Marzenia z których się wycofałam

Nie wyobrażam sobie życia, w którym posiadam jakiś zamknięty kanon planów/marzeń i skupiam się na jego realizacji. Zdarza się, że pisze do mnie ktoś, kto ma problem z wypełnieniem listy stu i prosi mnie o pomoc. To nie jest tak, że trzeba mieć na siłę wpisane jakieś 100 marzeń/planów i dążyć do ich regularnego odhaczania. Lista to wskazówka, drogowskaz, narzędzie które sprawi, że wracając do niej przypomnisz sobie o wartościach jakimi się kierujesz. 100 to taka liczba-symbol. Dopiero przekroczenie tej granicy daje takie wrażenie, że ma się po co żyć, że jest jeszcze tyyyyle rzeczy, które chce się zrobić, przeżyć, osiągnąć, zobaczyć, których chce się doświadczyć i z których chce się czerpać radość.
Dla mnie to bardzo ważne, by nie tracić z zasięgu wzroku powodów dla których naprawdę warto.
W czasach, kiedy mocno nadużywanym pojęciem jest depresja  zdarzyło się tak, że ktoś z bliskich mi osób naprawdę w nią wpadł. I nie mówię tu o jesiennym dole, tylko o naprawdę ciężkiej depresji (jeśli myślisz, że ją masz, wypełnij ten test). Nie chcę za bardzo ułatwiać identyfikacji tej osoby (o moim blogu wiedzą znajomi), ale nigdy nie myślałam, że ktoś, kto teoretycznie mocno stąpa po ziemi i ma wszystko: dobrą pracę, stałego partnera, wysokie zarobki itp. może tak poważnie zachorować. L4 od psychiatry, farmakoterapia i mnóstwo ciężkiej pracy nad sobą zdziałały cuda. Mimo wszytko, ta historia była dla mnie mocnym wstrząsem.
Po pierwsze, uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie znałam kogoś, o kim myślałam, że znam go bardzo dobrze.
Po drugie sama się zdziwiłam, jak płytko momentami patrzę i jak uprościłam, i zawęziłam sobie w tamtych czasach „wszystko”, co miało zapewnić człowiekowi szczęście i stabilizację.
Kiedy byłam w pierwszej czy drugiej klasie, mieliśmy temat o różnych zawodach i padło nieśmiertelne pytanie, kim chcesz być w przyszłości? do tej pory pamiętam, jak nauczycielka wydrwiła mnie przed całą klasą, bo odpowiedziałam, że sobą. Przez lata to mi się jakoś rozmyło i chciałam sklasyfikować siebie do jakiejś grupy zawodowej determinując w ten sposób swoje życie. Dzisiaj odpowiedziałabym na to pytanie tak, jak w podstawówce.
Na TED wisi gdzieś jakieś ciekawe wystąpienie (nie mogę go w tej chwili znaleźć), gdzie ktoś opowiadał o tym, czego ludzie najczęściej żałują tuż przed śmiercią. O ile dobrze pamiętam, to chodziło głównie o odwagę bycia sobą. Wbrew pozorom nie jest to bardzo łatwa sprawa! 

Ostatnio łapię się na tym, że CAŁKOWICIE pozmieniały mi się priorytety i w zasadzie… wszystko. Słucham innej muzyki niż kiedyś, inspirują mnie zupełnie inne rzeczy, nie zachwycam się tymi książkami co dawniej, nawet blogi które odświeżałam po kilka razy dziennie w oczekiwaniu na nowy wpis stały mi się całkowicie obojętne.
Wpływ na to ma kilka rzeczy, ale myślę, że największy odegrały tygodniowe wyzwania i niestety wciąż pogarszający się stan mojego zdrowia.

Wyzwania pozwoliły mi spojrzeć na świat oczyma jakby innej osoby. Rezygnując na tydzień ze swoich przyzwyczajeń pozbywam się filtrów przez które patrzyłam i zmuszam się do zastanawiania się nad rzeczami, które do tej pory były automatyczne.
To, że coraz częściej moje ciało nie pozwala mi robić tego, co chcę, uświadomiło mi, że nie doceniałam najważniejszego, czyli swojego życia.
Będąc w liceum miałam taki czas, że chciałam robić wszystko. Chodziłam do szkoły w której byłam tylko ciałem, jeździłam na zajęcia z dziennikarstwa, które dawały mi wiele frajdy, po dziennikarstwie wracałam do domu, szybko się ogarniałam i wsiadałam w pociąg w odwrotnym kierunku, na piątkowy maraton filmowy który trwał do soboty a czasami do niedzieli. Życie było jedną wielką zabawą, piło się dużo słodkiego wina , próbowało się różnych rzeczy i było fajnie. W tamtym czasie chciałam zawsze mieć ciastko, i zjeść ciastko, chciałam mieć całą fabryką ciastek. Próbowałam uczyć się japońskiego, miałam cudowne cycki, napisałam dwa dramaty, prowadziłam popularnego photobloga, poznawałam ciekawych ludzi, dostawałam różne nagrody, przy zerowym wysiłku zdałam świetnie maturę i… nie miałam równowagi życiowej.

