzeczą:)
Nagradzanie się to fajny patent. Podoba mi się. 😉
dzięki za cynk, już kupione 🙂