Katowice i Włochy – [pamiętniki z wakacji]


Wybrałam się w krótką podróż w czasie, w którym najbardziej nie miałam na to czasu 😀 Wspominałam coś chyba o tym, że niedawno złapałam się na wpisywaniu w google ofert biur podróży, tak zupełnie bez zastanowienia – ot, coś mi się wpisało. Sęk w tym, że jakoś nikt z mojego towarzystwa nie miał czasu, inaczej zaplanował wykorzystanie urlopu (ok Ania, ale może w lipcu?) albo kasy. I tak ze smutkiem odłożyłam to na dalszy plan. Nie żebym miała problem z pojechaniem gdzieś samodzielnie, ale jednak lubię spędzać czas z ludźmi.
Żeby dojść do tego etapu historii, muszę cofnąć się do kwietnia 2014 roku [matko, jak moje życie szybko się zmienia!]. Pojechałam wtedy pierwszy raz w życiu do Katowic, odebrać nagrodę. Napisałam wtedy o tym krótki tekścik o tym pobycie. Ogólnie miałam niewyobrażalne szczęście, bo przez fanpage zadałam pytanie czy jest w Katowicach ktoś, kto miałby ochotę się ze mną spotkać. Odezwało się kilka osób, a ja postawiłam na jakość a nie ilość i zdecydowałam poznać dwie. Trafiłam jak trzy siódemki w jednorękim bandycie – lepiej nie mogłam! 
Jedną z tych dwóch osób była  Ania Kania, która prowadzi teraz blog studencki. Od razu złapałyśmy świetny kontakt i gadałyśmy o wszystkim. Znacie to uczucie, że „nadajecie z kimś na tej samej fali”? Z Anią tak mi się rozmawiało! Miałam do niej ogromne zaufanie i gdy drugi raz się spotkałyśmy to nocowałyśmy w tym samym miejscu po Blogowigilii (tutaj serdeczne pozdrowienia dla Oli). 
A teraz Ania jest na Erasmusie w Salerno i po prostu mnie zaprosiła. Czy to nie brzmi jak magia?
W niedzielę rano wsiadłam w pociąg do Torunia, skąd udałam się polskim busem do Katowic. Zrobiłam tam pierwszą część zakupów dla Ani i zainstalowałam się w hotelu. A potem podjechała do mnie Dagmara z mężem. Dagmara to druga z osób, z którymi spotkałam się w 2014 roku w Katowicach 😀 Prowadzi bloga Dagonfly.pl, a gadałyśmy w niedzielę bite pięć godzin i nie wiem kiedy to zleciało! Mam jakieś niewyobrażalne szczęście do ludzi, bo spotykam naprawdę takich nie-samo-witych, ale i to słowo jest zbyt małe by oddać jego sedno. Trzeba by jeszcze obsypać brokatem i dorysować obok gwiazdki 😀
U Dagmary zjadłam pyszny tradycyjny hinduski posiłek i muszę pamiętać by odezwać się po przepis :). Uwielbiam takie rozmowy, po których czuję się taka nakręcona i naładowana energią, że mogłabym latać. Pozdrawiam serdecznie Dagmarę!
W międzyczasie kupiłam też Ani pierogi i wróciłam do hotelu.
Ogólnie wybrałam opcję budżetową z myślą o tym, że chcę się tylko przespać przed lotem… cisza i spokój ok, ale śniadanie… 🙁
 „Trochę” lipa :P. Z hotelu chciałam złapać taksówkę na lotnisko w Pyrzowicach (nie wyświetlał się żaden kierowca z Ubera…). Czas oczekiwania – 30 minut. Byłam zrezygnowana i zła, ale jakimś cudem pojawił się w Uberze jeden kierowca, który akurat o ósmej zaczął pracę. Ufff! 
Cena Taxi wyniosłaby 95 zł, Uber wyszedł mnie tak:
A zapłaciłam 56 zł (miałam zniżkę na przejazd do 25 zł i też możecie dostać wpisując kod aniamalujeue – po moim nicku jest końcówka ue od unii ;-)).  Jeśli jedziecie na krótkie trasy, to cały przejazd będzie za free.
Kierowca Ubera bez problemu dowiózł mnie na czas na lotnisko, a ja ruszyłam w kierunku bramek.
I tak, własnie to ja musiałam piszczeć 😀 Do tej pory nie wiem co piszczało ;-). 
W oczekiwaniu na lot machnęłam dla was tygodnik na bloga i nie mogłam doczekać się aż otworzę książkę, którą napisała Dagmara. W 2014 czytałam pierwszą część i bardzo mi się podobała – historię napisało samo życie!
Ze wzruszenia się popłakałam – zobaczcie jakie REWELACYJNE oceny ma pierwsza część na lubimyczytać :). Zresztą pokazałam wam swoją minę i łzy na snapie, bo nie umiałam powstrzymać emocji :).
Książka umiliła mi podróż, a jak zobaczyłam ląd, to poczułam ekscytację związaną z przylotem ;)). 
Miałam bardzo precyzyjne i dokładne informacje, niestety mój autobus do Salerno odjechał przed czasem! Przestraszona poszłam do Informacji a pan na lotnisku w Neapolu odrzekł tylko „It’s Italy, it’s normal here”. 😀 
Oj, nie było mi do śmiechu 😀
Zmiana planu i ruszyłam na autobus na dworzec w Neapolu. Ruch uliczny mocno mnie zaskoczył, każdy jeździ jak chce, autobus zatrzymujący się na środku pasów na dłuższy postój nie robi na nikim wrażenia 😛 Dla mnie to było mocne zdziwienie – nie chciałam nic czytać o tym jak wyglądają obyczaje w tym kraju, żeby nic sobie wcześniej nie sugerować i dać sobie szansę na zaskoczenie tym wszystkim :).