Żyłam strasznie szybko, robiłam pierdyliard rzeczy na raz i to właśnie w tym doszukiwałam się szczęścia. Nie mówię, że to nie było fajne i przyjemne, bo było, ale w trochę innym wymiarze.
Może się starzeję, może po prostu wydoroślałam, a może to kwestia stanu zdrowia, ale teraz nie chciałabym żyć w takim tempie. Mam ochotę żyć wolniej.
Dawniej postrzegałam to tak, że muszę zainwestować mnóstwo energii, aby w przyszłości zaprocentowała i kiedyśtam zapewniła mi fajne życie. Dzisiaj skupiam się bardziej na tu i teraz.  Ta zmiana orientacji czasowej była prostsza niż myślałam. Każdego dnia budzę się z inną pulą energii, bywają dni, że jest jej strasznie mało i to boleśnie uświadomiło mi, że poświęcanie różnych rzeczy na to, żeby kiedyś było świetnie nie zda u mnie egzaminu, bo to kiedyś może nie zdążyć nadejść.
Od liceum wyrzuciłam ze swojej niezapisanej wtedy listy mnóstwo naprawdę głupich „marzeń”. Np. chciałam przeczytać wszystkie książki z listy 100 książek BBC. Niby po co?! Nie mam pojęcia co mną wtedy kierowało, ja chcę czytać fajne książki, chcę mieć frajdę  z czytania, ale czy potrzebuję do tego cudzych list? Czy o to w tym wszystkim chodzi? Zrezygnowałam z prawie wszystkich planów typu chcę mieć, to tak naprawdę nic nie znaczy, dzisiaj mam, jutro mogę nie mieć. Obecnie chcę mieć mało, ale tylko dobrych rzeczy. Nie chcę przeciętności, nijakości, chcę świetnych, wspaniałych rzeczy, których nie traktuję jako cel, ale jako narzędzie. Dawniej chciałam umieć mnóstwo rzeczy, dzisiaj wcale nie mam na to ochoty. Wspaniale jest posiadać wiele różnych umiejętności, ale czasami zamiast wędki wolę dostać rybę – usmażoną, przyprawioną, pięknie podaną , której nie muszę skrobać, patroszyć, przyrządzać i jeszcze po tym wszystkim sprzątać.

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
42 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Vicky
11 lat temu

Uwielbiam Cie! Nic wiecej w tym momencie nie jestem stanie z siebie wydobyc

Lena
11 lat temu
Reply to  Vicky

A ja się podpisuję pod Vicky!

Skarletka
10 lat temu
Reply to  Vicky

Uwielbiam Cię czytać!
Wydaje mi się, że pytanie "po co?" jest kwintesencją pytań. Ilekroć zdarza mi się nakręcić na coś albo przeciwnie, mieć sobie za złe, że czegoś nie zrobiłam, zadaję sobie pytanie: A niby po co miałabym to robić? I w zależności od odpowiedzi robię to lub nie.

Wycofać się z planów, które przestały mieć dla nas wartość – bezcenna umiejętność 🙂

Nadine
11 lat temu

Aniu, jesteś moją wielką inspiracją. To Twojego bloga odświeżam kilka razy dziennie i z uśmiechem na twarzy czytam nową notatkę. Dajesz mi gigantycznego kopa energetycznego! Nie wiem jak to się dzieje, ale zwykle wyprzedzasz moje myśli i dostaję od Ciebie to czego w danej chwili potrzebuję. Widzisz, ja kiedyś uważałam na wszystko co robię i mówię i rezygnowałam z tylu szans, że nawet nie chce o tym myśleć. Całkiem niedawno uświadomił mi ktoś (zupełnie przypadkiem i zupełnie się tego nie spodziewałam) że życie mam tylko jedno i nie warto marnować nawet tego roku czy dwóch z nieodpowiednim facetem, robiąc te… Czytaj więcej »

Nadine
11 lat temu
Reply to  Nadine

Ostatnio mam mały zastój twórczy, ale każde takie zdanie ("Nie mogę się doczekać aż wygrasz ten cholerny konkurs i będe mogła przeczytać Twoją ksiązkę :))") sprawia, że AŻ MI SIĘ CHCE.

