Z okazji poniedziałku, motywacyjna historia.
„Dobre uczynki zawsze wracają, złe wracają też” – zaśpiewał.
Kobieta była wściekła. Poświęca swój czas na przygotowanie placka, dzieli się tym, czego sama ma niewiele, a starca nie stać nawet na zwykłe słowa podziękowania! Zdenerwowana postanowiła coś z tym zrobić.
Następnego dnia przygotowała placek dla rodziny, i mniejszy dla potrzebującego. Była wściekła jak osa, więc dodała do niego trucizny. Już miała wystawiać placek na okno, gdy poraziła ją myśl „co ja robię?!”. Szybko wrzuciła placek w ogień i upiekła drugi. Wystawiła go na okno, jak zawsze.
Wieczorem usłyszała pukanie do drzwi. Jej oczom ukazał się syn, który wyruszył w handlu do odległej wioski i długo nie wracał. Był brudny i nie miał niczego. Został pobity i okradziony. Padł matce w ramiona i opowiedział, że po drodze spotkał żebraka, który uratował go od śmierci głodowej. Dał mu placek mówiąc „to jest coś, co jem codziennie, dzisiaj bardziej przyda się tobie”.
Matka pobladła i patrząc w ogień, przypomniała sobie o zatrutym placku, który właśnie dziś spaliła.
_______
Miłego poniedziałku!
Niektóre teksty widzą tylko subskrybenci (nie lądują na „głównej”) –
jeśli chcesz być na bieżąco, zostan obserwatorem w google lub na bloglovin 🙂
Lubisz – zalajkuj 😉
Wow! Daje do myślenia. Moja mama zawsze powtarza "Co dajesz to odbierzesz", a więc warto czasem zastanowić się nad tym jacy jesteśmy dla innych, Ja zawsze staram się w swojej pracy traktować ludzi tak jak sama bym chciała aby traktowali mnie inni.Niestety to nie działa w dwie strony..
Coś w tym jest.
Aż mi się łezka w oku zakręciła. Choć ja raczej wierzę zasadzie, że każdy dobry uczynek musi zostać ukarany…
gratuluję życiowej postawy.
No chyba, że piszac dobro, masz na myśli naiwność.
Nie rozumiem? Dobry uczynek ukarany?
Można w życiu myśleć, że dobre uczynki wrócą, ale Kasia ma rację. Każde nasze staranie się skończy się bolesnym kopniakiem od życia. I nie mowa tu o dobroczynności (o chorych, biednych, bezdomnych), ale co życiu codziennym i o tych małych, niezauważalnych sprawach. Pomożesz koleżance? Za miesiąc i tak nie będzie o tym pamiętać i na pewno zapomni pomóc tobie. Nie wierzcie w to, że ktoś będzie pamiętać wasz dobry uczynek. Za parę dni dla tej osoby będzie się liczyć i tak tylko ona sama. A jeszcze czasem przy tym pomaganiu można sobie biedy napytać. Stąd wniosek, że każdy dobry uczynek… Czytaj więcej »
Kobieta z tej opowieści też mogła zostać ukarana, bo chciała czegoś w zamian. Jeżeli ktoś pomaga tylko po to, żeby później to odzyskać, to nie dziwie się, że w końcu przychodzi rozczarowanie i ta "kara". Pomagam komuś, ktoś na tym korzysta i JA na tym korzystam, bo czuje się z tym dobrze, nie czekam z poczuciem spełnienia do momentu aż ktoś inny mi pomoże. Kobieta pomagała żebrakowi, który dzięki temu pomógł komuś innemu, to NIE jest łańcuch – ja tobie, ty mi. Dobro zaczęło krążyć i w końcu wróciło. Pierwszy anonim dobrze zauważył, często mylimy dobroć z naiwnością. W dobroci… Czytaj więcej »
o tym jest historia ". Pomożesz koleżance? Za miesiąc i tak nie będzie o tym pamiętać i na pewno zapomni pomóc tobie. Nie wierzcie w to, że ktoś będzie pamiętać wasz dobry uczynek." przecież to nie żebrak podziękował.
Jeśli robimy coś tylko dla reguły wzajemności, to gratuluję bycia żalosnym dupkiem.
moj komentrarz jest do Vane i kasaiS , Izabela, Em – piszecie wspaniale, o to chodzi 🙂
Jesli dajesz sie wodzic za nos i namawiac do zrobienia czegos czego nie chcesz, mozesz miec wyrzuty, ale jesli z wlasnej wolnej woli zdecydujesz sie cos zrobic dla innych to a) nie potrzebujesz zadnego wynagrodzenia b) czujesz sie z tym dobrze c) mozesz byc pewny, ze jesli ludzie widza, ze nie robisz tego z wielkiej oblesnej laski, dobro wroci do Ciebie w ten lub inny sposob
@eM – "W dobroci nie chodzi o to, żeby stawiać innych przed sobą. " A właśnie, częściowo tak. Mniej lub bardziej czasem poświecić się trzeba, jeśli zamierza się często obdzielać innych dobrocią. Nie chodzi o poświęcanie życia czy oddawanie całej swojej wypłat, ale jeśli robimy to tylko, gdy nam się zechce i mamy wolny czas czy "bo mi się nudzi" to nie jest dobroć.