Na Anię czekałam więc sobie na dworcu w Neapolu, przy pianinie. Ludzie zaczęli przy nim tańczyć i śpiewać, więc nie wiedziałam co się dzieje 😀 W końcu pojechałam z Anią innym autobusem do Salerno i przeżyłam kolejne zaskoczenie – tutaj bilety kasują tylko turyści, Włosi wsiadają sobie tylnymi drzwiami i tyle :D. (A autobusy jeżdżą jak im się podoba :D).
Mimo tej skomplikowanej podróży, która rozwlekła się w czasie byłam wciąż podekscytowana, bo tutaj jest po prostu PIĘKNIE. Wiem że mój słownik ubożeje, ale to słowo wydaje mi się najbardziej adekwatne. Wszędzie jest PIĘKNIE!
Dojechałyśmy na miejsce i rozlokowałam się w studenckim mieszkaniu – oprócz Ani i jej równie miłego chłopaka mieszka tu jeszcze Hiszpan i dwie głośne Hiszpanki :). 
Chwilę potem otwierałam małże na prawdziwą włoską pastę – tutaj wszystko smakuje lepiej i jakoś bardziej intensywnie – od bardziej pomidorowych pomidorów po owoce 😀
Jakość mojego snapa nie powala, ale to może jest powód by oglądać to na bieżąco na snapie aniamaluje w wersji video 😀
Potem spacer po urokliwym Salerno (niesamowicie pięknym!), włoska kawa
Nie jestem kawoszem, ale to było ciekawe doświadczenie 🙂
Zostawiam was ze zdjęciami pięknego Salerno:

Od teraz pytanie – co wolisz, góry czy morze? będę odpowiadać – południowe Włochy! 😀
Na koniec „zwykłe”, ale niesamowite zapiekanki
Ze względu na przepyszne atomatyczne składniki to były najlpesze zapiekanki jakie jadłam – z niesamowicie pomidorowymi pomidorami, mozzalerą z mleka bawolego, wybitnie smacznym chlebem i bazylią.
A dzisiaj kierunek plaża, a może też i zamek…? 😀
Na snapie macie jeszcze chyba aktywną moją wycieczkę do Pompei 🙂

Ciao!





Bądź na bieżąco! 

  INSTAGRAM ❤ FACEBOOK 
❤ FACEBOOK MONIKI 


Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –

 jeśli chcesz być na bieżąco, zostań obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂 A jeśli dany tekst Ci pomógł, sprawisz mi przyjemność, jeśli klikniesz +1 w g+ pod tekstem 🙂

Follow on Bloglovin

Komentując oświadczasz, że znasz regulamin

Uściski, Ania
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Previous
Bankomat co mnie oszukał, muffinki i czarna dupa [TYGODNIK]
Katowice i Włochy – [pamiętniki z wakacji]

0
Would love your thoughts, please comment.x
()
x