Dziękuję 🙂

hurija
11 lat temu

Wspanialy post! Jestes czysta inspiracja.

nikt_wielki_ona
11 lat temu

"Obecnie chcę mieć mało, ale tylko dobrych rzeczy. Nie chcę przeciętności, nijakości, chcę świetnych, wspaniałych rzeczy, których nie traktuję jako cel, ale jako narzędzie." – Bardzo dobrze. To tak jak ja.

"Mam ochotę żyć wolniej." – Ja ostatnio żyję wolniej. Polecam 🙂

Kocia
11 lat temu

czasami w gonitwie za marzeniami też można stracić umiar. lepiej żyć "wolniej" 😉

Maxi A.
11 lat temu

Czasem faktycznie człowiek potrzebuje nie przeskakiwać siebie. Czasem potrzeba odrobinę hibernacji:)

*Natalia*
11 lat temu

Wiem co to oznacza żyć z osobą w prawdziwej depresji, z tym, że ta osoba miała powód, trauma po stracie dziecka, to coś okropnego. Życie nie jest łatwe, niestety i musimy sami walczyć o nie by było jak najlepsze! I starać się nie narzekać 😛 Cieszyć się i doceniać obecność bliskich osób, które dobrze nam życzą :). Super wpis Aniu 🙂

tonia
11 lat temu

Super to opisałaś :* Przypomniało mi się ze w liceum była taka sama:) ale na szczęście na studiach wszystko się odmieniło 🙂 Nauczyłam się być sobą i żyć chwilą (chociaż wg większości osób to źle) i w końcu jestem szczęśliwa 🙂

BERY
11 lat temu

wow swietny post ,masz duzo racji..

marquisdered
11 lat temu

Pojedyncze marzenia ulegają zmianie również u mnie, czasami mam wrażenie, że gdy nie widzę kogoś przez ponad miesiąc rozmawia z nim zupełnie inna osoba:) Nie zmienia się jednak głód życia, jedynie rośnie;) Jestem zaskoczona, gdy przypadkiem znajdę moje stare zapiski i okazuje się, że nie wiedząc tak naprawdę jak piękne może być życie wierzyłam w zupełnie inny świat, co z tego że dorośli "wiedzą lepiej", ja i tak zawsze miałam nadzieję, że moje marzenia się spełnią i faktycznie czasami ze łzami w oczach mam ochotę powiedzieć do mnie 7-letniej: Dziękuję, kochanie że nie zwątpiłaś, to dzięki Tobie mogę być tu… Czytaj więcej »

lifestyle.changePL
11 lat temu

Nie będę się rozpisywała, bo właśnie w tym momencie mniej znaczy więcej. Jesteś naprawdę bardzo dojrzała. Gratuluję Ci takiego naprawdę osobistego spojrzenia na świat. Tej odwagi właśnie.

perioste
11 lat temu

Cieszę się, że prowadzisz bloga. Patrząc na Twoje wpisy mam wrażenie, że jesteś niesamowicie dojrzałą, ukształtowaną i inspirującą osobą i dziękuję Ci, że swoimi przemyśleniami dzielisz się z innymi bo wiele można z takich wpisów wynieść.
Chociaż czasami efekt końcowy jest odwrotny:} Napisałaś, że chcesz żyć wolniej ja natomiast czuję, że potrzebuję przyśpieszyć ale to wymaga ode mnie wyjścia z mojej strefy komfortu. Dzięki takim słowom jak Twoje moje "dojrzewanie" do tej decyzji znacznie się przyśpiesza:D

pora-wstac
11 lat temu

Uwielbiam Cię. Dziękuję Ci za ten wpis. N.

Margerytka
11 lat temu

W piękny sposób ujęłaś to, co mi się plątało po głowie:*
Ja na razie nie bardzo jestem w stanie zebrać w całość swoje przemyślenia,
ale niebawem pewnie mi się uda:) Znów czuję, że nie odpowiada mi sposób, w jaki żyję i że czas to zmienić, być może… zwolnić? 🙂
Uściski

BogusiaM
11 lat temu

priorytety nam się zmieniają i to dobrze, bo tylko krowa nie zmienia zdania;) ważne by w tym wszystkim odnaleźć siebie i wiedzieć, że to co się robi nas satysfakcjonuje;)

Anonimowy
Anonimowy
11 lat temu

Dałaś mi kopa 😉 !