Natomiast zgadzam się co do tego, że lepiej nie oczekiwać wielkiej wdzięczności.
@Paulina Fakt, to tez dobroć. Zagalopowałam się :). Przez to, że miałam w głowie,w skrócie, obraz : eee, nie mam co robić, to mogę ci pomóc; przy tym mina "poznaj moją łaskę".
what goes around, comes around:D
http://www.kampaniespoleczne.pl/kreacje,1208,prawo_karmy nawiązujesz do tej kampanii?:)
albo do piosenki J. Timberlake ! 😉
przecież to jest przysłowie:)
Piękna, poruszająca historia! Dziękuję Aniu za ten wpis! 🙂
Fajna przypowieść. Wierzę, bo wiele razy się przekonałam, że idea powracającego do nas dobra lub zła działa. Często ze zwiększoną siłą!!!
W jakiś sposób wierzę w karmę – w to, że dane dobro powraca i uczynione zło powraca. Często jednak karma działa po tak długim czasie, że zastanawiam się, czy warto brać ją pod uwagę.
Najprawdziwsza prawda 🙂 W przyszłości zbieramy owoce naszych dzisiejszych działań 🙂
Znam tą historię! 🙂 Z książeczki "Dobro, które czynisz, powraca" J.P. Vaswani.
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/89548/dobro-ktore-czynisz-powraca
Ja akurat w ideę karmy niespecjalnie wierzę i nie potrzebuję takiej motywacji, aby powstrzymywać się od czynienia innym, tego co mnie samej niemiłe.
To nie komentuje, ten blog jest przyjaznym miejscem :} ci,którzy nie potrzebują motywacji omijają takie posty,to oczywiste. Peace 🙂
ja wierzę w karmę, i nie zaczęłam w nią wierzyć, bo coś chciałam zyskać, tylko najpierw zyskiwałam. Dobro do mnie wracało i pomyślałam, że to chyba karma :p
Ci, którzy nie potrzebują motywacji w postaci lęku przed karą bądź oczekiwania na nagrodę, lubią sobie czasem podyskutować na temat źródeł zachowań altruistycznych :). W moim przypadku jest to silnie wpojona norma pomagania – "pomagam, bo tak trzeba", a z drugiej strony empatia.
Kangarooo, a gdy w Twoim życiu wydarza się coś złego, też interpretujesz to w kategoriach karmy?
odnośnie BUTÓW z poprzedniego posta (tych, które szukasz) zobacz sobie tu : http://deezee.pl/obuwie_damskie/botki/sandaly_impress_the_lady_beige_heeled_sandals.html
https://www.youtube.com/watch?v=LiyjUmH8jE0 – w nawiązaniu do dzisiajszego tekstu 🙂
Dziwne, ale nie widzę ostatnich komentarzy pod postem "Jak nie dać się zgwałcić?" :/
kliknij wczytaj więcej/ładowanie
Mam ciarki 🙂
Ładna historia
No ja mam taki problem ,że pomogłam komuś bezinteresownie, ba, z własnej inicjatywy i… zostałam wykorzystana. Oczywiście pomoc miała postać finansową, nadszarpnęłam swój budżet, ale osoba ta była w potrzebie więc nie zastanawiałam się długo. Minęło półtora roku i pieniędzy nie odzyskałam, osoba ta okazała się oszustką i kombinatorką. Walczę ze sobą jak mogę żeby to doświadczenie nie wpłynęło na mój stosunek do pomagania ,ale ciężko jest :/. Tli się we mnie nienawiść i złość i powtarzam sobie, że ludziom nie można ufać, a pomagać nie warto. Jak żyć?
ja daję z serca, napisałam o tym ten tekst https://www.aniamaluje.com/2014/01/stac-cie-na-pomoc-rcz.html sama kilka razy się nacięłam, więc pomagam w określony sposób. Przecież pomoc nie musi być materialna, można zostać wolontariuszem 🙂
Hi, hi, hi, miłego wieczoru Aniu! 🙂
Sandałki z poprzedniego posta sa w DeeZee 😉 a ja nie zawsze pomagam innym, niecierpie zebrakow pod sklepami od ktorych smierdzi wodka
Kurde ale czy pomaganie tylko z dobroci nie zostanie po prostu wykorzystane? Czy to nie jest normalne, że jeśli ktoś nie chce nam udzielić pomocy nie budzi zawodu jeżeli jest to bliska osoba? Bo powstaje przekonanie, że nie możemy liczyć na tą osobę? Jak odkryć w sobie taką szczerą bezinteresowność? Mam problem ponieważ pomagam innym do pewnej zdrowej granicy ale sama bardzo rzadko o cokolwiek proszę i nie mogę mieć przekonania pomoc za pomoc bo wiecznie będę czuła się w życiu wykorzystana -_-
Anonimka z gór
Nie wiem czy jest to w temacie, ale skojarzyło mi się mądre powiedzenie: "Sprawiedliwie nie znaczy po równo". Bodajże św. Augustyn.
🙂