Ninja Beauty Blog
11 lat temu

bardzo bardzo mądrze mówisz- niektórzy dojrzewają do tego 40 lat, całe życie, albo wcale. przechodzę teraz bardzo podobny (jak mniemam) czas, i podpisuję się pod tym co napisałaś. Ściskam Cię mocno!

M.
M.
10 lat temu

Ej, też swego czasu napaliłam się na listę tych 100 książek wg listy BBC! I też zrezygnowałam z jej przeczytania 😛 Stwierdziłam, że co jak co, ale Anki z Zielonego Wzgórza to ja już w tym wieku nie chcę czytać 😛 poza tym, jest teraz mnóstwo dobrych książek do przeczytania więc na cholerę mi lista. To postanowienie zamieniłam na czytanie 2 książek miesięcznie.
Czekam na nowe wyzwania! 🙂

Ujarzmiamy rzeczywistość

Aniu,
może Cię rozczaruje, ale wydaje mi się, że to sprawa wieku. Tzn. to wpadnięcie z biegu w slow. Po drugie, jak robimy coś jednego, to mamy ochotę spróbować czegoś nowego. Po trzecie, to zbieranie doświadczeń w liceum jest niesamowite! I bardzo procentuje w późniejszym życiu.
A wyzwania, wyzwania są świetne! Sama je sobie stawiam i realizacja każdego kolejnego daje ogromnego kopa.

Mari
10 lat temu

Ukradło mi komentarz! 🙂
Pisałam w nim, że wydaje mi się, że przejście od fast do slow jest absolutnie naturalne i spotyka każdą świadomą osobę. Tak myślę. I spotyka w odpowiednim czasie, a najważniejsze to to przyjąć. Obydwa stany są dobre dla rozwoju, bez nachapania się wrażeń nie ma o czym rozmyślać, ani z czego wybierać.

Jak ona to robi
9 lat temu

zobacz jak długa i krętą drogę przeszłaś zanim doszłaś do takich wniosków. Gdyby nie te wszystkie zdarzenia i przykrości nie byłabyś dzisiaj tą wspaniała osobą i pewnie blog też by nie istniał ;/

tygrolxx
9 lat temu

Ostatnio wydrukowałam sobie listę BBC… dzisiaj rano wyląduje w koszu 😀

Cup of tea,maybe?
9 lat temu

Ja chyba nigdy nie miałam swojej wielkiej listy marzeń. Mam swoich 5 głównych, do których dążę. Co mnie bardzo cieszy, mogą się spełnić tylko wtedy, kiedy będę się skupiała tylko na tym co jest teraz. Czasem wydaje się to strasznie trudne, ale to jaka jestem w tym momencie wobec siebie oraz wobec innych przełoży się na przyszłość. Nie definiuję szczęścia marzeniami. Trzeba robić wszystko, aby być szczęśliwym tu i teraz. A bycia sobą cały czas się uczę, niestety jestem jeszcze w pułapce oczekiwań całego świata, ale się buntuję … i jest fajnie !

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

W pierwszej linijce błąd ortograficzny , aż razi ;).

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Droga Aniu, bardzo lubię Twojego bloga, bo większość Twoich postów daje mi takiego "kopa w tyłek". Zdarza mi się już nie widzieć sensu w tym co robię (albo czego nie robię), a później przeczytam coś co napiszesz, i stwierdzam że przecież warto, mimo że to czasem mnie to męczy. Dzięki Tobie przewartościowałam trochę moje cele, marzenia, ale też zrozumiałam, że jeżeli sama się o to nie postaram, to nic samo do mnie nie przyjdzie. Znalazłam Twojego bloga przez przypadek, i jestem wdzięczna, że piszesz tak często 🙂Podobały mi się też Twoje posty dotyczące imbiru. Doprowadziły do tego, że codziennie piję… Czytaj więcej »

Polowanie na zdrowie

Hm… niedawno pisałaś, że Twój stan zdrowia się poprawił.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

Kurcze, link do tego testu nie działa 🙁

Previous
DIY SZMINKA : jak prezentuje się kolor?
Marzenia z których się wycofałam

42
0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x